Niedawno x. Szymon Bańka z koncesjonowanego przez modernistów Neo-FSSPX uraczył nas wykładem na temat "hiper-nieomylności", która jest wg. niego "wspólnym bastionem sedewakantystów i rewolucjonistów". X. Szymon jest obecnie, mimo dość młodego wieku, z tego co mi wiadomo, dyrektorem "Szkół Akwinaty" (czyli dawnego gimnazjum i Liceum im. św. Tomasza z Akwinu, któregoż to byłem uczniem w roku szkolnym 2012 / 2013). W moich czasach dyrektorem tego zespołu szkół był pan Ryszard Mozgol, którego bardzo miło wspominam. Mimo pewnych różnic w sprawach czy to teologicznych, czy historyczno-politycznych, pamiętam że zawsze dość dobrze mi się z nim rozmawiało, gdyż pan dyrektor miał dużą wiedzę, dobre podejście do ludzi, i zachowywał zawsze bardzo wysoki poziom merytoryczny, czego niestety nie można powiedzieć o obecnym dyrektorze...
Już na samym początku, x. Bańka celowo manipuluje i miesza, gdyż stwierdza on, że wg. zwolenników "hiper-nieomylności" każde słowo każdej papieskiej encykliki czy jakiegokolwiek innego dokumentu, jest nieomylne. Doprawdy? Niby kto tak uważa? Być może x. Bańka ma tu na myśli owych "rewolucjonistów", ale raczej nie, gdyż cały jego wywód jest skierowany wyraźnie przeciwko sedewakantyzmowi, a "rewolucjoniści" są tylko dodatkiem... A więc drogi Xięże, niby kto z tzw. sedewakantystów (mam na myśli zwłaszcza biskupów i księży, oraz wiernych którzy cokolwiek znają się na teologii) kiedykolwiek i gdziekolwiek napisał bądź powiedział, że KAŻDE zdanie KAŻDEJ papieskiej encykliki lub innego dokumentu papieskiego, jest samo przez się nieomylne. To nonsens! Nikt nigdy czegoś takiego nawet nie sugerował. Aby Papież był nieomylny, musi przemawiać jako najwyższy Pasterz - Głowa Kościoła, do całego Kościoła, w sprawach Wiary i moralności (wtedy automatycznie uznaje się, że Papież ma intencje zobowiązania wszystkich do przyjęcia jakieś prawdy, i nie musi on tego specjalnie deklarować, choć często Papieże to jednak robili). Tak więc jasno wynika z tego, że nie każda encyklika jest nieomylna, ani nie każde zdanie w encyklice jest nieomylne. Papieże pisali wiele encyklik czy innych dokumentów w sprawach niekoniecznie dotyczących bezpośrednio Wiary i moralności, pisali też specjalne listy czy encykliki do poszczególnych episkopatów czy kościołów lokalnych, w takich sytuacjach nie ma mowy o nieomylności. W jednej nawet encyklice również może być to co nieomylne (prawdy dotyczące wprost Wiary i moralności) wymieszanie z tym, co nie jest nieomylne (kwestie naukowe, społeczne, polityczne etc.). Nikt nie uważa, że wszystko co Papież napisze oficjalnie (ex officio) z automatu jest od razu Papieskim Magisterium zwyczajnym lub nadzwyczajnym (czyli nieomylnym - ex cathedra). Natomiast negowanie nieomylności Magisterium zwyczajnego, jest jawną herezją...
Następnie x. Bańka stwierdza między innymi, że "hiper-nieomylność" powoduje, iż wierni nie byliby w stanie znać wszystkich prawd i dogmatów Wiary. Jest to oczywisty nonsens, gdyż wierni nie muszą znać wszystkich prawd, nieomylnie nauczanych przez Kościół! Konieczna do zbawienia jest wiara w Główne Prawdy Wiary, których naucza się dzieci do I Komunii Świętej, oraz w te prawdy, które są zawarte w Katechizmie, a więc nauka o Kościele, o Sakramentach, o Credo etc. Katolik nie ma obowiązku znać szczegółowo wszystkich dogmatów i innych prawd, tak samo jak nie ma obowiązku znać na pamięć całego Pisma Św. To należy do biskupów, kapłanów, teologów, katechetów etc.! Nigdzie nie jest powiedziane, że katolik MUSI znać każdą papieską encyklikę, ma po prostu wierzyć we wszystko, co Kościół katolicki do wierzenia podaje (a nie koniecznie to wszystko znać!). Chodzi o to, że katolik musi mieć intencje bezwzględnego podporządkowania swej woli nieomylnemu Magisterium Kościoła, nawet jeśli nie zna każdej nauki tegoż Kościoła. Musi po prostu CHCIEĆ przyjąć to wszystko, co Kościół nieomylnie naucza. Nic więcej. Wierność i ufność Kościołowi Świętemu, który jest nieomylnym strażnikiem i nauczycielem Prawdy, wystarczy do bycia dobrym katolikiem, i zbawienia własnej duszy. Nikt nie wymaga od wiernych znajomości teologii...
