Strony

wtorek, 24 stycznia 2023

Dość tych bzdur! Przemyślenie Piotra Kwasniewskiego: sedewakantystyczna krytyka jego antypapieskiego "tradycjonalizmu".

 Przemyślenie Piotra Kwasniewskiego: sedewakantystyczna krytyka jego antypapieskiego tradycjonalizmu

21 styczeń 2023 r

Tłumaczenie polskie za:

https://novusordowatch.org/2023/01/rethinking-peter-kwasniewski/

Cytaty z Pisma Świętego zaczerpnięte z Biblii Wujka (1962)

Dość tych bzdur!

To żaden tradycjonalista, jeśli chodzi o papiestwo: filozof Peter A. Kwasniewski, Ph.D.

Dr Peter Kwasniewski był zajęty „ponownym przemyśleniem papiestwa”, a wyniki nie są zbyt zaskakujące.

https://novusordo-pl.blogspot.com/2022/06/przemyslenie-papiestwa-nowa-narracja.html

Odkąd po raz pierwszy zidentyfikował w 2019 r. to, co nazywa „duchem Vaticanum I” (to jest Soboru Watykańskiego I, odnosząc się do Soboru Watykańskiego z 1870 r.) jako podstawowy problem w dzisiejszym Kościele, „którego usunięcie będzie wymagało potężnego egzorcyzmu”, nie przestał atakować tradycyjnego katolickiego nauczania o papiestwie w taki czy inny sposób.

To, co często jest bezceremonialnie odrzucane jako „ultramontanizm”, podczas gdy w rzeczywistości jest to termin historycznie używany do opisania ortodoksyjnej doktryny przeciwnej gallikanizmowi, w rzeczywistości nie jest niczym innym jak tradycyjnym katolickim nauczaniem sprzed Soboru Watykańskiego II: nauczaniem papieży o wierze i moralności, choć nie zawsze nieomylnym, to jednak zawsze wymagającym naszej zgody i zawsze bezpiecznym do podążania.

https://novusordo-pl.blogspot.com/2021/06/nadal-zagubiony-w-krainie-pomyek-czesc.html

Przekonajcie się sami:

https://novusordo-pl.blogspot.com/2021/07/papiez-sw-pius-x-uderza-w-oboz-uznania.html

Półtradycjonaliści zostali doprowadzeni do myślenia, że rzeczywista doktryna przedsoborowa jest nadmierną przesadą co do papiestwa – etykiety takie jak „papolatria”, „hiperpapalizm”, „papieski maksymalizm” itp. były używane do dyskredytowania ortodoksyjnej doktryny.

Kwasniewski przeciwko przedsoborowemu nauczaniu

Początkowo Kwasniewski po prostu pokazał, jak bardzo nie ma pojęcia o katolickim papiestwie; ale w pewnym momencie musiał zmierzyć się z faktem, że to, co potępiał jako jakiegoś „fałszywego ducha” „hiperpapalizmu”, rzekomo owoc nadgorliwej interpretacji lub zastosowania Vaticanum I, było w rzeczywistości rzeczywistym nauczaniem rzymskich papieży, zarówno przed, jak i po celebrowanym Soborze Watykańskim.

Niestety, w obliczu przytłaczających dowodów magisterium przeciwko niemu, Kwasniewski nie dostosował swojego stanowiska do rzeczywistej tradycyjnej nauki Kościoła. Zamiast tego odrzucił ją jako nieistotną: „... Jeśli jesteśmy w bezprecedensowym krachu, dlaczego mielibyśmy myśleć, że wykopywanie cytatów sprzed 100 lub 150 lat od papieskich maksymalistów – nawet tych, którzy zajmują to miejsce – wyjaśni, a tym bardziej rozwiąże nasz obecny kryzys? (Post na Facebooku z 26 marca 2021 r. o 10:14).

Ta nonszalancka odpowiedź, niezbyt emanująca teologiczną sprawnością, miała być głównie „szybkim rozwiązaniem”, aby powstrzymać tradycjonalistów oporu przed dojściem do wniosku, że Franciszek nie może być papieżem, po tym, jak Steve Skojec, ówczesny redaktor One Peter Five, dla którego pisał Kwasniewski, zamieścił link do nauczania papieża Leona XIII i przyznał, że niszczy ono stanowisko uznawania i oporu.

Tak czy inaczej, słowa prof. K. ujawniają jego niedbałe podejście do świętej teologii. Odrzucił nauczanie papieża jako „cytaty sprzed 100 lub 150 lat od maksymalistów papieskich”. Zaoferowaliśmy mu wtedy merytoryczną odpowiedź:

https://novusordo-pl.blogspot.com/2021/05/bitwa-o-katolicki-etos-peter.html

Niestety, od tego momentu nie było lepiej. Wręcz przeciwnie, Kwasniewski od tego czasu podwaja swoje bluzgi. W tym momencie twierdzi, w nieco modernistyczny sposób, że nauczanie o papiestwie głoszone przez papieży, zwłaszcza w XIX i na początku XX wieku, było naprawdę przypadkiem czasów – nie wywodzącym się z Depozytu Wiary, ale raczej z głupiego wyolbrzymienia prawdziwego nauczania, które cieszyło się pewną wiarygodnością w tym czasie, ale od tego czasu okazało się „historycznym zakłopotaniem” dla Kościoła katolickiego.

