Strony

sobota, 17 kwietnia 2021

X. Walenty Gadowski: O znamionach prawdziwego Kościoła i miłości ojczyzny.

Xiądz Profesor
Walenty Gadowski (1861-1956) – polski duchowny katolicki, pedagogik, redaktor czasopism, działacz narodowy i taternik. Był synem organisty. Święcenia kapłańskie przyjął w 1884 roku i zaczął pracować jako wikariusz i szkolny katecheta. Był również wykładowcą katechetyki, metodyki i pedagogiki w seminarium nauczycielskim i duchownym w Tarnowie. Organizował ruch katechetyczny oraz duszpasterstwo młodzieży. W latach 1926-1930 był katechetą szkolnym w Bochni. Po raz pierwszy do Zakopanego przyjechał w 1881 roku, ze względu na chorobę płuc polecono mu wyjazd w góry. W kolejnych latach (od 1890 roku) przyjeżdżał do Zakopanego co roku. Przez czterdzieści następnych lat był organizatorem licznych wycieczek w Tatry, zarówno turystycznych jak i taterniczych. Prowadził zbiórki na wyjazdy młodzieży tarnowskiej w Tatry i Pieniny. W latach 1903-1906 wytrasował szlak zwany Orlą Percią – powszechnie uważany za najtrudniejszy szlak w całych Tatrach. Część znaków została osobiście namalowana przez niego. W roku 1926 z jego inicjatywy wytyczono „Pienińską Orlą Perć”, czyli Sokolą Perć oraz nieistniejącą już Skalną Perć. Był honorowym członkiem Towarzystwa Tatrzańskiego. Jako pierwszy wszedł na Małą Buczynową Turnię, Wielką Buczynową Turnię oraz Kozie Czuby, a także na Przełęcz Nowickiego. Dokonał też nowych przejść w Basztach, na Krywaniu i Lodowym Szczycie. Xiądz Gadowski jest autorem kilku książek i artykułów z zakresu pedagogiki, m.in. Wychowanie młodzieży i herbarcjanizm oraz Z historii pedagogiki. Popularność przyniósł mu Katechizm elementarny. Ponadto redagował "Dwutygodnik Katechetyczny i Duszpasterski", publikował również na łamach "Biesiady Literackiej", "Pamiętnika Towarzystwa Tatrzańskiego", "Głosu Narodu" oraz "Ilustrowanego Kuriera Codziennego". Wydał również książeczkę Wspomnienia z Tatr (1934) i Przewodnik po Pieninach (1928).


Ks. Walenty Gadowski: O znamionach prawdziwego Kościoła i miłości ojczyzny

Znamiona Kościoła

Z biegiem czasu powstało niestety między chrześcijanami wiele sekt. Każda z nich utrzymuje, że ona tylko jest prawdziwym Kościołem, jaki Chrystus Pan założył. Odstręcza to innowierców od nawracania się, bo nie wiedzą, które wyznanie chrześcijańskie mają przyjąć. Przewidział to Pan Jezus, więc ostrzegał przed fałszywymi prorokami (Mt 24, 24), a pozostawił w Kościele wybitne cechy, czyli znamiona, po których każdy człowiek dobrej woli może na pewno rozpoznać prawdziwy Kościół Chrystusów, podobnie jak pieniądz prawdziwy odróżniamy od monet fałszywych po rysunku, barwie, wadze i dźwięku. Kościół prawdziwy można rozpoznać i wyróżnić po czterech charakterystycznych znamionach, które według Ewangelistów miał Kościół wtenczas, gdy wyszedł z rąk Boskiego swego Założyciela.

