Strony

poniedziałek, 30 maja 2022

X. Antoni Cekada: Dlaczego nowi biskupi nie są prawdziwymi biskupami?

Dlaczego nowi biskupi nie są prawdziwymi biskupami?

— x. Anthony Cekada—

www.traditionalmass.org

Podsumowanie artykułu ks. Cekady obalającego twierdzenie FSSPX, że biskupi Novus Ordo są ważnie wyświęconymi biskupami.

     Czytelnicy The Angelus byli prawdopodobnie zaskoczeni w zeszłym roku, kiedy otrzymali numer z grudnia 2005 roku z artykułem zatytułowanym „Dlaczego nowy ryt konsekracji biskupiej jest ważny”. O co u licha z tym chodziło? I dlaczego tradycjonalistyczny magazyn publikowany przez FSSPX umieścił na okładce koncelebrujących Novus Ordo Missae biskupów?

      Tradycjonaliści zawsze martwili się o ważność nowej Mszy. Ale kwestia ważności święceń udzielanych w rytach posoborowych rzadko była dyskutowana, mimo że duchowni wyświęceni przez biskupów konsekrowanych w nowym rycie — księża diecezjalni, członkowie Bractwa Św. Piotra, Instytutu Chrystusa Króla itd. — teraz wszędzie odprawiają tradycyjne Msze. Jeśli biskupi, którzy wyświęcali tych księży, nie byli prawdziwymi biskupami, to oczywiście ludzie, którzy uczęszczają na takie Msze, adorują i otrzymują tylko chleb.

      Po wyborze Benedykta XVI w 2005 r. temat ten w naturalny sposób zaczął pojawiać się coraz częściej. Joseph Ratzinger został konsekrowany w nowym rycie 28 maja 1977 roku. Czy poza pytaniem, czy jest prawdziwym papieżem, to czy był nawet prawdziwym biskupem?

      Latem 2005 roku grupa francuskich tradycjonalistów opublikowała pierwszy tom Rore Sanctifica, obszernego dossier z dokumentacją i komentarzem na temat rytu święceń biskupich Pawła VI. (www.rore-sanctifica.org) Studium zawierające na okładce zdjęcia Ratzingera i Przełożonego Generalnego FSSPX ks. Bernarda Fellaya, doszło do wniosku, że nowy ryt jest nieważny. (Od tego czasu pojawiły się trzy dodatkowe tomy).

      Zwróciło to uwagę przełożonych FSSPX w Europie, którzy w tym czasie negocjowali z Benedyktem XVI uzyskanie specjalnego statusu w kościele Vaticanum II. Jak przełożeni FSSPX mogli sprzedawać tradycjonalistom pomysł zjednoczenia się z papieżem, który może nie być nawet prawdziwym biskupem?

      Kiedy byłem w FSSPX ponad dwie dekady temu, ksiądz Franz Schmidberger już wtedy propagował ideę, że nowy ryt konsekracji biskupiej jest ważny. Teraz jednak być może uznano za niepolityczne, aby tak prominentny członek FSSPX wystąpił z tą sprawą bezpośrednio, aby nie została ona doraźnie zestrzelona lub, co gorsza, by nie sprowokować sprzeciwu wśród wiernych.

      Zamiast tego, dominikanie z Avrillé we Francji, tradycjonalistyczny zakon religijny na orbicie FSSPX, zostali wysłani do próby przedstawienia przekonującego argumentu za ważnością, zapewniając w ten sposób przełożonym FSSPX trochę pola manewru dla „wiarygodnego zaprzeczenia”. Ks. Pierre-Marie OP słusznie napisał długi artykuł, w którym argumentował za ważnością nowego rytu. To ukazało się w zeszłym roku w kwartalniku dominikanów Sel de la Terre.

       Europejscy przełożeni FSSPX zawsze uważali Amerykę za kraj niezależnych „twardogłowych”, więc artykuł ks. Pierre-Marie został natychmiast przetłumaczony na angielski i opublikowany w The Angelus z wyszukaną i przykuwającą uwagę szatą graficzną.

