Strony

niedziela, 30 września 2018

Thuc: Życie - część czwarta: rodzina


Arcybiskup nie był jedynakiem. Od lewej do prawej - bracia. Ngo-dinh-Nhu - doradca bezpieczeństwa. Drugi brat, Ngo-dinh-Diem - pierwszy prezydent Południowego Wietnamu. Kolejny członek rodziny - Ngo-dinh-Giao, siostra Arcybiskupa. Tran Le Xuan, od 1943 żona Nhu, nawrócona z buddyzmu na katolicyzm. Z powodu tego, że Diem nie posiadał żony, Tran Le Xuan była nazywana Pierwszą Damą Południowego Wietnamu, jako Pani Ngo-dinh-Nhu. Starszy brat Ngo-dinh-Khoi - gubernator Francuskich Indochin. Wkrótce po zrobieniu tego zdjęcia, z rozkazu Ho Chi Minh zamordowany przez komunistów, za to, że odmówił służenia jako minister Viet Minh. Młodszy brat Ngo-dinh-Can - sprawiono, że uwierzył w to, że Amerykanie gwarantują mu bezpieczną podróż po przewrocie. Został zastrzelony z różańcem w ręku.

Najmłodszy brat - Ngo-dinh-Luyen. Ambasador Wielkiej Brytanii, schronił się we Francji razem z wdową Panią Nhu oraz jej rodzinom po zamordowaniu Diem, Nhu a potem Can. W centrum - mama Arcybiskupa. Codziennie, po odprawieniu Mszy Świętej, Arcybiskup szedł do niej o 7.00 z Komunią Świętą, do jej domu w Phu-Cam, po czym wracał do biura o 9.00. Zmarła w wieku 90 lat. Po lewo i prawo - dzieci Nhu: dwóch chłopców oraz dwie dziewczynki. Najstarsza i najwyższa - Ngo-dinh-Nhu-Le Thuy. Zginie w wypadku samochodowym w Paryżu, w późnych latach '60. Młoda kobieta z królewskiej rodziny, ginie w wypadku samochodowym na ulicach Paryża. Diana nie była pierwsza. Zdjęcie wykonana prawdopodobnie pomiędzy 1955 a 1960 rokiem, wszyscy w tradycyjnym stroju. W swoich wspomnieniach Arcybiskup napisał: "Moja rodzina jest Wietnamska zarówno z rasy, jak i z religii: Katolicka na Wietnamską modę, która polega na troszczeniu się o siebie, bez oczekiwania na wątpliwą pomoc od innych. Oto czemu Kościół w Wietnamie przetrwał, mimo tego, że prześladowania królów pozbawiły Go zagranicznych księży. Kilku, ukrytych w lasach, wspierało Chrześcijan, którzy uważali się za bardzo uprzywilejowanych, jeżeli mogli otrzymać sakramenty raz czy dwa, w ich całym życiu."

Czy nie okrywa wstydem wszystkich Katolików, zwłaszcza tych "tradycyjnych", to, że uznaliśmy naszą Wiarę za pewnik, za coś należnego, i dopiero teraz, w tych czasach, jesteśmy pozbawieni regularnego uczęszczania na Odwieczną, Kanonizowaną Mszę Wszystkich Wieków?

Herezja – Ks. Adolf Tanquerey. O herezji.

O HEREZJI

Ks. Adolf Tanquerey

Definicja: Herezja jest to dobrowolny i uporczywy błąd przeciwny prawdzie wiary, którego trzyma się człowiek ochrzczony zachowujący miano chrześcijanina (Haeresis est homini christiani error voluntarius et pertinax contra veritatem fidei).

Wyjaśniam: a) chrześcijanin (homo christianus), to jest ten, kto przyjął wiarę przez chrzest; b) błąd dobrowolny (error voluntarius): herezja bowiem zasadza się na wyraźnym przyzwoleniu (assensu positivo) umysłu i woli, czyli na wolnym i rozmyślnym osądzie; c) uporczywy (pertinax): ten jest uporczywy kto, chociażby przez krótki czas, swój prywatny osąd przedkłada nad autorytet Boga i osąd Kościoła; d) przeciwny prawdzie wiary (contra veritatem fidei), mianowicie: 1) zaprzeczając prawdzie objawionej (dogma revelatum negando), lub 2) dopuszczać prawdę objawioną odrzucając przy tym autorytet Boga, chociażby dla ludzkich racji ją przyjmował, lub 3) zaprzeczając najwyższej prawdomówności Boga (negando summam Dei veracitatem).

