Strony

sobota, 28 stycznia 2023

Jezuicki prezbiter mówi, że Kościół wziął się z doświadczenia uczniów Jezusa Chrystusa.

Czysty modernizm: Jezuicki prezbiter mówi, że Kościół wziął się z doświadczenia uczniów Jezusa Chrystusa

26 styczeń 2023 r

Tłumaczenie polskie za:


Cytaty z Pisma Świętego zaczerpnięte z Biblii Wujka (1962)

„Teologia spotkania” na pełnym gazie!



Wiemy, że modernizm czai się wszędzie w naszych czasach, ale rzadko spotyka się go tak śmiało i wyraźnie wyrażonego, jak w niedawnym artykule „ks.” Jima McDermotta SJ.

Zatytułowana „Czego Kościół katolicki może się nauczyć ze zmartwychwstania Barnes & Noble”, monografia McDermotta ukazała się w America, który kiedyś był solidnym katolickim pismem, ale w tym momencie jest niczym innym jak tylko modernistycznym szmatławcem, zgodnym z trajektorią jezuitów jako całości.

Ale najpierw szybki wstęp: „ks.” McDermott jest nie tylko współpracownikiem America, ale także redaktorem stowarzyszonym. Jego profil na Twitterze dumnie wyświetla emoji tęczowej flagi, a jego obecny awatar to kreskówkowy Superman. Opisuje siebie między innymi jako „wyimaginowanego tygrysa na pół etatu”. Więc nie mówcie, że nie zostaliście ostrzeżeni.

W swoim artykule McDermott ujawnia, że nie wierzy, że Kościół katolicki jest boską instytucją założoną bezpośrednio przez samego Syna Bożego. Zamiast tego, jak twierdzi, jest to produkt ludzkiego doświadczenia, a mianowicie „spotkania” z Jezusem Chrystusem:
Proponowałbym, aby centralnym wydarzeniem lub ideą Kościoła, z której wyłania się wszystko inne, było spotkanie z Jezusem. Kościół powstał w wyniku ludzkiego doświadczenia z Jezusem; nasza teologia, etyka i eklezjologia wyłaniają się z naszych refleksji nad tym doświadczeniem. Dlatego głównym celem Kościoła jest umożliwienie swoim ludziom dalszego doświadczania tego doświadczenia.

Co za kompletny bzdura! To jest dokładnie to, co Kościół katolicki potępił jako modernizm (racjonalizm):
Współcześni krytyczni racjonaliści zaprzeczają, że społeczna forma Kościoła została ustanowiona pozytywnie przez Chrystusa; zgadzają się twierdząc, że od Chrystusa pochodzi tylko indywidualna wiara w Chrystusa lub nabożeństwo do Boga Ojca, którego doświadczyli wierni; ale w żaden sposób społeczny i hierarchiczny porządek Kościoła nie pochodzi od Niego. Stosując metodę krytyki formy, chronologicznie studiują źródła, poczynając od listów św. Pawła do Tesaloniczan i do Koryntian, i na ich podstawie na różne sposoby wyjaśniają jedynie naturalne pochodzenie społecznego ustroju Kościoła.

(Ks. Joachim Salaverri SJ, Sacrae Theologiae Summa IB: On the Church of Christ, n. 124.2; s. 50; kursywa w oryginale; podkreślenie dodane. Nota: Novus Ordo Watch korzysta na zakupach dokonanych za pośrednictwem tego linku Amazon.)
Ten sam ks. Salaverri konkluduje: „To, że Chrystus ustanowił Kościół jako społeczność, jest pośrednio zdefiniowane jako z wiary” (s. 52, n. 131; kursywa w oryginale). Zaprzeczenie McDermotta stanowi zatem herezję.

To, że herezja McDermotta jest właśnie herezją modernizmu, można wywnioskować, na przykład, z Syllabusa błędów modernistów papieża św. Piusa X (1907). Istotne są tutaj następujące potępione propozycje:
22. Dogmaty, które Kościół podaje jako objawione, nie są prawdami pochodzenia Boskiego, ale są pewną interpretacją faktów religijnych, którą z dużym wysiłkiem wypracował sobie umysł ludzki.


52. Chrystus nie zamierzał założyć Kościoła jako społeczności trwającej na ziemi przez wieki, gdyż wierzył w bliskie nadejście królestwa niebieskiego i w koniec świata.