        Artykuł zawiera imponująco wyglądające tabele porównawcze z tekstami łacińskimi i jest pełen przypisów. Notatka redakcyjna zachwala jego tomistyczny styl, a autor zapewnia nas, że będzie „postępował zgodnie z metodą scholastyczną, aby potraktować sprawę jak najbardziej rygorystycznie”.

      Wszystko to może skłonić przypadkowego czytelnika do zaakceptowania ważności nowego rytu, a przynajmniej zmusić go do milczenia.

      Ale rzeczy nie są tym, czym się wydają. Tabele ks. Pierre-Marie, po bliższym przyjrzeniu się, okazują się porównaniem tekstów o jabłkach i pomarańczach. W jego przypisach nie zacytowano żadnych prac dotyczących sakramentalnej teologii moralnej — dyscypliny zajmującej się ważnością sakramentów. I pomimo swojego rzekomego „tomistycznego” stylu, ks. Pierre-Marie nigdy nie zdołał skupić się na dwóch głównych kwestiach:

(1) Jakie zasady stosuje teologia katolicka, aby ustalić, czy forma sakramentalna (zasadnicza formuła w rycie sakramentalnym) jest ważna czy nieważna?

2) Jak te zasady odnoszą się do nowego rytu święceń biskupich?

       Mając na uwadze te dwa punkty, usiadłem, aby napisać własne studium na temat nowego rytu. Przez wiele lat miałem nadzieję, że znajdę czas na poruszenie właśnie tego zagadnienia, a zebrałem już bardzo dużo materiału badawczego.

       Powstały artykuł nosi tytuł „Całkowicie nieważne i pozbawione znaczenia” (fraza z oświadczenia papieża Leona XIII o nieważności święceń anglikańskich) i został opublikowany w Internecie pod adresem www.traditionalmass.org.[1]

       Artykuł ukończyłem 25 marca 2006 roku. Zauważyłem później, że tą datą przypada piętnasta rocznica śmierci arcybiskupa Lefebvre'a. Uznałem to za opatrznościowe, ponieważ sam Arcybiskup osobiście powiedział mi w latach siedemdziesiątych, że uważa nowy ryt konsekracji biskupiej za nieważny.

       Poniżej znajduje się krótkie podsumowanie artykułu. Zapraszam czytelników do zapoznania się z oryginałem po więcej szczegółów.

I. Zasady ogólne.

(1) Każdy sakrament ma formę (formułę podstawową), która wywołuje jego sakramentalny skutek. Kiedy substancjalna zmiana znaczenia zostaje wprowadzona do formy sakramentalnej przez zepsucie lub pominięcie podstawowych słów, sakrament staje się nieważny (= nie „działa” ani nie wywołuje sakramentalnego skutku).

(2) Formy sakramentalne zatwierdzone do użytku w obrządkach wschodnich Kościoła Katolickiego różnią się niekiedy słownictwem od form obrządku łacińskiego. Niemniej jednak są one te same co do istoty i są ważne.

(3) Pius XII oświadczył, że forma święceń kapłańskich (tj. diakonatu, kapłaństwa i biskupstwa) musi jednoznacznie (=niedwuznacznie) oznaczać skutki sakramentalne — moc święceń i łaskę Ducha Świętego.

(4) W celu nadania biskupstwa Pius XII wyznaczył jako formę sakramentalną zdanie w tradycyjnym rycie konsekracji biskupiej, które jednoznacznie wyraża (a) władzę święceń, którą otrzymuje biskup i (b) łaskę Ducha Świętego.

II. Aplikacja do nowej formy

(1) Forma święceń biskupich Pawła VI pojawia się w specjalnej Prefacji w rycie, a pełny tekst formy jest następujący:

„Zechciej teraz na tego wybranego wylać moc Twoją, Ducha rządzącego, którego dałeś swemu umiłowanemu Synowi Jezusowi Chrystusowi, który został przez Niego zesłany na świętych Apostołów, którzy założyli Kościół w różnych miejscach, aby był Twoją świątynią dla nieustannej świetności i chwały Twojego imienia”.

