Strony

sobota, 23 marca 2024

Kościół jest nieomylny w swoim powszechnym prawodawstwie. Modlitwy Kościoła nie mogą zawierać nic błędnego przeciw wierze.

 „KOŚCIÓŁ ZAWSZE STANOWCZO POTĘPIAŁ 

TWIERDZENIE, IŻ JEGO PRAWA POWSZECHNE MOGĄ 

BYĆ NIEZGODNE Z NAUKĄ CHRYSTUSOWĄ, A TYM

SAMYM PRZYPISYWAŁ SOBIE W TYM WZGLĘDZIE 

DAR NIEOMYLNOŚCI.

MODLITWY DLA PUBLICZNEGO UŻYTKU CAŁEGO 

KOŚCIOŁA, APROBOWANE PRZEZ KOŚCIÓŁ, NIE MOGĄ

ZAWIERAĆ NIC BŁĘDNEGO PRZECIW WIERZE

I DOBRYM OBYCZAJOM.”

KS. DR MACIEJ SIENIATYCKI

APOLOGETYKA CZYLI DOGMATYKA FUNDAMENTALNA

Biskup, który uczestniczył we Mszy św. Papieża Piusa XII, skomentował to tak:

"Właśnie uczestniczyłem w najbardziej poruszającej Mszy św. w moim życiu. Tylko święty może tak odprawiać".

Również tylko święty mógł zobaczyć swój prywatny cud wirującego słońca
 (taki sam jak w Fatimie) w Ogrodach Watykańskich...

 Tradycyjnie już, w okolicach Wielkiego Tygodnia pragniemy przypomnieć, że reformy liturgiczne ostatniego, jak dotąd, katolickiego Papieża, Piusa XII, mają charakter obowiązujący w Kościele katolickim. Zwłaszcza, że cały czas jest to podważane przez wielu tradycjonalistów (w tym niektórych sedewakantystów).

 Rok temu opublikowaliśmy tekst przetłumaczony ze strony hiszpańskojęzycznej : WIĄŻĄCY CHARAKTER REFORM LITURGICZNYCH PAPIEŻA PIUSA XII.

 Na końcu tego tekstu znajduje się znamienne zdanie : 
   Innymi słowy, pytanie jest bardzo proste, albo przyznaj, że Jego Świątobliwość Papież Pius XII był w rzeczywistości prawowitym Papieżem i zaakceptuj jego reformy, albo zaprzeczaj, że był prawowitym Papieżem, całkowicie. Nie ma tu żadnej drogi pośredniej.

  Nie ma tu żadnej "trzeciej drogi", albo uznaje się Piusa XII za papieża, albo nie. Bo nie można przecież popadać w błąd lefebrystów i innych semitradycjonalistów twierdząc, że prawdziwy Papież i prawdziwy Kościół może wprowadzić fałszywy, szkodliwy czy błędny ryt dla całego Kościoła powszechnego. Kościół jest w tym względzie również nieomylny, jak pisał m.in. ks. dr. Maciej Sieniatycki w swojej "Apologetyce czyli Dogmatyce fundamentalnej" (cytat na początku tego tekstu).

 Tymczasem w dniu dzisiejszym, po raz kolejny spotkałem się z takimi twierdzeniami, na stronie, oczywiście, "Katolickiego Ruchu Oporu". Tu jednak muszę uczynić rozróżnienie, gdyż mam na myśli nie stronę x. [bpa] Michała Stobnickiego ("Walka o Wiarę"), a stronę x. Włodzimierza Małoty, który jako jedyny prowadzi stronę otwarcie pod swoim nazwiskiem, jest więc w tym względzie bardziej uczciwy niż jego biskup, który występuje jako "wierni świeccy", uprawiając wciąż tą śmieszną konspirację. Niestety, również w przypadku x. Małoty nie są publicznie podane żadne miejsca celebracji, jest jednak podany przynajmniej teren działalności (diecezja tarnowska), jak również warto nadmienić że niedawno x. Małota osobiście zaangażował się w protesty rolników i odprawiał Msze św. publicznie, polowo, na naczepie ciężarówki, dla zgromadzonych protestujących. W tym momencie, biorąc również pod uwagę, że x. Małota (podobnie jak x. Jacek Bałemba i x. Dariusz Kowalczyk) jest "non una cum", czyli nie wymienia imienia heretyka Bergoglio w Kanonie, a także jest kapłanem ważnie wyświęconym (przyjął święcenia sub conditione), to jest on chyba najlepiej wypadającym kapłanem tzw. Ruchu Oporu w Polsce. Niestety, dziś również on zaatakował (nie wprost, lecz przez pytanie, chociaż wyglądające bardziej na pytanie retoryczne) Ojca Świętego, Papieża Piusa XII, nieomylność Kościoła katolickiego oraz katolików integralnych, wiernych i posłusznych Papieżowi, a nie własnemu subiektywnemu osądowi religijnemu.


