Strony

piątek, 21 stycznia 2022

O żydowskiej moralności sekciarzy z FSSPX, w związku ze sprawą podejrzanego x. Łukasza Sz.

Podejrzany, tymczasowo aresztowany x. Łukasz Sz.

 Chyba bardziej zaskakująca, od samej sprawy x. Łukasza Sz., o której pisałem w poniedziałek, jest reakcja na tą sytuację kapłanów i wiernych FSSPX. Podczas gdy kapłani wydali oświadczenie – komunikat FSSPX skierowany do wiernych, który jest, delikatnie mówiąc, intelektualnie i moralnie niesmaczny, to wierni (zwłaszcza ci najbardziej fanatyczni i sekciarscy) zachowują się w sposób jeszcze bardziej irracjonalny, za wszelką cenę broniąc x. Łukasza, usprawiedliwiając go, i twierdząc że jest on męczennikiem i bohaterem. Wydawać by się mogło, że ta postawa początkowo spowodowana była tym, że wierni nie wiedzieli, jakie w rzeczywistości zarzuty zostały postawione x. Łukaszowi Sz., i naiwnie wydawało im się, że chodzi o jakieś sprawy związane z kultem religijnym i tzw. "obostrzeniami covidowymi", czyli np. limitem wiernych w kościołach czy "obowiązkiem" noszenia tzw. "maseczek".

Szybko jednak okazało się, że to nieprawda. Już chwilę po opublikowaniu przeze mnie artykułu ukazały się w mediach informacje, że prokuratura oficjalnie potwierdziła, jakie zarzuty zostały postawione x. Łukaszowi Sz. Było więc już jasne, o kogo chodzi, i o co chodzi. Nie są to żadne "niepewne informacje", "przecieki prasowe" czy "nagonka medialna", lecz prosty fakt podany oficjalnie przez rzecznika poznańskiej prokuratury, który to FSSPX próbowało początkowo zamieść pod dywan i ukryć przed opinią publiczną. Wiemy też że FSSPX podjęło kolejne działania, aby o tej sprawie nie było nic wiadomo, i tak pod naciskiem FSSPX portale Bibuła.pl oraz PCh24.pl usunęły artykuły o tej sprawie (treść artykułu z PCh24 zachowała się jednak w całości na naszej stronie, a artykuł z poniedziałku ma już ponad 1000 wyświetleń). Póki co nie dostałem żadnych maili z warszawskiego przeoratu z prośbami ani groźbami, jednak nawet gdybym otrzymał, to i tak nie zamierzam rezygnować z przekazywania naszym czytelnikom rzetelnych informacji.

Dla Katolików Rzymskich integralnych, i ogólnie dla wszystkich ludzi prawych i uczciwych, kierujących się w życiu dobrze ukształtowanym sumieniem i moralnością chrześcijańską, sprawa wydaje się oczywista. Jeżeli zarzuty stawiane x. Łukaszowi Sz. są prawdziwe, to postąpił on źle i amoralnie. Rozmawiałem w tej sprawie z kilkoma osobami, i każda z nich uważa zasadniczo tak samo (są w tym gronie również osoby, które tak jak ja, znały osobiście x. Łukasza). Były to różne osoby, zarówno wierni katolicy (sedewakantyści), jak również osoby w ogóle nie związane ściśle ze "środowiskiem tradycji", uczęszczające na NOM, ale w jakiś sposób z nami sympatyzujące (również z FSSPX), nie będące wrogimi, lub negatywnie nastawionymi wobec nas. Wyjątkiem są oczywiście tylko wierni i zwolennicy (a raczej sekciarze i fanatycy) FSSPX... Dla nich jakakolwiek krytyka jakiegokolwiek zachowania któregoś z kapłanów bractwa jest po prostu absolutnie wykluczona. No cóż, jak słusznie napisała jedna osoba w komentarzu w tej sprawie: "Jak się jest z teologią na bakier to z moralnością siłą rzeczy również...", a ktoś inny zauważył: "Wielcy moraliści i patrioci skończyli na tym samym miejscu co moderniści i współczesne społeczeństwo. Usprawiedliwianie się covidem i reżimem plandemonicznym. Grzech jest zawsze grzechem." Tymczasem na portalach społecznościowych ruszyła w ostatnich dniach lawina komentarzy w tej sprawie, i tak biorąc pierwszy lepszy przykład z góry, jaka jest typowa postawa zwolenników przekonanych o "świętości" FSSPX: 


Czyli tak: pisanie o faktach (oficjalne zarzuty prokuratorskie) i ocena moralna tych zarzutów (jeśli się potwierdzą) to wg. zwolenników FSSPX "wydawanie wyroków". No oczywiście, lepiej milczeć, jak robią to kapłani FSSPX, schować głowę w piasek i nie robić nic, jakby nic się nie stało... Bo "po co o tym mówić, to niedobra jest"...


Absolutny hit! Otóż wg. zwolenników FSSPX wystawianie fałszywych certyfikatów (i branie z tego tytułu pieniędzy!) to jest męczeństwo! Tak, nie przesłyszeliśmy się. Wg. nich to naprawdę jest oddanie życia za Wiarę katolicką. W chrześcijaństwie, określenie to funkcjonuje w stosunku do człowieka, który został uśmiercony przez prześladowcę za wiarę w Jezusa Chrystusa. Jednak nie dla lefebvrystów. Dla nich można być "męczennikiem covidowym" za certyfikaty i dolary... Dlatego nie powinno nas w sumie dziwić, że dla nich oszustwo i złodziejstwo, łapówkarstwo to "nic moralnie złego" [sic!]. To jest przykład moralności żydowskiej, rabinicznej...


No tak, dla lefebvrysty branie łapówek przez kapłana za samo "pośrednictwo" w załatwianiu fałszywych certyfikatów to "nic moralnie złego", a więc takie zarzuty nie robią na nim żadnego wrażania. To przecież normalne, czyż nie? Jak można się czepiać! Lepiej przyczepić się do modernistów, którzy skapitulowali przed "świętym covidem" i nie wpuszczali ludzi do kościołów na Wielkanoc (oczywiście, to również jest haniebne, aczkolwiek po pierwsze, to poniekąd dobrze że kościoły były zamknięte, bo przynajmniej nie odbywał się w nich bluźnierczy NOM, a po drugie, to takie typowe przerzucanie się winą. Przypomina to rozgrywki w sejmie między "rządzącymi" a "opozycją" [PiS vs PO] i ciągłe zwalanie winy i odpowiedzialności za wszelkie zło na przeciwników, zamiast merytorycznego pochylenia się nad konkretnym, aktualnym problemem. Widzimy to doskonale choćby w związku z najnowszą sprawą afery podsłuchowej pegasus i kłótni o komisję śledczą...) 


