Strony

sobota, 23 kwietnia 2022

Przeciwko protestanckiej herezji anty-alkoholowej!

 Na drugi dzień po naszym artykule na temat konopi, na pewnej Facebook'owej stronie (Grafika Przeciw Współczesnemu Światu) ukazał się wpis na temat alkoholu, który ukazuje prawdziwe oblicze "tradycjonalistycznych" totalitarystów oraz zwolenników "katolickiego dżihadu" o których pisaliśmy wczoraj. Otóż udowodnili oni dobitnie, iż więcej wspólnego mają oni z protestanckimi sekciarzami, oraz zwolennikami teorii spiskowych w rodzaju "płaskiej ziemi" lub "Wielkiej Lechii", niż z tradycyjnymi katolikami, posługującymi się rozumem i zdrowym rozsądkiem... Ich pseudonaukowe i pseudo religijne teorie są po prostu śmieszne, i nie zasługują na żadne poważne traktowanie. Jednak z powodu tego, iż wielu ludzi, z tego co zaobserwowaliśmy, czyta tego typu strony, i "lajkuje" takie treści, jesteśmy zobowiązani odpowiedzieć na to, aby wyprowadzić tych ludzi z błędu. Jest to bowiem temat bardzo poważny z punktu widzenia naszej świętej, katolickiej wiary i moralności. Nie można pozwolić w tym temacie na perfidne kłamstwa i manipulacje heretyków, podających się za "tradycyjnych katolików"! Nasz wpis na temat konopi spowodowany był również pewnymi głupimi wpisami, które pojawiały się wczoraj na tej stronie, jednak głupota dzisiejszego wpisu przekroczyła jakiekolwiek dopuszczalne normy, i dlatego trzeba głośno przeciwko temu wystąpić, aby nie dopuścić do wprowadzania ludzi w błąd i dalszego promowania takich bredni, przeciwnych katolickiej tradycji, wierze i moralności.

Oto co napisali owi pseudo tradycjonaliści (pisownia oryginalna):

 Pod naszym postem odnośnie konopi indyjskich, część komentujących chciała nam wytknąć rzekomą hipokryzję, jakbyśmy nie walczyli również z pijaństwem i alkoholem. Pokazało to tylko tyle, że nie chciało im się nawet sprawdzić naszego stanowiska na ten temat. Zgodnie z wgranymi systemowymi frazami implikowali oni nam, że alkohol niby jakkolwiek wybielamy. By rozwiać wszelkie wątpliwości, ale może i przypomnieć naszym czytelnikom słuszny przekaz, dzisiejszy post dotyczyć będzie właśnie tej zgubnej trucizny.

Alkohol przez system pokazywany jest jako "fajny rozluźniacz" powszechny w użyciu. Nasze słowiańskie dziedzictwo hańbione jest współcześniackimi zagrywkami, że uchlewanie się jest niby w jakkolwiek sposób "polskie". Z Polskością nie ma to wiele wspólnego, ale z tymi, którzy Polaków przez dekady rozpijali. Musimy zdawać sobie sprawę jak ta toksyna jest dla człowieka niszcząca, oraz jaki wielki zamęt budzi ona w społeczeństwie.

Alkohol powoduje silne uzależnienie, zarówno fizyczne jak i mentalne. Jest bardziej uzależniający niż kokaina, a także wspomniana ostatnio marihuana. Co do zdrowia, to szkodzi on użytkownikowi bardziej niż tytoń. Można to zresztą żywo zaobserwować, chociażby widząc na ulicach polskich miast pijaków, często ci ludzie wyglądają na wiele starszych niż są w rzeczywistości, to tylko ukazuje jak "zupa szatana" degraduje ludzki organizm. Ponadto wlewanie w siebie etanolu dosłownie upośledza nasze mózgi. Nawet do 40% nowych komórek nerwowych zostaje przez niego zabitych. Wniosek jest prosty - chlejesz, głupiejesz!