Zadane na końcu pytanie sugeruje, że katolicy którzy trzymają się liturgii zatwierdzonej i promulgowanej przez Papieża Piusa XII mogą nie być katolikami... A tym samym sam Pius XII mógł nie być katolikiem, skoro wprowadził "modernistyczne wynalazki", a więc nie był by wówczas Papieżem... Na tak postawione pytanie można było odpowiedzieć tylko pytaniem równie dosadnym:


Niestety próba dalszego kontynuowania dyskusji nie powiodła się, gdyż x. Małota wyłączył możliwość komentowania. Czyżby bał się prawdy? Może po prostu boi się on zajęcia jednoznacznego stanowiska w tej (i nie tylko tej) sprawie?


W odpowiedziach pod innym komentarzem widzimy bowiem, że x. Małota wyraźnie boi się zajęcia logicznego, konsekwentnego stanowiska które wynikało by z jego wywodu, a więc że skoro "wynalazki" Piusa XII są "modernistyczne", tzn. że ostatnim prawdziwym papieżem nie mógł być Pius XII, tylko ktoś wcześniejszy. 

 Oczywiście idąc tym tropem ostatecznie dojdziemy, podobnie jak niejaki agent modernistyczno-żydowski Karol Ambroziak vel Szymon Klucznik do stwierdzenia, że ostatnim papieżem był ktoś w XVII a może nawet w XIV wieku, czy jeszcze wcześniej... To nonsens. W liturgii Wielkiego Tygodnia z 1955 r., promulgowanej przez Papieża Piusa XII nie da się znaleźć niczego, co było by sprzeczne z nieomylną doktryną Kościoła, czyli z Wiarą i dobrymi obyczajami (w przeciwieństwie do "nowej mszy" – Novus Ordo Missae Pawła VI, która jest jawnie heretycka). 

 Jednak w kolejnym wpisie x. Małota już nie pyta, lecz stawia tezę, że nie da się być rzymskim katolikiem inaczej, niż odprawiając wg. Mszału pre-55. Wynika więc z tego, że CMRI, Trydenckie Bractwo Kapłańskie i wielu innych, prawych, integralnych katolików w rzeczywistości (wg. x. Małoty) nie jest do końca rzymskimi katolikami... A sam Pius XII nie był w takim razie do końca rzymskim papieżem...

W rzeczywistości nie ma innej opcji, 
jeśli chce się być do końca rzymskim katolikiem, 
niż posłuszeństwo Papieżowi Rzymskiemu!

Warto zwrócić uwagę że autorzy powołują się 
w swym poście na dr Petera Kwasniewskiego, 
znanego amerykańskiego pseudo-tradycjonalistę 
/ modernistę (polskiego pochodzenia),
odrzucającego Nieomylność Papieską...

