Strony

niedziela, 11 kwietnia 2021

Czy sedewakantyzm prowadzi do konklawizmu. Czy konklawizm jest herezją? Czy Kościół może istnieć bez Papieża? Odpowiedzi na niektóre pytania.

Kadr z serialu "Młody Papież". Serialowy "Pius XIII".
Czy tak będzie wyglądał prawdziwy, przyszły Papież??

 Wielu ludzi stawia zarzut rzymskim katolikom integralnym (uznającym fakt obecnego wakatu na Stolicy Apostolskiej), że tzw. sedewakantyzm prowadzi automatycznie do tzw. konklawizmu, że wielu byłych sedewakantystów zostało następnie konklawistami, że wielu z pośród nich obrało sobie własnych "papieży", lub sami ogłosili się samozwańczymi "papieżami" (na podstawie np. rzekomych prywatnych objawień, w których zostali rzekomo "wybrani" przez siły nadprzyrodzone – Chrystusa czy Matkę Najświętszą). Trzeba na początku tych rozważań uczynić bardzo wyraźne rozgraniczenie, na samą ideę "konklawizmu" (czyli twierdzenia, że w obecnej sytuacji w jakiej znalazł się Kościół, katolicy którzy zachowali Wiarę, mają obowiązek wyboru Papieża, poprzez jakieś niedoskonałe "konklawe", bądź tzw. niepełny Sobór Powszechny. To zadanie dotyczy w pierwszej kolejności oczywiście biskupów i kapłanów, a nie wiernych świeckich), od większości osób i środowisk, kojarzonych z tym nurtem. Sama idea "konklawizmu" nie jest niczym złym ani negatywnym, wręcz przeciwnie, jest to rzeczywiście naturalna konsekwencja tzw. "czystego" sedewakantyzmu (w przeciwieństwie do tezy z Cassiciacum, która całkowicie odrzuca taką możliwość, jako że zgodnie z tą tezą, moderniści zachowali materialne prawo do urzędów kościelnych które okupują [są ważnie wybrani/mianowani na urząd], trzeba więc jedynie oczekiwać ich nawrócenia, a wówczas będzie można uznać ich za prawowitą hierarchię. Wg. zwolenników tezy, jest to jedyna możliwość przywrócenia Kościoła do normalnego stanu. W praktyce jest to podobne do oczekiwania lefebrystów, aż "Rzym się nawróci", i będzie można uznać jego władzę jurysdykcji etc. [różnica jest czysto teoretyczna, wg. FSSPX moderniści posiadają urzędy i władzę, ale katolicy są zwolnieni z posłuszeństwa błądzącym, zaś wg. tezy posiadają tylko wyznaczenie na urząd]). Tzw. "czysty" sedewakantyzm całkowicie odrzuca modernistyczną hierarchię, i jakiekolwiek jej roszczenia do urzędów kościelnych. Uznajemy, że jako jawni (publiczni) heretycy, moderniści są ipso facto (mocą samego prawa) ekskomunikowani, i pozbawieni jakichkolwiek godności i urzędów w Kościele (jak naucza m.in. Św. Robert kard. Bellarmin, Doktor Kościoła, i wielu innych, zacnych teologów. Jakikolwiek wybór czy nominacja heretyka jest nieważna, niebyła i żadna (jak nieomylnie stwierdził m.in. Papież Paweł IV w bulli "Cum ex Apostolatus"). 