Ważniejsze jest posłuszeństwo, bezwzględne przyjęcie autorytetu Kościoła Świętego. I to niezależnie od kwestii nieomylności. Katolik ma obowiązek słuchać Papieża zawsze, nie tylko kiedy ten przemawia nieomylnie. Nieomylność a posłuszeństwo to dwie różne sprawy. A posłuszeństwo Papieżowi jest wymagane do zbawienia wiecznego. Trzeba być poddanym Papieżowi! Nie można stawiać własnego autorytetu ponad autorytetem Papieża! Wiara bowiem rodzi się z autorytetu, a nie autorytet z Wiary... To że jakaś wypowiedź Papieża nie jest nieomylna, bo np. jest wypowiedzią nie dotyczącą wprost Wiary, nie oznacza że można ją tak po prostu zignorować i mieć w "głębokim poważaniu". Katolik musi wolą, umysłem i sercem przylgnąć do tego, co mówi Papież, do każdej wypowiedzi Stolicy Apostolskiej. Nawet jeżeli wypowiedź papieska nie jest nieomylna, to jednak jesteśmy winni posłuszeństwo Papieżowi, NIE TYLKO wtedy, gdy przemawia nieomylnie. To bardzo ważne. Katolik integralny (czyli prawdziwy Rzymski Katolik, nie ma innych) musi być poddany Papieżowi, musi zawsze chcieć posłusznie pełnić wolę Ojca Świętego, a nie tylko wtedy, gdy ten przemawia nieomylnie, lub gdy wręcz przymusza do posłuszeństwa, grożąc sankcjami i karami kościelnymi. Posłuszeństwo Papieżowi jest konieczne do zbawienia. I musi to być prawdziwe, synowskie posłuszeństwo, z własnej nieprzymuszonej woli, z prawdziwej miłości. Pisał o tym pięknie Papież Św. Pius X, którym tak chętnie "wycierają sobie gębę" współcześni pseudo-tradycjonaliści, zwłaszcza z pewnego bractwa, które próbuje przywłaszczyć sobie imię tego Wielkiego Papieża, a do którego należy również x. Bańka. Te słowa Ojca Świętego skierowane są tak jakby wprost do nich:
"Jeśli kiedykolwiek zetkniecie się z chlubiącymi się tym, że są wierzący, że są oddani Papieżowi, i chcą być katolikami, ale nazwanie klerykałami mają za największą obrazę, powiedźcie uroczyście, że oddane dzieci Papieża to ci, którzy są posłuszni jego słowu i we wszystkim go słuchają, a nie ci, którzy czynią zabiegi, by uniknąć wypełnienia jego rozkazów lub aby naleganiem godnym ważniejszych spraw wymusić na nim zwolnienia czy dyspensy tym boleśniejsze, im większe wyrządzają szkody lub zgorszenie. [...]"
