OD REDAKCJI TENETE TRADITIONES: Poniższy tekst od Redakcji katolickiego Pisma, "Tygodnika Katolickiego", wydawanego w czasach zaborów, jest nader aktualny, trafny i w pełni odzwierciedla także nasze obecne stanowisko. Jako katolicka Redakcja czerpiąca z tradycji i spuścizny również tego periodyku, w pełni zgadzamy i podpisujemy się pod tym tekstem, jest on także naszym przesłaniem!
Choćbyśmy sami nie mieli doczekać się tryumfu Kościoła – obowiązek trwa zawsze.
Kilka słów od Redakcji
"TYGODNIK KATOLICKI"
Nie jest naszym zwyczajem naśladować praktyk świeckiego dziennikarstwa, które kończąc rok stary, a w nowy wstępując, swoje dotychczasowe zachowanie się wymownie usprawiedliwiać, a na przyszłość szumne czynić zwykło obietnice. I jedno i drugie nie może się obejść ni bez hojnych podchlebstw dla czytelników, ni bez samochwalstwa własnych zasług, co wszystko dzieje się z uszczerbkiem istotnej prawdy. My wobec czytelników naszych do słówek głaszczących miłość własną uciekać się nie potrzebujemy: położenie nasze nierównie łatwiejsze. Mamy cel jasno wytknięty przed oczyma zawsze, i zawsze pamiętamy, jakiej sprawie służymy, i jakie są środki, którymi nam wolno się posługiwać. Pismo nasze od lat dwunastu poświęca się na usługi Kościoła świętego, na obronę tych wszystkich wielkich rzeczy, które zamącone lub wykrzywiane, nieobrachowane muszą dla społeczeństwa szkody i klęski sprowadzić. Stojąc na gruncie prawdy objawionej, pozytywnej, tej, którą nam Kościół i nieomylna Jego Głowa przedkłada, jesteśmy wolni od niepewności, jakie są nieuniknionym następstwem ludzkich doktryn i różnorodnych prądów dziejowych, tak zwanego ducha czasu, którym tylu daje się porywać niebacznie, i w których tylu ginie szlachetnych nieraz i wzniosłych umysłów. Katolików z przekonaniem i wiarą żadne wiatry przeciwne opinii z silnego stanowiska wyprzeć, ni na niepewne szlaki unieść nie zdołają. Nie potrzeba się więc nam tłumaczyć i usprawiedliwiać względem dotychczasowych kierunków, i nie potrzeba nowych na rok bieżący stawiać wytycznych. Każdy wie, jaka była działalność katolickiego pisma, jaką ona będzie i nadal, jaką jeno być może nie tylko teraz, lecz raz na zawsze. Pracujemy w ściśle oznaczonym a bezpiecznym zakresie katolickiej nauki i płynących z niej katolickich poglądów. Gdybyśmy inną mieli się puścić koleją, nie służylibyśmy już Kościołowi, wyrzekalibyśmy się spólności katolickiej, i praca nasza byłaby na podobieństwo tylu dziennikarskich przedsiębiorstw, prostą spekulacją, gdzie nie chodzi o zatwierdzanie niezmiennych pryncypiów, lecz o zyskowniejszy zarobek drogą łaskotliwych frazesów i bałamutnych teorii, a z obrazą prawdy i sumienia, częstokroć samegoż zdrowego rozumu.
