Dziś, 12 marca, w święto św. Grzegorza Wielkiego, Papieża i Wyznawcy, Doktora Kościoła, przypada 400. rocznica święceń kapłańskich św. Andrzeja Boboli.
Św. Andrzej Bobola herbu Leliwa (ur. 30 listopada 1591 r. w Strachocinie, zm. 16 maja 1657 r. w Janowie Poleskim) – polski duchowny katolicki, jezuita, misjonarz, kaznodzieja, męczennik, święty Kościoła katolickiego, autor tekstu ślubów lwowskich króla Jana Kazimierza, zwany apostołem Polesia.
Życiorys
Andrzej Bobola pochodził ze szlacheckiego rodu, osiadłego w Małopolsce, pieczętującego się herbem Leliwa. Jego ojciec Mikołaj Bobola był dzierżawcą sołectwa strachocińskiego, wchodzącego w skład dóbr królewskich. W 1606, gdy rozpoczynał studia, w bitwie pod Moskwą zginął jego kuzyn Wojciech Bobola.
W latach 1606–1611 studiował w kolegium jezuitów w Braniewie, a następnie 31 lipca 1611 wstąpił do tego zakonu i nowicjat odbył w Wilnie. Mistrzem-spowiednikiem Andrzeja Boboli w nowicjacie był ks. Wawrzyniec Bartilius (1569–1635) jezuita, filozof i teolog.
Śluby zakonne złożył 31 lipca 1613. W latach 1613–1616 studiował filozofię na Uniwersytecie Wileńskim; w latach 1618–1622 studiował tam również teologię, nie zdał jednak ostatniego, najważniejszego egzaminu. 12 marca 1622 otrzymał święcenia kapłańskie.
Przez rok był rektorem kościoła w Nieświeżu (1623–1624), gdzie wspólnie z księciem Albrychtem Stanisławem Radziwiłłem dążył do uroczystego uznania w ślubowaniach przez Króla Polski, Matki Bożej: Królową Polski, co zostało spełnione we Lwowie 1 kwietnia 1656. W latach 1624–1630 był kaznodzieją i spowiednikiem w kościele św. Kazimierza w Wilnie. Sprawował też funkcje rektora i doradcy prepozyta w tym kościele.
2 czerwca 1630 złożył profesję (ślubowanie) czterech ślubów zakonnych w kościele św. Kazimierza w Wilnie, po czym został superiorem (przełożonym) domu zakonnego w Bobrujsku w latach 1630–1633. Następnie pracował w Płocku (1633–1636) i (1637–1638) jako prefekt kolegium i kaznodzieja, w Warszawie jako kaznodzieja (1636–1637). Kolejne cztery lata (1638–1642) spędził w Łomży, będąc doradcą rektora, kaznodzieją i dyrektorem szkoły humanistycznej. W okresie od 1642–1646 przebywał w Pińsku i okolicach prowadząc rozwiniętą działalność duszpasterską, a w latach 1646–1652 ze względów zdrowotnych przebywał w Wilnie, przy kościele św. Kazimierza, głosząc kazania i prowadząc wykłady oraz misje. Wrócił ponownie na ziemię pińską, podejmując szeroko zakrojoną działalność misjonarską – znany jest jako Apostoł Pińszczyzny lub Apostoł Polesia.
Jezuita Jan Łukaszewicz SJ, który osobiście znał Andrzeja Bobolę, przekazał pewne cechy jego wyglądu, stwierdzając m.in.
Andrzej był średniego wzrostu, o zwartej muskularnej i silnej budowie ciała. Twarz miał okrągłą, pełną, policzki okraszone rumieńcem, przez jasną, przyprószoną siwizną, fryzurę, z lekka przeświecała łysina. Powagi dodawała twarzy siwiejąca, nisko strzyżona broda.
Biografowie jego życia twierdzą, że po męczeńskiej, heroicznej śmierci ukazywał się on w widzeniach wielu osobom, które to potwierdziły, m.in. 16 kwietnia 1702 ks. Marcinowi Godebskiemu SJ, rektorowi kolegium jezuitów w Pińsku, a później ukazał się również zakrystianowi podpowiadając, aby szukano jego świątobliwego ciała, pochowanego w kościelnej krypcie. Potem w 1819 dominikaninowi o. Alojzemu Korzeniowskiemu OP w Wilnie, przepowiadając w wizji zmartwychwstanie Polski.
