Strony

piątek, 23 lipca 2021

Banuj od razu! Pan redaktor Arkadiusz Jakubczyk z "Myśli Konserwatywnej" stosuje praktyki promowane i zalecane przez "ojca" Remigiusza Recława SJ.

   Jak zapewne niektórzy pamiętają, nie tak dawno, bo w maju br. napisałem polemiczny artykuł pt. Bergoglio, inaczej Franciszek – Ojciec Święty? W odpowiedzi panu Arkadiuszowi Jakubczykowi. Wtedy również spowodowane zostało to pewną krótką wymianą zdań z panem Arkadiuszem Jakubczykiem, redaktorem "Myśli Konserwatywnej". Od tego czasu nic się nie zmieniło. Miałem nadzieję, że pan Jakubczyk, wydawało by się, człowiek inteligentny, z szerokimi horyzontami i sporą wiedzą w dziedzinie polityczno-historycznej, zechce dokształcić się w dziedzinie, która jak widać mocno u niego kuleje, a jaką jest katolicka teologia i eklezjologia. Miałem nadzieję, że pan Arkadiusz nadrobi wiedzę w tym temacie, aby móc stanąć wreszcie do rzeczowej, merytorycznej dyskusji, być może odpowie na mój artykuł, być może napisze coś swojego, odnosząc się rzetelnie i uczciwie do tematu, bez głupich, kąśliwych uwag i bezpodstawnego poniżania innych, zwłaszcza swych adwersarzy, ale też wielu znamienitych teologów i duchownych, którzy opowiedzieli się jasno po stronie katolickiej Prawdy, przeciwko modernicznemu neokościołowi i jego "tradycjonalistycznym" przybudówkom, jak FSSP, IDP, [neo]FSSPX etc.

   Niestety zawiodłem się, i to bardzo. Pan Jakubczyk nie dość że nie pogłębił swej wiedzy w żaden sposób, to zaczął stosować praktyki promowane i zalecane przez "ojca" Remiego Recława – sławnego już modernistycznego progresisty (i to z gatunku tych skrajnych), polegające na BANOWANIU tradycjonalistów OD RAZU. 

   Poniżej widać przykład próby krótkiej rozmowy z panem Arkadiuszem, po której zostałem przez niego zbanowany (podejrzewam że mój współrozmówca także). Ostatni komentarz nie został już zamieszczony, więc mam nadzieję, że chociaż tutaj pan Jakubczyk będzie go mógł przeczytać. Jak widać, argumentów zabrakło...


   Jedyne czego dowiedzieliśmy się od pana redaktora, to że możemy zabrać nasze "lutrzykowskie cztery litery w Troki" i że "czas dorosnąć". Takich oto "argumentów" używają nasi przeciwnicy. To cała ich wiedza i wszystko co mogą nam powiedzieć... Rzeczywiście, czas dorosnąć do dojrzałego, i zrozumiałego (rozumnego) używania języka. Z tym ostatnim rzeczywiście pan Jakubczyk ma problem, zachowując się jak małe dziecko w piaskownicy, któremu ktoś zabrał zabawki. Takie dziecko nie potrafi się wysłowić, o co mu tak naprawdę chodzi, tylko krzyczy i tupie nóżką, aby zwrócić na siebie uwagę. Dokładnie z czymś takim mamy tutaj do czynienia. Zamiast stanąć jak człowiek dojrzały, mężczyzna, do merytorycznej, poważnej dyskusji, na argumenty, pan Jakubczyk woli tupać nóżką jak małe dziecko lub panienka, wygadując głupoty, przy okazji zwalając swoje własne cechy na swych adwersarzy (to się w psychologii nazywa wyparciem i przerzuceniem), co widać w ostatnim komentarzu, gdzie pan Arkadiusz pisze że to my zaatakowaliśmy go "kąśliwymi uwagami i bezpodstawnym obrażaniem innych", oraz że "obnosimy się ze swym zadufaniem". Jak widać po powyższych komentarzach w rzeczywistości jest dokładnie odwrotnie. Podczas gdy my napisaliśmy jedynie proste fakty, że heretycka i schizmatycka sekta – posoborowy neokościół nie może być Kościołem katolickim, który jest nieomylną i niezniszczalną ostoją Prawdy, Matką i Nauczycielką, mającą asystencję Ducha Świętego, która nie może prowadzić wiernych na wieczne potępienie, nie może nauczać herezji, ani wprowadzać szkodliwych dla zbawienia norm liturgicznych, dyscyplinarnych czy prawnych, a więc nie można utożsamiać "hierarchii" Novus Ordo z hierarchią Kościoła katolickiego, tymczasem pan Jakubczyk zaatakował nas i obraził bezpodstawnie, porównując do lutrzyków (to jednak jego "papież" dwa lata temu obchodził 500'lecie reformacji i przy tej okazji bratał się z luteranami, modlił razem z nimi i całował się w ich zborze z luterańskimi pastorkami), czy twierdząc, że jesteśmy "niedojrzali", samemu obnażając swą niedojrzałość intelektualną i moralną.

