Strony

piątek, 5 listopada 2021

Kłamstwa pana Woźnickiego o sedewakantyźmie.

Jak do tej pory, nie zajmowałem się zbytnio tematem "księdza" Michała Woźnickiego, mając nadzieję, że jest on na drodze być może prowadzącej do zrozumienia i poznania katolickiej prawdy, nie chciałem w żaden sposób zniechęcić go, jednakże tydzień temu, 30 października, pan Woźnicki posunął się do obrzydliwego kłamstwa i manipulacji, przekraczając (nie po raz pierwszy zresztą) wszelkie granice dobrego smaku i kultury osobistej. Pan Woźnicki, mimo iż wielokrotnie wypowiadał się w tonie zbliżonym do sedewakantyzmu, negując papiestwo pana Bergoglio, a także jego poprzedników, zwłaszcza Karola Wojtyły, nie potrafi jednak powiedzieć tego wprost, i uznać jedynego logicznego wniosku, jakim jest wakat Stolicy Apostolskiej od 1958 r. Podobnie Woźnicki poddawał w wątpliwość również nowe sakramenty, w tym "święcenia kapłańskie", jednocześnie nie potrafi on konsekwentnie stwierdzić, że jego własne "święcenia" są co najmniej wątpliwe, i powinien niezwłocznie starać się o przyjęcie ważnych, katolickich święceń kapłańskich sub conditione (warunkowo) od katolickiego biskupa.

Pan Woźnicki powołuje się na znany wśród półtradycjonalistów argument, że nikt z nas nie ma autorytetu, aby to stwierdzić (że Stolica Apostolska jest pusta, że nowe "święcenia" są nieważne etc.). Ale ten "argument" działa przede wszystkim przeciwko niemu. Jaki on ma "autorytet" aby sprzeciwiać się swym przełożonym? Jaki on ma "autorytet", aby odrzucać nową "mszę", stwierdzać że jest niegodziwa, a nawet nieważna? Jaki on ma "autorytet" aby być notorycznie nieposłusznym, aby działać w obliczu schizmy i możliwego już niedługo wykluczenia ze stanu duchownego? Jeżeli, wg. niego, nie ma autorytetu, aby stwierdzić, że modernistyczna "hierarchia" nie jest katolicką hierarchią, to musi on być jej posłuszny, a jeśli nie jest, tzn. że jest schizmatykiem, i wyklucza się z Kościoła. 

Jednak Doktorzy Kościoła i Święci oraz kanoniści nauczali zgoła przeciwnie:

„Tym bardziej nie może się rzymski papież chlubić, ponieważ może być sądzony przez ludzi – a raczej, można wykazać, że już został osądzony, jeśli «utraci swój smak» popadając w herezję; gdyż ten, kto nie wierzy już został osądzony.” Papież Innocenty III (†1226), Sermo 4: In Consecratione, PL 218, 670

„Dodajemy również, że gdyby kiedykolwiek się okazało, że jakiś biskup, (a nawet pełniący obowiązki arcybiskupa, patriarchy, albo prymasa), czy też kardynał Świętego Kościoła Rzymskiego, albo (jak to zostało wyżej wspomniane) legat, czy też papież rzymski przed dokonaniem jego wyboru do godności kardynała, albo przed wyniesieniem go do godności papieskiej odpadł od wiary katolickiej, albo popadł w jakąkolwiek herezję: wówczas wybór albo wyniesienie tej osoby, nawet dokonane w zgodzie i jednomyślnie przez wszystkich kardynałów będzie żadne, nieważne i próżne… Prócz tego wszystkie razem i każda z osobna z osób wyniesionych i awansowanych w taki sposób do swych godności, mocą samego faktu, bez żadnego dokonanego w tej kwestii ogłoszenia będą pozbawione wszelkich godności, miejsc, zaszczytów, tytułów, władzy, urzędów i mocy”. Papież Paweł IV (†1559), Bulla Cum ex apostolatus z 15 II 1559

Papież, będący jawnym heretykiem automatycznie (per se) przestaje być papieżem i głową Kościoła, jako że natychmiast przestaje być chrześcijaninem (katolikiem) oraz członkiem Kościoła. Z tego powodu może on być sądzony i ukarany przez Kościół. Jest to zgodne z nauką wszystkich Ojców [Kościoła], którzy nauczali, że jawni heretycy natychmiast tracą wszelką jurysdykcję”. św. Robert Bellarmin (†1621), Doktor Kościoła, De Romano Pontifice. II, 30

„Jeżeli rzeczywiście zdarzyłaby się taka sytuacja, to on [rzymski Papież] z mocy prawa Boskiego, odpadłby z urzędu i to bez żadnego wyroku – doprawdy, nawet bez deklaratywnej sentencji. Ten, kto otwarcie głosi herezję sam się stawia poza Kościołem i jest niepodobieństwem, by Chrystus mógł zachować Prymat Swego Kościoła w kimś tak niegodnym. Dlatego też, gdyby rzymski Papież głosił herezję, to jeszcze przed jakimkolwiek potępiającym wyrokiem (który zresztą byłby niemożliwy) utraciłby swoją władzę”. Coronata, Institutiones Iuris Canonici (Rzym, Marietti, 1950) 1: 316