Herezja dzieli się: – na formalną, którą w sposób powyższy dokładnie określiliśmy, i na materialną, która polega na tym, że ktoś, po przyjęciu wiary, przyjmuje i potwierdza bez uporczywości jakiś obiektywny błąd przeciwny wierze katolickiej; – na wewnętrzną, której dopuszcza się tylko w myśli, i [na] zewnętrzną; – na publiczną i tajemną. (...)

Zło herezji (malitia haeresis). Herezja formalna jest bardzo ciężkim grzechem, a nawet cięższym od wszystkich innych grzechów, z wyjątkiem jednego: nienawiści do Boga (Haeresis formalis est gravissimum peccatum, imo omnibus gravius ceteris peccatis, uno excepto Dei odio): [formalna herezja] oddziela bowiem zupełnie (radicaliter) od Boga i zbawienia; dlatego też Kościół winnych tego grzechu karze ekskomuniką wiążącą mocą samego prawa i obowiązującą od chwili popełnienia przestępstwa (latae sententiae) w szczególny sposób zastrzeżoną Papieżowi (Tract. de Censuris).

W naszych czasach ten grzech herezji formalnej popełniają, jeśli nie są usprawiedliwieni przez [niezawinioną] nieznajomość [prawa] (nisi ignorantia excusentur), konsekwentni liberałowie (liberales absoluti), którzy mianowicie wyznają zupełną niezawisłość Państwa od Kościoła w znaczeniu odrzuconym przez Piusa IX i Leona XIII (qui scilicet plenam independentiam Status ab Ecclesia profitentur in sensu reprobato a Pio IX et Leone XIII) (por. Genicot, De fide, n. 205). – Tak samo należy uważać (idem sentiendum est) i to samo zarządził Pius X o modernistach którzy [1)] przyjmują w całości system [modernistyczny] określony przez Papieża (a Pontifice definitum) «zbiorem wszystkich herezji (omnium haereseon collectum)»(Denzinger, n. 2105), lub [2)] pewne tylko zapatrywania (aliquas tantum opiniones) tego systemu jeśli tylko są «heretyckie» (Motu proprio 18 Nov. 1907 in Actis S. Sedis, XL, p. 723). Prócz tego nie jest rzeczą małej wagi przypomnieć, że ci ściągają na siebie ekskomunikę zastrzeżoną w prosty sposób (simpliciter) Papieżowi, którzy bronią któregokolwiek z twierdzeń, zdań i doktryn odrzuconych w dekrecie Lamentabili i w encyklice Pascendi (Ibid.). (1)


Artykuł niniejszy pochodzi z książki: BREVIOR SYNOPSIS THEOLOGIAE MORALIS ET PASTORALIS AUCTORIBUS A. TANQUEREY ET E.-M. QUÉ VASTRE, TYPIS SOCIETATIS SANCTI JOANNIS EVANGELISTAE. Desclé e & Socii. ROMAE – TORNACI (Belg.) – PARISIIS 1912, ss. 68-69.

Z języka łacińskiego tłumaczył Mariusz Gruszeczka

Przypisy:
(1) W związku z szeroko rozpowszechnioną obecnie herezją liberalizmu i modernizmu warto w tym miejscu przypomnieć


© Ultra montes (www.ultramontes.pl) 
Kraków 2004

sobota, 29 września 2018

29 września - Św. Michała Archanioła

Sancte Michael Archangele, 
defende nos in proelio; 
contra nequitiam et insidias diaboli esto praesidium. 
Imperet illi Deus, supplices deprecamur: 
tuque, Princeps militiae Caelestis, 
satanam aliosque spiritus malignos, 
qui ad per peritionem animarum pervagantur in mundo, 
divina virtute in infernum detrude. 
Amen.

Święty Michale Archaniele, 
broń nas w walce, 
a przeciw niegodziwości i zasadzkom złego ducha 
bądźże nam obroną. 
Niech go Bóg poskromić raczy, pokornie prosimy, 
a Ty, Książę wojska niebieskiego, 
szatana i inne duchy złe, 
które na zgubę dusz ludzkich po tym świecie krążą, 
Mocą Bożą strąć do piekła. Amen.