Następnie znowu dowiedziałem się, że pisanie po prostu prawdy to są "uszczypliwości" od których powinienem się powstrzymać i "ugryźć się w palec" (czyli że mam siedzieć cicho i nie wolno mi NIC mówić w tej sprawie, tak jak nakazali przełożeni FSSPX w swoim "komunikacie"). Co się tyczy kasy, którą wg. zarzutów miał brać x. Łukasz Sz., to zwolennicy FSSPX wręcz nie kryją się z tym, że rzeczywiście coś jest na rzeczy, ale to miały być "datki na kaplicę". Czyli w domyśle, x. Łukasz Sz. nawet w ogóle nie wiedział, za co i po co te pieniądze otrzymuje... 


Dalej było już tylko lepiej. Dowiedziałem się, że jestem Judaszem (choć to nie mi lepią się do rąk "judaszowe srebrniki"....) oraz bezwstydnikiem, zacietrzewionym w niechęci do Bractwa, dającym wiarę informacjom medialnym, bez źródłowej wiedzy. To bardzo ciekawe, że oficjalne stanowisko prokuratury jest nazywane "informacjami medialnymi" (w domyśle czymś niepewnym, niepotwierdzonym) a mowa o jakiejś "źródłowej wiedzy", choć nie wiadomo o co chodzi? Czyżby jedyną uznawaną przez zwolenników FSSPX "źródłową wiedzą" w tej sprawie był owy "komunikat" odczytany w kaplicach, z którego przecież absolutnie nic nie wynika?


Pan Artur był bardzo aktywny w tej dyskusji i jak widać, nie tylko mi zalecał milczenie i zarzucał "robienie z siebie pajaca". To trochę dziwne, biorąc pod uwagę, że lefebvryści oficjalnie "uznają" "święcenia" duchownych Novus Ordo, oraz uznają ich za katolicką hierarchię, że zwykły świecki zwracał się w ten sposób do "kanclerza" częstochowskiej "kurii biskupiej"... No ale cóż, ich "podwójne standardy" i schizofrenia duchowa nikogo już nie powinny dziwić... Jak widzimy, dla pana Artura branie łapówek to "świadectwo katolickiej odwagi" [sic!].

Po kilku godzinach moje komentarze zostały usunięte, a mi uniemożliwiono dalszy w niej udział. Jest to typowe dla tych ludzi i spodziewałem się tego. Ich fanatyczne sekciarstwo nie dopuszcza żadnej krytyki czy odmiennego zdania. Kilka osób usunęło mnie ze znajomych, jedna osoba sama napisała do mnie, z żądaniem abym ją usunął, jeśli dalej zamierzam krytykować FSSPX. Ubyło też kilka "lajków" na fanpejdżu naszej strony (Tenete) na Facebooku. Widać, że lefebryści nie potrafią dyskutować w sposób merytoryczny, potrafią jedynie obrazić się, skapitulować, usunąć i zablokować. Właśnie to nas różni, bo my (sedewakantyści) jeśli się z kimś nie zgadzamy, to potrafimy zazwyczaj merytorycznie rozmawiać, dyskutować na argumenty, czasem ostro się pokłócić, ale nigdy nie obrażamy się o to że ktoś ma inne poglądy i nie usuwamy ze znajomych, chyba że ktoś bluźni i obraża Boga. Ale ja osobiście mam w znajomych na Facebooku ludzi o naprawdę bardzo różnych poglądach, są tam moderniści, protestanci, niewierzący, ateiści, agnostycy, poganie. I ze wszystkimi da się rozmawiać, tylko nie z lefebvrystami, bo od razu się obrażają, usuwają ze znajomych, blokują itp. I potem dziwią się że ludzie mają ich za sekciarzy... Zachowują się w tym względzie tak samo jak świadkowie Jehowy. Tylko oni odcinają się od wszystkich "obcych"... Z nikim nigdy nie miałem takich problemów, tylko z jehowcami i wiernymi FSSPX. Brakuje im tej gorliwości o zbawienie dusz jaką miał choćby o. Maksymilian Kolbe, do którego tak chętnie się odwołują... Jeśli uważają że się mylimy, że sedewakantyści są schizmatykami i poza Kościołem, to powinni chcieć wyprowadzić nas z błędu i przywrócić na łono Kościoła. Jeśli uważają że Bergoglio jest Papieżem, to my jesteśmy wg. nich schizmatykami. I vice versa oczywiście... Z tym, że my pragniemy ich nawrócenia, i zabiegamy o to, a oni mają o to do nas pretensje. A powinni to doskonale rozumieć, i chcieć tego samego, powinni przynajmniej próbować nas przekonać i nawrócić...

A co będzie dalej z x. Łukaszem? Straszna sprawa. Nigdy bym go nie podejrzewał o takie rzeczy, aczkolwiek jego naiwność wskazywała na to, że może źle skończyć. X. Łukasz nigdy nie był w moim odczuciu jakiś szczególnie rozgarnięty, ale nie sądziłem, że zaangażuje się w coś takiego. Przykre jest zwłaszcza to, że gdy już będzie wyrok sądu, i gdy okaże się że jest winny i pójdzie do więzienia lub dostanie wyrok w zawieszeniu, to bardzo prawdopodobne jest że wtedy FSSPX oficjalnie się od niego odetnie, x. Stehlin umyje rączki niczym Piłat i oświadczy : "nie znam tego człowieka". Tak bractwo właśnie traktuje ludzi; wykorzystać, wydoić, okraść, oszukać a na końcu wszystkiego się wyprzeć... Co do pieniędzy, to bardzo prawdopodobne że x. Łukasz komuś je przekazał, ale z pewnością nie pielęgniarce czy lekarzowi. Pielęgniarka z którą miał współpracować x. Łukasz Sz. przecież również otrzymała te same co on zarzuty, a więc także sama brała pieniądze, i to najprawdopodobniej dużo większe niż x. Łukasz. To ona najprawdopodobniej wystawiała te lewe certyfikaty (zwykle zajmują się tym właśnie pielęgniarki) a więc brała za to ok 1000 - 2000 zł. To dużo więcej. Natomiast x. Łukasz Sz. przekazywał te pieniądze najprawdopodobniej na konto Fundacji FSSPX która zajmuje się budową nowych kaplic (często poruszanym wątkiem przez lefebrystów w komentarzach jest sugestia, że miały to rzekomo być datki i ofiary na nowe kaplice, i wcale bym się nie zdziwił gdyby to była prawda, i cały proceder odbywał się za zgodą i wiedzą, a nawet z bezpośredniego polecenia x. Stehlina). Gdyby chodziło o same certyfikaty to nic, ale branie z tego tytułu pieniędzy przez kapłana jest czynem amoralnym i każda uczciwa osoba z którą bym o tym nie rozmawiał, tak uważa...

