“Kto modli się z heretykami, sam staje się heretykiem” – św. Agaton, Papież
“Jest prawie niemożliwe, aby katolicy, którzy społem z heretykami lub schizmatykami uczestniczą w jakimkolwiek akcie kultu, warci byli usprawiedliwienia od tego pożałowania godnego przestępstwa.”
~ Papież Benedykt XIV, 1748, De Synodo, księga VI, rozdział 5, Art. 2
Redakcja Tenete Traditiones jako jeden z głównych celów swojej działalności stawia sobie obronę Świętej Wiary oraz zasad katolickich, integralnie pojmowanych - tj niezmiennego i nieomylnego Magisterium Kościoła katolickiego, przed wszelkimi jego wrogami, tak zewnętrznymi, jak i (zwłaszcza!) wewnętrznymi. Najgorszymi jednak wrogami Kościoła są ci, którzy stwarzają nie tylko wszelkie pozory przynależności do Niego, ale również bycia jego najbardziej konserwatywnym skrzydłem. Mowa oczywiście o ruchach i grupach post-indultowych, będących oficjalną częścią modernistycznego Neokościoła, a odwołujących się w swym stanowisku do dokumentu "Summorum Pontyficum" autorstwa heretyka i skrajnego progresisty x. Józefa Ratzingera - czyli posoborowego "papieża" Benedykta XVI. Są oni znacznie bardziej niebezpieczni od wrogów jawnych i otwartych, gdyż przebierając się w stare szaty i udając katolików, zwodzą wielu ludzi skuszonych "mszą trydencką" odprawianą w ładnym, starym kościele, i blisko miejsca zamieszkania... Zasadzka ta jednak prowadzi do bycia w jednym "kościele" z tymi, którzy 60 lat temu zniszczyli Świętą Wiarę i doprowadzili do niemal całkowitej destrukcji katolicyzmu, oraz do bycia w pełnej jedności ("una cum") z fałszywym "papieżem" i modernistyczną hierarchią, a więc do bycia w fałszywym Neokościele - czyli do aktu formalnej schizmy i jawnej herezji.
Naszym celem w tym miejscu nie jest wykazywanie, że posoborowy "kościół" nie jest tożsamy z Kościołem katolickim, ani że stanowisko ruchów "Ecclesia Dei", czy też "Summorum Pontificum", czyli ogólnie tzw. post-indulciarzy, jest błędne i nie jest możliwe do pogodzenia z Wiarą katolicką (choć w pewien sposób spójne i logiczne, w przeciwieństwie do stanowiska FSSPX, ale tylko pod warunkiem że w pełni uznaje się Vaticanum II oraz posoborowych "papieży" za prawowitych i legalnych, oraz że w całości i bez szemrania przyjmuje się ich nauczanie, dyrektywy, normy, przepisy i zasady przez nich wprowadzane). Już wielokrotnie, w wielu miejscach wykazywaliśmy, że w świetle integralnie rozumianej Wiary katolickiej jest absolutnie niemożliwym, aby "kościół" soborowy był Kościołem katolickim, i aby posoborowi "papieże" byli prawdziwymi katolickimi Papieżami, gdyż zaprzeczało by to podstawowemu celowi Kościoła, jakim jest zbawienie dusz, oraz byłoby sprzeczne z Dogmatem o Nieomylności Papieskiej. Nie jest to więc akurat celem niniejszego tekstu. Niezdecydowanym czy mającym jakiekolwiek pytania bądź niepewność, polecamy w tej materii zwłaszcza genialny tekst J. Exc. x Bp. Donalda Sanborna, który powinien rozwiać wszelkie wątpliwości: Sprzeciw wobec zmian soborowych a niezniszczalność Kościoła
Jego Excelencja pisze tam m.in.: "Na podstawie przytoczonych zasad łatwo zauważyć, że w ogóle nie jest to [post-indultyzm] żadne rozwiązanie. Uznając Novus Ordo za katolickie, "indultowi katolicy" zredukowali tym samym swoje przywiązanie do Tradycji do poziomu zwyczajnej nostalgii. [...] Prawdziwa nazwa dla takiego rozwiązania powinna brzmieć raczej "Ecclesia Diaboli". Jedyną rzeczą, jaką trzeba przyznać "katolikom «Ecclesia Dei»" to fakt, że są przynajmniej konsekwentni i logiczni w swoim postępowaniu, o tyle że widzą, iż nie można uznawać Wojtyły za Papieża i jednocześnie ignorować głoszonej przez niego doktryny oraz odmawiać posłuszeństwa aktom dyscyplinarnym jego władzy. Godnym najwyższego