Strony

piątek, 15 kwietnia 2022

Godziny tradycyjne a nietradycyjne sprawowania obrzędów Wielkiego Tygodnia, a zwłaszcza Triduum Sacrum. W odpowiedzi na pytanie Czytelnika.

Z mszalika o. Lefebvre’a, Tyniec, 1949 (na Niedzielę Palmową)

Przed pięcioma laty, w kwietniu 2017 r., napisałem dość obszerny artykuł na temat reformy Wielkiego Tygodnia, a zwłaszcza godzin celebracji jakie są (a raczej być powinny) właściwe i stosowane. Artykuł ten odbił się dość szerokim echem, za sprawą reklamy jaką zrobił mi wówczas na swoim blogu niejaki Pelagius Asturiensis (Łukasz Paczuski). Tekst był opublikowany tutaj oraz na stronie „Katolika – Głosu Tradycji”. Z powodu wykazanych przez pana Paczuskiego pewnych nieścisłości i błędów merytorycznych w tym tekście, został on następnie usunięty (zgodnie z sugestią x. Rafała Trytka), co świadczyć może o tym, że nigdy nie uważałem się za „osobę przekonaną o własnej nieomylności”, i jeśli ktoś merytorycznie wykazał mi pewne błędy czy niekonsekwencje w moich tekstach, potrafiłem się do tego przyznać i te błędy usunąć. Nie zmieniłem jednak zdania co do meritum sprawy, a więc co do zasadności i pożyteczności zmiany godzin celebracji obrzędów Wielkiego Tygodnia a zwłaszcza Triduum Sacrum, przez Papieża Piusa XII w 1951 r. (czyli przed wprowadzeniem samej reformy obrzędów).

Wczoraj Czytelnik zadał mi następujące pytanie: 

Czy tradycja określa dokładnie godziny wydarzeń Wielkiego Czwartku jak to jest z Wielkim Piątkiem (12.00/15.00)?

Jeżeli mówimy o wydarzeniach opisanych w Piśmie Św., jest oczywiste, że historyczne wydarzenie Ostatniej Wieczerzy, czyli pierwszej Mszy Św. odprawionej przez Chrystusa Pana w Wieczerniku, wraz z udzieleniem Apostołom sakramentu kapłaństwa (sakry biskupiej), miało miejsce w godzinach wieczornych. Wskazuje na to jasno chronologia wydarzeń, późniejsza modlitwa w Ogrójcu i pojmanie Chrystusa (już w nocy). Wskazuje na to również zwyczaj spożywania przez ówczesnych Żydów tradycyjnej wieczerzy (Paschy) w godzinach wieczornych, po zachodzie słońca. To samo tyczy się Męki i Śmierci Pana naszego Jezusa Chrystusa na Krzyżu, możemy z dokładnością odtworzyć te godziny, gdyż są one wprost podane w Ewangelii. Chrystus został przybity do krzyża ok godz. 6:00 (wg. żydowskiej rachuby czasu), a więc o godz. 12:00 w południe. Wyzionął Ducha zaś o godz. 9:00 czasu żydowskiego, a więc o godz. 15:00. Tyle jeśli mówimy o czasie historycznym. Jest to podstawowa wiedza katechizmowa, nikt tego nie neguje. 

Jeśli natomiast mówimy o obrzędach liturgicznych, sprawowanych w tych dniach przez Kościół święty, to tradycyjnie, a więc zgodnie z Tradycją Apostolską, starożytną, sięgającą pierwszych wieków chrześcijaństwa, obrzędy te również były sprawowane w godzinach popołudniowo-wieczornych, w czasie jak najlepiej odpowiadającym czasowi historycznemu. Liturgia Rzymska jak wiemy, ukształtowała się w obecnej formie, w dużej mierze już w czasach Papieża św. Grzegorza Wielkiego, a więc w VI wieku. Wtedy jeszcze z pewnością nikt nie myślał, aby sprawować te święte obrzędy w godzinach porannych. Nie jest więc żadnym archeologizmem sięganie do autentycznej tradycji, która ukształtowała liturgię w jej obecnej formie. Wszelkie porównania do działań modernistycznych "reformatorów", którzy sięgali do "tradycji" rzekomo sięgających I czy II wieku są tutaj nie na miejscu, są całkowicie nietrafione i nieadekwatne. Moderniści po prostu wymyślają sobie różne rzeczy, na podstawie niepewnych poszlak, i próbują naśladować praktyki, o których bardzo niewiele lub zgoła nic nie wiadomo, które podobno były stosowane w "pierwszych wiekach chrześcijaństwa". Dlatego słusznie Papież Pius XII potępił błąd archeologizmu, którym posługują się moderniści:

„Jest zapewne rzeczą mądrą i godną pochwały powracać duszą i myślą do źródeł liturgii świętej, badanie bowiem przeszłości niemało przyczynia się do głębszego i dokładniejszego poznania znaczenia świąt i treści formuł w liturgii używanych, oraz symboliki świętych obrzędów. Natomiast nie jest rzeczą ani mądrą, ani godną pochwały wracać we wszystkim i za wszelką cenę do starożytności. I tak, by użyć przykładu, błądzą ci, którzy chcą ołtarzom przywrócić pierwotny kształt stołu; którzy chcą wykluczyć czarny kolor z szat kościelnych; którzy nie dopuszczają w kościele posągów i świętych obrazów; którzy wymagają, aby wizerunek Zbawiciela przybitego na krzyżu był tak wyrzeźbiony, iżby na Jego ciele nie było znać okrutnych mąk, które poniósł; którzy wreszcie ganią i odrzucają wszelką muzykę polifoniczną, choćby nawet przystosowaną do przepisów wydanych przez Stolicę Apostolską.“ —  Pius XII, Źródło: encyklika Mediator Dei 

Ten sam Papież natomiast przywrócił sprawowanie obrzędów Triduum Paschalnego o normalnej, tradycyjnej porze, ponieważ doskonale wiedział, że nie ma to nic wspólnego z wyżej wykazanymi  błędami. Otóż właśnie popołudniowo-wieczorne godziny są rzeczywiście TRADYCYJNE w prawdziwym znaczeniu tego słowa, w przeciwieństwie do nowożytnych godzin porannych, które pojawiły się ok XIII/XIV wieku, i były efektem stopniowego przesuwania tych obrzędów, ze względu na post eucharystyczny i zakaz sprawowania Mszy św. po godz. 12:00. Jak pisałem Czytelnikowi w odpowiedzi na jego wiadomość: zgodnie ze starożytną tradycją, obrzędy te były sprawowane wieczorem. W Wielki Piątek było to raczej około godziny 15:00 (w godzinę śmierci Zbawiciela), natomiast w Wielką Sobotę obrzędy rozpoczynały się późno, po zachodzie słońca, już w nocy, tak że Msza św. rozpoczynała się, podobnie jak pasterka, ok północy. Po niej były jeszcze nieszpory i czuwanie trwające zazwyczaj całą noc, tak że uroczysta rezurekcja i procesja była wcześnie rano, przed świtem, gdy jeszcze było ciemno (jak czytamy w Ewangelii o Zmartwychwstaniu). I najlepiej byłoby w jak najbliższym stopniu trzymać się tych godzin, przywróconych przez Papieża Piusa XII (niezależnie od reformy Wielkiego Tygodnia) już w 1951 r. (w przypadku Wielkiej Soboty). Pius XII nie wprowadził w tym względzie żadnej nowości, tylko przywrócił tradycyjną praktykę, która może poszczycić się dłuższą historią w dziejach Kościoła, niż praktyka nowożytna. Otóż przez ok 1300 lat, od początków chrześcijaństwa, Kościół sprawował te obrzędy wieczorem. Od ok XIV wieku, do 1951 r. (czyli przez połowę tego czasu – ok. 650 lat) obrzędy te były sprawowane rano, z powodów czysto praktycznych, prawnych ograniczeń, związanych z postem eucharystycznym i zakazem popołudniowego sprawowania Mszy św. Która opcja jest więc bardziej "tradycyjna"? Jeśli ktoś zarzuca mi, że ja rzekomo zarzucam "błąd" Kościołowi w tej materii (a więc że, wg. mnie, rzekomo Kościół źle sprawował liturgię przez ostatnie 650 lat), to jednocześnie on sam zarzuca błąd Kościołowi w tej materii przez 1300 lat, oraz ostatniemu katolickiemu Papieżowi, Piusowi XII, który tą odwieczną, tradycyjną praktykę przywrócił, i nakazał bezwzględnie stosować, niezależnie od reformy...

