Strony

poniedziałek, 5 lipca 2021

XVI Rzymskokatolicka Pielgrzymka do Kalwarii Zebrzydowskiej - 17 lipca AD 2021.


XVI Pielgrzymka katolicka do Kalwarii Zebrzydowskiej - 17 lipca 2021 r. (święto św. Alexego, Wyznawcy)

Msza św. w kaplicy Matki Bożej Królowej Korony Polskiej w Krakowie o godz. 7:40 (Kraków, ul. Sarego 18/2)

Ok godz. 10.30 zbiórka na placu wewnętrznym klasztoru bernardynów w Kalwarii (obok figury Matki Bożej).

Opiekunem duchownym pielgrzymki jest Wiel. x. Rafał Trytek ICR.

16 komentarzy:

  1. Jakie są główne argumenty przeciw lansowanej przez Bractwo Piusa V tezie o rzekomych wątpliwościach co do ważności sakr udzielanych przez bpa Thuca?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przede wszystkim ta "teza" opiera się na domysłach i domniemaniach, a nie na faktach. W ten sposób można by podważyć wszystkie konsekracje biskupie w historii, i de facto uznać, że Sukcesja Apostolska nie istnieje. Śp. X Antoni Cekada wielokrotnie mówił i pisał o tym oraz brał udział w debatach z członkami FSSPV, nie wiem jednak czy są dostępne jakieś jego materiały w j. polskim na ten temat. Ale FSSPV twierdząc że "sakry udzielane przez abp. Thuca są nieważne, bo abp. Thuc był chory psychicznie" [twierdząc to tylko na podstawie faktu, że abp. Thuc kilka razy zmieniał zdanie i próbować porozumieć się z Watykanem], tak naprawdę sami podważają ważność swoich święceń kapłańskich i biskupich. Przecież abp. Lefebvre robił dokładnie to samo. Wielokrotnie zmieniał zdanie, próbował dogadać się z Watykanem, potem zrywał rozmowy, raz tytułując Karola Wojtyłę "Ojcem Świętym" a raz "Antychrystem", w zależności od okoliczności. Dlatego jeżeli sakry udzielone przez abp. Thuca miałyby być nieważne, to z pewnością tak samo święcenia kapłańskie i sakry biskupie udzielone przez abp. Lefebvre (a członkowie FSSPV mieli święcenia kapłańskie od Lefebvre'a). Tylko w ten sposób dochodzimy do absurdalnych teorii że jesteśmy "sami w domu", i nie ma już żadnych ważnie wyświęconych kapłanów i biskupów...

      Usuń
  2. Szczęść Boże

    Mam takie pytanie odnośnie stworzenia świata przez Boga.
    Po Chrystusie ubiegło już prawie +2000 lat.
    Przed Chrystusem od stworzenia świata minęło około 4000 lat.
    To jest jakieś +7000 lat od stworzenia świata.

    I pytanie brzmi, 6 dni w których Pan Bóg słowem stwarzał świat nie jest doba 24godzin jak nas uczoną w religii tylko jak uczy nauka miliardy lat?
    Czyli ziemia nie liczy według starego i nowego testamentu od stworzenia świata +7000 lat tylko 4,5 miliardy lat i wszechświat liczy 13,7 miliard lat.

    Dziękuję za odpowiedź.



    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uważam że to jest kwestia dyskusyjna. Jako absolutnie pewne z Bożego Objawienia wiemy, że Bóg sam stworzył cały świat (wszechświat) z niczego, oraz że istnieli pierwsi rodzice - Adam i Ewa, którzy musieli być historycznymi ludźmi, od których pochodzi cały, obecny rodzaj ludzki. Natomiast również skłaniałbym się do takiej interpretacji, że 6 dni w których Pan Bóg słowem stwarzał świat to nie jest dosłownie 6 x 24 godziny. Dla Boga czas jest nieskończony, a więc Boski "dzień" nie musi oznaczać ludzkiego dnia, i tu może to być nieskończenie wiele. Wiemy natomiast że OD STWORZENIA ŚWIATA (do narodzin Chrystusa) minęło 5199 lat (tyle podaje dokładnie Martyrologium Rzymskie). 4000 to symbol oczekiwania przez lud Izraela, w więc założyć należy że Bóg po raz pierwszy objawił się ludzkości mniej więcej 4000 lat przed narodzinami Chrystusa (a to jak wiemy nastąpiło w Raju), i po raz pierwszy wówczas obiecany został Mesjasz. Martyrologium więc poniekąd samo wskazuje, że czas między stworzeniem świata, a stworzeniem ludzkości, to ok 1200 lat (co w Biblii jest oznaczone jako jeden dzień). Może więc nie przesadzał bym z tymi miliardami (bo na to akurat nie ma żadnych obiektywnych dowodów), ale licząc że Boski "dzień" może mieć ok 1200 lat, to wszechświat może mieć, wg. tej teorii, ok 13 000 lat. Oczywiście to tylko subiektywne przypuszczenia, nie jest wiedza konieczna do zbawienia.

