Strony

niedziela, 30 kwietnia 2023

X. Rafał Trytek ICR: Wizyta biskupa Sanborna.

J. Ex. x Bp. Donald H. Sanborn, Kraków, 5 maja AD 2019
Źródło: http://www.legitymizm.org/multimedia-bp-sanborn-5-maja-2019

       NBPJCH!

     Z wielką radością zapowiadam wizytę w Polsce Jego Ekscelencji ks. biskupa Donalda J. Sanborna, Przełożonego Generalnego Instytutu rzymskokatolickiego. Jego Ekscelencja ma zamiar być w Polsce w niedzielę 16 lipca, w święto Matki Bożej Królowej Szkaplerza Świętego. Kandydatów do bierzmowania proszę o powtórzenie sobie podstaw katechizmu. 

    Jednocześnie proszę o modlitwę za księdza biskupa by szczęśliwie dotarł do naszego Kraju. (W poprzednich latach ksiądz biskup dwukrotnie musiał odwołać u nas wizytę z powodu nagłego pogorszenia się stanu zdrowia).

ks. Rafał Trytek

29 kwietnia A.D. 2023, święto św. Piotra z Werony

ZA: http://sedevacante.pl/teksty.php?li=218

28 komentarzy:

  1. Nie tylko na bierzmowanie w Polsce czekamy, ale także na sakrę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A kto miałby być konsekrowany, skoro w tej chwili w Polsce jest tylko jeden kapłan, deklarujący się jako "sedewakantysta"? Zamiast czekać na sakrę, lepiej modlić się o nowe, liczne powołanie kapłańskie i zakonne w naszym Kraju, a dopiero późnej, kiedy rozwinie się tu poważny apostolat, powstanie, powiedzmy, kilkanaście kaplic, zacznie powstawać seminarium duchowne itp., będzie można modlić się o sakrę... Bo jedną niepoważną konsekrację biskupią, z ukrywającym swój episkopat "biskupem-adwokatem" już mieliśmy, niestety, w zeszłym roku. Więcej nie trzeba!

      Usuń
    2. Sakra nie wyklucza modlitwy o powołania kapłańskie i zakonne. Oczywiście myślę o publicznej sakrze. Żadne tajne święcenia, ukrywający się biskupi.

      Usuń
    3. Publicznej, poważnej sakry biskupiej na pewno nie będzie, dopóki x. Rafał będzie w Polsce sam. Nie zgodzi się na to nigdy ani bp. Sanborn (jedyny potencjalny konsekrator) ani x. Rafał (jedyny potencjalny kandydat). Tak sakra byłaby tylko kompromitacją i powodem do pośmiewiska, a nie realnym działaniem dla dobra Kościoła. Najpierw coś musi się rozwinąć, tak jak rozwinęło się w Nigerii, w Afryce, gdzie jest kilku księży, kilkanaście kaplic i seminarium duchowne... Oczywiście ja osobiście życzę x. Rafałowi sakry biskupiej (choć x. Rafał kiedyś powiedział, że jeśli ktoś mu tego życzy, to "źle mu życzy", bo x. Rafał zdaje sobie sprawę z ogromu odpowiedzialności jaka spoczywa na biskupie...), ale na to jeszcze bynajmniej nie przyszedł czas, i nie wiemy czy w ogóle przyjdzie...

      Usuń
  2. Osobiście myślę, że każdy katolik integralny, niezależnie od tego, jaki ma stosunek emocjonalny do biskupa Donalda Sanborna, powinien z radością powitać fakt, że duchowny ten zapowiedział na lipiec wizytę w naszym kraju. Tak, to dobry teolog, i nawet jeśli czasami popełnia jakiś błąd, to jednak na ogół jego wykłady pozwalają na ugruntowanie nauczania katolickiego i dają solidne podstawy do tego, żeby bronić stanowiska sedewakantystycznego w odpowiedzi na argumenty adwersarzy.
    W artykule krytycznym w sprawie ruchu sedewakantystycznego dwaj lefebryści: Nelke i Wełniński poruszyli tak wiele tematów, że trudno napisać tak od razu coś w rodzaju całościowej kontrpolemiki. Niektóre ich argumenty są oczywiście już dawno przez nas przerobione, jak np. ten, że jakoby w przeszłości w Kościele istnieli papieże zajmujący stanowisko przeciwne do oficjalnego nauczania Kościoła. Tutaj wystarczy ich odesłać do naszych materiałów, w których już dawno odpowiedzieliśmy na ich próbę zdyskredytowania nas takim argumentem. Ale na niektóre ich zarzuty wciąż jeszcze nie przedstawiliśmy rzeczowej argumentacji.
    Ja we wspomnianym artykule panów Nelkego i Wełnińskiego zwróciłem uwagę na pewien niegłupi nawet zarzut wobec sedewakantyzmu. Jest on wg mnie niegłupi, ale z całą pewnością można przedstawić pewną linię obrony w tej sprawie. Otóż panowie ci piszą, że wg nich pewien dysonans przy stanowisku sedewakantystycznym polega na tym, że tron papieski – wg naszego założenia – jest pusty od 1958 roku, a początki ruchu sedewakantystycznego to druga połowa lat 60-tych, a zatem rzekomo naszym zdaniem „przez kilka lat Kościół musiał nie istnieć, gdyż każdy katolik świecki i duchowny na świecie (…) zostali niejako zwiedzeni przez antypapieża”.
    Sedewakantyści odpowiadają na ten zarzut, że owszem, Jan XXIII nie był już papieżem, ale że odprawianie z nim mszy „una cum” nie było jeszcze schizmatyckie, ponieważ on sam nie promulgował niekatolickiego nauczania w Kościele. Za początek utraty władzy jurysdykcyjnej przez oficjalną hierarchię Kościoła katolickiego sedewakantyści często przyjmują datę 21 listopada 1964 r., kiedy tzw. Paweł VI ogłosił niekatolicką konstytucję „Lumen Gentium” oraz zatwierdził również niezgodny z katolicyzmem „Dekret o ekumenizmie”.
    W 1964 roku nie było jeszcze zorganizowanego ruchu sedewakantystycznego, ale istnieli już wtedy pojedynczy księża katoliccy, którzy sprawowali msze święte bez wymawiania imienia Pawła VI. Poza tym osobiście uważam, że FSSPX jako zorganizowana grupa nie była schizmatycka aż do jesieni 1979 roku, kiedy abp Marceli Lefebvre wydał deklarację, w której stwierdził, że nie będzie tolerował w bractwie tych księży, którzy w kanonie mszy nie wymieniają imienia Jana Pawła II. Wcześniej abp Lefebvre nie zajmował stanowiska wyraźnie przeciwnego wobec twierdzenia o wakacie na stolicy apostolskiej.
    Schizma FSSPX polega moim zdaniem nawet nie na tym, że zajmują oni pozycję R&R, ale na tym, że stawiają się oni w miejscu papieża. To wygląda tak, jakby chcieli powiedzieć: „Objawienia prywatne naszego obecnego przełożonego stanowią dla nas autorytet ważniejszy od osoby, którą teoretycznie uznajemy za papieża”.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co to znaczy „pozycja R&R”?

