„Jesteśmy integralnymi katolikami rzymskimi. To znaczy, że stawiamy ponad wszystkich i ponad wszystko nie tylko nauczanie tradycyjne Kościoła w porządku prawd absolutnych, lecz również wskazania papieża w porządku spraw praktyki życia codziennego. Kościół bowiem i papież to jedno.” (deklaracja w ‘La Vigie’, 5 XII 1912)
„Mówiłem jasno, stając po stronie Integralnych, wyraźnie położyłem nacisk na integrata fide [nienaruszoną wiarę].” ~ św. Pius X, Papież (30 marca 1914 r.)
Kilka podstawowych faktów, które każdy Rzymski Katolik integralny (prawdziwy) [Integer znaczy wszak z łaciny nietknięty, cały] powinien znać:
1. Sobór Watykański II i Novus Ordo nie są ani ważne, ani katolickie
2. Protestantyzm nie jest chrześcijaństwem, ponieważ protestanci są heretykami sprzymierzonymi z Szatanem
3. Należy unikać Feeneyizmu (kultu MHFM) [bracia Michael i Peter Dimond]
4. Papież Pius XII (zm. 1958 r.) był ostatnim znanym prawowiernym katolickim papieżem
5. Lefebvryzm jest schizmatycki i zaprzecza dogmatom o papiestwie, Magisterium i nieomylności
6. Talmudyczni żydzi nie są ludem wybranym przez Boga, ale Synagogą Szatana
7. Mahometanie nie czczą tego samego bóstwa co katolicy, ponieważ odrzucają Trójcę Świętą
8. Bóg stworzył tylko dwie płcie (męską i żeńską)
9. Rząd Cienia (masoneria), który rządzi światem, pomoże Antychrystowi zbudować jego Królestwo na Ziemi
10. Wszyscy pewnego dnia zostaniemy osądzeni przez Boga wszechmogącego
11. „Msza” Novus Ordo i jej „sakramenty” są nieważne i nielegalne zgodnie z nauczaniem Kościoła
12. Wschodni kościół „prawosławny” jest schizmatycki i należy go unikać
13. „Tajemnice świetlne” są wynalazkiem Soboru Watykańskiego II i Antypapieża Jana Pawła II
14. Aborcja to nie tylko morderstwo, ale ofiara dla upadłego anioła, Molocha
15. NIE MA ABSOLUTNIE ZBAWIENIA POZA KOŚCIOŁEM KATOLICKIM!
„8. Bóg stworzył tylko dwie płcie (męską i żeńską)”
OdpowiedzUsuńTo nie jest takie proste. Bóg stwarza także ludzi o genotypie XXY. To mężczyźni czy kobiety?
Jest to po prostu choroba i dotyczy ona mężczyzn. Przecież można o tym przeczytać nawet na Wikipedi:
Usuń"Zespół Klinefeltera (znany również jako zespół 47, XXY lub hipogonadyzm hipergonadotropowy) to choroba wrodzona występująca u mężczyzn, u których w materiale genetycznym stwierdza się obecność dodatkowego chromosomu X we wszystkich lub jedynie w części komórek organizmu."
Nie istnieje "trzecia" płeć (ani tym bardziej kilkadziesiąt płci) jak twierdzą progresiści. Tak samo nie istnieją "orientacje seksualne". To po prostu różne choroby i zaburzenia. Są dwie płcie i dawie ściśle od nich zależne orientacje: mężczyzn na kobiety, i kobiet na mężczyzn... Wszystko inne to choroba, zaburzenie, które może wynikać z różnych czynników, zarówno genetycznych (wrodzonych) jak też psychologicznych, społecznych etc.
Mógłby Pan wskazać źródło, z którego Pan zaczerpnął ten zbiór katolickich wytycznych?
OdpowiedzUsuńPodobne zestawienie znalazłem na jednej z "tradycjonalistycznych", anglojęzycznych stron na Facebooku.