Ani więc nowych programów ogłaszać, ani nowych zapowiedzi czynić nie mamy potrzeby. Moglibyśmy chyba jeno w całości artykuł nasz przed rokiem na czele pierwszego numeru Tygodnika ogłoszony, powtórzyć. Nie mamy nic ni do odwołania, ni do zmienienia, ni do wyjaśnienia. Określiliśmy tam bliżej nasze w społeczeństwie katolicko-polskim zadanie. Nie zmieniło się położenie, więc też i robota nasza taką samą musi pozostać. Zasady, których my bronimy i którym chcielibyśmy jak najszersze zjednać uznanie, lub zgoła powszechne ich zastosowanie nie tylko w życiu prywatnym, w głębinach sumienia, lecz nadto w społecznych stosunkach wszelkiego rodzaju, wymagają silnych podpór, wytrwałej affirmacji i gruntownych uzasadnień. Płyniemy przeciw prądowi z samowiedzą i z własnej woli, bo wiemy, że prawdy objawione, na których cały ustrój kościelny, państwowy i społeczny spoczywa, jeżeli kiedy, to dzisiaj wystawione na gwałtowne napady brutalnej siły, na ustawiczne pociski lekceważenia i szyderstwa, nie mniej na zaczepki ze strony rozkiełznania moralnego, jak i tak zwanej nowoczesnej nauki, oświaty i nowoczesnego postępu.
Nieprzyjaciół Boga i Kościoła po wszystkie wieki moc niezliczona, obrońców, acz zbrojnych rycerską odwagą, wspaniałością umysłu i zasobem głębokiej nauki, garść nieznaczna zazwyczaj. Chcemy należeć do tego zastępu, który na wzór termopilskich bohaterów, choć słońce chmurą strzał nieprzyjacielskich zakryte, nieustraszenie broni podwoi świątyni, w której nasze palladium święte, nasze skarby najdroższe złożone. W tej walce naszej szukać będziemy oręża przede wszystkim w Piśmie świętym i w wyrokach Kościoła. Jeszcze silniej i wyraźniej musimy zarysować pozytywne nasze stanowisko; może dotychczas zbyt wiele dufaliśmy racjom ludzkiego, przyrodzonego rozumu – odtąd, gdy negacja coraz śmielej się rozpościera i coraz szersze sieje spustoszenia, będziemy walczyli mieczem Pańskim, by i ludzkiemu słowu, Słowo Boże przeciwstawiać. Dzienniki katolickie we Włoszech, w Hiszpanii, we Francji, – Civilta cattolica, Unita cattolica, Univers w rynsztunku, w przyłbicy i w pancerzu gęstych cytacji z ksiąg Starego i Nowego Zakonu, z pism Ojców Kościoła, ze Mszału i Brewiarza na plac boju występują.
Świat się wyrywa z objęć Chrystusowych: corrupti sunt et abominabiles facti sunt in studiis suis, narzekać trzeba z Psalmistą, i jak Saul w opętaniu swoim świat chwyta za włócznię, za pierwszą lepszą broń, by nią ugodzić i zabić chrześcijaństwo. Factus est spiritus malus in Saul, et tenebat lanceam. Nisusque est Saul configere lancea. Potrzeba nam pracować, by i u nas groty nieprzyjacielskie chybiały celu, uderzały bez żadnej szkody albo zranienia.
Wielu zmyślenie udaje przywiązanie do Kościoła, szacunek dla Głowy nieomylnej, uznanie praw należnych Zwierzchności duchownej i duchownemu stanowi. Marne to słowa i podstępne zaręczania na uwiedzenie mniej uważnych. Czyny ich i działalność cała świadczą przeciw nim i obłudną larwę z oblicza zdzierają. Takich wszędzie niemało. Paweł św. duchy rozróżniać radzi: Pseudoapostoli transfigurantes se in Apostolos Christi, et non mirum, ipse enim satanas transfigurat se in Angelum lucis (2 Cor. 11, 13). Ambroży św. powiada, że z ust niejednych wychodzą słowa zwodnicze i zabójcze: sepulcrum est guttur eorum, ex quo verba mortua proferuntur, zaś św. Chryzostom ostrzega: Insensibilis est serpens, quem observare jubemur, quia latenter ingreditur et seducit.