Dodajmy, że "zupa szatana" dla człowieka jest szkodliwa w każdej ilości. Każda wypita kropelka zostawia w naszym organizmie swój ślad, ślad destrukcyjny. Legendarna "bezpieczna dawka" po prostu nie istnieje. Problem jest poważny bo wśród grupy ludzi w wieku 15 - 49 lat za, aż 10% zgonów odpowiedzialny jest właśnie alkohol. Dodajmy, że co dziesiąta osoba, która zaczęła pić po ukończeniu 18 roku życia, kończy jako uzależniona. Ponadto etanol zwiększa ryzyko wystąpienia szeregu nowotworów, oraz osłabia odporność naszych ciał.

Według skali narkotykowej Davida Nutta, to właśnie ta trucizna, o której tu piszemy spośród innych złych substancji powoduje największe szkody dla otoczenia. Alkoholowe libacje nierzadko kończą się burdami czy krzywdą ludzką. Pomyślmy ile rodzin rozpadło się przez ten ściek, ilu ludzi się stoczyło na sam dół, ilu wreszcie w wyniku głupich zachowań po odurzeniu się dosłownie zginęło. Oficjalne statystyki mówią, że 2,2% populacji Polski jest alkoholikami. To ogromna skala, co 50 Polak jest zniewolony. Całą tę patologię napędza tylko żałosne przyzwolenie i społeczne i państwowe na uchlewanie się. Alkohol za często występuje jako coś w konotacji pozytywnej, wybielanie trucizny zasługuje na pogardę, a na pewno na ostre zwrócenie uwagi.

Alkoholowi trzeba powiedzieć stop. Jego miejsce jest w ściekach, nie na stołach jadłodajni czy polskich domostw. Ten syf służy też do liberalizowania naszego społeczeństwo, do nakręcania antykultury "życia nocnego". Jakże to wszystko wymowne, lemingi chcąc być bardziej "towarzyskie" wlewają w siebie coś co niemal na każdej płaszczyźnie je osłabia. By wkupić się w łaski współczesnego świata, należy być słabym, oraz zniewolonym. My słabości i niewoli naszego narodu nie chcemy. Chcemy by był dumny i silny, gotowy do wielkości, by przekazywał następnym pokoleniom prawdziwe słowiańskie wartości, te które nas zbudowały i dzięki, którym daliśmy odpór wielu niewolącym na przestrzeni dziejów. Nie daj się omamić systemowi, odstaw kieliszek!

Wynika z tego więc, że nasz Pan Jezus Chrystus na weselu w Kanie Galiejskiej zamienił wodę w "zupę szatana", a potem podczas Ostatniej Wieczerzy, tą samą "zupę szatana" zamienił w swoją przenajdroższą Krew, nakazując uczniom czynić to samo na swoją pamiątkę, co jest najświętszym aktem naszej Wiary (Ofiara Mszy św.). Nieźle ma pomieszane w głowie ktoś kto pisał te wypociny... W istocie powyższy wywód to obrzydliwe bluźnierstwo, bowiem po pierwsze, sugeruje on że Druga Osoba Boska, nasz Pan Jezus Chrystus podczas wesela w Kanie podał ludziom "truciznę", dokonał cudu, w którym zamienił wodę w coś, co samo w sobie jest złe i grzeszne, co pochodzi od szatana [sic!] i prowadzi do zła. Jak czytamy bowiem na kartach świętej Ewangelii, wg. św. Jana Apostoła (rozd. II, wers. 1-11):

A dnia trzeciego były gody małżeńskie w Kanie Galilejskiej, a była tam matka Jezusowa. Wezwan też był i Jezus, i uczniowie jego na gody. A gdy nie zstawało wina, rzekła matka Jezusowa do niego: Wina nie mają. I rzekł jej Jezus: Co mnie i tobie, niewiasto? Jeszcze nie przyszła godzina moja. Rzekła matka jego sługom: Cokolwiek wam rzecze, czyńcie. I było tam sześć stągiew kamiennych, według oczyścienia Żydowskiego postanowionych, biorących w się każda dwie abo trzy wiadra. Rzekł im Jezus: Napełnicie stągwie wodą. I napełnili je aż do wierzchu. I rzekł im Jezus: Czerpajcież teraz a donieście przełożonemu wesela. I donieśli. A gdy skosztował przełożony wesela wody, która się zstała winem, a nie wiedział, skąd by było, lecz słudzy wiedzieli, którzy wodę czerpali, wezwał oblubieńca przełożony wesela i rzekł mu: Wszelki człowiek pierwej kładzie wino dobre, a gdy się napiją, tedy podlejsze. A tyś dobre wino zachował aż do tego czasu. Ten początek cudów uczynił Jezus w Kanie Galilejskiej i okazał chwałę swą, i uwierzyli weń uczniowie jego.