 Znamy wszystkie argumenty przeciwników reform liturgicznych Piusa XII, bo wśród nich było przecież dwóch naszych najwybitniejszych duchownych, jeden wielki teolog, nieodżałowanej pamięci, jeden z najlepszych (jeśli nie najlepszy!) liturgista i kanonista ostatniego półwiecza, śp. x. Antoni Cekada, a drugim równie wybitny, dobry kaznodzieja, duszpasterz i misjonarz, twórca misji katolickich na całym świecie śp. x. bp Daniel L. Dolan. Mając w pamięci tych wielkich Kapłanów i ich dorobek, musimy jednak uczciwie przyznać, że cała ich argumentacja, chociaż bardzo szczegółowa i przekonywująca (tutaj x. Małota wcale nie "odkrywa Ameryki" jak mu się być może błędnie wydaje, bo wszystkie te argumenty i wiele innych są znane od wielu lat), opiera się na twierdzeniu i powtarzaniu jak mantrę, że starsza liturgia była bogatsza, miała więcej symboliki, była lepsza, pełniejsza, że nowa jest poucinana, uboga, i że zawiera pewne elementy, które później zostały wykorzystane przy tworzeniu NOM, a także, oczywiście, koronnym argumentem jest to, że jej współautorem był Hannibal Bugninii, który później był współautorem Novus Ordo. Całkowicie pomija się przy tym fakt, że ta liturgia była podpisana i promulgowana przez katolickiego Papieża, który ma dar nieomylności... Ale nawet, pomijając to wszystko, nie istnieje żaden argument, żaden dotychczasowy, poważny autor (kapłan, teolog) badający tą sprawę nie wykazał, żeby ta nowa liturgia Wielkiego Tygodnia była choćby w jednym małym punkcie heretycka, czy choćby sugerująca albo dopuszczająca herezję, tak jak "nowa msza" czyni to w wielu miejscach... 

 Samo odwrócenie kapłana i kierunku celebracji, na co zwrócił uwagę x. Małota, nie jest per se heretyckie. Przede wszystkim, trzeba podkreślić, że zdjęcie użyte specjalnie w tym celu przez x. Małotę sugeruje, że kapłan jest zwrócony tyłem do ołtarza, że stolik do poświęcenia palm ma być ustawiony tak samo jak stolik do Novus Ordo, w prezbiterium lub w nawie kościoła, tyłem do tabernakulum, podczas gdy rubryki z 1955 r. absolutnie czegoś takiego nie przewidują. Przed reformą Piusa XII obrzęd poświęcenia palm owszem odbywał się w kościele, przy ołtarzu, a po nim następowała procesja z palmami wokół kościoła (mogło być też tak, że obrzęd odbywał się w innym kościele na terenie parafii, np. rektoralnym, filialnym, pomocniczym czy cmentarnym, a później procesja szła do kościoła parafialnego, gdzie sprawowana była uroczysta Msza św.). W rycie Piusa XII z 1955 r. jest inaczej, obrzęd poświęcenia palm odbywać się powinien, zgodnie z rubrykami, na zewnątrz, na placu przed kościołem, podobnie jak poświęcenie ognia w Wielką Sobotę. Stolik nie jest więc ustawiony tyłem do ołtarza, lecz na zewnątrz, nie przypomina też w żaden sposób stolika do sprawowania NOM. Zdjęcie użyte przez x. Małotę (czy raczej, udostępnione przez niego) pokazuje obrzęd sprawowany niezgodnie z rubrykami, wewnątrz kościoła. Jest to więc manipulacja (nie wiem czy autorzy oryginalnego wpisu są tego świadomi, jeśli tak, jest to grzech ciężki, jeśli nie, powinni to poprawić). Tak ten obrzęd powinien wyglądać odprawiany poprawnie: 

Indultowcy na Ostrowie Tumskim we Wrocławiu.
Zdjęcia mają charakter wyłącznie poglądowy i nie są promowaniem indultu!
Indultowcy w Bytomiu, kościół p.w. św. Ducha

 Warto przy okazji zwrócić uwagę, że również FSSPX odprawia te obrzędy niezgodnie z rubrykami, przynajmniej tak było kilkanaście lat temu, w Warszawie-Radości, gdzie uczestniczyłem wówczas, będąc uczniem liceum w Józefowie, w uroczystościach Wielkiego Tygodnia. Rubryki mówią wyraźnie, że ma być to stolik do poświęcenia palm (zresztą, rubryki sprzed Piusa XII też mówią o stoliku na palmy, z tym że ustawionym w prezbiterium, z boku, w okolicy kredencji, tak aby kapłan odmawiając modlitwy z błogosławieństwami od ołtarza mógł widzieć palmy, pokropić je etc.), tymczasem FSSPX ustawiało coś na kształt ołtarza polowego, na którym stał pulpit z mszałem, krucyfiks i lichtarze, a obok osobny stolik, na którym ułożone były palmy (czyli podobnie jak w rubrykach sprzed Piusa XII, tyle że na zewnątrz); zresztą to nie jedyny przykład mieszania rytów w wykonaniu bractwa. 