Jakie dowody przytacza na to Kwasniewski? Teologicznie niewiele. Zamiast tego jego „dowody” są głównie empiryczno-historyczne: spójrzcie na „papieża” Franciszka, a tam są twoje dowody. Albo spójrzcie na historyczne „papieskie potknięcia”, takie jak papież Honoriusz lub papież Liberiusz  , i gotowe. Ale sprawy nie są takie, jak myśli Kwasniewski:

https://novusordo-pl.blogspot.com/2021/06/nadal-zagubiony-w-krainie-pomyek-czesc.html

https://novusordo-pl.blogspot.com/2021/06/dlaczego-nadal-byc-katolikiem-krytyka.html

Zauważamy zatem, że dla Kwasniewskiego i tych, którzy za nim podążają, doktryna katolicka, której sami papieże nauczają i wydedukowali ze źródeł objawienia, podlega korekcie przez wiernych z powodu późniejszych wydarzeń historycznych lub może być przez nich odrzucona, jeśli wcześniejsza historia Kościoła wydaje się stanowić dla niej problem. Przypomina to dzisiejsze modernistyczne idee o „przeżytym doświadczeniu” jako źródle danych dla teologii.

Ratzinger na ratunek

Przez co najmniej ostatnie trzy lata Kwasniewski był na samozwańczej misji „odzyskania”, rzekomo, „prawdziwego” nauczania o papiestwie. I w tym bezbożnym poszukiwaniu „prawdziwej tradycji” nie ma nic przeciwko zaciąganiu – co wy na to! – nawet jednego z najbardziej wpływowych protagonistów rewolucji Soboru Watykańskiego II,  o ile się z nim zgadza. Mówimy o ks. Josephie Ratzingerze, lepiej znanym jako „papież” Benedykt XVI, którego Kwasniewski cytuje w następujący sposób:

Władza, którą Chrystus nadał Piotrowi i jego następcom, jest w sensie absolutnym mandatem do służby. Moc nauczania w Kościele wiąże się z zaangażowaniem w służbę posłuszeństwa wierze. Papież nie jest monarchą absolutnym, którego myśli i pragnienia są prawem. Wręcz przeciwnie: posługa papieża jest gwarancją posłuszeństwa Chrystusowi i Jego Słowu. Nie powinien głosić własnych idei, ale stale zobowiązywać siebie i Kościół do posłuszeństwa Słowu Bożemu, w obliczu wszelkich prób jego adaptacji lub rozmycia, wszelkich form oportunizmu. ... Papież wie, że w swoich ważnych decyzjach jest związany z wielką wspólnotą wiary wszystkich czasów, z wiążącymi interpretacjami, które rozwinęły się w całej pielgrzymce Kościoła. Tak więc Jego moc nie jest ponad Słowem Bożym, ale służy mu. Na Nim spoczywa obowiązek czuwania nad tym, aby Słowo to było nadal obecne w swej wielkości i aby rozbrzmiewało w swej czystości, aby nie było rozrywane na kawałki przez ciągłe zmiany w użyciu.

(Antypapież Benedykt XVI, Homilia w Bazylice św. Jana na Lateranie, 7 maja 2005; cyt. w: Peter A. Kwasniewski, „Happy Catholics Don’t Make the Pope More than He Is”, One Peter Five, 13 lutego 2019 r.; pogrubiony druk Kwasniewskiego.)

Jak na ironię, ten fragment nie pomaga Kwasniewskiemu tak bardzo, jak mu się wydaje, ponieważ, jeśli przeczytamy go uważnie, Ratzinger nie tylko mówi, że papież powinien dostosować się do depozytu wiary, ale że ma gwarancję, że to zrobi: „... posługa papieża jest gwarancją posłuszeństwa Chrystusowi i Jego Słowu” (kursywa dodana). Wydaje się, że dr K to przegapił.

Co ciekawe, jest też część tekstu, którą Kwasniewski pominął, na co wskazują trzy kropki wielokropka („...”) tuż przed rozpoczęciem pogrubionego druku. To, co Kwasniewski pominął, jest następujące:

Uczynił to Papież Jan Paweł II, gdy wobec wszelkich pozornie życzliwych dla osoby ludzkiej prób i w obliczu błędnych interpretacji wolności jednoznacznie podkreślał nienaruszalność istoty ludzkiej i życia ludzkiego od chwili poczęcia aż do naturalnej śmierci. Wolność zabijania nie jest prawdziwą wolnością, ale tyranią, która sprowadza człowieka do niewolnictwa.

