Strony

piątek, 21 października 2016

Ostatnia wyprawa krzyżowa. Buda eliberata, Buda wyzwolona!

Kiedy szczęśliwa wiadomość dotarła do Rzymu lubiący i szanujący Węgrów papież zarządził, by następnego dnia, po oddaniu oznajmiającego południe strzału armiatniego z Zamku Anioła, wszystkie dzwony Rzymu dzwoniły do godziny pierwszej.

Do czasu reformy kalendarza rzymskiego w latach sześćdziesiątych XX wieku Kościół powszechny czcił świętego Stefana, pierwszego króla Węgier, 2 września, chociaż na Węgrzech święto to zawsze obchodzono 20 sierpnia, kiedy to przypada rocznica jego kanonizacji. Kanononizacja Stefana odbyła się przed wiekiem XII, czyli zanim takie wydarzenia zostały scentralizowane, więc jego kult nie rozpowszechnił się poza Węgry i okolice. Dlatego po reformach soboru trydenckiego święto to nie trafiło do ogólnego kalendarza rzymskiego, co było normą stosowaną wobec wszystkich Kościołów lokalnych. Co jeszcze i kiedy wpłynęło na fakt, że poza Węgrami ten ważny święty czczony jest 2 września, poza tym, że dzień ten poświęcony jest już św. Bernardowi z Clairvaux?

Papież Innocenty XI, którego beatyfikacja nastąpiła w roku 1956, tak ważnym dla Polski i Węgier roku walki z władzami komunistycznymi, zarządził, żeby tego właśnie dnia Kościół powszechny czcił założyciela państwa i Kościoła węgierskiego. Zrobił to, ponieważ tego dnia, pod koniec lata 1686 roku, spod panowania tureckiego wyswobodzono „serce” Węgier – Zamek Królewski w Budzie. Było to najbardziej symboliczne zwycięstwo wojsk chrześcijańskich podczas ostatniej wyprawy krzyżowej prowadzonej przez Ligę Świętą. Znaczenie tego wydarzenia było w tamtym czasie bardziej istotne niż jakiegokolwiek innego, nie tylko dla Węgier, ale też dla całego obszaru Międzmorza, a nawet dla całej zachodniej cywilizacji.

Szczytowy okres potęgi Państwa Osmańskiego i pomoc Matki Najświętszej

W 1683 roku imperium ottomańskie było u szczytu potęgi. Mehmed IV miał zamiar zrealizować marzenie Sulejmana I Wielkiego, jakim było zajęcie Wiednia – miasta cesarskiego. Byłby to symbol panowania nad całą zachodnią, chrześcijańską cywilizacją. Kara Mustafa w swojej pysze postanowił zdobyć miasto nie przez zwykłą wyprawę wojenną, ale dokonując jednego tylko oblężenia. Leopold I - cesarz rzymsko-niemiecki i król Węgier - razem ze swoim dworem uciekł do Linzu, a pozostała w mieście dziesięciotysięczna armia obrońców pod dowództwem hrabiego Ernsta Rüdigera von Starhemberga podczas szturmu miasta 14 lipca 1683 roku bohatersko przygotowywała się na klęskę. Wytrwałość została nagrodzona, gdy z pomocą przybyły oddziały polskiego króla Jana III Sobieskiego oraz Karola Lotaryńskiego, które w bitwie o miasto cesarskie pobiły wojska wielkiego wezyra i zajęły obóz turecki. Na pamiątkę tego zwycięstwa papież Innocenty XI wyznaczył ogólnokościelne święto Najświętszej Marii Panny, które papież święty Pius X ostatecznie ustalił na dzień bitwy, to znaczy na 12 września.

Dowódca zjednoczonych wojsk chrześcijańskich - król polski odznaczony orderem „Defensor Fidei” - nie zatrzymał się, tylko ścigał uciekające w popłochu wojska tureckie i w dniu, kiedy świętuje się bitwę pod Lepanto, szablą wzmocnioną przymocowanym do jej rękojeści różańcem, z pomocą Królowej Różańca zadał najeźdźcom muzułmańskim oraz zdradzającym chrześcijaństwo węgierskim najemnikom ostateczną klęskę w bitwie pod Parkanami. Natomiast Leopold I wycofał swoje wojska, ponieważ był przekonany, częściowo nie bez racji, że król francuski, skłaniający się w kierunku makiawelizmu i gallikanizmu, zaatakuje go od drugiej strony. „Polski Lew” patrzył jednak ponad „polityką realną”. Otworzyła się realna możliwość na ściganie Turków aż do Stambułu, tak, by wyswobodzić całą Europę południowo-wschodnią spod panowania muzułmańskiego.