53. Organiczny ustrój Kościoła podlega zmianie, a społeczność chrześcijańska, podobnie jak społeczność ludzka, podlega ciągłej ewolucji.


59. Chrystus nie ogłosił żadnej określonej całościowo nauki, stosownej dla wszystkich czasów i ludzi, ale raczej zapoczątkował pewien ruch religijny zastosowany lub dający się zastosować do różnych czasów i do różnych miejsc.

(Święte Oficjum papieża Piusa X, dekret Lamentabili Sane, błędy n. 22, 52, 53, 59; Denz. 2022, 2052, 2053, 2059.)

Ponownie, powyższe stwierdzenia są potępionymi błędami. Numer 52 w szczególności wyraźnie potępia stanowisko jezuickiego pisarza, a inne twierdzenia leżą u podstaw lub towarzyszą jego heretyckiej teologii w taki czy inny sposób.

Co więcej, Przysięga Antymodernistyczna, którą papież św. Pius X zadekretował w swoim liście Sacrorum Antistitum (1910), aby została zaprzysiężona przez wszystkich duchownych, proboszczów, spowiedników, kaznodziejów, przełożonych zakonnych i profesorów seminaryjnych, również dokładnie odrzuca stanowisko McDermotta:
... Po trzecie: wierzę także mocno, że Kościół, stróż i nauczyciel prawdy objawionej, pochodzi wprost i bezpośrednio od samego Chrystusa rzeczywistego i historycznego z czasu Jego pobytu pośród nas, a zbudowany jest na Piotrze, księciu hierarchii apostolskiej i jego następcach po wszystkie czasy.

(Przysięga Antymodernistyczna; Denz. 2145; podkreślenie dodane.)

W Kościele posoborowym Przysięga została oczywiście zniesiona (dzięki „świętemu” Pawłowi VI), więc nie jest tak, że McDermott faktycznie ją złożył. Nie o to jednak chodzi. Chodzi o to, że to, czego naucza „ks. Jim”, jest prostym modernizmem, a nie katolicyzmem.

McDermott nie tylko ma heretyckie pojęcie o naturze i fundamencie Kościoła, ale także trzyma się całkowicie absurdalnego pojęcia o teologii. Jak zacytowano powyżej, ten jezuicki pisarz uważa, że „nasza teologia, etyka i eklezjologia wyłaniają się z naszych refleksji nad tym doświadczeniem [spotkania z Jezusem Chrystusem]”.

Taka definicja teologii jest nie tylko kompletnym nonsensem, ale także jest czymś niezwykle niebezpiecznym. Ten „katolicki ksiądz” mówi, że święta teologia nie jest nauką zajmującą się obiektywną, nadprzyrodzoną, objawioną przez Boga prawdą; jest to dlań raczej subiektywna ludzka refleksja nad doświadczeniem. Oznacza to koniec wszelkiej teologii jako źródła obiektywnie prawdziwej wiedzy o Bogu i Jego objawieniu. Eliminuje pogląd, że wiara katolicka jest obiektywnie prawdziwa w tym samym sensie i rozumieniu dla wszystkich ludzi i wszystkich czasów.

Nieuniknionym rezultatem nonsensownej idei McDermotta jest to, że teologia staje się nieznośną mieszanką subiektywnych opinii, które będą nieustannie ewoluować wraz z upływem czasu i zmianami ludzkich warunków – sytuacji egzystencjalnych, uprzedzeń społecznych i założeń, twierdzeń nauk przyrodniczych itp. Tak jak człowiek zmienia się z duchem czasu, tak samo musi zmieniać się teologia. I tu właśnie pojawia się aggiornamento („aktualizacja” Jana XXIII).

Jest to jeden z podstawowych błędów tak zwanej „nowej teologii” (Nouvelle Theologie) i jest zakorzeniony w fałszywym pojęciu prawdy zaproponowanym po raz pierwszy przez Maurice’a Blondela (1861-1949). W 1924 roku Święte Oficjum potępiło 12 propozycji odnoszących się do filozofii działania Blondela. Wśród nich jest następujący błąd:
... Prawdy nie można znaleźć w żadnym szczególnym akcie intelektu, w którym zaistnieje „zgodność z przedmiotem”, jak mówią scholastycy, ale prawda jest zawsze w stawaniu się i istnieje w progresywnej równoważności intelektu i życia, to znaczy w pewnym nieustannym ruchu, przez który intelekt stara się rozwinąć i dać poznać to, co przynosi doświadczenie lub czego wymaga działanie, ale nadal na tych warunkach: że nic w całym postępie do bardziej skończonego stanu nigdy nie będzie uważane za utwierdzone i mocno ugruntowane.

