Strony

poniedziałek, 27 lutego 2017

O co chodzi we Mszy Świętej?

O co chodzi we Mszy Świętej?

Fragment nagrania pochodzi z filmu pt. Katolicy, w reżyserii Jacka Golda.

40 rocznica zajęcia kościoła św. Mikołaja w Paryżu przez Tradycyjnych Katolików.


Kościół Saint-Nicolas-du-Chardonnet (św. Mikołaja) – katolicki kościół w Paryżu, na terenie 5. okręgu paryskiego. Od 1977 r. nieformalne centrum katolicyzmu odrzucającego uchwały "Soboru Watykańskiego II".

W 1977 r. tradycjonaliści pod wodzą księży François Ducaud-Bourgeta, Louisa Coache'a i Vincenta Serraldy nielegalnie przejęli kościół, wyrzucając z niego jego dotychczasowego opiekuna księdza Pierre Bellego. Pomimo oficjalnego nakazu eksmisji, uzyskanego przez arcybiskupa Paryża, Tradycyjni Katolicy pozostają faktycznym użytkownikiem obiektu, odprawiając w nim tradycyjne, katolickie Msze Święte (w klasycznym Rycie Rzymskim) oraz prowadząc zajęcia ewangelizacyjne.


Śp. Louis de Funès († 1983) wspomagał finansowo księdza Ducaud-Bourgeta, w czasie pierwszych, trudnych lat "okupacji" paryskiego kościoła Saint-Nicolas-du-Chardonnet, który tradycjonalistyczni wierni zajęli 27 lutego 1977 r. 

Tradycyjna dyscyplina postna


Dzisiejszy świat chce wyrugować z życia ludzi ofiarę i umartwianie. Nawet Kościół wychodząc naprzeciw tym tendencjom, raz po raz, rozluźnia przepisy postne. Przypominamy tekst o. Maksymiliana Kolbego, wierząc, że pobudzi on naszych Czytelników do umartwień,choćby w duchu pokuty i wynagrodzenia, za tych którzy swoje starania kierują ku uczynieniu życia łatwym i przyjemnym.

Pewna akademiczka przynosi mi w Zakopanem broszurę znanego w Krakowie p.Williama Rosego o YMCA i wspominając moją pod tym względem krytykę, mówi: „Ja w tym nic złego nie widzę”.
Wziąłem tę broszurę i przejrzałem. Autor, mimo oświadczenia, że sprawy dogmatyczne zostawia „specjalistom, księżą”, nie zostawił ich im jednak. Znalazłem tam bowiem naukę o odpuszczeniu grzechów przez modlitwę, a następnie twierdzenie, że mylili się w średnich wiekach wierni umartwiając swoje ciało.Na ten sam temat miałem także sposobność mówić z pastorem protestanckim w mieście N[Nieszawie]. I ten się wzdrygał (jak w ogóle protestanci) przed pokutą, a na uwagę że św. Paweł wyznaje: „Karcę ciało moje i w niewolę podbijam, bym snadź drugim opowiadając sam nie był potępiony” [1 Kor 9,27] odrzekł, że tylko praktykował to święty Paweł sam, a inni nie są obowiązani go naśladować.

Wielu też w naszych czasach pragnęłoby poznosić wszelkie umartwienia, bo spodlony świat dzisiejszy szuka szczęścia w doczesnych , zmysłowych, a często i grzesznych przyjemnościach. A jednak pokuta to nie tylko wyłączny przywilej św. Pawła, ani „błąd” średnich wieków, ale obowiązek i to ścisły obowiązek wszystkich, bo nikt nie jest bez grzechu. I nie „średnie” dopiero wieki zaczęły „błądzić”, ale od pierwszych wieków Kościoła wierni, posłuszni nakazom Chrystusa Pana, ujarzmiali swoje ciało. Chrystus Pan sam pościł przez 40 dni na puszczy i nakazał pokutę pod grozą zatracenia. „Jeżeli pokutować nie będziecie, wszyscy pospołu zginiecie”(Łk 13,5). A święty Piotr naucza w świątyni: „Pokutujcie i nawróćcie się, by grzechy wasze były zgładzone”(Dz3,19).Pierwsi też już chrześcijanie spełniali uczynki pokutne, a nawet wielki post był im już znany. Wspomina o tym św. Augusty(zm.430), św. Jan Chryzostom(zm.407), Orygenes(zm.253) i św. Ireneusz(zm.202). Zachęcają oni wiernych do gorliwego odbycia wielkiego postu i piętnują tych, którzy go nie zachowywali wedle ówczesnej surowości- przecież to jeszcze nie wieki średnie.