(Fragment przemówienia św. Piusa X wygłoszonego do kardynałów na konsystorzu 27 maja 1914 r. - Testament duchowy św. Piusa X)
Oczywiście Papież może się mylić w swoich prywatnych wypowiedziach, może czasem powiedzieć coś dwuznacznego a nawet (nieświadomie) sprzecznego z Wiarą czy interesem Kościoła (nie może jednak być jawnym heretykiem, nawet prywatnie, bo to oznacza odpadnięcie od Wiary i utratę urzędu). Dopóki jednak nie nakazuje nam rzeczy wprost złych i grzesznych, to MUSIMY być mu posłuszni, niezależnie od rangi jego wypowiedzi, bo jest namiestnikiem Boga na ziemi. X. Bańka podał przykład "encykliki" pana Bergoglio pt. "Fratelli Tutti", jako dokumentu, który jego zdaniem, nie jest nieomylny. Nad tym czy rzekomy dokument jest nieomylny, czy też nie, można dyskutować, zależy to od tego, czy jak wspomniałem, dotyczy on sprawa Wiary i moralności. Nie ulega jednak żadnej dyskusji, że dokumenty Vaticanum II, noszące tytuł "Deklaracji dogmatycznej", przyjęte na soborze przez biskupów, i podpisane przez Montiniego, który jasno swym najwyższym autorytetem stwierdził i wyraźnie to oświadczył, że są to dokumenty nieomylnego, uroczystego Magisterium Kościoła, które wszyscy są zobowiązani bezwzględnie przyjąć, są nieomylne. Niedawno w pewnej wypowiedzi pan Bergoglio, po prostu przypomniał to, co już ponad pół wieku temu jasno oświadczył Montini, na zakończenie Vaticanum II, podpisując jego dokumenty. Montinii powiedział wyraźnie, że te dokumenty, podpisane przez niego, mającego najwyższy autorytet, w sprawach Wiary i moralności, mają rangę UROCZYSTEGO Magisterium Kościoła (czyli standardowo, jako dokumenty soborowe podpisane przez papieża). Są więc nieomylne (zakładając oczywiście, że Montini byłby Papieżem). I nie ma tu najmniejszych wątpliwości. W tym momencie padł mit "soboru duszpasterskiego" czy "nieobowiązujących dokumentów". Jeżeli uznaje się Vaticanum II za legalny sobór powszechny Kościoła katolickiego, soborowych "papieży" za Papieży katolickich a soborowy "kościół" za Kościół katolicki, trzeba uznawać te dokumenty na równi z dokumentami wszystkich poprzednich Soborów Powszechnych, jako uroczyste (nadzwyczajne) Magisterium Kościoła, inaczej jest się heretykiem.
X. Bańska w ogóle nie odniósł się do kwestii Vaticanum II! A to Vaticanum II jest prawdziwym problemem, a nie Bergoglio! To Vatacanum II jest główną hiper-herezją modernistycznego neokościoła. Bergoglio to tylko wierzchołek góry lodowej. Katoliccy Papieże do Piusa XII włącznie nigdy nie wyrzekli się Wiary Chrystusowej, nigdy nie popadli w jawną herezję, i nigdy z Tronu Apostolskiego nie nauczali błędnych nauk, nie wprowadzali błędnych praw, które prowadziły by wiernych na wieczne potępienie. To jest po prostu niemożliwe! „«Ty jesteś Opoka, a na tej opoce zbuduję mój Kościół» (Mt. 16, 18) i słowa te znajdują potwierdzenie w faktach, gdyż wiara katolicka zawsze była zachowana nieskalana przez Stolicę Apostolską (…) Stolica Piotrowa jest zawsze wolna od wszelkiego błędu zgodnie z Bożą obietnicą uczynioną przez naszego Pana”. jak nieomylnie naucza nas Sobór Watykański, w Dogmacie o Nieomylności Papieskiej (Konstytucja dogmatyczna o Kościele Chrystusowym „Pastor aeternus”.). "Kościół rzymski nigdy nie pobłądził i po wszystkie czasy, wedle świadectwa Pisma świętego, w żaden błąd nie popadnie. Nikt nie może być uważany za katolika, kto nie zgadza się z Kościołem Rzymskim." - Dictatus Papae (kanon 22, 26) - św. Grzegorz VII, papież. "Nie jest katolikiem, kto nie zgadza się z doktryną Wiary Kościoła Rzymskiego." ~ Stanisław Kard. Hozjusz. Podobnych cytatów można mnożyć wiele. Kościół katolicki jest w straszliwym kryzysie, i ten kryzys polega na tym, że nie mamy obecnie Papieża, bo zgodnie z tym co powiedział nasz Pan Jezus Chrystus "uderzą w pasterza, a rozproszą się owce". Kryzys ten jest największym w historii Kościoła, a jedyną drogą prowadzącą do zbawienia jest pozostać wiernym niezmiennej i nieomylnej nauce Chrystusowej, Magisterium Kościoła Świętego, pozostać przy katolickich Kapłanach, jak x. Rafał Trytek, J.Exc. x. Bp. Donald Sanborn, Daniel L. Dolan czy Marek Pivarunas. Nie ma bowiem innych, katolickich kapłanów czy biskupów. Nie są nimi x. Szymon Bańka, czy inni, którzy poszli na współpracę z modernistami, wrogami Chrystusa i Jego Kościoła, wyrzekli się tym samym katolickiego Kościoła i kapłaństwa Chrystusowego. A poza Kościołem nie ma zbawienia. To nie my sedewakantyści tworzymy coś własnego, od nowa, poza strukturami, tylko moderniści. Oni przejęli budynki Kościoła katolickiego, ale to nie budynki są istotne, a Wiara! To moderniści stworzyli zupełnie nową religię, i nowy, fałszywy "kościół" (neokościół). Aby pozostać katolikiem, nie można być w żadnej łączności z modernistami, i ich fałszywym "kościołem", nie można być "una cum" z Antychrystem! Jedyną możliwością podźwignięcia Kościoła z tego pozornego upadku, jest wierność, trwanie w Prawdzie, i ufność Maryi!