      Usuń
    2. To znaczy stanowisko takie jak ma np. FSSPX, czyli stanowisko „R&R” [od angielskiego „Recognize & Resist” – uznawać i stawiać opór] – czyli, że tradsi muszą „uznawać posoborowych papieży”, ale im „stawiać opór”. Termin wykuty przez śp. x. Atnoniego Cekadę w wielu nagraniach i artykułach, w których obalał to błędne stanowisko.

      Usuń
  3. Widać to np. w nauczaniu bractwa nt. ważności u nich małżeństw kościelnych. FSSPX twierdzi, że ważne są zarówno małżeństwa kościelne katolików przed księdzem Novus Ordo, jak i przed ich księdzem, ale już – wg bractwa – nieważne są dzisiaj małżeństwa cywilne katolików. To czysty absurd, który można uznać za objawienie prywatne przełożonego FSSPX i za postępowanie niezgodne z prawem kanonicznym. W Kościele katolickim zawsze było tak, że jeśli na jakimś terytorium nie było dostępu do księdza, który mógłby być świadkiem urzędowym na danym ślubie, to wszystkie śluby cywilne katolików na tym terytorium miały status ślubów kościelnych realizowanych w formie nadzwyczajnej. Kanon 1098 Kodeksu z 1917 r. mówi o tym, że jeśli nie ma dostępu do księdza, który ma upoważnienie do bycia świadkiem urzędowym na ślubie, to inny ksiądz nieupoważniony, jeśli jest dostępny, powinien zostać wezwany na ceremonię ślubną. Jednak w takiej sytuacji ślub jest ważny nawet bez obecności księdza, czyli że uroczystość ta jest ważna w obecności tylko dwóch świadków zwykłych. A wiadomo, że podczas cywilnego zawarcia małżeństwa z reguły są obecni właśnie co najmniej dwaj świadkowie.
    Nawet posoborowcy o tym wiedzą, że jeśli na jakimś obszarze nie ma dostępu do księdza upoważnionego do bycia świadkiem urzędowym, to wszystkie śluby cywilne katolików na tym obszarze traktuje się jak śluby kościelne przeprowadzone w formie nadzwyczajnej. Pisze o tym „ksiądz” modernistyczny Janusz Gręźlikowski na str. 66 swojej książki pt. „Co po rozwodzie?”:
    „W dwóch przypadkach ślub cywilny może być dla katolików ślubem kanonicznie ważnym: 1) gdy zastosowana była tzw. forma nadzwyczajna zawarcia małżeństwa (…); dlatego Polacy powracający do kraju z Kazachstanu nie zawsze będą mogli zawrzeć ślub kościelny z inną osobą, jeśli tam zawarli kontrakt cywilny (…)”.
    Jeśli więc FSSPX oświadcza, że np. w obecnej sytuacji kryzysu w Kościele na całym świecie można stwierdzić, że księża z Novus Ordo są niedostępni moralnie do bycia świadkami kwalifikowanymi na ślubie swoich wiernych, to tym samym – zgodnie z prawem kanonicznym (zarówno „nowym”, jak i „starym”) – księża z bractwa wszystkie ceremonie cywilne zawarcia małżeństwa muszą traktować tak, jakby to były śluby kościelne. Nawiasem mówiąc, twierdzenie, że dzisiaj w Kościele nie ma księży, którzy mogliby być świadkami urzędowymi na ślubie, jest zgodne również ze stanowiskiem sedewakantystycznym. Dlatego konsekwentny katolik integralny również uważa, że ślub z księdzem czy bez księdza niczym nie różni się pod względem ważności (chyba że są jakieś wady zgody małżeńskiej, jak np. wadliwa intencja; wada zgody małżeńskiej ma miejsce np. przy ślubie symulowanym, ale ogólnie rzecz biorąc udawane zawarcie małżeństwa może wystąpić zarówno podczas uroczystości kościelnej, jak i świeckiej).
