Strony

czwartek, 31 marca 2022

Ukraińscy "tradycjonaliści" wielbią Banderę...

OD REDAKCJI TENETE TRADITIONES: Poniżej przedstawiamy, zgodnie z sugestią naszej stałej Czytelniczki, poniższy artykuł z 2009 r., który nie stracił w żaden sposób na swej aktualności. Wręcz przeciwnie, bractwo św. Piusa X do dnia dzisiejszego w żaden sposób nie zareagowało, nie odcięło się publicznie od tych skandalicznych wypowiedzi swojej "orientalnej" gałęzi, nie potępiło nazistowskich zbrodniarzy w rodzaju Stefana Bandery, wręcz przeciwnie, przyzwala lub przynajmniej przemilcza robienie z niego "bohatera narodowego" czy wręcz "świętego", wzoru do naśladowania etc., przez neo-banderowskie "bractwo św. Jozafata". Tak więc w obecnej Polsce aktywnie działają niemieccy naziści z neo-FSSPX (niemieccy xięża w rodzaju Karla S., wspierani przez polskich kolaborantów) jawnie współpracujący z banderowcami z UPAdliny (bractwo św. Jozafata).

Historia lubi się powtarzać, tymczasem zapraszamy do zapoznania się z faktami, z 2009 r., na które jak dotąd nikt nie raczył odpowiedzieć...

Ukraińscy tradycjonaliści wielbią Banderę

W Kościele rzymsko-katolickim po II Soborze Watykańskim (1962-65), w związku z ogromnymi zmianami jakie wówczas nastąpiły (zerwanie z tradycyjnym nauczaniem dotyczącym relacji państwo-Kościół, stosunek do wolności religijnej, ekumenizm, stosunek do religii niechrześcijańskich, zwłaszcza do Judaizmu, wreszcie reforma liturgiczna z 1969 r. będąca radykalnym odejściem od podlegającego powolnej ewolucji starożytnego rytu rzymskiego), powstało szereg podmiotów nie akceptujących wewnątrzkościelnej rewolucji. Najważniejszym z nich, najbardziej trwałym i konsekwentnym, a jednocześnie pozostającym po prawie 40 latach od powstania nadal „wewnętrzną sprawą Kościoła”, okazało się być Bractwo Kapłańskie Św. Piusa X (FSSPX), przez przeciwników nazywane Lefebvrystami od nazwiska założyciela i głównego animatora oporu wobec „reform” posoborowych, francuskiego arcybiskupa Marcela Lefebvre’a.

Bractwo rozwinęło swoją działalność na całym świecie (dziś liczy ok. 500 księży), oprócz wychowywania własnych adeptów, patronuje też dziełom zewnętrznym wobec siebie. Jednym z takich dzieł pozostających pod duchowym kierownictwem FSSPX jest greko-katolickie Bractwo Św. Jozafata powstałe 28 września 2000 r., grupujące księży greko-katolickich odrzucających reformy, jakie miały miejsce w ostatnich dziesięcioleciach także w Kościele greko-katolickim (uznającym zwierzchnictwo papieża). Przełożonym jest ks. Wasyl Kowpak. Bractwo posiada seminarium we Lwowie. Święcenia diakonów i prezbiterów Bractwa Św. Jozafata odbywają się w Warszawie, w przeoracie FSSPX, zaś wyświęcającymi są biskupi Bractwa Św. Piusa X. Wydawać by się mogło, że dzieło to musi przynieść tylko dobre owoce – gwarancją powinna być tu surowość doktrynalna Bractwa Św. Piusa X i równie surowe przestrzeganie, i egzekwowanie nakazów moralnych przez to Bractwo. Niestety, jak wskazują ostatnie wydarzenia, jad banderowski zdążył już przeniknąć także do tradycjonalistycznego Bractwa greko-katolickiego. Testem na odporność na banderowszczyznę jest dla każdego podmiotu ukraińskiego rocznica urodzin lub śmierci jednego z wodzów OUN bądź UPA. 1 stycznia minęła setna rocznica urodzin samego Stepana Bandery. Okazało się, że obok dziesiątków portali jawnie nacjonalistycznych, rocznicę tę uczcił również portal Bractwa Św. Jozafata!

Pod następującym adresem  http://www.saintjosaphat.org.ua/spadshchyna/stattyapovnistyu/archive/2009/01/06/article/Z-nevycherpnoo-dzherela/ – Czytelnicy znajdą pełny tekst artykułu (w zasadniczej części jest to tekst samego Bandery „Z niewyczerpanego źródła”, napisany w Monachium w 1957 r.), natomiast my ograniczymy się do przytoczenia wstępu doń, pochodzącego od autorów i właścicieli strony, czyli od samego Bractwa. Oto on:

„1 stycznia 2009 roku Ukraina obchodzi setną rocznicę urodzenia wybitnego Syna Ukrainy, przywódcy Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów Stepana Bandery. Z tej okazji na stronie Bractwa przedrukowujemy artykuł „Z niewyczerpanego źródła”, który Bandera napisał podczas Świąt Bożego Narodzenia, i który został zamieszczony w tygodniku „Droga zwycięstwa” (Szliach pieriemogi) nr 1/2 (150/151), r. IV, Monachium z 7 stycznia roku bożego 1957. Źródłem, z jakiego Stepan Bandera czerpał siły dla siebie, swojej pracy i pokonywania wszelkich trudności, była głęboka wiara w Boga, Jego prawdę i sprawiedliwość. Wiara ta była dla niego duchową potrzebą, dlatego z takim przekonaniem radził innym, aby szukali u źródła wiary tej siły, która pokonać może nawet śmierć”.