Ewangelie św. uczą, że Pan Jezus założył 1) jeden tylko Kościół. Obiecał Piotrowi: Na tobie zbuduję Kościół mój, a nie: Kościoły moje (Mt 16, 18). W wieczerniku modlił się głośno o to, aby wszyscy byli jedno, jako Ty, Ojcze, we mnie, a ja w Tobie, aby i oni w nas jedno byli (J 17, 21). Wiemy nadto, że Pan Jezus umarł za wszystkich ludzi i kazał Apostołom nauczać wszystkie narody. Zatem Kościół Chrystusów był od początku swego 2) powszechny, tj. przeznaczony dla wszystkich ludzi, a nie dla jednego narodu lub państwa. Aby Kościół mógł doprowadzać ludzi do zbawienia, pozostawił w nim Pan Jezus Sakramenty św., Mszę św. i inne środki, przez które ludzie mogą otrzymać łaskę uświęcającą i żyć święcie. Cała nauka Pana Jezusa i wzór Jego życia pobudzały również do świętości, czyli Kościół Chrystusów był 3) święty. Wreszcie nie ulega wątpliwości, że Pan Jezus ustanowił Apostołów pierwszymi przełożonymi Kościoła i polecił im ustanawiać swoich następców (Jan 10), zatem Kościół pierwotny był 4) apostolski. To tylko wyznanie chrześcijańskie jest prawdziwie Kościołem Chrystusowym, które posiada wszystkie owe cztery znamiona. Takim wyznaniem jest jedynie Kościół katolicki. Rozpatrzymy to szczegółowo.

Jakim był Kościół, który Chrystus Pan założył?

Kościół, który Chrystus Pan założył, był jeden, powszechny, święty i apostolski.

Katolikom nie wolno wyjaśniać dowolnie Pisma św., ale muszą trzymać się uroczystego wykładu Kościoła. To jest koniecznym warunkiem jedności wiary we wszystkich narodach i w każdym czasie. Wszędzie też katolicy przyjmują siedem Sakramentów i korzystają z ofiary Mszy św. przy tym wszyscy katolicy słuchają jednego Ojca św. w Rzymie.

W czym u katolików jest jedność?

U katolików jest jedność w tym, że 1) wszyscy wyznają tę samą wiarę, 2) wszyscy mają te same siedem Sakramentów św. i Mszę św., 3) wszyscy słuchają jednego Ojca św. w Rzymie.

Wyrazem tej jedności jest liturgia łacińska, jakiej Kościół powszechnie się trzyma, język łaciński, jaki w liturgii swojej stosuje, i śpiew gregoriański, jaki przy liturgii zaleca. Protestanci tej jedności nie mają. Zasada, że każdemu wolno dowolnie tłumaczyć Pismo św., oraz całkowite odrzucenie Tradycji, sprawiły, że każdy z nich wierzy, jak mu się podoba. Brak jednomyślności widać dobitnie w dziełach, ogłaszanych przez teologów protestanckich. Nie ma po prostu prawdy wiary, której by jacyś teologowie protestanccy nie zaprzeczali lub nie zmieniali, nie wyjmując nawet Bóstwa Chrystusa Pana. Różne sekty protestanckie uznają przy tym różną ilość Sakramentów św., a Mszę św. całkiem odrzucają. Ponadto protestanci nie mają wcale wspólnej głowy duchownej, ale w każdym państwie protestanckim monarcha lub prezydent republiki jest głową wyznania.

Czy Kościół katolicki jednak nie skostniał w swoich dogmatach i przy swojej łacinie? Bynajmniej! Kościół ceni wysoko jedność religijną, ale trzyma się przy tym prawdy historycznej i rozróżnia starannie słowa i sprawy od Boga pochodzące od zarządzeń ludzkich. Pierwszych strzeże Kościół pilnie, ale i tu stosuje zasadę: „W dogmatach wiary jedność, w sprawach, niewyjaśnionych uroczyście wolność rozumienia, a we wszystkim miłość”. W rzeczach jednak pochodzących z ustanowienia ludzkiego Kościół łatwo godzi się na zmiany, gdy widzi racjonalne i słuszne powody. Tak np. oprócz liturgii rzymskiej, tj. sposobu odprawiania nabożeństw według wzoru rzymskiego. Kościół zatwierdził siedem innych liturgii i pozwala je odprawiać w różnych językach, jeśli za tym przemawiają względy historyczne. Wskutek tego np. liturgię rzymską odprawia się w niektórych kościołach nad Adriatykiem w języku słowiańskim, a liturgię grecką odprawiają nasi Rusini w języku staroruskim. Również dopuszcza Kościół podczas nabożeństw śpiewy w językach narodowych. Jedność Kościoła katolickiego w rzeczach istotnych imponuje nawet innowiercom.