To co mówi x. Bańka, to całkowity nonses, aberracja teologiczna i czysty protestantyzm. Nie można rozdzielać Stolicy Apostolskiej od aktualnie panującego Papieża. Słowa "Stolica Apostolska zawsze była wolna od wszelkiego błędu" oznaczają po prostu że wszyscy Papieże w nauczaniu Wiary i moralności, zawsze byli wolni od błędu. Jest to uzasadnienie ogłoszenia Dogmatu o Nieomylności Papieskiej. Nie o "nieomylności Kościoła Rzymskiego" (choć to jest de facto tożsame). Kościół Rzymski - to Papież, Papież - to Kościół Rzymski. To co dalej mówi x. Bańka, to czysto protestancka herezja, bo niby kto miałby decydować, kiedy to co mówi Papież jest zgodne z Wiarą, a kiedy nie? Kto ma niby na ziemi większy autorytet od Papieża? Jeśli Papież wypowiada się w oficjalnym Magisterium (zwyczajnym lub uroczystym) to wówczas jest nieomylny! Nie zależy to od opinii szeregowego wiernego, kapłana czy biskupa, oceny zgodności lub niezgodności danej wypowiedzi z Wiarą. To zależy wyłącznie od woli Ojca Świętego. To Wiara rodzi się z autorytetu, a nie autorytet z Wiary! Jeśli ktoś jest Papieżem, to każdy kto podważa jego autorytet, stawia samego siebie na miejscu Wikariusza Chrystusowego, i sam dla siebie jest "najwyższym autorytetem". To nie ja, nie x. Bańka, x. Stehlin ani jego "przełożony generalny", nie abp. Lefebvre ani nikt inny, ale PAPIEŻ ma asystencję Ducha Św.! Jeśli Montini był prawdziwym Papieżem, to dokumenty Vaticanum II są niezbędne do zbawienia, bo stanowią uroczyste Magisterium Kościoła, a każdy kto to podważa, jest heretykiem, schizmatykiem i sekciarzem, odrzucającym Prymat Biskupa Rzymu. Jeżeli "kościół" soborowy jest Kościołem katolickim, to katolicy MUSZĄ przyjąć to Magisterium jako obowiązujące, a nie polemizować, PROTESTOWAĆ (jak Luter) przeciwko ogłoszonej jasno przez Kościół Rzymski nauce Wiary. Wszelkie prywatne tezy, nieważne czy głoszone przez zwykłego wiernego, przez teologa, czy nawet biskupa czy arcybiskupa, są niczym wobec oficjalnego stanowiska Stolicy Apostolskiej. Jeżeli x. Bańka twierdzi inaczej, to jest on zwykłym protestantem i odrzuca w ogóle sens istnienia Kościoła i Papiestwa. Wówczas w jego ujęciu Kościół doczesny już nie istnieje, gdyż został całkowicie opanowany przez heretyków, i obecnie wg. niego to zwykli wierni (lub raczej Bractwo, które jest substytutem Magisterium Kościoła) mają decydować, kiedy "papież" mówi zgodnie z Bożym Objawieniem a kiedy nie, kiedy należy go słychać a kiedy nie. Otóż nie, to nie wy decydujecie co jest zgodne z Objawieniem, tylko Papież! Natomiast w ujęciu katolickim, Kościół doczesny istnieje, tylko że jest mniej liczny, i pozbawiony tymczasowo swej widzialnej głowy. Kościół nadal sprawuje ważne i godziwe sakramenty i odnawia ofiarę Chrystusa na ołtarzach. Robią to katoliccy biskupi i kapłani, nie pozostający w żadnej jedności z fałszywym "kościołem" modernistów. Twierdzenie że Kościół mógłby robić to "niegodnie lub w sposób zaciemniający wiarę" jest również jawnie heretyckie, takie twierdzenie jest potępione przez Święty Sobór Trydencki i obłożone anatemą. Kościół katolicki jest nieomylny i niezniszczalny, nie może wprowadzać szkodliwych, niegodnych lub niebezpiecznych dla zbawienia dusz zwyczajów, praw czy obrzędów, ani nauczać herezji. Ojcowie Kościoła jasno pisali, że pod koniec czasów Kościół znowu będzie nieliczny, tak jak już był na początku, w czasach Apostołów, że będzie prześladowany i zepchnięty do katakumb, że przez pewien czas będzie "zaćmiony" (zakryty przed światem). Ale Kościół przetrwa i zmartwychwstanie, tak jak Jego Boski założyciel. Natomiast stwierdzenie że modernistyczna sekta novus ordo jest Kościołem katolickim, to herezja, bluźnierstwo, i właśnie po prostu ucieczka od bardzo trudnej rzeczywistości oraz oddanie pola modernistom, uznanie ich i pojednanie się z nimi, czyli zdrada Chrystusa i Jego niepokalanego, Świętego Kościoła katolickiego.