Pisałem o tym już 8 lat temu, w kwietniu 2014 r., w komentarzu na blogu Pelagiusa (wówczas jednak błędnie zrównałem czasowo te dwie opcje, mówiąc o "tysiącu lat" jednej i drugiej, co jest na pewno nie prawdą, a tradycja wieczorna jest dłuższa):

Samo przeniesienie Liturgii Wielkosobotniej na wieczór, przez Ojca Świętego Piusa XII, było, według mnie, nader korzystne. Taka praktyka była w Kościele przez setki lat, i tylko z wygody przeniosła się ona w średniowieczu na godziny przedpołudniowe, tracąc przy tym na znaczeniu. Mamy tutaj przykład dyskusyjny, bo wcześniej było prawie tysiąc lat tradycji wieczornej, potem znów prawie tysiąc lat porannej. Wg. mnie jednak, skoro Papież zezwolił na Msze św. wieczorne, i skrócił post (w przypadku tych Mszy) do trzech godzin, to logiczne było przywrócenie tej liturgii na wieczór. Skoro w śpiewie Exsultet diakon/kapłan cały czas śpiewa o „tej nocy” – „O, zaiste błogosławiona noc, jedyna, która była godna poznać czas i godzinę zmartwychwstania Chrystusa.” oraz „O, zaiste błogosławiona noc, w której się łączy niebo z ziemią, sprawy boskie ze sprawami ludzkimi.” etc., etc., a w Ewangelii podczas Mszy św. czyta o Zmartwychwstaniu Pańskim, które, jak wiemy z Pisma św. i Tradycji, maiło miejsce w nocy z soboty na niedziele…

Warto zacytować również co pisał na ten temat x. Kevin Vaillancourt, w swoim artykule Który ryt jest właściwy? X. Kewin pisze tam całościowo o kwestii reformy liturgicznej Papieża Piusa XII, podając konkretne argumenty za koniecznością przyjęcia tej reformy, z powodu obowiązku posłuszeństwa Papieżowi. My jednak skupimy się teraz wyłącznie na kwestii godzin, odkładając na bok reformę: 

4. Dekret ogólny i Instrukcja z 16 listopada 1955 roku odnotowuje, że w niektórych parafiach, bądź to wśród niektórych starszych kapłanów, przestrzeganie odnowionych obrzędów mogło być niewykonalne z jakiegoś uzasadnionego duszpasterskiego powodu. W tych ograniczonych okolicznościach Instrukcja udziela zgody na zwolnienie z obowiązku przestrzegania odnowionych obrzędów. Jednak to pozwolenie na używanie "nie-odnowionych" obrzędów nie rozciąga się na porę odprawiania (wieczorem zamiast rankiem z Wigilią Paschalną bliską północy). Innymi słowy, wszyscy muszą przestrzegać pór dnia wyznaczonych dla odprawiania liturgii Wielkiego Tygodnia zgodnie z odnowionymi obrzędami i od tego nie ma żadnych wyjątków.

Nasuwają się dwa spostrzeżenia: 1) Wielu spośród tych, którzy nadal stosują stare obrzędy wciąż przestrzega dawnych pór nabożeństw w nieposłuszeństwie wobec Kościoła w tej dziedzinie. O ile można sympatyzować z powodami trzymania się starych obrzędów (ja tak nie czynię), nie można zrozumieć uzasadnień nieposłuszeństwa wobec nakazanych pór dnia, gdyż ustaleń tych dokonała legalna władza. 
 [...]
5. Odnowienie obrzędów Wielkiego Tygodnia było okolicznością, którą Papież Pius XII wykorzystał do rozluźnienia wymogów postu eucharystycznego. Czy ta zmiana też była "przez Bugniniego"? W takim razie, czy ci którzy wybierają przestrzeganie starszych obrzędów odrzucają również trzygodzinny post przed Komunią Świętą? Nie, w większości nie – niespójność warta odnotowania.