W podobieństwie o ziarnie gorczycznym (Mk 4, 31) przepowiedział Pan Jezus, że Kościół rozszerzy się rychło na cały świat. Spełniając rozkaz Chrystusa Pana i korzystając z daru mówienia różnymi językami, Apostołowie rozeszli się do krain przeróżnych i wielu nawrócili. Po nich czynią to samo po dziś dzień misjonarze, najczęściej członkowie różnych zakonów.

Przez co Kościół katolicki jest powszechny?

Kościół katolicki jest powszechny przez to, że 1) istnieje dla zbawienia wszystkich ludzi i 2) rozszerza się po całym świecie.

Schizmatycy, Anglicy i wielu protestantów mają kościoły narodowe lub państwowe, przeznaczone dla jednego tylko narodu lub państwa. Kościół katolicki żadnego narodu nie lekceważy i nie gnębi (np. Murzynów w Stanach Zjednoczonych), i nie daje się użyć za narzędzie wynaradawiania. Gdy w czasach rozbiorów Moskale rozkazali, by litanię do Matki Boskiej) śpiewać w Ostrej Bramie po rosyjsku, duchowieństwo i wierni śpiewali ją po łacinie, jako w języku liturgicznym. Z drugiej strony Kościół nie zna jakiegoś narodu wybranego, uprzywilejowanego i nie wysługuje się żadnemu narodowi czy państwu. Dopomaga on wszystkim narodom do rozwoju religijnego i etycznego; stara się pogodzić ze sobą ludy zwaśnione i zbratać wszystkich w Chrystusie Panu. Dlatego właśnie zwie się katolickim. (Z greckiego katholikos = powszechny).

Kościół w nabożeństwach i naukach unaocznia wiernym wzór Chrystusa Pana i pobudza do umiłowania go i naśladowania. Do postępu w cnocie usposabia również kult Maryi i Świętych Pańskich. Każe korzystać z Sakramentów św. i zdobywać się na moralność, przez zwalczanie pokus zmysłowych. Taka jest wola Boża i na tym właśnie polega uświęcanie się wiernych (1 Tes 4, 3). Rzeczywiście Kościół wychował już wielu Świętych, których Bóg wsławił cudami.

Przez co Kościół katolicki jest święty?

Kościół katolicki jest święty przez to, bo 1) założyciel jego, Pan Jezus, jest najświętszy, 2) nauka wiary katolickiej i moralności prowadzi do świętości, 3) Sakramenta św. dają łaskę uświęcającą i pomagają żyć święcie, 4) Kościół miał i ma wielu Świętych, których Bóg wsławił cudami.

Ani Focjusz, założyciel schizmy wschodniej, ani Luter, twórca protestantyzmu, ani żaden w ogóle herezjarcha, nie żyli świątobliwie. Nauka Lutra, że wiara, sama wystarcza do zbawienia, a nie potrzeba dobrych uczynków, nie pobudza wcale do świętości życia. Luter zniósł samowolnie pięć Sakramentów św., a wśród nich także Sakrament Pokuty. Schizmatycy Moskale poprzestają na pokłonach i okazałości zewnętrznej, a mało się troszczą o uświęcenie duszy. Powierzchowność taką widzimy w każdym kościele urzędowym lub rasowym. Do świętości tam daleko.

