Strony

piątek, 11 lutego 2022

Michał Mikłaszewski: Sedewakantyzm – odpowiedzi na niektóre zarzuty wobec stanowiska katolickiego.

Niedawno natknąłem się na Facebooku na pewien wpis osoby, która wydaje mi się że jest "początkująca" w tzw. ruchu tradycji, i szuka pewnych informacji i argumentów. Jest to osoba związana z tzw. konserwatystami Novus Ordo (Pch24, postindult itp.). W przeciwieństwie do wiernych i zwolenników FSSPX ta osoba wydaje się być otwarta na argumenty i nie zamyka się na dyskusje, bowiem zadała takie pytanie na forum publicznym, podczas gdy wierni FSSPX w ogóle wykluczają jakąkolwiek publiczną dyskusję na ten temat. Pozwoliłem sobie udzielić tej osobie odpowiedzi w komentarzu, nie wiem jednak czy mój komentarz został zauważony. Pozwolę więc sobie odpowiedzieć w tym miejscu w sposób bardziej obszerny...

Najpierw jednak zacytuję wypowiedź tej osoby (pisownia oryginalna):

 Chciałem zadać oficjalne pytanie osobom związanym ze świętą Tradycją Kościoła katolickiego. Otóż są w niej różne nurty. Mi na przykład najbliżej jest do poglądów ks. prałata Romana Kneblewskiego i środowiska Pch24. Uważam zatem, że Sobór Watykański II i reformy liturgiczne były poważnym błędem. Natomiast ponieważ słowa konsekracji są nadal ważne to uczestniczę w nowej Mszy Świętej. I pomimo tego, że nie zgadzam się z wieloma tezami papieża Franciszka to jednak jest on następcą Św. Piotra. A przecież sam Pan Jezus powiedział w przypływie słusznego gniewu: ,, Zejdź mi z oczu szatanie, bo nie myślisz o tym co Boże, ale o tym co ludzkie.,, A przecież św. Piotr był pierwszym papieżem. I dalej czyż Saul nie był namaszczonym królem Izraela? A przecież nie spełniał nakazów Bożych i Dawid zajął jego miejsce. Jednakże są przecież także środowiska sedewakantystów od słów sede vacante czyli nieobsadzona stolica. Ci nie uznają obecnych biskupów Rzymu za prawowitych papieży. A zatem z tego logicznie wynika, że na przykład sakrament małżeństwa, kapłaństwa i wszelkie inne są nieważne, bo pochodzą od modernistycznych księży. Jak zatem Waszym zdaniem należy się do tego odnieść? To niesie bowiem konkretne skutki dla zbawienia dusz. Wyraźnie bowiem Kościół Święty Matka nasza naucza, że poza Nim nie ma Zbawienia. Zatem jak zbić argumenty sedewakantystów w tych kwestiach? Przecież także dobre ustalenia Kościoła po Soborze Watykańskim II takie jak kult Bożego Miłosierdzia czy zdecydowany sprzeciw wobec aborcji ze strony papieża Jana Pawła II byłyby nie ważne. Co najwyżej możnaby je porównać do nauk protestanckich heretyków z konserwatywnych zborów. Możnaby mnożyć. Czy zatem istnieje możliwość ewolucji w kierunku powrotu do tradycyjnej Świętej Liturgii? Nacisku na to ze strony wiernych. Czy jest szansa zasypania podziałów pomiędzy różnymi odłamami tradycyjnych katolików? Gdy bowiem mamy co raz więcej poważnych nadużyć to czy jest sens sporów nawet w bardzo ważnych sprawach. Czy nie lepiej modlić się albo o światło Ducha Świętego dla obecnego papieża albo o nowego który tymże będzie obdarzony? To tyle mnie refleksji na tą późną porę naszło. Na koniec zaś dodam, że moją ukochaną modlitwą jest Różaniec. W obietnicach zaś Różańcowych Najświętsza Panienka obiecała, że z Jego pomocą zniszczy wszelkie herezje. I tego się trzymajmy. Z Panem Bogiem.