czwartek, 23 lutego 2017

Przemysław Bartkowiak: Henryk Rossman – „non omnis moriar”

OD REDAKCJI TENETE TRADITIONES:

DZIŚ 80 ROCZNICA ŚMIERCI WSPÓŁTWÓRCY OBOZU NARODOWO - RADYKALNEGO, ADWOKATA, RADCY PRAWNEGO, WYBITNEGO PUBLICYSTY I DZIAŁACZA POLITYCZNEGO - HENRYKA ROSSMANA.

† Reqviescat in pace †

 
„On był życiem samym. Był energią skoncentrowaną w szybkich krokach,

w wyrazistych ruchach, a przede wszystkim w błyskawicznym myśleniu.
Nie znam człowieka, który by tak jak on umiał natychmiast wydawać
decyzje. W Rossmanie żyła wola ustawicznie napięta, wiara bezustannie
gorejąca, żyła wielka miłość Sprawy i ogromna miłość ludzi”.
Takimi oto słowami żegnał się ze swoim nauczycielem Jan Mosdorf na łamach „Jutro. Pismo dla wszystkich”. Przyjaciele i towarzysze wspominali go jako człowieka, który swoją osobą miał ogromny wpływ na otoczenie. Jego aktywność, kreatywność i wizja poszerzania nowych horyzontów była ogromna, co wprawiało w podziw i dodawało zapału działaczom. Jan Jodzewicz w „Nowym Ładzie” przedstawił postać Rossmana jako osobę nieugiętą w swej wierze nawet w chwilach, w których można by zwątpić. Wiarę tę przelewał również na swoje otoczenie. Opisywany był jako wybitny umysł polityczny, znakomity organizator czy wzór karności. Mimo wrogów, którzy stali po drugiej stronie barykady, potrafił dojrzeć w nich Polaków. Śmierć jego wydrążyła wielką dziurę w szeregach ruchu, umarł wzór OeNeRowca.

wtorek, 21 lutego 2017

70 rocznica śmierci Mjr. Józefa Kurasia "Ognia"

Już jutro, 22 lutego AD 2017 wypada 70. rocznica zamordowania Majora Józefa Kurasia ps. "Orzeł", "Ogień" (ur. 23 października 1915 w Waksmundzie, zm. 22 lutego 1947 w Nowym Targu), żołnierza Wojska Polskiego i Armii Krajowej, porucznika Batalionów Chłopskich, partyzanta na Podhalu w czasie II wojny światowej, jednego z dowódców oddziałów podziemia antykomunistycznego, zwanego  "Królem Podhala".


Cześć i Chwała Bohaterom! 

Śmierć wrogom Ojczyzny!

"Ty mnie ukryj moja ziemio podhalańska,
górski lesie kołysz mnie do snu.
Tyle razy mnie chroniła ręka pańska.
Dziś, mnie do raportu wezwał Bóg. 

[...]

Polski Orzeł srebrnopióry, w nasze dusze wbił pazury, 
i legendę partyzancką, ponad szczyty wzniósł. 
Na Podhalu pod Turbaczem, partyzancka wierzba płacze. 
Zgasł już Ogień, ale pamięć o nim wciąż się tli..."

("Epitafium dla Majora Ognia" - A. Kołakowski)




 Reqviescat in pace 

sobota, 18 lutego 2017

2 marca Pius XII skończy 141 lat! Samozaoranie w wielkim stylu...

J.Św. Ojciec Św. Pius XII (Eugenio Maria Giuseppe Giovanni Pacelli)
ur. 2 marca 1876 w Rzymie, zm. 9 października 1958 w Castel Gandolfo
Ostatni Katolicki Papież.