29 WRZEŚNIA
DEDYKACJA ŚW. MICHAŁA ARCHANIOŁA
Ryt zdwojony   I-ej klasy.    Szaty białe

   Uroczystość dzisiejsza jest rocznicą konsekracji kościoła w Rzymie, poświęconego ku czci aniołów około r. 530. Św. Michał uważany był za opiekuna starotestamentowej Synagogi, dlatego i Kościół czci go jako swego opiekuna, walczącego o chwałę Bożą i o zniweczenie złych wpływów szatana. –Małopolska ma w nim swego głównego patrona.
   Imię Michał znaczy : « któż jak Bóg » przypomina nam walkę jaką stoczyli aniołowie ze złymi duchami. Św. Michał często jest wzywany w liturgii, często przy święceniu kadzidła podczas Mszy św. uroczystej, czy to w modlitwach za konających, wreszcie i w Confiteor przyjmuje on wyznanie naszych win. Radujmy się z opieki św. Archanioła, który « stale widzi oblicze Ojca w Niebiesiech » (Ewangelia).

Źródło: Mszał Rzymski z dodaniem nabożeństw nieszpornych, o. G. Lefebvre, Benedyktyn, 1949 r.

Thuc: Życie - część trzecia

Większości misjonarzy udało się pozyskać zaufanie Wietnamczyków, co przyniosło wielkie owoce. Byli jednak i tacy, przeciwko którym obróciła się  ich rzekoma władza na tymi chłopami z pól ryżowych. Jest to jasna odpowiedź dlaczego pierw Francuzi ponieśli porażkę,dlaczego później porażkę ponieśli również Amerykanie. Nie udało im się przemienić Wietnamu w kraj zachodniej kultury. Jak Ekscelencja kilkakrotnie wspomniał w swojej autobiografii, nawet Rzym nie zawsze uznawał, że Wietnamczycy mają własną kulturę. Jednym z powodów tego, że mieszkańcy wioski byli w stanie zachować Wiarę nawet bez kapłanów i sakramentów, jest to, że nikt nie mógł przejąć władzy nad wioską. Jest to istotne nie tylko by zrozumieć sposób myślenia Wietnamczyków, ale by zrozumieć również daremność wysiłków Francuzów oraz, jeszcze bardziej katastrofalnych wysiłków Amerykanów, którzy próbowali poddać Wietnam i zmusić, by stał się demokratyczny,

Wietnamska wioska jest niczym mała republika. Jeżeli Państwo nakłada podatek lub żąda wysłania człowieka do armii, starsi wioski decydują jaką sumę ma zapłacić każdy mieszkaniec wioski. Decydują również kto zostanie wysłany do królewskiej armii. Wg wietnamskiego powiedzenia "Królewskie dekrety kłaniają się zwyczajom wioski". Burmistrz nie był głową wioski. Był reprezentantem rady wioski przed władzami. Jeżeli władze nie były zadowolone z wioski, to na jego głowę spadały ciosy ratanowej laski.

Radnymi wioski były przede wszystkim osoby posiadające tytuł mandaryna. Następnie wyedukowani oraz ci, którzy poddali się co trzyletnim egzaminom na tytuł licencjata lub doctora. Wreszcie, bogaci mieszkańcy. To na radzie inteligencja znaczyła więcej niż bogactwo, tj. pola ryżowe, które było rozdzielane równo między wszystkich obywateli. Pola ryżowe były wspólnym dobrem. Przydzielanie pól odbywało się co trzy lat. Przydziały były równe co do rozmiaru, ale różniły się jeżeli chodzi o żyzność.

Własnością prywatną obywateli była ta ziemia, którą sami oczyścili. Wspólne pola były oczyszczana w momencie zakładania wioski, gdy przedsiębiorczy człowiek odzyskiwał "ziemię niczyją" i werbował ochotników do pomocy przy zakładaniu wioski. Ten społeczny fakt pokazuje ducha niezależności Wietnamczyków od władz, przy jednoczesnym zachowaniu przyjazne relacji między oboma podmiotami.

Wszystko to zostało ewidentnie zniesione przez nowoczesny egalitaryzm. Była to zmiana na lepsze czy gorsze?  Stary system nie był gorszy od nowego ze względu na dwa rodzaje własności: wspólną i publiczną. Mamy również co trzyletni podział własności, bez wprowadzania totalitaryzmu. Wolność obywateli w znajdowaniu miejsca gdzie mogą oddychać, bez całkowitego odrzucenia zalet scentralizowanego państwa. To pragnienie samodzielności płynie w żyłach Wietnamczyków. Wyjaśnia tysiącletnią walkę przeciw Chińczykom, następnie Francuzom, wreszcie i Amerykanom.