Jak dotychczas, tak więc i nadal wołać będziemy na dwulicowość, by nie kusiła się służyć dwom panom, którzy się nigdy ze sobą zgodzić nie mogą. Nie podobna obecnych haseł, z lóż masońskich i z podziemnych kuźni puszczonych, pogodzić z głosem Kościoła, Papieży i Biskupów. Dziennikarskie elukubracje chciałyby zastąpić Allokucje, Encykliki, my z Syllabusem w ręku całą ich nicość powinniśmy wykazywać.
Tłumaczyliśmy się niejednokrotnie, ale zawsze znajdują się tacy, którzy mają coś do przyganiania polemikom naszym. Pismo święte mówi: Qui arguunt, laudabuntur, a my jednak najczęściej narzekania słyszymy. Przecież nie zagradzamy drogi, by w wystąpieniach nieodzownych z przeciwnikami wyręczano nas niekiedy. Jeżelibyśmy przystać mieli na zwolnienie niejakie w silnych zapędach, by delikacką manierą mniej dosadnych używać wyrazów – to polemiki samej, choćby ustawicznej, choćby codziennej, choćby z uszczerbkiem naukowych rozpraw z dogmatyki, moralnej, pastoralnej, czego wielu zdaje się domagać, zaniechać nie możemy, by nie powiedziano: Speculatores coeci, canes muti non valentes latrare, albo jak u Ezechiela czytamy: Non ascendistis ex adverso, neque opposuistis murum pro domo Israel, ut staretis in proelio in die Domini.
Dalsze uwagi byłyby zbyteczne.
Żyjemy w czasach poważnych. Widzimy co się dzieje i na co się zanosi. Głęboki znawca Pisma św. w Listach eremity do katolickiego dziennika Le Monde w niezbyt odległej przyszłości zamknięcie księgi dziejów ludzkich przepowiada, i każe patrzeć na znaki wielkie, uprzedzające przyjście Antychrysta. Nie wchodzimy bliżej w tę sprawę, ale zdaje się nam nieomal, że spełnia się już widzenie Apokaliptyczne: Vidi bestiam ascendentem de terra; et habebat cornua duo, similia agni, et loquebatur sicut draco. Fałszywi prorocy dzisiejsi przybierają postać baranka ale głos ich, słowa ich i nauki – to zaraźliwa para smoka.
Z drugiej strony Kościół Chrystusów dziś jako miasto warowne na górze. Szturmują je zewsząd, ale pociecha wstępuje do serca na widok, jak ta twierdza obronna dzielnie odpiera wszelkie napaści swych wrogów.
Kościół niezawodnie i obecną burzę przetrzyma, boć, jak mówi św. Hilarion, hoc Ecclesiae proprium est, ut tunc intelligatur, cum arguitur, tunc obtineat, cum deseritur. Wszelako nikt nie może wymówić się od powinności przyczyniania się do tego, aby coraz jaśniejsze szerzyło się poznanie Kościoła, a zastępy jego miłośników i obrońców rosły z dnia na dzień.
Rozkazał Pan Bóg Gedeonowi przed rozpoczęciem bitwy z Madianitami, aby zaprowadził lud nad strumień wody, by ich tam wypróbować: Multus est populus: duc eos ad aquas et ibi probabo eos. W walce obecnej chce Kościół wiedzieć, którzy są z nim, a którzy razem z królami ziemi stawają przeciw Panu i Pomazańcowi Jego.
Kto obojętny i niedbały, kto wypoczynku a spokoju szuka – ten nie może należeć do zastępu onych mężów Gedeonowych, wołających wśród nocy i zamieszania: Miecz Pański i Gedeonów! – Choćbyśmy sami nie mieli doczekać się tryumfu Kościoła – obowiązek trwa zawsze.
Ostatecznie: qui cum lacrymis seminant, mittentes semina sua, – cum exultatione metent, portantes manipulos suos.
–––––––––––
Artykuł wstępny z "Tygodnika Katolickiego", (Redaktor X. Józef Stagraczyński). Rok XIII, Nr 1, Grodzisk, 6 stycznia 1872, ss. 1-2.