UsuńUważam, że pojęcie "faktu" przy niektórych z tych twierdzeń jest nadużyciem, szczególnie jeśli chodzi o punkty 11 i 14. Przecież chrzest może być ważny w Novus Ordo, a udzielany tam sakrament małżeństwa prawie zawsze przyjmuje się za ważny.
UsuńCo do punktu 11, to wiadomo że chodzi o nową "mszę" i te sakramenty, które są związane z Eucharystią i Kapłaństwem, a więc do których potrzeba ważnie wyświęconego księdza i/lub biskupa, a więc święcenia, bierzmowanie, spowiedź, ostatnie namaszczenie. Natomiast chrzest i małżeństwo mogą być ważne (choć w wielu sytuacjach również bywają wątpliwe, i zwłaszcza chrzest należy, a przynajmniej powinno się przyjmować sub conditione).
UsuńA co do punktu 14, to zupełnie nie rozumiem o co Panu chodzi. Przecież można nawet nieswiadomie uczestniczyć w składaniu ofiary demonom, choćby uczestnicząc w gusłach, pogańskich obrzędach, wywoływaniu duchów, podczas wizyt u różnych szamanów, wróżbitów, jasnowidzów, uzdrowicieli, "bioenergoterapeutów" etc. Ludzie którzy tam się udają niekoniecznie muszą mieć intencję aby czcić diabła, demony (zwłaszcza jak nie mają wiedzy religijnej) ale w istocie to robią...
Ale skąd Pan to wziął, że to jest ofiara dla Molocha? Nigdy się z taką tezą nie spotkałem.
UsuńTo bardzo dziwne, że się Pan nie spotkał. Ja już wielokrotnie.
UsuńJest wiele przykładów, pierwsze lepsze z przeglądarki internetowej:
https://m.pch24.pl/abp-salvatore-cordileone-aborcja-stala-sie-sakramentem-swieckiej-religii-aborcjonisci-sa-wyznawcami-demona-skladaja-krwawe-ofiary-molochowi/
https://christianitas.org/m/news/aborcja-jako-sakrament-pragnienie-mimetyczne-i-ofiara-w-polityce-dotyczacej-zycia-seksualnego/
https://www.gloria.tv/post/fqchvFT1ndha1WUXfMWyEx4SW#5
Tego określenia użył także wiele razy x. Rafał Trytek, zarówno w kazaniach, jak również w publikacjach. Jeden jego artykuł nosi nawet taki tytuł:
http://www.legitymizm.org/aborcyjny-kult-molocha
Moim zdaniem, mamy tu raczej do czynienia z analogią do ofiar składanych Molochowi, a nie z rzeczywistym faktem takiej ofiary.
UsuńDzieciobójstwo często popełniane jest w imię wygodnego życia i przyjemności i można powiedzieć, że w pewnym stopniu te wartości stają się bożkiem dla danej osoby, ale przecież to nie to samo co kult Molocha.
Dlatego uważam, że nazwanie przytoczonego przez pana punktu 14. "faktem", jest nadużyciem.
Dla Pana to jest tylko "analogia", tak samo jak dla wielu osób korzystających z usług "wróżbitów", jasnowidzów czy uzdrowicieli, albo bawiących się w gusła i wywoływanie duchów, to "tylko zabawa". Widać Pan również kpi sobie z mocy zła... To, że ci ludzie są nieswiadomi religijnie i nie zdają sobie najczęściej sprawy z tego co czynią, nie powoduje że diabeł w tym nie działa, że w ten sposób (nawet nieswiadomie) nie składają mu ofiar. Oni robią to z powodów czysto ludzkich, dla wygodnego życia, przyjemności, zabawy etc., a w rzeczywistości czczą diabła i uzależniają się od niego. Sataniści wprost przyznają że aborcja jest jednym z ich najważniejszych rytuałów i że szatan bardzo się cieszy z każdej aborcji, że to element ich kultu...
