Strony

środa, 19 sierpnia 2020

O "katolickich" endekokomuchach słów kilka.

Wiek XVI jest nazywany złotym wiekiem dziejów Polski. W połowie tego wieku państwo polsko-litewskie obejmowało prawie 1 mln km² powierzchni i miało ok. 11 milionów mieszkańców, będąc jednym z największych (obok Rosji oraz Imperium Osmańskiego) państw Europy, potęgą polityczną, militarną i ekonomiczną. Rozwijało się także rzemiosło i handel, wzrastała liczba i wielkość miast.

Pewna strona internetowa, podająca się za katolicką (kiedyś być może rzeczywiście taką była, gdy zajmowała się wyłącznie duchowością, pobożnością, teologią etc.) zaczęła w ostatnim czasie (w ciągu kilku ostatnich miesięcy) angażować się również w sprawy polityczne i historyczne. Samo w sobie nie jest to jeszcze nic złego, gdyż nie powinno się, ba, nie można oddzielać religii od polityki etc. Na naszej stronie również pojawiają się teksty polityczne, historyczne, ideologiczne itp. Gorzej jednak gdy w ten sposób występuje się wyłącznie przeciwko innym katolikom, atakując ich, i zaczyna się w ten sposób kompromitować katolicyzm. Lepiej było by dla niektórych, gdyby na pewne tematy po prostu się nie wypowiadali... 

Otóż osoba/osoby prowadzące tamtą stronę, wzięły sobie za punkt honoru krytykować wszystko (lub prawie wszystko) co jest publikowane na naszej stronie, próbując narzucić nam w różnych sprawach swój punkt widzenia. Zaczęło się od wiadomości e-mail wysyłanych na adres naszej redakcji, później pojawiały się różne złośliwe komentarze, a teraz już są pisane artykuły na nasz temat. Przypomina to nam dokładnie sytuacje sprzed dwóch lat, gdy to samo robił niejaki Łukasz Paczuski. Przy okazji warto nadmienić, że osoba która obecnie nas atakuje, jest byłym współpracownikiem pana Paczuskiego. To wiele nam wyjaśnia, jak widać u niektórych osób pewne nawyki pozostają... Miejmy tylko nadzieję, że za plecami tej osoby nie stoi bezpośrednio sam Paczuski, lub ktoś z jego bezpośredniego otoczenia.

Nie zamierzam w tym miejscu robić reklamy tej osobie i owej stronie internetowej, nie zamieszczę więc (póki co) żadnych linków, screenów ani odnośników. Każdy może poszukać, lub domyślić się sam. W niedawnym tekście na tej stronie zostałem jednak niejako "wywołany do tablicy" (a raczej personalnie zaatakowany), więc po krótce odpowiem na stawiane mi "zarzuty". Autor stawia "wniosek" że Polska Jagiellońska to nie ideał ("w przeciwieństwie do Polski Piastów"), gdyż "zbytnio kierowała się na wschód". Oczywiście jest to bzdura, czysto komunistyczna propaganda, nie mająca nic wspólnego z rzeczywistością. Czyżby Piastowie nie kierowali się na wschód? Czy król Bolesław Chrobry nie zdobył dla Polski Grodów Czerwieńskich (z Przemyślem i Lwowem)? Czy nie wyprawił się na Kijów? 

A jak wyglądała Polska w czasach panowania ostatnich Piastów? Ano tak:


Nie miała w ogóle dostępu do morza, nie miała też Śląska, za to miała ziemie południowo-wschodnie, zdobyte już dużo wcześniej, w czasie wypraw Chrobrego. To był kierunek rozwoju nadany przez Piastów, który Jagiellonowie doskonale wykorzystali i pogłębili, poprzez unię z Litwą, tworząc naszą wspólną, polsko-litewską (białoruską) Potęgę, nasze Imperium, które sięgnęło prawie pod Moskwę. Oczywiście tego sowiecka propaganda nie potrafi przełknąć. 200 lat po śmierci ostatniego z Piastów byliśmy największą potęgą Europy. Z tego niewielkiego, kadłubowego państewka, które widać na powyższym obrazku, zbudowaliśmy Imperium, które widać w obrazku na górze artykułu. Nikt chyba nie ma wątpliwości, że "Polska Jagiellońska" to był nasz złoty wiek, ale też nie stoi ona w żadnej sprzeczności z "Polską Piastowską" która ten właśnie, naturalny kierunek rozwoju nam wyznaczyła. Rzekoma sprzeczność między tymi kierunkami istnieje wyłącznie w  fałszywej komunistycznej propagandzie. To komuniści chcieli małej, stłamszonej i okrojonej z swych historycznych ziem Polski, a nie Piastowie.

I Rzeczpospolita była państwem położonym między wschodem i zachodem, była niejako osobną cywilizacją - cywilizacją Przedmurza, gdzie różne kultury w piękny sposób się przenikały. Głównym jej grzechem była zbytnia tolerancja religijna (mająca niekiedy cechy wręcz wolności religijnej), nie zaś asymilacja z podbitymi krajami i ich kulturą, zwyczajami etc. To właśnie mieszanka kulturowa była wyjątkową i piękną cechą I RP. Już pod Grunwaldem walczyli przecież i Polacy, i Litwini, i Rusini, i Żmudzini, i Tatarzy etc. Prądy oświeceniowe przyniósł dopiero wiek XVIII i nie było to w żadnym stopniu winą polityki XV / XVI wiecznej, gdyż to samo działo się wówczas na całym świecie (cóż w ogóle za dziwaczne podejście). 

II Rzeczpospolita jest rzeczywiście dowodem, że o niepodległości nie decyduje ustrój. Natomiast po II wojnie światowej Polska nie odzyskała niepodległości, i nic tu nie zmieni zaklinanie rzeczywistości przez pseudo "historyków". Po prostu w lipcu 1944 r. nastąpiła zmiana okupacji. Nic więcej. Nie było żadnego "wyzwolenia". Niektórzy próbują owszem robić ku**ę z logiki, ale w ten sposób tylko ośmieszają i kompromitują sami siebie. Jednak gdy zaczynają obrażać pamięć polskich Bohaterów, wtedy to już jest zwyczajne ku****wo. Polscy Bohaterowie bowiem, Żołnierze Niezłomni, nie walczyli bowiem jak myślą co poniektórzy, "o Polskę sanacyjną", tylko walczyli (TAK, WALCZYLI, a nie "biegali po lasach"), o Polskę Niepodległą. Polska przed 1939 r., jaka by nie była, była niepodległa, gdyż o niepodległości nie decyduje ustrój. Polska po 1945 r. niepodległą nie była, nie odzyskała suwerenności. Ktoś kto twierdzi, że Żołnierze Narodowych Sił Zbrojnych, czy Związku Jaszczurczego, wywodzący się z przedwojennego ONR'u i innych organizacji narodowych, walczyli za sanację, jest albo zwyczajnym nieukiem i ignorantem, nie mającym zielonego pojęcia o historii polskiego podziemia niepodległościowego, alby perfidnym kłamcą i oszczercą, celowo szerzącym spreparowaną przez komunistów propagandę i dezinformację.


Kto więc się dąsał (lub wciąż dąsa?) na rzeczywistość? Czy legalny Polski Rząd na emigracji w Londynie, czy zdrajcy którzy uznali komunistycznych okupantów? Dla katolika sprawa powinna być jasna, chociażby z tego powodu, że Stolica Apostolska do śmierci ostatniego Papieża, Piusa XII, konsekwentnie uznawała za legalny wyłącznie Rząd Polski tzw. Londyński, mając z nim stosunki dyplomatyczne, a odmawiając ich nawiązania z uzurpatorskim "rządem" komunistycznym w Warszawie. Ktoś kto uważa się za katolika integralnego, musi we wszystkim zgadzać się z Papieżem, i myśleć i robić tak, jak chce tego Papież. Tu nie ma dyskusji. 