Te słowa Benedykta XVI zostały pominięte przez Kwasniewskiego, ponieważ nie są pomocne w jego sprawie; jeśli już, to znacznie ją osłabiają. Bo zaraz po tym, jak Ratzinger mówi, że posługa papieża gwarantuje posłuszeństwo wierze, przywołuje jako konkretny przykład nauczania  Jana Pawła II na temat ludzkiego życia. Stanowi to problem dla „Kwasa”, jak lubią go nazywać niektórzy z jego byłych uczniów, ponieważ nauczanie Jana Pawła II o nienaruszalności życia ludzkiego również sprzeciwiało się karze śmierci w prawie wszystkich przypadkach, co jest w wyraźnej sprzeczności z 1900-letnim nauczaniem katolickim.

Widzimy więc, że odwołanie się Kwasniewskiego do Benedykta XVI jest problematyczne i intelektualnie niespójne. Jest oczywiste, że mamy zgadzać się z Benedyktem XVI tylko w takim stopniu, w jakim zgadza się on z Piotrem Kwasniewskim. Ale wtedy co to za odwołanie się do władzy? Oczywiście, faktycznym „autorytetem”, który jest tu uznawany, jest sam Kwasniewski. Apel do Benedykta służy wyłącznie celom pokazowym.

Co sprawia, że Doktryna jest autorytatywna?

To w rzeczywistości pokazuje całkowitą głupotę stanowiska „uznawania i oporu”: słuchaj papieża, kiedy ma rację; nie słuchaj go, gdy się myli. Czy jest choć jedna osoba na ziemi, o której nie można powiedzieć tego samego? Czy nie jest to dobra rada również dotycząca teściowej lokalnego sprzedawcy w sklepie spożywczym? Słuchaj jej, kiedy ma rację; nie słuchaj, gdy się myli? Czy autorytet papieża jest w istocie niczym więcej niż autorytetem jakiejkolwiek innej osoby, która czasami ma rację, a czasami się myli?

Czy zatem autorytet ostatecznie leży w prawdzie, a nie w osobie? Byłoby to herezją, ponieważ jasne jest, że Chrystus dał swoją władzę rzeczywistym ludziom, a nie tylko temu, czego będą nauczać, jak gdyby nie miało znaczenia, od kogo pochodzi ta nauka, o ile jest prawdziwa: „Kto was słucha, mnie słucha; a kto wami gardzi, mną gardzi; a kto mną gardzi, gardzi tym, który mię posłał” (Łk 10:16); „A jeśliby ich nie usłuchał, powiedz Kościołowi; a jeśliby i Kościoła nie usłuchał, niech ci będzie jako poganin i celnik. Zaprawdę powiadam wam: Cokolwiek zwiążecie na ziemi, będzie związane i w niebie, a cokolwiek rozwiążecie na ziemi, będzie rozwiązane i w niebie” (Mt 18:17-18).

Sam św. Piotr był skałą, na której miał być zbudowany Kościół (por. Mt 16:13-19), a nie tylko wyznanie wiary św. Piotra w Jezusa Chrystusa, jak chcieliby protestanci. To sam św. Piotr otrzymał niezachwianą wiarę, aby utwierdzać braci (por. Łk 22:31-32).

Musimy zrozumieć, że doktryna katolicka jest autorytatywna o tyle, o ile pochodzi od prawowitego autorytetu katolickiego, a nie o tyle, o ile jest prawdziwa. To, że jest to prawdą, a przynajmniej bezpieczne do podążania, jest konsekwencją tego, że nauczają o niej wyznaczeni przez Boga nauczyciele lub ich prawowici następcy. Jest to wynik Bożej pomocy dla Kościoła katolickiego:

Piotr nadal troszczy się o wszystkich pasterzy w strzeżeniu swoich stad, a jego wysoka ranga nie zawodzi nawet u niegodnego dziedzica. U Piotra, jak trafnie zauważył ten sam święty Doktor [św. Leon Wielki], odwaga wszystkich zostaje wzmocniona, a pomoc łaski Bożej jest tak ukierunkowana, że stałość nadana Piotrowi przez Chrystusa jest udzielana apostołom przez Piotra. Jest rzeczą oczywistą, że pogarda dla autorytetu Kościoła sprzeciwia się nakazowi Chrystusa i w konsekwencji sprzeciwia się apostołom i ich następcom, sługom Kościoła, którzy przemawiają jako ich przedstawiciele. Kto was słucha, mnie słucha; a kto wami gardzi, mną gardzi (Łk 10:16); a Kościół jest filarem i utwierdzeniem prawdy, jak naucza apostoł Paweł [1 Tm 3:15]. Odnosząc się do tych słów, św. Augustyn mówi: „Kto jest bez Kościoła, nie będzie zaliczony do synów, a kto nie chce mieć Kościoła za matkę, nie będzie miał Boga za ojca”.

