Strony

poniedziałek, 15 marca 2021

Smutna wiadomość na Niedziele Laetare. Zmarł J. Exc. x bp. Emmanuel Korab.

Z żalem i w smutku pogrążeni zawiadamiamy, że wczoraj, 14 marca AD 2021, zmarł przewielebny J. Exc. x. Biskup Emmanuel Lohelius Koráb z Republiki Czeskiej (konsekrowany na biskupa w 1999 r. przez śp. x. Bp. Pawła Hinlice SJ). Xiądz biskup prowadził swój apostolat dla katolików w Czechach.


R.I.P.

5 komentarzy:

  1. R.I.P.
    Jego Ekscelencja był bardzo otwarty do ludzi Znałem Go osobiście. Kościół Katolicki stracił kolejnego wiernego pasterza.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jego Ekscelencja Lohelius Korab na pewno był osobą bardzo zasłużoną zarówno dla sedewakantystów z Czech, jak i dla sedewakantystów z wielu innych krajów. Oczywiście, że pewne różnice między sedewakantystami są dopuszczalne. Tak np. biskup Donald Sanborn nie nazwałby się biskupem ordynariuszem, a biskup Korab już nazywał się biskupem ordynariuszem sedewakantystów regionu najświętszego Zbawiciela Świata. Ale niemniej jednak poszczególni księża czy też biskupi sedewakantyści uznają nawzajem swoją działalność duszpasterską, jak też uznają ważność udzielanych przez swoich kolegów sakramentów.
    O tym, że Jego Ekscelencja biskup Korab był dobrze nastawiony do wszystkich wiernych, świadczy np. to że, że ogłosił możliwość studiów zaocznych (eksternistycznych) u niego dla tych, którzy chcieliby zostać księdzem lub zakonnikiem. Informacje na ten temat są ciągle dostępne na stronie pod linkiem:
    http://www.michaelsa.cz/
    Kiedy Jego Ekscelencja biskup Korab prowadził intensywną działalność jako sedewakantysta, nie uszło to uwadze czeskim lefebrytom, którzy wytykali mu np. to, że w przeszłości jako konklawista wraz z innymi biskupami zdecydował się na wybór papieża, który do tego się nie sprawdził.
    Artykuł pewnego czeskiego lefebrysty o Jego Ekscelencji biskupie Korabie można znaleźć na stronie:
    http://rexcz.blogspot.com/2014/07/kdo-je-biskup-korab-2014.html
    Częściowe tłumaczenie tego artykułu na język polski można znaleźć pod takim linkiem:
    https://justpaste.it/66r81
    Takie próby zdyskredytowania sedewakantystów mają jednak to do siebie, że często pokazują to, że osoby krytykujące nasze grupy tradycjonalistów katolickich nie mają pełnej wiedzy o solidnych podstawach teologicznych takiego stanowiska, że Stolica Apostolska od czasów Piusa XII pozostaje pusta. Podobnie było z próbą zdyskredytowania sedewakantystów przez lefebrystę z Polski ks. Szymona Bańkę. Być może myślał, że swoimi wykładami na ten temat uda mu się wykazać słabe podstawy teologiczne sedewakantyzmu, ale w ten sposób tak naprawdę pokazał, że jego wiedza o naszej gałęzi tradycji katolickiej jest gruncie rzeczy fałszywa i niepełna.
    Pozdrawiam osoby, które utożsamiają się z naszą gałęzią tradycjonalizmu katolickiego.

