Strony

sobota, 27 marca 2021

Współodkupicielka rodzaju ludzkiego. Krótki zbiór cytatów z Magisterium Kościoła i świętych.

 

Pseudopapież Jerzy Bergoglio niedawno już po raz kolejny zanegował prawdę Wiary Świętej (nie ogłoszoną jeszcze uroczyście przez Kościół w nadzwyczajnym akcie Magisterium jako Dogmat Wiary, ale stale obecną w nieomylnym, zwyczajnym Magisterium Kościoła i naukach świętych) o Najświętszej Maryi Pannie jako Współodkupicielce rodzaju ludzkiego, i Pośredniczce Wszelkich Łask. Bergoglio powiedział w środę, podczas "audiencji generalnej", że Jezus powierzył nam Maryję Dziewicę jako Matkę, a "nie jako współodkupicielkę". Chociaż chrześcijanie zawsze nadawali Maryi piękne tytuły, ważne jest, aby pamiętać, że Chrystus jest jedynym Odkupicielem – mówił Bergoglio. W zeszłym roku nazwał on wręcz tą odwieczną prawdę Wiary "głupotą" [sic!], teraz stwierdził "jedynie", że takie tytuły wobec Matki Bożej, stosowane wielokrotnie przez Kościół i świętych, choć są "wyrazem miłości dziecka do swojej mamy", to są jego zdaniem "przesadzone" i trzeba być wobec nich "ostrożnym". Wiemy że Bergoglio ma w zwyczaju atakować dogmaty Maryjne, m.in. w 2019 r. zanegował on Dogmat o Niepokalanym Poczęciu N.M.P., stwierdzając że Matka Boża nie była świętą od początku, ale się taką stała. 

Atak na tą mariologiczną prawdę katolickiej Wiary nastąpił jak zwykle w przeddzień wielkiego święta – Zwiastowania Najświętszej Maryi Panny, w którym dokonała się tajemnica Wcielenia, bez której jak wiemy nie było by Odkupienia. Dokonała się ona dzięki temu, że Najświętsza Maryja Panna wypowiedziała swoje « fiat ». To dzięki tej decyzji, dzięki Jej słowu, mogło się stać zbawienie świata. To dzięki Najświętszej Maryi Pannie "Słowo stało się Ciałem, i zamieszkało wśród nas". Matka Najświętsza jest więc przyczyną sprawczą dzieła Odkupienia. Ale nie tylko dlatego może i powinna być nazywana Współodkupicielką. Jej udział w dziele zbawczym nie ograniczył się tylko do tego jednego słowa. Przede wszystkim, Ona współcierpiała z Chrystusem, Cierpiała z Nim, a więc współcierpiała z Nim i to bardziej niż wszyscy ludzie razem wzięci zdołają kiedykolwiek wycierpieć. Pod krzyżem zostało przebite mieczem boleści Jej Niepokalane Serce, co przepowiedział starzec Symeon. Stała pod krzyżem jako nowa Ewa, która razem z nowym Adamem wydaje na świat odkupiony rodzaj ludzki. Chrystus pozwolił Jej cierpieć, co więcej, nadał Jej cierpieniu moc zbawczą. Dopuszczając swą kochającą Matkę do swych cierpień, dał Jej tym samym udział w swym dziele odkupienia. Uczynił Ją Współodkupicielką. Maryja dostąpiła tego, bowiem doskonale Zbawiciela ukochała. Wczoraj obchodziliśmy właśnie w Kościele Świętym tą tajemnicę – święto Siedmiu Boleści Najśw. Maryi Panny, tj. Matki Bożej Bolesnej (Piątek przed niedzielą Palmową).

W Żywotach Świętych Pańskich na wszystkie dnie roku (wyd. 1910 r.) x. Piotra Skargi SI na Uroczystość Siedmiu Boleści Matki Bożej (ust. w AD 1413), czytamy:
Jak Chrystus Pan nazwany jest Królem Męczenników dlatego, iż w życiu Swojem więcej ucierpiał niż wszyscy razem Męczennicy, tak i Najśw. Maryi Pannie słusznie należy się tytuł Królowej Męczenników, nabyty cierpieniami, z rzędu po cierpieniach Jej Syna największemi, jakie kiedykolwiek z ludzi który poniósł. [...]  Tym to sposobem Marya, nie tylko umieszczoną jest w poczet Męczenników, lecz trwałością Swoich boleści przewyższyła nawet wszystkich w ich cierpieniach, gdyż całe Jej przebłogosławione życie było niejako długiem męczeństwem. Obdarzona szczególnym darem rozumienia Pisma Bożego, wszystkie ustępy proroctw Chrystusa Pana i Jego śmierci się tyczących, najdokładniej pojmowała i stosowała się do mających nastąpić wypadków jak to sama św. Brygidzie objawiła. Męczeństwo Jej przeto poczęło się od chwili gdy się Jej ukazał Anioł, zwiastując, iż stanie się Matką Zbawiciela, mającego ponieść okrutną Mękę dla zgładzenia grzechów ludzkich. Smutek i boleść, jakiej z tego powodu doznawała Najświętsza Marya Panna, wzmogły się jeszcze bardziej, gdy została Matką Zbawiciela, tak że w istocie całe Jej życie stało się bezustannem męczeństwem. Objawienie, jakie miała święta Brygida w Rzymie, najzupełniej stwierdza to zdanie. W objawieniu tem widziała ta Święta Matkę Bożą, a obok Niej świętego Symeona, wielkiego kapłana, który Jej przepowiedział iż Jej serce miecz boleści przeniknie, i Anioła, trzymającego w ręku długi i skrwawiony sztylet, wyobrażający boleści, któremi przepełnione było życie Najświętszej Panny. [...]