UsuńAd11. Co ma zrobić rzymski katolik, który utożsamia się z Kościołem, bo nie tylko łaska Boża, ale i sakramenty są do zbawienia koniecznie potrzebne?
OdpowiedzUsuńUdać się do rzymskokatolickiego, ważnie wyświęconego i nie pozostającego w żadnej jedności z fałszywym "kościołem" Kapłana, jeśli ma taką możliwość, i przystąpić do Sakramentów. Jeśli nie ma takiej możliwości, to starać się o łaskę Żalu Doskonałego i Komunii św. duchowej.
UsuńJa się chciałem spytać dlaczego Instytut Rzymskokatolicki uważa że chrzty modernistyczne do lat 90 są ważne. Ja tego naprawdę nie rozumiem jak można nie uważać ich za wątpliwe. I co takiego się zmieniło w latach 90, że dopiero od tego roku trzeba je warunkowo powtórzyć. Natomiast te od SWII do lat 90 są pewne wg Instytutu Rzymskokatolickiego.
OdpowiedzUsuńDrugie pytanie co mi błądzi po głowie to dlaczego chrzest biskupa Ryszarda Williamsona należy uznać za ważny, a nie wątpliwy skoro wg Leona XIII święcenia anglikańskie wygasły i chrzest Williamsona na pewno nie spełniał wszystkich warunków czyli formy, materii i intencji szafarza. A wiadomo, że Neo bractwo i Ruch Oporu boi się chrztów warunkowych jak diabeł wody święconej i co najwyżej można liczyć na "uzupełnienie" chrztu Montiniego.
Ad. 1. Nie wiem dlaczego, i najlepiej zapytać o to członka Instytutu Rzymskokatolickiego (w Polsce x. Rafał Trytek).
UsuńAd 2. A co mają święcenia do chrztu? Skąd wniosek że chrzest biskupa Williamsona "na pewno nie spełniał wszystkich warunków czyli formy, materii i intencji szafarza"? Kościół zasadniczo uznawał chrzty protestanckie jeśli były udzielane w imię Trójcy Przenajświętszej (odrzuca się więc chrzty arian i innych antytrynitarzy). Wątpliwość musi być czymś konkretnym uzasadniona. W przypadku modernistów chodzi o potencjalną możliwość negacji w ogóle historycznego Boskiego Objawienia (skoro wiara jest wg nich wewnętrznym uczuciem religijnym które rodzi się w sercu człowieka szukającego Boga, a nie przyjęciem przez rozum oświecony łaską zewnętrznego Objawienia), historyczności faktów z historii Zbawienia jak Zmartwychwstanie Pańskie, Wniebowstąpienie etc., brak wiary w piekło, odkupienie przez Chrystusa, konieczność chrztu do zbawienia itp. itd.
Dziękuję za odpowiedź.
UsuńNasuwa mi się taka myśl czy uznanie tych chrztów może rozwalić sukcesję apostolska w ICR? W końcu jak wyświęcą nowych księży i biskupów, ale będą mieli oni "novusowe chrzty" to może to chyba rodzic niepewności u integralnych katolików?
Nie sądzę. W przypadku ICR starsi kapłani i biskupi (jak biskup Sanborn) mieli chrzty jeszcze przed 1969 r., a nawet przed soborem, za Piusa XII (bp. Sanborn to rocznik 1950). Natomiast ci młodsi często pochodzą z rodzin "tradycjonalistycznych" i chrzty mieli albo w FSSPX, albo już u bp. Sanborna bo odejściu z FSSPX (mówimy o Amerykanach oczywiście, inaczej jest pewnie z tymi z Europy). Tam po prostu nie było tego co u nas, gdzie właściwie przez 30 - 40 lat katolicyzm (prawdziwy) zanikł, bo był tylko novus. Tam cały czas były katolickie wspólnoty, rodziny, i z tych rodzin najczęściej pochodzą kandydaci do kapłaństwa i kolejni księża (tak było bodajrze w przypadku bp. Selwaya, który wszystkie sakramenty otrzymał od bp. Sanborna, od chrztu po sakrę biskupią). Więc ta obawa jeśli już, to może dotyczyć pojedynczych jednostek. Ale obecnie znowu jej nie ma, bo od wszystkich kandydatów urodzonych już w latach 90'tych i ochrzczonych w NOM, bp. Sanborn podobno kategorycznie wymaga chrztu sub conditione.
