Józef Piłsudski (1867-1935) odegrał w najnowszej historii politycznej Polski rolę szczególną i wybitnie kontrowersyjną. Jego postać podzieliła opinię w Polsce na dwa obozy: na przeciwników i zwolenników. Przeciwników było więcej. Stosunek zwolenników do marszałka był raczej „religijny” niż polityczny.
Dziś, gdy od śmierci Piłsudskiego dzieli nas pół wieku, możemy na niego spojrzeć z dystansem potrzebnym do wyrobienia sobie o nim wyważonego sądu.
Katastrofa, jaką naród polski przeżył w drugiej wojnie światowej, sprawiła, że bardzo duża część społeczeństwa polskiego uznała, iż lepiej jest spuścić zasłonę na to, co w życiu polskim jest brzydkie i smutne i co naród dzieli. Bardzo liczni przeciwnicy Piłsudskiego powstrzymywali się przez z górą ćwierć wieku od mówienia o Piłsudskim pełnej prawdy w sposób głośny i dyktowali zagadnienie roli Piłsudskiego w dziejach Polski tylko jako zagadnienie akademickie, omawiane w dyskusjach historycznych, czy we wspomnieniach pamiętnikarskich.
Ale zuchwałość, z jaką zwolennicy Piłsudskiego przedsięwzięli kampanię narzucenia Piłsudskiego narodowi polskiemu jako rzekomo uznawanego przez cały ten naród bohatera, sprawia, że struna została przeciągnięta i że to dyktowane powściągliwością i duchem zgody narodowej milczenie musi zostać przerwane.
Może to i lepiej. Bo ustępliwość wobec głosicieli legendy Piłsudskiego była ustępliwością wobec kłamstwa, a nie jest dobrze, by kłamstwo utrwalało się w świadomości szerokiego ogółu i by prawda historyczna była sekretem, dostępnym tylko dla specjalistów i ludzi wtajemniczonych.[...]
trwanie dzisiaj we wpływowym odłamie polskiego narodu kłamliwego mitu o Piłsudskim może być źródłem nowych katastrof w przyszłości.
Depiłsudskizacja jest więc w społeczeństwie polskim nieodzowną koniecznością.
Zachodzi potrzeba powiedzenia dziś publicznie podstawowych prawd o Piłsudskim.
Nie jest prawdą, że Piłsudski miał za sobą naród. Miał on za sobą malutką, pozbawioną skrupułów klikę, która zdobywała sobie w Polsce głos i władzę przemocą, bezprawiem i poparciem obcych. We wszystkich kolejnych, wolnych aktach wyborczych w Polsce zwolennicy Piłsudskiego zdobywali sobie ilość głosów, stanowiącą znikomą mniejszość: dopiero pod rządami dyktatury sanacyjnej w wyniku „cudów nad urną”, stworzyli oni sobie pozór oparcia parlamentarnego.
To prawda jednak, że wśród szarych zwolenników jego, zarówno w roku 1914 jak dzisiaj, było i jest wielu ludzi dobrej woli, tyle tylko, że naiwnych, którzy prawdy historycznej nie znają i ulegli kłamliwej propagandzie. Udało się tej propagandzie wmówić niektórym Polakom, że Piłsudski walczył o dwie idee bardzo drogie każdemu Polakowi: o wolność i wielkość Polski, oraz o wprowadzenie w czyn tej prostej prawdy, że trzeba być gotowym do poświęceń dla Ojczyzny i do walki w jej służbie. Tylko, że Piłsudski bynajmniej tym ideom naprawdę gorąco nie służył, a już w każdym razie nie miał na nie w Polsce monopolu.