Lecz i to nie dość powiedzieć, mówiąc o boleściach Maryi: bowiem patrząc na cierpienia Jezusa, więcej bolała, aniżeli gdyby one cierpienia Sama tylko była znosiła. Powszechne to jest zdanie, że rodzice w dwójnasób czują przykrości przez ich dzieci doznawane, i lubo to nie na każdych rodzicach się sprawdza, tu miało to bez wątpienia miejsce, gdyż bez wątpienia nad własne życie Marya kochała Syna Swojego. „Marya, mówi święty Amancyusz, większą boleść poniosła z męki Zbawiciela, niż gdyby sama była umęczoną, gdyż nieporównanie więcej niż Siebie Samą i własne życie, kochała tego, którego w Jej oczach umęczono, i nad którego męką bolała.“ Co łatwo pojąć, pamiętając na ono zdanie Bernarda świętego, że dusza więcej jest w przedmiocie, który kocha, niż w ciele, który ożywia. Gdy przeto Marya więcej żyła w miłości Jezusa, niż w Sobie Samej, gdy Jezus był prawdziwie Jej życiem i jakby duszą Jej duszy, musiała, patrząc na Jego skonanie, większej doznać boleści, niż gdyby Sama od podobnychże cierpień była umierała. [...]

Lecz, o Panno Najświętsza, woła święty Bonawentura, czyż potrzeba było abyś i Ty poświęcała się za nas na górze Kalwaryi i męczeństwo tam poniosła? Czyż nie wystarczała na odkupienie świata śmierć Syna, aż póki nie zostanie ukrzyżowaną i Matka? O! wystarczała bez wątpienia śmierć Jezusa do okupu świata i tysiąca światów; lecz przemiłościwa Matka nasza, łącząc Swoje boleści z męką Syna Swojego, chciała tym sposobem i Sama współdziałać w sprawie odkupienia naszego. Jako cały świat zawdzięcza Zbawicielowi mękę poniesioną dla zbawienia ludzi, tak podobnież winniśmy wdzięczność Maryi za męczeństwo, dobrowolnie za nas poniesione. Cierpienia te bowiem i niezmierne boleści Maryi, były dobrowolne i poniesione z wielkiej Jej ku ludziom miłości, gdyż według objawienia jakie miała święta Brygida, Najświętsza Panna gotową była wszelkie ponieść męczarnie, byle ludzie zbawieni zostali i byle zasługi Swoje za nas ofiarować mogła. I tej to jedynej pociechy doznała Matka Najświętsza wśród Swoich boleści; sama myśl, że śmierć Jej Syna pojedna ludzi z Bogiem, łagodziła Jej niewypowiedziane cierpienia.
Z tej okazji, przypomnijmy sobie, co naucza nas Kościół Święty katolicki, na temat Maryi Współodkupicielki oraz Pośredniczki Wszelkich Łask. Ograniczmy się do kliku cytatów z Papieży i świętych Kościoła katolickiego. Jeśli ktoś chciałby poczytać więcej na ten temat, warto polecić "Traktat o prawdziwym nabożeństwie do Najświętszej Maryi Panny" św. Ludwika Marii Grignion de Montfort'a, bądź św. Alfonsa Marii de Liguori'ego, Doktora Kościoła, traktat pt. "Uwielbienia Maryi".