UsuńMoim zdaniem chrzty po roku 1990 należy uważać dlatego za wątpliwe, gdyż:
Usuń1. Po roku 1990 pokolenia kleru wyedukowanego przez ,,Vaticanum II'' stanowią już ponad połowę ogólnego kleru NO. Jak wiadomo poziom wyprania mózgu takich ,,kapłanów'' należy określać jako stadium zaawansowane i ci ludzi naprawdę wierzą w to, że wszyscy należą do jednego ,,Ludu bożego'' czyli Kościoła powszechnego bez względu to czy człowiek taki jest, czy nie jest ochrzczony. Potwierdza to pkt 836 ,,katechizmu'' NO, wydanego w 1994 r.:
,,Kto należy do Kościoła powszechnego?
836 "Do tej katolickiej jedności Ludu Bożego... powołani są wszyscy ludzie... należą lub są jej przyporządkowani zarówno wierni katolicy, jak inni wierzący w Chrystusa, jak wreszcie wszyscy w ogóle ludzie, z łaski Bożej powołani do zbawienia".
Jak więc widać, należy domniemać, że w umyśle szafarza NO udzielającego takiego ,,chrztu'', Chrzest Św. nie jest jedynym i wyłącznym sposobem (w zwyczajnych warunkach oczywiście) na włączenie w Mistyczne Ciało Chrystusa, a co najwyżej jest ,,symbolem i potwierdzeniem'' istniejącego już faktu.
2. Lata 90. to okres kiedy ,,teza'', że dzieci zmarłe przed dojściem do używania rozumu, w szczególności zamordowane w skutek aborcji, ,,są w niebie'', staje się ,,oficjalnym nauczaniem'', ostatecznie ukonstytuowanym w 2007 r. (Sam kiedyś, kiedy jeszcze wierzyłem że prawda i fakty jakimi jest oficjalne nauczanie Kościoła, mogą przemówić do rozsądku. Gorzko się jednak rozczarowałem, kiedy pewien ,,kapłan'' NO odrzekł mi, że wiara w to, że dzieci zmarłe bez chrztu nie są w niebie, ,,jest średniowieczna i nie ma nic wspólnego z Miłosierdziem Bożym''. Uświadomiłem sobie wtedy ostatecznie, że ci ludzie naprawdę wierzą w to, że Kościół przedsoborowy to ,,zło'', które wykorzeniają z cały sił.
Jest więc to drugi dobitny argument, że należy poważnie domniemać, że szafarz NO udzielający ,,chrztu'' naprawdę nie ma ,,intencji czynienia tego co nakazuje Kościół'', co jest niezbędnym warunkiem do ważności Chrztu Św. Dzieci w przeciwieństwie do dorosłych nie mają możliwości posiadania aktu wiary i woli przyjęcia Chrztu, dlatego to wyłącznie intencja szafarza jest to decydująca.
Ktoś może zapytać: ,,dlaczego więc nie podważyć konsekracji biskupich dokonanych przez biskupów, którzy byli lub byli domniemanymi masonami?'' Dlatego, że zasadą w Kościele jest, że Kościół nie analizuje ukrytej intencji szafarza i nakazuje domniemać, że szafarz miał dobrą intencję, a zapewne żaden biskup-mason nie rozpoczynał mszy konsekracyjnej od deklaracji, że należy do loży i jest ateistą.