Awers i rewers, który to Luter?

   Takim ludziom jak pan Arek Jakubczyk czy pan Remi Recław należy po prostu jedynie bardzo współczuć, i modlić się o ich nawrócenie. Nie chcą dyskutować, bo się zwyczajnie boją, bo wiedzą, że są na straconej pozycji, nie mają żadnych argumentów i nie są w stanie się obronić w sposób dojrzały i merytoryczny, więc po prostu uciekają od dyskusji. Pozostaje więc jedynie modlitwa za ich biedne, zwiedzione dusze, i nadzieja, że kiedyś otworzą się na łaskę Bożą i nawrócą się.

Oby jednak nie było dla nich za późno, gdy staną przed obliczem Boga w Trójcy Świętej Jedynego, i okaże się, że zbanowali sami siebie, na życie wieczne!

Michał Mikłaszewski, redaktor naczelny

6 komentarzy:

  1. Nigdy nie zrozumiem jak "o." Remigiusz Recław "SI", może powiedzieć o tradycjonalistach "banuj od razu". Jeżeli uważa, że błądzimy powinien z nami dyskutować, by nas nawrócić do sekty Vaticanum II. Prawdziwy duchowny chce nawrócić błądzącego. Prawdziwy jezuita - o. Fredrick Copleston SI, dyskutował o istnieniu Boga z filozofem Bertrandem Russellem w 1948 r. Chciał nawrócić ateistów, a nie powiedział "Russella i ateistów trzeba od razu banować". Warto posłuchać tej debaty Coplestona i Russella: https://www.youtube.com/watch?v=MVLKURgfft0 albo poczytać: http://www.scandalon.co.uk/philosophy/cosmological_radio.htm. Warto zobaczyć nawet jak poziom wykształcenia duchownym w Novus Ordo spadł, poza chlubnymi wyjątkami jak "ks." Tadeusz Guz (przynajmniej wg mnie).
    Gdyby w 1958 papieżem został wybrany kard. Ottaviani albo kard. Siri, sytuacja Kościoła wyglądałaby zupełnie inaczej, a moderniści zostaliby wyrzuceni. Kard. Ottaviani chciał przywrócić politykę przeciw modernistom jaką miał św. Pius X, próbował nawet przed śmiercią namówić Piusa XII do ekskomunikowania Rahnera, ale niestety bezskutecznie. Co do kard. Siriego to wydaje mi się, że kontynuowałby raczej politykę Piusa XII, a więc nie byłby tak skuteczny w zwalczaniu modernizmu. Aczkolwiek to tylko moje domniemania.