Módlmy się za x. Łukasza prosząc Boga i Pannę Najświętszą o łaskę zrozumienia, opamiętania i nawrócenia dla tego kapłana, zwłaszcza o porzucenie błędnej, schizmatyckiej drogi FSSPX i obrania drogi niezmiennej i autentycznej katolickiej Prawdy! Oby przez te (co najmniej) trzy miesiące które najprawdopodobniej spędzi w areszcie, porzucił swoje błędy, i wyszedł stamtąd jako katolicki Kapłan!

Michał Mikłaszewski, redaktor naczelny

18 komentarzy:

  1. Nie wierzę...naprawdę Bractwo ma aż tak potężne wpływy albo sposoby, żeby usuwać artykuły z portali? Grubo, coraz grubiej, chyba sobie zamówię duży popcorn, bo kroi się ciekawa telenowela :) Swoją drogą ja o całej sprawie dowiedziałam się z forum krzyża (wchodzę tam od czasu do czasu na dział z humorem) i akurat tak się złożyło że weszłam na chwilę, patrzę – a tam wątek o aresztowaniu Księdza Szydłowskiego. Odłożyłam na dłuższą chwilę telefon, wracam po krótkim czasie do sprawy, patrzę – a wątku już nie było i po dziś dzień nie ma :)

    Nie wiem skąd bierze się ten fenomen, ale wg mojej spiskowej teorii (podpartej własnym doświadczeniem), to winne są dwa czynniki: po pierwsze same Bractwo które wystawia sobie laurkę idealnego zgromadzenia, w którym wszystko jest super, a po drugie natura ludzka i mechanizm konsekwencji – jeśli porzucam (często bardzo radykalnie) kościół soborowy – kłócę się z całą parafią łącznie z proboszczem, odcinam od tego zupełnie i idę do Bractwa bo tam jest prawda, prawdziwy Kościół i nie ma obostrzeń– to siłą rzeczy taki wierny będzie miał opory przed uświadomieniem sobie, że tam (delikatnie mówiąc) nie zawsze jest kolorowo. Że Ksiądz, który łamie prawo? Że pedofilie, przestępcy seksualni? Tak, ale to tylko w kościele posoborowym, nie w Bractwie – świętym dziele świętego Arcybiskupa.

    Poza tym od czasu wybuchu pandemii do Bractwa przybyło bardzo dużo ludzi, którzy mieli po prostu dość obostrzeń covidowych w swoich parafiach. Mentalnie wielu z nich żyje jeszcze w totalnym posoborowiu - swoją wiarę opierają na ckliwych emocjach i religijnych infantylizmie, co utrudnia trzeźwy osąd sytuacji. A co do niektórych to po prostu wydaje mi się, że cierpią na debilizm/idiotyzm, albo imbecylizm i tyle.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, też wydawało mi się to niemożliwe, ale tak, ten artykuł na prawdę zniknął ze wszystkich "katolickich" portali. I stało się to również bardzo szybko. A ja dowiedziałem się o tych "znikających" artykułach z kilku ostatnich "kazań" "księdza" Woźnickiego. Zwykle nie słucham go, bo tego człowieka naprawdę ciężko się słucha, poza tym, znudziła mnie już jego telenowela prywatnej wojenki z modernistycznym "zgromadzeniem salezjanów", a od kiedy nakłamał w jednym ze swych filmików na temat sedewakantyzmu, to straciłem do niego resztki szacunku, ale w tej sprawie ma on wyjątkowo w 100 % rację, wypowiadając się na temat tego jak fałszywie zachowuje się FSSPX (na czele z x. Stehlinem i Przełożonym Generalnym). On właśnie mówił że jedna pani (wymienił ją z nazwiska, to chyba redaktor Mediów Narodowych) zwróciła się do niego, z prośbą o niekomentowanie tej sprawy publicznie i nie wypowiadanie się na ten temat, oraz że to właśnie dzięki jej natychmiastowej interwencji zniknęły już artykuły z Bibuły i PCh24.pl. Jak wiadomo za "media narodowe" jest odpowiedzialny niejaki Robert Bąkiewicz, człowiek od kilku lat blisko związany z FSSPX (zwłaszcza z x. Łukaszem). Tak więc FSSPX ma spore wpływy medialne, wysługując się przy tym "mediami narodowymi" i Bąkiewiczem. Naprawdę się dziwię że do mnie jeszcze nie napisali, zwłaszcza że Bąkiewicza znałem również osobiście, kiedy jeszcze i on i ja należeliśmy do Obozu Narodowo - Radykalnego. Być może boją się czegoś, lub po prostu wiedzą, że bym ich zignorował, tak jak "x". Woźnicki (choć do niego akurat napisali, może dlatego, że ma on troszkę większą widownię, jego filmiki ogląda nawet po kilkanaście tysięcy osób. Ale dzięki temu, że napisali, to sprawa wypłynęła). Co do reszty Pani opinii, w 100 % się z nią zgadzam. Ci ludzie postępują emocjonalnie i irracjonalnie, oni nie myślą, nie docierają do nich żadne merytoryczne argumenty, logika, fakty. Niestety, to zidiocenie jest u nich coraz bardziej widoczne.

      Usuń
  2. Pani Anna Mandrela już od jakiegoś czasu nie pracuje w Mediach Narodowych. Ma swój kanał na youtubie i jest związana z Bractwem. Bąkiewicz też wspiera Bractwo, zgadzam się z Panem w 100%, ale akurat w tej sprawie wydaje mi się że nie musiał się w niczym wysilać. Choć mogę się mylić, bo kręte ścieżki Bąkiewicza któż ogarnąć zdoła? :)

    Nie chcę oceniać zachowania Pani Mandreli (ks. Woźnicki wystarczająco dobrze wyjaśnił ten temat), ale tak na chłopski rozum – po co to było? Co to jest Bibuła, czymże jest PCH24? Co z tego że wycofali artykuł, jak i tak wystarczy wpisać w google „Ks. Łukasz Sz.” i wyskakuje cała masa innych artykułów z mediów głównego nurtu. I ta argumentacja...serio prokuratura nie ma co robić tylko siedzi w necie i szuka artykułów na ten temat? Że dowodem w sprawie będzie nagranie jak ks. Woźnicki odmawia różaniec pod aresztem? :D

    Co do zidiocenia Wiernych to wydaje mi się, że przez ostatnie 1,5 roku do Bractwa przybyło bardzo dużo ludzi, którzy po prostu fochnęli się na swoje parafie za obostrzenia covidowe. Kiedyś ludzie szli do Bractwa już mając przynajmniej podstawową wiedzę na temat Kościoła i wiary no i kręgosłup moralny/etyczny. Nie trzeba było wygłaszać kazań o tym jak zachowywać się w Kościele, jak się spowiadać, apelować o nie używanie telefonu w konfesjonale. Teraz ludzie najpierw idą, zainfekowani jeszcze modernistycznym chłamem, a potem dowiadują się jak się zachowywać i w co wierzyć. Co oczywiście nie jest jeszcze złe, lepiej późno niż wcale.