Inną sprawą zaś jest ,,kapłan'' NO, który do południa przewodniczy pogrzebowi np. pięcioletniego dziecka, które nie zostało ochrzczone i oświadcza wszystkim, że ,,jest ono w Niebie''. Po południu zaś ten sam ,,kapłan'' będzie szafować ,,chrzest''. Oto jest, według mnie, odpowiedź dlaczego ,,chrzty'' szafowane zwłaszcza przez kler wyedukowany w ,,duchu soborowym'' należy uważać za wątpliwy czyli nieważny.
Czy Autor mógłby powiedzieć czy "novusowe" małżeństwo jest ważne czy wątpliwe? Czy może powtórzyć po przyjęciu warunkowych chrztów i bierzmowania?
OdpowiedzUsuńTo zależne jest od tego jaką formę sedewkantyzmu się przyjmuje. Z punktu widzenia sedewkantyzmu czystego (totalnego) potencjalni nupturienici w NO w ogóle nie są katolikami więc nie mają do niech zastosowania przepisy CIC. Zawarte przez nich małżeństwa rozpatrywać należy na zasadzie prawa naturalnego, jak choćby małżeństwa heretyków, co do których ważności Kościół nie miał nigdy zastrzeżeń. Prawo kanoniczne zna wiele przypadków asystowania duchownego nieupoważnionego przy małżeństwie, ale nie zna przypadku całkowitego braku jakiegokolwiek duchownego. Według sedewakantyzmu czystego wszyscy duchowni NO są osobami nieuprawnionymi nawet materialnie do zajmowania urzędów, dlatego małżeństwa w ramach NO są o tyle ważne, o ile rozpatruje się je na podstawie prawa naturalnego.
UsuńZ kolei małżeństwa w ramach NO, z punktu widzenia sedewkantyzmu materialno-formalnego są (,,póki co'' dlatego że, jednym z filarów tezy o wakacie materialno-formalnym jest postrzeganie NO, jaki jej członków, jako heretyków materialnych, nie oddzielonych przez prawowitą władzę od Kościoła) kategorią małżeństw zawartych w trybie, nazwijmy to, ,,super'' nadzwyczajnym. Do słynniejszych przykładów tego typu można wymienić małżeństwa zawierane przez prześladowanych Katolików w Japonii w okresie całkowitej izolacji pod rządami siogunatu Tokugawa, gdy ostatecznie wszyscy duchowni w Japonii ponieśli śmierć męczeńską lub umarli w inny sposób, a wierni zostali bez jakichkolwiek duchownych udzielając jedynie chrztów i małżeństw na tej zasadzie, którą nazywam ,,super'' nadzwyczajną, bo ramach Kościoła, ale na zasadach prawa naturalnego.
W przeciwieństwie do sedewakantyzmu czystego, sedewakantyzm materialno-formalny uznaje Kościół rządzący na czele z papieżem, za podmioty zdolne do niektórych czynności (w szczególności wyznaczanie nowych elektorów, ,,bo Kościół tego potrzebuje), nawet jeżeli obiektywnie (ale bez stosownej deklaracji uprawnionej władzy) odpadły one od Wiary.
Podstawową kategorią zwyczajnych świadków kanonicznych jest ordynariusz lub proboszcz. Proboszczem może być według kan. 453 wyłącznie ważnie wyświęcony prezbiter. Święcenia w obrządku rzymskim w NO są wątpliwe czyli w konsekwencji nieważne, dlatego kapłan w rozważanej kwestii dotyczącej małżeństwa odpada. Pozostaje kwestia ordynariusza. Tyle że w NO też nie ma ważnie wyświęconych biskupów, ale w tej kwestii z pomocą przychodzi przepis kan. 223, który nadaje biskupom rezydencjonalnym (ordynariuszom) władzę nawet kiedy nie są konsekrowani na biskupów. CIC żąda aby kandydat na biskupa wcześniej był prezbiterem przez minimum 5 lat.