No więc nastąpiło wreszcie skuteczne samozaoranie "sekty Klucznika". Pewien samozwańczy, świecki "teolog", niejaki Szymon Klucznik (a właściwie to Karol Ambroziak, ten od "ukrytego papieża" w drzewach, jak mawiają Amerykanie) zwariował. Doszedł w końcu do tego że jego teza o "ukrytym papieżu" jest całkowicie absurdalna i pozbawiona sensu, więc stwierdził że prawdziwym Papieżem Kościoła katolickiego obecnie jest... J. Św. Ojciec Święty, ś.p. Papież Pius XII, którym umarł 7 października AD 1958, a więc nie żyje już od prawie 59 lat... Według niejakiego Klucznika Pius XII jednak żyje i ma się dobrze, a wszyscy którzy myślą inaczej, nie są katolikami...


Pogrzeb ś.p. Papieża Piusa XII, odbył się w Rzymie 13 października AD 1958. Ostatniego katolickiego Papieża żegnały tłumy wiernych, tysiące duchownych i biskupów, delegacje z całego świata i całe Wieczne Miasto. Są jednak jak się dziś dowiedziałem tacy, którzy twierdzą że Pius XII nie umarł, jego pogrzeb był tylko wielką mistyfikacją, a Papież żyje do dziś mając już... 141 lat... No cóż, nic mnie już nie zdziwi... Ciekawe czyje ciało spoczywa wg. nich w grobie Ojca Świętego? Czyje cało wystawione było na publiczny widok na katafalku, podczas pogrzebu, który widzimy na poniższym filmie... Strach nawet pomyśleć co roi się w głowach tych chorych ludzi... 


Ktoś może nam zarzucić, że niepotrzebnie rozpowszechniamy informacje o tych dziwnych ludziach, nie mających z Katolicyzmem Rzymskim Integralnym nic wspólnego, że tylko robi się im przez to reklamę, że to zbędne... Jednak nie koniecznie tak jest. Oni bowiem zazwyczaj pokazują się (a raczej próbują pokazywać) w swoich komentarzach, na forach internetowych czy portalach społecznościowych, w taki sposób, ażeby nikt nie był w stanie ich na pierwszy rzut oka rozpoznać. Piszą bardzo dużo o posłuszeństwie hierarchii kościelnej, o prawie kanonicznym, o Apostolskości Kościoła, o prymacie papieskim itp. Jednak nie piszą zwykle o tym co na prawdę istotne, o tym co tak na prawdę uznają, i stąd bardzo wielu ludzi daje mi początkowo wiarę, tym bardziej że bardzo często cytują oni obszernie teologów i Magisterium Kościoła. Dlatego trzeba obnażać ich prawdziwe oblicze żeby nie było im tak łatwo zwodzić ludzi!

Grób Piusa XII w grotach watykańskich

Nie pozwólmy aby ludzie tego pokroju kpili sobie ze Świętej Wiary Katolickiej, i bezczelnie sami siebie nazywali "Katolikami Rzymskimi Integralnymi", którymi nie są!

Za ś.p. Ojca Świętego, Piusa XII, ostatniego katolickiego Papieża - Requiescat in pace + , a nad ludźmi robiącymi sobie kpinę z Wiary św. Rzymsko-Katolickiej - Kyrie eleison!


Za Redakcja TENETE TRADITIONES
Michał Mikłaszewski, red. naczelny

czwartek, 16 lutego 2017

Jawni zdrajcy Pana naszego Jezusa Chrystusa - okupanci Watykańscy (od 1958 r.).

Mistyczne Ciało Chrystusa zdradzone przez modernistów 

(Fragment)

Bp Mark A. Pivarunas CMRI


Deklaracja Nostra Aetate Vaticanum II (Soboru Watyk. II) otwarcie uznaje hinduizm, buddyzm, islam i judaizm wbrew faktowi, że hinduiści i buddyści czczą fałszywych bogów, że muzułmanie zaprzeczają Boskości Chrystusa a żydzi nie uznają Jezusa Chrystusa za Mesjasza.