ubolewania jest jednak fakt, że ci ludzie pozwalają sobie na takie zaślepienie, aby uważać się za współwyznawców, to znaczy, aby trwać we wspólnocie z modernistami." I tu dochodzimy do sedna problemu. Indulciarze bowiem gorsi są nawet od całego lobby homoseksualnego oraz pedofilskiego w Neokościele, a także jak już wspomnieliśmy, od jawnych i otwartych wrogów - czyli skrajnie modernistycznego, posoborowego "lewactwa" na czele z p. Bergoglio i jego kilką. Nie ma bowiem gorszego i większego grzechu, który bardziej obraża Pana Boga i oddala od Niego, niż zaparcie się Wiary, niż świadoma i dobrowolna herezja, czy też przynależność do herezji, do heretyckiego, fałszywego "kościoła". Ci, którzy dobrze znają Prawdę, a mimo to świadomie tkwią w błędzie, są najbardziej winni, i będą kiedyś za to najostrzej osądzeni. Błądzić jest bowiem rzeczą ludzką, ale tkwić w błędzie - diabelską... Oni są znacznie gorszymi wrogami, nieprzyjaciółmi i niszczycielami Kościoła, oraz przeciwnikami sprawy katolickiej, gdyż w przeciwieństwie do p. Bergoglio i skrajnych modernistów, zwodzą oni skutecznie bardzo wielu ludzi prostych, dobrodusznych, pobożnych i chcących wiernie zachowywać katolicką Wiarę i wypełniać swoje katolickie obowiązki, tak jak to robili ich przodkowie, tak jak ich nauczono, tak jak nauczał zawsze Kościół. Moderniści wykorzystali to doskonale, tworząc indulty właśnie po to, by zatrzymać tych ludzi przy sobie, i nadal zatruwać ich swoją fałszywą doktryną, łatwą do przyjęcia, bo opakowaną w ładny "tradycjonalistyczny" papierek...
Niektórzy zapewne powiedzą, że doskonale wiedzą o tym wszystkim, co nie raz już zostało w tej sprawie wyłożone, że nie zgadzają się z Vaticanum II, że odrzucają go jako fałszywy i heretycki anty-sobór, że odrzucają posoborowe reformy i przede wszystkim posoborowych anty-papieży, ale mimo wszystko chodzą sobie na indult, bo mają po prostu znacznie bliżej, bo tak jest im wygodniej, bo nie muszą nigdzie dojeżdżać, bo mają tam piękną liturgię w starym kościele, a nie w małej, ciasnej i często dusznej (zwłaszcza w letnie upały) kaplicy, bo mogą i tu wypełnić swój niedzielny obowiązek, bo przecież to jest "ta sama Msza", etc. Często dochodzą do tego także względy czysto ludzkie i przyziemne (które dla prawdziwego, świadomego swej Wiary katolika, winny być wręcz śmieszne); bo "co rodzina powie", bo co ktoś sobie o mnie pomyśli, bo znajomi tam nie chodzą, albo, bo ktoś komuś w prawdziwie katolickiej kaplicy, na prawdziwej Mszy św., nie odpowiada, a więc "ja już tam więcej nie pójdę". Niestety takie postawy występują, co jest dla nas wręcz niepojęte, całkowicie niezrozumiałe i nonsensowne. Oznacza to bowiem duchową schizofrenię, wewnętrzną sprzeczność i niespójność, gorszą nawet od tej która panuje w FSSPX. Jak bowiem można, z jednej strony, nie uznawać posoborowego "kościoła", "soboru" i "papieży", a z drugiej strony uczestniczyć we "mszach" sprawowanych przez "kapłanów" tego "kościoła", pod jego oficjalnym zwierzchnictwem i z jego nadania. Jak można pogodzić bycie sedewakanstystą, z byciem w "pełnej jedności" z modernistycznym Neokościołem? Jak można chodzić na "msze", w których wymienia się imię heretyka Bergoglio stawiając go na równi z "prawowiernymi wyznawcami katolickiej i apostolskiej Wiary", co jest oczywistym kłamstwem, i co stanowi jawne bluźnierstwo? Jak w końcu można powoływać się przy tym na "Summorum Pontyficum" - heretycki dokument zrównujący prawdziwą Mszę Św. z posoborową, neo-protestancką ohydą spustoszenia - Novus Ordo Missae, nazywający je "różnymi formami tego samego samego rytu", "różnymi wyrazami tej samej modlitwy Kościoła" (wywyższając przy tym NOM, jako formę "zwyczajną") !? Czyż to nie jest schizofrenia?