 Ktoś jednak może wytoczyć tu argument, że piszący te słowa jest wiernym związanym z apostolatem x. Rafała Trytka ICR i uczęszczającym na Msze św. do tego kapłana, a x. Rafał Trytek jest również kapłanem odprawiającym wg. Mszału pre-55, mało tego, należącym do Instytutu Rzymskokatolickiego bpa Sanborna, również znanego z krytyki tychże reform. Jak więc można to pogodzić? Przede wszystkim trzeba przypomnieć, że żyjemy w czasach powszechnego zamętu, kiedy od ponad 60 lat Kościół jest pozbawiony swej widzialnej Głowy, tj. Papieża Rzymskiego. W normalnych czasach nie byłoby w ogóle żadnej dyskusji na ten temat, bo jedyną liturgią dla rzymskich katolików była by ta, którą aprobuje i którą sam odprawia Papież (nie było nigdy w Kościele żadnych form zwyczajnych i nadzwyczajnych, był zawsze jeden Ryt Rzymski, a także inne zatwierdzone, starożytne ryty, które w czasach Soboru Trydenckiego miały więcej niż 200 lat). 

 Dziś jednak żyjemy w czasach największego w historii kryzysu Kościoła, i nie powinniśmy popadać w żadne niezdrowe, fanatyczne skrajności na podstawie własnych upodobań. Osobiście, gdybym miał taką możliwość (gdyby w Polsce powstał np. regularny apostolat CMRI lub Trydenckiego Bractwa Kapłańskiego) to uczestniczył bym w obrzędach Wielkiego Tygodnia wg. Mszału Piusa XII z 1955 r. Jednak obecnie nie ma takiej możliwości, a samo odprawianie wg. wcześniejszych ksiąg liturgicznych nie jest niczym złym, o ile kapłan nie ma wyraźnej intencji odrzucenia autorytetu Papieża Piusa XII (x. Rafał Trytek nie ma na pewno takiej intencji, gdyż byłoby to sprzeczne z jego Deklaracją Doktrynalną i wieloma artykułami i kazaniami, w których pisał on, że trzeba być poddanym Papieżowi, oraz że nie możemy być jak gallikanie czy williamsonowcy, którzy stawiają własny osąd religijny ponad autorytet Kościoła; natomiast jeśli chodzi o x. Małotę, to niestety nie mam pewności co do jego intencji w tej materii, więc raczej unikał był uczęszczania do niego na Mszę św. i inne ceremonie, zwłaszcza w Wielkim Tygodniu...). 

 Nie można popadać więc w skrajności w rodzaju FSSPX które mówi, że tylko mszał z 1962 r. jest właściwy, bo "tak powiedział abp. Lefebvre", ani jak pewien biskup z Meksyku, który twierdzi, że wszyscy którzy nie odprawiają wg. Mszału z 1955 r. są automatycznie schizmatykami i są poza Kościołem (bo "tak mówił bp. Oravec"), podobnie też nie można popadać w odwrotną skrajność i twierdzić, że Ci którzy odprawiają wg. Mszału z 1955 r. nie są do końca rzymskimi katolikami. Wszystkie te twierdzenia mają taki sam charakter sekciarski. Tylko Papież Rzymski ma prawo i autorytet aby nieomylnie orzec, który Mszał jest właściwy i powinien być odprawiany przez katolików. Obecnie najbezpieczniej i najroztropniej jest trzymać się ostatniego promulgowanego Mszału przez ostatniego katolickiego Papieża, który zmarł w opinii świętości i o którym wiemy, że był nieomylny również w promulgowaniu powszechnego prawodawstwa kościelnego czy norm liturgicznych. To stanowisko jest bezpieczne, roztropne oraz logiczne, choć oczywiście nie zamyka ono pola na merytoryczną dyskusję czy krytykę tych reform liturgicznych, ale nie może być mowy o ich całkowitym odrzuceniu, bo to miałoby charakter odrzucenia autorytetu papieskiego. Czym bowiem różni się twierdzenie "uznajemy że Pius XII był papieżem ale odrzucamy jego reformy" od twierdzenia lefebrystów "uznajemy że Paweł VI był papieżem ale odrzucamy jego reformy"? Jedno i drugie jest tak samo nielogiczne i niekatolickie, dlatego trzeba być w tej materii niezwykle ostrożnym również w słownictwie. Można, powołując się np. na zasadę epikei, niestosować się do tych reform, ale nie można ich odrzucać, a tym bardziej, nazywać katolików którzy się do nich stosują "nie do końca rzymskimi katolikami". To właśnie wbrew temu ci katolicy w możliwie najpiękniejszy i pełny (integralny) sposób manifestują swoją RZYMSKOŚĆ, poprzez celebrowanie nie tego, co im samym wydaje się lepsze i co im się bardziej podoba, lecz tego, co zostało ważnie ustanowione przez RZYM! 
„Tak dalece winniśmy być w zgodzie z Kościołem katolickim, ażeby uznać za czarne to, co naszym oczom wydaje się białe, jeśliby Kościół określił to jako czarne.” – św. Ignacy Loyola.