Nie wiem czy moja odpowiedź na ten wpis (jak i sam wpis) jest wciąż dostępna publicznie, więc również ją tutaj przytoczę (z redaktorskim uzupełnieniem): 

Nie da się obalić stanowiska sedewakantystycznego, ponieważ wyraża ono prawdę. Jest to jedyne logiczne, zgodne z Wiarą katolicką i zdrowym rozsądkiem, stanowisko w obecnej sytuacji Kościoła. A teraz postaram się odnieść do postawionych tutaj kwestii, ponieważ są to sprawy poważne, mające wpływ na zbawienie lub potępienie dusz. Przede wszystkim, najważniejsze pytanie brzmi, gdzie jest Kościół. Otóż zgodnie z nauczaniem Ojców Kościoła, Kościół jest tam, gdzie jest prawdziwa Wiara. Kościół katolicki jest nieomylny i niezniszczalny. Kościół ma asystencje Ducha św., obiecaną przez Chrystusa. Z tego wynika, że prawdziwy Kościół Chrystusowy nie może zbłądzić w sprawach Wiary i moralności, i prowadzić dusz na wieczne potępienie, oznaczało by to bowiem że sam Bóg się pomylił lub w błąd nas wprowadził, że Duch Święty opuścił Kościół, a bramy piekielne (heretycy) jednak przemogły go. To niemożliwe. Dlatego jeśli [a tak twierdzi autor powyższego wpisu] tzw. Sobór Watykański II i posoborowe reformy liturgiczne były "poważnym błędem", tzn. że nie mogły być dziełem Ducha Świętego, a więc nie były dziełem Kościoła katolickiego, który w uroczystym ogłaszaniu prawd Wiary (a takim jest na pewno Sobór Powszechny) cieszy się nieomylnością. Ta nieomylność dotyczy zwłaszcza Papieża, który cieszy się osobistą nieomylnością, kiedy naucza cały Kościół zobowiązując wszystkich wiernych do przyjęcia jakiejś prawdy, mocą swego najwyższego autorytetu. "Papież" Paweł VI użył tego właśnie autorytetu zatwierdzając dekrety Vaticanum II oraz posoborową reformę liturgiczną. Wyraźnie to podkreślił, że ta nauka ma być uznana i przyjęta. Jego intencją było aby wszyscy to przyjęli. Skoro jednak ta nauka była "poważnym błędem" tzn. że Montini nie mógł być i nie był prawdziwym Papieżem, lecz heretykiem. Jawny heretyk nie może być Papieżem ponieważ nie jest katolikiem, czyli członkiem Kościoła. Magisterium Kościoła jasno uczy, że heretycy i schizmatycy nie mogą pełnić żadnego urzędu w Kościele, zwłaszcza papieskiego, dopóki nie nawrócą się, gdyż są poza Kościołem. Jakikolwiek wybór osoby która głosi jawne herezje, jest absolutnie nieważny. Można podać bardzo wiele autorytatywnych cytatów z Magisterium Kościoła i Prawa Kanonicznego, które to potwierdzają [cytaty dostępne tutaj]. Poza tym, katolicy mają obowiązek posłuszeństwa papieżowi. Jeśli ktoś uznaje posoborowych "papieży" to musi być im posłuszny. Nie można stawiać swojego własnego "autorytetu" ponad autorytetem papieża! Nie można sobie subiektywnie wybierać z tego co mówi papież, co chce się przyjąć a co nie, co jest dobre a co złe (tak jak robią lefebryści). Bóg dał asystencje Papieżowi a nie świeckim wiernym, czy nawet pojedynczym kapłanom lub biskupom, wbrew papieżowi. Taka postawa (przesiewania tego co mówi Papież) jest czysto protestancka. Tak więc albo, albo. Albo jest się w "soborowym kościele" (określenie użyte przez Pawła VI), albo w Kościele katolickim, którego głową jest Chrystus, a Namiestnikiem Chrystusa na ziemi może być tylko katolik, a nie heretyk... Co do sakramentów, to zasadniczo wszystkie sakramenty nowego kościoła zostały tak bardzo zmienione i sprotestantyzowane, że są nieważne (z wyjątkiem chrztu i małżeństwa, które, podobnie jak u protestantów, są ważne [jeśli jest właściwa intencja], gdyż do ich ważności nie potrzeba kapłana). Kult tzw. Bożego Miłosierdzia w wydaniu s. F. Kowalskiej jest parodią kultu katolickiego, można na ten temat wiele poczytać, pisali o tym nie tylko sedewakantyści, ale choćby "ks." Dariusz Olewiński czy inni księża "Indultowi" (radziłbym poczytać/posłuchać poważniejszych autorów niż "ks." Kneblewski). Natomiast nauczanie Karola Wojtyły o aborcji należy traktować tak samo jak nauczanie konserwatywnych protestantów, oni często mają rację w tych kwestiach, ale to nie wystarczy, aby być katolikiem... Do tego potrzeba wyznawać integralnie Wiarę katolicką, a Wojtyła był modernistą i ekumenistą który całował Koran i modlił się w "świętym gaju" z poganami, nie był więc katolikiem, a więc nie mógł być Papieżem i nie może być Świętym Kościoła katolickiego. Tak więc trzeba modlić się do Ducha Świętego o łaskę nawrócenia dla wszystkich tzw. katolików w modernistycznym neokościele, dla "hierarchów" tego nowego kościoła o opamiętania i nawrócenie, oraz o powrót katolickiego Papieża i ostateczny tryumf i podwyższenie Świętej Matki Kościoła katolickiego. [Ω]