      Usuń
    2. Papieska Komisja Biblijna w słynnym orzeczeniu z 1909 r., które kazało traktować dosłownie pierwsze rozdziały Genesis, kwestię samej długości tych dni pozostawiło akurat do swobodnych rozważań. Cokolwiek by się tu nie powiedziało o długości będzie to póki co dopuszczalna opinia teologiczna. Ja na przykład jestem zwolennikiem sześciu 24-godzinnych dni (choćby dlatego, że Bóg kazał sześć dni pracować, a jeden odpoczywać, gdyż ON TEŻ tak robił - a wiemy, że przykazanie o tygodniu i szabacie dotyczyło zwykłych dób), ale nie uważam by był heretykiem czy grzesznikiem obrońca tezy o sześciu długich „okresach”.

      Usuń
  3. Dziękuję za odpowiedzi. Też tak wolę się przykładać do tego, że świat istnieję tysięcy lat niż miliony czy miliardy. A propo miliony i miliardy lat w moim sercu wywołują nie pokój a tysięcy lat daje sercu ukojenie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te miliony i miliardy lat zostały wymyślone po to, aby jak najbardziej oddalić moment stworzenia świata, aby w umysłach ludzkich funkcjonowało to jako jakaś abstrakcja, a nie fakt historyczny (oczywiście nie mówi się przy tym o stworzeniu, a o "początku", choć nikt nie wyjaśnił, jak do tego "początku" miało dojść, co [lub kto] było przyczyną). W tym samym celu podaje się, moim zdaniem znacznie przesadzone, rzekome rozmiary wszechświata. Wszystko to ma wmówić nam, że jesteśmy tylko jakimś nic nie znaczącym epizodem i maleńkim pyłkiem we wszechświecie, a nie że to właśnie ze względu na nas i dla nas Pan Bóg stworzył cały wszechświat. Oczywiście sugeruje to także, że prócz naszej, mogą istnieć jakieś inne, obce cywilizacje, co wydaje się być całkiem logiczne, przy założeniu że wszechświat byłby rzeczywiście tak stary i tak ogromny jak się nam wmawia. Natomiast nie ma na to wszystko żadnych obiektywnych dowodów... Metoda badania wieku przedmiotów za pomocą tzw. "węgla aktywnego" jest co najmniej dalece niemiarodajna, jak mawiał mój profesor z fizyki w LO św. Tomasza z Akwinu w Józefowie. Zgodnie z tą metodą, współczesny przedmiot również będzie miał "miliardy lat". Natomiast opowieści o rzekomym wieku wszechświata, którego nie jesteśmy w ogóle w stanie zbadać inaczej, niż przez obserwacje z ziemi, są jak wróżenie z fusów... Oczywiście dla Pana Boga nie ma rzeczy niemożliwych, a więc oczywiście mógłby on stworzyć wszechświat bardzo stary i bardzo ogromny. Pytanie tylko, po co?

      Usuń
  4. Dokładnie tak, bo jeżeli wszechświat - jak mówi nauka - istnieje miliony czy miliardy lat i jest nieskończony a nasza ziema jest takim nic we wszechświecie, to w takim myśleniu idzie automatycznie ateizm albo droga do przeróżnych wierzeń New Age. W tych milionach czy miliardach wszystko zaczyna powoli tracić sensu i tu nie podważam wszechmocy Bożej, dlatego że dla Pana Boga jest wszystko możliwe.