    Gorzej, że dla wielu z nich Bractwo jest pretekstem do samouwielbienia, poczucia że są lepsi od innych – chodzą na lepszą Mszę, korzystają z posługi lepszych księży, chodzą do lepszych kościołów, nie muszą siedzieć w maseczce itp., itd. Sama specyfika Bractwa zawsze była i jest do dziś pychogenna i jedni sobie z tym radą, a inni nie. Część z nich pewnie się ogarnie, choć w dobie internetu łatwo nie mają.

    Znam Bractwo od 2015 roku, ale też dużo słuchałam starszych kazań, m.in. Biskupa Williamsona czy Jana Jenkinsa. Kiedyś Bractwo nie było ani popularne, ani tak aktywne w internecie. Może trudniej było o kazania, nagrania, było mniej kaplic i księży, ale było łatwiej zachować normalność i zdrowy rozsądek. Wśród Wiernych mnóstwo jest wzajemnego adorowania, potrzeby zwracania na siebie uwagi, bycia chwalonym i docenianym – tworzy się coś w rodzaju koła wzajemnej adoracji. Nie wiem, może tak już chyba działa internet – jakby go nie było, to może by się tak ludzie wzajemnie nie uruchamiali. Tutaj też rodzi się pytanie – kim są ci Wierni, którzy udzielają się w internecie? Może się okazać, że szuriami internetowymi jest jakaś wąska grupa ludzi, jakiś niewielki odsetek, a reszta Wiernych jest całkiem normalna?

    Na zakończenie dodam, że w sumie tylko Wierni zdają się robić z Ks. Szydłowskiego męczennika i go bronią nie wiadomo w sumie przed czym, bo sami Księża Bractwa nabrali wody w usta. Wydaje mi się, że Bractwo jest tym Wiernym właśnie potrzebne do tego, by poczuć się lepiej (tak po prostu lepiej, albo lepiej od innych) i ten „atak” na Ks. Szydłowskiego i Bractwo odbierają jako atak na swoją osobę, atak na alternatywną rzeczywistość którą sobie stworzyli i stąd ta fiksacja i fochy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedy ja poznałem FSSPX, około 2009 r. w Internecie, a w czerwcu 2010 r. "w realu", to jeszcze nie było żadnych kazań nagrywanych w Internecie, do kaplicy w Chorzowie chodziło ok 25/30 osób, ale rzeczywiście byli to ludzie od lat zaangażowani, doświadczeni, mający wiedzę, wiedzący po co tam przychodzą, dlaczego, kierujący się jakimś rozsądkiem, było wtedy dużo normalniej niż teraz. W całej Polsce bractwo miało może kilkuset wiernych. Natomiast teraz to się zrobiła masówka, i bractwo przyciąga naprawdę wyjątkowo dziwnych ludzi, bez żadnej formacji, bez wiedzy, za to naiwnych, łatwowiernych, dających się omotać, wierzących w każdą propagandę, fanatycznych, sekciarskich, którym się wydaje że znaleźli w FSSPX "arkę zbawienia", i którzy uwierzą absolutnie we wszystko co im powie bractwo, natomiast są całkowicie zamknięci na jakąkolwiek krytykę, jakiekolwiek argumenty merytoryczne, nic do nich nie dociera, są zaślepieni i omotani niczym faryzeusze... Choćby Stehlin w buciarach zatańczył przed nimi na ołtarzu, albo napluł na tabernakulum, to oni i tak dalej będą mu wierzyć i słuchać go... Tak jak Pani napisała, oni po prostu każdy „atak” na bractwo odbierają jako atak na swoją osobę, atak na alternatywną rzeczywistość którą sobie stworzyli i stąd ta fiksacja i fochy... W 100 % się zgadzam. Nie wiem tylko czy ich się da jakoś wyprostować...

      Usuń
    2. Wydaje mi się, że tylko czas i jakieś osobiste doświadczenia :)

      P.S. Dzięki za artykuł o ks. Zygmuncie.

      Pozdrawiam!

      Usuń
  3. Jeszcze jeden dowód na to jak zachowuje się FSSPX, na to że oni po prostu traktują siebie jako jedyny prawdziwy Kościół, i wierzą iż tylko oni są prawdziwym Kościołem, poza którym nie ma zbawienia... Zwykle nie udostępniam publicznie prywatnej korespondencji, ale w tym przypadku myślę że to uzasadnione. Nie będę podawał personaliów autora, ale jest to wierny bractwa (jak sam o sobie pisał, są to jego niezmienne od wielu lat przekonania, a więc nie jest to jakiś "świeży" nabytek). Pisał on do mnie niedawno: "zbawić możesz się w prawdziwym i jedynym Kościele Chrystusowym ,ale w takim gdzie jest ciągłość tradycji .Mam tu na myśli z następcom św Piotra . Sw2 zrobił straszny podział i wypaczył całkowicie jedyny i prawdziwy KK ,ale pomimo ciężkich czasów posoborowych istnieje jedynie w Bractwie" (pisownia oryginalna). A więc oni NAPRAWDĘ uważają, że prawdziwy Kościół KATOLICKI istnieje JEDYNIE W BRACTWIE, i że zbawić się można jedynie w tym Kościele, CZYLI W BRACTWIE. To jest jawnym zaprzeczeniem tego co mówią oficjalnie ich przedstawiciele, to jest duchowa schizofrenia, i czyste sekciarstwo...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. LJCh! Jedna opinia wiosny nie czyni choć rzeczywiście ostatnimi czasy wzmogły się bardzo tego typu stwierdzenia. Wraz z upływem czasu zauważyłam wzrost poziomu sektyzacji zwłaszcza po Traditiones Custodes. Wcześniej nie przypominam sobie, by było aż takie ciśnienie na kopanie leżącego, czyli szykanowanie indultu, a wręcz przeciwnie - pamiętam że oferowali swoją pomoc księżom, którzy nie chcieli wstąpić do Bractwa a chcieli odprawiać Mszę, bo możliwość uczestniczenia wiernych we Mszy Świętej była najważniejsza. Krótko przed Traditiones Custodes Ks. Szydłowski popełnił wykład, w którym nazwał księży indultowych kolaborantami i zdrajcami, którzy plują na Arcybiskupa Lefebvre'a. Z racji odległości jeździłam na indult, więc z początku trochę zgłupiałam i nie wiedziałam co robić. Niedługo potem wyszło TC, indult w moich okolicach się skończył, więc nie jeździłam nigdzie.