„Gdyby poprzez notoryczną i otwarcie okazywaną herezję papież miał stać się heretykiem, przez sam ten fakt (ipso facto) uważa się go za pozbawionego całej władzy prawodawczej (jurysdykcji), nawet przed wydaniem przez Kościół deklaracji [o utracie urzędu] (…) papież popadając w herezję przestaje być ipso facto członkiem Kościoła, a co za tym idzie przestaje też być Jego głową”. Wernz-Vidal, Ius Canonicum, t. II: De Personis, s. 453

Pan Woźnicki powiedział m.in. że tzw. sedewakantyści negują jego "święcenia kapłańskie", a nie proponują niczego w zamian. Jest to obrzydliwe kłamstwo, gdyż od początku było wiadomo (pisałem o tym zarówno ja, jak i każda inna osoba, wg. mojej wiedzy, która zwracała się do niego) że jest proste wyjście z sytuacji, a mianowicie przyjęcie święceń kapłańskich sub conditione (warunkowo) od katolickiego biskupa (np. J. Exc. x Bp. Daniela L. Dolana, na którego Woźnicki powoływał w zeszłym roku w swoich kazaniach, czytając w całości swojej grupce, w formie katechezy, tekst „Apostazja Jana Pawła II. Katolicka odpowiedź na apostazję Jana Pawła II”). Wielu byłych kapłanów Novus Ordo przyjęło już święcenia kapłańskie sub conditione od katolickich biskupów, lub przygotowuje się do ich przyjęcia, nie byłby więc pierwszy, i pewnie nie ostatni. Woźnicki liczy jednak, że to biskup pierwszy odezwie się do niego, i będzie prosił go o przyjęcie święceń... No nie, to tak nie działa, to raczej panu Woźnickiemu powinno na tym zależeć... Biskup natomiast, z pewnością chętnie odpowiedziałby na jego prośbę, gdy ta byłaby pokorna i szczera. Pan Woźnicki woli natomiast bezczelnie kłamać, że "sedewakantyści pozostawiają go w sytuacji bez wyjścia". Jeśli pan Woźnicki chce, mogę podać mu adres e-mail do bp. Dolana, który z pewnością mu odpowie, i zaprosi do siebie, gdzie mógłby uzupełniać swą formację seminaryjną, i przyjąć sub conditione święcenia kapłańskie (jeśli biskup stwierdził by, że się nadaje...).

Kłamstwem jest również to, że żaden duchowny rzymskokatolicki (sedewakantysta) nie wypowiedział się dotąd na temat pana Woźnickiego. Otóż ks. Rafał Trytek ICR nie jest jedynym duchownym sedewakantystą... Na ten temat wypowiedział się m.in. ks. Walery Kudriavtsev z Ukrainy. Warto zapoznać się z tą wypowiedzią tego katolickiego Kapłana i postarać się odpowiedzieć na nią merytorycznie, zamiast kłamać. Link: Ks. Walery: Walka o mszę wszechczasów w Polsce?

Jeżeli natomiast rzeczywiście pan Woźnicki uważa, że kwestia Papieża nie jest kwestią dotyczącą wprost Wiary (że nie jest to rzecz konieczna do zachowania Wiary, że można być katolikiem nie uznając Papieża, lub uznając heretyckiego "papieża"), tzn. że nie wie on w ogóle czym jest katolicka Wiara... Otóż zapomina on, że katolik musi być poddanym Papieżowi, a Papież jest nieomylny w sprawach Wiary i moralności, i nie może nauczać herezji. W czasie schizmy zachodniej rzeczywiście było jednocześnie nawet kilku papieży, ale żaden z nich nie był publicznym heretykiem. To była zwyczajna, polityczna walka o władzę... Żaden antypapież z tamtego okresu nie był odszczepieńcem i apostatą jak Wojtyła czy Bergoglio, i właśnie dlatego w tamtych czasach, uznawanie któregoś z tych antypapieży nie było równoznaczne z herezją i schizmą. Ale obecnie, mamy zupełnie inne czasy, kiedy Stolica Apostolska jest okupowana przez jawnych heretyków. A uznawanie heretyka za papieża jest heretyckie i schizmatyckie, i oznacza utratę Wiary! To są podstawowe prawdy katolickiej Wiary. Kościół jest hierarchiczny, a Jego głową widzialną jest następca św. Piotra, czyli biskup Rzymu - Papież. Jeśli pan Woźnicki odrzuca te prawdy, to nie jest on w ogóle katolikiem, tylko heretykiem i apostatą, i może nawet lepiej, że nie ma on ważnych święceń kapłańskich.

