Strony

czwartek, 4 listopada 2021

Cristeros, duch Vaticanum II i arcybiskup Lefebvre.

Cristeros, duch Vaticanum II i arcybiskup Lefebvre

Bp Vida Elmer

      Jeżeli chcemy uratować swoją duszę, to koniecznością jest znać głównego nieprzyjaciela naszej duszy i przeciwstawić mu skuteczny opór.

       Św. Paweł Apostoł powiedział: "...toczymy bój nie przeciw ciału i krwi, ale... przeciw duchom nikczemnym na niebie..." (Efez. 6, 12). Przez to wskazał nam, że każda epoka w ludzkiej historii musi podjąć walkę i wybrać pomiędzy Chrystusem i Antychrystem.

      To było dosłowną rzeczywistością w czasie ponad 200 lat rzymskich prześladowań. Ówcześni chrześcijańscy męczennicy, którzy byli stawiani przed pogańskimi sędziami mogli uniknąć tortur i śmierci gdyby tylko zapalili kadzidło przed posągiem cezara. W tych czasach, Neron, Dioklecjan i inni tyrani byli dla nich uosobieniem Antychrysta. Chrześcijanie musieli wybierać między nimi i Chrystusem; pomiędzy życiem doczesnym i wiecznym zbawieniem.

      W latach dwudziestych XX wieku katolicy w Meksyku zostali postawieni w obliczu tego samego problemu. Albo zgięli kark przed bezbożnym rządem masońskim, albo ryzykowali utratę życia. Wspaniali męczennicy sprzeciwili się nowoczesnemu Antychrystowi i dla Chrystusa przyjmowali tortury i śmierć. W obliczu plutonu egzekucyjnego ich ostatnim przesłaniem dla tego świata było:

      – "Viva Cristo Rey!" (Niech żyje Chrystus Król!)

      Krwawe prześladowania katolików powtórzyły się na większą skalę w katolickiej Hiszpanii. Podczas wojny domowej w latach 1936-37 komuniści zamordowali dziesiątki tysięcy biskupów, księży, zakonnic, zakonników i ludzi świeckich. W końcu armia generała Franco pokonała komunistyczne siły i otworzyła nową erę 40 lat pokoju i ogólnego dobrobytu dla Hiszpanii. Generał Franco sprawował rządy stosownie do zasad katolickiego państwa. To jednak powodowało ból głowy u soborowych "papieży". Generał Franco stał się bastionem ochronnym nie tylko przeciw otwartej komunistycznej agresji, ale też przeciw subtelnemu komunistycznemu zagrożeniu jakie emanowało z deklaracji Vaticanum II.

      Nigdy nie zaprzątał uwagi soboru lub posoborowego kościoła fakt, że np. Meksyk, ze swoją populacją w 95% katolicką, utrzymuje Konstytucję, która odmawia praw obywatelskich katolikom (zakładam się, że wielu ludzi tutaj w Stanach Zjednoczonych byłoby zaskoczonych słysząc, że w dzisiejszym Meksyku katolicy nie mogą mieć swoich własnych kościołów, szkół, gazety, itd.). Ale posoborowy kościół wydaje się być całkiem zadowolony, że po zgonie generała Franco wpływ "ducha Vaticanum II" zmienił katolicki kraj Hiszpanię w państwo świeckie gdzie religia katolicka (Jezus Chrystus) powinna być zadowolona z sytuacji w której posiada te same prawa co każda inna religijna względnie antyreligijna organizacja. Z historii wiemy, że w takich przypadkach zwykła kolej rzeczy powoduje stopniowe kurczenie się "udziału" Chrystusa (religii katolickiej), aż do punktu kiedy państwo zostanie zupełnie zsekularyzowane, tj. poddane pod panowanie Antychrysta.


       Papież Pius XI otwarcie potępił ateistyczny komunizm jako będący "wewnętrznie złym" i najgorszym prześladowcą Kościoła. Jednak nigdy ani Vaticanum II ani Jan Paweł II tego nie uczynili. Wręcz przeciwnie, "Deklaracja o wolności religijnej" (1) wydana przez Vaticanum II domagała się równych praw dla wszystkich rodzajów religii (bez zdefiniowania co słowo "religia" oznacza). Tak więc powyższy dokument zawierał domyślne potępienie pojęcia katolickiego państwa gdzie Chrystus byłby uznawany jako Najwyższy Władca nie tylko nad pojedynczą duszą, ale też nad wszelkim rządowym organizmem. Reasumując: Vaticanum II zdetronizował Jezusa Chrystusa ażeby zrobić w tym świecie miejsce dla Antychrysta.