Tak więc wg. zwolenników "czystego" sedewakantyzmu, mogą istnieć zasadniczo tylko dwie możliwości zakończenia obecnego kryzysu, z tego tylko jedna jest możliwa do uzasadnienia na podstawie Magisterium Kościoła a jest nią... Tzw. konklawizm, czyli wybór Papieża dokonany przez zgromadzenie obecnych, katolickich biskupów, reprezentujących cały Kościół Powszechny, na tzw. "niepełnym/niedoskonałym Soborze Powszechnym". Drugą możliwością jest bezpośrednia Boska interwencja. Oczywiście nie można całkowicie wykluczać tej możliwości, jednakże nie można się na niej wyłącznie opierać, byłby to bowiem zwykły fideizm, myślenie roszczeniowe, i niejako wystawianie Pana Boga na próbę. Poza tym, nawet gdyby Bóg dokonał takiej interwencji, i np. Chrystus Pan, lub Św. Piotr Apostoł zstąpił by z nieba, i osobiście wybrał / mianował swojego nowego namiestnika / następcę, wówczas została by w sposób oczywisty zerwana jedność Kościoła (jedność w czasie, ze wszystkimi poprzednimi Papieżami, została by zerwana Sukcesja Apostolska). Ten nowy Papież nie byłby już bezpośrednim następcą Piusa XII i wszystkich 260 Papieży, to byłaby całkowicie nowa linia. Można niejako powiedzieć, że powstał by wtedy nowy Kościół, bowiem Kościół powołany przez Chrystusa 2000 lat temu nie wybrałby nowego Papieża, lecz został by on "zesłany z nieba". To jest absolutnie niemożliwe, i sprzeczne z obietnicami Chrystusa, że bramy piekielne nie przemogą Jego Kościoła, że jest on zbudowany na fundamencie św. Piotra i będzie trwał do końca czasów. Dlatego jest niemożliwe, aby nagle Pan Bóg zmienił zdanie, i sam dokonał wyboru nowego Papieża, skoro wcześniej wyraźnie to zadanie zostało powierzone Kościołowi. Chrystus nie ustalił w jaki sposób Kościół ma dokonać tego wyboru, i to na przestrzeni wieków się zmieniało. Nie ustalił też, jaki jest maksymalny czas od śmierci Papieża do wyboru nowego Papieża. Ten czas może trwać, używając mowy naszego Pana, zarówno 7 lat, jak i 77 lat... Dla Boga czas nie ma takiego wielkiego znaczenia. Jednak ostatecznie trzeba stwierdzić, że choć nikt nigdy nie orzekł, jak długo może trwać stan wakatu, to jednak zawsze jest to stan nadzwyczajny, wyjątkowy, w którym Kościół nie może trwać wiecznie, i który musi się kiedyś zakończyć. Ten stan jest dla Kościoła niebezpieczny, Kościół pozostaje bowiem niejako "osierocony", pozbawiony swej widzialnej Głowy, najwyższego Prawodawcy. Dlatego Kościół w okresie wakatu MUSI dążyć do wyboru nowego Papieża, jest to głównym celem Kościoła. Tak więc to nie "konklawizm" powinno się nazywać "herezją", a raczej jakiś wypaczony, "permanentny sedewakantyzm", wykluczający w ogóle jakąkolwiek możliwość dokonania obecnie wyboru Papieża, liczący tylko na Boską interwencję...

Dwóch współczesnych antypapieży: "Papież Michał" i "Papież Franciszek"

Większość osób, środowisk, tworów i organizacji, które są dziś nazywane "konklawistycznymi", najprawdopodobniej kierowało się tymi właśnie, katolickimi, logicznymi wnioskami i pobudkami, mieli więc dobre intencje i szczerze chcieli ratować Kościół. Jednak niestety wiemy dobrze, co jest wybrukowane samymi tylko dobrymi intencjami, bez mądrości, rozsądku, roztropności, pomyślunku i dobrego przygotowania teologicznego i praktycznego. Większość tych środowisk uległo wszelkim pokusom, mamieniem szatańskim, fałszywym objawieniom, lub zwyczajnej pokusie pychy, która jest największym z grzechów, prowadzącym do największych upadków, i mogącym zniszczyć każdą, nawet bardzo dobrą inicjatywę. Mamy więc kilkanaście przypadków osób podających się obecnie za "papieży", niektórzy sami się nimi ogłosili (głównie na podstawie fałszywych objawień, to kolejny powód aby nie wierzyć w "Boską interwencję", bo kto niby miałby władzę i autorytet aby potwierdzić, czy to naprawdę działanie Boże, czy diabelskie? Ten którego "siła wyższa" mianuje "papieżem"? A jeśli to czart, ojciec kłamstwa i książę tego świata go mianował, a jemu się zdawało, że to był anioł światłości?), lub zostali "wybrani" przez garstkę zwolenników, często świeckich, członków rodziny itp. Nawet jeśli w rzekomej elekcji uczestniczyli duchowni, było to zazwyczaj maksymalnie kilku księży / biskupów, pochodzących zwykle z jednego kraju i / lub zgromadzenia. Nie była to więc w jakikolwiek sposób reprezentacja całego Kościoła Powszechnego. Aby tak było, musiałaby się zgromadzić w jednym miejscu przynajmniej większość obecnych biskupów katolickich, którzy zachowali Wiarę.