Ta odpowiedź mogłaby w zasadzie kończyć temat, jednakże w kolejnych dniach byłem świadkiem jeszcze jednej wymiany zdań, podczas której pojawiły się kolejne "argumenty" przeciwko sedewakantyzmowi, w rodzaju: "W historii mieliśmy wielu papieży błądzących i będących na bakier z etyka czy obyczajowością." Widać tutaj typowy błąd, który powiela bardzo wielu katolików bądź niekatolików, a mianowicie pomylenie nieomylności z bezgrzesznością. Papież, jak każdy człowiek [z wyjątkiem naszego Pana, Jezusa Chrystusa, i Jego Najświętszej, Niepokalanej Matki], jest tylko nędznym grzesznikiem, mniej lub bardziej upadającym i skłonnym do grzechu. Mieliśmy w historii Kościoła wielu Świętych Papieży, oraz wielu grzeszników. Nieomylność nie oznacza bezgrzeszności. Jednak grzech nie wyklucza człowieka z Kościoła, a herezja owszem, gdyż jest ona nie tylko grzechem, ale jest przestępstwem przeciwko Prawu Boskiemu, które ma konsekwencje prawne w Kościele (ekskomunika ipso facto). Można to porównać do prawa cywilnego, w którym grzech ciężki określimy mianem wykroczenia, natomiast herezję, apostazję, schizmę i inne grzechy przeciwko Wierze, mianem przestępstwa. Przestępstwo jest ścigane z urzędu i ma skutki prawne, polegające na utracie obywatelstwa... Heretyk jest pozbawiony obywatelstwa w Kościele, jest ipso facto poza Kościołem, a więc heretyk nie może być Papieżem. Mieliśmy w historii Kościoła papieży będących na bakier z obyczajowością, ale nie było nigdy Papieża heretyka, gdyż jawny heretyk jest ipso facto ekskomunikowany i jest poza Kościołem, a więc nie może być Papieżem. Głowa oddzielona od Ciała przestaje być głową, tak długo jak pozostaje oddzielona. Dlatego też wszyscy posoborowi "papieże" od Montiniego (ps. Paweł VI) do Bergoglio (ps. Franciszek) są okupantami Stolicy Apostolskiej, antypapieżami/pseudopapieżami. Kościół katolicki jest nieomylny i niezniszczalny, nie może nauczać herezji ani prowadzić dusz na wieczne potępienie, a sekta Novus Ordo - modernistyczny neokościół Vaticanum II właśnie to robi, przez heretycką naukę i zniszczone, nieważne sakramenty. Nauczanie Soboru Powszechnego ma rangę uroczystego Magisterium, a Vaticanum II został oficjalnie zatwierdzony przez "Pawła VI", który zobowiązał wszystkich wiernych do przyjęcia tej nauki mocą swego najwyższego autorytetu. Jeśliby naprawdę był Papieżem to by znaczyło że Sobór Powszechny i Urząd Nauczycielski Kościoła popadł w formalną herezję, a więc to wszystko są bajki, nie ma żadnej asystencji Ducha Świętego, Duch Święty opuścił Kościół i bramy piekielne przemogły go. To jednak byłoby wprost sprzeczne z obietnicą naszego Pana Jezusa Chrystusa, a więc jest to absolutnie niemożliwe...