Deklaracja Vaticanum II (Soboru Watyk. II) posuwa się do tego, że stwierdza: 
"Kościół katolicki nic nie odrzuca z tego, co w religiach owych prawdziwe jest i święte".

Rozważmy liczne, bluźniercze ekumeniczne spotkania Jana Pawła II:
  • 17 kwietnia 1984: Jan Paweł II przyjął delegację B’nai B’rith i nazwał tą audiencję "braterskim spotkaniem".
  • 10 maja 1984: W Tajlandii, Jan Paweł II odwiedził najwyższego patriarchę buddystów Vasna Tarę, który przyjął go siedząc na swoim tronie a któremu Jan Paweł II złożył głęboki ukłon.
  • 11 grudnia 1984: Jan Paweł II wysłał swojego przedstawiciela do położenia kamienia węgielnego pod budowę największego meczetu w Europie, w Rzymie.
  • 9 sierpnia 1985: W Casablance, w Maroko, w obecności króla Hassana II, "Przywódcy Wiernych" i wobec tłumu 80,000 młodych muzułmanów, Jan Paweł II głosił "dialog z Islamem" i stwierdził, że "wszyscy mamy tego samego Boga".
  • 2 lutego 1986: Podczas wizyty w Indiach, co wielu mogło zobaczyć w telewizji, Jan Paweł II otrzymał z rąk hinduskiej kapłanki znak Tilak. Mniej nagłośnione było inne wydarzenie, o znacznie poważniejszym charakterze; 5 lutego w Madrasie, Jan Paweł II z rąk kobiety przyjął "święte popioły".
  • 13 kwietnia 1986: Jan Paweł II udał się do żydowskiej synagogi w Rzymie gdzie został przyjęty przez Rabina Elio Toaffa przyłączając się do ekumenicznych uroczystości modlitewnych. Wtedy nazwał żydów "naszymi starszymi braćmi, naszymi najdroższymi braćmi".
  • 27 października 1986: Jan Paweł II zwołał ekumeniczne "spotkanie modlitewne" w Asyżu, na które zostali zaproszeni przedstawiciele 150 religii światowych aby modlili się do swoich fałszywych bogów o światowy pokój.
Te akty fałszywego ekumenizmu przypominają nam o słowach papieża Piusa XI: "...ktokolwiek podobne idee i usiłowania popiera, ten odstępuje zupełnie od religii przez Boga nam objawionej" (Mortalium Animos 1928 r.). Ta sama encyklika podaje powód takiego osądu, który jest całkiem prosty: "Katolicy nie mogą żadnym paktowaniem pochwalić takich usiłowań, ponieważ one zasadzają się na błędnym zapatrywaniu, że wszystkie religie są mniej lub więcej dobre i chwalebne, o ile, że one w równy sposób, chociaż w różnej formie, ujawniają i wyrażają nasz przyrodzony zmysł, który nas pociąga do Boga i do wiernego uznania Jego panowania". Innymi słowy, doktryna fałszywego ekumenizmu zakłada, że każda z wielu różnych religii wytworzonych przez człowieka jest słuszna i dobra oraz wypełnia obowiązek oddawania czci i uwielbienia Boga, natomiast akceptacja Jezusa Chrystusa, Jego nauki i Jego Kościoła nie jest naprawdę konieczna do zbawienia! Katolicy zawsze wierzyli, że Bóg Ojciec posłał Swojego Jednorodzonego Syna na ten świat, aby objawił drogę zbawienia rodzajowi ludzkiemu wszystkich czasów. Aby potwierdzić Swoje Boskie posłannictwo Jezus Chrystus dokonał najbardziej zdumiewających cudów, założył jeden prawdziwy Kościół z władzą nieomylnego nauczania prawd koniecznych do zbawienia i dał temu Kościołowi środki uświęcania swoich członków poprzez siedem sakramentów i Świętą Ofiarę Mszy. Pomimo tego wszystkiego, fałszywy ekumenizm uważa, że wszystkie dzieła jakich Jezus Chrystus dokonał nie są naprawdę tak niezbędne a ponadto, że również wszystkie inne religie muszą być uznane za posiadające środki zbawienia.

