Strony

wtorek, 23 sierpnia 2022

Jacek Bartyzel: Morderstwo córki profesora Dugina.

Przerywam na chwilę sierpniową „abstynencję” od fejsbuka, aby dać wyraz swojemu obrzydzeniu sposobowi podawania przez polskie – a raczej należałoby rzec: polskojęzyczne – media informacji o zamordowaniu w zamachu terrorystycznym córki prof. Aleksandra Dugina, które to media ledwie skrywają swoją satysfakcję z powodu tego mordu.

Śp. Daria Dugina zginęła zapewne „przez pomyłkę” i „w zastępstwie” swojego ojca, co do którego spodziewano się, że będzie jechał tym samochodem (przypomina to okoliczności innego, znanego z historii mordu politycznego, kiedy to skarbnik Action Française, Ernest Berger został zepchnięty pod nadjeżdżający pociąg w metrze przez morderczynię, która wzięła go z wyglądu za Charlesa Maurrasa), chociaż nie można wykluczyć, że świadomie chciano uderzyć ojca zabijając mu dziecko (tak jak z kolei w upozorowanym „samobójstwie” Philippe’a Daudeta).

Ktokolwiek dopuścił się tego aktu terrorystycznego (osobiście nie wierzę w żadną „Republikańską Armię Narodową”, a moim zdaniem sprawców lub przynajmniej mocodawców należałoby szukać albo w amerykańskich służbach specjalnych, nienawidzących Dugina jako wroga demoliberalnego atlantyzmu, albo w ukraińskich – zaprzeczenia władz w Kijowie są nazbyt skwapliwe, zaś argumentacja, iż Ukraina nie jest państwem terrorystycznym, jak Rosja, mało wiarygodne, bo obie te nacje i ich państwa mieszczą się w tej samej, orientalnej „kulturze politycznej”, w której mordowanie przeciwników stanowi normę).

Oprócz powtarzania bzdurnej mantry o „ideologu Kremla”, „propagandyście” i „mózgu Putina” – ideologiczne i geopolityczne koncepcje A. Dugina były przezeń rozwijane, gdy jeszcze nikt o Putinie nie słyszał – mówi się, że wzywał do mordowania Ukraińców. Przypomnę, że kiedy wybuchła I wojna światowa, czołowi filozofowie i poeci niemieccy wzywali do zabijania Francuzów i ich sojuszników w imię wyższości germańskiej Die Kultur, a takoż czołowi intelektualiści francuscy i angielscy wzywali do zabijania germańskich „Hunów” w imię postępu i wyższości zachodniej Civilization, ale jakoś nikt nie zamordował z tego powodu Maxa Schelera czy Emile’a Durkheima, bo rozumiano, że myśliciele i artyści, jak popadną w patriotyczne uniesienie, to nie znają granic swojej weny retorycznej.

Normą naszej tradycji moralnej jest przecież właśnie to, że nie zabija się za myślenie, a więc nie zabija się filozofów, nawet jeżeli ich poglądy są nam niemiłe (nb. w wypadku prof. Dugina przynajmniej antyliberalna strona jego koncepcji winna nam być właśnie miła, przy odrzuceniu aspektów gnostyckich i imperialno-wielkoruskich), a jeśli zdarzy się, że jednak się ich zabija, to jest to – począwszy od Sokratesa – hańbą społeczeństw to czyniących. Jest mi zatem wstyd za te prawie rozradowane komentarze, toteż tej chwili składam Aleksandrowi Gieljewiczowi – jak ojciec ojcu, profesor profesorowi i chrześcijanin-katolik chrześcijaninowi-prawosławnemu – wyrazy głębokiego współczucia z powodu tragicznej śmierci jego córki.

prof. Jacek Bartyzel

Źródło: facebook.com

ZA: https://www.nacjonalista.pl/2022/08/23/jacek-bartyzel-morderstwo-corki-profesora-dugina/

3 komentarze:

  1. Laudetur Iesus Christus, Panie Redaktorze, czy pisanie w kontekście sprawy, że prof Bartyzel jako chrześcijanin- katolik składa kondolencje chrześcijaninowi- prawosławnemu nie jest objawem indeferentyzmu religijnemu, który tenże pan prezentuje podobnie jak całe środowisko pokroju "Polonia Christiana" z Grzegorzem Braunem itp?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Owszem ten zwrot także zwrócił moją uwagę, i osobiście nie podoba mi się. Być może nie miało to żadnych stricte religijnych podtekstów, a jedynie czysto grzecznościowo-kurtuazyjne, ale jednak nie powinno się w taki sposób zniekształcać prawdy, nawet jeśli to czysto grzecznościowy zwrot. Choć z drugiej strony, Kościół także używał zwykle dość łagodnego języka w stosunku do wschodnich schizmatyków, w przeciwieństwie np. do protestantów, których to Papież, bodajże Pius IX, zakazał nazywać mianem "chrześcijan". W przypadku prawosławia nie ma takiego jednoznacznego orzeczenia, że nie wolno, choć z drugiej strony wiadomo że już Katechizm Rzymski precyzuje, że chrześcijanin w sensie ścisłym to członek Kościoła Chrystusowego = Katolickiego, czyli katolik (a nie heretyk czy schizmatyk, przynajmniej publiczny [jawny] i formalny, który wyklucza się ispo facto z Kościoła Świętego = Ciała Mistycznego).

      Usuń
  2. Dziękuję za komentarz.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.