Należy tu wspomnieć o pewnym smutnym fakcie z tego okresu. Nie tylko Francja, ale też węgierski protestantyzm stanowiły wtedy oparcie dla wojsk osmańskich. Bolączką węgierskich pism historycznych jest to, że począwszy od XIX wieku, silnie wpływa na nie interpretacja protestancka, gdzie stroną „narodową” i „patriotyczną” jest sympatyzująca z Turkami szlachta protestancko-kalwińska oraz Księstwo Siedmiogrodu będące tureckim wasalem. Smutną i do dzisiaj odczuwalną konsekwencją tego faktu jest występujące w węgierskich kręgach nacjonalistycznych i prawicowych przyjazne nastawienie wobec Turków i wrogość wobec Zachodu, gdzie nie odróżnia się autentycznej cywilizacji chrześcijańskiej od jej obrazu w krzywym zwierciadle. Dlatego możliwe jest, że turecki kolaborant Imre Thököly, który również jako człowiek jest kimś zepsutym i niewiele znaczącym, uważany jest na Węgrzech za „bohatera narodowego”. Można było wielokrotnie zakończyć 150-letnie panowanie tureckie, ale było to wciąż uniemożliwiane przez to, że w wojnach habsbursko-ottomańskich kalwiniści opowiadali się po stronie Turków.

Powstanie Ligi Świętej

Zakończenie polityki status quo prowadzonej przez Leopolda I zawdzięczamy dwóm patriotom prowadzącym święte życie, a mianowicie wspomnianemu już błogosławionemu papieżowi Innocentemu XI oraz kapucynowi, błogosławionemu Markowi z Aviano. Pierwszy z nich pochodził z książęcej rodziny Odescalchich i obracał się w kręgach słynnych dowódców wojskowych, widział więc, że utrzymująca się siła i obecność Turków stanowi znaczące niebezpieczeństwo dla całej Europy chrześcijańskiej. Dlatego przy użyciu zjednoczonych sił europejskich należało ich wygnać z kontynentu, zajmując Konstantynopol. Po wyswobodzeniu Wiednia zaangażował się z całych sił w rozmowy dyplomatyczne, a także poprzez wsparcie finansowe doprowadził do powstania Ligi Świętej, do której 5 marca 1684 roku przystąpił wspomniany już król polski, cesarz rzymsko-niemiecki i doża wenecki. Niedługo potem, dzięki zawieszeniu broni w Regensburgu, uzyskał zobowiązanie Króla Słońce, że nie zaatakuje on przez 20 lat krajów habsburskich. W ten sposób stworzył właściwe warunki do rozpoczęcia wojny wyzwoleńczej.

Chociaż Turcy również zyskali na czasie i pierwsza próba podjęta w 1684 roku zakończyła się porażką, to w 1685 roku udało się ustabilizować linię frontu w zachodnich Węgrzech i wszystko było gotowe do ostatecznego ataku. W dodatku w 1686 roku do Ligi Świętej przystąpiła Bawaria, Rosja oraz elektorzy saski i brandenburski.

„Beata Virgo Dabit Auxilium”

Podczas gdy nad Morzem Adriatyckim i w Mołdawii toczyły się już walki z udziałem Wenecjan i Polaków, świątobliwy papież w akrostychu o nazwie „BUDA” sformułował hasło dla odzyskania Budy: „Beata Virgo Dabit Auxilium!” („Święta Panno Chroń nas!”). Na to wezwanie z całej Europy, od Irlandii do Hiszpanii, od Danii do Włoch, przybywali ochotnicy, żeby wziąć udział w „ostatniej wyprawie krzyżowej”.

W walkach o Wiedeń wyróżniał się wspomniany już błogosławiony Marek z Aviano, w którym odnajdujemy cechy postaci św. Jana Kapistrana. Urzędujący przy dworze cesarskim legat Buonvisi Francesco zawiózł bullę papieską i wsparcie finansowe Karolowi Lotaryńskiemu stojącemu na czele zjednoczonych wojsk chrześcijańskich. Pod jego bezpośrednim dowództwem było ponad 40 000 żołnierzy, podczas gdy stojący na czele wojsk Świętego Cesarstwa Rzymskiego elektor bawarski Maksymilian Emanuel dowodził armią 21 000 żołnierzy. Na czele wojsk węgierskich stał hrabia János Pállfy, który później otrzymał stanowisko palatyna na Węgrzech. W sumie liczba żołnierzy wyprawy krzyżowej mogła wynosić nawet 80 000.