Choć wydaje się, że wspomina o łasce Ducha Świętego, nowa forma nie wydaje się określać mocy święcenia rzekomo udzielanego. Czy może nadawać biskupstwo? Aby odpowiedzieć na to pytanie, stosujemy zasady przedstawione w sekcji I.

(2) Krótka forma święceń biskupich Pawła VI nie jest identyczna z długimi formami rytu wschodniego i w przeciwieństwie do nich nie wspomina o uprawnieniach sakramentalnych właściwych tylko biskupowi (np. wyświęcanie). Modlitwy w obrządku wschodnim, które otaczająca prefacja konsekracyjna Pawła VI najbardziej przypomina, są ponadto modlitwami niesakramentalnymi o instalacje patriarchów maronickich i syryjskich, którzy w chwili mianowania są już biskupami. Podsumowując, nie można argumentować (jak to czyni artykuł w The Angelus), że forma Pawła VI jest „używana w dwóch z pewnością ważnych obrządkach wschodnich” i dlatego jest ważna.

(3) Różne starożytne teksty (Hipolit, Konstytucje Apostolskie i Testament Naszego Pana) mają pewne wspólne elementy z Prefacją konsekracyjną Pawła VI, która otacza nową formę, a artykuł z The Angelus przytacza je jako dowód na poparcie argumentu, że nowy obrzęd jest ważny. Ale wszystkie te teksty zostały „zrekonstruowane”, mają wątpliwe pochodzenie, mogą nie przedstawiać faktycznego użytku liturgicznego lub stwarzać inne problemy. Nie ma dowodów na to, że były to formy sakramentalne „zaakceptowane i używane przez Kościół jako takie” – kryterium, które ustanawia konstytucja Piusa XII o święceniach kapłańskich. Tak więc teksty te nie dostarczają żadnych wiarygodnych dowodów na poparcie argumentu za ważnością formy Pawła VI.

(4) Kluczowy problem w nowej formie krąży wokół terminu Duch rządzący (po łacinie Spiritus principalis). Przed i po promulgacji obrzędu święceń biskupich z 1968 r. znaczenie tego wyrażenia budziło obawy, czy wystarczająco oznacza ono sakrament. Nawet jeden biskup z komisji watykańskiej, która stworzyła nowy ryt, poruszył tę kwestię.

(5) Dom Bernard Botte, modernista, który był głównym twórcą nowego rytu, utrzymywał, że dla chrześcijan z III wieku Duch rządzący oznaczał biskupstwo, ponieważ biskupi mają „ducha władzy” jako „władcy Kościoła”. Spiritus principalis oznacza „dar Ducha stosowny dla przewodniczącego”.

(6) To wyjaśnienie było fałszywe i zwodnicze. Odniesienie do słowników, komentarza biblijnego, Ojców Kościoła, traktatu dogmatycznego i niesakramentalnych obrzędów inwestytury w obrządku wschodnim ujawnia, że ​​wśród kilkunastu różnych, a czasem sprzecznych znaczeń, Duch rządzący nie oznacza konkretnie ani biskupstwa w ogóle, ani pełni święceń, jaką posiada biskup.

(7) Zanim pojawiły się kontrowersje w tej sprawie, sam Dom Botte powiedział nawet, że nie widzi, jak pominięcie wyrażenia Duch rządzący zmieniłoby ważność obrzędu konsekracji.

(8) Nowa forma nie spełnia dwóch kryteriów formy święceń określonych przez Piusa XII. (a) Ponieważ termin Duch rządzący może oznaczać wiele różnych rzeczy i osób, nie oznacza jednoznacznie skutku sakramentalnego. (b) W nowej formie brakuje jakiegokolwiek terminu, który nawet dwuznacznie kojarzy się z posiadaną przez biskupa mocą święceń – „pełną kapłaństwa Chrystusowego w urzędzie i święceniach biskupich” lub „pełną czy też dopełnieniem» służby kapłańskiej”.

(9) Z tych powodów nowa forma stanowi substancjalną zmianę znaczenia formy sakramentalnej dla udzielania biskupstwa.