    Cała historia ludzkości toczy się wokół Chrystusa. Przed przyjściem Jezusa Chrystusa na świat, świat wyczekiwał przyjścia Mesjasza a po Chrystusie znowu świat wyczekuje przyjście Pana Jezusa Chrystusa w chwale. Nie wiem po co by były te wszystkie miliony/miliardy? Może tylko poto, by ludzie zapomnieli o prawdziwym Bogu, o Jego prawdziwym Kościele Rzymsko-katolickim, etc.

    OdpowiedzUsuń
  5. Kiedyś Pan Szymon Klucznik twierdził, że teoria heliocentryczna jest rzekomo heretycka. Ale prawdopodobnie wycofał się z tych swoich twierdzeń, bo teraz już nie widać na jego stronach artykułów na ten temat.
    Wielu katolików kiedyś uważało, że Ziemia musi być nieruchoma i musi być w centrum wszechświata, bo z Pisma Świętego dowiadujemy się, że tylko człowiek został stworzony na obraz i na podobieństwo Boga. Co więcej, wielu katolików kiedyś traktowało Biblię jak podręcznik przyrody. A w takim miejscu jak np. werset 10, 13 Księgi Jozuego jest wyraźnie napisane, że Słońce na jakiś czas się zatrzymało. Ale tak naprawdę Pismo Święte dla katolików nie jest podręcznikiem przyrody. Jest ono dla nas autorytetem jedynie w sprawie moralności i wiary. Autorzy ksiąg Biblii byli tylko w takim zakresie natchnieni przez Boga przy ich pisaniu. A ich wyobrażenia mogły być jak najbardziej błędne np. na temat czasu trwania wszechświata, na temat lokalizacji krainy Nieba z Panem Bogiem i aniołami w górnych warstwach atmosfery albo na temat lokalizacji Hadesu gdzieś głęboko pod powierzchnią Ziemi.
    Poza tym księgi Pisma Świętego były pisane w różnym czasie i przez różnych ludzi. Ich styl się różni. Dlatego też jeśli ktoś chce właściwie odczytać przesłanie moralne lub przesłanie dotyczące wiary danego fragmentu Biblii, to musi uwzględniać również tamte uwarunkowania kulturowe oraz rodzaj literacki.
    Moi drodzy, z jednej strony, do zbawienia katolikowi nie jest potrzebna wiedza np. o tym, czy Ziemia krąży dookoła Słońca, czy też może jest odwrotnie. Ale z drugiej strony, w Kościele katolickim jak najbardziej jest też miejsce dla takich ludzi, którzy zajmują się np. biologią molekularną, medycyną, fizyką kwantową czy np. astronomią. Nauka ma takie założenie metodologiczne, że nie zajmuje się dowodzeniem istnienia Boga. Ale też obiektywnie trzeba przyznać, że nauka nie zajmuje się podważaniem istnienia Boga. Dlatego wśród naukowców mogą być zarówno osoby wierzące, jak i np. ateiści. Ale, tak jak napisałem wyżej, w Kościele katolickim jest miejsce i dla ludzi niewykształconych, i dla tych, którzy chcą badać daną dziedzinę otaczającego nas świata w sposób obiektywny.
    Poniżej podaję moje odczucie na temat przybliżonego wieku wszechświata. Poniżej podaje zagadnienia, które dla niektórych katolików mogą być za trudne. Ale - z punktu widzenia Kościoła katolickiego - wiedza o tych zagadnieniach nie jest, rzecz jasna, w żaden sposób potrzebna do zbawienia.

    Przybliżony wiek wszechświata można obliczyć ze wzoru:
    T = 1/H
    gdzie H oznacza stałą Hubble'a
    H = około 69,8 (km/s)/Mpc
    Jeśli podstawimy, że 1Mpc = 3,086 razy (10 do potęgi 19) km, to otrzymamy:
    H = 2,2618*(10 do potęgi -18)*(1/s)
    T = 1/H = 1/[2,2618*(10 do potęgi -18)*(1/s)] = 4,4212*(10 do potęgi 17) s
    Jeśli podstawimy, że 1s = 1/[365,25(dni/rok)*24(h/dzień)*3600(s/h)], to otrzymamy:
    T = około 14 miliardów lat
    Pozdrawiam wszystkich sedewakantystów, i tych bez wykształcenia, i tych, którzy mają chęci i predyspozycje do tego, żeby zajmować się daną dziedziną nauki. Z Panem Bogiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety błądzi Pan ograniczając natchnienie i nieomylność Biblii do wiary i moralności. Podręcznik przyrody to nie jest, ale jak już o niej mówi to nie błądzi.