W sytuacji braku kardynałów, zgodnie z opinią teologiczną, wyrażoną przez wielu znamienitych teologów, jak m.in. kard. Kajetan, prawo wyboru Papieża przechodzi na cały Kościół Powszechny. Oczywiście prawo wyborcze należy do Kościoła nauczającego, czyli do hierarchii, a więc duchowieństwa, w pierwszej kolejności do biskupów, którzy są następcami Apostołów. To katoliccy biskupi stanowią obecnie Kościół Apostolski, to w nich zawiera się cecha apostolskości Kościoła. Cecha ta, związana ściśle z jurysdykcją, jest w normalnej sytuacji przekazywana biskupom przez Papieża, niezależnie od materialnej sukcesji apostolskiej, którą otrzymują w momencie święceń. Aby ich sukcesja była formalna i materialna, potrzebują oni tego formalnego (jurydycznego, prawnego) aspektu, czyli mandatu papieskiego, i przypisania do danego terytorium, tj. diecezji, kościoła lokalnego, nad którym będą mieć jurysdykcję. Obecnie jednak, gdy nie ma Papieża, ten zwyczajny sposób przekazania władzy jurysdykcji jest niemożliwy do wykonania. Nie może to jednak oznaczać, że widzialny, Apostolski Kościół przestał istnieć, należy więc uznać, że biskupi otrzymują dziś jurysdykcję w inny, nadzwyczajny sposób, tj. Kościół uzupełnia im ją automatycznie, w momencie gdy zostają biskupami. Nie oznacza to jednak, że zwyczajną jurysdykcję biskupi otrzymują automatycznie razem ze święceniami, bo wówczas dotyczyło by to również heretyków i schizmatyków, o ile tylko mają oni ważne święcenia, a taka teoria została potępiona przez Kościół. Dlatego też Kościół udziela biskupom jurysdykcji nie z samej racji święceń, ale dlatego, że są oni obecnie jedynymi katolickimi biskupami, a widzialny, Apostolski Kościół musi trwać. Aby więc Kościół trwał, biskupi muszą posiadać jurysdykcję. Nie są jednak ściśle przypisani do żadnego terytorium. Ich diecezją jest cały świat. Mają jednak tą samą władzę, jaką mieli biskupi diecezjalni, i przede wszystkim, mają prawo (a wręcz obowiązek) wyboru Papieża, w celu zapewnienia przetrwania widzialnego, hierarchicznego Kościoła, i zakończenia obecnego kryzysu.

Powyższe twierdzenie opieram na tłumaczeniu śp. x. Antoniego Cekady, który w ten sposób tłumaczył problem Apostolskości w Kościele w czasach obecnych. Xiądz Cekada twierdził wyraźnie, że Chrystus Pan nadał Kościołowi cechę Apostolskości, nie określił jednak w jaki sposób ma ona być przekazywana. Tak więc musimy wiarą Boską i katolicką wierzyć że Kościół jest (i zawsze będzie) Apostolski, a więc że jest to jego niezbywalna cecha (podobnie jak powszechność, jedność czy świętość) której nie może on utracić. Jednak sam sposób przekazania tej cechy nie jest przedmiotem Boskiej i katolickiej Wiary, a jedynie obowiązującego w Kościele prawodawstwa, które może się zmienić, lub w wyjątkowych okolicznościach, jakie mamy niewątpliwie od ponad 62 lat, można powołać się na tzw. zasadę nad-prawności, czyli epikei. X. Cekada w swych publikacjach, jako sposób rozwiązania obecnego kryzysu, przytaczał wszystkie trzy wymienione przeze mnie powyżej możliwości, łącznie z tezą z Cassiciacum. Jednakże sam x. Cekada nie był zwolennikiem tego stanowiska teologicznego, a więc z pewnością prywatnie bardziej skłaniał się ku jednej z pozostałych opcji. Znając jego wyjątkowo racjonalny,  dociekliwy umysł i ściśle teologiczne, klarowne myślenie, raczej można wątpić, aby był zwolennikiem mocno niepewnej teologicznie tezy o nadzwyczajnej, Boskiej interwencji. Zresztą nie tylko x. Cekada zastanawiał się nad tą kwestią. Jest mi wiadomo z bezpośrednich źródeł, co mogliby zresztą poświadczyć świadkowie, od człowieka który słyszał to bezpośrednio od J. Exc. x. Bp. Donalda H. Sanborna, który co prawda jest zwolennikiem tezy z Cassiciacum, a nawet można powiedzieć wręcz, że jest obecnie głównym jej reprezentantem, że mimo to bp. Sanborn również zastanawiał się nad innymi możliwościami rozwiązania obecnej sytuacji, a mówiąc wprost, nad możliwością zwołania "konklawe" i wyboru Papieża... Dla bp. Sanborna nie było ponoć problemem czy, ale jak można to zrobić. Bp. Sanborn bez wątpienie dopuszczał taką możliwość (być może nie chciał z jakiś względów mówić tego publicznie), jednak po prostu nie wiedział, jak do tego się zabrać, aby nikt nie mógł się do niczego przyczepić, aby nie było najmniejszych wątpliwości co do ważności dokonanej w ten sposób elekcji. Problemy były więc natury technicznej, a nie teologicznej. Nie można więc zarzucić herezji nikomu, kto o konieczności dokonania wyboru Papieża nie obawia się mówić głośno, i nie tylko mówić, ale też dokładać wszelkich starań, aby przywrócić Niepokalanej Oblubienicy Chrystusa jej widzialną Głowę, następcę Św. Piotra Apostoła, słodkiego Namiestnika Chrystusowego!