I cóż można powiedzieć, czytając podobną laurkę na cześć jednego z największych zbrodniarzy XX wieku i patrona zbrodniarzy? Tylko tyle, że ten „wybitny Syn Ukrainy” już przed II w. św. wyznawał ideologię nienawiści Dmytro Doncowa, którą wprowadzał w życie organizując zamachy terrorystyczne na przedstawicieli państwa polskiego i na polskich osadników; że ten „głęboko wierzący w Boga” Bandera stał się szefem OUN, w której gremiach narodził się pomysł przeprowadzenia rzezi ludności polskiej w imię etnicznej czystości samostijnej Ukrainy, i pod której politycznym przywództwem została zorganizowana i działała Ukraińska Powstańcza Armia, odpowiedzialna za wymordowanie w szczególnie okrutny sposób co najmniej 200 tysięcy Polaków na Wołyniu oraz w województwach stanisławowskim, tarnopolskim, lwowskim, rzeszowskim i lubelskim; że ten, dla którego „wiara była duchową potrzebą” nigdy nie powiedział ani jednego słowa, które świadczyłoby choćby o śladach świadomości zbrodni, jaką popełnił poprzez organizację, na której czele stał. I takiego oto człowieka, którego działalność była zaprzeczeniem wszelkich zasad religii Chrystusowej, tradycjonalistyczne Bractwo greko-katolickie poleca swoim zwolennikom, jak również przypadkowym czytelnikom swej strony.

Sytuacja jest poważna i to na wielu płaszczyznach. Z jednej strony, nieuchronnie przypominają się relacje ofiar banderowców, w których podawano przykłady czynnego udziału niektórych księży greko-katolickich w zbrodniczym procederze UPA (święcenie narzędzi zbrodni), z drugiej, Bractwo wpisuje się niestety w działalność szeregu organizacji neobanderowskich na współczesnej Ukrainie, które wielbiąc Banderę, ogłupiają i oszukują przede wszystkim młodych ludzi, pokazując im jego postać jako wzór do naśladowania. Jest to niebezpieczne, kiedy czynią tak świeccy, a co dopiero, kiedy do propagandy przedstawiającej zbrodniarza jako ideał wyznawcy włącza się Bractwo kapłańskie i to tradycjonalistyczne, a więc szczególnie silnie podnoszące wartość cnót i moralności chrześcijańskiej?!?

Jest też jeszcze jeden aspekt tej sprawy, który dotyka z kolei Bractwo Św. Piusa X oraz, konkretnie, jego polski przeorat. Bractwo, co do zasady, wystrzega się łączenia swej działalności z jakąkolwiek grupą polityczną i nawet jeżeli w rzeczywistości większość osób korzystających z jego posługi, to osoby o szeroko rozumianych poglądach prawicowych, to jest to tylko stan faktyczny, a nie wynik zaplanowanego działania. Bractwo odcina się od konkretnych ugrupowań politycznych pragnących wykorzystać jego szyld (taka sytuacja miała także miejsce w Polsce w latach 90.), tym bardziej więc łączenie go, choćby pośrednio, z osobą Bandery i całym współczesnym ruchem banderowskim i jego historycznym bagażem, co musi nastąpić samo przez się, postawi je w sytuacji wielce niekomfortowej. Prowadzący przeorat w Warszawie księża niemieccy, przy całej dla nich sympatii polskich współpracowników i sympatyków Bractwa, muszą pamiętać, że nie unikną porównań (osobiście naturalnie przez konkretne osoby w niczym nie zasłużonych) do sytuacji z 1918 r. (pokój brzeski i darowanie polskiej ziemi Ukrainie przez Niemcy), czy do lat II w. św. (kolaboracja nacjonalistów ukraińskich z III Rzeszą), jeżeli w sposób radykalny nie rozwiążą problemu jaki się, przez tę publikację na stronie greko-katolickiego Bractwa, zrodził. W wysoce dwuznacznej sytuacji znaleźli się również ci polscy księża, ministranci i świeccy, którzy przygotowywali uroczystości święceń wspomnianych diakonów i prezbiterów w Warszawie i brali w nich udział. Hydrę, zwłaszcza tak silną jak banderowska, należy zdusić w zarodku, na tyle silnie i bezwzględnie, aby nie odrodziła się w przyszłości. Ruch należy do duchowych kierowników Bractwa Św. Jozafata – do Bractwa Św. Piusa X.

Na zakończenie nie sposób powstrzymać się od refleksji natury ogólnej – nie wszystko złoto, co się świeci. Nie wystarczy zewnętrzna fasada tradycjonalizmu, prawicowości itd., żeby kogoś od razu całym sercem popierać. Interes narodowy jest splotem mocno skomplikowanych czynników i nie da się go przełożyć od tak sobie na jakąkolwiek płaszczyznę zewnętrzną wobec niego. Zamiast odruchu serca, które wyrywa się ku komuś, czy czemuś, bo poczuło wspólnotę na podstawie niedostatecznych przesłanek, trzeba zachować spokój i powściągliwość wg zasady „po owocach ich poznacie”. Mniej wówczas rozczarowań, mniej błędów, a więcej zachowań racjonalnych, przemyślanych i wychodzących naprzeciw rzeczywistym racjom narodowym.

Adam Śmiech

Nr 5 (1.02.2009)

Za: Myśl Polska

KOMENTARZ BIBUŁY: Zaprawdę, trudno się pogodzić z takim stanem faktycznym i oczekiwalibyśmy jakiegoś wyjaśnienia ze strony przedstawicieli Bractwa w Polsce.

ZA: https://www.bibula.com/?p=5986

1 komentarz:

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.