Strony

wtorek, 14 października 2014

Adam Wielomski - Nowa pozycja Rosji w świecie

Dziś to Putinowska Rosja wyrasta na (światowego) Katechona kontrrewolucji i chrześcijaństwa, czyli "tą, która powstrzymuje" rewolucyjno - emancypacyjnego Antychrysta w postaci postmodernistycznej cywilizacji zachodniej.

Przez ostatnie 200 lat, od momentu wybuchu Rewolucji Francuskiej, Rosja była albo Antychrystem, albo Katechonem. Najpierw była Katechonem, czyli opisanym w 2 Liście do Tessaloniczan "tym, który powstrzymuje". Chcę przez to powiedzieć, że stała na czele obozu konserwatywnego, powstrzymując rewolucjonistów własnych, jak i działając aktywnie w świecie w celu zwalczenia Rewolucji Francuskiej, personifikowanej przez Napoleona, a następnie przewodnicząc Świętemu Przymierzu w walce z rewolucjami w poszczególnych krajach. Od 1917 roku rola Rosji zmieniła się diametralnie, gdyż z kontrrewolucyjnego Katechona przekształciła się w rewolucyjnego Antychrysta, rozsiewając na cały świat komunistyczne bakterie. Nowoczesna Rosja nigdy nie była więc politycznie "letnia" i bez wyrazu, przerzucając się między ekstremami bolszewizmu i reakcji.

Warto na ten fakt zwrócić uwagę w kontekście ostatniego konfliktu Rosji Władimira Putina ze światem zachodnim, a także z Polską stanowiącą konglomerat wpływów amerykańskich (w polityce zewnętrznej) i niemieckich (w polityce ekonomicznej). Czy dziś Rosja jest Antychrystem rewolucji czy Katechonem kontrrewolucji? Pytanie to można postawić jeszcze inaczej: czy Putinowska Rosja jest kontynuacją tradycji bolszewickiej, a Putin to kagiebista, czy też jest kontynuacją Rosji kontrrewolucyjnej, a Putin jest nowym carem?

W polskojęzycznych mediach przeważa obraz Putina - Antychrysta, kagiebisty, który odbudowuje postkomunistyczne imperium. W ocenie tej zgodne są wszystkie media obozu postsolidarnościowego, pomimo dzielących je różnic na tle personalnego sporu Jarosława Kaczyńskiego z Donaldem Tuskiem. Obóz postsolidarnościowy, różniąc się drobnymi szczegółami pozwalającymi wydzielić zeń "prawdziwych patriotów" i "platformiarzy", jest zgodny, że reprezentuje nurt antykomunistyczny, który zwalcza Rosję jako kraj postkomunistyczny. Sugeruje to, że Rosja jest krajem lewicowym, zwalczanym przez solidaruchów z pozycji prawicowych. Czyli Putin byłby Antychrystem, a drąca się w niebogłosy polska elita postsolidarnościowa miałaby być Katechonem. A może ściślej: byłaby tym, który przywołuje Katechona w postaci Stanów Zjednoczonych.

Jest to pogląd interesujący na tle narracji dominującej w krajach zachodnich. Odnoszą wrażenie, że na Zachodzie mało kto traktuje Rosję jako kraj komunistyczny, a Putina jako kagiebistę. Generalnie rzecz biorąc krytyka Rosji nie odbywa się wedle schematu antykomunistyczny Zachód versus postkomunistyczna Rosja, czyli zachodni prawicowy Katechon versus wschodni lewicowy Antychryst. Jest przeciwnie: Rosji zarzuca się braki w demokracji i przestrzeganiu praw człowieka, szczególnie zaś - co jest widoczne głównie w wypowiedziach Baracka Obamy - za nieprzestrzeganie rzekomych praw homoseksualistów. Gdy więc Obama i zachodnie media atakują Putina za "homofobię", "nietolerancję" i "nieprzestrzeganie demokratycznych standardów" to trzeba wprost zadać pytanie: kto tutaj jest Antychrystem rewolucji, a kto Katechonem kontrrewolucji? Niestety, ale od końca Zimnej Wojny role kompletnie się odwróciły. Dziś to Putinowska Rosja wyrasta na (światowego) Katechona kontrrewolucji i chrześcijaństwa, czyli "tą, która powstrzymuje" rewolucyjno-emancypacyjnego Antychrysta w postaci postmodernistycznej cywilizacji zachodniej.