    Inną niedorzecznością w nauczaniu FSSPX, która świadczy o tym, że swojego przełożonego traktują oni jak papieża (bo to, co powie dowódca ich stowarzyszenia, jest dla nich oficjalnym stanowiskiem samego Kościoła katolickiego), jest twierdzenie, że jeśli ktoś w niedzielę lub w święto nakazane nie ma możliwości uczestniczenia we mszy św. w rycie trydenckim, to taka osoba w ogóle nie ma obowiązku być w tym dniu na mszy novus ordo. Ale jeśli taka osoba w takim dniu ma możliwość brać udział we mszy w rycie tradycyjnym, np. w kaplicy bractwa, to już wtedy rzekomo taki ktoś ma obowiązek uczestniczyć w takim trydenckim nabożeństwie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Musimy mieć jednak na uwadze, że – z punktu widzenia posoborowców – księża FSSPX nie reprezentują oficjalnie Kościoła katolickiego (nieuregulowany status bractwa). W historii Kościoła katolickiego nigdy nie było takiego nauczania, że jeśli na jakimś terytorium są niezatwierdzeni księża katoliccy, odprawiający bez pozwolenia władzy kościelnej msze katolickie, a przy tym na tym obszarze nie ma księży oficjalnie działających w imieniu Kościoła, to że rzekomo w niedziele i święta nakazane katolicy na takim terytorium są zobowiązani do uczestniczenia we mszy świętej u jakiegoś nieautoryzowanego księdza (który faktycznie może jest katolikiem, a może tylko tak twierdzi, a w rzeczywistości taki duchowny może być nawet i heretykiem; wierni w przypadku takiego niezatwierdzonego księdza nie są zmuszani przez Kościół do tego, żeby na własną rękę przeprowadzać dochodzenie w sprawie prawowierności nauczania takiej osoby).
    Ale też uczciwie trzeba powiedzieć, że także z punktu widzenia Novus Ordo organizacja FSSPX jest schizmatycka. Żeby być katolikiem, to trzeba nie tylko teoretycznie uznawać zwierzchnictwo papieża, ale trzeba też trzeba być jemu posłusznym w rzeczywistości. Takie jest tradycyjne nauczanie Kościoła katolickiego.
    Jeśli posoborowcy uważają Jerzego Bergoglio za papieża, to zgodnie z ich stanowiskiem mężczyzna ten może wydać taki akt prawny, który pozwoliłby im na zaliczenie niedzielnego obowiązku przez uczestniczenie we mszy św. w kaplicach FSSPX. Jednak jak do tej pory Bergoglio takiego aktu prawnego nie uchwalił. Dlatego osobiście uważam, że novusordowcy – zgodnie ze swoimi założeniami – nie mogą zrealizować nakazu wzięcia udziału we mszy w niedzielę lub święto nakazane przez uczestnictwo we mszy sprawowanej przez księdza lefebrystę.
    Oświadczenie w powyższej sprawie sekretarza tzw. Papieskiej Komisji „Ecclesia Dei” nie ma rangi dokumentu prawnego, a zatem dla posoborowców takie orzeczenie samo w sobie nie daje im uprawnienia do zaliczania np. obowiązku niedzielnego przez przyjście na mszę do kaplicy bractwa. Ale – zgodnie z zasadami modernistycznymi – czynne uczestniczenie (np. w zwykły dzień) w nabożeństwach niekatolickich, w tym również w mszach sprawowanych przez schizmatyków lub heretyków, jak najbardziej jest dozwolone.
    Takiej możliwości jak posoborowcy nie mają już jednak katolicy integralni. Zgodnie z prawdziwym nauczaniem Kościoła katolickiego jest bowiem tak, że dla katolika czynny udział w obrzędach religijnych niekatolików jest zakazany. Mówi o tym zresztą kanon 1258 Kodeksu z 1917 r. Wiadomo, że bractwo jest znane z przesiewania nauczania papieży. Dlatego FSSPX uważa, że niektóre kanony ze wspomnianego kodeksu już straciły swoją moc prawną, a inne wciąż obowiązują w Kościele katolickim. Ale o tym, co dalej nie straciło swojej mocy prawnej ze zbioru ustaw z 1917 r., z punktu widzenia lefebrystów decyduje w bractwie oczywiście ich przełożony, którego w praktyce traktują oni jak swojego własnego papieża. I to właśnie moim zdaniem sprawia, że dla katolików integralnych opisywana organizacja religijna jest niestety grupą schizmatycką.