(10) Zmiana substancjalna w znaczeniu formy sakramentalnej, zgodnie z zasadami sakramentalnej teologii moralnej, powoduje nieważność sakramentu.

III. Wniosek: nieważny sakrament

      W związku z tym konsekracja biskupia udzielona w formie sakramentalnej ogłoszonej przez Pawła VI w 1968 r. jest nieważna — tj. nie może stworzyć prawdziwego biskupa.

      Kapłani i inni biskupi, którzy wywodzą swoje święcenia od takich biskupów, sami są zatem również nieważnie wyświęceni i konsekrowani. W konsekwencji nieważne są również sakramenty, których udzielają lub przekazują, które zależą od charakteru kapłańskiego lub biskupiego (Bierzmowanie, Eucharystia, Pokuta, Ostatnie Namaszczenie, Święcenia).

IV. Odpowiedzi na zastrzeżenia.

(1) „Kontekst sprawia, że ​​forma jest ważna”. Język gdzie indziej w obrzędzie nie jest w stanie wyleczyć tej wady, ponieważ istotny element formy (moc święceń) jest nie tylko niejednoznaczny, ale całkowicie go brakuje.

(2) „Forma została zatwierdzona przez papieża”. Według Trydentu i Piusa XII Kościół nie ma mocy zmiany istoty sakramentu. Pominięcie mocy święceń w nowej formie zmienia istotę sakramentu, więc nawet gdyby Paweł VI był prawdziwym papieżem, nie miałby mocy dokonania takiej zmiany. Jeśli już, jego próba uczynienia tego dowodzi, że nie był prawdziwym papieżem.

*     *     *     *     *

      Powód, dla którego ryt ustanawiania biskupów Novus Ordo jest nieważny, można podsumować jednym zdaniem: Moderniści zmienili istotne słowa, usuwając ideę pełni kapłaństwa.

      Mój artykuł Całkowicie nieważne i pozbawione znaczenia jest dostępny na www.traditionalmass.org. Osoby bez dostępu do Internetu mogą napisać na poniższy adres, aby otrzymać bezpłatną kopię drukowaną.

      Zachęcam czytelników do kopiowania i rozpowszechniania artykułu wśród tradycyjnych katolików, zwłaszcza duchownych i świeckich związanych z FSSPX, z których wielu może już mieć poważne zastrzeżenia co do ważności nowego rytu.

       Zakończę osobistą anegdotą: W sierpniu 1977 r. tradycjonalista starej linii przekazał mi ulubiony cytat ks. Carla Pulvermachera, kapucyna, który właśnie zaczął pracować z FSSPX, a później pisał i drukował The Angelus „Kiedy nie będzie już ważnie wyświęconych księży”, ks. Carl powiedział: „pozwolą na Mszę łacińską”. Prorocze słowa — ale nie mógł chyba przypuszczać, że jego własne czasopismo i sami przełożeni FSSPX pewnego dnia pomogą w ich spełnieniu!

(maj 2006)

Aby otrzymać wydrukowany egzemplarz (angielski) „Całkowicie nieważne i pozbawione znaczenia”, skontaktuj się z: St. Gertrude the Great Church, 4900 Rialto Road, West Chester OH 45069, 513.645.4212. Darowizna na pokrycie kosztów wysyłki jest zawsze mile widziana.


Tłumaczenie polskie za:

http://www.traditionalmass.org/images/articles/NotTruBps1.pdf

Odpowiedzialny za tłumaczenie: Król Krzysztof, marzec 2022


[1] http://www.traditionalmass.org/images/articles/NewEpConsArtPDF2.pdf

PL: https://www.ultramontes.pl/cekada_niewazne_swiecenia.htm

ZA: https://novusordo-pl.blogspot.com/2022/03/dlaczego-nowi-biskupi-nie-sa.html


OD REDAKCJI TENETE TRADITIONES

Artykuł x. Cekady dostępny jest także na naszej stronie, tutaj:

https://tenetetraditiones.blogspot.com/2018/12/niewaznosc-obrzedu-swiecen-biskupich-z.html

15 komentarzy:

  1. Trzeba przyznać, że unieważnienie sakramentu święceń biskupich (a przez to pośrednio też kapłańskich) w praktyce stanowi daleko większą zbrodnię i katastrofę niż nawet Novus Ordo Missae, ekumenizm, wolność religijna i inne nowinki razem wzięte!!! Ile przez to jest nieważnych spowiedzi katolików, którzy w dobrej wierze się spowiadają!!! To jest tragedia, absolutna katastrofa, a ci, którzy są za to odpowiedzialni, są zdrajcami i zbrodniarzami na równi z Judaszem, o ile nie gorszymi!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli peniten wzbudził sobie żal doskonały to grzechy ma odpuszczone.