To nie jest tylko kwestia aktywistów homoseksualnych i jakichś tam wydumanych praw człowieka. Podobnie jest z sytuacją na Ukrainie. Finansując i szkoląc bojówki opozycyjne banderowskiej proweniencji, kraje zachodnie jednoznacznie opowiedziały się po stronie rewolucji na Majdanie. Osobiście nie mam wątpliwości, że bez wsparcia zachodniego - szczególnie amerykańskiego i niemieckiego - żadnej rewolty na Majdanie nigdy by nie było i żaden szef CIA nigdy nie jeździłby do Kijowa instruować rewolucyjny "rząd" w Kijowie jak tłumić powstanie rosyjskojęzycznej ludności z Doniecka i Ługańska. W wojnie domowej na Ukrainie Putin pełni tę samą rolę, jaką carowie rosyjscy pełnili w Świętym Przymierzu. I Putin i carowie stali po stronie zasady legitymizmu, czyli władz legalnie ustanowionych. Interwencję rosyjską po stronie rosyjskojęzycznych legalistów ze wschodniej Ukrainy śmiało można porównać do interwencji armii rosyjskiej na Węgrzech w 1849 roku. Wtenczas Rosjanie stanęli po stronie cesarza Franciszka Józefa, a w 2014 roku po stronie legalnie wybranego prezydenta Ukrainy Wiktora Janukowycza, który - przypomnijmy - sprawuje swój urząd do końca bieżącego roku.

W stosunku do epoki Zimnej Wojny nastąpiło więc znaczące przetasowanie: Rosja przestała być Antychrystem rewolucji, a Zachód Katechonem kontrrewolucji. Ściśle rzecz biorąc, to kraje Zachodnie swoich pozycji nie zmieniły. Tak w 1950, 1989 i 2014 roku broniły, i nadal bronią, liberalnej demokracji, czyli systemu politycznego, doktrynalnego i społecznego wyrosłego z czystej tradycji Rewolucji Francuskiej. Zachód już dawno nie był żadnym Katechonem kontrrewolucji, lecz Katechonem demoliberalizmu przeciwko bolszewizmowi, czyli rewolucji konsekwentnej. Spór ten można porównać do konfliktu liberalnej żyrondy z jakobinami, nigdy zaś nie można go określić jako spór kontrrewolucji z rewolucją. Swoją pozycję doktrynalną radykalnie zmieniła zaś Rosja. O ile w latach 1917-1991 była rewolucyjnym Antychrystem, to obecnie - kierowana żelazną ręką Władimira Putina - sama stała się Katechonem przeciwko rewolucji prawo-człowieczej i homoseksualnej nadciągającej z Zachodu i opłacanej przez zachodnie ośrodki.

W 2014 roku nie mamy już zimnowojennej perspektywy sporu demokracja versus komunizm, lecz demokracja versus putinizm. O ile w pierwszej parze Rosja (ZSRR) pełniła funkcję demonicznego zła, Antychrysta, to w drugiej parze Rosja jest "tą, która powstrzymuje" demoliberalnego Antychrysta, a więc jest Katechonem. Czy się to komuś podoba czy nie, to Rosja jest dzisiaj jedynym znaczącym obrońcą chrześcijaństwa i chrześcijańskiej wizji porządku społecznego w świecie.

Adam Wielomski

Tekst ukazał się w tygodniku Najwyższy Czas!