Mamy przelotne spojrzenie na to czemu mieszkańcy wietnamskich wiosek nie zdradzali Wietkongu. Członkowie VC byli pierw Wietnamczykami, potem komunistami. Dla porównania, Amerykanie, którzy twierdzili, że są oswobodzicielami, przy użyciu napalmu niszczyli życie i pracę mieszkańców.

Spójrzmy na tę okropną wojnę, która podzieliła USA tak gorzko. Było to politykowanie masonerii, która nie pozwalała generałom prowadzi wojny tak jak powinni, tak samo jak dziś w Iraku czy gdziekolwiek indziej. Masoni w Państwie i Kościele podejmowali decyzje i żądali oddania Belialowi. Arcybiskup napisał: "Niemożliwym było być Katolikiem oraz komunistycznym funkcjonariuszem, więc nie było również możliwe być Katolikiem oraz (masońskim) funkcjonariuszem Amerykanizmu". Myśl ta wypływa z potępiającej amerykanizm encykliki papieża Leona XIII.

Francja skolonizowała Indochiny za czasów dynastii Nguyen, której symbolem jest smok. W Herbie Arcybiskupa znajdują się trzy smoki - bez wątpienia nawiązanie do dynastii Nguyen w Annam, Ojciec Thuca, będąc winnym wierność młodemu królowi w prowincji Thanh-Thai, jednocześnie entuzjastycznie był jednym z pionierów jeżeli chodzi o rozpowszechnianie języka francuskiego w Centralnym Wietnamie, nazywanego w tamtym czasie "Annam". To Ngo-dinh-Kha założył uczelnię swojego kraju: Quoc-Hoc. Ze względu na jego pozycje, jego synowie urośli wysoko, do rangi mandarynów, mimo kilku problemów, co Ekscelencja opisał w swojej autobiografii, o tytule takim samym, jak pierwsze wersy psalmu 88: "Misericordias Domini in Aeternum Cantabo", co znaczy - "Miłosierdzie Pana na wieki wychwalał będę".


Święta zobowiązujące do wysłuchania Mszy świętej.

Znalezione obrazy dla zapytania Sancta Messa

Obecnie obowiązują w całym Kościele następujące święta uroczyste: wszystkie niedziele, święta Bożego Narodzenia, Obrzezania (Nowy Rok), Trzech Króli, Wielkanocy (jeden dzień), Wniebowstąpienia, Zielonych Świąt (Zesłania Ducha Świętego, jeden dzień), Bożego Ciała, Niepokalanego Poczęcia i Wniebowzięcia N.P. Marji, św. Apostoła Piotra i Pawła, Wszystkich Świętych, Wszystkie inne święta są zniesione, chociażby przed ogłoszeniem kodeksu były uroczystemi bądź mocą prawa partykularnego lub zwyczaju stuletniego, bądź mocą osobnego postanowienia papieskiego (c. 1247, Com 17 Feb 1918 A. A. S. X 170).

Święta te obowiązują wszystkich wiernych pod grzechem; zniesione natomiast mogą być nadal dowolnie obchodzone bądź dla zachowania tradycji, bądź z prywatnej pobożności. Biskupi też mogą określić, które z dawniejszych świąt i w jakiej formie mogą być zatrzymane. Zarządzenia biskupie mają dla wiernych charakter rady a nie nakazu, ponieważ prawo ustanawiania świąt jak i przywracania poprzednio istniejącym dawniej mocy zastrzeżone jest Stolicy Apostolskiej. Aby wiernym dać sposobność do spełniania aktów religijnych, mogą być odprawiane w święta zniesione nabożeństwa dawnym trybem. Państwo też świeckie może zatrzymać dawniejsze dnie uroczyste jako czas odpoczynku dla obywateli, oraz by dać wiernym sposobność do spotęgowania ducha pobożności z własnej inicjatywy.

Prawo święcenia dni nakazuje wstrzymywać się od robót służebnych i od takich zajęć, które są niezgodne z uroczystym nastrojem święta, by sprawy sądowe, targi publiczne i być obecnym na Mszy św. w jakimkolwiek obrządku katolickim odprawianej w każdym kościele, kaplicy publicznej, półpublicznej i cmentarnej (c. 1190, 1249, 1639).