Nie obwiniam tu oczywiście o zdradę wszystkich Polaków, którzy starali się jakoś żyć w warunkach okupacyjnych, odbudować Kraj z ruin i zapewnić przetrwanie biologiczne Narodu. Większość ludzi była zmęczona wojną i zastraszona przez nowych, komunistycznych okupantów, więc można ich usprawiedliwić, że nie podjęli się walki o niepodległość. Natomiast dzięki Bogu, byli tacy, którzy podjęli, i kontynuowali walkę, wiedzieli bowiem że dla nas Polaków wojna się nie skończyła. 

Historia już jasno osądziła kto okazał się Bohaterem, i dziś chyba nikt, poza zdrajcami i naprawdę marnymi ludźmi, nie ma najmniejszej wątpliwości co do tego, że Niezłomni - Wyklęci walczyli do samego końca o niepodległość naszej Ojczyzny. Ich walka, mimo iż nie przyniosła zamierzonego skutku, nie była daremna. Ich bohaterska ofiara stanowi przykład dla nas, jak mamy postępować, jest zaczynem, ziarnem z którego wyrastają obecne i przyszłe pokolenia Polskich Patriotów.  

Naród Polski będący pod okupacją najpierw nazistowską - niemiecką, później żydo-bolszewicką, komunistyczną, a obecnie zachodnio - demoliberalną, mimo wszystko przetrwał, właśnie dzięki swym Bohaterom, dzięki Wyklętym. To dzięki Nim przetrwała dusza Narodu, a nie tylko ciało. Naziści zabijali ciała, komuniści zaś (podobnie zresztą jak demoliberałowie) zabijają nie tylko ciała, ale i dusze. Dlatego okupacja po 1945 r. jest gorsza niż w latach 1939 - 1945. ale dzięki Wyklętym i innym bohaterom, jak np. Jerzy Popiełuszko, Dusza Narodu przetrwała ten straszliwy okres, i dziś, choć jest obecna w nielicznych już jednostkach, które pamiętają i kultywują tradycję niepodległościową, prawdziwie polską i katolicką, to wciąż trwa, podobnie jak Kościół katolicki trwający w małych garstkach wiernych.

Tak więc na nic zda się zaklinanie rzeczywistości przez pewne osoby i środowiska, wrogie naszym Polskim Bohaterom, naszym tradycyjnym, niepodległościowym wartościom, naszej kulturze i cywilizacji. Na nic się zda ciągłe powtarzanie tych samych, komunistycznych kłamstw. Na nic się zda bredzenie o dobru wspólnym, przez osoby który nie rozumieją lub nie chcą zrozumieć czym jest prawdziwe dobro wspólne, obiektywne dobro Narodu... Próbują oni przy tym narzucić swoją właśną wizję "dobra" wszystkim dookoła, zupełnie jak zdegenerowane środowiska neo-liberalne, LGBT etc. Jest to typowa czysto bolszewicka zagrywka, komuniści w Polsce również wmawiali ludziom, że działają "dla dobra wspólnego". 

Najprościej jest oczywiście napisać o oponentach, że "oni nie rozumieją", zamiast przedstawić jakiekolwiek merytoryczne argumenty na poparcie swoich subiektywnych tez i "luźnych przemyśleń". Zarzucanie mi, i członkom mojej Redakcji, że "nie rozumieją tezy z cassiciacum", to zwyczajna bezczelność i chamstwo. Do kogoś widać nie dociera, że ktoś inny może myśleć inaczej, że może mieć inne zdanie na dany temat. Otóż ja (podobnie jak, wydaje mi się, inni członkowie mojej Redakcji), doskonale rozumiem tezę z cassiciacum, ale po prostu się z nią nie zgadzam. Tak trudno to pojąć? Teza to nie jest dogmat Wiary ani nawet pewny wniosek teologiczny, tylko zwykła opinia teologiczna. Wnioskiem teologicznym jest owszem to, że soborowy "kościół" to nie jest Kościół katolicki, a Bergoglio nie jest Papieżem, czyli jest stan wakatu. Ale już szczegółowe, praktyczne rozwiązanie tego problemu jest dyskusyjne, i żadna konkretna teza nie jest nieomylną prawdą. Jak widać u niektórych pycha i wyolbrzymione ego, zarówno w sprawach historyczno-politycznych, jak i teologicznych, sięga bardzo daleko... 