Tak jak powyżej napisałem, sedewakantyzmu obalić się nie da. Jakiekolwiek argumenty przeciwko nam mają charakter subiektywny i emocjonalny. Nie ma natomiast jakichkolwiek merytorycznych i racjonalnych, logicznych argumentów przeciwko katolickiemu sedewakantyzmowi. Poza pseudoteologicznym bełkotem podlanym pseudopsychologicznymi analizami sprzed kilkunastu lat, autorstwa lefebrystów lub innych środowisk pseudotradycjonalistycznych, nie ma jak dotąd nawet żadnej próby merytorycznego obalenia naszego stanowiska. Lefebvryści boją się jak ognia (lub jak diabeł święconej wody) stanąć z nami do jakiejkolwiek otwartej debaty teologicznej, bo dobrze wiedzą że przegrali by, gdyż my mamy rację. X. Jan Jenkins FSSPX miał około dekady temu (ok 2012 /2013 r.) wygłosić wykład przeciwko sedewakantyzmowi w Krakowie, ale z dotąd niewyjaśnionych przyczyn, ów wykład został odwołany, i bractwo jak dotąd nie odważyło się publicznie poruszyć tego tematu. Jest to typowa postawa lęku, strachu przed prawdą, postawa czysto faryzejska (tak samo Faryzeusze bali się naszego Pana, Jezusa Chrystusa), dlatego wolą oni nas przemilczeć, udawać że nie istniejemy... Jednak Prawda, jak światło które jest "na oświecenie pogan" zawsze znajdzie sobie drogę, i mimo niesprzyjających warunków, będzie zachowywana i przekazywana dalej. Możemy mówić, że próbują nas zakopać, lecz my jesteśmy tym ziarnem, które choć samo obumrze, wyda plon stokrotny... Być może nasi przeciwnicy (a właściwie przeciwnicy Chrystusa Pana i  Jego Świętego i Niepokalanego Kościoła) dziś jeszcze nie zdają sobie z tego sprawy, ale miejmy nadzieję, że przyjdzie dzień w którym przejrzą na oczy, i oby nie był to ich ostatni dzień, oby zdążyli nawrócić się i żałować, jeszcze na tym świecie... Dziś obchodzimy rocznicę cudownego objawienia się naszej Pani w Lourdes, a w tym tygodniu obchodziliśmy (6 lutego) setną rocznicę wyboru Ambrożego Damiana Achillesa Rattiego na Stolicę Piotrową. Ten "Polski Papież" jak go wówczas nazywano (był Nuncjuszem Apostolskim w Polsce przed wyborem na Stolicę Piotrową, otrzymał sakrę biskupią z rąk abp. Aleksandra kard. Kakowskiego, Prymasa Królestwa Polskiego, jako jedyny z dyplomatów nie opuścił oblężonej Warszawy w czasie Bitwy Warszawskiej w 1920 r.) przyjął jako swoje motto dewizę Pax Christi in regno Christi (Pokój Chrystusowy w Królestwie Chrystusowym). Niech będzie ona dla nas drogowskazem również na te ciężkie czasy. Prawdziwy i jedyny pokój – Pokój Chrystusowy jest możliwy tylko w Królestwie Chrystusowym, a więc w Królestwie Logos'u (tj. Słowa) – czyli Prawdy!