      Ale do rzeczy - po TC zaczęła się niespotykana do tej pory polityka szczucia Wiernych na indult. Z początku to rozumiałam, bo indult przez lata śmiał się i nierzadko szykanował Bractwo, ale po kilku miesiącach miałam już tego psychicznie dość. Do tego doszło owo przekonanie, że poza Bractwem nie ma zbawienia, no i opisane wcześniej zjawisko masowego idiotyzmu wśród nowych Wiernych, jałowe kazania o niczym i tak w sumie doszłam do momentu, że dałam sobie z nimi spokój. A to co zrobił Ks. Szydłowski (o ile zarzuty się potwierdzą) i reakcja Bractwa i jego Wiernych na tę sytuację (a i też te pełne miłości bliźniego i pokory �� komentarze wobec każdego, kto nie należy do zaszczytnego grona "wybrańców" Bractwa) mnie w tej decyzji utwierdziły. Od momentu kiedy dałam sobie z nimi spokój i całkowicie przestałam nimi przejmować poczułam pokój i radość. To miejsce nigdy tak do końca nie było dla mnie, a teraz nie jest nim w 100%.

      Pozdrawiam!

      Usuń
    2. In aeternum! A więc "xiężą" indultu są wg. x. Szydłowskiego "kolaborantami i zdrajcami, którzy plują na Arcybiskupa Lefebvre'a." A oni to niby kim są? On kimże jest, jak nie kolaborantem i zdrajcą. Nikt tak nie pluje na abp. Lefebvre'a jak członkowie jego bractwa (choć to już raczej nie jest to samo bractwo które założył abp.). Przecież to oni kolaborowali z modernistami od ok 2000 roku, co skończyło się podpisaniem wyjątkowo haniebnej deklaracji w kwietniu 2012 r. (w której bractwo uznało Vaticanum II i nową "msze" za ważne i prawowite) przez bp. Fellaya (bractwo po kilku miesiącach się z tego nagle wycofało, ale smród pozostał), i usunięciem z FSSPX bp. Williamsona we wrześniu 2012, który był przeciwny tej zdradzie i porozumieniu z modernistami za wszelką cenę. Fellay parł do porozumienia, ale najwidoczniej nie miał za sobą większości, groziło to rozłamem w FSSPX (zresztą po wyrzuceniu bp. Williamsona ten rozłam dokonał się i oni po prostu zaczęli to jakoś hamować, ratować co się da...), i dlatego się wycofali, Fellay ostatecznie stracił stanowisko przełożonego generalnego, ale nie przywrócili już pierwotnego status quo, nie przywrócili bp. Williamsona, bo dalej po cichu chcą kontynuować tą podwójną grę, dalej chcą kolaborować z modernistami (pamiętam jak wtedy, w 2012 r. x. Szydłowski mówił podczas "katechezy" że nowa "msza" jest ważna i godziwa... Ta "msza" którą abp. Lefebvre nazywał "bękarcim rytem". Chciałem go wtedy zapytać: "to czemu jej xiądz nie odprawia??"). Teraz chwalą się, że mają od Bergoglio osobiste "pozwolenie" na udzielanie małżeństw i rozgrzeszenia, chociaż wcześniej, przez 40 lat uważali, że i tak mają prawo to robić, mimo że są suspendowani, i zgodnie z prawem kanonicznym, ich rozgrzeszenia są nieważne (jeśli posoborowi "papieże" byliby prawdziwymi papieżami, a "kościół" Novus Ordo byłby Kościołem katolickim [jak twierdzi FSSPX] to ich rozgrzeszenia i małżeństwa są nieważne). Oni są naprawdę strasznymi obłudnikami i hipokrytami...

      Usuń
    3. Wykład: "Bractwo św. Piusa X odmawia kolaboracji": https://www.youtube.com/watch?v=F6_WsX_8mlg

      "Kazanie o indulcie": https://gdynia.fsspx.pl/2016/11/03/kazanie-o-indulcie-ks-lukasz-szydlowski/

      Zgadzam się z Panem - Bractwo też jest indultem. Może się pod wieloma względami różnić od szeroko rozumianego indultu, ale to nie zmienia faktu, że nie jest tak niezależne od Watykanu jak to próbują przedstawiać. Jednym z kluczowych różnic jest to, że w Bractwie nie odprawiają NOM, a w indulcie już tak (poza Instytutem Dobrego Pasterza). Znam i jednych i drugich i wg mnie jedyne co ich różni to fakt, że IDP nie kryje się z tym, że jest indultem, nie ma z tym problemu i jest w tym względzie całkowicie transparentne, a Bractwo udaje, że nic go z indultem nie łączy, mimo że ich mniej lub bardziej jawne czyny świadczą o czymś zupełnie innym (brak transparentności działań i manipulacja).

      Usuń
    4. Szanowna Pani, do filmów odniosę się później, jak je obejrzę, teraz jestem w pracy. Natomiast naszło mnie jeszcze jedno przemyślenie. Bractwo tak jak pisałem cały czas prowadzi swoją podwójną grę, jak Pani słusznie zauważyła, oni de facto są indultem, niczym się nie różnią. Co ciekawe, Bergoglio też prowadzi z nimi tą grę, dając im właśnie te "pozwolenia" i inne znaki sympatii. W przeciwieństwie do "oficjalnych" indultowców, których zarówno Bergoglio, jak i bractwo zwalcza. Myślę że tak naprawdę porozumienie między Bergoglio a FSSPX zostało za kulisami już dawno zawarte, i teraz pozostaje tylko czekać, kiedy zostanie to ogłoszone publicznie. Proszę zauważyć, że FSSPX od wielu lat praktycznie ani jednego złego słowa nie powie na Bergoglio. Żadnego kazania, wykładu, no praktycznie nic. Częściej słychać krytykę obecnego "pontyfikatu" ze strony niektórych indultowców czy "konserwatystów" Novus Ordo, niż FSSPX... Myślę że oni mają umowę (FSSPX i Watykan) w rodzaju "my nie ruszamy was, wy nie ruszacie nas". Proszę zauważyć że Bergoglio też nie powiedział ani nie zrobił nic przeciwko FSSPX, bo to jego 5 kolumna... Wydaje mi się, że kluczowy może być dokument Bergoglio zapowiedziany na marzec, który ma dotyczyć wspólnot "Ecclesia Dei". Myślę że Bergoglio może zlikwidowano te wspólnoty, tak samo jak Franciszkanów Niepokalanej, i dać im wybór : albo przechodzicie do struktur diecezjalnych (i podlegacie wszystkim zestrykcjom TC i RaD), albo przechodzicie do FSSPX i podlegacie pod władze bractwa (które komu podlegają?). I tym sposobem będzie miał problem z głowy. Tak nastąpi ostateczne rozwiązanie tej kwestii, korzystne i dla Bergoglio (bo pozbędzie się problemu) i dla FSSPX.