Niestety wielu katolików przynosi wstyd Kościołowi, bo toną w grzechach ciężkich. Czynią to jednak nie wskutek braku w Kościele środków i pobudek zbawczych, lecz wskutek nadużycia wolnej woli i świadomego odrzucania środków poprawy. Nawet między Apostołami znalazł się zdrajca. Pan Jezus przepowiedział to z ubolewaniem w przypowieści o pszenicy i kąkolu i o sieci. Kąkol nie może stać się pszenicą, ale grzesznik, o ile da wreszcie posłuch Kościołowi, może się nawrócić i odzyskać łaskę uświęcającą.

Żaden Apostoł nie był w Polsce, a jednak biskupi polscy są następcami Apostołów, bo biskupów obecnych wyświęcili biskupi prawdziwi, a tamtych znów inni biskupi prawdziwi, aż dojdziemy w nieprzerwanym porządku do jednego z Apostołów, który wyświęcił pierwszych biskupów. Łatwo też stwierdzić, że nauka słowa Bożego i Sakramenta św. są u nas te same, jakie były w czasach apostolskich.

W czym Kościół katolicki jest apostolski?

Kościół katolicki jest apostolski w tym, że 1) Papież i biskupi obecni są w nieprzerwanym porządku następcami Apostołów i 2) katolicy mają teraz tę samą naukę i te same Sakramenta św., jakie mieli Apostołowie.

Nikt nie jest w stanie znaleźć innego założyciela Kościoła katolickiego, jak Chrystus Pan i Apostołowie. Tymczasem schizma (odszczepieństwo od Rzymu) powstała dopiero w tysiąc lat po n. Chr. (Michał Cerulariusz), a protestanci w 1500 blisko lat po Chr. Podobnie przy każdej sekcie możemy wskazać jej twórcę i czas, kiedy powstała.

Pastorowie protestanccy nie mają święceń, bo nie uznają Sakramentu kapłaństwa. Ustanawia ich gmina lub panujący. Nie mają więc żadnej łączności z Apostołami. Nawet biskupi anglikańscy nie mają ważnych święceń biskupich, bo historia stwierdziła, że w XVI wieku oszust wyświęcił tam pierwszych biskupów sekciarskich.

Głębokie uwagi na ten temat wypowiedział w XIX wieku Macaulay, angielski protestant: „Historia kościoła rzymskiego obejmuje dwa okresy cywilizacji ludzkiej i nie ma instytucji, której dzieje widziałyby ołtarze dymiące się w świątyni Panteonu. Najstarszych rodów początki datują się od wczoraj, jeśli je porównamy z instytucją papiestwa. Kościół tak wysyła dotąd w świat misjonarzy, jak wysłał Augustyna do Anglii. Liczba jego synów jest obecnie większa, niż w którymkolwiek stuleciu. Kościół rzymski odzyskał przynajmniej połowę członków, których stracił przez reformację. Nie ma znaku, z którego można by zapowiadać koniec Jego panowania, bo i w naszym (XIX) stuleciu, w którym kwitną nauki, cieszy się on powodzeniem. Wszystkich kościołów widział początki, prawdopodobnie ujrzy wszystkich koniec i nigdy nie był od nich mniejszy pod względem mocy i męstwa. Był już potężnym, kiedy w Aleksandrii rozbrzmiewały głosy retorów greckich, a w Mekce czczono jeszcze bałwany. Ileż to nieokiełznanych narodów poskromił! I prawdopodobnie stać będzie w niewzruszonej potędze i czerstwości także wówczas, gdy kiedyś podróżni z Nowej Zelandii przyjdą do ogromnej pustyni, jaka zajmie miejsce dzisiejszej Anglii i zatrzymają się na złamanym łuku mostu londyńskiego, by sobie odrysować gruzy katedry św. Pawła” (Essays, IV).