      Usuń
    2. Ale też znakiem Opatrzności jest fakt, że wśród sedewakantystycznych biskupów panuje konsensus co do uznania nieważności novusowych konsekracji. Dzięki temu tradycyjny katolik doskonale wie, co ma na ten temat myśleć. Proszę sobie wyobrazić, co by było gdybyśmy na tym polu mieli różne opinie.

      Usuń
    3. Ad. Anonimowy. Owszem, ale nie łatwo jest wzbudzić żal doskonały. To jest wielka łaska Boża. Zwykle przy spowiedzi wzbudza się jedynie żal niedoskonały, natomiast o żal doskonały trzeba bardzo prosić i starać się...
      Ad. Franciszek Józef. Nie tylko nasi biskupi, ale także bp. Williamson i jego frakcja również, choć nie wiem czy uznają wprost nowe "sakry biskupie" za nieważne (jak robił to na początku, w latach 70'tych abp. Lefebvre) czy uznają je za wątpliwe, i dla pewności udzielają święceń sub conditione. Tak czy inaczej, tylko współczesne [neo]FSSPX, jest przekonane (podobnie jak indultowcy i "konserwatyści" novus ordo) o ważności tych nowych obrzędów... Jednak nie po to moderniści w latach 60' niszczyli sakramenty Kościoła (nie tylko Mszę Św.!), żeby pozostały one ważne i skuteczne. Dlatego każdy po nowemu wyświęcony ksiądz, który obecnie pragnie być kapłanem katolickim, musi najpierw rzetelnie zbadać kwestię ważności swoich święceń. Bowiem tak samo jak nowa "msza" jest niekatolicka, tak i pozostałe zreformowane sakramenty, w tym także - święcenia, kapłańskie i biskupie. A skoro niekatolickie, to z pewnością wątpliwe, a w przypadku sakr biskupich, wprost nieważne.

      Usuń
    4. Gdyby żal doskonały był rzeczywiście trudny do wzbudzenia, rzesze dusz miałyby niebo zamknięte tylko z tego względu, że bez własnej winy nie miały lub nie mają dostępu do kapłana - a to nie jest prawdą.

      Proszę z uwagą przeczytać tę broszurę ks. von den Driescha z roku 1911:
      https://polona.pl/item/zloty-klucz-do-nieba-dla-chrzescijan-dobrej-woli-czyli-zal-doskonaly,OTI5MDY4ODA/2/#info:metadata

      Formułę żalu doskonałego powinien znać i codzienne wzbudzać każdy katolik poważnie traktujący zbawienie duszy, ponieważ żal wypływający z miłości ku Bogu jest nie tylko "kołem ratunkowym" w niebezpieczeństwie, ale i wyśmienitym środkiem postępu duchowego w codziennym życiu.
      Nie ma to nic wspólnego z modernistycznym miłosierdziem bez zobowiązań w stylu "odmówię jakąś tam modlitwę i na pewno pójdę do nieba".

      Usuń
    5. Żal doskonały wynika z doskonałej miłości do Boga (obrażonej przez grzech). Żal niedoskonały, z bojaźni przed Sądem Bożym, potępieniem i piekłem. Nie każdy jest w stanie "ot tak" wzbudzić akt doskonałej miłości. To pewna heroiczność. Oczywiście trzeba do takiego żalu dążyć, i wynika to logicznie z zasad naszej Wiary, ale właśnie to nie jest tak jak u modernistów że "odmówię jakąś tam modlitwę i na pewno mam żal doskonały i pójdę do nieba". Do tego potrzeba właściwej intencji...