Ktoś nie tylko uważa że tylko on jedynie ma monopol na prawdę, tylko on jedynie jest arcykatolicki i pro patriotyczny i na wszystkim zna się najlepiej, ale nadto uważa, że ma prawo narzucać innym swoje zdanie, wtrącać się w czyjąś działalność, krytykować co ktoś publikuje na własnej stronie, narzucając swoje prądy myślenia. Nie może być tak, że jeden zwykły świecki wierny, będzie mówić innym wiernym co mają robić ze swym życiem... Nawet gdyby był to Kapłan, nie ma prawa narzucać innym swego subiektywnego światopoglądu i prywatnych opinii. Teza z cassiciacum nie jest dogmatem wiary i niech zwykły świecki przestanie zmuszać innych do jej przyjęcia. Kto będzie chciał to sam przyjmie, w mojej Redakcji mogą być ludzie przyjmujący tezę, i ja nie mam nic przeciwko temu. Tym bardziej niech pewien zwykły wierny świecki przestanie pisać w liczbie mnogiej, sugerując że wszyscy członkowie mojej Redakcji we wszystkim zgadzają się z zdaniem Redaktora Naczelnego. Tutaj nigdy nie było, nie ma i nie będzie takiego sekciarstwa! 

Z tego co widać autor owej strony nie robi nic, aby lefebrystów skłonić do odrzucania ich błędów lub nawracać szeregowych novus ordowców. Popełnia on więc dokładnie ten sam błąd, który popełnił niegdyś pan Paczuski. Zamiast zająć się ewangelizacją tych którzy są poza Kościołem, zajął się "nawracaniem" własnego podwórka, wg. własnego widzimisię. Proszę więc zająć się autentycznym Apostolatem, nawracaniem heretyków i schizmatyków, a nie atakowaniem katolików, wzniecaniem kolejnej już wojny domowej i kompromitowaniem naszego środowiska na zewnątrz, no chyba że adresat tych słów jest wciąż prawą ręką pana Paczuskiego, z którym kontaktów wcale nie zerwał, i wciąż realizuje tez sam plan wewnętrznego rozbijania Apostolatu Katolickiego w Polsce...

Daj Boże, oby moja diagnoza nie była słuszna.

Za Redakcja Tenete Traditiones
Michał Mikłaszewski, Redaktor Naczelny

6 komentarzy:

  1. Wielkość człowieka poznasz po reakcji na krytykę słuszną lub niesłuszną ... Pozdrawiam - stały czytelnik.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdyby to jeszcze chodziło tylko o moją skromną osobę, to bym milczał, podobnie jak długo milczałem, gdy atakował mnie niejaki pan Paczuski, a ostra reakcja z mojej strony była dopiero po ataku na Kapłana katolickiego.
      Jednak pluć na pamięć o Polskich Bohaterach narodowych nie pozwolę nigdy. Non possumus. Są dla mnie trzy najświętsze rzeczy - Kościół (Bóg, Wiara), Ojczyzna (jej historia i Bohaterowie), Naród (jego przeszłość, teraźniejszość i przyszłość). Z tych rzeczy nie pozwolę drwić ani im ubliżać w żaden sposób. Tu nie ma żadnej dyskusji.