Na koniec podać muszę dwa smutne fakty, po pierwsze, rzeczywiście w pewnych aspektach więcej łączy nas, Katolików Rzymskich integralnych z niektórymi "konserwatywnymi" modernistami niż z lefebrystami, którzy praktycznie wprost odrzucają papieską nieomylność, i są zwykłymi liberałami. Rzeczywiście niektórzy moderniści mają większy zmysł katolicki (sensus fidei - zmysł wiary) i lepiej rozumieją zasady nieomylności i posłuszeństwa które są fundamentem Kościoła i Rzymskiego Katolicyzmu w ogóle. Szatan doskonale wykorzystał prawidłowe, katolickie myślenie, zgodne z nauką Kościoła, nt. Papiestwa i nieomylności, aby ludzi przywiązanych do tych zasad odwieść od Prawdy, podstawiając fałszywego "papieża". Jednak nie można zarzucić tym ludziom błędu w rozumowaniu, po prostu mylą się oni co do obecności papieża w chwili obecnej, ale uznając rzekomą papieskość w soborowych "papieżach" postępują prawidłowo, słuchając ich w tym, co mówią. Jest to postępowanie wg. starego, dobrego, katolickiego wzorca. Rewolucjonistami są tutaj natomiast lefebryści, którzy wprowadzają typową dla protestantów i innych heretyków taktykę negowania tego, co mówi Rzym. Jest to typowe również dla tych heretyków, którzy udawali "tradycjonalistów" już w dawnych wiekach, a więc jansenistów, gallikanów, starokatolików etc. Wszyscy oni twierdzili, że zachowują starą katolicką doktrynę, tyle że wbrew Papieżowi...
Drugim faktem, o którym musze wspomnieć, jest typowa lefebrystyczna obłuda i hipokryzja. Z jednej strony bowiem x. Bańka zaprosił wszystkich do dyskusji w komentarzach pod tym filmem, z drugiej strony jednak nasz redakcyjny kolega, występujący pod pseudonimem Signore Gasparii, został po krótkiej chwili zablokowany, a jego komentarze zostały usunięte. Widać więc jak bardzo lefebryści boją się choćby głosu prawdy, jak bardzo boją stanąć do otwartej debaty z przedstawicielami naszego nurtu, gdyż dobrze wiedzą, że polegli by po 5 minutach. Ich teologiczne przygotowanie jest po prostu daremne. Po wysłuchaniu tego filmiku mam wrażenie jakbym słuchał jakiegoś wiejskiego chłopka, który miota się i sam nie wie co do końca chce powiedzieć, a nie katolickiego kapłana po ukończonym seminarium duchownym. Widać że ich warsztat teologiczny jest mizerny, że nie są gotowi do podjęcia merytorycznej dyskusji. Dozwolone są więc jedynie komentarze "po linii partyjnej", zgodne z jedynym słusznym "stanowiskiem Bractwa". W dniu wczorajszym ze strony xiędza lefebrysty ukazał się prawdziwy obraz Garncarskiej i ich działalności. Komentarze naszego kolegi, I Zastępcy Redaktora Naczelnego i Sekretarza Redakcji zostały spacyfikowane, a osoba domagająca się ich przywrócenia została zignorowana, tylko ze względu wyciągnięcia przez niego faktów złego postępowania tychże xięży wobec dawnych wiernych, którzy opuścili ich szeregi z powodu zgorszenia. X. Bańka nie pozwolił wiernym zapoznać się ze stanowiskiem tzw. sedewakantystów, a osoby przejęte ideologią neo-FSSPX kłamały w wielu kwestiach, co jest typowe dla zamkniętego światka neo-FSSPX.