Drugim obrzydliwym bluźnierstwem naszych pesudo-tradycjonalistów jest to, że wg. ich wywodu Chrystus zamienił "truciznę" i "zupę szatana" w swą Przenajdroższą Krew! Jest to czysto satanistyczna herezja i bluźnierstwo! Bóg w swym majestacie nie mógłby zrobić czegoś takiego. Wybór wina na materię Najświętszego Sakramentu nie był przypadkiem. Jednak wg. pseudo-tradycjonalistów Chrystus wybrał materię niegodziwą i diabelską, coś co jest samo w sobie złe. Takie myślenie jest myśleniem czysto diabelskim. W takim razie bowiem, każda Msza św., podczas której używane jest wino zawierające alkohol (a takie jest używane w KAŻDEJ katolickiej Mszy św.) jest czymś w istocie złym, stanowi bowiem spożywanie "zupy szatana". Jednak wg. pseudo-tradycjonalistycznych heretyków Pan Jezus wcale nie przeistoczył wody w wino, ani wina w swoją Krew! Pseudo-tradycjonaliści, posługując się heretyckim, protestanckim wywodem, zaprzeczają odwiecznemu, nieomylnemu Magisterium Kościoła Katolickiego o materii świętej Eucharystii:
https://znakiczasu.pl/jezus-i-alkohol/ Było to wino bezalkoholowe 😉 pozdrawiamy i polecamy zapoznać się z artykułem, który tę sprawę wyjaśnia. (komentarz pseudotradycjonalistów)

Nie wiem co to za protestanckie brednie oni przytaczają, ale w Kościele katolickim materią Sakramentu Eucharystii jest wino gronowe, jak najbardziej zawierające alkohol. Przepisy liturgiczne i kanoniczne mówią wyraźnie, że wino używane podczas Mszy św. MUSI zawierać chociażby minimalną ilość alkoholu, inaczej nie jest ważną materią sakramentu. Tak więc jeśli ktoś próbował by odprawić Mszę św. używając niesfermentowanego soku winogronowego, wówczas taka msza jest nieważna, konsekracja nie następuje. Jako katolik wierzę bardziej Kościołowi niż jakimś protestanckim bajeczkom i prywatnym interpretacjom Pisma Św. Poza tym, św. Arnulf z Metzu, Patron Piwowarów, jak też wielu innych zakonników i ludzi Kościoła, przez setki lat wytwarzali piwo jak najbardziej zawierające alkohol (owszem, dawne piwa zawierały go mniej niż obecne, dlatego w średniowiecznych klasztorach dopuszczalną dzienną dawką były 2 litry na jednego brata zakonnego). To samo Szampan został wymyślony we francuskim opactwie benedyktynów... Tego typu bełkot, jaki możemy wyżej zobaczyć, jest znacznie gorszy nawet niż bredzenie modernistów, aby nie pić piwa w Wielkim Poście (choć piwo to właśnie napój postny!). Moderniści jak wiemy znieśli wszelką dyscyplinę postną. W modernistycznym Neokościele są tylko dwa dni postne : Środa Popielcowa i Wielki Piątek. Poza tym nie obowiązuje żaden post. Zamiast tego, moderniści wymyślili "post" od alkoholu, słodyczy etc. Przypominamy więc, że post jakościowy jest od mięsa, a nie od alkoholu, słodyczy, etc. Tego typu używki nie łamią postu. Piwo to napój postny, zresztą przepisy kościelne nie mówią o jakimkolwiek poście od alkoholu, czy o jakimkolwiek dniu, kiedy nie należało by spożywać alkoholu. To zwyczajna, modernistyczna nowomowa i majaczenie, mające zastąpić tradycyjną dyscyplinę postną! Nie dajmy więc sobie namieszać w głowie i wywrócić naturalnego porządku rzeczy! Post jakościowy jest od mięsa a nie od alkoholu etc.!