To właśnie z tego powodu, Kościół katolicki przed Vaticanum II (Soborem Watyk. II), zakazał katolikom aktywnego uczestnictwa w niekatolickich obrzędach. Kanon 1258 Kodeksu Prawa Kanonicznego (1917) orzeka: 

"Zakazane jest wiernym w jakikolwiek sposób czynnie uczestniczyć czyli mieć udział w niekatolickich obrzędach". [np. w nowej mszy - gdzie zamiast Ołtarza mamy stół protestancki].

Podobnie Kanon 2316: "Każdy kto z własnego popędu i świadomie wspiera propagowanie herezji, albo kto uczestniczy (wbrew postanowieniom Kanonu 1258) w niekatolickich obrzędach, jest podejrzanym o herezję".

Podsumowując swoją naukę o fałszywym ekumenizmie, Papież Pius XI stwierdza: "Jasną rzeczą więc jest, Czcigodni Bracia, dlaczego Stolica Apostolska swym wiernym nigdy nie pozwalała, by brali udział w zjazdach niekatolickich".


Fragment z: © Ultra montes (www.ultramontes.pl

Mistyczne Ciało Chrystusa zdradzone przez modernistów 

Bp Mark A. Pivarunas CMRI





Heretyk K. Wojtyła NIE BYŁ PAPIEŻEM Kościoła katolickiego!

Modernistyczny Neokościół - Ks. Maciej Sieniatycki

Modernistyczny Neokościół

KS. DR MACIEJ SIENIATYCKI

PROFESOR UNIWERSYTETU JAGIELLOŃSKIEGO W KRAKOWIE

Reforma, jaką chcą wprowadzić [moderniści] w Kościele, nie jest reformą, ale zburzeniem starego Kościoła, a stawianiem nowego na całkiem innych zasadach. Wszelkie oświadczanie ze strony modernistów, iż chcą Kościołowi katolickiemu iść z pomocą przeciw atakom nowoczesnej kultury, jest albo udanem, albo jeśli jest szczerem, to nie widzą zgubnych konsekwencyj, do jakich ich system doprowadziłby Kościół katolicki. Kościół, któryby powstał na zasadach modernistycznych, jeśli w ogóle te zasady mogą stworzyć konkretną społeczność religijną, co jest rzeczą bardzo wątpliwą, nie byłby już Kościołem Chrystusowym, ale tworem 20. wieku, opartym na zasadach częściowo protestanckich, a głównie na dzisiejszych u wielu światopoglądach agnostycyzmu, pozytywizmu, z przymieszką mistycznych marzeń. Kościół ten nowy mógłby mieć i papieża, i biskupów, ale ci byliby marionetkami tylko, mógłby mówić o dogmatach, objawieniach, o nadprzyrodzonej religii, ale byłyby to nazwy, z których dawna treść uleciała, raczej wyrazy bez treści – więc jakże można by zgodnie z prawdą twierdzić, że dawny Kościół nie został zmieniony, a tylko udoskonalony? Nie, nigdy, dawny Kościół zostałby zburzony, a na jego gruzach powstałoby zgromadzenie religijne 20. wieku, rozpoczynające erę swego istnienia od pojawienia się modernistów.

W kościele modernistów Święci "rządzą i stanowią, co prawda, a co fałsz. Normą ich życia to natchnienia Ducha Świętego" [(słowa modernisty M. Zdziechowskiego)].

Pomijając, że Chrystus ustanowił papieża głową całego Kościoła i najwyższym, nieomylnym jego nauczycielem w rzeczach wiary, którego tedy rządom i Święci winni się poddać, i jego orzeczenia dogmatyczne za prawdę uznawać, pomijając to, mówię, zasada owa modernistów sprowadziłaby anarchię zupełną w Kościele, rozbiłaby na proszek Kościół, uczyniłaby go Kościołem niewidzialnym.


niedziela, 5 lutego 2017

PRECZ Z JAŁTĄ!


Bracia Węgrzy nie pogodzili się z utratą znacznej części ich ziem na rzecz państwa ościennych. Urządzają demonstracje pod hasłem „Precz z Trianon!” Protestują przeciwko rozbiorowi ich Ojczyzny. Postulują odbudowę Wielkich Węgier. (...)