X. Bańka stroi się na prawdziwego współczesnego Akwinatę, występując pod wizerunkiem św. Tomasza z Akwinu, anielskiego Doktora Kościoła. Powinien więc, zgodnie z zasadami Scholastyki, przeprowadzić publiczną debatę z oskarżoną stroną, np. z Wiel. Xiądzęm Rafałem Trytkiem ICR, który jako jedyny reprezentuje oficjalnie stanowisko teologiczne tzw. sedewakantyzmu w Polsce. Jako osobę święcką bardzo oburza mnie oraz moich redakcyjnych Kolegów bezczelny atak wymierzony w prostych ludzi przychodzących do kaplic i oratoriów, aby przyjmować ważne i godziwe Sakramenty Święte Kościoła, łączyć się z bezkrwawą Ofiarą (non una cum) i przyjmującym katolickie stanowisko wobec „Kościoła” Soborowego i jego „Papiestwa” ze względu na umiłowanie do nieomylności i niezawodności Kościoła Świętego! Można mieć pewne prywatne zarzuty do wielu, ale na prawdę nie do tych wiernych którzy szczerze i autentycznie sprzeciwiają się rewolucji świata współczesnego, w przeciwieństwie do wielu ludzi lefebryzmu, tak xięży jak i wiernych, którzy żyją tylko udawaną, powierzchowną pobożnością...
Michał Mikłaszewski, redaktor naczelny
"Montinii powiedział wyraźnie, że te dokumenty, podpisane przez niego, mającego najwyższy autorytet, w sprawach Wiary i moralności, mają rangę UROCZYSTEGO Magisterium Kościoła"...
OdpowiedzUsuńWiadomo mi, że określił je jako "najwyższe zwyczajne magisterium". Mógłbym prosić o cytat, gdzie jest ujęte, że jest to uroczyste magisterium?
"X. Bańska w ogóle nie odniósł się do kwestii Vaticanum II!"
W powyższym zdaniu jest przekręcone nazwisko.
"Według powszechnego nauczania teologów, istnieją trzy poziomy aktu magisterium. Pierwszy nazywa się nadzwyczajnym albo uroczystym magisterium i jest sprawowany przez samego papieża wypowiadającego się ex cathedra albo przez sobór ekumeniczny w jedności z papieżem i zatwierdzony przez niego, kiedy to definiuje doktrynę wiary lub moralności. Tak więc, Pius XII w 1950 roku ogłosił poprzez uroczyste i nadzwyczajne magisterium dogmat o Wniebowzięciu Matki Boskiej. W ten sam sposób Sobór Watykański w 1870 roku zdefiniował dogmat o nieomylności papieskiej.
UsuńDrugi nosi nazwę zwyczajnego powszechnego magisterium i dotyczy sytuacji, gdy papież, razem ze wszystkimi biskupami rozproszonymi na całym świecie, uczy doktryny, dogmatycznej lub moralnej zawartej w objawieniu.
Takie nauki, nadzwyczajnego magisterium albo zwyczajnego powszechnego magisterium, stają się przedmiotem nadprzyrodzonej wiary. Odnośnie tych kwestii wszyscy są zgodni, nawet moderniści."
Tak więc nauczanie soboru ekumenicznego pod przewodnictwem papieża, i zatwierdzone przez niego, ma per se rangę Magisterium nadzwyczajnego (uroczystego). Nawet jednak, gdyby to było zwyczajne, powszechne Magisterium (tj. papieża w jedności z biskupami, rozproszonymi na świecie) to również jest ono nieomylne w sprawach Wiary i moralności, i należy przyjąć je Wiarą Boską i katolicką, gdyż Papież i Biskupi reprezentują Kościół nauczający, a więc Chrystusa.
A jeżeli ktoś ma powołanie i chciałby zostać bratem mniejszym gdzie powinien się udać do jakiego katolickiego zgromadzenia??