Następnie, w kolejnej odpowiedzi mogliśmy przeczytać :
Szanowny internauto, mieszasz epoki, w latach wcześniejszych, na przykład średniowieczu, ludzie pili piwo, tak, ale miało ono po 2%. A alkohol w nim był dlatego, żeby odkazić wodę, by ludzie się nie potruli. Teraz czasy się zmieniły. By zobaczyć jak wygląda de facto użycie alkoholu wystarczy przejść się pod albo lokalny sklepik monopolowy, albo przejść się wieczorem główną ulicą miasta (średniego bądź większego). To zło, a zło trzeba zwalczać.

Drogi internauto, w artykule nie ma żadnych jak to nazwałeś "personalnych interpetacji" a po prostu skonfrontowanie faktów z rzeczywistością. Doprawdy żałosne jest zasłanianie się wiarą katolicką, która to przypominamy wielokrotnie potępia pijaństwo (czy to Święty Paweł w swoich listach, czy wielcy jej reprezentanci jak np. Kardynał Stefan Wyszyński). Stajesz teraz chcąc nie chcąc po stronie dekadentów, którzy będą niczym piskorze wykorzystywać takie argumentacje by bronić swojego upodlenia. Nagle się staną wielce wierzący mimo, że w dniu codziennym tymi zasadami w ogóle nie żyją. Polecamy też zapoznać się z historią Kościoła, i tego jak włączył się w ruch abstynencki. https://www.niedziela.pl/.../Kosciol-a-problem...
Jak widać, autor/autorzy nie zauważyli, że wcześniej wyraźnie napisałem o tym, że piwo w średniowieczu było słabsze, to raz. Po drugie, nie mieszam epok, bo do dnia dzisiejszego w klasztorach benedyktynów albo cystersów wytwarza się piwa, wina, nalewki etc. i są to produkty najlepsze, najwyższej jakości. Jeszcze w XIX wieku powszechną praktyką było picie piwa w trakcie Postu, które było uważane za napój postny, przez zakonników oraz siostry zakonne, które zamawiały rację piwa u miejscowych magnatów, zachowały się historyczne dokumenty potwierdzające tego typu transakcje. Wg. pseudo-katolickich sekciarzy było to czymś złym, pamiętać jednak musimy, że wino pijali także święci, m.in. św. Pius X i wielu innych. Po trzecie, nie promuję, w przeciwieństwie do nich, protestanckich bredzeń o "bezalkoholowym winie" podczas wesela w Kanie czy Ostatniej Wieczerzy. Rozumiem, że skoro "to zło, a zło trzeba zwalczać", to znaczy że są oni katolikami i nie chodzą w ogóle do kościoła na Mszę św., bo przecież wg. nich to jest zło, bo jest tam używany alkohol (a "bezpieczna dawka nie istnieje"). Kapłan używa wina które owszem zmienia się w Krew Pańską, ale nie traci ono swych przymiotów i właściwości fizycznych wina, a więc wciąż zawiera alkohol. Kapłan spożywa więc "truciznę" (myślenie takie jest wręcz bluźnierstwem, ale to logiczna konsekwencja ich heretyckiego wywodu). Po Komunii św. następuje zaś puryfikacja kielicha, kiedy kapłan wlewa do niego wodę i niekonsekrowane wino, a następnie je wypija. Jest to integralna część Mszy św., w której Kapłan wypija zwykłe wino. Zwalczają więc oni również katolicki kult i Ofiarę Mszy św., co jest wyjątkowo haniebne i grzeszne! 