    OdpowiedzUsuń
  5. Zawsze dobrze jest, gdy ludzie pytają, co to jest R&R, ponieważ daje to okazję do wspomnienia o ks. Cekadzie, który ukuł wiele terminów "sedewakantyzm" "R&R" "biskup w lesie" absurdalna teoria. Bóg wychował tego człowieka, aby był Jego narzędziem do nauczania katolików, aby wykonywali swoje wybrane powołanie, które jest jak zbawisz swoją duszę. Jego było jako kapłana Boga. Był wierny do końca. Czy był omylny? Nie. Żaden człowiek nie jest, ale używał swojego intelektu i talentów poważnie i w celu obrony Kościoła przed błędem.

    Biskup Sanborn jest łaskawy i wytrzymał więcej ataków niż jakikolwiek inny duchowny sedewakantystyczny. Pokazał światu i swoim wrogom, jak po prostu trwać, ponieważ jest kapłanem Boga i biskupem. Podjął zobowiązania jak w małżeństwie, ale jest żonaty z Oblubienicą Chrystusa - Kościołem katolickim. W jego zaawansowanym wieku byłoby wielkim zaszczytem spotkać go i ucałować jego pierścień, i powiedzieć dziękuję. Dziękuję za twoją służbę Kościołowi. Dziękuję za to, że w swoim powołaniu byłeś najlepszy, po ludzku rzecz biorąc. Dziękuję, że daje nam przykład wytrwałości i pobożności. A jest on bardzo pobożny i łagodny. Musimy przestać oczekiwać doskonałości od duchownych, którzy mają więcej ukrytych blizn bojowych niż możemy sobie nawet wyobrazić, którzy trwają pośród ogromnych krzyży, które spowodowałyby, że większość mężczyzn zgniata kolana. Nasi sedewakantystyczni duchowni są osobami publicznymi. Wy nie jesteście. Ich życie jako nie tylko zagorzałych katolików, ale wiernych Tradycji bez kompromisów jest bardzo rzadkie. Oni się wyróżniają. Wrogowie wiedzą, kim są. Nie zwiędli ze strachu, ale zostali wzmocnieni i chronieni przez Boga, aby iść tak długo, jak On zdecyduje, pomimo wszystkich znanych i nieznanych przeszkód. Ludzie naprawdę muszą się zatrzymać, pomyśleć i podziękować Bogu. Wyobraźmy sobie świat, w którym nie ma biskupa Sanborna ani ks. Cekady czy ks. Trytka. Ks. Trytek jest kapłanem kapłanów. Bóg nie da się wyśmiać i będzie karał ludzi, którzy obrażają i atakują Jego kapłanów. Bóg może też w każdej chwili cofnąć swoje łaski zgorzkniałym i niewdzięcznym. Powinniśmy bardzo paść na kolana błagając Boga o miłosierdzie za naszą niewdzięczność wobec Niego za to, że dał nam jednego solidnego dobrego katolickiego i życzliwego sedewakantystycznego księdza przez te wszystkie lata w Polsce i za wizytę wkrótce biskupa Sanborna. Dziękujcie Bogu skruszonym i pokornym sercem i dziękujcie również kapłanom. Pomyśl o wielkich niedogodnościach, jakie podejmuje biskup Sanborn, zwłaszcza przy starzeniu się i przebytych chorobach serca. Nie bierzcie łask Bożych za pewnik. Podejmijcie wysiłek, aby pójść na spotkanie z biskupem Sanbornem i poprosić go o błogosławieństwo, uklęknąć przed nim, aby je otrzymać. On ci nie odmówi. Któż z nas nie potrzebuje więcej kapłańskich błogosławieństw. Księża są strażnikami, których Bóg umieścił nad naszymi duszami, aby pomogli nam osiągnąć niebo. Przestałbym próbować zawsze znaleźć coś, na co można narzekać, a zamiast tego znalazłbym rzeczy, za które można być naprawdę wdzięcznym i radosnym z naszych kapłanów, których Bóg dla nas wybrał. Twoje skargi są tak naprawdę skierowane do Boga i dlatego duchownym wyrastają tarcze pancernika. To ich po prostu nie dotyczy, ani nie dotyka. Oni po prostu idą umocnieni w dobrej woli i miłości, unikając strzał i prosząc Boga o kolejny dzień, aby służyć dzieciom Bożym na ziemi. Narzekanie jest odbiciem waszego braku pokoju, a atakowanie miłego i łagodnego biskupa Sanborna powinno sprawić, że zadrżycie na Sądzie Bożym. Biskup Sanborn będzie udzielał sakramentu bierzmowania. Wszyscy, którzy potrzebują bierzmowania, powinni zająć się tylko przyjęciem tego sakramentu i dziękowaniem Bogu, że biskup w ogóle może przyjechać do Polski. Jeszcze dwa lata temu nie było to możliwe. Znów wszystko może się zdarzyć. Pracujmy nad tym, by nasze dusze były dobre, kochajmy naszych kapłanów, dziękujmy im autentycznie, co jest jak dziękowanie Chrystusowi, bo są Alter Christus, a także kochajmy prawdziwych papieży sprzed 1958 roku i prawdziwe katolickie papiestwo!

    OdpowiedzUsuń
  6. Piękny wpis. Dlatego walczę jak słyszę jakieś aluzje wobec bp Sanborna. To dzięki jego cudownym kazaniom Pan Bóg otworzył mi oczy i serce. Następnie ukazał Księdza Trytka, którego obecność zawsze raduje moje serce. Czekam z utęsknieniem na Msze Święte, które on odprawia. Z pokorą przyjmuję jego błogosławieństwa. Proszę wszystkich o szacunek do tego Biskupa i przestanie insynuacji co do Jego stosunku do czystości doktrynalnej. Nieważne czy to jest świecki czy duchowny. Szacunek !!!