Nie jest prawdą, że polityka Piłsudskiego w 1914 roku wiodła do odbudowania Polski. Plan zrobienia w zaborze rosyjskim w chwili wybuchu wojny rosyjsko-niemieckiej powstania polskiego, opartego politycznie o Austrię, był od dawna planem polityczno-strategicznym Rzeszy Niemieckiej, a w szczególności Bismarcka i marszałka von Waldersee, był potem tematem porozumień sztabowych niemiecko-austriackich i był przygotowywany przez wywiad austriacki, którego Piłsudski był narzędziem. Celem tego planu było chwilowe sparaliżowanie Rosji dla łatwiejszego pokonania Francji, a polem podyktowania przez Niemcy ogólnego pokoju. Gdyby się Piłsudskiemu jego akcja udała, owocem tego byłoby zwycięstwo niemieckie i utrwalenie rozbiorów. W istocie, naród polski w 1914 roku stał po stronie aliantów, carskiej Rosji nie wyłączając, a nie po stronie Niemiec. 1 przez to przyczynił się już od samego początku do obalenia niemieckich planów zapanowania nad Europą i światem. Polska odzyskała niepodległość nie dlatego, że Piłsudski zaatakował w 1914 roku Rosję, ale pomimo tego. Niepodległość Polski nie jest owocem „czynu” garstki piłsudczyków, przy „bierności” i „gnuśności” głównej masy narodu, ale wręcz przeciwnie, jest owocem dojrzałej zdyscyplinowanej i ofiarnej postawy całego narodu i jego przemyślanej i rozumnej akcji politycznej, której się warcholska garstka piłsudczyków nieświadomych tego, że są w istocie agenturą polityki niemieckiej, przeciwstawiała.
Nie jest prawdą, że Piłsudski w 1918 roku „wywalczył” niepodległość. Polska odzyskała niepodległość dzięki klęsce Niemiec, a do tej klęski wysiłek polityczny polskiego narodu przyczynił się w sposób wcale nie drobny. Piłsudski, który nigdy nie wszedł z Niemcami w rzeczywisty konflikt, był przez Niemców trzymany w odwodzie na wypadek ich klęski wojennej. To oni osadzili go w dniu swej kapitulacji przed aliantami zachodnimi ( 11 listopada 1918 roku) u władzy w Warszawie, po to, by przeszkodzić zbudowaniu Polski naprawdę silnej i należącej do obozu alianckiego. Istnieją wiarygodne dane, iż Piłsudski złożył przed przyjazdem do Warszawy słowo honoru rządowi niemieckiemu, że utrzyma Polskę w roli państwa nie będącego w stanie wojny z Niemcami (a więc nie mogącego uczestniczyć w roli państwa współzwycięskiego w konferencji wersalskiej) i że nie będzie od Niemiec żądać ziem zaboru pruskiego poza tymi, które ofiarowane zostaną Polsce jako „prezent”. Dostarczenie Piłsudskiego 11 listopada 1918 roku do Warszawy przez Niemców jest uderzająco podobne do dostarczenia o półtora roku wcześniej przez tychże Niemców Lenina do Rosji, co było zrobione po to, by Rosję rozłożyć i doprowadzić ją do zawarcia pokoju. Polska zaczęła rozbrajać okupantów już 30 października (w Krakowie), a biła się już od 1 listopada (we Lwowie).
Główne operacje wojenne u zarania niepodległości (w Ziemi Czerwieńskiej i w Poznańskiem) przeprowadzone były bez udziału Piłsudskiego, a nawet bez jego aprobaty, lub wręcz wbrew jego przeciwdziałaniu. Faktem, który rozstrzygnął o trwałej niepodległości Polski był traktat wersalski 1919 roku, który tak urządził Europę owych czasów jak kongres wiedeński 1815 roku urządził ją (a wraz z nią sprawę polską) na lala 1815-1914, a konferencje w Jałcie i Poczdamie na dzisiaj. Wersal był wielkim tryumfem polskiej dyplomacji, która nie tylko wywalczyła prawidłowe załatwienie sprawy polskiej, ale i przyczyniła się do pomyślnego dla Polski urządzenia basenu naddunajskiego. Jeśli Piłsudski utrzymał się w Polsce w roli Naczelnika Państwa i wodza naczelnego, to dlatego, że patriotyczna część narodu nie chciała go obalić siłą, co mogłoby wywołać wstrząśnienia, osłabiające Polskę i zagrażające jej pozycji w rozgrywce wersalskiej. Osadzili go w tej roli w listopadzie 1918 roku Niemcy, a podparł go w styczniu 1919 roku, nieprzyjazny Polsce, angielski rząd Lloyd George’a.
Nie jest prawdą, że Piłsudski był budowniczym polskiego wojska. Piłsudski w 1919 roku budował wojsko partyjne dla ugruntowania swej władzy. Masowe wojsko ogólnonarodowe zbudowane zostało wbrew oporom z jego strony. Po roku 1926 Piłsudski był niszczycielem i dezorganizatorem tego wojska i głównym sprawcą tego, że wojsko to nie było do czekającej je wojny z Niemcami przygotowane ani technicznie, ani organizacyjnie, ani myślowo.