Ludzie ci zapominają przy tym, lub nie chcą przyjąć do wiadomości i konsekwentnie odrzucają od siebie fakt, że po pierwsze, przede wszystkim nie uczestniczą oni w żadnej Mszy św., tylko w zwykłym teatrzyku, przedstawieniu historycznym, rekonstrukcji granej przez świeckich aktorów, przebranych w stare szaty kapłańskie, i symulujących święte obrzędy. Jak bowiem doskonale wiemy, nowe święcenia kapłańskie są przynajmniej wątpliwe, a nowe sakry biskupie są całkowicie nieważne i pozbawione znaczenia (co doskonale wyjaśnia i uzasadnia x. Antoni Cekada w tekście: Święcenia biskupie według obrzędu z 1968 roku). Co za tym idzie, tzw. indult (czyli "msza trydencka", oraz wszystkie "tradycyjne sakramenty" w parafiach novus ordo) w 99% jest "odprawiany" przez pseudo-księży - świeckich panów w sutannach, nieposiadających ważnych święceń. Jest to więc po prostu, jak już wyżej napisano, "teatrzyk tradycji" - czyli zwykła symulacja. Niczym więc się to zasadniczo nie różni od Novus Ordo, poza nieco ładniejszą oprawą, i czysto zewnętrznym, wizualnym podobieństwem do katolickiej Mszy świętej... Ktoś kto na takie obrzędy uczęszcza, mógłby równie dobrze przejść się do zboru luterańskiego, tam "wieczerzę pańską" również odprawia się na kamiennym ołtarzu, i tyłem do ludzi. Owoce i łaski na jednym jak i drugim obrzędzie są identyczne - czyli żadne. Jedynym "owocem", jest niewątpliwie utrata Wiary...
Nawet jednak, gdyby ta Msza była rzeczywiście Mszą, a więc byłaby ważna, czyli gdyby odprawiał ją ważnie wyświęcony kapłan (np. stary ksiądz, wyświęcony przed 1969 r., lub ksiądz wyświęcony ważnie w jakimś "tradycyjnym" instytucie kapłańskim, mający święcenia w "starym" rycie, od biskupa który miał sakrę również w "starym" rycie), to nie zmienia to faktu, że taka Msza jest wciąż schizmatycka i w jedności z heretykami, a więc jest niekatolicka, niegodziwa i nieprawowita, co wykazuje bp. Sanborn w wyżej wymienionym artykule, w punkcie dotyczącym FSSPX. Msza taka jest odprawiana poza Kościołem, w opozycji do Kościoła, a więc w opozycji do samego Chrystusa. Jest to "ołtarz przeciwko ołtarzowi". Nie ma ona żadnej duchowej wartości, gdyż jest po prostu świętokradcza. Niczym nie różni się od Mszy sprawowanej np. u prawosławnych czy starokatolików. Katolikowi absolutnie, pod żadnym pozorem, nie wolno uczestniczyć w takiej Mszy, gdyż w ten sposób ciężko grzeszy i obraża Boga. Mniejszym grzechem jest unikanie Mszy św. (nawet jeśli ma się możliwość na niej być, jeśli zaś się obiektywnie możliwości nie ma, wtedy w ogóle nie jest to grzech), niż uczestniczenie w niegodziwej i bluźnierczej Mszy, w której imię Boże jest obrażane (choćby poprzez wezwanie w najświętszym momencie - modlitwie Kanonu - imienia jawnego heretyka Bergoglio, jako "papieża i wyznawcy katolickiej Wiary"), i którą Bóg zwyczajnie się brzydzi, i nie przyjmuje jej, jako miłej sobie Ofiary. Święci Kościoła jasno nauczali, że ofiary heretyków i schizmatyków są "wstrętne Bogu", a uczestnictwo w nich naraża człowieka na Boży gniew. W takiej sytuacji jest to znacznie gorsze dla tych ludzi, niż opisana wyżej, nieważna i pozbawiona znaczenia "rekonstrukcja historyczna".