Tak więc mogę postawić dość śmiałą, acz logiczną tezę, że owszem, sedewakantyzm prowadzi do konklawizmu, i nie ma w tym nic złego, wręcz przeciwnie, jest to jedyny logiczny i katolicki wniosek. Tak samo jak jedynym logicznym i katolickim wnioskiem jest to, że modernistyczni uzurpatorzy i okupanci Stolicy Apostolskiej po śmierci Papieża Piusa XII w 1958 r., nie mogą być i nie są katolickimi papieżami, gdyż są heretykami i są poza Kościołem, tak samo logicznym i katolickim wnioskiem jest to, że Kościół docelowo musi mieć Papieża, bo Papież jest fundamentem trwałości, jedności i Wiary Kościoła (o czym jasno świadczą słowa naszego Pana : "ty jesteś opoka..."), jest najwyższym autorytetem, prawodawcą i sędzią. Bez Papieża Kościół nie jest w stanie na dłuższą metę normalnie funkcjonować. Owszem Kościół może istnieć przez pewien czas bez Papieża, w sytuacji wakatu, bezkrólewia, i że ten czas nie został nigdy przez nikogo ściśle określony, może więc się przedłużyć nawet do kilkudziesięciu lat, jak ma to miejsce obecnie, ale jest to zawsze stan nadzwyczajny, nienaturalny, który należy starać się jak najszybciej zakończyć. 

Oczywiście zadanie to, jak już wyżej napisałem, należy przede wszystkim do biskupów i kapłanów. Co więc możemy zrobić jako zwykli wierni, aby przyczynić się do tego? Przede wszystkim modlić się usilnie o wybór nowego Papieża, co zawsze było obowiązkiem katolików w czasie wakatu. Należy więc modlić się tak prywatnie, jak i publicznie, o rychły wybór nowego Papieża, o łaskę Ducha Świętego dla biskupów, aby nie zważając na sprawy ludzkie, na różne konflikty i nieporozumienia, które zdążyły pojawić się przez te ponad pół wieku, wykonali swój największy życiowy obowiązek, do którego zostali powołani, czyli zapewnili przetrwanie Kościoła, przywracając mu widzialną Głowę. Trzeba w tej intencji odmawiać codziennie Różaniec Św., a także, jeśli to możliwe, zamawiać Msze Św., odbywać pielgrzymki i różne pokuty i wyrzeczenia, aby przybliżyć ten czas odrodzenia i tryumfu Kościoła Świętego! Ale, jeśli mamy taką możliwość, powinniśmy także, oczywiście w duchu pokory i posłuszeństwa, wzorem świętych, jak św. Katarzyna ze Sieny, napominać hierarchów, aby ponaglić ich do działania...

Miejmy nadzieję, że dobry Bóg pozwoli nam jeszcze ujrzeć Chrystusowego Namiestnika i chwałę Jego Świętego i Niepokalanego Kościoła. Pamiętajmy jednak, o czym pisał św. Ignacy Loyola, co było jego kluczową regułą, jaką pozostawił wszystkim swoim xiężom, zwolennikom i naśladowcom jako testament duchowy: 

„Tak Bogu ufaj, jakby całe powodzenie spraw zależało tylko od Boga, a nie od ciebie; tak jednak dokładaj wszystkich starań, jakbyś ty sam miał to wszystko zdziałać, a Bóg nic zgoła”

Michał Mikłaszewski

W Niedzielę Przewodnią AD 2021 

16 komentarzy:

  1. Mam kilka pytań. Pisze Pan, że bp Sanborn zastanawiał się nad możliwością zwołania "konklawe". Czy te informacje są niedawne i możliwe, że obecnie biskup coś planuje? Czy biskup jedynie planował, czy podjął jakieś kroki w tym kierunku? Czy ma Pan jakiś dokładniejsze informacje jak miałoby to wyglądać?

    Módlmy się o jak najrychlejszy powrót prawdziwego Papieża!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te informacje pochodzą z ok 2015/2016 roku, a więc już z przed pewnego okresu. W chwili obecnej nie mam stałego kontaktu z kimś, kto miałby stały kontakt z J. Exc. x. Bp. Sanbornem. Nie wiem więc czy obecnie Xiądz Biskup coś planuje. Wydaje mi się że to były jednak raczej po prostu jakieś luźne dywagacje teologiczne, niż konkretne plany. Ważne jest jednak w kontekście niniejszego artykułu to, że bp. Sanborn, który dla bardzo wielu jest obecnie chyba największym teologicznym autorytetem (sam będąc zwolennikiem tezy z Cassiciacum) w ogóle rozważał taką opcję jako możliwość, a więc że jej nie wyklucza. Wydaje mi się jednak, że Jego Exceencja, jako zwolennik tezy, warunkował by ważność takiego "konklawe" udziałem jakiegoś nawrócenego modernisty (jak mówił kiedyś w jakimś wywiadzie, udzielonym już chyba kilkanaście lat temu, x. Rafał Trytek, wystarczył by "1 [słownie: jeden] rzymski duchowny"), oraz zorganizowaniem tej elekcji w czasie, gdy również u modernistów panuje wakat, a więc kiedy Stolica Apostolska nie jest przez nikogo okupowana (czyli np. po śmierci lub abdykacji obecnego okupanta).