Nie jest prawdą, że Piłsudski był zwycięzcą w wojnie 1920 roku z Rosją. Przez przedsięwzięcie niepotrzebnej, źle pomyślanej i źle przeprowadzonej wyprawy kijowskiej ściągnął on inwazję bolszewicką na Polskę, a po klęsce podał się do dymisji. Dymisja ta nie została przyjęta, bo mogłoby to wywołać wrażenie wewnętrznego kryzysu. Piłsudski nie dowodził bitwą warszawską, dowodził nią faktycznie szef sztabu, generał Rozwadowski i to on był rzeczywistym zwycięzcą, a także głównym autorem planu bitwy. Piłsudski dowodził w bitwie tylko grupą operacyjną z nad Wieprza i grupę tę poprowadzi źle, z 24 godzinnym opóźnieniem, wskutek czego pobita pod Warszawą i nad Wkrą armia bolszewicka potrafiła się w dużej części wymknąć z okrążenia, (główna bitwa 14 i 15 sierpnia, początek ofensywy Piłsudskiego z nad Wieprza, mimo naglących wezwań Rozwadowskiego, dopiero 16 sierpnia). Jest prawdą, że Piłsudski dowodził w bitwie wrześniowej nad Niemnem i że była to bitwa zwycięska. Ale pobita armia sowiecka wycofała się na wschód. Piłsudski przeprowadził tę bitwę uderzeniem lewym skrzydłem a odrzucił plan gen. Rozwadowskiego uderzenia prawym skrzydłem, przez co armia ta byłaby zepchnięta na Litwę, otoczona i zniszczona. Piłsudski nie chciał wkraczać na Litwę, mimo, że była ona z Polską w stanie wojny i współdziałała zbrojnie z Sowietami - dlatego wybrał plan mniej strategicznie dogodny i nie rokujący widoków na równie kompletne zwycięstwo.
Nie jest prawdą, że Piłsudski chciał przyłączenia Ziem Wschodnich do Polski. Był on w istocie zwolennikiem linii Curzona. Chciał on przyłączenia Wilna do Litwy, a w pewnej chwili także i Lwowa do Ukrainy. To on, bez żadnego powodu zrzekł się w imieniu Polski w sposób formalny na rzecz Ukrainy Kamieńca Podolskiego i Płoskirowa, oddał Dyneburg i Iłłuksztę Łotwie i Spisz i Orawę Czechosłowacji. Był on przeciwnikiem koncepcji „polskiego obszaru narodowego”, obejmującego także i Ziemie Wschodnie i w lecie dążył do oddania całości tych ziem Litwie, Ukrainie i być może Białorusi. Przeprowadzona przez niego, łączna operacja zawarcia w Suwałkach układu z Litwinami i „buntu” gen. Żeligowskiego nie miała za cel, jak to zdołała wmówić całemu światu propaganda, przyłączenia Wilna do Polski, ale wręcz przeciwnie, miła za cel przeszkodzenie temu przyłączeniu, utworzenie nowego państwa Litwy Środkowej i związanie go z czasem z Litwą Kowieńską. (Bez tej operacji losy Wilna byłyby te same, co Grodna, Lidy i Nowogródka, to znaczy, że nie stałoby się ono przedmiotem sporu międzynarodowego, lecz bez tarć zostało przyłączone do Polski). To Piłsudski uniemożliwił urzeczywistnienie „linii Dmowskiego” na wschodzie, która byłaby oparła granicę Polski na Berezynie i dała Polsce Dyneburg i Kamieniec Podolski. Piłsudski troszczył się dużo więcej o Litwę i Ukrainę niż o Polskę, a jego plan posłania pół miliona polskiego wojska do Moskwy za pieniądze angielskie był w istocie planem urządzania Rosji w interesie angielskim, a wbrew interesom Polski.
(Że nie dbał o Poznańskie, Pomorze i Śląsk, jest faktem ogólnie wiadomym).