      Usuń
    6. Żal doskonały istotnie wynika z miłości do Boga (koniecznie należy podkreślić, że nie chodzi o jakąś sentymentalną "miłość" czy uczucie, ale o nadprzyrodzoną cnotę miłości, która jest obok wiary i nadziei cnotą teologiczną), ale miłość ta nie musi być wcale doskonała!
      Pozwolę sobie zacytować fragment artykułu ks. P. de Lettera S.J. opublikowanego w czasopiśmie teologicznym "Theological Studies" w roku 1946 (tłumaczenie własne z j. ang.):

      ŻAL DOSKONAŁY I MIŁOŚĆ DOSKONAŁA
      Ks. P. De Letter S.I.
      St. Mary’s College, Kurseong, Indie

      Przeświadczenie o tym, iż nie jest trudno wzbudzić żal doskonały zdaje się rosnąć w Kościele XX-go wieku. Jakieś trzy lata temu, gdy nasz Ojciec Święty wezwał wiernych do modlitwy w tej intencji, aby praktykowanie żalu doskonałego stało się im dobrze znane, zdał się niejako usankcjonować to przekonanie. W ostatnich dekadach wydano szereg rozpraw duchowych, w których starano się wzmocnić to przekonanie. Mimo to, w wielu katolickich umysłach pokutuje na wpół świadoma, być może niezauważona, wątpliwość, że akt żalu doskonałego wcale nie jest taki prosty. Każdy miał okazję usłyszeć lub przeczytać o tym, że aby żal za grzechy był doskonały musi być powodowany czystą miłością do samego Boga. Lecz ilu odważy się stwierdzić, że żałują za swe grzechy z czystej boskiej miłości?
      To, że miłość Boga przez wzgląd na Niego samego jest pobudką cechującą żal doskonały i w ten sposób różni się od żalu niedoskonałego, który wypływa jedynie z egoistycznych pobudek, jest dziś powszechną nauką teologów. Jest to bez wątpienia prawdziwa nauka. Jednakże, sądzę, że doprowadziła ona do pewnego nieporozumienia, które być może leży u podstaw obawy niektórych wiernych co do tego, że samo wzbudzenie żalu doskonałego jest trudne.
      Żal doskonały, który usprawiedliwia poza sakramentem pokuty (lecz nie bez odniesienia do niego), rzeczywiście ma być powodowany, „przeniknięty”, czy też udoskonalony miłością Boga; nie musi jednak wypływać z miłości do Boga tak doskonałej, jak to możliwe – w tym właśnie aspekcie rodzi się nieporozumienie. Żal jest wystarczająco doskonałym, aby zmazać wszystkie grzechy, gdy tylko znajduje się pod faktycznym wpływem cnoty miłości, nawet jeśli ta miłość nie jest tak doskonała, jak to możliwe. Istotnie, cnota nadprzyrodzonej miłości Boga zawiera w sobie stopnie – którykolwiek ze stopni tej miłości jest wystarczająca pobudką żalu, który usprawiedliwia. Z drugiej strony, jakaś miłość Boga, istotnie nadprzyrodzona, ale nie będąca cnotą miłości we właściwym tego słowa znaczeniu, nie jest wystarczającą pobudką do żalu doskonałego.

      Przypisy:
      1.) Intencja ogólna Apostolstwa Modlitwy z listopada 1943 roku, zaaprobowana przez Ojca Świętego: „Ut familiare habeamus perfectae contritionis exercitum.”
      2.) Zwłaszcza: J. von den Driesch „Żal doskonały” (oryg. Perfect Contrition) (wyd. XVII, St. Louis: Herder, 1912); F. Rouvier S.I. „Podbój Nieba”(oryg. The Conquest of Heaven) (Baltimore: Murphy, 1924); H. C. Semple S.I. „Niebo otwarte dla dusz” (oryg. Heaven Open to Souls) (Nowy Jork: Benziger, 1916). Ta ostatnia pozycja jest obszerniejsza niż pozostałe.