Na potwierdzenie powyższego, niech świadczy kilka poniższych cytatów. Już Anielski Doktor Kościoła, św. Tomasz z Akwinu uczy, że:
„A ponieważ konsekracja Eucharystii jest aktem, który wypływa z władzy święceń, ci, którzy czy to przez HEREZJĘ bądź SCHIZMĘ bądź EKSKOMUNIKĘ oddzieleni są od Kościoła, rzeczywiście mogą konsekrować Święte Postacie, które po ich konsekrowaniu zawierają prawdziwe Ciało i Krew Chrystusa: niemniej jednak NIE ROBIĄ TEGO SPRAWIEDLIWIE NALEŻYCIE (recte), lecz czyniąc to raczej GRZESZĄ. Dlatego też nie otrzymują owocu ofiary, która jest ofiarą duchową”.
oraz:
„Kapłan w modlitwach Mszy rzeczywiście mówi w osobie Kościoła, z którym pozostaje w jedności; ale przy konsekracji sakramentu mówi niejako w osobie Chrystusa, którego miejsce zajmuje na mocy władzy święceń. W konsekwencji, jeżeli kapłan oddzielony od jedności Kościoła celebruje Mszę, to nie utraciwszy władzy święceń konsekruje prawdziwe Ciało i Krew Chrystusa; ale ponieważ jest odłączony od jedności Kościoła, jego MODLITWY nie mają ŻADNEJ SKUTECZNOŚCI”.
Św. Augustyn mówi zaś wprost, że:
„Poza Kościołem katolickim nie ma prawdziwej ofiary”.
A Św. Hieronim dodaje:
„Bóg NIENAWIDZI ich ofiar [tj. heretyków] i ODRZUCA JE OD SIEBIE, a kiedykolwiek gromadzą się w imię Pana, BRZYDZI GO ICH ODÓR, i zatyka Swój nos….”
Kanon 1258 Kodeksu Prawa Kanonicznego zabrania katolikom uczestnictwa w obrzędach poza Kościołem katolickim (communicatio in sacris activa cum acatholicis), z wykluczeniem okoliczności określonych przez Kościół w Prawie Kanonicznym, jak np. niebezpieczeństwo śmierci.
Wszyscy apostaci , heretycy i schizmatycy ipso facto wpadają w ekskomunikę (c. 1325 § 2). Do istoty apostazji, herezji, schizmy należy, by występek ujawnił się zewnętrznie; winnym tego występku może być tylko człowiek ochrzczony.
Ma być uważany za podejrzanego o herezję, kto w jakikolwiek sposób dobrowolnie i świadomie (…) uczestniczy z heretykami w ich praktykach religijnych (c. 2316).
Wiernym nie wolno nigdy czynnie uczestniczyć w nabożeństwie akatolickim; może być atoli tolerowana ich obecność czysto materialna i bierna przy odprawianiu obrzędów religijnych akatolickich z ważnych powodów i z tytułu tylko świeckiego, civilis officii vel honoris causa, o ile to nie wywoła zgorszenia (c. 1258, 2316).
W końcu Ojciec Święty, Papież Benedykt XIV naucza jasno, że:
"Jest prawie niemożliwe, aby katolicy, którzy społem z heretykami lub schizmatykami uczestniczą w jakimkolwiek akcie kultu, warci byli usprawiedliwienia od tego pożałowania godnego przestępstwa."