      Dekret św. Oficjum „Lamentabili” odrzucił i potępił m.in. następujący pogląd:
      „Natchnienie Boże nie rozciąga się do tego stopnia na całość Pisma świętego, by wszystkie i poszczególne jego części zabezpieczało przed wszelkim błędem”.

      Benedykt XV napiętnował opinię zakładającą, iż Boże natchnienie Pisma świętego ograniczało się tylko do kwestii religijnych zaś w zakresie nauk świeckich „Bóg dopuszcza słabość pisarza” potwierdzając zarazem odwieczną naukę Kościoła o tym, że: „boskie natchnienie rozciąga się bez żadnego wyjątku i różnicy na wszystkie części pism biblijnych i żaden błąd nie może dotknąć natchnionego tekstu(…)” („Spiritus Paraclitus”).

      Pius XII w encyklice „Humani generis” nauczał: „Są bowiem tacy, co przekręcając zuchwale definicję Watykańskiego Soboru o Bogu, jako właściwym autorze ksiąg świętych, wznawiają zdanie, kilkakrotnie już potępione, jakoby Pismo święte w tym tylko nie mogło zawierać błędu, co wypowiada o Bogu albo o rzeczach, moralności i religii dotyczących. Co więcej, całkiem opacznie mówią o jakimś ludzkim sensie ksiąg świętych, pod którym miałby być ukryty, jako wyłączny podmiot bezbłędności, inny sens, Boży” (n. 17).

      Usuń
  6. Moje wpisy:
    • Anonimowy6 lipca 2021 23:55
    • Anonimowy7 lipca 2021 23:37
    • Anonimowy10 lipca 2021 11:40

    Nie sądzę, że by Pismo Święte było dla nas tylko kwestią nieomylności w zakresie wiary i moralności. Kościół Katolicki uczy, że Pismo Święte jest natchnione przez Pana Boga, czyli wybrani ludzie napewno nie pisali głupot. Ale że jestem katolikiem to wierzę w to, co mi Kościół Rzymsko-katolicki do wierzenia podaje.

    Może dodam jeszcze, że dziś co powie nauka to się staje "święte". I na tym miejscu nie atakuje nauki, bo ją lubię, ale do wszystkiego podchodzę z rozsądkiem.
    Np. niedawno NASA przyznała się, że istnieje UFO tzn. że będzie trzeba wierzyć w UFO (ufoludki)? Z UFO to się zetknęłam tylko w środowisku "ateistycznym" w New Age i różnych typów tego wierzeń (żyje w kraju "ateistycznym"- chociaż ludzie się uważają niby za ateistów, to wierzą we wszystko, tylko nie w prawdziwego Pana Boga - a wiary prawdziwej prawie nie widać, ale chyba w Polsce nie będzie o wiele lepiej, kiedy to moderniści są wszędzie a innych wierzeń też nie brakuje).

    Czasami się też zastanawiam, jak niektórzy ludzie 20/21 wieku się wynoszą mądrością ponad ludzi, którzy żyli w ubiegłych wiekach, jak byśmy my byli czymś lepszym/doskonalszym, a przecież nie takie rzeczy oni byli zdolni zrobić, choćby piramidy etc.. A nasza wiedza buduję na ich wiedzy. I są też rzeczy przodków u których i my w 21 wieku nie wiemy, jak tego zrobili.

    Na koniec nauka oblicza miliardy lat istnienia wszechświata a Kościół Katolicki choćby ze założeń, jakie były od innych napisane powyżej, to wynosi około 13 000 lat istnienia. Moje serce łatwiej wierzy, albo lepiej powiedź doznaje pokoju u 13 000 lat niż w milionach, choć też we fizyce naliczyłam się tych milionów dosyć jeszcze jako ateista.