Jak więc widać teoretycznie CIC nie dopuszcza opcji, że podmiot będący Kościołem rządzącym mógłby nie być chociażby prezbiterem. W tej sytuacji wątpię czy teoretycy sedewkantyzmu materialno-formalnego zdecydowaliby się na tezę, że materialny ,,proboszcz'' czy ,,ordynariusz'' bez choćby święceń prezbiteratu, ma nawet nadzwyczajną jurysdykcję do bycia świadkiem kanonicznym małżeństwa ,,bo Kościół tego potrzebuje'', jak czynią wobec tego, że ,,papieże'' NO mają władzę wyznaczania elektorów.
Konkludując z dzisiejszego punktu widzenia Katolika, bez względu na sposób wytłumaczenia wakatu Stolicy Apostolskiej, małżeństwa w NO są o tyle ważne o ile rozpatruje się je wyłącznie na mocy prawa naturalnego.
Z kolei ktoś kto przyjmuję tezę o wakacie materialno-formalnym może (podkreślam ,,może'') dodać, że małżeństwa zawierane w NO, jeżeli osoby takiej są w usprawiedliwionej niewiedzy Kościół kiedy odzyska swą widzialną głowę mógłby uznać te małżeństwa za zawarte w trybie opisanym powyżej przez Japończyków w przeszłości. Jest to jednak bardzo swobodna dywagacja.
Abstrahując nawet od wyłożonego powyżej wykładu z Prawa kanonicznego, który dotyczy osoby "asystenta kościelnego" (bo w przypadku małżeństwa kapłan nie jest szafarzem, on nie udziela sakramentu, tylko małżonkowie sobie wzajemnie udzielają. Jak wiemy, w sytuacji braku dostępu do katolickiego kapłana, dwoje katolików może sobie wzajemnie ślubować, w towarzystwie świadków, i taki ślub bez xiędza będzie również ważny). Liczy się jednak również intencja potencjalnych małżonków. Czy ludzie wychowani w moderniźmie, którzy całkowicie nie rozumieją zasad wiary katolickiej, mają w ogóle jakiekolwiek pojęcie o małżeństwie? Nie można liczyć też na to, że zostaną prawidłowo pouczeni, przez modernistycznych duchownych, podczas nauk przedmałżeńskich. Jest to więc podobna sytuacja jak w przypadku chrztu novus ordo (komentarz powyżej, odpowiedź na pytanie, dlaczego chrzty od lat 90'tych mogą być uważane za wątpliwe a nawet nieważne - ponieważ nie ma już w posoborowym duchowieństwie [a tym bardziej laikacie] jakiejkolwiek świadomości i wiedzy teologicznej, a nawet katechetycznej, a są powszechne błędy dotyczące istoty sakramentów).
UsuńJeżeli z małżonką przyjeliśmy "sakrament małżeństwa" u posoborowych. Po wielu latach doszliśmy do prawdy i przyjeliśmy z dziećmi chrzest warunkowy. Obecnie czekamy na biskupa aby otrzymać bierzmowanie. Pytanie czy możemy postarać się o sakrament warunkowy małżeństwa po bierzmowaniu aby otrzymać płynące z niego łaski, które bez tego sakramentu nie otrzymamy. Raczej po bierzmowaniu nasz "sakrament" małżeństwa nie zmieni się w katolickie małżeństwo czy może się mylę, bo taka opinię słyszałem z Bractwa Oporu.