Wierni starają się także o utrzymanie kościołów i kapłanów. Już żydzi składali jałmużny na wyżywienie Pana Jezusa i Apostołów. Gdy Pan Jezus posłał Apostołów na próbne nauczanie, nie pozwolił im troszczyć się o to, co będą jedli i gdzie będą mieszkali, lecz kazał im głosić słowo Boże i ufać, że słuchacze zaspokoją ich potrzeby, albowiem godzien jest robotnik zapłaty swojej (Łk 10, 7). Apostołowie wrócili niebawem do Pana Jezusa i na Jego zapytanie przyznali, że im niczego nie brakowało. Ofiara, składana na Mszę św. jest już darem na utrzymanie kapłana.

Czy jest obojętnym, do jakiego wyznania należymy?

Nie jest obojętne, do jakiego wyznania należymy, bo tylko Kościół, przez Chrystusa Pana ustanowiony, prowadzi ludzi do zbawienia.

Niektórzy bałamucą wiernych przedstawianiem, że można się zbawić w każdej religii, że zatem obojętną jest rzeczą, do jakiej kto religii należy. Błąd ten sprzeciwia się zdrowemu rozumowi, a zwie się indyferentyzmem religijnym. Prawda jest jedna i nie można jej równać z błędami. Np. 2 × 2 = 4, a nie 5, 6, 7, itd. Błędów może być bez liku, ale one nie zniweczą prawdy. Gdyby było obojętnym, co ludzie wiedzą o Bogu, to Syn Boży nie potrzebowałby stać się człowiekiem, nauczać prawd Bożych, oraz cierpieć i umrzeć za ludzi. Kto jakieś pomysły ludzkie uważa za równie prawdziwe, jak słowo Boże, ten co najmniej nie zdaje sobie sprawy ze znaczenia słowa Bożego i Chrystusa Pana równa z Barabaszem.

Kto z własnej i ciężkiej winy nie należy do Kościoła katolickiego, nie może być zbawionym. Kto bez własnej winy nie jest katolikiem, ale szczerze szuka prawdy i stara się wypełniać przykazania Boże, które mu sumienie przypomina, ten nie należy wprawdzie do Kościoła zewnętrznie, ale należy doń wewnętrznie, czyli duchowo i dlatego może być zbawiony. Łatwiej jednak zbawić się katolikom, bo mają dostęp do środków, które dają lub jednają łaskę Bożą, mogą słuchać słowa Bożego i korzystają z opieki Kościoła widzialnego.

Św. Pachomiusz, założyciel życia zakonnego w Egipcie, był za młodu poganinem i żołnierzem. Raz wyznaczono mu kwaterę u rodziny chrześcijańskiej w Tebach egipskich. Przyjęto go serdecznie jakby członka rodziny. „O ileż religia tych ludzi musi być lepsza od mojej, skoro ich czyni tak dobrymi”, pomyślał sobie Pachomiusz i wnet potem przyjął chrzest. I ty uczynnością względem innowierców, przykładem dobrego życia, modlitwami, a niekiedy zachętami, wpływaj na innowierców znajomych, odsyłając ich do kapłanów po dokładniejszą naukę religii katolickiej. Popieraj także misjonarzy i w ten sposób przyspieszaj chwilę, kiedy spełni się na ziemi gorące pragnienie Pana Jezusa, i powstanie jedna owczarnia i jeden pasterz. Miej się jednak na baczności, abyś sam nie popadł w błędy, dlatego nie czytaj religijnych pism innowierców, nie chodź na ich nabożeństwa, nie żeń się z nimi i nie przyjmuj u nich służby, ale osoby innowierców otaczaj życzliwością. Niejeden z nich, jak Szaweł, żyje w błędzie nie ze złej woli, lecz wskutek nieświadomości i może jeszcze stać się Pawłem.