      Usuń
  2. Marcin Szymański19 sierpnia 2020 18:14

    Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
    Mam do Szanownego Pana Redaktora pytania.
    1. Jak odnieść się do zarzutu, że czasach apostolskich i Ojców Kościoła nie używano stroju duchownego, szat liturgicznych, kadzidła etc., a więc również dzisiaj Kościół powinien zrezygnować z pięknych szat, posiadania majątku etc.?
    2. Czy zwyczaj okazywania czci hierarchii kościelnej (całowanie pierścienia, buta papieskiego etc.) jest sprzeczny z Pismem św.: "A kiedy Piotr wchodził, Korneliusz wyszedł mu naprzeciw, upadł do stóp jego i złożył mu pokłon. Piotr zaś podniósł go mówiąc: Wstań! I ja jestem tylko człowiekiem." (Dz 10, 25-26).
    3. Czy używanie wulgaryzmów jest grzechem?
    Z góry Bóg zapłać za odpowiedź.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na wieki wieków, Amen!
      1. Zarzut ten jest całkowicie błędny. Wynika on z herezji archeologizmu, ostro potępionego przez Papieża Piusa XII w encyklice Mediator Dei. Nie można na siłę chcieć wrócić do I wieku po Chrystusie, bo to po 1. nierealne, po 2. szkodliwe i heretyckie a wręcz bluźniercze (w ten sposób wprost uznaje się brak asystencji Ducha Św. w Kościele przez 2 tys. lat, czyli zarzuca się Chrystusowi Panu kłamstwo). Po pierwsze już w 1 zdaniu znajduje się nieprawda. W czasach Ojców Kościoła (IV / V wiek) jak najbardziej używano już tych wszystkich rzeczy (może jeszcze nie aż tak powszechnie jak w wieku XV, ale owszem). We wcześniejszych wiekach, w czasach prześladowań, Kościoła po prostu nie było na to stać. Choć już Apostołowie wiedzieli że Chrystusowi należy się to co najcenniejsze, i sam Chrystus to jasno potwierdza (zganienie Judasza, który skrytykował Marię Magdalenę, za to że wylała drogi olejek na nogi Chrystusa). W czasach Apostolskich Kościół był prześladowany i dlatego głównym celem było rozkrzewianie Wiary i pomaganie wspólnotom wiernych. Gdy prześladowania skończyły się, a sytuacja geopolityczna stała się korzystna dla Kościoła, naturalnym i w pełni wskazanym było, aby zaczął on dbać bardziej o potrzeby kultu, chwały Bożej i rozwoju struktur materialnych, które istnieją przecież w tym celu.
      2. Zwyczaj okazywania szacunku i czci wobec hierarchii w żaden sposób nie jest sprzeczny z Pismem Św. i nauczaniem Chrystusa, tu zachodzi ta sama sytuacja co powyżej, ktoś kto sugeruje coś innego, odrzuca Boską asystencję i kierownictwo nad Kościołem, odrzuca też Tradycję jako pierwotne i właściwe źródło Objawienia Bożego (Pismo św. jest źródłem wtórnym i niejako drugorzędnym, spisanym już po Wniebowstąpieniu Chrystusa). Przede wszystkim to zdanie z Pisma Św. należy rozpatrywać w kontekście historyczno-społecznym (nie jest to przecież jakiś jasno wyrażony Boski nakaz, a jedynie opis międzyludzkiej sytuacji). Otóż Św. Piotr wychowany w religii żydowskiej był tak nauczony, że pokłon należy się wyłącznie samemu Bogu (w Starym Testamencie był wyraźny zakaz okazywania jakiejkolwiek czci ludziom, podobnie jak był zakaz jedzenia potraw niekoszernych etc. Było to prawo negatywne, które dotyczyło konkretnie ludu Izraela w tamtej epoce, a nie prawo uniwersalne). Św. Piotr więc po prostu zachował się wg. zasad w których był wychowany i w które wierzył (przypomnieć należy choćby spór teologiczny z Św. Pawłem o stosowanie praw szabasu i obrzezania przez nawróconych pogan...). My jednak wiemy że Papież jest jedną osobą hierarchiczną z naszym Panem Jezusem Chrystusem, a więc należy mu się [prawie] równy hołd. Papież oczywiście nie jest Bogiem, ale pełni ten sam urząd co Chrystus, jest więc tą samą osobą w hierarchii. Kościół nie ma dwóch głów, niczym piekielna hydra, ale ma JEDNĄ GŁOWĘ - Chrystusa i Jego ziemskiego namiestnika, Papieża. To jeden i ten sam urząd, jedna osoba hierarchiczna. Biskupi natomiast są następcami Apostołów, więc im tak samo należy się cześć (choć mniejsza od czci Papieża). To samo dotyczy Kapłanów, których władza jest większa niż Anielska, gdyż mają władzę nad samym Bogiem (mogą sprowadzać go na ziemie, mocą swoich słow). Tak więc cześć wobec św. Hierarchii wynika wprost z Bożego Objawienia i w żaden sposób nie jest z nim sprzeczna.
      3. Zależy od kontekstu i sytuacji. Może to być grzech powszedni, lub ciężki, a w niektórych okolicznościach nawet żaden. Tu jednak najlepiej spytać dobrego spowiednika.
      Bóg zapłać, z Panem Bogiem!