OdpowiedzUsuńIstnieją obecnie różne katolickie, tradycyjne zgromadzenia kapłańskie i zakonne, w których można zrealizować powołanie zakonne. Najbliższe od nas to IMBC (Instytut Matki Bożej Dobrej Rady) we Włoszech i we Francji, gdzie można być także bratem zakonnym. Poza tym jest CMRI (Kongregacja Maryi Niepokalanej Królowej) w USA, która również ma księży (a więc pewnie także i braci) w Europie. Nie wiem czy w ICR (Instytut Rzymskokatolicki) są też bracia zakonni, czy tylko księża (należało by o to spytać x. Rafała Trytka ICR lub bp. Sanborna - Przełożonego Generalnego). Na pewno pod opieką bp. Sanborna są również siostry zakonne św. Tomasza z Akwinu (dominikanki, wg. tradycyjnej reguły Trzeciego Zakonu Kaznodziejskiego - św. Dominka od pokuty, tzw. trzeci zakon regularny). Więc być może także jest możliwość zastania na podobnych zasadach bratem zakonnym.
UsuńDogmat nieomylności papieskiej znakomicie wyłożyli szwajcarscy biskupi w liście pasterskim, który zatwierdził bł. Pius IX „Papież nie jest nieomylny ani jako człowiek, ani jako uczony, ani jako kapłan, ani jako biskup, ani jako monarcha świecki, ani jako sędzia, ani jako prawodawca. Nie jest on ani nieomylny ani bezgrzeszny w życiu swym i w czynach, w poglądach politycznych, w stosunkach z panującymi, nawet w rządzeniu Kościołem; jest zaś nieomylny jedynie i wyłącznie, gdy jako najwyższy Doktor Kościoła ogłasza wyrok w rzeczach wiary i obyczajów”
OdpowiedzUsuńks. Roman Archutowski, Historia Kościoła katolickiego w zarysie, 1930 r.
Tak, dokładnie, jest nieomylny w sprawach Wiary i obyczajów, gdy naucza jako Papież (najwyższy Doktor Kościoła), ex cathedra (czyli od tronu, z urzędu a nie prywatnie). Co nie oznacza że w innych sytuacjach może nauczać jawnych herezji, lub że można odmawiać mu posłuszeństwa, gdyż jak pisałem, posłuszeństwo nie jest ściśle powiązane z nieomylnością (trzeba być posłusznym prawodawstwu papieskiemu i Jego rządom nad Kościołem, nawet jeśli jego decyzje administracyjne nie są nieomylne).
Usuń"Ważniejsze jest posłuszeństwo, bezwzględne przyjęcie autorytetu Kościoła Świętego. I to niezależnie od kwestii nieomylności. Katolik ma obowiązek słuchać Papieża zawsze, nie tylko kiedy ten przemawia nieomylnie. Nieomylność a posłuszeństwo to dwie różne sprawy. A posłuszeństwo Papieżowi" - to bzdury. Ks. prof Sieniatycki pisał, że Bóg nie mógłby nas zobowiązać posłuszeństwem do czegoś, co może być omylne. Tak więc posłuszeństwo jest związane z nieomylnością. KOŚCIÓŁ w błąd wprowadzić nie może Michale.... dobrze o tym wiesz
OdpowiedzUsuńNieprawda. Owszem, posłuszeństwo jest związane z nieomylnością, ale nie zawsze. Np. Papież może podjąć decyzję o kasacie zakonu, likwidacji jakiegoś stowarzyszenia (nawet bardzo dobrego), przeniesieniu kogoś na inny urząd kościelny, lub całkowitej degradacji, zmiany personalne czy administracyjne, albo polityczne (np. koronowanie kogoś na króla bądź odmowa koronacji, albo udzielnie poparcia komuś lub nie). W takich sytuacjach Papież nie jest nieomylny, tzn. może popełnić błąd, i jego następca może unieważnić lub zmienić jego decyzje (setki razy w historii już tak bywało). Należy jednak zawsze być posłusznym Papieżowi kiedy coś nakazuje, o ile nie jest to wprost złe lub grzeszne. Kościół oczywiście nie może wprowadzić w błąd w sprawach Wiary i moralności. Papież nie może nauczać herezji. Ale w sprawach czysto ludzkich, może się mylić, co nie zwalnia katolików z obowiązku posłuszeństwa.
Usuń