    OdpowiedzUsuń
  7. Bądźmy dobrej nadziei, że Biskup Sanborn odrzuci "Tezę z Cassiciacum", przyjmie reformy liturgiczne Papieża Piusa XII a za kilka lat zorganizuje konklawe na którym zostanie wybrany prawowity Papież

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy można prosić o sformułowanie tezy z Cassicianum? Nie chodzi mi o jej dowodzenie lub obalenia, ale po prostu o napisanie, czego ona dotyczy. Tu na stronie pojawia się ona co jakiś czas i warto by napisać, o co chodzi. Dziękuję!

      Usuń
    2. Krótkie sformułowanie tezy z Cassiciacum, która jest też nazywana sedewakantyzmem materialno-formalnym, można znaleźć np. w artykule Pelagiusza z Asturii na takiej str.:
      https://myslkatolicka.wordpress.com/cassiciacum/comment-page-1/
      Różne podejścia „tradycjonalistów” katolickich wobec reform modernistycznych w Kościele posoborowym są omówione np. w artykule tego samego autora, który dostępny jest tutaj:
      https://web.archive.org/web/20170724171508/https://pelagiusasturiensis.wordpress.com/2016/12/05/katolicka-odpowiedz/
      W obu tych pracach możemy znaleźć następujący fragment, w którym omówiona jest teza z Cassiciacum:
      ---
      „Według o. Guerard des Lauriers i przyjmujących jego tezę, Montini i inni „soborowi papieże” byli zatem, w świetle norm kanonicznych Kościoła katolickiego, ważnie wybrani na urząd Papieża, ale stawili przeszkodzę (obex) na drodze przyjęcia władzy Chrystusowej, która stanowi istotę papiestwa. Nie są na pewno „Papieżami” w akcie, faktycznie sprawującymi urząd papieski i nie mogą go sprawować póki przyjęciu autorytetu stawiają ową wewnętrzną przeszkodę, która wyraźnie przejawia się w uzewnętrznionej obiektywnej intencji. Przeszkoda ta sprowadza się, w obecnej sytuacji, do trwania przy nauczaniu Soboru Watykańskiego II i soborowych reformach, zwłaszcza nowej „mszy”, które są sprzeczne z wiarą katolicką i szkodliwe dla dusz, jak słusznie zauważa wielu „tradycjonalistów”. Jest sprzeczne z celem Kościoła (chwała Boża i zbawienie dusz). Postępowanie modernistycznych okupantów Watykanu, najpóźniej od daty ogłoszenia Dignitatis humanae (grudzień 1965 r.), we wszystkich ich słowach i czynach jawi się jako sprzeczne z dobrem/celem Kościoła, które jest racją bytu autorytetu w Kościele i dlatego nie posiadają oni autorytetu w Kościele.

      Zgodnie z tą tezą, gdyby taki okupant Watykanu potępił i publicznie odżegnał się od Soboru Watykańskiego II i jego reform, wówczas nastąpiłoby usunięcie przeszkody stojącej na drodze objęcia władzy papieskiej, do której ma tytuł z racji ważnego wyboru podczas konklawe i stałby się prawdziwym Papieżem. O odzyskaniu prawowitości przez Papieża pisał już w XVI wieku Hieronim kardynał Albani (cf. wspomniany już tekst x. Ricossy). (...)

      W związku z tym, że okupant Stolicy Piotrowej, wedle tej hipotezy, posiada ważny tytuł do swej stolicy, mówi się, że jest tylko materialnie (materialiter) „Papieżem”. Jest wręcz martwymi „zwłokami” Papieża. Brak mu formy Papiestwa, tego, co czyni że Papież jest Papieżem, czyli autorytetu Chrystusowego obiecanego i sprawowanego przez samego Chrystusa za pośrednictwem Papieża (forma to jest to, dzięki czemu coś jest tym, czym jest). Taki okupant Stolicy Apostolskiej nie jest zatem Papieżem formalnie (formaliter). To rozróżnienie filozoficzne (i dlatego też teologiczne), tak opacznie rozumiane albo wcale nie rozumiane przez wielu (z różnych powodów) stanowiło i nadal niestety stanowi zarzewie niejednego konfliktu. Niemniej jednak „teza z Cassiciacum”, jak zaczęto nazywać tę teorię od pisma, w którym po raz pierwszy się pojawiła („Zeszyty Cassiciacum”, fr. „Cahiers de Cassiciacum”), daje teologicznie pewną odpowiedź na pytanie o ciągłość papiestwa w obecnej sytuacji kryzysu w Kościele. Ale nie jest to miejsce na rozwijanie tematu, który sam w sobie zasługuje na odrębne opracowanie (zamieszczone tutaj). Warto tylko dodać, gwoli ścisłości i sprawiedliwości, że nazywanie tezy „sedeprywacjonizmem” jest wielkim nieporozumieniem, bowiem termin ten miałby oznaczać privatio sedis (pozbawienie/brak stolicy), co jest niemożliwe. Mowa tu natomiast o privatio auctoritatis (pozbawieniu/braku autorytetu), a to rzecz zupełnie inna. (…)”.