W całości podtrzymuje więc moje zdanie, które wyraziłem 5 lat temu, a więc że współczesne sprawowanie  liturgii Wielkiego Tygodnia, a zwłaszcza Triduum Paschalnego w godzinach porannych, jest „całkowicie sprzeczne z logiką i zdrowym rozsądkiem…”, nadto należy uznać, że jest sprzeczne z wielowiekową tradycją Kościoła (1300 lat vs. 650 lat), przede wszystkim zaś stanowi rażące nieposłuszeństwo Kościołowi (jego legalnej i prawowitej władzy), oraz jest wyrazem braku logiki i niekonsekwencji. Oto bowiem ci sami kapłani, którzy z niewiadomych przyczyn, sprawują obrzędy Wielkiej Soboty o poranku (czy w innej, nietradycyjnej porze, np. o godz. 12:00, 15:00, 17:00 etc.), jeżdżą także do wielu kaplic, oddalonych o setki kilometrów, i tam sprawują wprowadzone przez Papieża Piusa XII Msze św. wieczorne! Zarówno ci kapłani, jak też wierni uczęszczający tam na te Msze św., zachowują wprowadzony przez Papieża Piusa XII trzygodzinny post przed Komunią Świętą (raczej wątpię aby pościli w niedzielę od północy do ok godz. 18.00). Cóż więc za warta odnotowania niespójność, jak napisał w wyżej cytowanym tekście, x. Kewin. Dlaczego te reformy są dobre, i można je stosować, a zmiany godzin celebracji Triduum już nie? Co skłania tych kapłanów do sprzeciwiania się Kościołowi i Papieżowi w tej kwestii (mowa jest cały czas oczywiście o samych tylko porach celebracji tych obrzędów, a nie o reformie jako takiej, ja w przeciwieństwie do x. Kewina sympatyzuje z powodami trzymania się starych obrzędów, o ile nie mówi się o "odrzuceniu" reformy Papieża Piusa XII, jak czynią to co poniektórzy)? 

Przytoczę więc raz jeszcze, co pisałem przed pięcioma laty, i pod czym się dzisiaj także podpisuje, ponieważ nikt nie wykazał mi w tym zdaniu błędu:

„Czy jednak wszystkie zmiany wprowadzone przez Piusa XII należy odrzucić? Oczywiście odpowiedź tu również brzmi: NIE! Pośród wszystkich zmian, jakich dokonał Papież Pius XII, najbardziej pozytywną i chwalebną jest pierwsza z nich, a mianowicie zmiana godzin celebracji liturgii Triduum Paschalnego. Ta zmiana wpisuje się w cały szereg wielkich i wspaniałych zmian tego wielkiego Papieża. Mianowicie chodzi m.in. o zezwolenie na Msze św. wieczorne oraz skrócenie postu eucharystycznego do 3 godzin przed Komunią św. Wcześniej, przed Piusem XII, Mszy św. wieczornych (popołudniowych) nie było w ogóle, a post eucharystyczny obowiązywał bezwzględnie od północy. Ta zmiana podyktowana była warunkami duszpasterskimi i miała bardzo pozytywny wpływ dla całego Kościoła. Dziś, w tych ciężkich czasach, powinniśmy być szczególnie wdzięczni Papieżowi Piusowi XII za te zmiany, bo dzięki nim wielu katolików może w ogóle uczestniczyć we Mszy św. i przyjmować Komunię św.”

Pan Paczuski w odpowiedzi na to zdanie napisał tak: 

„I tu trafiamy w sedno tematu, a mianowicie ścisłego związku tej dyscypliny z liturgią Kościoła. Ta ostatnia tworzy bowiem konstrukcję tak misternie stworzoną, doskonale sprzęgniętą, że naruszenie jednego elementu pociąga za sobą inne zmiany, również w wierze, 
lex orandi lex credendi.”

Następnie pan Paczuski próbował uzasadniać, że post eucharystyczny (od północy) jest tradycją apostolską (bo tak usłyszał osobiście od jakiegoś xiędza), a więc że na pewno nie jest to co ja uważam i napisałem, a więc że jest to prawo które pojawiło się dopiero w XIV wieku (oczywiście nie przeczę temu, że post eucharystyczny jako prawo zwyczajowe mógł istnieć już w pierwszych wiekach, podobnie jak celibat duchowieństwa, ale jako prawo stanowione został usankcjonowany dopiero ok XIV wieku, i nie jest żadną prawdą wiary ani czymś niezmiennym, co sam Paczuski następnie przyznaje w swoim wywodzie, jest to dyscyplina, a ta jest przedmiotem rozporządzeń władzy kościelnej, i prawowita władza Kościoła może ją zmienić). 