O miłości ojczyzny

Chrześcijański porządek miłości bliźniego wymaga, aby na równi z rodzicami miłować swoją ojczyznę. Zapominali o tym żydzi w St. Zakonie i zamiast służyć Bogu i ojczyźnie, dopuszczali się bałwochwalstwa i innych występków. Za karę dopuszczał Bóg, że dostawali się w moc nieprzyjaciół, a wreszcie do niewoli babilońskiej. Tam dopiero obudziła się w nich miłość ojczyzny. Pismo św. pisze o ich zachowaniu się w Babilonie: Nad rzekami babilońskiej ziemi siedzieliśmy i płakali, gdyśmy wspominali Syjon. A ci, którzy nas w niewolę zagnali, pytali nas o pieśni. Jakoż mamy śpiewać pieśń Pańską w cudzej ziemi? Jeśli cię zapomnę, Jeruzalem, niech zapomniana będzie prawica moja. Niechaj przyschnie język mój do podniebienia, jeślibym na cię nie pomniał (Ps. 136, 1–7). Po 70 latach niewoli wrócili z radością do ojczyzny swojej.

Pan Jezus kochał Żydów więcej niż inne narody, bo przez Matkę Najświętszą pochodził z narodu żydowskiego i naród ten uważał za ojczysty. Nie zachodził do pogan, lecz nauczał tylko Żydów i dla nich czynił cuda rozliczne. Bolał bardzo nad tym, że go Żydzi nie słuchali i nie poprawiali się. Raz był Pan Jezus z Apostołami na górze Oliwnej. Słońce zachodzące złociło mury Jerozolimy, a różowiło białe marmury kościoła żydowskiego. Zachwyceni tym Apostołowie zawołali: „Patrz, Panie, jakie mury! jakie budowanie!” A Pan Jezus zapłakał i rzekł: Jeruzalem, które zabijasz Proroków; ilekroć chciałem uratować synów twoich, jako kokosz osłania kurczęta swoje, a nie chciałoś (Mt 23, 37). Oto nieprzyjaciele otoczą cię wałem i oblegą cię i na ziemię cię obalą dlatego, iżeś nie poznało czasu nawiedzenia swego (Łk 19, 44).

Apostołowie naśladowali Pana Jezusa i kochali również swoją ojczyznę. Miłość ta sprawiła, że nie rozeszli się zaraz między pogan, ale starali się nawrócić Żydów, dopóki ci prześladowaniem nie zmusili ich do opuszczenia Palestyny. Mimo to św. Paweł, nawet w miastach pogańskich, zawsze zwracał się najpierw do Żydów, o ile tam byli, a potem dopiero nawracał pogan.

Kto miłuje ojczyznę swoją po chrześcijańsku?

Miłuje ojczyznę swoją po chrześcijańsku, kto dla miłości Boga dobrze ojczyźnie swojej życzy, dobrze o niej mówi, przyczynia się czynnie do jej pomyślności i za nią się modli.

Bywało, że kogoś niesłusznie posądzono o zdradę i wygnano z kraju. Mimo to ów pokrzywdzony powinien nadal miłować ojczyznę swoją, bo tego wymaga wola Boża. Pan Jezus na krzyżu nawet wstawiał się do Ojca za ziomkami i usiłował zmniejszyć ich winę.

Gdy widzimy w ojczyźnie coś złego, starajmy się to naprawić wedle możności, ale nie użalajmy się przed obcymi. Przysłowie przypomina, że „brudy pierze się w domu”.

Kto kocha ojczyznę, kocha wiarę, której przodkowie nasi krwią swoją bronili i nie pozwala jej znieważać. Przy tym czci Świętych Patronów Polski i stara się ich naśladować. Kocha ziemię polską, która nas żywi i nie sprzedaje jej obcym. Kocha język polski i stara się władać nim poprawnie. Kocha zwyczaje i pieśni polskie i zachowuje je starannie. Kocha nawet dawne stroje polskie i stara się je utrzymać, o ile możności. Kocha szczytne wspomnienia z historii polskiej i w drugich tę miłość rozpala. Kocha nasze wsie, miasteczka, zamki i kościoły i zwiedza je chętnie. Kocha piśmiennictwo polskie i rozczytuje się z zapałem w jego arcydziełach. Kocha sztukę polską i stara się posiąść przynajmniej odbitki najcelniejszych obrazów naszych. Kocha muzykę polską, tak ludową, jak artystyczną, i nie pozwala jej zastępować muzyką cudzoziemską. Kocha scenę polską i krzewi jej znajomość w przedstawieniach amatorskich. Kocha wszystkich Polaków, więc Krakowiaków, Górali, Mazurów, Kujawiaków, Wielkopolan, Ślązaków, Kaszubów, Kurpiów i uważa wszystkich za dzieci jednej matki. Oto co znaczy: kochać całą Polskę.