      Usuń
    3. Czy można wysłowić tezę z Cassicianum jako „papa materialiter sed non formaliter”?

      Usuń
    4. Tak, można tę tezę tak ująć. To określenie (po polsku oznacza ono: „papież materialnie, lecz nie formalnie”) sformułował sam twórca tego stanowiska, czyli o. Guerard des Lauriers.

      Trzeba przy tym pamiętać, że wg tych poglądów „papież materialny” nie oznacza w rzeczywistości tego, że dany okupant Stolicy Apostolskiej, uważany przez modernistów za papieża, jest częściowo papieżem, a częściowo nim nie jest. Wg tezy z Cassiciacum osoba okupująca tron św. Piotra nie jest wcale papieżem, a jedynie ma tytuł prawny do stania się prawdziwym biskupem Rzymu. Z jednej strony oznacza to, że póki nie ma orzeczenia prawnego (czy to ze strony „kardynałów” elektorów, czy to ze strony „biskupów” modernistycznych, którzy mają tytuły prawne do urzędów w diecezjach), że taki pseudopapież został nieważnie wybrany, póty – zgodnie z tym stanowiskiem – żadna inna osoba nie może zostać ważnie wybrana na ten najwyższy urząd w Kościele. Z drugiej strony tytuł prawny takiego pseudopapieża oznacza to, że gdyby taki mężczyzna zdecydował się usunąć z siebie przeszkodę na drodze do przyjęcia władzy od Chrystusa, którą to przeszkodą jest brak jego intencji, żeby zabiegać o dobro wspólne Kościoła, to – zgodnie z tymi założeniami – po takiej decyzji taka osoba stałaby się prawdziwym następcą św. Piotra. Gdyby więc w obecnej sytuacji taki okupant tronu papieskiego wyrzekł się niekatolickiego nauczania i niekatolickich reform tzw. Soboru Watykańskiego II, to tym samym – wg tezy z Cassiciacum – osoba taka uzyskałaby naczelną władzę w Kościele katolickim.

      Poglądy o. Guerarda des Lauriers są też nazywane sedewakantyzmem materialno-formalnym, gdyż zgodnie z nimi, obiektywnie rzecz biorąc, najpóźniej od 7 grudnia 1965 roku Stolica Apostolska jest nieobsadzona (czyli najpóźniej od tego dnia formalnie występuje stan „sede vacante”). Teza z Cassiciacum tym się rózni od sedewakantyzmu całkowitego, że wg tego drugiego stanowiska soborowi i posoborowi okupanci Stolicy Apostolskiej jako publiczni heretycy – na mocy prawa boskiego – nie mogli zostać ważnie wybrani na urząd biskupa Rzymu. Innymi słowy, wg sedewakantyzmu „czystego” po śmierci Piusa XII nikt nie ma tytułu prawnego do bycia następcą św. Piotra. To z kolei oznacza, że – z punktu widzenia totalistów – można wybrać prawdziwego papieża nawet wtedy, kiedy w Rzymie na tronie zasiada modernistyczny antytpapież.

      Usuń
    5. Tezę z Cassiciacum czasami wyjaśnia się na przykładzie nieważnego małżeństwa. Otóż jeśli dwie osoby wezmą ślub zgodnie z formą prawną przepisaną przez Kościół (w normalnych czasach i w normalnej sytuacji katolicy kanoniczni są zobowiązani do zwyczajnej formy kanonicznej zawarcia małżeństwa, czyli że normalnie muszą ślubować przed upoważnionym księdzem [tzw. świadkiem urzędowym] i dwoma świadkami zwykłymi; jeśli świadek urzędowy jest niedostępny, to katolicy kanoniczni mogą zawrzeć ważne małżeństwo w obecności tylko dwóch świadków zwykłych, czyli nawet bez obecności upoważnionego księdza), ale przy tym takie dwie osoby już podczas ceremonii ślubnej postawią przeszkodę na drodze do prawdziwego małżeństwa (bo np. nie będą mieli intencji, żeby po ślubie podejmować współżycie w celu spłodzenia dzieci), to ich małżeństwo będzie zawarte materialne tylko, ale nie formalne. To znaczy, że póki tacy pseudomałżonkowie nie usuną z siebie przeszkody i póki następnie nie uprawomocnią tego małżeństwa np. przez ponowne wyrażenie zgody małżeńskiej zgodnie z przepisami prawa, póty nie mają uprawnień, które przysługują małżonkom. Innymi słowy, takie dwie osoby nie mogą ze sobą spać, jeśli wcześniej tego swojego nieważnego małżeństwa nie uprawomocnią.

      Ale z drugiej strony, póki nieważność małżeństwa takich dwóch osób nie zostanie ogłoszona przez kompetentną władzę, póty istnieje domniemanie prawne ich małżeństwa. To z kolei oznacza, że taki mężczyzna i taka kobieta, jeśli wcześniej sąd kościelny nie orzeknie nieważności ich małżeństwa, nie mogą wstąpić w nowe związki.