Papież Pius XI – 1922 - 2022

11 lutego 2022 r., w święto MB z Lourdes

Michał Mikłaszewski, redaktor naczelny

12 komentarzy:

  1. Czyli tak de facto nie ma już katolików,ani duchownych ani świeckich, poza garstką sedewakantystow.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Katolików integralnych (prawdziwych rzymskich katolików) jest obecnie garstka, i jest to niezaprzeczalny fakt. Tak jak garstka wiernych była przez pierwsze 2/3 wieki istnienia Kościoła, w czaszach prześladowań, czy później w czasie kryzysu ariańskiego, tak w pewnym sensie jest też dziś. Ktoś kto nie wyznaje Wiary integralnie, czyli w całości, po prostu nie jest katolikiem. Z drugiej strony nie uważam że TYLKO zadeklarowani sedewakantyści są obecnie jedynymi katolikami. Wiele starszych osób, które zostały ważnie ochrzczone i wychowane w wierze katolickiej, przyjęły jeszcze po katolicku pierwszą Komunię, ukończyły katolicką katechezę, starają się do dziś żyć tak jak zostały wychowane, praktykować i wyznawać tą samą Wiarę. Te osoby, nawet jeśli uczęszczają na NOM, robią to często w dobrej wierze, wydaje im się że jest to katolickie, bo pochodzi od hierarchii, którą oni uznają za prawowitą. Nie mają świadomości że to jest złe, a więc nie mają też obiektywnej winy. Wówczas nie są winni herezji (jest to co najwyżej materialna herezja), a więc nie są wykluczeni ispo facto z Kościoła. Natomiast duchowni i wierni FSSPX i innych "tradycyjnych" grup i instytutów "indultowych" (od których FSSPX w praktyce niczym się nie rożni) mają świadomość i wiedzę na temat obecnej sytuacji Kościoła, znają przed-soborowe, katolickie nauczanie, oraz znają herezję i błędy soborowe i posoborowe, a mimo to z różnych przyczyn, czy to z wygody, czy przez fałszywie rozumienia posłuszeństwo, czy też przez schizofrenię duchową jak w FSSPX, czy z czystego liturgicznego estetyzmu, wolą pozostawać w strukturach modernistycznego neokościoła, lub uznawać te struktury i fałszywą "hierarchię" za katolickie. Ci niestety są winni formalnej herezji i schizmy i są na pewno poza Kościołem, razem z najbardziej radykalnymi progresistami, modernistami i neoprostestantami, wprost odrzucającymi nieomylne i niezmienne Magisterium, Wiarę Katolicką i Apostolską...

      Usuń
  2. Autor jest nieścisły w kwestii milczenia Bractwa na temat sedewakantyzmu. Na stronie polskiej FSSPX można znaleźć nagrania z 3 wykładów bp Williamsona, choć nie są one raczej zbyt wybitne i zwięzłe w argumentach:
    "wykłady x. bp. Ryszarda Williamsona

    Dlaczego Bractwo Św. Piusa X nie popiera sedewakantyzmu

    Warszawa, 25.01.2004 r."
    https://www.piusx.org.pl/pobieranie/?tag=Tradycja-katolicka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak jak Anonimowy napisał: "nie są one raczej zbyt wybitne i zwięzłe w argumentach"
      Tymi słowami można podsumować całą krytykę sedewakantyzmu ze strony FSSPX. Czyli tak jak napisałem w artykule, jest to "pseudoteologiczny bełkot podlany pseudopsychologicznymi analizami sprzed kilkunastu lat". Znam wręcz na pamięć kilka artykułów nt. Sedewakantyzmu które ukazały się na stronach bractwa. Żaden nie jest wybitny ani zwięzły w argumentach...