Nie jest prawdą, że Piłsudski musiał w 1926 roku zrobić zamach stanu, bo Polska nie była zdolna do ustroju parlamentarnego. Choroby polskiego parlamentaryzmu były winą Piłsudskiego, bo to on narzucił Polsce swoim dekretem z 28 listopada 1918 roku proporcjonalny system wyborów. (Wielka Brytania, a wraz z nią szereg innych krajów, po dziś dzień tego przesadnie demokratycznego systemu nie znają). W systemie tym, ograniczona została rola wielkich, odpowiedzialnych stronnictw, a wprowadzone zostały do Sejmu zbyt liczne, drobne grupki, a wraz z nimi mniejszości narodowe. Piłsudski sądził, że przez stworzenie rozproszkowanego, bezsilnego Sejmu łatwiej zapewni sobie przewagę. Czynnikiem, który hamował obrady Sejmu warcholstwem, awanturami, były głównie nieliczne grupki jego własnych zwolenników. Mimo to, parlamentaryzm polski funkcjonował całkiem sprawnie i w siedmiu latach przedmajowych (1919-1926) bez porównania więcej w Polsce wykonano wielkich dzieł politycznych (z wojną włącznie) i rzetelnej, twórczej roboty państwowej, niż w trzynastu latach dyktatury Piłsudskiego i piłsudczyków (1926-1939). Piłsudski obalił swoim zamachem świeżo utworzony rząd o silnej i odpowiedzialnej większości parlamentarnej, a obalił go wszczętą bez powodu wojną domową, w której poległo około tysiąca Polaków. Zamach majowy był jedną z najsmutniejszych kart polskiej historii. Za zamachem tym stał w istocie wpływ polityki brytyjskiej, która w tym samym mniej więcej czasie spowodowała podobne zamachy na Litwie i w Estonii. Owocem tego zamachu było ustanowienie dyktatury Piłsudskiego i piłsudczyków, którą była jedną z najbrutalniejszych i najbardziej bezmyślnych dyktatur w nowoczesnej historii europejskiej i jest w obrazie dziejowym Polski faktem haniebnym. Dyktatura ta w znacznym stopniu przetrąciła odrodzonej Polsce kręgosłup. Nie ma dziedziny życia polskiego, której Piłsudski i jego dyktatura by nie obniżyły, nie zepsuły, nie zdezorganizowały i nie splugawiły. Między innymi pod tą dyktaturą Polska, tradycyjnie kraj prawa, sprawiedliwości i wolności, splamiła się istnieniem obozów koncentracyjnych w Brześciu i w Berezie, z których pierwszy był chronologicznie wcześniejszy od obozów hitlerowskich oraz faktem skrytobójstw politycznych, z zamordowaniem generała Zagórskiego na czele. Polityka zagraniczna Piłsudskiego i jego następców była z polskiego punktu widzenia polityką samobójczą. Przyczyniła się ona do rozbioru Czechosłowacji i do zburzenia porządku „wersalskiego” w basenie naddunajskim, a w rezultacie stworzyła sytuację, której nieuchronnym skutkiem była nasza kampania wrześniowa.
Bez wszelkiej przesady, można stwierdzić, iż jedynym wielkim, politycznym rezultatem działalności Piłsudskiego było doprowadzenie odbudowanej wysiłkiem całego narodu Polski do ponownego, na szczęście krótkotrwałego, rozbioru 1939 roku. Trzeba nadto dodać, że dyktatura Piłsudskiego i piłsudczyków miała utajone nastawienie antychrześcijańskie. Wyraziło się to nawet w symbolach: dekretem z 1927 roku dyktatura ta zmieniła herb Polski, usuwając krzyż z korony orła i umieszczając pięciopromienne gwiazdy na jego skrzydłach. Wiele przejawów polityki antykatolickiej, niszczącej podstawy moralne życia polskiego pod dzisiejszymi rządami komunistycznymi, zostało zapoczątkowanych w istocie już pod władzą Piłsudskiego i piłsudczyków.
Wprowadzona przez dyktaturę sanacyjną ustawa „o ochronie czci marszałka Piłsudskiego” była unikatem w ustawodawstwie świata. Można było w Polsce krytykować każdą postać historyczną i polityczną z przeszłości i teraźniejszości z wyjątkiem Piłsudskiego. Ustawa ta w istocie stanowiła także i ochronę nadużyć przed możliwą krytyką.
[Trzeba dodać, że w Polsce lat 2005-2014 robi się to bez ustawy, narzucając jednak nachalnie kult papieża Jana Pawła II i uniemożliwiając skutecznie wszelkie dyskusje nt skutków jego zbyt długiego pontyfikatu! MF]
Całość opracowania Bolesława Czachora: Diaboliczny kult Piłsudskiego pod linkami:
http://wolna-polska.pl/wiadomosci/diaboliczny-kult-pilsudskiego-2013-11