Dlatego, czcigodni bracia, pamiętajcie o tych wszystkich słowach i często się nad nimi zastanawiajcie. Uczcie swój lud wielkiego szacunku dla autorytetu Kościoła, który został bezpośrednio ustanowiony przez Boga. Nie traćcie ducha. Za św. Augustynem mówimy, że „wszędzie wokół nas ryczą wody potopu, to znaczy wielość sprzecznego nauczania. Nie jesteśmy w powodzi, ale ona nas otacza. Jesteśmy pod presją, ale nie przytłoczeni, uderzani, ale nie zanurzeni”.

(Leon XII, Encyklika Ubi primum, n. 22-23)

Nie można bowiem pogodzić się z mianem prawdziwego chrześcijanina, by ktoś tak zuchwale rozumowi swemu ufał, że niczego za prawdę uznać nie chce, czego sam z istoty rzeczy nie poznał, a Kościół, powołany przez Boga do nauczania i rządzenia wszystkich narodów, uważał za mniej obeznany w nowoczesnych kwestiach i prądach; albo z uległością przyjmował tylko te prawdy, które Kościół, jak wspomnieliśmy, uroczyście ogłosił, jak gdyby poza tym wolno mu było słuszne mieć przekonanie, że pozostałe dekrety albo błędy zawierają, albo też względami prawdy i obyczajów nie dość są uzasadnione. Przeciwnie, znamieniem prawdziwego chrześcijanina, uczonego czy nieuczonego jest, że we wszystkich sprawach wiary i obyczajów chętnie kieruje się i orientuje świętym Kościołem Bożym przez Najwyższego Pasterza jego, Rzymskiego Papieża, którym znowu kieruje Pan Nasz, Jezus Chrystus.

(Papież Pius XI, Encyklika Casti connubii, n. 104)

http://rodzinakatolicka.pl/pius-xi-casti-connubii-o-malzenstwie-chrzescijanskim/

Widzimy to również w Ewangelii, gdzie czytamy, że kiedy nasz błogosławiony Pan nauczał lud, „zdumiewały się rzesze nad nauką jego. Albowiem nauczał ich jak władzę mający, a nie jak ich doktorowie i faryzeusze” (Mt 7:28-29).

Kiedy Żydzi zakwestionowali nauczanie Jezusa, On odpowiedział: „Moja nauka nie jest moja, ale tego, który mię posłał” (J 7:16). Oznacza to, że wskazał na Boga Ojca jako Źródło tej doktryny i na Siebie (Boga Syna) jako prawnie wyznaczonego Nauczyciela, aby ustanowić autorytet nauczania, a tym samym zagwarantować jego prawdziwość i bezpieczeństwo. Innymi słowy, doktryna Chrystusa jest autorytatywna, ponieważ pochodzi od Boga i jest przedstawiana przez prawowitego Nauczyciela. Jej prawda i bezpieczeństwo są tego konsekwencją.

Tak też jest w Kościele. Ten, którego posłał Ojciec, Jezus Chrystus, przekazał swoją władzę nauczycielską Apostołom i ich prawowitym następcom: „Jako mię posłał Ojciec, i ja was posyłam” (J 20:21). Przede wszystkim władza ta należy do św. Piotra i jego następców, którzy jako jedyni mają gwarancję niezachwianej wiary. Komunia z Następcą Piotra na zawsze pozostanie ostateczną gwarancją ortodoksji dla wszystkich katolickich biskupów i wiernych:

Zatem ten nigdy nie ustający charyzmat prawdy i wiary został przez Boga udzielony św. Piotrowi oraz jego następcom na tej Stolicy dla wypełniania ich wzniosłego urzędu dla zbawienia wszystkich ludzi, aby cała owczarnia Chrystusa odwrócona przez nich od pokarmu skażonego błędem, karmiona była nauką z nieba, aby po usunięciu okazji do schizmy cały Kościół był zachowany w jedności i wsparty na swoim fundamencie trwał mocno przeciwko bramom piekielnym.

(Sobór Watykański, Konstytucja dogmatyczna Pastor aeternus, rozdz. 4; Denz. 1837.)

http://rodzinakatolicka.pl/sobor-watykanski-i-pastor-aeternus-konstytucja-dogmatyczna-o-kosciele-chrystusowym/

Pamiętajmy zatem: nauczanie papieskie wymaga naszej zgody, ponieważ jest nauczaniem Papieża, który naucza z autorytetem Chrystusa.

Kwasniewski oskarża św. Piusa X o – czekajcie na to – modernizm!

Podczas gdy w przeszłości tradycjonaliści głównego nurtu ograniczali swoje uznawanie i opór do „papieży” od czasu Soboru Watykańskiego II (tj. Po Piusie XII), i można z tym sympatyzować w dużej mierze w kontekście posoborowego koszmaru, który wszyscy przeżywaliśmy, Kwasniewski podniósł poprzeczkę i teraz wyraźnie i bezwstydnie sprzeciwia się także papieżom sprzed Soboru Watykańskiego II.