      Usuń
    5. Cytuję: „Myślę że Bergoglio może zlikwidowano te wspólnoty, tak samo jak Franciszkanów Niepokalanej, i dać im wybór : albo przechodzicie do struktur diecezjalnych […] albo przechodzicie do FSSPX i podlegacie pod władze bractwa […] Tak nastąpi ostateczne rozwiązanie tej kwestii, korzystne i dla Bergoglio (bo pozbędzie się problemu) i dla FSSPX.”.

      Osobiście zgadzam się z Panem, choć oczywiście nie jestem w stanie tego udowodnić. Na pewno z punktu widzenia modernistów jest to najlepsze rozwiązanie – łatwiej jest kontrolować jedną dużą organizację, zwłaszcza tak zdyscyplinowaną, karną i podporządkowaną przełożonym jak FSSPX, niż wiele rozproszonych grup, które nierzadko łączą w sobie wiele indywidualności z różnych środowisk. Szczerze mówiąc gdybym była modernistą, to taki wariant bym wybrała, niezależnie od tego, czy Bractwo dało by się w pełni kontrolować, czy nie. Divide et impera – historia pokazała, że ta zasada sprawdza się zawsze.

      Cytuję: „Myślę że tak naprawdę porozumienie między Bergoglio a FSSPX zostało za kulisami już dawno zawarte, i teraz pozostaje tylko czekać, kiedy zostanie to ogłoszone publicznie […]

      Bardzo prawdopodobne. Przypomniał mi Pan wypowiedź ks. Bańki, którą popełnił 9 miesięcy temu dla kanału „Trudno być katolikiem”(tytuł: „Czy FSSPX ma uregulowany status kanoniczny”). Nie chcę Pana katować linkami, jestem na przymusowej izolacji domowej, mam sporo czasu, to wybrałam z tej wypowiedzi to co najistotniejsze:

      „Papież normalnie nie udziela swojej jurysdykcji kapłanom poza swoją własną diecezją, rzymską. […] To jest przypadek absolutnie wyjątkowy. A Papież który robi to wobec całego zgromadzenia, które nie ma statusu kanonicznego […] to jest rzecz absolutnie paradoksalna […] i można powiedzieć że jest to szczyt kuriozalności. […] Nikt inny poza właśnie papieżem Franciszkiem, który […] nic sobie nie robi z prawa kościelnego i teologii, tylko on mógł sobie na coś takiego pozwolić, bo to jest coś tak zadziwiającego, coś tak szokującego. […] Jest to taka ironia Pana Boga […] Z drugiej strony tacy księża [wrogo nastawieni do Bractwa] mogą nie brać za bardzo pod uwagę [tego co zrobił Papież]: „O, Papież Franciszek, no zrobił, nie pomyślał, tak jak to Papież Franciszek - coś chlapnął i udzielił tej jurysdykcji […] swoją drogą to czasami mogło tak wyglądać. Z tego jak słyszeliśmy jak to przebiegało to faktycznie być może on trochę to chlapnął […] bo najpierw to miało być czasowo […] później my zadaliśmy pytanie […] czy to jest przedłużone i odpowiedź ponoć brzmiała (tego nie mamy na piśmie): „No tak, ale nie mówcie tego głośno”. Ponoć taka była pierwsza odpowiedź ustna ze strony Papieża. Później oczywiście już była odpowiedź na piśmie, że tak […]”.

      W moim odczuciu ks. Bańka kreuję w niej obraz Franciszka jako osoby niezrównoważonej, która coś tam sobie „chlapnie” i tyle. Tyle że to nieprawda. Przy ostatecznym rozwiązaniu kwestii indultu od początku było widać, że działania Franciszka są bardzo przemyślane i wyrachowane. W kwestii niszczenia Kościoła w celu zastąpienia go jakim dziwotworem modernistycznym też jest bardzo spójny, logiczny i konsekwentny. No chyba że on tylko wobec Bractwa jest taką fajtłapą że coś tam sobie chlapnie, a tak normalnie to nie? :) Poza tym nie wiadomo, czy nikt inny poza Franciszkiem nie podjąłby się czegoś takiego jak osobista jurysdykcja. Ba, może posunąłby się do innych, jeszcze lepszych działań? I ostatnie pytanie bez odpowiedzi - ile jeszcze jest takich spraw, o których Bractwo nie może mówić głośno?

      Usuń
    6. Co do owych filmików, to jednak okazało się, że kiedyś już je oglądałem, ale dokładnie musiałem sobie przypomnieć. Owo "kazanie o indulcie" czytałem już w sumie kilka razy, i za każdym razem dochodzę do tych samych wniosków. On zasadniczo mówi prawdę, kiedy mówi o indulcie, ale kiedy zaczyna mówić o bractwie, to w bezczelny sposób kłamie, manipuluje i bredzi, próbując wmówić coś, co jest bzdurą, a więc że oni są czymś innym, czymś lepszym niż idnult, podczas gdy w rzeczywistości są tacy sami albo gorsi. Dlaczego gorsi? Otóż dlatego, że po 1. są hipokrytami, doskonale wiedzą że nie różnią się w praktyce niczym od indultu, ale próbują to bezczelnie ukryć, zmanipulować ludzi, kłamiąc, robiąc z siebie takich "bezkompromisowych" i "niezależnych", podczas gdy w rzeczywistości są już całkowicie zależni od neowatykanu. Jak nie wiadomo o co chodzi, to wiadomo że chodzi o pieniądze... Oni robią to dla kasy, po prostu indult jest dla nich konkurencją, a oni chcą pozyskać dla siebie naiwnych wiernych, którzy będą im dawać kasę... Po drugie, w przeciwieństwie do indultowców, którzy wyrośli z novus ordo, i mogą po prostu być w stanie niezawinionej niewiedzy, mogą być nieświadomi, lefebryści są doskonale świadomi, wiedzą dobrze jaka jest prawda, wiedzą co mówił abp. Lefebvre, znają stanowisko sedewakantystyczne, i wiedzą że ono jest prawdziwe, tylko że są zaślepieni tak jak faryzeusze, i świadomie odrzucają prawdę. To faryzejskie zaślepienie powoduje również faryzejską, fanatyczną nienawiść wobec nas, katolików integralnych. Oni nienawidzą nas zdecydowanie bardziej niż modernistów i innych heretyków, gdyż my poznaliśmy ich prawdziwe oblicze i ukazujemy je... Jesteśmy przez lefebrystów znienawidzeni tak samo jak byli Apostołowie i uczniowie Pańscy przez Sanhedryn. Historia lubi się powtarzać...