Armia stacjonująca pomiędzy Sopronem a Bratysławą wyruszyła 12 czerwca 1686 roku po dwóch stronach Dunaju. Wojska po prawej stronie prowadził Karol Lotaryński, a po lewej Maksymilian Emanuel. Sytuację utrudniał fakt, że pasza budziński dysponował ponad piętnastotysięczną armią obronną, a siedemdziesięcioletni pasza budziński pochodzenia albańskiego, Abdurrahman Abdi Arnaut, wyciągając wnioski z nieudanego oblężenia z 1684 roku, zgromadził znaczące zapasy żywności i broni, a także poprawił umocnienia zamku budzińskiego. Wola walki w obrońcach była silna, wiedzieli oni, że Buda ma znaczenie symboliczne, a poza tym wiosną wyruszyło wsparcie wojskowe ze Stambułu, co znacząco wzmacniało nadzieję na zwycięstwo. Natomiast na rzecz atakujących przemawiał fakt, że inżynier włoski, który w trakcie walk o Wiedeń dostał się do niewoli, ale się z niej wyswobodził, dostarczył wyczerpujących informacji o systemie obronnym zamku budzińskiego.

Armia przychodząca z lewej strony Dunaju 17 czerwca otoczyła Peszt, podczas gdy na wieść o armii zbliżającej się z prawej strony Dunaju wystraszeni Turcy 15 czerwca opuścili Wyszehrad, wcześniejszą stolicę Węgier. Twierdza ta w 1335 roku była miejscem słynnego spotkania królów, od którego nazwę nosi grupa państw V4.

1 lipca zamek został otoczony, zakończono budowę szańców i szybko rozpoczął się ostrzał murów. 13 lipca rozpoczęto pierwszy szturm na północnym skrzydle przy jednej z naruszonych ścian, ale po zaciekłych walkach został on odparty. W tym czasie zorganizowano tureckie oddziały wsparcia, a sytuacja stała się krytyczna. W Egerze z kolei węgierskie oddziały jazdy pod wodzą Dávida Petneházyego, wysłane przeciwko północno-wschodnim tureckim oddziałom wsparcia, uderzyły wraz z oddziałami z Egeru oraz dragonami niemieckimi i do 20 lipca wybili tureckie oddziały do ostatniego żołnierza, życie stracił też sam pasza z Egeru. Tego samego dnia janczarzy z zamku odzyskali zewnętrzne pozycje po południowej stronie twierdzy. Sukces oblężenia stanął pod znakiem zapytania...

Jednak wołanie papieża stało się rzeczywistością, „pomoc Najświętszej Panny przywróciła Budę”. 22 czerwca z przyczyn do dzisiaj nieznanych doszło do wybuchu w tureckiej prochowni i ogromna detonacja zniszczyła umocnienia powyżej Dunaju, doszło też to spustoszenia w szeregach armii oblężającej. Niektórzy sądzą, że udział w tym mieli współpracujący z chrześcijanami Ormianie, którzy byli jedyną grupą chrześcijan w Budzie. Łaskawa tradycja zostawiła nam zaś ważniejszą od tej historię. Turcy modlili się o zwycięstwo w przekształconym w meczet kościele koronacyjnym, kiedy w dniu rocznicy bitwy belgradzkiej z 1456 roku nastąpił wybuch. Jedna z wież kościoła zawaliła się i odsłoniła się figura Matki Bożej ofiarowana kościołowi przy koronacji króla Władysława II Jagiellończyka, ukryta w pośpiechu w ścianie tuż przed zajęciem Budy przez Turków. Spowodowało to przerażenie wśród Turków. Figura nazywana „Madonną Prochową” do dzisiaj znajduje się w kościele Macieja na wzgórzu zamkowym.

Chociaż podążające z odsieczą wojska tureckie według zeznań schwytanego posłańca znajdowały się już przy Osijeku, chrześcijanie nie zaprzestali walki. 27 lipca odciągający uwagę obrońców szturm przeprowadzony przez hrabiego Jánosa Esterházyego umożliwił zdobycie jednego z punktów strategicznych zamku - baszty ostrzyhomskiej - i również tutaj jako pierwszy zatknięty został węgierski maryjny sztandar wojenny, pierwszy raz po 150 latach. Według ówczesnych dokumentów zaszczyt zatknięcia sztandaru przypadł Jánosowi Fiáthowi, członkowi kongregacji, a na pamiątkę tego wydarzenia Kongregacja Maryjna w 1930 roku umieściła w tym miejscu tablicę. Nie licząc tego małego zwycięstwa, w praktyce sytuacja stała się patowa.