    OdpowiedzUsuń
  3. W niedzielę "Laetare" (14 marca) tego roku pożegnał się ze
    światem
    wielki szkodnik sprawy katolickiej biskup Emanuel Korab. Stara
    łacińska
    maksyma mówi, że "o zmarłym mówi się dobrze albo wcale", ale
    nie tyczy
    się to osób publicznych, których działalność trwa niejako
    jeszcze po
    śmierci. Korab to osoba zarejestrowana przez tajne służby
    komunistycznej
    Czechosłowacji jako współpracownik. Sąd lustracyjny w Czechach
    uniewinnił jednak Koraba od tego zarzutu. Jego teczka miała być
    pusta.
    Po upadku komunizmu w Czechosłowacji Emanuel Korab zaistniał jako
    osoba
    duchowna, przyjmując nawet sakrę biskupią (okoliczności tej
    sprawy są
    niejasne). Miał też brać udział w kabaretowym "konklawe" w
    Asyżu w 1994
    roku, na którym "wybrano" na papieża Wiktora von Pentza, który
    przybrał
    sobie sceniczny pseudonim "Linus II". Korab do końca życia nosił
    czerwoną kardynalską sutannę i takież "solideo". Jednak swoich
    wiernych
    nie nakłaniał do uznania von Pentza, byli oni bowiem w
    większości
    zwiedzionymi sedewakantystami.
    Oprócz osobliwego stroju duchownego miał Korab także bardzo
    osobliwe
    poglądy na teologię. Uważał między innymi, że istnieje osobna
    planeta
    Maryi, na której u ludzi nie występują wszystkie skutki grzechu
    pierworodnego i ludzie na niej zachowali część rajskich darów
    znanych
    jako "praeternaturalne". Na planecie Maryi miał przetrwać Raj, a
    mieszkać
    tam mieli m.in. Eliasz i Henoch. Obok planety Maryi- w wierzeniach
    Emanuela Koraba- miała istnieć również planeta szatana, na
    której ludzie
    mieli być niejako już za życia potępieni, tzn. nie mieli szans
    się
    nawrócić! Oznacza to przecież negację katolickiej Wiary w sąd
    osobisty
    po śmierci, na którym Chrystus- i tylko On!- osądza z grzechów
    zmarłego!

    Te i inne herezje Emanuela Koraba spowodowały, że na wieść o
    śmierci
    tego heretyka katolicy poczuli wielką ulgę i radość. Laetare!

    11 maja A.D. 2021, w oktawie św. Stanisława BM, Głównego
    Patrona Polski

    ks. Rafał Trytek ICR

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytałem wczoraj ten tekst, i przyznać muszę, że po raz kolejny bardzo mnie zasmuciło to, co pisze Wiel. X. Rafał Trytek ICR. Nie żebym był jakimś wielkim obrońcą śp. x. Bp'a Koraba, którego miałem okazję poznać tylko raz, kiedy przebywał z krótką wizytą w Polsce, na Śląsku Cieszyńskim. Nie są to żadne względy osobistej sympatii bądź jej braku, ale po przeczytaniu tych kilku zdań, napisanych przez x. Rafała (za pewne była to odpowiedź na tą właśnie informację o śmierci Biskupa, która pojawiła się również na zaprzyjaźnionej stronie "Katolika - Głosu Katolickiej Tradycji"), w mojej głowie natychmiast zrodziło się kilka poważnych pytań i wątpliwości. Najważniejsze z nich to te:

      Po 1. Skąd pochodzą tak poważne zarzuty przeciwko śp. X. Biskupowi? Jakie są źródła tych "osobliwych poglądów teologicznych"? Czy bp. Korab kiedykolwiek, gdziekolwiek pisał o tym publicznie? Czy te tezy są zawarte w jego artykułach, z którymi można by się zapoznać? Jeśli nie, to pytanie, skąd x. Rafał o tym wie, i od jak dawna (to bardzo ważne, ale o tym będzie w następnym punkcie). Pozostają dwie opcje: albo od wiernych, związanych wcześniej z bp. Korabem, albo od samego x. Biskupa (choć raczej mało prawdopodobne, aby mieli bezpośredni kontakt). Jeśli więc od wiernych, to po 1., czy x. Rafał w jakikolwiek sposób zweryfikował te informacje? Czy po prostu uwierzył na słowo, w to co ktoś mu opowiedział? Zarzuty są bardzo poważne, więc jeśli to byłaby prawda, należałoby sprawę wyjaśnić. Niestety teraz to już niemożliwe, bo "oskarżony" nie żyje. Jednak czy zarzut dotyczy publicznego głoszenia herezji (np. w kazaniach), czy były to całkowicie prywatne przemyślenia biskupa, którymi (być może nieopatrznie) podzielił się z grupą wiernych? Jeśli tak, to nie można mu postawić zarzutu PUBLICZNEGO lub UPORCZYWEGO głoszenia herezji. Czy został kiedykolwiek upomniany w tej sprawie, przez osobę mającą autorytet, czyli np. przez kapłana, lub innego biskupa? Czy po prostu jego [byli] wierni powtarzali to jak plotkę innym duchownym, a ci również nie upomnieli biskupa, jak nakazuje Ewangelia, najpierw w cztery oczy, później przy świadkach, a dopiero jak to nic nie da, publicznie wobec całego Kościoła (choć i tak wypadało by zrobić to za życia, kiedy "zainteresowany" ma jakąkolwiek szansę na obronę swojego dobrego imienia i odpowiedzi na stawiane zarzuty).

