Strony

sobota, 5 listopada 2016

Idea Królestwa Polskiego


W polskiej świadomości narodowej ugruntował się republikański obraz państwa, nierozerwalnie kojarzony z określeniem Rzeczpospolita. Nazwa ta, w swoich początkach, wcale nie odnosiła się do ustroju, lecz do związku Polski z Litwą, czyli Unii. Dowodem na to, iż twórcy I RP swoje państwo, nie postrzegali jako republikę, jest wypowiedź jednego z posłów na sejmie konwokacyjnym w 1573 roku: „Nemini parebimus nisi Regi!” – „Nie poddamy się nikomu, tylko królowi”. Niestety wraz z upływem lat rzeczywistość polityczna dopasowała się do nazwy państwa!

Na drodze do odrodzenia idei Królestwa Polskiego – nie pojmowanego na tym etapie jako byt materialny – Paszport jest pierwszym krokiem. Czym jest Paszport? Jest dokumentem tożsamości – identyfikatorem – zwolennika idei królewskiej, podejmującego trud budowy wspólnoty odwołującej się do polskich tradycji monarchicznych. Kolejne kroki będą wzbogacać tę ideę o nowe elementy, pozwalające pełniej obrazować i wyrażać jej kształt, wprowadzając jednocześnie składowe funkcjonalne, które mają budować, zapowiadaną w Paszporcie, wspólnotę królewskiego rodu piastowego.

Jest to bezpośrednie nawiązanie do, niestety nie zrealizowanej, koncepcji środowiska monarchistów polskich, znanego pod nazwą Hotel Lambert, skupionego wokół księcia Adana Czartoryskiego. Istotą tej idei było hasło „król de facto”. Emigracja skupiona wokół Adama Czartoryskiego dążyła do koronacji księcia na króla. Skuteczności walki na arenie międzynarodowej o sprawy polskie upatrywano w spójnym działaniu wszystkich środowisk oraz w sile „rządu dusz”. Mógł to zagwarantować tylko taki przywódca, który by posiadał mocne poparcie w Emigracji i w Kraju. Wyrazem jedności i symbolem woli narodu miał być Adam Czartoryski, wyniesiony do godności królewskiej.

Podjęcie tak zdecydowanej i odważnej decyzji o przyjęciu korony przecięłoby również, ciągnący się po dziś dzień, spór o sukcesję tronu w Polsce. Konstytucja 3 Maja, której obóz Hotelu Lambert był gorącym zwolennikiem, podpowiadała rozwiązanie, ale – podobnie jak dzisiaj – trudne do urzeczywistnienia. Koronacja księcia Adama Czartoryskiego na króla Królestwa Polskiego, na dodatek w warunkach emigracyjnych, przy mocnej opozycji obozu demokratów, wydawała się przedsięwzięciem wręcz szalonym, pomimo tego wykonalnym, jak najbardziej sensownym oraz praktycznym. Skoro nie zdecydowano się na taki krok w trakcie Powstania Listopadowego, należało to uczynić na wygnaniu i nie byłby to wcale gest symboliczny.

Skoro na zmianę istniejącego status quo w Europie nie było co liczyć, a tym samym na odrodzenie polskiej państwowości, to przynajmniej należało dążyć do stworzenia wokół księcia Adama Czartoryskiego stabilnego ośrodka politycznego, mającego wpływ na społeczeństwo w Polsce oraz rozdrobnione środowiska emigracyjne.

Uporządkowanie kwestii spornych wokół sukcesji polskiego tronu zaowocowałoby w latach 1916-1918, kiedy rozstrzygała się sprawa ustroju odradzającego się państwa polskiego. Polityczny obóz monarchistów, dysponujący wsparciem w dziedzicznej dynastii, miałby istotny wpływ na bieg wydarzeń w Polsce. Byłby znaczącym wzmocnieniem Rady Regencyjnej, a w konsekwencji jej sukcesorem. To król przejąłby władzę z rąk Rady Regencyjnej, a nie Józef Piłsudski, który, zgodnie z przewidywaniami, stałby się zwierzchnikiem sił zbrojnych, a nie Naczelnikiem Państwa, proklamującym republikę.

Walkę polityczną w odradzającej się Polsce należy uznać za zjawisko naturalne, chociaż nie musiała być tak brutalna, z konsekwencją haniebnego incydentu, jakim stało się zabójstwo pierwszego prezydenta II RP. Czy taki był sens ponad stuletniej walki o niepodległość, okupionej milionami ofiar?