Do tej pory [w Polsce] takich protestów nie zauważyłem, a przecież to tam [w Jałcie] sprzedano naszą Ojczyznę komunie i zdecydowano o utracie znacznej jej części na rzecz okupanta, a w konsekwencji rozwoju sytuacji politycznej na rzecz jego szowinistycznych dziś spadkobierców, prześladujących dziś pozostałych na ziemiach zabranych Polaków i tępiących wszelkie ślady polskości na tych terenach. 

Potrzeba nacisku sił narodowych na władze, żeby porzuciły kontynuowaną od lat politykę chowania głowy w piasek wobec przeprowadzanych tam procesów depolonizacji, zmuszenia władz do wystąpienia w obronie kresowych Polaków, a w dalszej perspektywie do przywrócenia tych ziem prawowitemu ich spadkobiercy – Rzeczypospolitej. 

Wiem, ze to proces niełatwy do przeprowadzenia i długotrwały, ale od czegoś trzeba zacząć. Trzeba zrobić pierwszy krok na drodze do odbudowania potęgi Rzeczypospolitej. Będzie to proces rozłożony na lata, kto wie, czy nie na pokolenia. Ale ruszmy z miejsca! 

Rysuje się po temu szansa. Rozpoczyna się proces destrukcji Ukrainy. Obudzili się niedawno Rusini na Pokarpaciu. Wraz z Węgrami dążą do ekonomicznej (mam nadzieję, że to na początek) autonomii. Może to stać się kamieniem uruchamiającym lawinę. Ich śladem pójdą następni. Nie możemy się temu tylko przyglądać i biernie czekać na rozwój wypadków. Nie uczestniczenie w nich postawi nas na marginesie i szansa na odbudowę Wielkiej Polski znów przejdzie nam koło nosa, jak to już miało miejsce w chwili upadku Sowietów, gdy zmarnotrawiono możliwość powstania autonomicznej polskiej republiki na Kresach Północno-Wschodnich, a nastepnie gdy pozostawiono samym sobie Polaków dążących do utworzenia autonomicznego rejonu na terenach obecnego państwa litewskiego. 

Ta postawa skutkuje dziś systematyczną depolonizacją tamtych terenów. A państwo polskie daje na to milczące przyzwolenie. 

Trzeba powiedzieć „Dość!” Trzeba jasno postawić sprawę – chcemy odbudowy Wielkiej Polski! Nie w rozumieniu etnicznym, ale w duchu idei narodowej ukształtowanej na podstawie bagażu wspólnej historii i wielowiekowego rozwoju niepowtarzalnej kultury, do której asymilowały się przez stulecia ościenne nacje.
Jest szansa na pozyskanie do tej idei Białorusinów, prawdziwych spadkobierców ducha Wielkiego Xięstwa Litewskiego, z którymi łączą nas liczne związki, z którymi nigdy nie mięliśmy konfliktów, którzy dziś do polskości odnoszą się życzliwie. 

Jest nas wielu. Każdy dysponuje nie lada potencjałem intelektualnym. Czy nie nadszedł najwyższy czas, by ten potencjał uruchomić w jakże szczytnym celu przywrócenia naszej Ojczyźnie wielkości? Następne pokolenia będą nam za to wdzięczne. Przejdziemy do historii jako ci, którzy zatrzymali proces upadku Polski. 

Przekażcie Państwo informację o tej inicjatywie swoim znajomym, a będzie nas jeszcze więcej! (...)

Nic nie jest niemożliwe! Naszym Dziadom śniła się Polska Niepodległa, gdy skuwały ją kajdany niewoli trzech najpotężniejszych naonczas światowych potęg. I powstała, gdyż Historia dała im taką szansę. Ale Oni nie czekali biernie. Przygotowywali się na taką chwilę. W różny sposób, różnymi drogami, ale cel był jeden – Wolna Polska. Dla Niej pracowali, walczyli i ginęli.