    MK

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jedno sprostowanie, Kościół w żadnym dokumencie nieomylnego Magisterium, z tego co mi wiadomo, nie określił, ile lat ma Wszechświat, a te 13 tys. lat to tylko takie moje prywatne przypuszczenie / interpretacja. Po prostu zgodnie z Martyrologium Rzymskim minęło ok 7 tys. lat od stworzenia świata (czyli od zakończenia procesu tworzenia, który trwał 6 dni wg. Pisma Świętego, pytanie tylko czy dzień ten odpowiadał dokładnie 24 godzinom, czy to mógł być dłuższy okres, np. tysiąc lat, lub więcej).

      Usuń
  7. Mam pytanie jak wyglądała formacja w seminarium przed Vaticanum II. Czy trwała ona 6 lat: 2 filozofii scholastycznej i 4 teologii (jak w Novus Ordo). Dlaczego wg Pana w kościele Novus Ordo poziom nauczania w seminariach spadł? Rozmawiając z księżmi Novus Ordo często doświadczam bardziej ośmieszenia religii katolickiej (którą oni mniemają że reprezentują) niż jej obrony i racjonalnego wyjaśnienia.
    Mam również pytanie czy gdyby był obecnie prawdziwy papież to powinien on napisać nowy program formacji seminaryjnej, żeby oprócz tomizmu teologii i filozofii uwzględnić również współczesne odkrycia z zakresu nauk przyrodniczych, psychologii (np. do katechizacji praktycznej) czy socjologii.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie dlatego, że nowy program formacji seminaryjnej, zamiast skupić się na tych dwóch fundamentach, jakimi są filozofia i teologia, skupił się właśnie na tych dodanych nowych, współczesnych "odkryciach", na psychologii i socjologii itp., spowodowało to tak ogromny spadek jakości tej formacji. Bo zamiast kapłanów, produkowani są różni psycholodzy, psychoanalitycy, socjolodzy itp., którzy nie potrafią powiedzieć prostego kazania czy katechezy, wyłożyć jasno prawd wiary i moralności, tylko głoszą jakieś pseudointeligenckie tyrady w których najczęściej słowo "Bóg" nie pada ani razu, za to słowo "człowiek" przynajmniej kilkadziesiąt razy. W ten sposób właśnie stworzono nową, humanistyczną religię, która de facto jest kultem człowieka. Stąd właśnie najczęściej gdy zadaje im się jakieś teologiczne pytania, to oni nie potrafią racjonalnie wyjaśnić i obronić, a tylko się ośmieszają (i niestety, religię katolicką, z którą są błędnie utożsamiani). Dlatego uważam że nie należy zmieniać sprawdzonego, ustalonego po przez wybitnych teologów po Soborze Trydenckim programu nauczania seminaryjnego duchownych.

      Usuń
  8. Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
    Wydaje mi się że najbardziej niebezpieczną dziedziną nauki jest psychologia.Wręcz sądzę że została ona powołana w tym właśnie celu aby bezpośrednio pozbawiać ludzi Wiary.
    Trafiłem niedawno na materiał gdzie specjaliści od tej dziedziny przekonywali że egzorcyzmy są przestępstwem bo to,co Kościół traktuje jako zniewolenie demoniczne a nawet opętanie jest po prostu mniej lub bardziej zaawansowaną formą jakiegoś zaburzenia.M.in.słynna historia opętania sióstr w Loudun jest dzisiaj tłumaczona jako zbiorowe szaleństwo,psychoza będąca naturalną konsekwencją nazbyt surowego życia w Zakonie.
    Zarazem wszelkie zboczenia seksualne i niewyobrażalne wynaturzenia ci sami uczeni przedstawiają jako coś normalnego,a nawet jako zdrową formę życia.