Męczeńska śmierć
W zamęcie konfliktów roznieconych przez powstanie Chmielnickiego dostał się we wsi Mohilno w ręce Kozaków (Ukraińców, przyp. red. T.T.), którzy 16 maja 1657 wpadli do Janowa Poleskiego z zamiarem mordowania Polaków. Kozacy traktowali go jako wroga politycznego z powodu nawracania ruskiej ludności prawosławnej na katolicyzm. Z pojmanego kapłana zdarto suknię kapłańską, na pół obnażonego zaprowadzono pod płot, przywiązano do słupa i zaczęto bić nahajami, z zamiarem, by wyrzekł się wiary. Następnie oprawcy ucięli świeże gałęzie wierzbowe, upletli z nich koronę na wzór Chrystusowej i włożyli ją na jego głowę oraz zaczęli go policzkować, aż wybili mu zęby. Potem wyrywali paznokcie i zdarli skórę z górnej części jego ręki. Odwiązali go i okręcili sznurem, a dwa jego końce przymocowali do siodeł. Bobola musiał biec za końmi, popędzany kłuciem lanc, a oprawcy dodatkowo torturowali go szablami, raniąc mu palce, nogę oraz przekłuwając oko.
Na koniec zawleczono go do rzeźni miejskiej, rozłożono na stole i zaczęto przypalać ogniem. Na miejscu tonsury wycięto mu ciało na głowie do kości, na plecach wycięto mu skórę w formie ornatu, rany posypano sieczką oraz odcięto mu nos, uszy i wargi. Kiedy z bólu i jęku wzywał imiona Jezusa i Maryi, w karku zrobiono otwór i wyrwano mu język oraz grubym szydłem rzeźniczym podziurawiono mu lewy bok. Potem jego ciało szarpane konwulsjami powieszono twarzą do dołu. Katusze i straszne tortury trwały około dwóch godzin, po których uderzeniem szabli w szyję dowódca oddziału zakończył około godziny 15 (czyli w godzinie Męki i śmierci Pańskiej, przyp. red. T.T.) jego nieludzkie męczarnie, powodując śmierć.
Źródło: Wikipedia.org
Strachocina nieopodal Sanoka. ENCYKLIKA PIUSA XII
OdpowiedzUsuńO ŚW. ANDRZEJU BOBOLI
Invicti athletae Christi, warta przeczytania.
Moi drodzy, w ostatnim biuletynie kościoła pw. św. Gertrudy Wielkiej (w numerze z dnia 13 marca br.) został zamieszczony list ks. Walerego z Ukrainy do biskupa Daniela Dolana. Ks. Walery pisze w tym liście, że obecnie razem ze swoimi bliskimi został umieszczony w sanatorium koło Lwowa. Nie czuje się teraz dobrze, jest po urazie kręgosłupa. Kiedy poczuje się lepiej, chciałby wyjechać razem ze swoją rodziną przez Polskę do Anglii. Pisze, że gdyby złożył wniosek o status uchodźcy w Polsce, zostałby umieszczony w hali sportowej i nie mógłby wtedy odprawiać mszy.
OdpowiedzUsuńA może jakaś rodzina katolicka z Polski miałaby odpowiednie warunki i zechciałaby przyjąć pod swój dach ks. Walerego razem z jego rodziną? W razie czego pod spodem podaję tłumaczenie na j. polski całego listu, który ks. Walery napisał w tym miesiącu do biskupa Daniela Dolana.
Pozdrawiam.
Wasza Ekscelencjo,
Dzisiaj zostaliśmy umieszczeni w sanatorium niedaleko Lwowa.
Udało mi się przywieźć tylko mój antymins, księgi liturgiczne i brewiarz. Nie dałem rady wziąć ze sobą szat liturgicznych, kielicha i pateny. Na dodatek na Ukrainie podczas wojny istnieje zakaz kupowania wina. Dlatego mogę odmawiać tylko brewiarz i różaniec.
Doznałem też urazu kręgosłupa i odczuwam silny ból, zwłaszcza gdy się kładę.
Kiedy ból w plecach ustąpi, chciałbym wyjechać przez Polskę do Anglii. Może jakaś sedewakantystyczna rodzina zechciałaby nas przyjąć pod swój dach jako uchodźców, a ja im i innym osobom mógłbym być przydatny. Słyszałem, że rząd Wielkiej Brytanii zezwala rodzinom na przyjmowanie uchodźców z Ukrainy.
Jeśli złożę wniosek o status uchodźcy w Polsce, nie pozwolą mi odprawiać mszy i będziemy zmuszeni mieszkać w hali sportowej razem z dziesiątkami lub setkami osób.
Moja witryna jest zablokowana na Ukrainie, więc nie mogę publikować nowych artykułów. Nie mogłem też zabrać ze sobą laptopa. Ale mogę kupić nowy.
Ekscelencjo, bardzo dziękuję za wsparcie oraz za modlitwę waszą, duchownych i wiernych.
Wasz w Chrystusie i Jego Niepokalanej Matce,
Ks. Walery