      Tekst źródłowy: http://cdn.theologicalstudies.net/7/7.4/7.4.1.pdf

      Usuń
  2. Jeżeli sobór Vaticanum II. jest heretycki to jak można uważać, że tam jest Kościół Katolicki z ważnymi święceniami itp.? Nie ma go tam bo ten fałszywy kościół ta podróbka przeczy całkowicie Kościołowi Katolickiemu.
    A czy są tam jacyś katolicy? Tak, jak w każdej innej wierze są ludzie którzy zostali oszukani ale w dobrej wierze wierzą i szukają prawdziwego Pana Boga a Pan Bóg widzi srdce człowieka czyli wie że kdyby mu pokazał w co wierzyć i jak ma wierzyć to by uwierzył i żył po Katolicku.
    Tylko wiara katolicka i Kościół Katolicki jest nam dany przez Boga, módl my się przeto nawzajem za siebie i też za zabłąkane owieczki które są zgubione nie z własnej winy i módlmy się też za zatwardziałych heretyków, schizmatyków i poganów by się nawrócili do prawdziwego Boga i Jego Świętego Katolickiego Kościoła.

    Jeżeli coś źle napisałam proszę poprawić jestem tylko człowiekiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ważne święcenia mogą być i są także poza Kościołem katolickim, wśród schizmatyków i heretyków (jak pisał Papież Pius IX: „każda schizma fabrykuje dla siebie herezję, aby usprawiedliwić swoje wycofanie się z Kościoła”, tak więc schizmatycy praktycznie zawsze są też heretykami). Większość prawosławnych, niektórzy starokatolicy etc. zachowują ważne święcenia, podobnie jak np. lefebryści i inni neoschizmatycy, neogallikanie, neojanseniści etc. To nie schizma lub herezja powoduje nieważność święceń, ani nawet jakaś wyjątkowa niegodziwość szafarza (mógłby być publicznym gorszycielem, jawnogrzesznikiem, a nawet masonem lub satanistą, ale jeśli zachowa prawidłową, nakazaną przez Kościół formę, materię i intencję [przynajmniej domyślną] to sakrament jest ważny). Nieważność lub wątpliwość powoduje zmiana rytu, naruszenie jego zasadniczej treści i sensu, tak że nie jest on wyrażony wprost, lub nie jest wyrażony wcale (jak w przypadku nowych "sakr biskupich"). Jeśli chodzi o intencję, to Kościół zakłada, że intencja jest zawsze, o ile wprost ktoś temu nie zaprzeczy. Tak więc szafarz musiałby sam wprost powiedzieć że nie miał intencji, lub z jego słów lub czynów musiałoby to bezpośrednio wynikać. Inaczej zakłada się ważność intencji (intencja nie oznacza nadprzyrodzonej wiary, szafarz może być nawet ateistą, może nie wierzyć w Boskie ustanowienie, moc i skutki Sakramentu, ale musi chcieć czynić przynajmniej to, co nakazuje Kościół, czyli zachować to co Kościół nakazuje zachować [czyli przede wszystkim, ryty i obrzędy] przy sprawowaniu i udzielaniu sakramentów).

      Usuń
    2. "mógłby być publicznym gorszycielem, jawnogrzesznikiem, a nawet masonem lub satanistą, ale jeśli zachowa prawidłową, nakazaną przez Kościół formę, materię i intencję [przynajmniej domyślną] to sakrament jest ważny" - a teraz proszę spokojnie przeanalizować co Pan napisał.

