Francisco Franco y Bahamonde |
Obił mi się kiedyś o uszy zarzut wobec generała Franco, jakoby jedynym powodem, dla którego „rozpętał” bunt przeciwko „legalnemu”, demokratycznemu rządowi republiki, była chęć zdobycia władzy. Zarzut ten nie wytrzymuje jednak konfrontacji z faktami.
Zacznijmy może od tego, że gen. Franco chyba najdłużej ze wszystkich dowódców wahał się z przystąpieniem do powstania. Owszem, czuł wręcz odrazę względem lewicowego rządu, ale nie chciał przelewać hiszpańskiej krwi i rozpoczynać wojny. Jego nastawienie zmieniło się dopiero w ostatnich dniach przed wybuchem powstania, po zamordowaniu przez socjalistów w nocy z 12 na 13 lipca przywódcy monarchistów - Calvo Sotelo.
Przeciwko tej tezie świadczy również fakt, że nie było nawet pewne, iż to właśnie gen. Franco obejmie władzę w powojennej Hiszpanii. Z początku to nawet nie on dowodził powstaniem. Dowództwo miał objąć, skazany na wygnanie po nieudanym puczu z AD1932, gen. José Sanjurjo. Zmarł on jednak w pierwszych dniach powstania, w wyniku katastrofy lotniczej. Po jego śmierci dowództwo objęła Rada Obrony Narodowej. Drugim „przeciwnikiem” Generała w uzyskaniu pełni władzy, i chyba najpoważniejszym, był José Antonio Primo de Rivera. Został on jednak aresztowany przez rząd jeszcze przed wybuchem wojny, 6 lipca, i rozstrzelany przez komunistów w więzieniu Alicante 20 listopada AD1936. Teorie, iż Generał maczał palce w śmierci Primo de Rivery lub specjalnie nie udzielił pomocy są absolutnie bezpodstawne i nie zostały poparte żadnym argumentem. Kolejny na drodze stał gen. Emilio Mola, który również zginął w, spowodowanej złą pogodą, katastrofie lotniczej. Żona gen. Franco wspominała, że Generał rozpłakał się na wieść o śmierci przyjaciela.
Ostatnią możliwą osobą, która mogłaby przejąć władzę zamiast Franco, był Jefe karlistów - Manuel Fal Conde. Jest to jedyna z przytoczonych tutaj osób, co do której „eliminacji” Franco się przyczynił. Mianowicie, wygnał on Fal Condego do Portugalii na czas trwania wojny. Powodem miało być założenie przez Jefe Królewskiej Akademii Wojskowej, w której szkolone miały być dalsze kadry Requetés, bez pozwolenia Generała.
Najlepszym zaś, moim zdaniem, argumentem, obalającym tezę o pysze i chęci władzy Generała, jest jego ogromna pobożność. Codziennie brał udział we Mszy Świętej i zmawiał Różaniec co sobotę. Generał pochodził z mocno katolickiej rodziny i nie mógł bezczynnie siedzieć, gdy jego Ojczyzna ulegała sekularyzacji, gdy płonęły kościoły i ginęli duchowni. Nie chciał przelewać hiszpańskiej krwi, ale nie miał wyboru - czerwonego chwasta należało wyrwać dla dobra Hiszpanii.
Generał Francisco Franco był pobożnym katolikiem i żarliwym patriotą. Zależało mu na losie Ojczyzny - Katolickiej Hiszpanii. Ta miłość kierowała nim podczas całej wojny. Miłość do Boga i Ojczyzny. Nie żadna chciwość. I choć miał swoje wady - nie ulega wątpliwości, że to głównie dzięki niemu bezchmurne niebo nad całą Hiszpanią zastąpiło krwawą burzę komunizmu.
Bartosz Edward Koniewicz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.