Jako naukowiec z doktoratem z filozofii, ale bez dyplomu z teologii i bez mandatu do nauczania teologii od tego, którego uznaje za prawowitą władzę kościelną, dziwnym trafem sam wskazuje się na o wiele bardziej kompetentnego i wiarygodnego w odniesieniu do katolickiej tradycji teologicznej niż nawet sami papieże. Nawet święty Pius X, który panował jako papież w latach 1903-1914, nie jest bezpieczny od pychy Kwasniewskiego. Posłuchajcie tego:

Jest jednak jedna plama na jego herbie papieskim: przemoc, jaką wyrządził Brewiarzowi Rzymskiemu swoimi radykalnymi reformami z 1911 roku. Wielu papieży dodało ten lub inny mały element do liturgii – nowe święto, nową prefację, nową oktawę, modlitwy u stóp ołtarza i Ostatnią Ewangelię; wielu zmodyfikowało rubryki; bardzo sporadycznie przycinali elementy uważane za przerosty, tak jak usunięcie przez Piusa V pewnych oczywiście legendarnych świętych z kalendarza Missale Romanum z 1570 roku. Ale nigdy żaden papież nie odważył się zmienić w tak radykalny i gruntowny sposób żadnego ze starożytnych urzędów liturgicznych Kościoła łacińskiego. Kiedy Pius X zdemontował i przekonfigurował Breviarium Romanum na początku XX wieku, nie tylko odłożył na bok coś, co zostało zbudowane w XVI wieku, jak można znaleźć u liturgistów; zmienił regułę modlitwy tak starą, że jej początki nie mogą być dostrzeżone. Rzeczywiście, istnieją silne powody, by sądzić, że codzienne odmawianie psalmów jutrznych (148-150), od których pochodzi nazwa samej godziny Jutrzni [Laudes], można przypisać Żydom z czasów Chrystusa i dlatego z wielkim prawdopodobieństwem było praktykowane przez samego naszego Pana w Jego modlitwach na ziemi.

Były problemy z brewiarzem na przełomie XX wieku; nikt tego nie kwestionuje. Ale rozwiązaniem Piusa X nie było zachowanie oficjum w jego obecnym kształcie, przy jednoczesnej modyfikacji jego rubryk tak, aby (np.) cotygodniowe przemówienie 150 psalmów miało pierwszeństwo przed psalmami świątecznymi, a może niektóre godziny, takie jak jutrznia, stały się opcjonalne dla duchowieństwa świeckiego, aby zachować integralność i harmonię brewiarza jako całości. Zamiast tego Pius X stał się pierwszym papieżem w historii Kościoła łacińskiego, który swobodnie wydając bogaty kapitał ultramontanizmu, przerzucił ciężar swojego urzędu na budowę nowego brewiarza. W ten sposób dostarczył przesłanki papieskiego konstruktywizmu [sic], który dał Piusowi XII precedens dla reorganizacji Wielkiego Tygodnia w podobny sposób od 1948 do 1955 roku, a Pawłowi VI dla transmogryfikację wszystkiego od 1963 do połowy lat 1970. Paradoksalnie, papież, który dzielnie walczył z doktrynalnym modernizmem, był przykładem modernizmu liturgicznego, łamiąc zasadę nienaruszalności wieloletniej tradycji w imię złagodzenia obciążeń duszpasterskich. Jeśli brzmi to niesamowicie znajomo, powinno.

Tak więc ten sam święty, któremu poświęcone jest FSSPX, pokazuje nam dwie strony tego napięcia: gorliwego promotora dogmatów katolickich i wielkiego papieża, który traktował część liturgii tak, jakby była mechanizmem, który należy odbudować, a nie żywym organizmem, który należy pielęgnować, lub dziedzictwem świętych, które należy cenić.

(Peter A. Kwasniewski, „The Need for Mutual Humility and Support Between the FSSP and the FSSP”, New Liturgical Movement, 4 lutego 2019; kursywa w oryginale (podkreślenie dodane).

Panie i panowie, czy to możliwe, że dr K trochę przecenił siebie? Wydaje się, że padł ofiarą własnej popularności i światowego sukcesu. Czy jest teraz ostatecznym arbitrem we wszystkich katolickich sprawach? Wygląda na to, że nikt nie może uniknąć wezwania przed jego trybunał – ani sam papież, ani nawet kanonizowany papież!

Zamiast pokornie zaakceptować to, co nieskorumpowany (!) kanonizowany papież zadekretował dla Kościoła powszechnego i pozwolić, by ukształtowało to jego rozumienie Świętej Liturgii, Kwas ma czelność uderzyć w wielkiego obrońcę wiary Kościoła przeciwko modernizmowi – jako w modernistę!

Jeśli istnieje różnica zdań między kanonizowanym papieżem a naukowcem bez dyplomu z teologii, to oczywiście to akademik musi mieć rację! Wszystko inne byłoby niedopuszczalnym „hiperpapalizmem”, który przyznaje zbyt wiele kompetencji papieżowi, do tego stopnia, że trzeba by go egzorcyzmować. Dobrze, że Kwasniewski nie przekracza swoich kompetencji! Jak ironiczne jest to, że Kwas napisał to w artykule o potrzebie pokory...