      Usuń
    3. "Com napisał, napisałem". A czego Anonimowy nie zrozumiał? Niestety, wśród wielu tradycjonalistów i nie tylko, pokutuje błędny mit (a właściwie to potępiona już dawno przez Kościół herezja) że osobista grzeszność lub niegodziwość szafarza może wpływać na ważność sakramentu. Otóż nie, nie może. Bycie masonem lub satanistą również nie wpływa, bo nawet satanista wie co Kościół chce czynić, i jeśli wprost nie wyrazi, że nie ma takiej intencji (czynienia tego, co czyni Kościół), to należy zakładać (jeśli zewnętrznie zachowuje to wszystko co Kościół nakazał, a więc ryty, obrzędy, materię i formę), że ją miał. Inaczej można by podważyć wszystkie udzielane sakramenty, i stwierdzić że Sukcesja Apostolska to pobożny mit, bajeczka dla dzieci, nie mająca nic wspólnego z rzeczywistością (ilu to w historii mogło być [i było!] takich biskupów-masonów, czy nawet satanistów [każdy mason najwyższego stopnia wtajemniczenia jest w istocie satanistą]). Niedawno pan Zagozda napisał na swoim profilu na facebooku : "Jeśli biskup udzielający święceń kapłańskich był masonem podlegającym ekskomunice "latae sententiae", to wszystko ok?". Odpowiedź: nie, nie jest to "ok", ale jednocześnie: nie wpływa to na ważność święceń. "Biskup taki nadal mógłby wyświęcać kapłanów, bo nie biskup [jako człowiek], a Pan Jezus Chrystus udziela władzy święceń kapłańskich." Ekskomunika pozbawia prawa uczestniczenia w życiu religijnym, ale nie pozbawia władzy udzielania święceń. Prawosławni schizmatycy (i inni) także są ekskomunikowani, a świecą ważnie (o ile zachowane są obrzędy i sukcesja). Twierdzenie że ekskomunikowany, członek masonerii, mógłby nieważnie święcić, to wkraczanie na bardzo cienki lód. Jak pan Zagozda dobrze wie, członkostwo w masonerii jest ściśle tajne, o członkostwie w masonerii może poinformować tylko sam zainteresowany (i to tylko za pozwoleniem tych wyższych rangą). Ale faktem jest, że masonem był m.in. kard. Achille Liénart, który wyświęcił Marcela Lefebvre'a, zarówno na kapłana, jak też później, na biskupa (o wielu innych biskupach-masonach możemy w ogóle nie wiedzieć, bo się nie ujawnili). Jeśli mason miałby nie mieć władzy święceń, to święcenia kapłańskie i sakra biskupia Marcela Lefebvre'a byłyby nieważne. A to w praktyce oznacza że co najmniej 90% duchownych tradycjonalistycznych (również tzw. sedewakantystów) to są zwykli świeccy (jak panowie z novus ordo). Nie ryzykował bym stawiania sprawy w ten sposób, bo to bardzo ryzykowne (choć osobiście znam ludzi, którzy tak robią, i dziś żyją w praktyce bez Sakramentów, bo wszystkie obecnie udzielane są dla nich wątpliwe lub nieważne, jak w NOM).

      Usuń
  3. Tak jak Ewę zwiódł wąż obiecując to, czego nie posiadał; tak heretycy ofiarowując wyższe poznanie, pogrążają w śmierci tych, którzy im wierzą.

    (Św. Ireneusz Biskup i Męczennik († 202), Przeciw herezjom).

    OdpowiedzUsuń
  4. Oczywiście, są i zbłąkani nie ze swojej winy, ale niestety i ze swojej, ja swojego czasu pròbowalem pomoc w rozpoznaniu problemu święceń p. Woźnickiemu, odpowiedział kpiąco i dość niegrzecznie, wysłałem więc opracowanie tego zagadnienia autorstwa ks. Cekady, nie dostałem odpowiedzi, wygląda na to, że raczej nie skorzystał

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja również próbowałem mu pomóc, odpowiedzi nie było żadnej.

      Usuń
  5. Im jest wygodnie w swojej wierze, niestety. I bronią swoją wiarę choć ich wiara ma sprzeczności, ale jest im wygodnie, bo tak im pasuje.

    Sam jeden tylko Kościół Rzymsko-Katolicki jest prawdziwym Kościołem Chrystusa; wszystkie Sekty heretyków prawdziwie są Synagogami Szatana.

    (O. Thyrsus Gonzalez de Santalla, Przełożony Generalny całego Towarzystwa Jezusowego, Wykazanie prawdy Religii Katolickiej przeciwko heretykom, czyli Przewodnik do nawrócenia heretyków..., Dylinga 1691, Wstęp).

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.