      Usuń
    2. Czy takie konklawe miałoby się składać tylko z biskupów sedewakantystycznych? Co jeśli okazałoby się, że jeden z biskupów (A dobrze wiemy, że niektórr linie biskupie sedewakantystów nie są do końca jasne) nie dotarłby na takie konklawe?
      Ponadto gdzie miałby rezydować taki nowy papież?

      Usuń
    3. Jest raczej oczywiste że takie "konklawe" mogło by się składać jedynie z katolickich biskupów, a więc na pewno nie z tych, którzy pozostają w jedności z fałszywym neokościołem i uznają jego hierarchię. Byłoby zresztą bez sensu zapraszać tych, którzy uznają modernistów, bo po co? Owszem można by zaprosić biskupów FSSPX, ale tylko pod warunkiem że publicznie zadeklarują odrzucenie swych błędów, modernistycznej hierarchii, oraz to że uznają wynik tegoż "konklawe" i bezwzględnie podporządkują się nowo wybranemu, katolickiemu Papieżowi.
      Tak jak pisałem, jest raczej niemożliwe aby zgromadzili się wszyscy biskupi, więc wystarczy większość (myślę że zwykła większość, a więc ponad połowa – tj. 50 % + 1). Jako że obecnie mamy ok 20 biskupów (co do których jest pewność co do ważności ich sakry biskupiej etc.), to myślę że do ważności elekcji wystarczyło by aby się zgromadziło ok 11 (akurat tylu ilu było Apostołów po Wniebowstąpieniu Chrystusa).
      Gdzie miałby rezydować Papież? Oczywiście powinien rezydować w Rzymie, jak każdy biskup - na terenie swojej diecezji (jak nakazuje m.in. Sobór Trydencki). Ta kwestia jeśli dobrze wiem została rostrzygnięta już po schizmie zachodniej, aby nie dopuścić więcej do sytuacji takiej jak niewola awiniońska, że Papież nie może być jedynie "tutylarnym" Biskupem Rzymu, ale musi faktycznie przebywać w Rzymie. Należało by więc (jeśli jest obecnie niemożliwe odzyskanie żadnej z bazylik czy rezydencji papieskich) nabyć jakiś teren, choćby na przedmieściach Rzymu, i postawić tam jakąś tymczasową siedzibę papieską.