Michał Mikłaszewski, redaktor naczelny

Sobota po Niedzieli Męki Pańskiej AD 2024 


UZUPEŁNIENIE, 8 KWIETNIA 2024:

Świeccy bardziej papiescy od Papieża, czyli neogallikanizm w imię "tradycji"... 

 Nie minęły dwa tygodnie od publikacji tegoż artykułu, a już wymaga on pewnego uzupełnienia, dopowiedzenia, gdyż ataki na liturgię ważnie promulgowaną przez Ojca Świętego, Papieża Piusa XII nie ustają na sile, nie tylko w naszym Kraju, ale również (zwłaszcza) za granicą. Warto zwrócić uwagę, że najbardziej widocznymi i głośnymi wojownikami w tej sprawie są z reguły świeccy, którym się wydaje, że są obdarzeni władzą duchowną, i mogą udzielać lekcji liturgiki Kościołowi (Papieżowi Rzymskiemu), wiedząc, lepiej niż Papież, która liturgia jest zgodna z tradycją i właściwa... W Polsce takim świeckim, samozwańczym wojownikiem, walczącym z reformami Papieża Piusa XII, był niegdyś pan Łukasz Paczuski, który na szczęście od dłuższego czasu nie jest już aktywny w Internecie. Ci świeccy w swoich internetowych pisaninach są często dużo bardziej radykalni i agresywni niż osoby duchowne... W krajach anglojęzycznych takich wojowników jest wielu, a jeden z nich zdążył w ostatnią sobotę zaatakować CMRI i bpa Pivarunasa, a przede wszystkim, pośrednio Ojca Świętego Piusa XII, pod wpisem ze zdjęciami z liturgii Wigilii Paschalnej i Mszy św. o północy, z kościoła CMRI w Omaha, USA, które zamieściliśmy na naszej stronie 6 kwietnia, a link opublikowaliśmy na jednej z międzynarodowych grup tradycjonalistycznych (sedevacante) na Facebooku. 


Komentarz można przetłumaczyć następująco:
ICKSP używa wszystkich pre55. Wielki Tydzień Piusa XII to śmieci. Nie ma obowiązku w nim uczestniczyć. Uczęszczaj na niską mszę w Niedzielę Palmową i unikaj ich.

 Co ciekawe, skrót ICKSP, to skrót od Instytut Chrystusa Króla Najwyższego Kapłana (Institute of Christ the King Sovereign Priest), a więc indultowej organizacji podobnej jak bardziej znane w Polsce Bractwo kapłańskie św. Piotra czy Instytut Dobrego Pasterza, powołane 1 września 1990 r. zgodnie z "Motu Proprio" Ecclesia Dei bpa Wojtyły (pseudopapieża Jana Pawła II). Jest więc znamienne, że agresywnym wrogiem reform papieskich jest ktoś, kto uczęszcza na msze do indultowego instytutu (nie wiadomo czy ta osoba uważa siebie za sedewakantystę, ale jest obecna na sedewakantystycznej grupie, gdzie jest "najbardziej zasłużonym członkiem", jest to więc swego rodzaju schizofrenia duchowa, z jednej strony być sedewakantystą, a z drugiej uczęszczać na indult, gdzie sprawowane obrzędy są najprawdopodobniej w ogóle nieważne, bo celebransami są duchowni wyświęceni przez "biskupów" Novus Ordo...). Jednocześnie instytut ten, jak każda indultowa organizacja, aby legalnie istnieć i prowadzić swoją działalność w ramach Neokościoła, musi formalnie akceptować nową "mszę" Pawła VI i reformy posoborowe, uznając je za ważne i prawowite...