Weźmy z Nich przykład! Stwórzmy zawczasu warianty postępowania gotowe na różny obrót sytuacji międzynarodowej. Nie dajmy się uśpić krótkowzrocznej perspektywie bieżącego politycznego interesu. Myślmy dalekowzrocznie. Stwórzmy szkołę politycznego myślenia, jakiej dotąd nie było, a której celem będzie przywrócenie potęgi Polski. 

Ale zacznijmy od pierwszego kroku – od negacji postanowień zbrodniczej wobec Polskiego Narodu Jałty. Niech będzie on początkiem drogi ku odbudowie wielkości i potęgi Polski. 

Za nim pójdą następne – manifestacje i petycje do władz. Powstanie i ukształtowanie się środowiska, które bez względu na zapatrywania i zaangażowanie polityczne będzie dążyło do stworzenia warunków do przywrócenia naszej Ojczyźnie należnej Jej pozycji w Europie i świecie. Jak nasi Przodkowie, których wiele dzielić mogło, ale łączył jeden cel. 

Niech żyje Najjaśniejsza Rzeczpospolita!

Piotr Kolanowski

OD REDAKCJI TENETE TRADITIONES: Jak już nie raz oświadczaliśmy, pisaliśmy i informowaliśmy, nie uznajemy granic ustanowionych przez Stalina w Teheranie i w Jałcie, podobnie jak nie uznajemy tworu państwowego jaki w 1945 roku na mocy tych konferencji powstał na ziemiach polskich. PRL nigdy nie była państwem polskim, była państwem okupacyjnym, niczym nie różniącym się od założonego przez Niemców Generalnego Gubernatorstwa. Znacznie bardziej Polskim i niepodległym państwem było Królestwo Polskie (tzw. "kongresowe") w latach 1815 - 1832. PRL była państwem okupacyjnym i nielegalnym, ponieważ cały czas istniał legalny i prawowity Rząd Polski na Uchodźstwie. Dlatego zarówno PRL jak i jej bezpośrednia formalno-prawna spadkobierczyni - tzw. "III RP" (lub raczej PRL-bis, lub "trzecia replika") nigdy nie była, nie jest i nie będzie prawdziwym, niepodległym i suwerennym Państwem Polskim. Czekamy wciąż na prawdziwą Trzecią Rzeczypospolitą, która będzie godną i legalną następczynią i spadkobierczynią I i II Rzeczypospolitej, w jej autentycznych, prawdziwych granicach, wraz z zawłaszczonym nam przez sowietów Polskim Wilnem oraz Lwowem!

Paweł Luberacki: Jałta, czyli Polska zdradzona po raz wtóry


Historia Polski w czasie II wojny światowej to połączenie wspaniałych bitew, choć niekoniecznie zwycięskich, spektakularnych akcji partyzanckich, wywiadowczych i dywersyjnych, wielkich postaci z fatalnymi decyzjami politycznymi i działaniami nam wrogimi, zarówno nieprzyjaciół, sojuszników, jak i „sojuszników naszych sojuszników“, czyli Sowietów.

Polska po raz pierwszy została zdradzona przez sojuszników, którzy nie wywiązali się z obietnic. Wiemy, jak to dzielni francuscy i brytyjscy żołnierze walczyli na Zachodzie we wrześniu 1939 roku. Sam fakt nazwania tej walki „dziwną wojną” mówi o niej wystarczająco wiele.

Druga zdrada nie była pojedynczym aktem, to była cała sztuka w trzech aktach. Pierwszym z nich była konferencja teherańska w 1943 roku, drugim była właśnie konferencja w Jałcie w lutym 1945 roku, trzecim zaś powojenna konferencja w Poczdamie.