(Pisownię nieznacznie uwspółcześniono).
Niech będzie pochwalony Jezus chrystus!
OdpowiedzUsuńMam do Szanownej Redakcji pytanie w innej sprawie, a mianowicie jak należy odnosić się do wypowiedzi
x.(?) dr Gregory'ego Hesse? Na youtube znajduje się dużo jego wykładów i nie jestem pewien, czy pożytecznym jest ich słuchać, ponieważ niektóre jego wypowiedzi wydają się być katolickie, ale znowuż odrzuca on zarówno sedewakantyzm (czyli katolicyzm rzymski integralny) jak i Novus Ordo.
Z góry Bóg zapłać.
Na wieki wieków, amen!
UsuńSzanowny Panie, otóż jak sam Pan zdążył zauważyć, wypowiedzi x. (wyświęconego [?] w co najmniej wątpliwym rycie novus ordo w 1981 r., przez ważnie konsekrowanego biskupa) dr Gregory'ego Hesse są mocno dwuznaczne, podobnie jak wypowiedzi abp. Marcelego Lefebvra, FSSPX (z którym był bardzo blisko związany) itp. Z jednej strony wydają się one być katolickie, a z drugiej strony odrzucają oni wprost, bądź przynajmniej nie potrafią przyjąć, jedynego, logicznego, integralnie katolickiego stanowiska, czyli tzw. sedewakntyzmu.
Mamy tu tak naprawdę do czynienia ze zwykłym liberalizmem. Mimo iż ci ludzie są współcześnie określani mianem "tradycjonalistów", "ultra-konserwatystów" itp., to w czasach Św. Piusa X, do którego tak chętnie się odwołują, w czasach Sodalitium Pianum, zostali by określeni mianem liberałów, "liberalnych katolików", którzy stawiają swój własny "autorytet" i osąd, ponad "papieża", którego rzekomo "uznają". Im po prostu się wydaje że wiedzą lepiej, niż Kościół, że to oni lepiej interpretują nauczanie Kościoła, niż katoliccy teolodzy i samo Magisterium sprzed Vaticanum II. Z jednej strony wydaje się, że odrzucają Novus Ordo, podczas gdy sami odrzucają przy tym nauczenie teologów katolickich, broniących prymatu i nieomylności papieskiej, nazywają ich pogardliwie (przesadnymi) "papistami", "ultramontanami", twierdzą że sedewakantyści "idealizują Papiestwo" itp., mimo iż sam Św. Pius X mówił że te określenia prawdziwy katolik powinien mieć sobie za honor, gdyż katolik MUSI zgadzać się z Papieżem ws. WIARY i moralności. Oni nie rozumieją, że Wiara wypływa z autorytetu, a NIE autorytet z Wiary... Oni sami siebie uczynili "autorytetem" który "orzeka" kiedy "papież" się myli a kiedy nie... Niewiele różnią się więc w praktyce od protestantów.
Tak więc trzeba bardzo uważać na wypowiedzi takich ludzi. Tylko osoby naprawdę dobrze przygotowane i ugruntowane w Wierze Św. mogą słuchać tych wykładów, dla przeciętnych, niewykształconych laików mogą się one okazać bardzo szkodliwe, gdyż w 99 % są prawdziwe, a najgorszy jest ten fałsz, który ukrywa się pod zasłoną Prawdy. Uważam że słuchanie tego typu ludzi nie ma sensu, lepiej posłuchać Kościoła, Papieży, i teologów katolickich sprzed zbójeckiego Vaticanum II, oraz współczesnych wybitnych teologów, takich jak np. X. Antoni Cekada czy J. Exc x Bp. Donald Sanborn, którzy INTEGRALNIE zachowują i głoszą czystą, niezmąconą Wiarę katolicką, i konsekwentnie odrzucają Novus Ordo i posoborowy, modernistyczny neokościół.