      Jeżeli nie byłoby żadnych innych znaków (mimo, że są) taki manewr powinien być wystarczającym dowodem na to aby dostrzec w Vaticanum II obecność przemożnego wpływu Złego. Kiedy słyszysz formułę "duch Vaticanum II" pamiętaj, że jest to Zły Duch, który nie ma nic wspólnego z Duchem Świętym. Lata temu arcybiskup Lefebvre był żarliwym i słusznym krytykiem kiedy mówił, że zaniechanie potępienia komunizmu przez Vaticanum II jest wystarczającym argumentem na potępienie samego soboru. Wielu szczerych tradycyjnych katolików ubolewa, że dzisiaj mówi on inaczej.

     Co jest przyczyną tej zmiany? To jest zagadka. Mógłby to być brak pamięci jaki zwykle przychodzi ze starością. Być może jakiś tajemny układ z Watykanem. Sam arcybiskup nie udzielił nam wyjaśnienia żadnej z możliwych przyczyn. Fakt, który obserwujemy jest taki, że ten ostry krytyk Vaticanum II, jakim był w 1976 roku, dzisiaj nie odrzuca już soboru.

      Chociaż "duch Vaticanum II" nie zmienił się ani trochę, arcybiskup jest skłonny "zaakceptować sobór... stosownie do norm tradycji, stosownie do norm teologii"; (wywiad z 3 maja 1982; drukowany w "The Angelus", czerwiec 1982, s. 3). My pamiętamy (nawet jeżeli on tego nie robi), że to właśnie normy tradycji i teologii usprawiedliwiały go gdy potępiał i odrzucał Vaticanum II.

Bp Vida Elmer

Z j. angielskiego tł. Mirosław Salawa

Fragment broszury pt. The Smoke of the Antichrist (Dym Antychrysta) wydanej po raz pierwszy w 1983 (ostatnie wyd. z 1989 r. – zob. z tejże broszury: Zasadzki Antychrysta; Kult człowieka... i Węzeł gordyjski).

(Tytuł art. od red. Ultra montes; notę o Autorze zaczerpnięto ze wspomnianej broszury).

Przypisy:

(1) Był to jeden z dwóch dokumentów, podpisania których odmówił arcybiskup Lefebvre. (Tak przynajmniej twierdził później sam Lefebvre – przyp. red. Ultra montes).

Nota o Autorze

Ksiądz J. Vida Elmer urodził się na Węgrzech w 1912 roku. Został wyświęcony na katolickiego kapłana w 1936 r. Po święceniach służył jako nauczyciel religii w jednej z publicznych szkół w mieście Szeged; a następnie w różnych innych wiejskich parafiach na Węgrzech jako kapłan pomocniczy i administrator.

W 1956 r. armia sowiecka pokonała węgierskich bojowników o wolność. Kardynał Mindszenty, który po ośmiu latach uwięzienia przez cztery dni cieszył się wolnością, znalazł schronienie w amerykańskiej ambasadzie w Budapeszcie. W tym okresie około 300 tys. Węgrów uciekło ze swojego kraju. Był wśród nich ksiądz Vida Elmer. Przybył do Stanów Zjednoczonych w 1957 roku. Znalazł zajęcie w katolickiej diecezji Albany, NY. Dzięki łacinie, mógł on bez jakichkolwiek trudności odprawiać starożytną łacińską Mszę dla amerykańskich wiernych.

Jednakże, w 1964 kiedy reformy Vaticanum II zaczęły się rozpowszechniać, poprosił i otrzymał od swojego własnego biskupa z Węgier pozwolenie na dobrowolne odejście w stan spoczynku.

W 1974 r. grupa tradycyjnych katolików zwróciła się do księdza Elmera z problemem. Członkowie tej grupy nie mogli zaakceptować niekatolickich innowacji w Kościele. Kilku z nich zaprzestało chodzenia do kościoła, jednak, mówili oni, chętnie wznowiliby praktykowanie katolickiej religii gdyby ks. Elmer zechciał służyć im prawdziwą Mszą i Sakramentami w tradycyjnym rycie. Ksiądz Elmer zastosował się do ich prośby. Od tego czasu służył tej tradycyjnej grupie bez przerwy, ofiarowując im błogosławieństwo prawdziwej katolickiej religii.

2 lipca 1987 w święto Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny, ksiądz Vida otrzymał sakrę biskupią z rąk J. Exc. Biskupa Roberta Fidelisa McKenny OP, w kaplicy Matki Boskiej Różańcowej w Monroe, Connecticut. Zmarł w 1993 roku.

ZA: http://www.ultramontes.pl/cristeros_i_v2.htm

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.