UsuńNajlepiej byłoby skonsultować sprawę osobiście z kapłanem, x. Rafałem Trytkiem. Myślę, że zależy to od państwa świadomości. Jeżeli w tamtych latach mieliście zdrowe, katolickie myślenie o małżeństwie, wyniesione z domu, od rodziców, dziadków, starszych kapłanów, katechetów z dzieciństwa, którzy nauczali jeszcze w miarę po katolicku etc., to najprawdopodobniej małżeństwo było ważne (trzeba samemu sobie odpowiedzieć, wobec własnego sumienia). Natomiast z drugiej strony, nie widzę żadnych przeciwskazań, aby również ten sakrament warunkowo, sub coditione powtórzyć, w obecności kapłana, w kaplicy, przed tabernakulum z prawdziwą, ważną obecnością Chrystusa... Można ewentualnie zawsze potraktować to jako odnowienie przysięgi małżeńskiej, jak to się nie raz robi nawet całkiem uroczyście z okazji jakiegoś okrągłego jubileuszu, np. 25-lecia albo 50-cio lecia.
UsuńRyzykując podejrzenie mnie o agenturalność i obsesyjność (jak ostatnio Pan Redaktor raczył zasugerować), chciałbym mimo to powrócić jeszcze raz do lansowanej przez niektóre środowiska tezy o papieżu materialnym ale nie formalnym. Jest mianowicie wykład o. Piotra Semenenki CR zatytułowany "Papa semper idem sit formaliter qui materialiter (Papież zawsze ten sam jest formalnie i materialnie). Czytamy tam minn. "Że papież zawsze jest ten sam formalnie i materialnie tego chyba nikt nie może kwestionować (...) Chodzi bowiem o Papieza pewnego, bynajmniej nie o wątpliwego. Watpliwy papież ani formalnie ani materialnie nie może zostać papieżem (...) Papież tym samym, że jest materialnie Papieżem jest i zarazem formalnie (...)jest wiadome,że ktoś materialnie jest papieżem, nic więcej nie potrzeba, aby i ten sam i forma!nie został uznany Papieżem. Cóż bowien więcej można wymagać ? Wiara zależy od autorytetu a nie autorytet od wiary i nie jest dlatego wymagana wiara aby ten kto materialnie jest papieżem, był Papieżem także forma!nie". Koniec cytatu. Tekst ten pochodzi z 1870 r. Wygląda na to, że tzw.Teza O.Gerarda des Lauriers o rozdzieleniu tych właściwości Urzędu Papieskiego była nowością, nie mającą za sobą potwierdzenia w Tradycji Kościoła, zatem wymaganie jej przyjęcia, jest nieuzasadnione, a może być grubym błędem doktrynalnym
OdpowiedzUsuńAleż Szanowny Panie, ja ten tekst x. dr Piotra Semenenko bardzo dobrze znam, zresztą na jego podstawie wybrałem x. Semenenko jako patrona naszego Stowarzyszenia, a kluczowy cytat z tego tekstu znajduje się od dłuższego casu na tej stronie (u góry po prawej, pod grafiką z koronacji papieskiej Piusa XII). Problem polega na tym, że ten tekst, choć oczywiście jego autor był wybitnym teologiem, nie ma charakteru autorytatywnego Magisterium Kościoła, i nie można na jego podstawie stwierdzić, że ci którzy wierzą w "papieża materialnego" są heretykami. Tak samo teksty wiel. o. [bp'a] Guérard des Lauriers OP, który również był wybitnym teologiem, również nie mają charakteru autorytatywnego Magisterium Kościoła, i nie można nikogo zobowiązać do wiary w "tezę z Cassiciacum". To są jedynie opinie teologiczne, ktoś może sprzyjać jednej, a ktoś drugiej, mogą być przepychanki i oskarżenia o "herezję", ale w rzeczywistości mamy do czynienia z podobnym sporem, jaki był dawniej np. między dominikanami a jezuitami. Takie spory w Kościele się często zdarzały, i rzadko kiedy Urząd Nauczycielski oficjalnie wkraczał do akcji i decydował nieomylnie, która ze stron konfliktu ma rację, bo jeśli nie ma zagrożenia realną herezją, to lepiej takie rzeczy przemilczeć, bo może dojść do realnej schizmy... Podejrzewam, że kiedy będziemy już mieć znowu katolickiego Papieża, to ten Papież nie wyda autorytarnego, nieomylnego wyroku, czy rację mieli tzw. "totalni" sedewakantyści, czy tzw. "sedeprywacjoniści". Dlatego też póki co nie mam nic przeciwko zwolenników tezy, nie uważam ich za heretyków, o ile oni również nie nazywają mnie "heretykiem", albo nie próbują w jakiś sposób nakłonić mnie do przyjęcia tezy, albo nazywać "niedouczonym", "nierozumiejącym" tezy (nie mogąc po prostu zrozumieć, że ja tą tezę znam, ale się z nią nie zgadzam, i nie chce jej przyjąć, co wcale nie wynika z niewiedzy...).