Prezydent Narutowicz, jak i jego zabójca Niewiadomski, stali się ofiarami złowrogiej ideologii republikańskiej, ideologii walki o władzę. Spór o urząd prezydenta był zapowiedzią tego co będzie się działo na polskiej scenie politycznej w całym okresie międzywojennym, był sygnałem do ówczesnej „wojny polsko-polskiej” w odradzającej się Rzeczypospolitej. Czy taki był sens ponad stuletniej walki o niepodległość, okupionej milionami ofiar?

Niekończącą się wojnę wszystkich ze wszystkimi o wszystko, z której się cieszą i czerpią wymierne korzyści wrogowie Polski, można jedynie przerwać odstępując od republikańskiej ideologii walki o władzę, zastępując ją narodową jednością wokół władzy – królewskiej.

Do piastowskiej idei wspólnoty, już nie w znaczeniu etnicznym lecz kulturowym i politycznym, zbudowanym na fundamentach Konstytucji 3 Maja, odwoływała się koncepcja emigracyjnych monarchistów: „króla de facto”. W tym miały się zmaterializować dążenia do narodowej jedności w walce o przetrwanie i odrodzenie państwa.

Do tych samych wartości nawiązuje, zapoczątkowana paszportem, idea Królestwa Polskiego. Odrodzenie Królestwa w formie państwowej nie jest w chwili obecnej możliwe. Możliwym jednak jest stworzenie wspólnoty, która będzie więcej niż organizacją, a będzie przyświecał jej nadrzędny cel: powrót do Królestwa – jako formy organizacji i bytu polskiej wspólnoty kulturowej.

Wspólnota może funkcjonować i posiadać wszystkie niezbędne struktury organizacyjne nie posiadając państwa, w znaczeniu fizycznym. Przykładem jest Kościół, czy inne struktury quasi-państwowe, np. Zakon Kawalerów Maltańskich.

Postać oraz urząd Króla w idei królewskiej uosabia: ciągłość władzy, ciągłość państwa oraz ciągłość narodu. Zakwestionowanie jednej z zasad ciągłości, powoduje zerwanie kolejnych. Jak pokazuje historia, odrzucenie zasady ciągłości władzy w I Rzeczpospolitej doprowadziło do utraty ciągłości państwa, czego skutkiem mogło być zupełne wynarodowienie.

Wybór króla, a tym samym ustanowienie dynastii panującej w Królestwie Polskim, postawi Polskę na takim poziomie, na jakim jest monarchizm w krajach o zachowanej ciągłości dynastycznej, gdzie istnieją realni pretendenci do tronu. Pozwoli to na dalszą rozbudowę wspólnoty wokół realnego przywództwa i królewskiego ośrodka władzy. Kto może dokonać dobrego wyboru, dobrego króla, dobrej dynastii? Naturalnie nikt inny jak tylko zwolennicy idei królewskiej. Przeciwnikom monarchii przecież takiego zadania powierzyć nie można!

Słabością dotychczasowych poczynań wszystkich środowisk monarchistycznych w Polsce było dążenie do przejęcia najpierw władzy politycznej w państwie, a następnie ustanowienie monarchii. W tym tkwiło również sedno porażki księcia Adama Czartoryskiego. Sytuację należy więc odwrócić: najpierw monarchia w ramach wspólnoty, a dopiero później działania polityczne nakierowane na pozyskanie szerokich rzesz społecznych.

Prawdziwy monarchizm związany jest nierozerwalnie z dziedzicznością tronu i stałością dynastii. Wybór króla będzie oznaczał ostateczne rozwiązanie kwestii następstwa tronu na tak długo, jak długo będzie trwała dynastia w linii męskiej, a następnie żeńskiej. Dopiero wygaśnięcie dynastii spowoduje konieczność, zgodnie z postanowieniami Konstytucji 3 Maja, wyboru przez elektorów nowego króla i zapoczątkowanie dynastii.

Elektorzy – zwolennicy idei królewskiej – są fundamentem Królestwa Polskiego. Na tym fundamencie zostanie postawiony Tron, a na nim Korona. Posiadacz paszportu, jako elektor Królestwa Polskiego będzie miał prawo wyboru króla – dynastii, i tylko on. Jeżeli naród polski zadecyduje o powrocie monarchii, a może to uczynić w różny sposób, to osoba króla – dynastii, nie może być poddana tzw. demokratycznemu wyborowi, dlatego, że ustroje się zmieniają, a monarchia jest stała, nawet jeżeli traci wymiar państwowy.

Królestwo Polskie jest wartością ideową – ponadczasową, w sprzyjających okolicznościach może przybrać formę państwową.

Jan Skowera