      Usuń
  2. Brat Rajmund pewien swój artykuł pt."Kwestia autorytetu w Kościele" podsumowuje słowami:
    „Można na koniec napisać, że choć sedewakantyzm formalno-materialny różni się od sedewakantyzmu zwykłego w sprawie wyjaśnienia wakatu Stolicy Apostolskiej, to cel obu katolickich ruchów jest jeden – obrona Papiestwa i Kościoła Rzymsko-katolickiego”. Cały tekst tego artykułu jest dostępny na takiej stronie (prowadzonej przez ks. Rafała Trytka):
    http://sedevacante.pl/teksty.php?li=144
    Brat Rajmund w swoim artykule tak na wstępie wyjaśnia tezę z Cassiciacum (która jest też określana sedewakantyzmem formalno-materialnym, a jej potoczna nazwa to sedeprywacjonizm):
    „Zwolennik Tezy z Cassiciacum Jego Ekscelencji x. Bp Guerarda de Lauriers OP, autora "Krótkiej analizy krytycznej Novus Ordo Missae" odpowie: tak, kościół posoborowy jest kościołem katolickim, którego struktury pozostają katolickimi, ale są okupowane przez sektę modernistyczną a której to przedstawiciele okupują Tron Piotrowy oraz stolice biskupie”.
    Brat Rajmund przy omawianiu sedewakantyzmu formalno-materialnego przytacza fragmenty artykułu pt."Wyjaśnienie tezy biskupa Guérard des Lauriers – bp Sanborn". Artykuł ten w j. polskim w całości jest dostępny na takiej stronie:
    https://myslkatolicka.wordpress.com/sanborn/
    W wyżej wspomnianym artykule biskup Donald Sanborn zadaje takie pytanie:
    „Dlaczego odejście od wiary [np. hierarchii Novus Ordo] nie miałoby być przeszkodą dla władzy wybierania Papieża?”.
    Następnie duchowny ten udziela takiej odpowiedzi na to pytanie:
    „Ponieważ publiczna herezja nie ma żadnych prawnych skutków póki nie zostanie ogłoszona i uznana przez legalną władzę. Tak więc ich legalne prawo wybierania Papieża pozostaje aż do chwili, gdy nie zostanie im prawomocnie odebrane. Herezja nie jest przeszkodą dla władzy wyznaczania, ale dla władzy rządzenia. Bowiem przez herezję człowiek zostaje faktycznie odcięty od Kościoła i staje się do cna (radically) niezdolny do rządzenia Kościołem. Ale ponieważ kardynałowie nie są heretykami w porządku prawnym, to jest, nie są prawomocnie ogłoszeni heretykami, pozostają zdolni do wykonywania czynności, które odnoszą się do czysto prawnego porządku, jak na przykład wybór kandydata na Papieża”.
    Również ks. Rafał Trytek jest zwolennikiem takiego stanowiska, że herezje hierarchii Kościoła posoborowego nie mają skutków prawnych. Duchowny ten w 2015 roku udzielił pewnego wywiadu. Wywiad ten dostępny jest tutaj:
    https://www.youtube.com/watch?v=H2LHL3QXgKo
    Zaczynając od 22 minuty i 57 sekundy tego wywiadu ksiądz ten wypowiada się tak:
    „Oczywiście, różnica między rewolucją protestancką a modernistyczną jest o tyle istotna, że wtedy byli katoliccy papieże, katolicka hierarchia, która wyklęła Lutra i jego zwolenników, wyklęła Kalwina, wyklęła Zwilngliego, i wszystkich tych protestanckich apostatów. Natomiast w czasie rewolucji modernistycznej – i to jest zasadnicza różnica – nie było już katolickich papieży, którzy mogliby nowych heretyków wykląć. Wręcz przeciwnie – ci, którzy uważali się lub byli uważani przez niemal cały świat za papieża, a więc w latach 60-tych przede wszystkim Paweł VI, to on inaugurował, wprowadził te wszystkie herezje do Kościoła. Stąd też sytuacja pod względem eklezjalnym jest troszeczkę różna.
    Dlatego ja nie mam jak gdyby oporów nazywać posoborowego księdza "księdzem", jako pewien tytuł, prawda? Bo nie nastąpiło kanoniczne jak gdyby upomnienie w jego przypadku, nie został wykluczony legalnie z Kościoła. Niemniej jednak, obiektywnie rzecz biorąc, taki kapłan, który uznaje ekumenizm, wolność religijną, wyklina niejako, że tak powiem, sam siebie. Zwłaszcza, że te reformy soborowe, niestety, zostały przyjęte przez cały praktycznie episkopat na całym świecie, oprócz zaledwie kilku biskupów, których można policzyć na palcach jednej ręki. (...)”.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam, ale co ten komentarz właściwie wnosi? Ja dobrze znam te teksty zarówno bp. Sanborna, jak też innych zwolenników tezy z Cassiciacum. Ja nie jestem zwolennikiem tego stanowiska, rozumiem je, aczkolwiek te argumenty po prostu do mnie nie docierają. Tekst niniejszy nie miał na celu wyjaśniać tezy z Cassiciacum czy też różnic między tą tezą a tzw. "czystym sedewakantyzem", a chodzi po prostu o wykazanie, że logiczną konsekwencją "czystego" sedewakantyzmu powinno być dążenie do rychłego wyboru katolickiego Papieża, które można określić mianem "konklawizmu" (choć to słowo jest oczywiście dość kontrowersyjne, bo przez lata nabawiło się złej sławy, z powodu różnych sekciarzy i szaleńców, którzy podejmowali się dotąd tego typu inicjatyw - które same w sobie są jednak dobre). Ciekawostką jest natomiast przytoczony przeze mnie fakt, że bp. Donald Sanborn który reprezentuje co prawda tezę z Cassiciacum, również nie wykluczał takiej możliwości wyboru Papieża. Natomiast akurat powyższe cytaty niczego w tej konkretnej sprawie nie wnoszą...

      Usuń
  3. To dlaczego Palmar de Troya nie jest prawdziwym papiestwem? Przecież oni też wybrali papieża

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, nie wybrali. Chociażby na Wikipedii możemy przeczytać, że:

      "Powstanie Kościoła Palmariańskiego związane było z objawieniami, których miał doznawać od 30 marca 1968 roku w El Palmar de Troya w Hiszpanii agent ubezpieczeniowy Clemente Domínguez y Gómez. W widzeniu z 30 września 1969 roku Matka Boska z Góry Karmel miała potępić „progresywistyczną herezję Kościoła soborowego”. Wedle Domíngueza większość kardynałów, biskupów i księży popadła w apostazję, sam zaś papież Paweł VI stał się niewinną ofiarą masonerii i komunizmu, które faktycznie rządzą Kościołem. Papież miał być, zdaniem Domíngueza, poddawany wpływowi środków narkotycznych i przetrzymywany wbrew swojej woli w granicach Watykanu. [...]