      Usuń
    2. Po 2. Jeśli x. Rafał wiedział o tym wcześniej (jeszcze za życia x. Biskupa) to z dwóch bardzo ważnych powodów, powinien sprawę ujawnić i nagłośnić niezwłocznie, a nie dopiero teraz. Po pierwsze, skoro bp. Korab, zdaniem x. Rafała, był "wielkim szkodnikiem sprawy katolickiej", należało czym prędzej przestrzec przed nim powierzoną sobie owczarnię. Wierni w Polsce na ogół w ogóle nie słyszeli wcześniej o kimś takim jak bp. Korab, a ci którzy słyszeli, bądź nawet osobiście poznali kiedykolwiek x. Biskupa, nie mieli zielonego pojęcia o tych zarzutach (to samo wynika z przypisu "od redakcji" na stronie "Katolika - Głosu Katolickiej Tradycji". Te zarzuty nie były nikomu znane...). Dlaczego więc x. Rafał nie ostrzegł wcześniej swych wiernych przed tym "wilkiem w owczej skórze" (jak teraz się go ukazuje)? Wiadomym było, że po śmierci śp. Bp. Oraveca, biskup Korab pozostał jedynym żyjącym biskupem w tej części świata (Europa środkowo-wschodnia) i możliwość kontaktu z nim (z powodu podobieństwa języka czeskiego, oraz bliskiej odległości) jest oczywista. Drugim powodem jest to, o czym już wspomniałem wyżej, a mianowicie, możliwość dania szansy na obronę drugiej stronie. Nie spotkałem się nigdy z takim działaniem ludzi Kościoła, jak osądzanie kogoś dopiero po śmierci, bez aktu oskarżenia i żadnego procesu za życia. A nie, przepraszam, jedna taka sytuacja mi się przypomniała... Tzw. "synod trupi"... Ale czy to akurat należy do chluby dziedzictwa Kościoła?..

      Po 3. Na sam koniec zostawiłem to, co najbardziej mnie zaskoczyło i jednocześnie zasmuciło w tej wypowiedzi Wiel. X. Rafała. Czy katolikowi wypada cieszyć się z czyjeś śmierci? Czy raczej nie powinniśmy modlić się o nawrócenie błądzących, a gdy umrą, mieć nadzieję, że jednak zbawili swoje dusze? Czy w związku z tym, że bp. Korab najprawdopodobniej nie został przez nikogo za życia upomniany, a więc umarł w swych błędach (jeśli to prawda, nie sugeruje oczywiście że x. Rafał kłamie, ale mógł zostać wprowadzony przez kogoś w błąd, a druga strona nie miała szansy na obronę, a więc nie można jednoznacznie stwierdzić, że w ogóle była winna czegokolwiek. To tak jakby dziś jakiś nieprzychylny x. Rafałowi wierny opowiadał innym kapłanom kłamstwa na jego temat, a x. Rafał nie miał by nawet szansy odpowiedzieć, bo ci kapłani nie zwrócili by się z tym do niego...), cieszymy się z faktu jego potępienie wiecznego? Jeżeli bp. Korab był heretykiem, to zgodnie z nauczaniem Kościoła, jeśli przed śmiercią nie nawrócił się, to poszedł do piekła. Czy powinniśmy się z tego cieszyć, że ktoś jest w piekle? Jeśli jednak nie był heretykiem (nie postawiono mu, przynajmniej za życia, takiego zarzutu) to, jeśli umarł w łasce uświęcającej, ma szansę osiągnąć wieczne zbawienie (być może już cieszy się chwałą niebieską). Wówczas rzeczywiście można i należy radować się z jego śmierci, bo jest to piękna śmierć, ale chyba nie taki był przekaz w artykule x. Rafała... Owszem, można cieszyć się z tego, że heretyk (jeśli rzeczywiście nim jest) nikogo więcej już nie będzie zwodził, ale czy należy wyrażać to w tak bezpośredni sposób? Nie lepiej zakończyć było słowami bardziej godnymi katolika, a już tym bardziej Kapłana, np. "niech Bóg zlituje się nad jego duszą", zamiast "radujmy się"? Nie przypominam sobie żeby x. Rafał w podobny sposób komentował śmierć nawet największych modernistów (np. bp. Karola Wojtyły), którzy zwiedli na wieczne potępienie miliony, jak nie miliardy dusz...

      Usuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.