      Co do wykładu bp. Williamsona, to od 2004 r. bp. Willimason najwyraźniej nieco zmienił zdanie, bo z tego co wiem obecnie, w tzw. Ruchu Oporu jest wielu sedewakantystów, i bp. Williamsonowi zupełnie to nie przeszkadza. I ci sedewakantyści bynajmniej nie muszą się ze swoimi poglądami ukrywać, jak to jest w "oficjalnym" FSSPX. Niedawno miałem okazję uczestniczyć we Mszy Św. odprawianej przez Kapłana "Ruchu Oporu" w Polsce, który nie ukrywał wobec wiernych obecnych na tej Mszy, że jest "non una cum" że nie wymienia nikogo w Kanonie Mszy, ponieważ obecnie nie ma Papieża (co prawda, Kapłan ten uznaje tezę z Cassiciacum, ale co ciekawe, niestosuje zasad tej tezy do Bergoglio, gdyż uważa, że abdykacja Ratzingera była nie ważna, a więc Ratzinger nie zrzekł się "prawa do urzędu/papiestwa materialnego", tak więc to Ratzinger jest nadal "papieżem materialnym" [osobą ważnie wybraną na urząd] a Bergoglio jest nikim...). Zapytałem również tego Kapłana czy bp. Willimason także wie o tym, że jest on "non una cum", Kapłan ten potwierdził, i powiedział że biskupowi to nie przeszkadza, oraz że "bp. Willimason nie zaręczył by nawet małym palcem, że Bergolgio jest Papieżem". Może więc jednak bp. Williamson zmierza wreszcie w dobrą stronę, trzeba więc usilnie modlić się o łaski dla bp. Williamsona!

      Usuń
  3. Gdzie oprócz Warszawy Krakowa i Wrocławia odprawiane są katolickie Msze Święte ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W kilku a może nawet kilkunastu miejscach w Polsce, katolickie Msze Św. (non una cum) sprawuje Kapłan związany z tzw. "Ruchem Oporu" bp. Willimasona (kapłan wyświęcony przez tegoż biskupu). Xiądz ten nie ukrywa przed ludźmi ani przed swoim biskupem że jest "non una cum" (nie nazywa sam siebie "sedewakantystą", najbliżej mu do tezy z Cassiciacum o. des Lauriers OP). Niestety ani nazwisko tego Kapłana, ani miejsca celebracji nie są na chwilę obecną podawane do publicznej wiadomości, więc nie mogę bez wiedzy i zgody tego xiędza podawać tych informacji. Można spróbować kontaktować się za pośrednictwem oficjalnej strony internetowej Ruchu Oporu w Polsce (jest tam podany jakiś adres e-mail): https://fsspxr.wordpress.com/

      Usuń
  4. Mam do Pana pytanie, jaki jest problem z wolnością religijną? Przecież prawdą jest, że państwo nie może nikogo do wiary katolickiej zmusić. Czy w kontekście lat 60. Soborowi nie chodziło tylko o to, żeby katolicy mieli swobodę praktykowania religii w państwach komunistycznych?
    Mam pytanie również o kolegialność biskupów. Wydaje mi się, że ten postulat i tak nie został spełniony. Rzym i tak podejmuje sam wszelkie główne decyzje, a władza lokalnych episkopatów dotyczy jakichś kwestii drugorzędnych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Problem z wolnością religijną jest taki, że jest to herezja, jasno potępiona przez Kościół katolicki, w wielu oficjalnych i ostatecznych dokumentach nieomylnego Magisterium. Piętnaste potępione przez Ojca Świętego, Papieża Piusa IX zdanie w Syllabusie błędów brzmi: "Każdy człowiek ma swobodę wyboru i wyznawania religii, którą przy pomocy światła rozumu uzna za prawdziwą.". Nauczanie Vaticanum II na temat wolności religijnej, zawarte w Dignitatis Humanae niemal słowo w słowo powtarza właśnie tę naukę, którą potępił Papież Pius VII w Post Tam Diuturnas, Papież Grzegorz XVI w Mirari Vos, Papież Pius IX w Quanta Cura oraz Papież Leon XIII w Libertas Praestantissimum. Nauczanie Vaticanum II o wolności religijnej neguje także panowanie Chrystusa Króla w społeczeństwie, o którym mówi encyklika Quas Primas Papieża Piusa XI oraz niezmienne stanowisko i praktykę Kościoła wobec świeckiego społeczeństwa. 7 grudnia 1965 r. "papież" Paweł VI promulgował deklarację Dignitatis Humanae, która głosiła przede wszystkim, że każda osoba ma prawo do wolności religijnej. Ojcowie soborowi zadeklarowali, że prawo do wolności religijnej wynika z godności osoby ludzkiej i że prawo to powinno stać się prawem obywatelskim przyznanym przez władze. Jest to herezja jasno potępiona przez Kościół, którą katoliccy Papieże nazywali "bredzeniem" i "majaczeniem". Rzeczywiście, w pierwotnych założeniach i schematach przygotowanych przez konserwatywnych ojców soborowych na czele z abp. Lefebvre rzeczywiście chodziło o to, żeby katolicy mieli swobodę praktykowania religii w państwach komunistycznych (chodziło więc nie o heretycką "wolność religijną" ale o WOLNOŚĆ RELIGII (jedynej prawdziwej, tj. Katolickiej). Te schematy zostały od razu odrzucone przez modernistów...