W 72. rocznicę konferencji jałtańskiej wspominamy nie tylko fakt zdrady dokonanej przez sojuszników, ale też sprzedania nas przez nich Sowietom w niewolę. „Wielka Trójka”, czyli prezydent USA Franklin Delano Roosevelt, premier Wielkiej Brytanii Winston Churchill i przywódca Związku Sowieckiego Józef Stalin, chciała dokonać dalszych ustaleń porządku w Europie jeszcze przed zbliżającym się zwycięstwem nad Niemcami. Pierwszych dokonali oni w Teheranie, gdzie postanowili m.in. o przyłączeniu polskich ziem leżących na wschód od „linii Curzona” do Związku Sowieckiego. Na konferencji w Jałcie to potwierdzono przy dużym nacisku Stalina i bez sprzeciwu ze strony naszych aliantów. Tym samym polski rząd na uchodźstwie mógł zobaczyć, ile znaczy dla sojuszników, bo jego zdanie zostało puszczone mimo uszu. W zamian Polska miała otrzymać Prusy Wschodnie i Gdańsk oraz ziemie „aż po Odrę”, przy czym zachodnia granica mogła wyglądać bardzo różnie. Tam zapadła decyzja o przesiedleniu Polaków z Wileńczyzny, Grodzieńszczyzny, Małopolski Wschodniej i Nowogrodczyzny na Zachód. Także Niemcy mieli zostać wysiedleni wgłąb Niemiec, by zrobić miejsce Polakom.

ONR: Oświadczenie środowisk narodowych – „Nacjonalizm chrześcijański — wielka idea i wielka odpowiedzialność”


Publikujemy treść oświadczenia środowisk narodowych:

Nacjonalizm chrześcijański — wielka idea i wielka odpowiedzialność


Niżej podpisane organizacje uznają się za zobowiązane do zajęcia wspólnego stanowiska wobec jednego z problemów, na jaki napotykają szerząc ideę narodową w Polsce. Nasze organizacje, pomimo dzielących je różnic, są częścią obozu narodowego, którego podstawą jest oparta o długą tradycję myśl narodowa, nie zaś megalomania i mitomania rozmaitych wodzów, liderów opinii i innych kuglarzy. Ponad stuletnie dziedzictwo ideowe zobowiązuje nas do powagi w sposobie rozwijania idei narodowej, działalności organizacyjnej i pracy formacyjnej działaczy narodowych. W ostatnich latach, w wyniku działań podejmowanych przede wszystkim przez nasze organizacje, nastała swoista moda na to, aby „być narodowcem”. Niezaprzeczalnym faktem jest, że to właśnie na fali tej pozytywnej tendencji pojawiają się również, niestety, zjawiska, które z autentycznym, chrześcijańskim nacjonalizmem mają niewiele wspólnego. Przed takimi właśnie zjawiskami oraz postaciami chcemy ostrzec, a także podkreślić istotę narodowej działalności społecznej i politycznej.

Bycie narodowcem nie oznacza tylko i wyłącznie głoszenia ogólnych, patriotycznych haseł, ani nie ogranicza się do wznoszenia okrzyków na ulicznych manifestacjach. Bycie narodowcem nie oznacza również popierania strategii politycznej centroprawicy czy lewicy, nie oznacza także pustej, byle radykalnej, retoryki czy bezmyślnego kalkowania przeszłości — jako narodowcy dbamy przede wszystkim o dobro Państwa i Narodu. Być narodowcem, to kierować się w życiu prostymi, jasnymi kategoriami, a zarazem — wystrzegać się prostactwa i pieniactwa. Narodowcy, zawsze pracowali, pracują i będą pracować nad tym, aby działacze naszego ruchu byli wzorem Polaka, jaki chcemy upowszechniać w naszym narodzie.

Historia polskiego nacjonalizmu zna jednak wiele przypadków ludzi, którzy pojawiali się znikąd, zyskiwali zaufanie i uwagę, żeby następnie konsekwentnie kompromitować ideę narodową. W ostatnich latach dochodzi do wielu nadużyć oraz promowania fałszywych wzorców, które są obce tradycji polskiego obozu narodowego. Obserwujemy zwłaszcza mnogość całego grona „fałszywych proroków”, którzy bezpodstawnie przypisują sobie zasługi oraz wartości, znacznie przerastające ich zdolności rozumienia. W celu uzyskania sławy i poklasku, zamiast głębokiej myśli narodowej, serwują zestawy frazesów o ogólnie patriotycznym wydźwięku, podane w prostackiej lub zmanipulowanej formie. W ten sposób tak wielkie sprawy, jak Prawda, Naród, Ojczyzna czy Obowiązek są stale umniejszane przez mieszanie tego, co wzniosłe, z tym, czego miejsce jest co najwyżej w rynsztoku.