    Módlmy się o rychły powrót prawdziwego papieża!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak widać, "o." Remi może tak powiedzieć, a niektórzy "wierni", również ci tzw. "konserwatyści" (czy raczej neokonserwatyści), którzy ustawiają sobie śmieszne nakładki "Latin mass matters" na zdjęciu profilowym, mogą stosować w praktyce. Ja po części rozumiem ich motywacje. Oni nade wszystko cenią sobie "święty spokój", i chcą zagłuszyć wyrzuty sumienia. W głębi duszy oni wiedzą że są w błędzie, a my mamy rację, ale boją się do tego przyznać, wypierają to z siebie, wmawiają sobie że białe jest czarne, i takie kłamstwo powtarzane 1000 razy staje się w ich umysłach "prawdą", w którą oni zaczynają szczerze wierzyć, a każdy kto burzy im ten spokojny światek, jest wrogiem numer jeden. Wiedzą że nie mają żadnych argumentów i szybko polegli by w jakiejkolwiek dyskusji, a całe ich życie opiera się na tych mitach które sobie wmówili, więc wolą uciekać od jakiejkolwiek próby rozmowy na te tematy. Znam ten sposób myślenia, bo podobnie zachowują się zresztą moi bliscy, z którymi próbowałem kiedyś o tym rozmawiać, przekonywać, ale teraz już nawet nie próbuje, bo wiem że to nie ma sensu, skończy się tylko awanturą i wyzwiskami, bo do nich żadne merytoryczne argumenty nie trafiają, a w realnym świecie nie da się kogoś "zbanować" i mieć "święty spokój"... Oczywiście taka postawa jest całkowicie nielogiczna, antykatolicka, antymisyjna, a także... "antyekumeniczna" (przecież oni tyle mówią o tym "ekumenicznym dialogu" i ze wszystkimi chcą prowadzić te rozmowy, tylko jakoś nie z nami...). Zaprzeczają więc sami sobie, widać że "ekumenizm" u modernistów jest jak tolerancja u lewaków (dla wszystkich, z wyjątkiem wrogów tolerancji). Głównym hasłem modernistycznego neokościoła powinno być: "WOLNOŚĆ (religijna), RÓWNOŚĆ (kolegialna), BRATERSTWO (ekumeniczne) albo ŚMIERĆ!"

      Usuń
    2. My - tradycjonaliści (sedewakanatyści) - często jesteśmy określani jako "protestanci" przez pół-tradycjonalistów i konserwatystów z sekty Vaticanum II, tyle że ja naprawdę nie wiem, czemu mamy się nie chlubić z tego, w końcu wg ich Soboru Watykańskiego II Bóg posługuje się nami jako środkami zbawienia:
      "Nasi bracia odłączeni [protestanci=sedewakantyści] sprawują wiele chrześcijańskich obrzędów, które – zależnie od różnych warunków każdego Kościoła lub Wspólnoty – niewątpliwie mogą w rozmaity sposób wzbudzić rzeczywiste życie łaski i którym trzeba przyznać zdolność otwierania wstępu do społeczności zbawienia.
      Same te Kościoły i odłączone Wspólnoty, choć w naszym przekonaniu podlegają brakom, wcale nie są pozbawione znaczenia i wagi w tajemnicy zbawienia. Duch Chrystusa nie wzbrania się przecież posługiwać nimi [protestantami=sedewakantystami] jako środkami zbawienia, których moc pochodzi z samej pełni łaski i prawdy, powierzonej Kościołowi katolickiemu." (Dekret o ekumenizmie „Unitatis redintegratio”).

      Usuń
    3. No tak, tu widać kolejną wewnętrzną sprzeczność modernizmu, o czym pisałam wyżej. Gdyby modernizm był choć odrobinę spójny i logiczny, to powinni oni nas traktować właśnie jak protestantów, prawosławnych czy innych "braci odłączonych", a więc chcieć prowadzić z nami "dialog ekumeniczny", zapraszać nas na różne "spotkania ekumeniczne" (na które my oczywiście byśmy nie przychodzili...), udostępniać nam swoje (czy raczej, NASZE!) kościoły, abyśmy mogli odprawiać w nich Mszę św. (oczywiście non una cum), etc. Oni jednak traktują nas jak trendowatych, i akurat wobec nas zachowują się całkowicie wbrew swojej ekumeniackiej ideologii (bo teologią to w ogóle ciężko nazwać...). Jak widać, modernizm to choroba (wypaczenie) umysłu (jak pisał św. Pius X), i ciężko szukać w nim jakiejkolwiek spójności, logiki, konsekwencji czy rozumowego podejścia do rzeczywistości...