      Tak samo sytuacja wygląda w przypadku kolegializmu. Nauczanie Vaticanum II dotyczące kolegialności zmienia monarchiczny ustrój katolickiego Kościoła, którym obdarzył go Boski Zbawiciel. Doktryna Vaticanum II – potwierdzona w "Kodeksie Prawa Kanonicznego" z 1983 roku stwierdzającym, że posiadaczem najwyższej władzy w Kościele jest kolegium biskupów wraz z papieżem – jest sprzeczna z doktryną zdefiniowaną na Soborze Florenckim i Watykańskim. I widać to coraz bardziej w praktyce. Droga synodalna w Niemczech i rozpoczynający się właśnie "synod o synodalności" to właśnie preludium do pełnego wprowadzenia tych zmian (które rzeczywiście, dotychczas nie były wprowadzane aż tak powszechnie). Moderniści podważyli boski ustój Kościoła jako Monarchii absolutnej, której głową jest Papież, sprowadzając rolę osoby, którą uznają za "papieża", bardziej do roli "prezydenta republiki". Natomiast całkowicie zdegradowano hierarchów na poziomie lokalnym, a więc Prymasów, biskupów diecezjalnych i proboszczów. Proszę zobaczyć, że już sam Anonimowy jest zarażony tą herezją, pisząc o władzy "lokalnych episkopatów", a nie o władzy Prymasa, podczas gdy w Kościele katolickim to Prymas, a nie "konferencja episkopatu" sprawuje realną władzę. Władza "prymasa" została obecnie ograniczona do funkcji czysto honorowej.... To samo ma miejsce już teraz w diecezjach i parafiach novus ordo, zwłaszcza na zachodzie, gdzie większą władzę od proboszczów czy biskupów miejsca mają złożone często w większości przez świeckich "rady parafialne" czy "diecezjalne". Przypomina to trochę ustrój radziecki... Jest to jednak całkowicie sprzeczne z boskim, hierarchicznym i monarchicznym ustrojem Kościoła.

      Usuń
  5. Jeżeli chodzi o bpa Williamsona to rzeczywiście należy mu pomoc modlitwą, ponieważ jego stanowisk teologiczne jest jeszcze bardziej zwikłane niż czysto lefebrystyczne, wiele tekstów polemicznych (np x bpa Sanborna, śp x Cekady) obalaly jego ekwilibrystykę teologiczną,bez skutku, uważam, że kapłani z nim związani mogą nie mieć dobrej formacji i nie jest wg mnie bezpiecznie poddać się ich posłudze