      Podobnie jak z nieważnym małżeństwem, ale zawartym zgodnie z formą przepisaną przez prawo, jest – wg zwolenników tezy z Cassiciacum – z pseudopapieżami od co najmniej 7 grudnia 1965 r. Nie są oni prawdziwymi biskupami Rzymu, ale mogą się nimi stać na podstawie własnej decyzji. Jeśli jednak tacy okupanci Stolicy Apostolskiej nie zdecydują się na usunięcie z siebie przeszkody, to i tak – wg sedewakantystów materialno-formalnych – nie można wybrać innego papieża. Zgodnie z tym stanowiskiem nowego papieża można by było wybrać dopiero wtedy, gdyby kompetentna władza kościelna orzekła, że wybór takich pseudopapieży był prawnie nieważny.

      Usuń
  8. Drogi Anon 07:19,

    W doktrynie biskupa Sanborn nie ma ani sekularyzmu ani klerykalizmu, a jedynie katolicyzm. Jak udajecie, że mówicie "Szacunek!!!"

    OdpowiedzUsuń
  9. Czy biskup Sanborn przeprosił za to, że brał udział w budowie NWO poprzez swoje stanowisko w sprawie covidowych "szczepionek"?

    OdpowiedzUsuń
  10. Chodziło o to, że nieważne czy to mówi osoba świecka czy duchowna a bp należy się szacunek. Co znowu z tym nie tak?

    OdpowiedzUsuń
  11. Anonim 13:36
    Czy to miało być przekonujące? Wielu księży jl z +Lefebvre nie podąża za papieżem Piusem XII, w tym amerykański ks. Joseph Collins (RIP), który był zdecydowanie przeciwny, ale niestety popierał również chodzenie na msze una cum z SSPX, i próbował zapobiec biskupowi Selwayowi w zostaniu diakonem, włamując się do kościoła w Michigan i zakłócając nabożeństwo, aby błagać Selwaya, aby nie robił tego dalej, jeśli nie jest pewien. Ten ekstremizm jest tym, co przewija się przez wszystkich agresywnych zwolenników non una cum, którzy również promują konklawizm i wybieranie papieża z obrządków wschodnich. SSPX to organizacja, która od kilkudziesięciu lat ma przy ołtarzu i w konfesjonałach mężczyzn, którzy nie otrzymali warunkowych święceń i są fałszywymi księżmi novus ordo. Każdy będzie musiał się rozliczyć z tego, że świadomie wpycha ludzi do tych kościołów SSPX i obrządku wschodniego, które mają fałszywych kapłanów, którzy nie trzymają się wiary bezkompromisowo, głoszą błąd, podporządkowują się Bergoglio i akceptują Vaticanum II, ale tylko z powodu rzekomych ważnych mszy, które są una cum Bergoglio, sprzedają kłamstwo, że ludzie są zobowiązani do uczestniczenia w tych rzekomych i wątpliwych ważnych mszach. To jest fałszywe i niebezpieczne. Jest to skandal, niebezpieczeństwo wypaczenia wiary, aby chodzić do kościołów, które nie mają pewności ważnych i prawomocnych mszy katolickich. Przykład Tezy Materialno-Formalnej można znaleźć w historii Kościoła i Novus Ordo Watch go opublikował. Jest to możliwe rozwiązanie dla kolejnego ważnego papieża. Jest to teoria i nie ma sprzeczności z wiarą, aby trzymać się tej Tezy. Ks. Trytek jest członkiem RCI, który jest Instytutem Rzymskokatolickim utworzonym przez biskupa Donald Sanborn. Twój komentarz jest obrzydliwy, ponieważ był subtelnym atakiem na ks. Trytka również dlatego, że wszyscy wiedzą, że jest on związany z biskupem Sanbornem i posiada Tezę. Wstydź się. Konklawizm jest systemem tłumu jak świecka selekcja polityczna. Absurdem jest przypuszczenie, że cały świat przyjmie prawdziwego papieża rzymskiego od kilku duchownych sedewakantystów czy novus ordo ukriańskich obrządków wschodnich, którzy podporządkowują się Bergoglio i Vaticanum II, nie są katolikami, nie mają prawdziwego mandatu papieskiego i tylko rzekomo obowiązują. Proponowanie, że Bóg pozwoli, aby kolejny papież, jeśli zrobi jak może nie, mógł być znany tylko przez grupę sekciarską. Po 65 latach bez papieża absurdem i obrazą jest myślenie, że Duch Święty będzie przewodniczył wyborowi prawdziwego papieża, który będzie tylko dla nielicznych, a nie dla całego Kościoła powszechnego jako najbardziej przełomowe i cudowne wydarzenie w historii papiestwa. Konklawizm pokazuje całkowity brak zrozumienia Kościoła i kryzysu. Wszyscy tu w Polsce wiedzą, że wschód od dziesięcioleci wysyła swoich ludzi do Rzymu po nieważne święcenia biskupie. Wątpliwe święcenia oznaczają, że nie można się do tych mężczyzn zbliżać. Ks. Trytek też by to wiedział. Im więcej wspomina się o konklawizmie, tym bardziej zdrowy i katolicki jest Tezeusz. Tak czy inaczej, żaden z księży Tezeusza nie zobowiązuje żadnego z wiernych do jego przyjęcia, nigdy nie głosi go z ambony, a biskup Sanborn powiedział, że świeccy nie mają obowiązku angażowania się ani nie powinni. To, czego możemy być pewni, to fakt, że biskup Sanborn i wszyscy jego biskupi i księża trzymają się wiary bezkompromisowo i głoszą to, co prawdziwe i katolickie. Spójrzcie na owoce ich misji, a znajdziecie tylko Tradycyjny Katolicyzm.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Więcej teologii katolickiej a mniej ideologii. Nie ma nic uwłaczającego w tym, jeśli życzymy duchownym powrotu do zdrowych zasad katolickich. Posłuszeństwo względem Papieża i jego prawodawstwa (w tym liturgicznego) obowiązuje wszystkich. Teologicznym absurdem jest twierdzenie, że jawni apostaci jakimi są pseudokardynałowie niekatolickiej modernistycznej sekty mogą wybrać innego apostatę na prawowitego Papieża rzymskiego a nie mogą tego uczynić zebrani na soborze biskupi katoliccy w czasie wakatu Stolicy Apostolskiej, gdy nie ma już katolickich kardynałów. Oczywiście czasy są ciężkie, dlatego trzeba podchodzić do takich błędów postlefebrystycznych czy semilefebrystycznych popełnianych przez duchownych z pewną wyrozumiałością, tak jak dziś oceniamy np. błędy koncyliaryzmu, które podzielali w czasie Wielkiej Schizmy Zachodniej nawet bardzo wybitni ludzie Kościoła (jak chociażby Gerson czy kard. Piccolomini – późniejszy Papież Pius II, który się od tych błędów przeszłości odżegnał).