UsuńTak się zastanawiam na punktem:
OdpowiedzUsuńNIE MA ABSOLUTNIE ZBAWIENIA POZA KOŚCIOŁEM KATOLICKIM!
Niby się wydaje poprawny, ale … no właśnie. Co z ludźmi w Korei Północnej, którzy nie mieli sposobności dowiedzieć się nawet o Kościele. Może gdyby się dowiedzieli, byliby gorliwymi katolikami, ale nie mieli sposobności. Dla nich też nie ma absolutnie zbawienia?
Proszę zobaczyć punkt 3., oraz dokładne wyjaśnienie o co chodzi, które przedstawiłem tutaj: https://tenetetraditiones.blogspot.com/2022/09/magisterium-koscioa-vs-herezja.html
UsuńLudzie którzy są w stanie niezawinionej, nieprzezwyciężonej niewiedzy, należą do duszy Kościoła poprzez chrzest pragnienia.
Czy można mówić o chrzcie pragnienia ludzi, którzy o Kościele nigdy nie słyszeli ani o nim nie wiedzą?
UsuńA przeczytał Anonimowy artykuł, który podałem w komentarzu wyżej, w linku? To pytanie retoryczne, bo jakby przeczytał, to by wiedział. Ale jeśli to naprawdę aż tak trudne (bo trzeba link skopiować, wkleić [bo niestety nie ma możliwości wklejania aktywnych linków w komentarzach] i jeszcze trzeba przeczytać tekst który ma więcej niż 1 zdanie...) to podaje fragment cytatu z listu Świętego Oficjum ws. prawidłowej interpretacji Dogmatu extra Ecclesiam nulla salus ("poza Kościołem nie ma zbawienia"): "Pragnienie to jednak nie zawsze musi być wyraźne, jak to jest u katechumenów; gdy zaś człowiek jest pogrążony w nieprzezwyciężonej niewiedzy, Bóg przyjmuje także pragnienie ukryte, zwane tak dlatego, że jest ono zawarte w tym dobrym usposobieniu duszy, dzięki któremu człowiek pragnie, by jego wola upodobniła się do woli Bożej. Te rzeczy są wyraźnie nauczane w tym liście dogmatycznym, który został wydany przez Najwyższego Pasterza Piusa XII, 29 czerwca 1943 r., O Mistycznym Ciele Jezusa Chrystusa (AAS, t. 35, an. 1943, s. 193 ff.)."
UsuńDziękuję za odpowiedź, choć złośliwostka na początku niepotrzebna :-)
UsuńAle ad rem. „Bóg przyjmuje także pragnienie ukryte, zwane tak dlatego, że jest ono zawarte w tym dobrym usposobieniu duszy, dzięki któremu człowiek pragnie, by jego wola upodobniła się do woli Bożej. ”
Tak się zastanawiam: po co zatem misje? Jak ktoś ma dobre usposobienie duszy, to mu misje niepotrzebne, bo ma pragnienie ukryte (którego sobie nawet nie uświadamia). Może się zatem okazać, że misje są zbędne (albo nawet szkodliwe, bo więcej dusz trafia do piekła :-)
A jakie fakty Rzymski Katolik integralny powinien znać o ewolucji? Moderniści pamiętam z katechez akceptują ewolucję
OdpowiedzUsuń