Jej udział w dziele zbawienia Papież Pius XII przedstawił następująco:
Ona to, wolna od grzechów osobistych i dziedzicznych, zawsze jak najściślej zjednoczona ze swym Synem, złożyła Go w ofierze Bogu przedwiecznemu na Golgocie, rezygnując zarazem ofiarnie ze swych macierzyńskich praw i macierzyńskiego przywiązania, jako nowa Ewa, za wszystkich potomków Adama splamionych jego nieszczęsnym upadkiem. Dlatego też, będąc już matką cielesną naszej Głowy, stała się, również z tytułu cierpień i chwały, duchową matką wszystkich Jego członków. Jej to także potężne wstawiennictwo wyprosiło zesłanie na nowo powstały Kościół danego jeszcze na krzyżu Ducha Boskiego Odkupiciela, z Jego cudownymi darami (enc. Mystici corporis).
Papież Benedykt XV wyraził tę tajemnicę jeszcze dobitniej:
Tak bardzo cierpiała ze swoim udręczonym i umierającym Synem i omal nie umarła razem z Nim, zrezygnowała dla zbawienia ludzi ze swoich matczynych praw do tego Syna i ofiarowała Go dla złagodzenia Bożej sprawiedliwości, na tyle, na ile było Jej to możliwe. Można więc słusznie powiedzieć, że razem z Chrystusem zbawiła ludzki rodzaj (list Inter Sodalicia).
Do św. Brygidy Matka Boża powiedziała:
Rozważ, córko, cierpienia mojego Syna, którego członki były dla mnie jak moje własne i jak moje serce. (...) Gdy On cierpiał, czułam, jakby moje serce cierpiało (...). Gdy mój Syn był biczowany i przebijany, również moje serce było biczowane i przebijane (...). Dlatego odważam się śmiało powiedzieć, że Jego ból był moim bólem, że Jego serce było moim sercem. Jak Adam i Ewa sprzedali świat za jedno jabłko, tak my – mój Syn i ja – odkupiliśmy świat jakby jednym sercem.
Syn Boży wypełnił więc swoją misję na świecie poprzez swoją zbawczą śmierć na krzyżu, złączony w cierpieniu z Maryją. W modlitwach św. Teresy z Lisieux czytamy:
Już prorok przepowiedział tę mękę bezkresną: „Nie ma w świecie cierpienia podobnego Twemu”. / Królowo męczenników, Tyś Matką Bolesną, / Za krew Serca oddaną ludowi grzesznemu!
Tak więc jak Syn był cierpiący, tak Matka była bolesna. Na Kalwarii współodczuwała Ona boleśnie w swoim sercu wszystko to, czego On doznawał na swoim ciele i w swojej duszy. Krwawa ofiara Chrystusa była połączona z bezkrwawą ofiarą Jego Matki. Tak jak Jezus pogrążał się w swoim cierpieniu aż do granic możliwości, tak i Jego Matka cierpiała we wszystkim na równi z Nim. Cierpiała w swoim sercu tak bardzo, jak tylko Jej Niepokalane Serce było w stanie to znieść. 

Św. Bernardyn mówił:
Trwała niezachwianie przy swoim Synu w Jego umieraniu poprzez współcierpienie Jego śmierci. Nieporuszenie stała przy Nim; a gdy Apostołowie upadli, stała jeszcze sama. Kiedy Chrystus jak słońce wzniesiony był na krzyżu, Najświętsza Panna jako księżyc trwała na swoim miejscu; a to trwanie było smutne i przepełnione bólem (...) i tak mówi Syn Boży (Iz 63, 3): „Sam jeden wygniatałem je do kadzi, żadnego z narodów nie było ze mną”; ale ty jedyna, Maryjo, współcierpiałaś naprawdę razem ze mną (Kazanie o chwalebnym imieniu Maryi).

Maryja poprzez swoje współcierpienie jest niejako dopełnieniem Ukrzyżowanego. Ona pozwoliła Chrystusowi, aby Jego ofiara i całe cierpienie wniknęły aż do najgłębszych zakątków Jej duszy. Św. Bernard ukazał to, mówiąc:

Po tym, jak Twój Jezus oddał Ducha, okrutna włócznia, która otworzyła Jego bok, bynajmniej nie ugodziła Jego duszy, ale Twoją duszę przebiła; Jego duszy bowiem już tam nie było, Twoja jednak w żaden sposób nie mogła się stamtąd uwolnić (Kazanie o dwunastu gwiazdach).

Jest oczywiste, że Chrystus Pan mógłby nas zbawić JEDNĄ KROPLĄ swojej Przenajdroższej Krwi, ale spodobało mu się, aby przelać za nas całą swą Krew, w całej Obfitości.  Tak samo oczywiste jest, że mógłby odkupić nas sam, bez niczyjej pomocy, ale chciał, aby Jego Najświętsza, Niepokalana Matka miała pełny współudział w dziele zbawczym. Tak jak jedna kropla Krwi Pańskiej wystarczyła by do zbawienia świata, tak i udział Najświętszej Maryi Panny nie był konieczny, ale przez Bożą Opatrzność uznany został za dobry i właściwy, dlatego jest Ona Współodkupicielką rodzaju ludzkiego, oraz Pośredniczką wszelkich łask. 

O PANI NASZA, ORĘDOWNICZKO NASZA, POŚREDNICZKO NASZA, POCIESZYCIELKO NASZA, WSPÓŁODKUPICIELKO NASZA!

Za Redakcja Tenete Traditiones

Michał Mikłaszewski, red. naczelny

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.