      Usuń
  12. Przecież bp Sanborn nie nakazywał nikomu przyjmowania "szczepionek" tylko twierdził, że to kwestia wyboru osobistego "biorcy". Wymieniał pewne przesłanki, dla których pewne osoby mogą je przyjąć, bodajże utrata pracy w przypadku trudnej sytuacji materialnej itp. To, że kategorycznie nie wyznawał opinii podobnej do innych biskupów o szkodliwości tych preparatów, może dowodzić, że nie chciał się wypowiadać w sprawach , o których nie ma dostatecznej wiedzy, w odróżnieniu od wszechwiedzących tutaj forumowiczów. Nie studiował ani medycyny ani genetyki aby kategorycznie wypowiedzieć się w kwestii. Bp Sanborn skupia się na ochronie duszy najbardziej. Ciało pozostawia "ekspertom" świeckim. Proszę nie słuchać podszeptów diabła i nie "wyliczać" bp Sanbornowi "listy zarzutów" przed Jego ,miejmy nadzieję wizytą w Polsce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Upłynęło już trochę czasu i można spojrzeć na sprawę szczepionek z pewnej perspektywy. Nie mogłem zrozumieć, dlaczego ze sprawy szczepienia antykowidowego robi się omalże sprawę doktrynalną. Szczepienia antykowid – złe, szczepienia antygruźlicze – dobre. Szczepionki to po prostu zwykłe narzędzie współczesnej medycyny i nie ma co do tego dorabiać jakieś wielkiej filozofii.

      Usuń
  13. Anonim 21:07
    Bardzo smutno patrzeć na tak obrzydliwe pomówienie tak typowe dla agresorów anty non una cum i anty Guérard des Lauriers. Najwyraźniej nie zrozumiałeś komentarzy i przypisujesz sobie złą wolę i gorsze rzeczy. To obraża prawo dobroczynności. Kiedy wyjdziesz z prawdziwym nazwiskiem, tchórzu, i będziesz bronił Kościoła przez dziesięciolecia otwarcie, jak to robili biskup Sanborn, ks. Cekada, bp Dolan i ks. Trytek, i przytoczysz dowody na swoje absurdalne twierdzenia, wtedy będziemy mogli dodać je do śmietnika, ponieważ zostaną sfałszowane, ponieważ nie ma żadnych dowodów, ponieważ jest to tylko pochopne oskarżenie. Ale możemy porozmawiać o dowodach, które istnieją teraz w sieci, o SSPX-sedewakantystach, którzy wskoczyli do pociągu z pieniędzmi, aby robić i sprzedawać maski sprzedawane na całym świecie, zarabiając na tym mnóstwo pieniędzy. Jadąc na kłamstwach, że rząd zmusił do noszenia masek, ale jednocześnie powiedział, i mam solidny dowód, że nie zgadza się z mandatami masek. Włóż swoje pazury z powrotem do kota i spróbuj być moralnym chrześcijaninem.

    OdpowiedzUsuń
  14. Anonimowy 21:16
    Nic nie jest w tym złego i jest to poprawne. Zapewne niewinny błąd w zrozumieniu z anonimu 20:25. Pax tecum!

    OdpowiedzUsuń

  15. Ignorancja nie zastąpi rzeczywistości i prawdy. Teza nie proponuje tego, co twierdzisz. Ergo. Katolicyzm i papiestwo to fantazja dla konklawistów, którzy nie mają katolickich ważnych i licencjonowanych biskupów w novus ordo. Same gadki bez dowodów. W przeciwnym razie wymień tych wszystkich katolickich biskupów. Kim oni są i gdzie są? Czy to jest ta okropna teoria biskupa novus ordo w lesie, którą wiele lat temu ks. Cekada udowodnił brak niezbędnych źródeł zatwierdzonych przez Kościół?

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.