Poniżej prezentujemy wielkie dzieło Szanownego Pana Profesora, dr. hab. Jacka Bartyzela o polskim ruchu monarchistycznym, będące wspaniałą wykładnią ideowo-polityczną dla współczesnego pokolenia Polaków.
Niech ten wielki duchowy testament będzie dla nas wszystkich nauką i wskazówką, co robić, aby osiągnąć nasz cel - Wielką Polskę Katolicką.
Redakcja Tenete Traditiones podpisuje się i w całej pełni utożsamia oraz solidaryzuje z poniższym tekstem.
I.
Niech ten wielki duchowy testament będzie dla nas wszystkich nauką i wskazówką, co robić, aby osiągnąć nasz cel - Wielką Polskę Katolicką.
Redakcja Tenete Traditiones podpisuje się i w całej pełni utożsamia oraz solidaryzuje z poniższym tekstem.
Za Red. T.T., red. naczelny,
Michał Mikłaszewski
I.
Czy monarchiści polscy mogą zrobić coś praktycznego w celu ziszczenia swojego ideario? Zanim spróbujemy dać odpowiedź na to pytanie, dobrze będzie nie tylko oddalić pomysły niemądre (jak ludowe referendum), ale również dokonać rachunku (politycznego) sumienia z tego, co robiliśmy do tej pory.
Ruch monarchistyczny, odrodzony właściwie ex nihilo, jak Feniks z popiołów, na przełomie lat 80. i 90. ubiegłego wieku, złożony zresztą, co trzeba przypomnieć, prawie wyłącznie z ludzi bardzo wówczas młodych i obierający (co było uzasadnione) formułę metapolitycznych, formacyjnych klubów (pomijam tu oczywiście pajacowate partyjki, które tylko kompromitowały ideę), na odcinkupraksis przyjął – mniej lub bardziej świadomie – strategię „entryzmu”, czyli wchodzenia do tzw. prawicowych partii politycznych w nadziei ich „rojalizacji” w dalszej perspektywie, a w bliższej – przynajmniej integralnego „ukonserwatywnienia”. Największym zainteresowaniem cieszyły się wówczas Zjednoczenie Chrześcijańsko-Narodowe, a jeszcze bardziej Unia Polityki Realnej (realizm, nawiasem mówiąc, nie był jej najmocniejszą stroną), co wydawało się naturalne choćby dlatego, że jej ekscentryczny lider raz po raz i publicznie deklarował, że sam jest monarchistą, i chętnie portretował się w mundurze „regenta”.