      Usuń
  4. Pobieranie pieniędzy za ratowanie życia, a szczególnie przez kapłana jest haniebne. Natomiast czytając artykuł mam wrażenie, że autor podobnie jak bestia berGOGlio jest za zaszczepieniem ludzkości? Proszę o jasne stanowisko szanownego Autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam poczytać mój właściwy tekst o tej sprawie, tam wszystko jasno wyjaśniłem: https://tenetetraditiones.blogspot.com/2022/01/x-ukasz-szydowski-fsspx-aresztowany-ws.html

      Po pierwsze, nie sądzę aby w tej sytuacji było to ratowanie życia. Za brak owych "certyfikatów" nikt do nas jeszcze nie strzela, nie zamyka do więzienia, do obozu koncentracyjnego, ani nawet w żaden sposób nie prześladuje. Nic nam na ten moment nie grozi, żadne konsekwencje prawne. Nie ma (póki co) żadnego "obowiązku" czy też nakazu przyjmowania eksperymentalnego preparatu medycznego (tzw. szczepionki). Nie ma (w tej chwili) nawet realnej możliwości utraty pracy z tego powodu. Owszem, różne tego typu "rozporządzenia" są już w planach, ale JESZCZE nikt ich nie wprowadził, a więc w obecnej sytuacji nie ma żadnego przymusu. Ja w sierpniu zeszłego roku, nie mając żadnego certyfikatu, byłem nawet na wakacjach za granicą, przekraczając granicę w sumie 6 państw europejskich, i tylko w jednym miasteczku we Francji pytano mnie o "certyfikat" przy wejściu do restauracji (no cóż, nie skorzystałem z ich usług, a więc to ich strata). Tak więc nie mówimy tutaj o ratowaniu życia, to zupełnie co innego. To po prostu zwykły biznes...

      Po drugie, nie skąd wniosek, że jestem zwolennikiem wyszczepiania, lub że moje stanowisko w tej sprawie jest w jakikolwiek sposób nie jasne? W głównym tekście napisałem jasno, że : "nie wolno nam przyjmować eksperymentalnego preparatu medycznego w fazie testów, czyli tzw. szczepionki pochodzącej z tkanek mordowanych dzieci nienarodzonych, gdyż jest to sprzeczne z naszą Wiarą i moralnością". Takie jest moje stanowisko. Jaśniej chyba wyrazić się tego nie da. Natomiast stanowisko FSSPX w tej sprawie nie jest jasne. Bractwo nie wydało takiego jasnego komunikatu. Działanie x. Szydłowskiego powoduje ponadto zakłamanie, obłudę i hipokryzję (typową zresztą dla tego środowiska) - namawiał on ludzi do tego aby przyjmowali fałszywe "certyfikaty", a więc aby udawali przed innymi "zaszczepionych", a więc aby publicznie swoim zachowaniem legitymizowali te "szczepienia", jako coś moralnie poprawnego lub dopuszczalnego... Bractwo nie mówi jasno, że tego nie wolno robić, zresztą, niestety, nie tylko bractwo, bo bp. Sanborn, z tego co wiem, również (w jednym ze swoich wideo popierał tzw. "szczepienia").

      Usuń
    2. Niestety bp Sanborn jest osobą obrzydliwą - powiedział że należy ufać współczesnemu systemowi i nie widzi on problemu w przyjmowaniu tzw. szczepionek na covid 19 oraz wprowadzeniu przymusu tzw. szczepień na covid. Jest to kolejna zdrada przywódcy (jak widać) pseudokatolickiego zgromadzenia

      Usuń
    3. Szanowny Panie Karolu (o ile to pańskie prawdziwe imię), rozumiem emocję, ale bardzo prosiłbym aby nie używać wobec żadnego człowieka słów obraźliwych, bo to nie jest po katolicku. Lepiej byłoby napisać, jeśli już, że to co powiedział i / lub zrobił bp. Sanborn jest obrzydliwe, niż że bp. Sanborn jest "obrzydliwą osobą". Oceniajmy czyny, a nie człowieka! Regulamin niniejszego forum wyraźnie zabrania obrażania osób duchownych, więc kolejne tego typu komentarze, zawierające ataki ad personam lub słowa obraźliwe o xiężach lub biskupach katolickich, nawet popełniających błędy w sferach moralnych czy doktrynalnych (tzw. teza z Casiciacum to błąd w dziedzinie teologii, równie poważny jak zarzuty dotyczące promowania tzw. szczepień, jednak ani jedno ani drugie nie jest per se herezją i nie wyklucza ispo facto z Kościoła katolickiego).

