Św. Jan Chrzciciel
Wielki patron abstynentów św. Jan Chrzciciel, który wedle słów archanioła Gabriela wina i nic upajającego nie pił, stanowi dla nas wskazanie, iż nieużywanie napojów odurzających musi być ważną rzeczą, skoro sam Bóg przez swego anioła mówi o niej do człowieka.
Wstrzymywanie się od tych napojów jest wyrzeczeniem się, które każdy, nawet niemogący pościć, bez szkody -przeciw- nie, z niemałym dla siebie pożytkiem zachować może.
Rodzice Św. Jana wiedzieli, że syn ich według woli Bożej nie będzie używał alkoholu. Toteż nigdy nie dawali mu wina, chowali go w zupełnej abstynencji. Zatem dziecko rozwijało się bardzo dobrze, wyrosło na silnego młodzieńca. Znaną jest rzeczą, że alkohol spożywany za młodu nie sprzyja prawidłowemu rozwojowi ciała. Zresztą nie trzeba być filozofem, by zrozumieć zgubny wpływ alkoholu. Przecież już mały Cyrus powiedział do swego dziadka, króla Astiagesa: "Strzec się będę od używania wina, bo dziadku, gdyś wczoraj pił, zapomniałeś, że jesteś królem, a drudzy zapomnieli, że są twoimi podwładnymi"
Jan św. był młodzieńcem mądrym, a potem stał się człowiekiem wielkiego umysłu i potężnej, twardej jak granit woli. Sam Pan Jezus wskazuje na to gdy mówi: "Coście poszli oglądać na pustkowie - trzcinę wiatrem kołysaną, czy człowieka w miękkie odzianego szaty"? Nie, Jan św. nie był trzciną chwiejną --on był silnym dębem.
Św. Jan nie tylko zachęcał innych do pokuty, ale sam był wzorem takiego życia. Przebywał na pustyni, ubierał się we włosienicę, a pokarmem jego były szarańcza i dziki miód. Nie tylko był zdolny do wyrzeczenia się napojów alkoholowych, ale za tym jednym wyrzeczeniem szło wiele innych. Toteż z abstynencji wywodzi się zwykle wiele innych wspaniałych czynów.
Św. Jan był dzielny. A do dzielności tej do pomogła mu abstynencja. Ona zawsze jest podporą dzielności. Świadczą o tym wielkie sukcesy ludzi takich jak Lindbergh, który pierwszy przeleciał przez Atlantyk, a który na wydanym w Paryżu ku jego czci o biedzie nie tknął kropli alkoholu; albo Edison, ów wielki sławny wynalazca zapytany, czemu nie używa alkoholu, odpowiedział: "Mam coś mądrzejszego do roboty, niż zatruwanie mózgu alkoholem. Zatruwa nie to jest podobne do sypania piasku w maszynę: ani mózgami maszyna nie mogą wtedy pracować". Wielcy podróżnicy, jak Nansen i Sven Hedin nie cierpieli wśród swej załogi alkoholu. Znany pływak Burges, zapytany o powód swego sukcesu powiedział: "Nie piję, nie palę - oto tajemnica mej wytrzymałości". To samo mówią inni sławni sportowcy, których słowa przytaczaliśmy w poprzednich numerach i także w dzisiejszym.
Jan św. był wierny aż do śmierci. "Chcę byś mi natychmiast na misie dał głowę Jana Chrzciciela"(Marek 6, 25). - Czemu natychmiast? Bo od pod chmielonego Heroda wszystko można było uzyskać, także ścięcie św. Jana, na które będąc trzeźwy nigdy by się nie był zgodził. Jana trzeba usunąć. On jest cierniem w oku Herodiady która sobie doskonale uświadamiała, że Jan ni gdyby się nie zgodził na wiarołomny jej związek z Herodem. On różnił się od nich. Był przecież człowiekiem z charakterem, wierny swym zasadom. Dlatego też, chociaż nagle złamano jego życie, tworzy on przepiękną całość. On życie swoje dobrze ukształtował.