Rzeczywiście, te kwestie są ze sobą nierozerwalnie związane, tworzą ścisły związek tej dyscypliny z liturgią Kościoła. To wszystko musi tworzyć konstrukcję harmonijną, doskonale sprzęgniętą, gdzie wszystkie elementy ze sobą współgrają. Dlatego też każda zmiana pociąga za sobą inne zmiany, co jest logiczną konsekwencją. Wprowadzenie w 1941 r. zezwolenia na Msze wieczorne, co zostało zachowane i rozszerzone w latach powojennych, i stało się normalną praktyką, pociągnęło za sobą naturalnie, automatycznie przywrócenie w 1951 r. wieczornych godzin sprawowania liturgii Wielkiej Soboty (Msza św. może zaczynać się po godz. 12:00, nie musi zaczynać się po północy, a więc liturgię wielkosobotnią można [i należy!] zaczynać wieczorem, po zachodzie słońca [ok godz. 20:00], tak aby kończyła się przed północą, wówczas należy ona jeszcze w całości do Wielkiej Soboty, i jest liturgią wigilijną, jednocześnie zachowany jest cały jej liturgiczny symbolizm i sens), a w 1957 r. zmianę dyscypliny postnej, wprowadzając post trzygodzinny od pokarmów i alkoholu (godzinę dla innych napojów, woda nie łamie postu) przed Komunią św., w miejsce całkowitego (naturalnego) postu od północy.

Dlatego jeśli ktoś chce konsekwentnie "odrzucać" wszystkie reformy Papieża Piusa XII, powinien także odrzucić Msze św. wieczorne oraz trzygodzinny post eucharystyczny, bo one także są "nietradycyjne". Inaczej mamy do czynienia z tym, co jest bardzo częste u lefebrystów oraz post-lefebrystów (zarówno indultowców, jak też sedewakantystów, którzy wyszli z FSSPX, ale pewne naleciałości pozostały), czyli z wybiórczością i niekonsekwencją, robieniem tego "co mi pasuje", bez żadnej logiki, racjonalności, trzymania się jednego konsekwentnego stanowiska, i oczywistym brakiem sensus catholicus. Tak jak lefebvryści przesiewają sobie i wybierają, z nauczania i prawodawstwa posoborowych pseudo-papieży, co im się podoba, co przyjmują a co nie, tak samo niektórzy przesiewają sobie i wybierają z nauczania i prawodawstwa Papieża Piusa XII, przyjmując to co im się podoba, a odrzucając to wszystko, co im nie pasuje, wg. własnego, subiektywnego widzimisię. 

Trzeba więc być poddanym Papieżowi, chociaż w tej jednej, prostej sprawie, jaką są godziny celebracji, które Papież nakazał. Jeśli ktoś nie chce stosować się do odnowionych obrzędów, ma ku temu powody, i chce brać odpowiedzialność na siebie, oczywiście może to robić. Wypadało by jednak aby chociaż w tej jednej sprawie dochował posłuszeństwa prawowitej władzy Kościoła, a przecież żadnego uszczerbku z tego powodu dla tradycyjnych obrzędów nie będzie, wręcz przeciwnie, zostanie przywrócony ich tradycyjny, naturalny rytm zgodny z rytmem dnia i nocy.  

Niniejszy artykuł nie jest atakiem na żadnego katolickiego kapłana, który z nieznanych mi przyczyn, jednak nie stosuje się do tradycyjnych, wieczornych godzin celebracji, przywróconych przez Papieża Piusa XII, zamiast tego celebrując w innych godzinach, czasem porannych (jak w USA), a czasem ustalonych całkowicie subiektywnie przez celebransa i / lub wiernych (jak ma to miejsce np. w Polsce). 

Nie znam motywacji tych ludzi, i nie mam zamiaru ich oceniać, oceniam jedynie fakty, a te są obiektywne. Osobiście mam nadzieję, że gdy w Polsce pojawi się kapłan wyświęcony w CMRI, to będzie on w duchu katolickiego posłuszeństwa zachowywał nakazane przez Papieża Piusa XII godziny celebracji Triduum Sacrum.

Michał Mikłaszewski, redaktor naczelny

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.