 Wychodzi więc na to, że osoba, która nazywa reformy prawowicie promulgowane przez prawdziwego Papieża śmieciami (pada tu angielskie słowo trash, które słownik w pierwszej kolejności tłumaczy jako śmieć, śmietnik, śmiecie, jako inne opcje znaczenia tego słowa podając m.in. tandeta, szmira, bzdura, kicz, mizerota, tanizna), jednocześnie uczęszcza do instytutu, który jako ważną i prawowitą uznaje Novus Ordo Missae, czyli prawdziwy śmieć, tandetę, szmirę, bzdurę, kicz, mizerotę i taniznę, prawdziwą kloakę i ohydę spustoszenia, protestancko-judaistyczną masońską ucztę, bękarta, zrodzonego ze związku z nierządnicą, potomstwo nierządnicy (takich określeń używał m.in. abp. Lefebvre, i są one słusznymi). Ten człowiek uważa że ma prawo zwalniać katolików z obowiązku uczestnictwa (sic!) w obrzędach Wielkiego Tygodnia (nota bene, nie ma obowiązku uczestnictwa w obrzędach Wielkiego Tygodnia, więc niezależnie od tego, na jaką liturgię się uczęszcza, obowiązkowa jest tylko Msza św. w Niedzielę Palmową i w Niedzielę Wielkanocną, uczestnictwo w pozostałych obrzędach W.T. nigdy nie było obowiązkowe...), jednocześnie duchowny ICKSP, gdyby się go zapytać czy w niedzielę można iść na NOM, gdy nie ma się możliwości uczestnictwa w "mszy trydenckiej", odpowiedział by z pewnością, że można, a nawet należy w ten sposób wypełnić niedzielny obowiązek, bo przecież nie mógł by odpowiedzieć inaczej...

 Trzeba to jasno pokreślić, że zachowanie i słowa tego człowieka świadczą o poważnych problemach i duchowej schizofrenii, czym innym jest merytoryczna, teologiczna krytyka niektórych zmian (przy jednoczesnym szacunku do autorytetu Papieskiego, który je promulgował), a czym innym nazywanie ich śmieciami... Jeśli nazwiesz coś, co pochodzi od Stolicy Apostolskiej, od nieomylnego Papieża, „śmieciami”, to znaczy, że nie jesteś katolikiem, ale heretykiem i schizmatykiem! Nawróć się! Warto zwrócić uwagę, że to samo robią schizmatycy, którzy często chlubią się, że mają piękną liturgię, piękniejszą niż w papieskim Rzymie. Ale liturgia tych, którzy odrzucają Papieża, nieważne jak piękna i tradycyjna, jest warta tyle, co śmieci. Wschodni schizmatycy (tzw. prawosławni) również używają jak wiadomo wspaniałej, starożytnej liturgii, często rzeczywiście dużo bogatszej, piękniejszej i starszej niż rzymska, podobnie jak ci, którzy odrzucają Papieża Piusa XII, ale wszystko to niestety warte jest tyle, co sfabrykowane śmieci...