Wielu jest przekonanych, że wprawdzie pijaństwo jest rzeczą złą - ale abstynencja zupełna to przesada. Tymczasem św. Jan Chrzciciel uczy nas, że ona jest tylko wstępnym warunkiem do wykonania naszej misji. Wobec zaś wielkiego rozpowszechnienia alkoholizmu wczasach nowożytnych jest ona koniecznym środkiem w walce z tym złem - bez niej nie dalibyśmy mu rady.
Dziwnym zrządzeniem Opatrzności ten, który za życia był poprzednikiem Jezusa, także w liturgii Kościoła jest niejako poprzednikiem wielkiego święta Chrystusa Króla. I zdawać by się mogło, że Jan św. pyta swego naśladowcę abstynenta - kim dla ciebie jest Chrystus? On jest moim Panem, Królem i Bogiem.
Jest moim Panem, który podobnie jak niegdyś dobierał sobie uczniów znad jeziora Genezaret, tak i teraz idzie do warsztatu, fabryki, na wieś, do biura i tutaj dobiera sobie Swoich uczni.
Jest moim Królem, lecz królestwo jego nie jest z tego świata. Tam, gdzie człowiek walczy z powodzią grzechów, gdzie ociera bliźniemu łzy i pociesza smutnych - tam króluje Chrystus.
Jest moim Bogiem. Jego cnoty uzupełniają moje braki, Jego pokora pokonuje moją pychę, Jego cierpliwość jest balsamem kojącym.
Do takiego Boga toruje nam drogę Jan Chrzciciel. Ci, którzy chcą Bogu służyć abstynencją, podobnie jak on muszą to w postępowaniu swym, czynnie udowodnić. Muszą jak on nieustraszenie walczyć dla dobrej sprawy. Właśnie odwagi tak dzisiaj bardzo potrzeba i tej odwagi uczyć się musimy od Jana Chrzciciela. On nie uląkł się niczego - mówił prawdę w oczy nawet samemu królowi, choć wiedział, że może to życiem przypłacić i też przypłacił. Musimy z całą odwagą występować przeciwko nowoczesnemu pijaństwu, przeciwko nowoczesnej reklamie alkoholowej, tak. często kłamliwej - i głosić prawdę. Każdy abstynent winien w swoim gronie być jakby Janem Chrzcicielem: nigdzie nie brak takich, którzy przez swe uwagi i docinki chcą całe otoczenie tyranizować i podtrzymywać ton przyjaźni dla kieliszka - wtedy abstynent niechaj wystąpi nieustraszenie jak św. Jan: przeciwko nie świadomie błądzącym z miłością i dobrocią - ale przeciwko ludziom przewrotnymi faryzeuszom twardo i ostro. Dałby Bóg, aby wśród abstynentów było jak najwięcej natur Janowych, takich dzisiejszych, zakrojonych na potrzeby naszych czasów!
Jeśliby abstynenci poprzestali tylko na wyrzeczeniu po padając później w wygodę i nie apostołując dla Bożej sprawy, wówczas mogłyby się sprawdzić straszne słowa zarzutu, które są wyryte na ścianach katedry w Lubece:
"Nazywacie mnie Mistrzem ale nie radzicie się Mnie!
Mówicie, że jestem Światłością - a nie widzicie Mnie!
Nazywacie Mnie Prawdą - a nie wierzycie Mi!
Nazywacie Mnie Drogą - a nie idziecie po niej!
Nazywacie Mnie Życiem a nie pragniecie Mnie!
Mówicie, że jestem mądry a nie naśladujecie Mnie!
Mówicie, że jestem piękny a nie kochacie Mnie!
Mówicie, że jestem bogaty a nie prosicie Mnie!
Mówicie, że jestem wieczny -- a nie szukacie Mnie!
Mówicie, że jestem miłosierny -- a nie ufacie Mi!
Mówicie, że jestem szlachetny - a nie służycie Mi!
Mówicie, że jestem wszechmocny - a nie szanujecie Mnie!
Mówicie, że jestem sprawiedliwy - a nie boicie się Mojego sądu".
Mówicie i nazywacie, nazywacie tylko i mówicie -straszne te słowa -jednak nie dotyczą tego, który podobnie jak Jan Chrzciciel dąży do czynnej miłości Boga i bliźniego.
Irena Brauzówna
,,Przyjaciel Trzeźwości" 1938 rok. R.20, Nr 8
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.