Ten człowiek pokazuje, że podobnie jak lefebryści, odrzuca on katolicką Wiarę, odrzuca on prawdy Wiary, odrzuca naukę, iż Kościół jest nieomylny i niezniszczalny, i ten Kościół opiera się na fundamencie św. Piotra, tak więc istotą obecnej sytuacji, jest Papiestwo. Nie Ofiara Mszy, nie nauka moralna, lecz właśnie Papiestwo jest tą sprawą, którą musimy stawiać na piedestale, na ostrzu noża, gdyż ryba psuje się od głowy! Jeżeli pan Woźnicki nie uważa kościoła soborowego za Kościół katolicki, jeżeli nazywa on soborowy "kościół" posoborową sektą, jeżeli twierdzi że soborowy "papież" przeskoczył na stronę zdrajców [wiary], to musi on uznać, że nie jest on prawdziwym, katolickim papieżem, inaczej głosi on herezje, tak samo jak starokatolicy czy lefebryści, odrzucając nieomylność papieską...

To właśnie jest czysto protestanckim myśleniem, to de facto odrzucenie papiestwa i monarchicznego ustroju Kościoła Świętego, jego nieomylności i niezniszczalności, lub uznawanie papiestwa za coś nieistotnego, drugorzędnego, nie związanego z Wiarą (sic!). Dokładnie to samo robił Luter, a dziś robią to półtradycjonaliści, w rodzaju post-lefebrystów, indulciarzy czy ludzi pokroju pana Woźnickiego, jednocześnie zarzucając perfidnie nam, Katolikom integralnym, obrońcom Papiestwa i nieomylności Kościoła Rzymskiego, myślenie "protestanckie", co jest kolejnym powtarzanym z ich strony, obrzydliwym kłamstwem i manipulacją...

Módlmy się o łaskę oświecenia i nawrócenia dla tego biednego, pogubionego człowieka, który niestety zwodzi wielu. Co będzie dalej z "księdzem" Woźnickim? Widać, że tworzy on wokół siebie sektę, niczym pan Piotr Natanek. Jednak, pan Natanek ma pieniądze i wpływy. A co ma pan Woźnicki? Niestety, chyba nic... Tak więc pan Woźnicki prędzej czy później, zostanie sam. Jego garstka "wiernych" (których można by policzyć na palcach jednej ręki) prędzej czy później, odejdzie od niego. Czy wtedy pan Woźnicki przejrzy na oczy? Czy przyjdzie otrzeźwienie? 

Miejmy nadzieję, że tak się stanie. Daj dobry Panie Boże!

Michał Mikłaszewski, redaktor naczelny

2 komentarze:

  1. Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus i Najświętsza Maryja Panna!

    Czasami kładę sobie pytanie, dlaczego ludzie z sekty Novus Ordo tak błądzą kiedy się przecież modlą różaniec i inne modlitwy. I wierzą i modlą się bardziej -przynajmniej ze słuchania tych ludzi -niż ja grzeszny człowiek. Rozumiem, że to jest tajemnicą, ale czy modlitwa nie sprowadza człowieka na drogę do Pana Boga? Zapewne, TAK.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na wieki wieków, amen!

      Otóż, problem w tym, że nie wierzą, a przynajmniej, nie po katolicku. A sama modlitwa, bez wiary, niestety nie wystarcza. To tak jak dobre uczynki, aby były zasługujące na niebo, koniecznie muszą być wykonywane przez człowieka wierzącego, i w stanie łaski uświęcającej. Tak samo jest z modlitwą. Oczywiście modlitwa jest konieczna, nawet gdy nie jesteśmy w stanie łaski, aby prosić Boga o przebaczenie. Jednak w przypadku ludzi nie wierzących (niekatolików) ich modlitwa niczego im nie daje (zwłaszcza jeśli są zatwardziali w swych błędach). Bóg brzydzi się modlitwami heretyków, odwraca się od nich, one są wstrętne Bogu. Owszem, heretycy i schizmatycy mają często wielką pobożność, przewyższającą wielu katolików (to samo zresztą tyczy się pobożnych żydów czy muzułmanów) ale jest to fałszywa pobożność, wstrętna Bogu. Schizmatycy wschodni (tzw. prawosławni) mają wielką pobożność maryjną, w każdym domu obraz (ikona) Matki Najświętszej zajmuje honorowe miejsce, mają swoje sanktuaria i pielgrzymki, jednak ich kult jest fałszywy, bo ich wiara jest fałszywa, przesiąknięta duchem schizmy i różnorakich herezji. Oczywiście, jeśli nieświadomie, z powodu niezawinionej niewiedzy, tkwią oni w swej schizmie i herezji, to możliwe że Bóg wówczas przychylniej patrzy na ich szczerą miłość do Najświętszej Panny czy Świętych, i wówczas rzeczywiście może dać im pewne łaski (nie dzięki ich fałszywej religii, lecz pomimo niej) potrzebne do nawrócenia i zbawienia duszy, ale nie jest to w żaden sposób ich zasługą...

      Usuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.