Dalej autor/autorzy tekstu kompromitują się jeszcze bardziej:
Drogi internauto, to nie są żadne bredzenia, a po prostu fakty historyczne, nie wydaje się nam, że fakty mają jakąś określoną religię. Czy jeśli protestant powie, że 2+2 to 4 to też zostanie to uznane za "protestanckie bredzenia"? Dalej widzimy, że pisze pan pod jakąś tezę, pijaństwo i wpływ alkoholu zwalczał na przykład wspomniany już Prymas Wyszyński, a chyba odprawiał mszę święte, plus to co pan mówi prawdą nie jest. Msza Święta może być ważnie odprawiona nawet i bez alkoholu, stanowi to prawo kanoniczne (w przypadkach gdy np. ksiądz jest alkoholikiem, używa on właśnie zamiast wina moszczu winnego).
Otóż nie, to nie są żadne fakty historyczne, tylko prywatne opinie jakiegoś pana Olgierda Danielewicza, który nie wiadomo kim jest, jakie ma wykształcenie oraz jakie ma prawo to nauczania bądź wypowiadania się w tych kwestiach (takie prawo ma tylko Kościół katolicki i osoby mające posłannictwo i imprimatur od Kościoła). Katolików nie powinno więc interesować co na ten temat mówi jakiś samozwańczy historyk, protestancki pastor albo modernistyczny biblista. Katolika interesuje to, co naucza Kościół. A Kościół NIGDY nie nauczał, aby Pan Jezus zamienił wodę w wino bezalkoholowe albo takiego "wina" użył podczas Ostatniej Wieczerzy. Wręcz przeciwnie, od wieków Kościół przeczył takim twierdzeniom, używając podczas sprawowania Najświętszej Ofiary Mszy św. wina zawierającego alkohol, i nakazując używania takiego, jako jedynej ważnej materii Eucharystii (nie mylę się, bowiem tradycyjne, katolickie (przedsoborowe) przepisy liturgiczne mówią o tym jasno, natomiast posoborowe nowinki i herezje modernistyczne wprowadzone po Vaticanum II interesują mnie tak samo jak bredzenie protestantów. Wg. Katolickich przepisów, ksiądz alkoholik może używać do Mszy wina bardzo słabego (ok 0.5 - 2%) rozcieńczonego wodą i w bardzo niewielkiej ilości, a do puryfikacji kielicha może używać samej tylko wody, bez wina). Tak więc radziłbym im przestać się kompromitować i ośmieszać. Bo z tego co piszą, to przez 27 lat życia byłem w poważnym błędzie (podobnie jak 99,99 % katolików) myśląc że Chrystus Pan zamienił wodę w wino a wino w swą Krew. Trzeba by więc napisać od nowa wszystkie polskie przekłady Pisma Św., wszystkie katechizmy, modlitewniki, teksty i pieśni, bo nagle okazuje się, że Chrystus użył soczku z winogron (bo tak twierdzi jakiś protestancki pseudo historyk)... A więc Kościół mylił się przez 2000 lat, błędnie sprawując Najświętsza Ofiarę używając przy tym wina z alkoholem (wciąż nie uzyskałem odpowiedzi czy konsekwentnie zwalczają katolickie Msze Św.?). No cóż, dość tych absurdów. Święty Arnulfie z Metzu, módl się za nami! Chroń nas przed protestancko-modernistyczną herezją antyalkoholową!

 Św. Arnulf z Metzu [Saint Arnoul de Metz], w Polsce zw. Arnoldem Piwowarskim

Należy jasno pokreślić pewne istotne fakty bezsprzeczne i obiektywne:

Kościół katolicki nigdy nie uznawał spożywania alkoholu jako grzechu, spożywanie go w umiarkowanych ilościach nie jest i nie było traktowane jako grzech i nie było samo w sobie potępiane, jak to ma miejsce w islamie. Grzechem jest nadużywanie alkoholu, wspomniane pijaństwo, celowe wprowadzanie się w stan nietrzeźwości. Wprowadzanie się w nietrzeźwość jest grzechem, picie umiarkowanych ilości alkoholu bez wchodzenia w stan nietrzeźwości nie jest. Z kolei odnośnie tytoniu, św. Pius X był palaczem. Zrównywanie wypicia lampki wina do obiadu do spożywania "zupy szatana" (swoją drogą nazywanie w ten sposób wina, które jest materią sakramentalną jest co najmniej niefortunne) i pijaństwa jest jednak dość dziwaczne. A w taki sposób odpowiadają autorzy tej strony (na proste stwierdzenie, że picie umiarkowanych ilości nie jest grzechem wstawiają oni teksty o "pijaństwie").

