Niezliczeni katoliccy męczennicy w okrutnych torturach oddawali swoje życie za wierność Mszy świętej i za odrzucanie anglikańskiego Book of Common prayer. A oto dzięki Ratzingerowi odkrywamy, iż tenże Book of Common prayer, pochodzący od Cranmera jest "cennym darem umacniającym wiarę" oraz "bogactwem, którym można się dzielić z innymi". Herezja anglikańska zatem stała się "tradycją anglikańską"; jej liturgia, która służyła jako nośnik tejże herezji, jest "cennym darem umacniającym wiarę", który należy zachować żywym... w Kościele katolickim! Rzecz ta nie zdumiewa u Josepha Ratzingera, który celebruje codziennie według rytu Pawła VI, który to, jak zostało obszernie wykazane, kopiuje anglikańską herezję liturgiczną Cranmera (4). Lecz czy zdają sobie z tego sprawę lefebvryści, a tym bardziej "tradycjonaliści Ecclesia Dei" – którzy uważają się za uznanych przez Benedykta XVI i przez Motu proprio – iż zostali postawieni na tym samym poziomie co anglikanie, i że Msza rzymska, Msza katolicka, Msza świętego Leona, świętego Grzegorza, świętego Piusa V, została potraktowana na równi z heretyckim rytem arcybiskupa apostaty, który sprawiedliwie skończył na stosie? Nie ma sensu o to pytać, skoro nie spostrzegli się (lub udają, że nie zauważyli), że Msza Rzymska już została potraktowana na równi (a nawet o stopień niżej, jako ryt "nadzwyczajny" i okazjonalny) z ekumeniczną "mszą" ks. Bugniniego i Pawła VI, których ryt jest jednakże prawdopodobnie mniej "katolicki" niż niektóre liturgie anglikańskie. - KS. FRANCESCO RICOSSA "Uznani tradycjonaliści (anglikanie)"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.