      W grudniu 1975 roku, w myśl otrzymanych podczas objawień wskazówek, Clemente Domínguez y Gómez założył własną wspólnotę religijną – Zakon Karmelitów od Najświętszego Oblicza. Pięciu jego członków, w tym założyciel, zostało 1 stycznia 1976 roku wyświęconych [...] przez katolickiego arcybiskupa Petera Martina Ngô Đình Thục [...]. Kilka dni później – 11 stycznia 1976 roku – Peter Martin Ngô Đình Thục konsekrował pięciu biskupów, wśród których był Domínguez.

      W maju 1976 roku o. Clemente stracił wzrok w wypadku samochodowym. Miewał jednak rzekomo dalsze objawienia Jezusa Chrystusa, który przepowiedział mu tiarę i wielką misję odnowienia Kościoła poprzez walkę z herezją oraz nazwał go swym Podwikariuszem, z prawem automatycznej sukcesji po śmierci Pawła VI. Po wypadku „biskup Clemente” zmienił imię zakonne na Ferdynand, na pamiątkę króla Ferdynanda III Świętego.

      W 1978 roku Clemente Domínguez ogłosił się zatem papieżem Grzegorzem XVII i 15 sierpnia został koronowany w Sewilli przez czterech spośród mianowanych uprzednio przez siebie kardynałów. Zgodnie z wyznawaną doktryną Grzegorz XVII miał być ostatnim papieżem, którego przeznaczeniem była śmierć na krzyżu w Jerozolimie."

      Tak więc Clemente Domínguez sam ogłosił się "papieżem", na podstawie fałszywych objawień. Zresztą, nawet gdyby został wybrany przez 4 pozostałych biskupów, wyświęconych wraz z nim przez abp. Thuca, to wszyscy oni byli Hiszpanami, i należeli do tego samego zgromadzenia ("Zakon Karmelitów od Najświętszego Oblicza") więc w żaden sposób nie stanowili oni zatem reprezentacji całego Kościoła Powszechnego.

      Usuń
    2. A Michał z Topeki?
      https://www.vaticaninexile.com/frequently_asked_questions.php

      Usuń
    3. Doprawdy? Pan David Bawden, "papież" Michał I? Jak sam pisze na tej stronie internetowej, został "wybrany na papieża" w 1990 roku przez 6 świeckich (w tym jego rodziców). No cóż, Kościół jest hierarchiczny, i w przypadku braku kardynałów, prawo wyboru Papieża spada w pierwszej kolejności na biskupów i kapłanów, reprezentujących cały Kościół Powszechny. Nawet 6 biskupów, jeśli reprezentuje tylko jeden region / wspólnotę (jak było w Palmar de Troya) nie może ważnie wybrać Papieża, a co dopiero 6 świeckich... To jest nonsens i parodia.

      Usuń
  4. Załóżmy, że doszłoby do wyboru papieża przez większość z obecnych biskupów sedewakantystów. Załóżmy też, że nie wszyscy biskupi i księża sedewakantyści zaakceptowaliby ten wybór. Innymi słowy, tacy biskupi i księża sedewakantyści (np. zwolennicy tezy z Cassiciacum, którzy nie chcieliby przyjąć poglądów "czystego sedewakantyzmu") nie zgodziliby się być inkardynowani do diecezji lub parafii przez nowego papieża. Wtedy mielibyśmy do czynienia z sytuacją, że te dwie grupy, tj. grupa postsedewakantystów z nowym papieżem oraz grupa będąca dalej na pozycji sedewakantystycznej, uważałyby siebie nawzajem za wyznanie schizmatyckie. Oczywiście, te dwie grupy mogłyby zachowywać wobec siebie pozory uprzejmości. Nie wiem, jak to byłoby wtedy z interkomunią. Każda strona uważałaby się za tę prawdziwie katolicką. A wiadomo, że w normalnych okolicznościach katolikom nie wolno korzystać z sakramentów u schizmatyckich kapłanów. Nie wolno też kapłanom katolickim udzielać sakramentów schizmatykom. Jestem ciekawy tylko, jak to wszystko wtedy wyglądałoby i czy w takiej sytuacji nie doszłoby do rzucenia ekskomuniki – tym razem ta ekskomunika z punktu widzenia postsedewakantystów byłaby jak najbardziej prawomocna – przez takiego nowo wybranego papieża nie tylko na modernistów i lefebrystów, ale również na tych sedewakantystycznych biskupów i kapłanów, którzy nie uznaliby prawomocności jego wyboru.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobre pytanie. Aczkolwiek wydaje mi się, że akurat samo wyznawanie tezy z Cassiciacum nie jest w tym przypadku problemem. Tylko czysto teoretycznie teza wyklucza takie rozwiązanie, a jak wykazałem, w praktyce np. Bp. Donald Sandborn wcale go nie wykluczał. Załóżmy że zostały by spełnione warunki "stawiane" przez zwolenników tezy, a więc w elekcji wziąłby udział jakiś nawrócony rzymski duchowny (wcale nie musi być to "kardynał" novus ordo, ponoć wystarczył by zwykły prałat, ktoś posiadający jakikolwiek urząd a więc "jurysdykcję" [w możności] wg. Tezy z Cassiciacum), a elekcja odbyła by się po śmierci lub abdykacji aktualnego okupanta, a przed wyborem nowego. Myślę że spełnienie tych warunków nie byłoby żadnym problemem dla "czystych" sedewakantystów. Problemy mogli by mieć co najwyżej jacyś księża "vagensi" (tułacze), nie mający żadnego biskupa czy zgromadzenia, oraz te środowiska, które od lat odcinały, dystansowały się od innych, podważały konsekracje biskupie itp. (Np. Bractwo Świętego Piusa V). Wówczas oczywiście byliby oni schizmatykami, i zapewne gdyby uparcie odmawiali podporządkowania się Papieżowi, to skończyło by się to ekskomuniką. To samo dotyczy lefebrystów jeśli odmówili by uznania prawdziwego Papieża. I ta ekskomunika (jako pierwsza) byłaby jak najbardziej prawomocna. Dlatego jest konieczne aby w konklawe wzięło udział jak najwięcej biskupów i księży, aby ewentualna schizma była jak najmniejsza. Oczywiście trzeba modlić się za wszystkich, również za lefebrystów i modernistów, aby się nawrócili, zwłaszcza wtedy kiedy znowu będziemy mieć katolickiego Papieża, i nie będzie już żadnych wątpliwości... Albo jesteś katolikiem albo nie.

