Bractwo Kapłańskie Św. Piusa X przez długie lata było postrzegane jako najskrajniejsza katolicka prawica w dobie przeklętego posoborowia, gdzie walka z religią Novus Ordo była sztandarem, którego głównym wyrazem była Msza Trydencka i głęboki szacunek do osoby i życia czcigodnego założyciela - abp. Marcela Lefebvre. Człowieka, który prowadził walkę o Kościół i kapłaństwo, niemal sam przeciw wszystkim by wreszcie umrzeć niemal w osamotnieniu i opinii powszechnej świętości. To prawda, że z chwilą śmierci arcybiskupa, wiosną 1991 roku, FSSPX wydawało się być Arką patriarchy Noego doby religii Novus Ordo. Indultowcy z Ecclesia Dei zawsze uchodzili i są dotąd uważani za niegodnych szacunku kolaborantów z prekursorami Antychrysta, struktury Novus Ordo nie wchodzą tu nawet w rachubę. Ostatnie jednak lata dobitnie dowodzą, że FSSPX jest również częścią Ecclesia Dei, a właściwie Ecclesia Diaboli (dał temu wyraz ks. Stehlin wczesnym latem br., zamieszczając na polskojęzycznej stronie Bractwa informacje o święceniach w FSSPX i „święconkach” od biskupów Novus Ordo, w wyżej wspomnianych teatralno-kabaretowo-psychiatrycznych strukturach), zaś czcigodny założyciel z pewnością przewraca się dziś w grobie widząc jak jego piękny Titanic, dzieło całego misjonarskiego życia zatapia się po zderzeniu z góra lodową, której na imię x. Joseph Ratzinger. Sam zresztą abp. Lefebvre miał powiedzieć o tym wężu religii Novus Ordo prorocze słowa - ,,On jest naszym aniołem śmierci''. Czy te słowa są prawdziwe, trudno zbadać. Wydaje się jednak że jeśli padły z ust abp. Lefebvre na przełomie lat 80' i 90' to na pewno było w tym coś proroczego.
Jesienią 2008 roku do zakrystii zeitzkofeńskiego seminarium zapukała szwedzka telewizja by przeprowadzić wywiad z bp. Wiliamsonem na temat tego co się działo z Żydami w czasie II wojny światowej. Bp Wiliamson przez lata cieszył się w szeregach Bractwa wielkim autorytetem duszpasterskim, od zawsze uchodził za człowieka niereformowalnego i wypełniającego testament abp. Lefebvre co do joty. Jego bezkompromisowość była przeszkodą i to bardzo poważną dla pewnej grupy osób. Wkrótce miało być długo oczekiwane ,,zdjęcie ekskomunik'' i zaraz potem miały ruszyć głoszone i odmieniane przez wszystkie przypadki ,,rozmowy z Rzymem''. W tej partii pokera dla Anglika nie było miejsca, miał przejść na kapłańską emeryturę i najlepiej zapomnieć że kiedykolwiek był biskupem i członkiem FSSPX. W Niemczech i Austrii negowanie tzw. „holocaustu” jest prawnie zakazane, w Szwecji jest o wiele większa wolność słowa. Wydaje się że ktoś musiał celowo zaprosić szwedzką telewizję do bawarskiej wioski i wykorzystać nieroztropność biskupa. Co potem było sami dobrze wiemy - szum me(n)dialny, wyrzucenie biskupa z Argentyny , pozostali biskupi Bractwa wyrażają pełne zdystansowanie od głoszonych przez Wiliamsona poglądów, wreszcie biskup zostaje ,,odsunięty od pracy w Kościele'' czyli przestaje pełnić jakże ważną w tych czasach posługę następcy Apostołów, trzy następne lata spędza na emeryturze ograniczając się do wpisów na blogu. A tymczasem porozumienie z Rzymem Antychrystów rusza pełną parą czego uwieńczeniem jest obłudna judaszowa Deklaracja Doktrynalna z kwietnia zeszłego roku i bandycka Kapituła Generalna z ubiegłego lata. Nota bene bp. Wiliamson został pozbawiony prawa głosu i uczestnictwa w niej bez podania jakiegokolwiek uzasadnienia. Wreszcie zeszłej jesieni miłosierny bp. Fellay wyrzucił starego człowieka na bruk (ponieważ bp Wiliamson pozostał sobą i nie zgodził się na zamknięcie bloga ze słynnymi cotygodniowymi komentarzami) oddając go w opiekę nigdy nie zawodzących zwykłych wiernych. Biskup wrócił więc do obiegu a w ostatnim czasie dokonał nawet święceń warunkowych jednego novusordowca, czyniąc z niego bezdyskusyjnie ważnie wyświęconego kapłana Sanctae Ecclesiae Romanae.
Zeszłego lata poczciwi i honorowi kapłani na czele z ognistym i pracującym za dwudziestu księdzem Pfeiferem założyli FSSPX - strictae observantiae, jednoznacznie dystansując się od polityki Menzingen, chętnie zapraszają każdego księdza który chce pozostać wiernym swojej formacji seminaryjnej i Przysiędze Antymodernistycznej. Jest ich niewielu, księża Pfeifer i Chazal podróżują tysiące kilometrów by pełnić swoją kapłańską posługę na krańcach świata w Azji i Ameryce. Planują też założyć ortodoksyjne seminarium z prawdziwym kapłaństwem, i chociaż na początku zaczynali w małym składzie to jest ich powoli coraz więcej. Ostatnio w Niemczech ks. Sauer dołączył do antyprzyłączeniowców i objął obowiązki duszpasterskie nad niereformowalnymi siostrami z Karmelu w Brilon Wald. Tu warto przytoczyć ciekawą dygresję: zakonnice z Brilon Wald mimo że są kobietami wydają się mieć dużo więcej męstwa niż wszyscy księża na żołdzie Menzingen - kiedy ostatniej zimy przyjechał do nich biskup de Gallareta, który przez długie lata opiekował się tradycyjnymi zgromadzeniami zakonnymi, został przez pobożne zakonnice wyproszony. Siostry argumentowały swoją decyzję krótko i iście po rzymsku: Bp Gallareta jest nieprzyjacielem Wiary. Widać że mimo błędów eklezjalnych Pan Bóg zdaje się błogosławić grupie ortodoksyjnych lefebrystów – którzy nie chcą mieć najmniejszego związku z religią Novus Ordo, chcą za wszelką cenę pozostać katolikami i żyją tylko z darowizn zwykłych wiernych. Ostatnio ks. Girouard wygłosił kapitalne i jakże arcykatolickie kazanie o konieczności święceń warunkowych dla novusordowców – my znamy te sprawę nie od dziś - ks. Stehlin od lat sofistycznie tłumaczy że „święconka” religii Novus Ordo są tak samo ważne jak te udzielane ,,w Tradycji" - tak, księże, one są równie autentyczne jak autentyczna jest religia mahometańska i ortodoksja Montiniego!