Słuszny jest tytuł "trzeźwość to wolność" i promocja trzeźwości, bo tak jak już pisałem tu kilkakrotnie - picie alkoholu celem upicia się, wprowadzanie się celowe w stan nietrzeźwości, jest grzechem ciężkim. Ale tylko takie picie nim jest, a nie każde, zawsze i przez każdego. Niektórzy, mam tu na myśli osoby z chorobą alkoholową lub tendencją do niej, nie są w stanie pić inaczej niż doprowadzając się do stanu nietrzeźwości. Dla takich osób w świetle nauki katolickiej całkowita abstynencja jest konieczna, bo wypicie lampki wina jest dla nich bliższą okazją do grzechu. Z kolei dla innych nie jest - wtedy całkowita rezygnacja z alkoholu jest kwestią wyboru, do którego mają oczywiście prawo jeśli tego sobie życzą. Z kolei wymyślanie irracjonalnych twierdzeń o bezalkoholowym napoju winogronowym na Ostatniej Wieczerzy jest totalnie sprzeczne z tradycją katolicką poświadczoną masą dokumentów, nie tylko mniej lub bardziej ogólnych jak dokumenty soborowe, ale i choćby z instrukcjami Świętego Officjum na ten temat, które w razie potrzeby mogę przywołać. Materią sakramentalną jest tylko i wyłącznie naturalne, niezepsute wino gronowe, może być zarówno białe jak i czerwone. Święte Officjum w 1890 r. wydało nawet instrukcję dającą możliwość dodawania dodatkowego alkoholu do wina dla jego wzmocnienia i ułatwienia jego konserwacji - warunkiem jest aby ten dodatkowy alkohol pochodził z fermentacji wina. Jak rozumiem, Święte Officjum zezwalało na dodawanie do materii Eucharystii jeszcze dodatkowej - jak to nazwali - "zupy szatana". Trzymajmy się więc faktów. Oczywiście walkę z pijaństwem i nietrzeźwością należy popierać, ale bez popadania w sekciarstwo i skrajności.

Odpowiedź ze strony sekciarzy brzmi jednak następująco:
Szanowny panie, to są fakty historyczne, o których świadczą przywołane źródła, na które powołuje się autor tekstu. Co do "antyalkoholowej herezji" bo widzimy dalej nie dociera, również Kościół od zawsze zwalczał pijaństwo, naucza tego sama Biblia „I nie upijajcie się winem, które powoduje rozwiązłość, ale bądźcie pełni Ducha". Ef 5, 18. Tak więc Kościół zdecydowanie był przeciwko alkohofilskiemu amokowi. Wydaje się nam, że ktoś inny może być tu blisko herezji. Co do rzekomych "nowinek" to Kościół zawsze utrzymywał, że jest to materia ważna, a co do Św. Arnulfa, to tak piwowarzy w okresie średniowiecza gdzie na dobrą sprawę piwo robiło za wodę (bo ta była zanieczyszczona) potrzebowali patrona, teraz ci bezalkoholowi (bo takie piwo również istnieje) zapewne również potrzebują. Nie będziemy wchodzić w jakieś pańskie gierki, jeśli pan nas śledzi powinien pan wiedzieć, że jesteśmy stroną katolicką.
Należy więc po raz kolejny powtórzyć: nie, to nie są fakty historyczne, tylko domysły i domniemania autora, który próbuje (nieudolnie zresztą) znaleźć dowody do z góry założonej tezy. Źródła o niczym takim nie mówią. Zresztą sama Biblia temu przeczy. Gdyby Izraelici w tamtych czasach nie znali ani nie używali wina zawierającego alkohol, to właśnie nie byłoby w Biblii tylu upomnień i ostrzeżeń przed pijaństwem, bo problem by wówczas nie istniał. Tak więc jest to teza z gruntu fałszywa, i do niej na siłę są znajdowane rzekome "dowody" i "źródła". Tak samo robią zresztą zwolennicy teorii o "płaskiej ziemi" czy "Wielkiej Lechii", mogę znaleźć setki podobnych "tekstów historycznych" podpartych licznymi "źródłami", tyle że są to po prostu kompletne bzdury i manipulacje. Proszę znaleźć choćby jeden tekst katolickiego biblisty, z wykształceniem i aprobatą Kościoła, który by potwierdzał te brednie. Proszę znaleźć choćby jeden tekst jakiegoś poważnego historyka z tytułem naukowym, np. wykładowcy akademickiego. Inaczej są to zwykłe brednie i teorie spiskowe protestanckich sekciarzy, a powielając to udowadniają oni, że nie są stroną ani katolicką, ani poważną. Owszem, Kościół potępia pijaństwo, ale NIE potępia alkoholu jako takiego, musiałby bowiem potępić sam siebie i zakazać sprawowania Mszy św. albo zmienić materię Sakramentu Eucharystii (czego zrobić nie może, nie ma bowiem takiej władzy). W katolickim Kościele mamy wielu świętych od piwa (i to nie bezalkoholowego), mamy też w rytuale rzymskim obrzęd święcenia wina, na święto św. Jana Apostoła, a także wiele przypadków cudów i uzdrowień dzięki wypiciu pobłogosławionego trunku... Tak więc radziłbym im nie uprawiać dłużej herezji antyalkoholowej, która jest typowa dla sekt protestanckich oraz skrajnych modernistów, ale nie dla katolików. Ich gierki i manipulacje (wmawianie mi że promuje pijaństwo itp.) są na naprawę marnym poziomie, i nikt kto ma rozum się na to nie nabierze. Niestety sekciarstwo tego typu ma swoich odbiorców, którzy w normalnych czasach byliby poza kręgiem katolickiej kultury i cywilizacji, co najwyżej w różnych grupkach sekciarskich, protestanckich, islamskich lub neopogańskich. Dziś jednak każdy może swobodnie głosić swoje chore wynaturzenia, podpierając to całkowicie irracjonalnymi "argumentami". 