    OdpowiedzUsuń
  9. Moi drodzy, Kościół katolicki od samego początku różnił się od protestantyzmu właśnie tym, że podkreślał rolę rozumu w poznawaniu wiary i moralności. Innymi słowy, w odróżnieniu od fideistów, w Kościele katolickim zawsze uznawano, że wiedzę w kwestiach wiary i etyki można czerpać nie tylko z objawienia Boga, ale też jak najbardziej dzięki metodzie rozumowej.
    Kościół katolicki miał co prawda na początku problemy z zaakceptowaniem teorii heliocentrycznej, ale zauważmy też przy tym, że ta organizacja religijna nigdy oficjalnie nie uznała tej teorii za heretycką. Chciałbym w tym miejscu powiedzieć, że wielu protestantów, szczególnie z Kościoła luterańskiego i Kościoła kalwińskiego, również na początku odrzucało kosmologię Mikołaja Kopernika jako rzekomo sprzeczną z Pismem Świętem.
    W związku z taką sytuacją, że – z punktu widzenia sedewakantystów – obecnie nie ma papieża, w umysły niektórych sedewakantystów zakrada się dzisiaj pesymizm teoriopoznawczy, zarówno w zakresie moralności i wiary, jak i w zakresie otaczającej nas przyrody. Podkreślmy to więc wyraźnie, że negatywnie o roli rozumu w sprawach moralności i wiary tradycyjnie wypowiadali się protestanci, ale nigdy Kościół katolicki. Dla Kościoła katolickiego problemem nie są też nauki świeckie, o ile są uprawiane w sposób uczciwy i nie są tendencyjnie wymierzone przeciwko nauczaniu tego Kościoła.
    Poniżej przytaczam fragment z wywiadu, którego w 2015 roku udzielił ksiądz Rafał Trytek. W tym fragmencie ksiądz ten mówi o tym, że Kościół katolicki – w odróżnieniu od protestantów – zawsze uznawał znaczenie rozumu w poznawaniu prawd wiary. Wywiad ten dostępny jest tutaj (podany fragment zaczyna się od 35 minuty i 39 sekundy):
    https://www.youtube.com/watch?v=H2LHL3QXgKo

    Ks. Rafał Trytek: Od samego początku Kościół katolicki, zgodnie z rzeczywistością, uznawał wagę rozumu. Właśnie to jest ta różnica w stosunku do protestantów. Protestanci uważali, że grzech pierworodny tak bardzo wpłynął na człowieka, że umysł ludzki jest tak bardzo zaciemniony, że nie może poznawać Pana Boga.
    Tymczasem w Kościele katolickim zawsze uważano, że rozum się bardzo przydaje w poznawaniu wiary. I od samego początku byli teologowie apologeci i pisarze chrześcijańscy, ojcowie Kościoła, doktorzy Kościoła, którzy wyjaśniali doktrynę zawartą w objawieniu – czy to w tradycji apostolskiej, czy to w Piśmie Świętym. I posługiwali się też od samego początku praktycznie dorobkiem umysłowym Greków. Nie wzgardzili tym, co było dobre w pogańskiej Grecji, a mianowicie w jej filozofii. Dwa główne prądy filozoficzne greckie: platonizm i arystotelizm – od samego początku wpływały na doktrynę, na sposób uprawiania teologii. Szkoła aleksandryjska wzorowała się głównie na Platonie, natomiast antiocheńska – na Arystotelesie.
    Na zachodzie w tym czasie wcześniejszego średniowiecza no w pewnym momencie poziom umysłowy był dość niski. Niemniej jednak w okresie XI wieku, w XI wieku, a właściwie w XII wieku nastąpiło zrodzenie się scholastyki, czyli metody rozumowej roztrząsania rzeczy o religii, np. szkoła św. Wiktora w Paryżu, św. Anzelm z Canterbury itd.
    Natomiast w tym czasie nie było jeszcze takich doskonałych środków do uprawiania i filozofii, i teologii. Tym środkiem było to, co uczynił św. Tomasz z Akwinu, mianowicie tym środkiem była synteza katolickiego nauczania całkowicie ortodoksyjnej katolickiej doktryny z pewnymi osiągnięciami filozofii Arystotelesa przy jednoczesnym nawiązywaniu do wcześniejszego augustianizmu. W ten sposób narodziła się największa teologia, najszlachetniejsza teologia, szkoła teologiczna w Kościele katolickim, teologia tomistyczna. I ona została uznana już jako teologia obowiązująca i filozofia obowiązująca w nauczaniu katolickim już od XIV wieku. Na Soborze Trydenckim „Summa teologiczna” św. Tomasza z Akwinu leżała na ołtarzu obok Pisma Świętego. Zwłaszcza Leon XIII miał ogromne zasługi w rozpropagowaniu filozofii, teologii tomistycznej, dzięki czemu też szkoła teologii katolickiej – szkoła tomistyczna ogromnie i bardzo dobrze wpłynęła na możliwość jasnego rozumowego wyjaśnienia prawd wiary.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.