Pycha i herezja idą w parze

Najwyraźniej prof. K. uważa się za bardziej poinformowanego, bardziej tradycyjnego i bardziej teologicznie i liturgicznie zdrowego niż nie tylko jakikolwiek wikariusz Chrystusa, ale ten, który był tak święty, że został nieskorumpowany i kanonizowany mniej niż 40 lat po śmierci! Czy nie powinno być już przerażająco oczywiste dla profesora, że jest w tej sprawie ponad swoimi kompetencjami?

Kwasniewski zapomniał, że papież jest jego nauczycielem i prawodawcą, podczas gdy on jest tylko uczniem i poddanym papieża. Papież Leon XIII przestrzegał przed postawą Kwasa w 1885 roku:

Z pewnych wskazań nietrudno wywnioskować, że wśród Katolików - niewątpliwie na skutek obecnego zła - są tacy, którzy dalecy od zadowalającego ich w Kościele warunku „podmiotu”, uważają się za zdolnych do udziału w jego rządzie albo przynajmniej uważają, że wolno im badać i osądzać na swój sposób akty władzy. Z pewnością to błędna opinia. Gdyby to zwyciężyło, wyrządziłoby to bardzo poważną szkodę Kościołowi Bożemu, w którym z wyraźnej woli jego Boskiego Założyciela należy rozróżnić w sposób najbardziej absolutny dwie strony: nauczającego i nauczanego, Pasterza i trzodę, pośród których jest on Głową i Najwyższym Pasterzem wszystkich.

Tylko pasterzom została dana wszelka moc nauczania, sądzenia, kierowania; na wiernych nałożono obowiązek podążania za ich nauką, poddania się z uległością ich osądowi i poddania się kierownictwu, poprawianiu i kierowaniu nimi na drodze zbawienia. Zatem jest absolutną koniecznością, aby zwykli wierni podporządkowali się myślą i sercem swoim własnym pasterzom, a ci drudzy podporządkowali się Głowie i Najwyższemu Pasterzowi. W tym podporządkowaniu i zależności leży porządek i życie Kościoła; należy w nim znaleźć niezbędny warunek dobrobytu i dobrego rządzenia. Wręcz przeciwnie, gdyby zdarzyło się, że ci, którzy nie mają do tego prawa, przypisaliby sobie władzę, jeśli ośmieliliby się zostać sędziami i nauczycielami, jeśli osoby niższe w rządzie Kościoła powszechnego usiłowaliby lub próbowaliby wywrzeć wpływ inny niż ten z władzy najwyższego, następuje odwrócenie prawdziwego porządku, wiele umysłów zostaje wprawionych w zamęt, a dusze opuszczają właściwą drogę.

(Papież Leon XIII, List apostolski Epistola Tua; podkreślenie dodane).

Wiemy oczywiście, jak dr Kwasniewski będzie chciał odpowiedzieć papieżowi Leonowi – po prostu oskarżając go o ten „hiperpapalizm” i „ultramontanizm”, że „potrzeba potężnego egzorcyzmu, aby go odpędzić”! Innymi słowy: papież nie naucza Kwasa; to Kwas naucza Papieża! W końcu ktoś musi „bronić Tradycji”, prawda?

Panie i panowie, w Piotrze Kwasniewskim widzimy kogoś, kto ewidentnie nie wierzy w papiestwo. Pod pozorem ponownego odkrycia „autentycznej” katolickiej Tradycji papieskiej, coraz bardziej pogrąża się w niebezpiecznych kłopotach teologicznych i ostatecznie znajduje się na drodze do wschodniego prawosławia.

https://novusordo-pl.blogspot.com/2021/03/dlaczego-prawosawie-nie-jest-prawdziwa.html

Tak zwani prawosławni akceptują papieża tylko jako „pierwszego wśród równych” (primus inter pares) – to herezja głoszona również przez niesławnego „ks.” Thomasa Rosicę, CSB.  – a więc nie bez pewnego prymatu; ale nie uznają prymatu jurysdykcji, co jest dogmatem katolickim jednoznacznie zdefiniowanym na Soborze Watykańskim I:

Gdyby zatem ktoś mówił, że biskup Rzymu posiada tylko urząd nadzorowania lub kierowania, a nie pełną i najwyższą władzę jurysdykcji w całym Kościele, nie tylko w sprawach wiary i moralności, ale także w sprawach dotyczących karności i rządzenia Kościołem rozproszonego po całym świecie; albo że posiada on tylko większą część, a nie całą pełnię tej najwyższej władzy; albo że ta jego władza nie jest zwyczajna i bezpośrednia, zarówno w odniesieniu do wszystkich i każdego z kościołów, jak również wobec wszystkich i każdego z pasterzy i wiernych – niech będzie wyklęty.