 Dlatego należało by odwrócić to co ten człowiek napisał, i stwierdzić, że nie ma obowiązku uczestnictwa tam, gdzie jest duch schizmy i nieposłuszeństwa Papieżowi. Tak samo jak katolicy nie mają obowiązku uczestnictwa jeśli jedyną dostępną "tradycyjną mszą" jest msza w kaplicy FSSPX czy w innym miejscu, gdzie wymienia się w kanonie imię heretyka Bergoglio, tak samo nie mają obowiązku uczestnictwa we mszy u kapłana, który jasno i otwarcie publicznie deklaruje, że odrzuca reformy Papieża Piusa XII. Taki kapłan nie jest w Komunii (czyli jedności eklezjalnej) dyscypliny i kultu z ostatnim katolickim Papieżem, zrywa więc jedność z Kościołem katolickim. Jest więc de facto schizmatykiem, i katolicy powinni unikać takiego kapłana. Nawet jeśli taki kapłan deklaruje się publicznie jako sedewakantysta, to niestety, nie każdy sedewakantysta jest integralnym katolikiem. W ostateczności katolicy mogą iść w Niedzielą Palmową na cichą Mszę do takiego kapłana, a unikać uczestniczenia w obrzędach Wielkiego Tygodnia, skoro intencją sprawowania tych obrzędów we wcześniejszej formie jest publicznie wyrażone nieposłuszeństwo Papieżowi i odrzucenie jego nieomylnego prawodawstwa. Czym innym jest sprawowanie wcześniejszej liturgii przez kapłana, który uznaje Piusa XII, i powołując się na zasadę epikei, czyli domniemanej zgody prawodawcy, odprawia po staremu, licząc, że gdyby był dziś katolicki Papież, to by takiej zgody udzielił. Ale katolicki Papież, udzielając takiej zgody, postawił by za pewne jasny warunek, że nowe obrzędy muszą być uznawane za ważne i prawowite. Tak jak indultowcy, chcąc odprawiać "mszę trydencką" będąc w Neokościele, muszą uznawać "nową mszę" Pawła VI, skoro uznają go za papieża, za ważną i prawowitą (i jest to całkowicie logiczne, jeśli ktoś twierdzi, że Paweł VI był papieżem, to musi uznawać, że NOM jest ważnie promulgowaną, ważną i prawowitą liturgią Kościoła), tak samo też katolicy integralni, jeśli chcą odprawiać Wielki Tydzień sprzed reformy Piusa XII, muszą uznawać obrzędy Piusa XII za ważne i prawowite, a nie mogą ich odrzucać, jeżeli uznają Piusa XII za prawdziwego Papieża. Nie ma żadnej innej opcji!

 Na koniec krótki cytat z Konstytucji Dogmatycznej Pastor Aeternus Soboru Watykańskiego, który powinien raz na zawsze rozwiać wszelkie wątpliwości w tej sprawie (z najnowszego biuletynu Seminarium Mater Dei, CMRI – Adsum) :
Sobór Watykański I nieomylnie naucza : 
Ojcowie bowiem IV Soboru Konstantynopolitańskiego, idąc ściśle śladami swoich poprzedników złożyli uroczyste wyznanie: „Pierwszym warunkiem zbawienia jest zachowanie normy prawdziwej wiary. Niemożliwe jest bowiem, aby słowa naszego Pana Jezusa Chrystusa, który powiedział: „Ty jesteś Piotr” – Skała i na tej skale zbuduję Kościół mój” (Mat. 16:18) nie były prawdziwe. I te prawdy potwierdził bieg historii, bo na Stolicy Apostolskiej religia katolicka zawsze pozostawała nieskalana, a jej nauki święte.

„Istotnie, tę doktrynę apostolską wyznawali wszyscy Ojcowie, a święci ortodoksyjni Doktorzy odnawiali ją i podążali za nią. W pełni bowiem zdawali sobie sprawę, że ta Stolica św. Piotra, zgodnie z Boską obietnicą Naszego Pana i Zbawiciela daną księciu Jego uczniów, zawsze pozostaje nieskażona żadnym błędem: „Modliłem się za tobą, aby nie ustała wiara twoja, a ty, gdy się nawrócisz, utwierdzaj swoich braci” (Łk 22:32).

   Liturgia i prawa liturgiczne są sprawą drugorzędnego przedmiotu nieomylności Kościoła; Papież Pius XII, jako prawdziwy papież nie mógł promulgować liturgii stanowiącej zagrożenie dla wiary. 

   Poza tym Sobór Watykański także nieomylnie naucza :

Oświadczamy, że orzeczenie Stolicy Apostolskiej, której autorytet jest niezrównany, nie podlega rewizji przez nikogo; ani też nikomu nie wolno wydawać sądów na temat jej decyzji”. 
   Dlatego, ponieważ papież Pius XII był prawdziwym papieżem, liturgia przez niego promulgowana nie podlega rewizji przez nikogo ani nikt nie może osądzać decyzji Papieża.

   Poza „Przywróconym Wielkim Tygodniem” papieża Piusa XII, ten sam Biskup Rzymu ustanowił dla Kościoła powszechnego święto św. Józefa Robotnika (1 maja) i święto Najświętszej Maryi Panny Królowej (31 maja) a także przedłużył post wielkopostny w Wielką Sobotę do północy.

Michał Mikłaszewski, redaktor naczelny

W święto Zwiastowania N.M.P. AD 2024 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.