      Usuń
  3. Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
    Czy mógłby Pan odnieść się do wypowiedzi x. Szymona Bańki FSSPX na temat sedewakantyzmu: https://youtu.be/snT9dtRv-XY. (36 min. 40 s.)?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na wieki wieków, Amen!
      Przede wszystkim x. Bańka popisał się tutaj brakiem jakiejkolwiek wiedzy i przygotowania merytorycznego na temat stanowiska sedewakantystycznego, powtarzając przy okazji stare lefebrystyczne mity o "braku rozsądku" , jak gdyby "roztropnością" miałoby rzekomy być stanowisko FSSPX, które jednocześnie twierdzi że uznaje rzekomych posoborowych "papieży", a jednocześnie traktuje ich w praktyce tak, jak gdyby ich nie było. To jest całkowita aberracja i brak rozsądku oraz po prostu zmysłu Wiary katolickiej.
      X. Bańka odpowiada tu wyłącznie na jedną z dróg argumentacji, wg. której np. Roncalli czy Montinii był ważnie wybranym, pełniącym urząd Papieżem, ale w wyniku herezji utracił urząd. Tak argumentują tylko niektórzy sedewakantyści (jest to mniejszość). W większości jednak argumentacja jest taka, że był on heretykiem już przed wyborem na papieża, więc jego wybór był po prostu nieważny i pozbawiony znaczenia.
      Również zwolennicy tezy z Cassiciacum twierdzą że żaden z nich nigdy nie został Papieżem, a więc nie można mówić o pozbawieniu / utracie urzędu, gdyż mimo (wg. nich) ważnego wyboru, nie mógł on objąć go w sposób ważny, ze względu na wyraźną przeszkodę - wewnętrzną intencję głoszenia herezji i szkodzenia Kościołowi. Tak więc zdaniem większości sedewakantystów, żaden z modernistycznych uzurpatorów NIGDY nie był Papieżem, a więc nie stracił urzędu, tylko po prostu nigdy go nie objął.
      Jeśli więc x. Bańka chce z nami dyskutować, to najpierw niech się przygotuje merytorycznie do dyskusji, niech poczyta artykuły bp. Sanborna czy x. Cekady (np. tekst pt. "Bergoglio nie ma nic do stracenia"), a później niech dopiero się wypowiada. Inaczej [neo]FSSPX tylko po raz kolejny ośmiesza się, pokazując swą ignorancję.
      Należy też pokreślić, iż fakt, że heretyk nie może być Papieżem, jest nie tyle tezą, co wnioskiem teologicznym, wynikającym wprost z Dogmatów Wiary i nieomylnego Magisterium Kościoła. Owszem, to czy heretyk traci urząd, czy też go nie obejmuje, czy sam wybór jest nieważny, czy może jednak wybór jest ważny, ale osoba nie jest zdolna do przyjęcia urzędu, to wszystko są już tezy i opinie, i żadnej z nich nie można traktować jako Dogmatu. Natomiast Dogmat Wiary mówi jasno, że Papież jest nieomylny ws. Wiary i moralności, gdy przemawia jako Głowa Kościoła. Tak więc heretyk nie może być Papieżem. To jedyny logiczny, i katolicki wniosek.

      Usuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.