Jak mamy okazywać miłość ojczyzny? Oto pracując wytrwale nie tylko dla siebie, ale i dla ojczyzny. Dobry Polak za nic w świecie nie zgodzi się być pasożytem na łonie Polski. Dobry Polak jest obowiązkowy, nawet bez kontroli, bo tym buduje lepszą Polskę – oszczędza, aby był w stanie ofiarować coś dla ojczyzny, a oszczędza nie tylko z dochodów prywatnych, ale także przez szanowanie własności szkolnej, kolejowej, gminnej, krajowej, aby nie rujnować Polski – panuje nad humorami i namiętnościami własnymi, aby nie utrudniać życia braciom Polakom. Dobry Polak słucha przełożonych skwapliwie i chętnie, bo wie, że z karności wyniknie jedność i ład między Polakami, a w jedności tkwi siła Polski. Dobry Polak poświęca chętnie dla ojczyzny swoje upodobania, majątek, a w razie potrzeby i życie – i pobudza drugich do czynnego miłowania ojczyzny od lat dziecięcych. Nie dosyć jest bowiem umieć umrzeć dla Polski; trzeba także umieć dla niej żyć. Tym przypodoba się Polak Matce Najświętszej, którą król Jan Kazimierz już w r. 1656 ogłosił Królową Korony Polskiej. Maryja już nieraz natchnęła Polaków duchem bohaterstwa. Oto co znaczy: miłować Polskę po chrześcijańsku.

Moskale gnębili Polaków dla powiększenia Rosji, Prusacy czynili to samo dla powiększenia Prus. Jedni i drudzy działali z miłości swojej ojczyzny, ale była to miłość przesadna, zaborcza, nie chrześcijańska, zwana szowinizmem narodowym. Szowinistami byli już pogańscy Grecy i Rzymianie i dlatego uważali inne narody za istoty niższego rzędu, szowinistami są chasydzi żydowscy, którzy nie-żydów zwią gojami lub akumami, szowinistami są wszyscy, którzy sądzą, że w imię ojczyzny wolno kłamać, rabować całe kraje, zabijać i jakiekolwiek zbrodnie popełniać. Wolą Bożą jest, aby narody jako dzieci jednego królestwa Bożego, cały świat obejmującego, nie zwalczały się wzajemnie, lecz zgodnie współpracowały nad wspólnym rozwojem całej ludzkości.

Kto źle miłuje ojczyznę?

Źle miłuje ojczyznę, kto 1) o pomyślność ojczyzny się nie stara, a nawet ojczyźnie swojej szkodzi, 2) kto z przesadnej miłości ojczyzny grzeszy, lub gnębi inne narody.

Nie będzie dobrym Polakiem, kto już za młodu nie zapłonął gorącą miłością ojczyzny. Nie zdobędzie się później na chętne ofiary dla ojczyzny, kto za młodu nie oglądał się na ojczyznę we wszystkim, nie nauczył się panować nad swoim lenistwem i chęcią ucztowania, nad lekkomyślnością i lekceważeniem obowiązków, nad niekarnością, która w atomy rozbija społeczeństwo polskie, i nad szorstkością w obejściu się z drugimi, która zniechęca jednych Polaków ku drugim. Łatwo się przezwycięży już za młodych lat, kto wcześnie obierze sobie za hasło życia zasadę: „Dla Boga i dla ojczyzny”.