      Usuń
  2. Sprostowanie i dopowiedzenie. Nie uważam, ani nie uważałem się za tradycjinalistę, raczej zwróconego do Serca Kościoła - katolika. Uważam, że epitet "tradycjonalista" jest nie tylko nacechowany negatywnie, ale przed soborem nie urzywany. Co najwyżej "katolik integralny" od czasów Piusa X. Sukces modernistów polega na tym, że zepchnęli katolików do narożnika "tradycji" (bo o dużej literze nie mają pojęcia) i używają jak worków treningowych.

    Na załączonej wymianie zdań brakuje ostatniego, w którym odpowiedziałem na przytyk Pana Arkadiusza, że problemy językowe są moją prywatną sprawą: podobnie jak jego "problemy" z jego "kościołem". Myślę, że to zadecydowało o totalnym zbamowaniu nas przez myśl konserwatywną.

    Nie dziwię się tak zajadłym reakcjom, na które często się natykam. Nasuwa mi się refleksja, że największymi wrogami Kościoła Chrystusowego są właśnie konserwatyści NovusOrdo: znają Mszę Katolicką, karmią się nią a mimo wszystko wolą Nowy Porządek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, ja również nie uważam się za "tradycjonalistę", zresztą istniała w historii Kościoła taka herezja jak "tradycjonalizm" (herezja tzw. tradycjonalizmu dotyczy roli rozumu w poznaniu Boga. Spór w tej kwestii nasilił się już w okresie tzw. reformacji protestanckiej, następnie w związku z jansenizmem i racjonalizmem XVIII-wiecznym. Podobnie jak inne nurty irracjonalistyczne i fideistyczne, tradycjonalizm uważa Boże Objawienie za niezbędny warunek pewnego poznania Boga, czyli neguje możliwość racjonalnego poznania istnienia Boga. Jest to więc nurt myśli spokrewniony z protestantyzmem (pośrednio ze środniowiecznym nominalizmem). Przedstawiciele tego nurtu zasadniczo chcieli stać na gruncie nauczania Kościoła oraz zwalczać skrajny racjonalizm XVIII i XIX-wieczny, jednak faktycznie odeszli od doktryny katolickiej, co zostało ostatecznie potępione przez Sobór Watykański I odnośnie naturalnego poznania Boga (Konstytucja Dogmatyczna "Dei Filius").

      Owszem, nie udało mi się niestety zrobić screena z wypowiedzi pana Jakubczyka, w której zaatakował on Pana ad personam, zarzucając rzekome problemy i błędy językowe, które są pańską prywatną sprawą, nie mającą nic wspólnego z poruszonym tematem (dość typowa zagrywka przy braku jakichkolwiek merytorycznych argumentów, oraz przy braku jakichkolwiek dowodów potwierdzających ich tezy...).

      Otóż to, trafił Pan w tej chwili w sedno. Największymi wrogami Kościoła Chrystusowego są dziś nawet nie liberałowie i protestanci, nie skrajni progresiści w rodzaju pana Remiego Recława "SI", ale właśnie tzw. "tradycjonaliści" i konserwatyści Novus Ordo w rodzaju pana Arkadiusza, oraz lefebryści i ich poplecznicy, wyznający zwodniczą ideologię R&R (uznawanie i sprzeciwianie się). Oni w najbardziej zajadły i perfidny sposób atakują integralnych, Rzymskich Katolików.

      Usuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.