(Sobór Watykański, Konstytucja dogmatyczna Pastor aeternus, rozdz. 3; Denz. 1831.)

http://rodzinakatolicka.pl/sobor-watykanski-i-pastor-aeternus-konstytucja-dogmatyczna-o-kosciele-chrystusowym/

Oczywiście Kwasniewski będzie protestował, że nie ma zamiaru stać się prawosławnym i to jest zrozumiałe. Niemniej jednak to właśnie tam ostatecznie zostanie poprowadzony, biorąc pod uwagę jego przesłanki i argumentację.

Steve Skojec również początkowo nie zamierzał zostać apostatą, ale było jasne, że jego teologiczne rozumowanie ostatecznie doprowadzi go do tego. Tragicznie tak się stało. On również potknął się o papiestwo,  ponieważ nie porzucił swojej wiary, że Jorge Bergoglio jest papieżem. Zamiast porzucić Franciszka, porzucił katolicyzm. Kwasniewski zasadniczo idzie tą samą drogą – nie do agnostycyzmu jak Skojec, ale do prawosławia lub innej niekatolickiej sekty, która odrzuca prawdę o papiestwie.

Niestety, rok 2023 rozpoczął się w ten sam sposób, w jaki zakończył się rok 2022: Piotr Kwasniewski wypompował z siebie artykuły i wywiady, w których zaprzecza prawdziwemu nauczaniu o papiestwie.

W kolejnym poście, który zostanie wkrótce opublikowany, przyjrzymy się niektórym z najnowszych argumentów profesora K. przeciwko papiestwu i za Bergoglio.

ZA: https://novusordo-pl.blogspot.com/2023/01/przemyslenie-piotra-kwasniewskiego.html

10 komentarzy:

  1. Ten gość to może jakaś rodzina "naszego" byłego (p)rezydenta ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiadomo. Za to jak był w Polsce to się fotografował z Kwaśniewskim z Ordo Iuris.

      Usuń
  2. Z tego co wiem to Peter Kwasniewski nie ma starozakonnych korzeni, wiec raczej nie. Choć to jedynie opinia - nie wiedza.

    Z wyrazami szacunku
    Król Krzysztof

    OdpowiedzUsuń
  3. A co może powiedzieć taki "mądrala"? On i jemu podobni z wygodnictwa, poklasku i tchórzostwa zawsze znajdą wyjście. Wyjście "oporu i uznawania". Co mu tam? Powymądrza się, pozując na wspaniałego katolika i jeszcze zarobi kasę i uwagę i "podziw" jemu podobnych. Ten sam mechanizm co ks. stehlin, najmowicz, bańka mydlana itd..............Easy life!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak to już pisałem wcześniej, ale czego redakcja z niewiadomych przyczyn nie puściła: czym różni się "recognize and resist" od sedewakantyzmu, jeżeli chodzi o kwestię "prywatnego osądu", skoro w obu przypadkach tego osądu się dokonuje: w jednym "filtruje się" nauczanie "uznawanego papieża", ale w drugim też się sprawdza "dotąd domniemanego" papieża? W ostateczności sedewakantysta, aby podjąć decyzję o tym, że przestaje uznawać za papieża kogoś, kto sprawia wrażenie bycia nim (wybrany w Watykanie, powszechnie uznawany itd.) - też dokonuje osądu. Posługując się niczym innym jak własnym "sensus catholicus". W gruncie rzeczy, czym ktoś, kto np. uznaje za antypapieży wszystkich od Jana XXIII - różni się od kogoś, kto liczyłby sedewakancję od np. Piusa X, jak niektórzy "wariaci"? Ostatecznie i tak się to rozbija o dyskusję w stylu "no tak, ale moje argumenty są słuszne, a czyjeś-tam nie są".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Różnica jest zasadnicza. Przede wszystkim, Kościół w swym Magisterium potępia zasadę "R&R", nie można jednocześnie uznawać kogoś za papieża, i twierdzić że ten się myli we wszystkim, a jednocześnie pozostaje na urzędzie i jest papieżem. Taka teoria jest wprost potępiona m.in. przez Papieża Leona XIII. Po drugie, jest zasadnicza różnica między uznawaniem za antypapieży wszystkich uzurpatorów od Jana XXIII (wszyscy "tradycjonaliści" zasadniczo zgadzają się co do tego, że to od niego rozpoczęła się modernistyczna rewolucja, że był on modernistą a przynajmniej, że sprzyjał modernizmowi), natomiast co do wcześniejszych papieży, nie da się im wykazać żadnej herezji, więc nie ma podstaw, aby ich uznawać za antypapieży. Oczywiście są osoby które jednak próbują, ale widać po nich, że nie znają zupełnie nauczania Kościoła, że są to ich prywatne interpretacje jak u protestantów. Dowodem ostatecznym jest to, że wielu biskupów i kapłanów po Vatcinanum II przyjęło tezę o wakacie Stolicy Apostolskiej od 1958 r., natomiast żaden biskup ani kapłan nie uznaje wakatu od np. 1903 r. więc jest to widzialny znak, ponieważ Kościół aby być widzialnym musi mieć biskupów i kapłanów...