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szanowny Panie! Nie wiem co nazywa Pan stanowiskiem "czysto lefebrystycznym". Dla mnie to właśnie bp. Williamsom jest najbliższy temu stanowisku. Natomiast NeoFSSPX to już jest właściwie stanowisko indultowe, i nazywanie ich "lefebrystami" jest wręcz obraźliwe ze względu na pamięć śp. Abp. Lefebvre. Oni nie mają z nim już za bardzo nic wspólnego. Można poczytać artykuł x. Rafała Trytka "Stosunek arcybiskupa Marcelego Lefebvre’a do sedewakantyzmu" z 2012 r., ze zbiorem obszernych cytatów z arcybiskupa, aby zobaczyć że abp. Lefebvre był znacznie bliżej sedewakantyzmu niż obecne, [post]felleyowskie [Neo]FSSPX. I tą właśnie radykalną linię abp. Lefebvre kontynuuje bp. Williamson. Nie jest to oczywiście logiczne i katolickie stanowisko, ale jest on dużo bliżej katolickiej prawdy niż fellay'owcy. Zarówno bp. Sanborn jak też śp. x. Cekada dużo częściej i mocniej krytykowali współczesne NeoFSSPX bp. Fellaya idące na jawny kompromis z modernistami. Jeśli więc uważa Pan, że korzystanie z posługi kapłanów bp. Willimsona, którzy otwarcie deklarują aktualny wakat na Stolicy Apostolskiej miałoby "nie być bezpieczne" to dużo bardziej niebezpieczne jest, zgodnie z pańskim twierdzeniem, korzystanie z posługi kapłanów którzy ukończyli formację w fellayowskim NeoFSSPX. A w takim razie, nie mamy obecnie w Polsce możliwości korzystania z posługi jakiegokolwiek kapłana... Dlatego uważam, że pańskie stanowisko w tej sprawie jest błędne i należy je kategorycznie odrzucić. Kapłani bp. Willimsona, którzy jasno stwierdzają obecny stan wakatu na Stolicy Apostolskiej, są przynajmniej tak samo (jak nie bardziej!) godni zaufania, od kapłanów którzy ukończyli swoją formację w NeoFSSPX (a NeoFSSPX nie powstało w 2012 r., lecz już ok 2000 r., od pamiętnej pielgrzymki bractwa do Rzymu, od której zaczęły się żałosne umizgi Fellaya w stronę modernistycznych heretyków).

      Usuń
  6. Jeżeli Panu nie przeszkadza,że bp Williamson inscenizuje jakiś jarmark teologiczny na którym można kupić każdą opcję, łącznie z una cum Benedykt XVI lub non una cum Franciszek, zależnie od aktualnego widzimisię, łącznie oczywiście z kultem abpa Lefebvre'a to ja się pytam po co nam stanowisko Integralnego Katolicyzmu jeżeli możemy sobie wybrać kogoś, jak Pan pisze, bliżej stojącego sedewakantyzmu, który przecież jest jedynym stanowiskiem broniącym Niezniszczalnośći i Nieomylności Kościoła

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale mnie na prawdę nie interesuje bp. Williamson, interesuje mnie tylko i wyłącznie to, że jest w Polsce katolicki kapłan, który sprawuje ważne i godziwe, katolickie Msze Św. (non una cum), i że katolicy mogą korzystać z jego posługi kapłańskiej. Natomiast to że bp. Williamson dopuszcza u siebie różne abberacje, i jest mu to chyba obojętne, to mnie na prawdę nie obchodzi. Bo to nie ma żadnego wpływu na moje zbawienie. Ja uczestniczę na Mszy św. non una cum, u katolickiego kapłana, a co robi biskup, z którym ten kapłan współpracuje, to już zupełnie inna teza. Gdybym podchodził do sprawy tak jak Pan, to nie mógł bym uczestniczyć w żadnej Mszy Św. bo ks. Rafał Trytek należy do instytutu bp. Sanborna, a bp. Sanborn w nagraniu z ubiegłego roku poparł przymus szczepionkowy, a poza tym popiera i promuje, a nawet narzuca w swoim seminarium, moim zdaniem błędną tezę teologiczną (Teza z Cassiciacum), co również jest nieodpowiednie, ale to nie jest moja sprawa, ja nie muszę się zgadzać z tym biskupem, aby korzystać z posługi kapłańskiej katolickiego kapłana, który pod niego podlega. Biskup to nie jest Papież ani Magisterium...

      Usuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.