      Usuń
    4. Natomiast co do meritum, to naprawdę bardzo smutne i zatrważające, co Pan napisał, ale niestety zasadniczo jest to prawda... W tej sytuacji ja sam nie wiem co jest gorsze, czy kapłan sprzedający fałszywe certyfikaty, czy biskup mówiący takie brednie (bo inaczej tego nazwać nie można...). W przeciwieństwie do sekciarzy z FSSPX nie zamierzam zaprzeczać faktom i udawać że wszystko jest ok, bo nie jest. Ale jest to kolejny dowód, że niestety, ale niedaleko pada jabłko od jabłoni, jak mówi stare polskie przysłowie. Bp. Sanborn ukończył formację FSSPX, tam miał święcenia kapłańskie i tam rozpoczynał swoje kapłaństwo. Nie mówię teraz że wszyscy xięża pochodzący z FSSPX muszą być kiepskimi duchownymi, są na szczęście chwalebne wyjątki, był śp. X. Antoni Cekada, jest bp. Daniel Dolan, który ma w tej (i nie tylko tej) sprawie całkowicie inne stanowisko. Nie wiem czy to co bp. Sanborn robi nie jest jakąś celową zemstą czy "odegraniem się" na bp. Dolanie, bo wygląda tak jakby teraz bp. Sanborn chciał mieć we wszystkim inne zdanie, i odróżniać się od bp. Dolana, jakby chciał mu zrobić na złość (tu przypomina mi się kolejne powiedzenie: "na złość babci odmrożę sobie uszy"). Byłoby to bardzo płytkie i dziecinne wręcz, oraz kompromitujące dla Bp'a. Niestety, ale tymi słowami o szczepionkach strasznie się skompromitował, a miałem do niego niegdyś wielki szacunek i uznanie, za jego inteligencję i bardzo wysoki poziom jaki prezentował, mimo że nie we wszystkim się z nim zgadzałem (jak choćby wspomniana już teza z Cassiciacum) Do niedawna jednak bp. Sanborn był dużo bardziej racjonalny i merytoryczny, a teraz widać że na starość dziwaczeje, i spada na dno... Przez co niestety kompromituje nie tylko siebie, ale i cały ruch "sedewakantystyczny", a zwłaszcza swój Instytut, którego jest Przełożonym Generalnym. Jednak ta opinia, wyrażona w tym filmie, jest raczej jego prywatną opinią, a nie oficjalną doktryną Instytutu, dlatego absolutnie nie wynika z tego co powiedział bp. Sanborn że Instytut Rzymskokatolicki jest "pseudokatolickim zgromadzeniem" (przynajmniej na pewno nie jest tak z powodu tej konkretnej wypowiedzi, która miała raczej charakter prywatnej opinii Donalda Sanborna jako człowieka, a nie jako Przełożonego Generalnego). Nie sądzę aby wszyscy kapłani tegoż zgromadzenia mieli w tej sprawie takie samo zdanie co ich przełożony, przynajmniej, z tego co zauważyłem, x. Rafał Trytek ICR ma zgoła odmienne zdanie, wielokrotnie mówił bowiem, również w publicznie dostępnych artykułach, że to "eksperymentalny preparat medyczny" którego nie powinno się przyjmować, a na pewno nie wolno nikogo do tego zmuszać. Mam nadzieję że x. Trytek wciąż utrzymuje takie stanowisko, i nie zmieni go pod wpływem opinii swojego przełożonego. Mamy bezwzględne prawo od naszych duszpasterzy wymagać, a wręcz ŻĄDAĆ, aby zajęli oni w tej sprawie jasne, katolickie stanowisko. Trzeba modlić się za wszystkich kapłanów tego zgromadzenia, w tym również za bp. Sanborna, aby Duch Św. oświecił ich, aby bp. Sanborn (oraz inni, podzielający jego zdanie) zmądrzał w tej materii (i nie tylko) odrzuciwszy swoje błędne mniemania, a inni kapłani, którzy dotąd mieli inne, poprawne zdanie, aby pod pozorem fałszywego posłuszeństwa nie przyjęli błędów swego przełożonego, aby stali jasno po właściwej stronie, nie bali się głośno o tym mówić, a jeśliby bp. Sanborn wymagał od nich jakiejkolwiek zmiany podejścia, aby jasno powiedzieli mu "non possumus", oraz nie zawahali się nawet, jeśli byłaby taka konieczność, opuścić to zgromadzenie, gdyby bp. Sanborn wymagał bezwzględnego podporządkowania się w tej kwestii, i np. sprawdzania wiernych przychodzących na Msze św., czy mają "certyfikat covidowy"...

      Usuń
  5. Ten komentarz adresuję do Pana „Karola Wojtyły”. Chciałbym tutaj się ustosunkować do tej części Pana komentarza, w którym Instytut Rzymskokatolicki nazywa Pan „zgromadzeniem pseudokatolickim”. Ja nie mogę Panu zabronić mieć takich a nie innych poglądów. To, co mogę zrobić, to tylko spytać się, czy naprawdę Pan tak uważa. Bo jeśli tak i jeśli chce Pan być konsekwentny, to nie może Pan uczestniczyć czynnie w obrzędach religijnych odprawianych przez księży należących do tego zgromadzenia. Wiadomo, że jednym z księży, który jest członkiem tego instytutu, jest ks. Rafał Trytek. Mam więc w tym miejscu takie pytanie: „Czy – w związku z przynależnością tego księdza do Instytutu Rzymskokatolickiego – uważa Pan, że ten kapłan nie jest księdzem katolickim?”. Bo jeśli tak, to – jako katolikowi – nie wolno Panu brać czynnego udziału np. we mszach sprawowanych przez tego duchownego i nie wolno wtedy też Panu korzystać z posługi kapłańskiej tego człowieka. Ja w tym miejscu wcale nie podpowiadam, jakie rozwiązanie ma Pan wybrać. Ja w tym miejscu tylko zwracam uwagę na to, że nie może Pan jednocześnie twierdzić trzech następujących rzeczy: 1) że jest Pan katolikiem integralnym, 2) że Instytut jest niekatolicki i 3) że wolno Panu korzystać z posługi kapłańskiej księży, którzy należą do tego Instytutu.
    Jak w kontaktach z niekatolikami mają zachowywać się katolicy integralni, mówi Kodeks z 1917 roku. Na język polski kanon 1258 Kodeksu z 1917 roku można przetłumaczyć tak:
    „Kan. 1258. §1. Nie pozwala się wiernym w żaden sposób na czynną obecność czyli na branie udziału w obrzędach religijnych niekatolików.
    §2. Może być tolerowana bierna lub tylko materialna obecność z tytułu urzędu świeckiego lub ze względu na okazanie szacunku, z ważnego powodu, który w przypadku wątpliwości powinien być zatwierdzony przez biskupa, na pogrzebach niekatolików, na ślubach i na podobnych uroczystościach, pod warunkiem, że nie ma niebezpieczeństwa odstępstwa od wiary i zgorszenia”.
    Powyższy przepis wiąże się z kanonem 2316 Kodeksu z 1917 roku. Kanon 2316 można na język polski przetłumaczyć tak:
    „Kan. 2316. Ten, kto w jakikolwiek sposób dobrowolnie i świadomie wspiera rozpowszechnianie herezji albo kto uczestniczy w obrzędach religijnych z niekatolikami wbrew przepisowi kanonu 1258, jest podejrzany o herezję”.
    Jeśli więc uważa Pan za katolika integralnego i jeśli twierdzi Pan przy tym, że Instytut nie jest katolicki, a mimo to dobrowolnie i świadomie bierze Pan udział w obrzędach religijnych sprawowanych przez jakiegoś księdza, który jest członkiem tego zgromadzenia, to – zgodnie z Pana poglądami – w takiej sytuacji jest Pan podejrzany o herezję.
    Oczywiście wolno Panu twierdzić, że biskup Sanborn nie ma racji w tej czy innej sprawie. Ale twierdzenie, że nie jest on katolikiem, jest czymś więcej niż twierdzenie, że doszedł on – Pana zdaniem – w danej konkretnej sprawie do błędnego wniosku, czy to moralnego czy to teologicznego (osoba, która popełnia błąd teologiczny w takiej kwestii, w której nie ma jeszcze prawomocnego orzeczenia papieża katolickiego, nie jest jeszcze heretykiem).
    Życzę Panu dobrego dnia.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.