      Usuń
    2. >> nie można jednocześnie uznawać kogoś za papieża, i twierdzić że ten się myli we wszystkim, a jednocześnie pozostaje na urzędzie i jest papieżem ------------- Ba, ale tu chodzi o to, czy można oceniać sobie, CZY ktoś jest papieżem. Nie przypominam sobie, by np. jakiekolwiek dokumenty papieży doby ultramontanizmu były opatrzone klauzulą w rodzaju: "Pamiętajcie wszelako bracia, że to, co do was piszemy my i pisać będą wasi następcy, macie prawo, a nawet obowiązek, wpierwej ocenić swoim rozumem, rozeznając, czy jest katolickie, a jeżeli uznacie, że nie, to odrzucić to i uznać nas lub naszych następców za antypapieży".

      Usuń
    3. Jak to nie? A Bulla Cum ex apostolatus Papieża Pawła IV:
      „Dodajemy również, że gdyby kiedykolwiek się okazało, że jakiś biskup, (a nawet pełniący obowiązki arcybiskupa, patriarchy, albo prymasa), czy też kardynał Świętego Kościoła Rzymskiego, albo (jak to zostało wyżej wspomniane) legat, czy też papież rzymski przed dokonaniem jego wyboru do godności kardynała, albo przed wyniesieniem go do godności papieskiej odpadł od wiary katolickiej, albo popadł w jakąkolwiek herezję: wówczas wybór albo wyniesienie tej osoby, nawet dokonane w zgodzie i jednomyślnie przez wszystkich kardynałów będzie żadne, nieważne i próżne… Prócz tego wszystkie razem i każda z osobna z osób wyniesionych i awansowanych w taki sposób do swych godności, mocą samego faktu, bez żadnego dokonanego w tej kwestii ogłoszenia będą pozbawione wszelkich godności, miejsc, zaszczytów, tytułów, władzy, urzędów i mocy”. Papież Paweł IV (†1559), Bulla Cum ex apostolatus z 15 II 1559
      Jako że Stolica Apostolska przez nikogo nie może być sądzona, bo nie ma władzy w Kościele wyższej niż władza Papieska, należy po prostu stwierdzić, że następuje to ipso facto, mocą samego prawa. Tak też twierdzili przedsoborowi kanoniści, m.in. Coronata:
      „Jeżeli rzeczywiście zdarzyłaby się taka sytuacja, to on [rzymski Papież] z mocy prawa Boskiego, odpadłby z urzędu i to bez żadnego wyroku – doprawdy, nawet bez deklaratywnej sentencji. Ten, kto otwarcie głosi herezję sam się stawia poza Kościołem i jest niepodobieństwem, by Chrystus mógł zachować Prymat Swego Kościoła w kimś tak niegodnym. Dlatego też, gdyby rzymski Papież głosił herezję, to jeszcze przed jakimkolwiek potępiającym wyrokiem (który zresztą byłby niemożliwy) utraciłby swoją władzę”. Coronata, Institutiones Iuris Canonici (Rzym, Marietti, 1950) 1: 316

      Usuń
    4. Owszem, ale to prowadzi dokładnie do sytuacji, w której jedni uznają, że ktoś już popadł w herezję - albo że dany pogląd jest herezją - a inni, że nie; albo że popadł w innych kwestiach. Cała reszta sprowadza się do przerzucania się argumentami teologicznymi. I to oczywiście ZAWSZE jest kwestia tego, jak dany uczestnik dyskusji, w tym dany sedewakantysta, zinterpretuje sobie wcześniejsze nauczanie Kościoła, Pismo św. czy inne źródła.

      Usuń
    5. Ależ w żadnym razie, nie jest to kwestią uznaniową. Jest to kwestia przyjmowania Magisterium Kościoła, które stanowi, że dany pogląd jest herezją, lub odrzucania tegoż Magisterium. To nie jest kwestia żadnych prywatnych interpretacji, bo Magisterium jest bardzo jasne i precyzyjne. Wystarczy konsekwentnie przyjmować to wszystko, co nauczali Papieże, zwłaszcza od Grzegorza XVI do Piusa XII, i przyjmować to w całości, czyli integralnie. "[Należy] pamiętać «że Kościół powszechny brzydzi się każdą nowością» i że według przestrogi Św. Agatona papieża «co raz rozstrzygnięto, ani umniejszać ani zmieniać ani dodawać, ale wszystko w słowach i w interpretacji należy zachować nienaruszone»" Pap. Grzegorz XVI, Mirari Vos. Nie wolno robić tak jak niektórzy, jak pisze autor powyższego tekstu, nie wolno myśleć "że rzeczywista doktryna przedsoborowa jest nadmierną przesadą co do papiestwa". Nie można będąc katolikiem pragnąć "usunąć ducha Vaticanum I". To w rzeczywistości jest jawnym odrzucaniem Magisterium Kościoła i stawianiem się po tej samej stronie co starokatolicy, gallikanie i inni heretycy, odrzucający Dogmat Wiary o Nieomylności Papieskiej.

      Usuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.