Dalekimi od ducha Chrystusowego są socjaliści, gdy wołają: „Proletariusze wszystkich krajów, łączcie się” – ku walce z warstwą posiadającą we własnej ojczyźnie, chociażby przy tym ojczyzna poszła w strzępy.

Nie po chrześcijańsku postępują również rodzice, którzy dla wygody własnej przeszkadzają większej ilości dzieci. Chcą oni uchodzić za patriotów, a przecież skazują ojczyznę swoją na niewolnicę narodów ludniejszych.

ks. Walenty Gadowski

Fragment Apologetycznego Katechizmu Katolickiego, wyd. Te Deum, Warszawa 2002.

ZA: https://m.nacjonalista.pl/2019/10/07/ks-walenty-gadowski-o-znamionach-prawdziwego-kosciola-i-milosci-ojczyzny/

2 komentarze:

  1. Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
    Czy w świetle nieważności sakry biskupiej z '68r.i nieważności wszystkich święceń dokonanych przez takich "biskupów" teza z Cassiciacum może być aktualna tylko do pewnego czasu?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na wieki wieków, amen.
      W tym przypadku problemem nie jest nawet nieważność nowych sakr biskupich, gdyż nie trzeba być biskupem, aby być ważnie wybranym na Papieża. Wielu Papieży zostało wybranych nie mając w ogóle święceń kapłańskich, jako świeccy, i już po wyborze zostały im udzielone wszystkie święcenia. Św. Augustyn został wybrany na biskupa nie będąc nawet ochrzczonym, był katechumenem. Urząd nie ma bezpośredniego związku z posiadanymi święceniami, choć oczywiście biskup po wyborze/nominacji na urząd musi przyjąć sakrę biskupią. W tym momencie nominacja jest właśnie formą biskupstwa, a sakra jest materią. Aby ktoś był w pełni biskupem, musi nim być formalnie i materialnie. Można być biskupem tylko formalnie (ważnie wybranym/nominowanym) lub tylko materialnie (ważnie wyświęconym). Nie wiem czy można być tylko materialnie Papieżem, bo zdaniem niektórych teologów (jak np. x. dr Semenenko) jest to niemożliwe (Papież zawsze ten sam jest formalnie, co i materialnie). Natomiast tutaj problemem jest to, że nie ma obecnie już ważnych kardynałów, bo tych może mianować tylko Papież, jest to aktem władzy jurysdykcyjnej Papieża. A więc teza jest już nieaktualna, z powodu braku kardynałów, a więc niemożliwością wyboru Papieża w sposób zwyczajny, przez kolegium kardynalskie. Pisze o tym jasno ks. Herve Belmont (http://glostradycji.blogspot.com/2021/04/abbe-herve-belmont-aktualizacja-tezy-bp.html). Nie ma kardynałów mianowanych przez Piusa XII, a "papież materialny" (nie będący Papieżem a jedynie elektem), który nie posiada urzędu papieskiego, a jedynie nominację na ten urząd, nie może mianować nowych kardynałów. Tak więc teza może mieć zastosowanie jeśli już, to tylko do Roncalliego i Montiniego. W przypadku Ratzingera i Bergoglio nie ma już żadnego zastosowania, można jedynie stwierdzić fakt publiczny bycia tam (na Stolicy Apostolskiej). Wg. Biskupa Sanborna władza wyznaczania jest różną od władzy jurysdykcji, ale nie wiem na jakiej zasadzie bp. Sanborn to uzasadnia, i czy można w ten sposób dzielić władzę papieską (na jurysdykcyjną i administracyjną, co właściwie oznacza to samo; władzy administracyjna zawiera się w władzy jurysdykcji). Poza tym, bp. Sanborn również nie nazywa ludzi novus ordo "kardynałami", a "elektorami".

      Usuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.