(Benedykt XIV, 1748, De Synodo, księga VI, rozdział 5, Art. 2)
Dla nikogo więc, kto zna i rozumie już choć trochę katolicką Wiarę, i jest świadomy obecnej (dramatycznej poniekąd) sytuacji Kościoła, nie powinny istnieć żadne wątpliwości, że absolutnie nie wolno brać udziału w tego typu obrzędach, ani wspierać czy współpracować w żaden sposób z tego typu grupami czy ruchami, które służą modernistycznemu Neokościołowi, podlegają oficjalnie p. Bergoglio i modernistycznej hierarchii, niszczą Kościół Święty i działają z całą premedytacją przeciwko sprawie katolickiej, zwłaszcza w naszej Ojczyźnie, gdzie autentyczny katolicki Apostolat funkcjonuje, można by rzec, w katakumbach, jest tylko JEDEN prawdziwie katolicki Kapłan, praktycznie bez przerwy zewsząd atakowany i prześladowany, są tylko dwa stałe miejsca celebracji Mszy św., w skromnych, wręcz prowizorycznych warunkach, i garstka zaledwie kilkudziesięciu wiernych, wśród których są i tacy, co rozwalają ten Apostolat od środka, krytykując i atakując wszystkich wokół siebie... W tej sytuacji każdy katolik szczerze oddany sprawie powinien dołożyć podwójnych wręcz starań i wysiłków, aby wspomóc Apostolat Katolicki, aby wspomóc swego Kapłana, jedynego który od wielu lat bezkompromisowo walczy, na wzór św. Piusa X, z herezją modernizmu w Polsce. Są jednak niestety także tacy, którzy albo nie rozumieją tego wszystkiego z powodu braku dostatecznej wiedzy, albo też co gorsza (i co niestety częstsze i bardziej prawdopodobne w większości przypadków) ze zwykłego tchórzostwa i wygodnictwa wybierają ścieżki łatwiejsze, przyjemniejsze, jednak będące całkowicie nie do pogodzenia z Wiarą katolicką, a także z rozumiem, logiką i zdrowym rozsądkiem.
Mając na względzie naszą, jako Katolików Rzymskich integralnych, odpowiedzialność za Kościół Święty, Matkę i Nauczycielkę naszą, nie możemy siedzieć cicho i przymykać oczu, gdy takie sytuacje mają miejsce. Także wtedy, i zwłaszcza wtedy, gdy dotyczą one osób z naszego najbliższego otoczenia, osób które wywodzą się z naszego środowiska, lub miały z nim jakąkolwiek styczność, osób które nagle z nieznanych, niezrozumiałych, dziwnych i subiektywnych przyczyn zrezygnowały z uczęszczania na prawdziwą katolicką Mszę Św. do katolickiego Kapłana, a zamiast tego wybrały sobie pseudo - "mszę trydencką" (a raczej pseudo-trydencką Mszę grubego Janka z 1962 r, ze zmienionymi słowami Kanonu i wkładkami od masona Bugniniego) u pseudo - "kapłanów" z Novus Ordo, w swoich rodzinnych parafiach lub miejscowościach, lub przynajmniej w jakiś sposób aktywnie i publicznie udzielają się w tych towarzystwach i ruchach i współpracują z nimi, chociażby w ich grupkach tworzonych na "facebooku", a które to wprost i oficjalnie odwołują się do heretyckiego dokumentu "Summorum Pontyficum" i modernistycznego Neokościoła.
Możemy wyłącznie współczuć tym wszystkim, którzy w swej ignorancji i nonszalancji narażają na szwank dobre imię wiernych katolików w Polsce, oraz prosić Boga o łaskę opamiętania i nawrócenia dla nich, oraz o miłosierdzie i wyrozumiałość dla nas. Nigdy nie jest za późno, aby się nawrócić, i wybrać Prawdę. Nadzieja bowiem umiera ostatnia. Mamy szczerą i nieustającą nadzieję że wszyscy błądzący poznają światło Prawdy którym jest Chrystus, i odrzucając swe błędy, powrócą wkrótce do jedności prawdziwej Wiary i prawdziwego Kościoła Świętego!
Święty Piusie X, który zwalczałeś herezje i stawiałeś im opór - módl się za nami!
Veritas vos liberabit!
Za Redakcja Tenete Traditiones,
Michał Mikłaszewski, redaktor naczelny.
dnia 4 września AD 2018 , Gliwice
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.