(Święte Oficjum papieża Piusa XI, Dekret o propozycjach dotyczących filozofii działania, 1 grudnia 1924 r.)
Ponownie, powyższe jest potępionym błędem. Jest oczywiste, jak bardzo posoborowa teologia naszych czasów jest przez to zatruta.

Kiedy Nowa Teologia z jej „dynamicznym” pojęciem prawdy zaczęła zyskiwać na popularności w latach 1940., święty i zagorzale ortodoksyjny ks. Reginald Garrigou-Lagrange OP (1877-1964) ujawnił jej niebezpieczeństwa i obalił jej błędy:
Idea, że teologia powinna opierać się na subiektywnym doświadczeniu, sprawia, że wszystkie twierdzenia teologiczne odnoszą się do indywidualnego teologa, to znaczy do jego doświadczenia. Łatwo dostrzec, jak to prowadzi do agnostycyzmu, idei, że obiektywna prawda religijna nie może być w ogóle poznana.

Jak stwierdził papież Pius X w swojej encyklice przeciwko modernizmowi z 1907 roku:
Czyż bowiem w każdej innej religii nie spotykamy tego rodzaju doświadczeń? Wielu się na to zgadza. A jeśli tak, to jakim prawem moderniści przeczą prawdziwości doświadczenia jakie znajdujemy np. w religii mahometańskiej; dlaczego prawdziwe doświadczenia mają być własnością jednych tylko katolików? I tu moderniści nie przeczą: jedni skrycie, inny otwarcie wyznają, że wszelkie religie są prawdziwe.

(Papież św. Pius X, Encyklika Pascendi , n. 14)

To jest dokładnie to, do czego zmierza Watykan pod przywództwem „papieża” Franciszka (Jorge Bergoglio) – dwa kroki do przodu, jeden krok do tyłu.

Dlatego oświadczył w 2019 r., wraz z muzułmańskim imamem: „Pluralizm i różnorodność religii, koloru skóry, płci, rasy i języka są wyrazem mądrej woli Bożej, z jaką Bóg stworzył istoty ludzkie.” (Dokument o ludzkim braterstwie; podkreślenie dodane). To bluźnierstwo!
Dlatego też Bergoglio głosi, że różne religie świata są „ubogaceniem” ludzkości; że nasze różnice religijne „są konieczne”; i że chociaż „w przeszłości nasze różnice [religijne] stawiały nas w sprzeczności, dziś widzimy w nich bogactwo różnych dróg przychodzenia do Boga...” To indyferentyzm religijny i egalitaryzm. To jest modernizm. To apostazja!
„Mówi mu Jezus: Jam jest droga, i prawda, i życie. Nikt nie przychodzi do Ojca, tylko przeze mnie” (J 14:6); „Każdy, co odstępuje i nie trwa w nauce Chrystusowej, nie ma Boga. Kto trwa w nauce, ten ma i Ojca i Syna” (2 J 9).

Głównym celem Kościoła katolickiego nie jest umożliwienie ludziom ciągłego „doświadczania” Jezusa Chrystusa, jak myśli McDermott. Jest to raczej nauczanie, rządzenie i uświęcanie dusz, a tym samym prowadzenie ich do Życia Wiecznego w Niebie. Jak oświadczył papież Leon XIII, „jedynie prawdziwą jest religia, która sam Jezus Chrystus ustanowił, a której straż i szerzenie Kościołowi swemu poruczył” (Encyklika Immortale Dei, 7). Z tej prawdy wynika obiektywny obowiązek przyjęcia katolicyzmu przez każdą istotę ludzką: „Kościół... []jest] świadom swojego powszechnego boskiego posłannictwa i obowiązku, jaki ciąży na wszystkich ludziach, przyjęcia jedynej prawdziwej religii...” (Papież Pius XI, Encyklika Divini illius Magistri, n. 39).

Szkoda, że Jim McDermott w to nie wierzy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.