„Węgierska jazda dokonała cudu”

Po tych wydarzeniach 30 lipca wysłano poselstwo do obrońców z obietnicą nietykalności w przypadku opuszczenia zamku. Pasza budziński zdecydował bronić się do końca. Również muzułmańską ludność cywilną i ludność żydowską wzywał do walki przeciwko chrześcijanom do ostatniej kropli krwi.

1 sierpnia podążająca z odsieczą armia turecka znajdowała się już tylko o kilka dni drogi od twierdzy. Książę Karol liczył na to, że uda mu się zająć zamek przed przybyciem armii tureckiej, dlatego na 3 sierpnia zarządził nowe całościowe oblężenie, które również zakończyło się klęską. Wtedy zarówno dowódcy, jak i żołnierze zwątpili w zwycięstwo. Zaczęto się zastanawiać nad rezygnacją z oblężenia Budy, a margrabia Ludwik Badeński zaproponował, by – ponieważ zjednoczonych wojsk było jeszcze relatywnie więcej niż tureckich - zaatakować armię przybywającą z odsieczą. Nadciągająca armia turecka liczyła 40 000 żołnierzy, natomiast liczba wojsk oblegających zamek nawet po uzupełnieniach niewiele przekraczała tę liczbę. Dowódca wojsk przedstawił trzeci plan, który w końcu doprowadził do sukcesu. Należało zaczekać na posiłki, które są w drodze, i razem z nowymi oddziałami zaatakować nadciągającą z odsieczą armię turecką, a do tego czasu z tą samą siłą ostrzeliwać mury.

Tak też się stało. 14 sierpnia z zamku wypad zrobił oddział turecki, wychodząc naprzeciw oddziałom podążającym z odsieczą, tak więc odziały jazdy węgierskiej i chorwackiej pod wodzą wspomnianego wcześniej Petneházyego zostały zaatakowane z dwóch stron. Od tych oddziałów zależało, czy Turcy okrążą wojska chrześcijańskie, które poniosłyby wtedy ostateczną klęskę, czy też odniesiemy ostateczne zwycięstwo. Ich poświęcenie i wytrwałość do samego końca przyniosły rezultaty. Wykorzystując ukształtowanie terenu, udało się najechać i pokonać oddziały tureckie. Karol Lotaryński z satysfakcją odnotował w dzienniku działań wojennych, że „węgierska jazda dokonała cudu”.

Kolejną próbę odsieczy Turcy zaplanowali na „dzień szczęścia”, czyli na 29 sierpnia. Tego dnia upadł Belgrad w 1521 roku, tego dnia w 1526 roku poniesiono klęskę pod Mohaczem, na skutek czego upadły średniowieczne Węgry, oraz tego dnia 1541 roku Turcy zajęli zamek budziński. Ten atak nie przyniósł jednak oczekiwanych rezultatów i przybyłe na pomoc oddziały tureckie zaczęły się ostatecznie wycofywać.

Dowództwo armii nacierającej zastosowało wtedy fortel wojenny. Wykonano mylący przeciwnika manewr polegający na udawaniu, że wojska udały się w pościg za wycofującą się armią turecką i opuściły okolice twierdzy. Broniący zamku ucieszyli się, że w końcu złapią oddech, co stało się przyczyną ich klęski, gdy niespodziewanie przypuszczono atak. Zanim obrońcy się zorientowali, główne bramy zostały już zdobyte i wojska chrześcijańskie wpadły do zamku budzińskiego. Sam pasza budziński zginął z mieczem w ręku. Po niemal 150 latach od chwili, gdy Sulejman Wielki zatknął buńczuk na zamkowym kościele Najświętszej Marii Panny, na nowo i już na zawsze załopotał tam maryjny sztandar wojenny.

W procesji po mszy dziękczynnej za zwycięstwo błogosławiony Marek z Aviano obniósł po obozie wojsk chrześcijańskich i po zajętym wzgórzu wojskowym figurę „Madonny Prochowej”, zaznaczając przez to, że Maria Panna na nowo wzięła w posiadanie to, co zawsze do niej należało, nawet jeśli muzułmanie sobie to przywłaszczyli.

Szczęśliwa wiadomość dotarła do Rzymu 9 września, a lubiący i szanujący Węgrów papież zarządził, by następnego dnia, po oddaniu oznajmiającego południe strzału armiatniego z Zamku Anioła, wszystkie dzwony Rzymu dzwoniły do godziny pierwszej. W kolejnych dniach wszędzie w Europie, dokąd dochodziła wieść o zwycięstwie, odprawiano msze dziękczynne i za dusze poległych chrześcijańskich bohaterów. Radosną wieścią wybrzmiewał cały świat chrześcijański:

Buda eliberata, Buda wyzwolona!

P.Sz.