      Usuń
  5. A tak czysto teoretycznie - kogo z obecnych duchownych najchętniej zobaczyłby Pan w białej sutannie - bpa Pivarunasa, bpa Sanborna, kogoś innego?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czysto teoretycznie, i subiektywnie, to chyba bp. Dolana. Myślę że to byłby kandydat "kompromisowy", który nie miałby problemu "dogadać się" zarówno z bp. Pivarunasem (który go konsekrował) jak i z bp. Sanbornem (z którym od wielu lat blisko współpracują, mimo pewnych różnic teologicznych czy praktycznych). Poza tym chyba najbliżej mi do niego pod względem czy teologicznym, czy też praktycznym, liturgicznym etc. Aczkolwiek to tylko taka moja prywatna opinia, pamiętajmy że to Duch Święty wybiera Papieża, który w danym czasie będzie najlepszy dla Kościoła (chociaż kardynałowie / elektorzy cały czas mają wolną wolę, i niekoniecznie muszą słuchać podpowiedzi Ducha Św.).

      Usuń
  6. Czy istnieją jakiekolwiek kościelne regulacje prawne dotyczące takiego konklawe bez kardynałów?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie istnieją prawne regulacje, bo zgodnie z prawem (kościelnym, a więc ludzkim, stanowionym, a nie Boski Prawem) Papieża wybierają kardynałowie, tak jest od ok XII wieku. Jak wiadomo Prawo Boże jest ponad ludzkim prawem, a Prawo Boże stanowi, że Kościół ma mieć Papieża, bo takim ustanowił go Chrystus, na fundamencie Piotra - opoki. Gdyby istniały jakieś regulacje prawne w stylu "co zrobić, gdy umrą nagle wszyscy kardynałowie w czasie wakatu Stolicy Apostolskiej", to nie mielibyśmy obecnie tych problemów praktycznych, jakie mamy, i nowy Papież już dawno został by wybrany. Mamy natomiast jedynie rozważania teologiczne różnych teologów, jak np. kard. Kajetan, które dają tylko ogólny pogląd sytuacji, ale nie dają gotowej recepty, instrukcji co dokładnie i jak należy zrobić. Dlatego też wskazana jest roztropność w działaniu, ale też nie opieszałość. Nie można zwlekać w nieskończoność, bo to niestety prowadzi do anarchizacji życia kościelnego. Ostatecznie jeżeli Papież nie zostanie wybrany, to Kościół przestanie istnieć, bowiem grupy katolików którzy zachowali wiarę (sedewakantystów etc.) będą się coraz bardziej dzielić, niczym sekty protestanckie. Wiemy jednak że Chrystus Pan obiecał, że "bramy piekielne nie przemogą Jego Kościoła", a więc że ostatecznie Bóg do tego nie dopuści, i Papież powróci w odpowiednim momencie. Jednak tak jak napisałem, nie można liczyć na cud, bo to jest zwykły fideizm i wystawianie Pana Boga na próbę.

      Usuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.