Miejmy się więc na baczności, i uważajmy na tego typu zwodzicieli, którzy jedynie ośmieszają sprawę katolicką i postulaty anty-modernistyczne, którzy de facto płyną z prądem tego świata i herezji! 

Michał Mikłaszewski, redaktor naczelny

6 komentarzy:

  1. Cieszę się, że mogę czytać Pańskie artykuły, edukując się przy okazji. Można się wiele nauczyć, ponieważ nie każdy ma czas, a zaniedbanie młodzieńczego posoborowia zrobiły swoje. Czasami widzę właśnie wśród najbliższych sekciarskie podejście do spraw alkoholu, a co za tym idzie "posty alkoholowe" w piątek czy w post i adwent. Jak widać, jest to niekatolickie, co więcej sekciarskie. Ciekawe, że osoby te niejako rekompensują "umartwianiem", tego typu przyzwalanie na grzechy nieczystości swoich dzieci. Takie to zakłamanie, typowe dla posoborowia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. „Posty alkoholowe” nie są czymkolwiek niekatolickim. Można podejmować takie dobrowolne wyrzeczenia, zwłaszcza w okresach pokuty, nawet się to chwali. Ale grunt by to dodawać do postu właściwego, a nie zastępować tym nakazane posty, bo to nielegalne. Tak samo, co oczywiste nie wolno tego „rekompensować” sobie grzeszeniem w innych dziedzinach.

      Usuń
    2. Tak, to bardzo popularne zjawisko, i dopiero odkrycie całego skarbu tradycyjnej, katolickiej dyscypliny postnej, daje nam prawidłowe spojrzenie na te kwestie. Natomiast wszelkiej maści pół-tradycjonaliści, czy świerć-tradycjonaliści, konserwatyści novus ordo, którzy cytują różne protestanckie herezje, teksty z modernistycznych portali typu "Niedziela.pl" oraz powołują się na "autorytet" x. Wyszyńskiego, niestety wciąż tkwią w modernizmie, i za pewne stosują się również do modernistycznych zasad dotyczących postów, zawartych w wojtyliańskim "kodeksie prawa kanonicznego" z 1983 r. Otóż np. wczoraj, w piątek wielkanocny, wg. katolickich przepisów obowiązuje standardowy post jakościowy (czyli od mięsa), podczas gdy u modernistów tego dnia nie ma postu, z powodu oktawy Wielkiej Nocy. Tak samo wg. modernistycznych reguł każda uroczystość (także nie obowiązkowa) znosi post. De facto w bardzo wiele piątków moderniści nie mają nawet tego, czego nie nazywają już postem, a "wstrzemięźliwością od pokarmów mięsnych" (w tradycyjnym, katolickim KPK tylko święta nakazane, kiedy jest obowiązek uczestnictwa we Mszy św. [np. 15 sierpnia, 1 listopada, 25 grudnia] znoszą post piątkowy). Moderniści znieśli posty w wigilie, znieśli suche dni. Znieśli post w okresie Wielkiego Postu, zamiast tego wprowadzili jakieś "dobrowolne" ascezy, np. od słodyczy, alkoholu, kawy etc. W ten sposób całkowicie wypatrzono sens i znaczenie postu, to jest coś nienormalnego i bardzo szkodliwego. Ci ludzie nie mają już zielonego pojęcia o tym, czym jest post. Stąd właśnie pomysł "postów alkoholowych", albo promowanego przez modernistów "miesiąca trzeźwości" w sierpniu, co jest absurdem do kwadratu, gdyż katolików trzeźwość obowiązuje przez 365 dni w roku (świadome wprowadzanie się w stan upojenia jest zawsze grzechem) a nie przez jeden miesiąc, jednocześnie, wypicie alkoholu nie automatycznie jest tożsame z utratą trzeźwości (można przecież wypić odpowiednią ilość i pozostać trzeźwym, nawet świeckie prawodawstwo rozróżnia "stan po spożyciu alkoholu" od "stanu nietrzeźwości"), a tu właśnie zachodzi takie dziwne utożsamienie i wymieszanie pojęć. Tak więc jest to rzeczywiście typowe dla posoborowia i modernizmu zakłamanie. Takich przykładów oczywiście można mnożyć, niestety wciąż wielu ulega tym bredniom.

      Usuń
    3. Panie Michale, owszem "posty alkoholowe" czy inne prywatne, dobrowolne wyrzeczenie nie są niczym złym, o ile po 1. są zgodne z nauką Kościoła, a więc nie wynikają np. z heretyckiego myślenia na temat alkoholu, takiego jak powyżej, po 2. są uzgodnione ze spowiednikiem, po 3. są, jak Pan napisał, jedynie dodatkiem do dyscypliny postnej nakazanej przez Kościół, a nie jakąś alternatywą, tak jak to jest u modernistów.

      Usuń
  2. Z konferencji wielkopostnych J.Ex. x. Bp Donalda Sanborna:

    ...Chociaż prawdą jest, że trudy Wielkiego Postu są zasługującym zadośćuczynieniem za przeszłe grzechy, ograniczenie go do tego jednego celu byłoby błędem. Ogólnym celem Wielkiego Postu jest porzucenie grzechu i postęp w kierunku doskonałości życia duchowego. Post wielkopostny służy przede wszystkim dyscyplinowaniu woli, aby mogła powiedzieć „nie” pokusie.

    Najsilniejszym pragnieniem w nas nie jest pragnienie przyjemności seksualnej, jak niektórzy mogą sądzić. Najsilniejszym pragnieniem w nas jest JEDZENIE. A jeśli mamy wytrzymać nawet 24 godziny bez jedzenia, czujemy się bardzo niekomfortowo i możemy myśleć tylko o jednej rzeczy, a mianowicie o zjedzeniu czegoś.
    ...
    Tak silne jest nasze pragnienie jedzenia. Tak więc Święta Matka Kościół wie, gdzie uderzyć, to jest przy stole obiadowym...

    https://novusordo-pl.blogspot.com/2022/03/swiety-okres-wielkiego-postu-j-ex-x-bp.html?m=1

    Z wyrazami szacunku
    Król Krzysztof

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, jedzenie, a nie alkohol... I tu się z bp. Sanbornem zgodzę. Zresztą, z tego co wiem od znanych mi dawnych seminarzystów, u bp. Sanborna w seminarium alkohol na stole, zwłaszcza w niedziele i święta, jest zawsze obecny (choć oczywiście, nikt do picia go nie jest przymuszany), i jest to prawdziwy alkohol (czasem nawet wysokoprocentowy) a nie piwo lub wino bezalkoholowe...

      Usuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.