Święta zniesione, w które duszpasterze są obowiązani do aplikowania Mszy św. za wiernych, powierzonej swej pieczy, są następujące: Drugi i trzeci dzień po niedzieli Zmartwychwstania i Zielonych Świąt, dalej Znalezienia św. krzyża, Oczyszczenia N. Marji (Gromnicznej), Jej Zwiastowania i Narodzenia, św. Michała, Narodzenia św. Jana Chrzciciela, św. Apostołów, Andrzeja, Jakóba, Jana, Tomasza, Filipa i Jakóba, Bartłomieja, Matuesza, Szymona i Judy, Macieja, św. Szczepana, pierwszego męczennika, Młodzianków, Wawrzyńca, Sylwestra, Anny, Patrona kraju i miejscowości (s. Congr, Concil. 23 Cec, 1919).

Ks. Dr. Ignacy Grabowski ,,Prawo Kanoniczne według nowego kodeksu", Lwów, 1917 rok.

piątek, 28 września 2018

Szokujące słowa antypapieża. Zestawił Polaków w jednym zdaniu z… nazistami: „Część tragicznej historii Litwy przyszła od Niemców i Polaków”.


Antypapież modernistycznego Neokościoła Jorge Bergoglio w trakcie powrotu z Tallina w czasie rozmowy z dziennikarzami stwierdził, że Litwa dużo wycierpiała ze Wschodu i z Zachodu. „Część tej tragicznej historii nadeszła z Zachodu, od Niemców, od Polaków” - powiedział. ... 
Kiedy pomyśli się o Wschodzie, jest tam wasza trudna historia. Ale część tej tragicznej historii przyszła z Zachodu, od Niemców, od Polaków, ale przede wszystkim od nazizmu
- mówił w rozmowie z dziennikarzami, którą opisuje PAP. 

Bergoglio dodał, że jest wstrząśnięty wizytą w Muzeum Okupacji i Walk o Wolność w dawnej siedzibie KGB w Wilnie, gdzie oglądał cele, sale tortur i egzekucji.... Należy zaznaczyć, że w muzeum odwiedzonym przez Bergoglio, zwanym również Muzeum Ofiar Ludobójstwa w Wilnie, przez lata znajdowały się tablice ekspozycyjne mówiące o „polskiej okupacji” miasta. Informacje te dostępne są również w języku angielskim. Tablica zawierająca kłamliwe informacje jeszcze w ub. roku znajdowała się na wystawie stałej wewnątrz budynku, będącego siedzibą Muzeum. Na specjalnych tablicach przedstawiono historię obiektu, wzniesionego przez Rosjan pod koniec XIX wieku jako siedziba miejscowego sądu gubernialnego. Funkcję z okresu II RP, gdy mieścił się tam sąd wojewódzki, opisano: „1920-1939 – sądy polskiej władzy okupacyjnej”. Napis tej treści znajduje się nie tylko na tablicy w języku litewskim, ale również w języku angielskim.

Źródło: PAP / Kresy.pl

OD REDAKCJI TENETE TRADITIONES: Jak widać wyżej, herezjarcha i antypapież Jorge Bergoglio jest zarażony nie tylko straszliwą chorobą umysłową modernizmu i niemieckiej "nowej teologii" połączonej z południowo-amerykańską "teologią wyzwolenia", ale też zarazą typowo lewacko-komuszego fałszowania historii (na korzyść tak samo Niemców jak i komunistów). I raczej nie wynika to z niewiedzy czy ignorancji, co z celowego wpisywania się w tego typu, fałszywą, ohydną retorykę. Wg. pana Bergoglio Polacy odpowiadają za "tragedię Litwinów"... Ale prawda jak wszyscy wiedzą jest taka, że to tzw. "Litwini" (a raczej Żmudzini) w 1939 razem z Hitlerem i Stalinem przyłączyli się do agresji na Polskę i zajęli Wileńszczyznę, następnie represjonując miejscową ludność (mieszkańcami Wilna byli przed wojną w ok 60 % Polacy, ok 30 % Żydzi, a resztę stanowili Rosjanie, Białorusini i Żmudzini, z czego ci ostatni stanowili mniej niż 1 %)... Żmudzini dostali od Stalina Wileńszczyznę, ale natychmiast rozpoczęli współpracę z nazistami, oraz eksterminację Polaków, polegającą na wzorowej "lituanizacji" Wilna (do którego nie byli nawet w stanie przenieść swojej stolicy, gdyż praktycznie nie było tam "Litwinów")... Doszło do takich absurdów, że w 1940 roku Żmudzini wymusili na Stolicy Apostolskiej mianowanie nowego, "litewskiego" Arcybiskupa dla Archidiecezji Wileńskiej (m.in. dlatego że polski Arcybiskup odmówił bicia w dzwony na powitanie wojsk "litewskich"). Papież Pius XII nie odwołał jednak polskiego Arcybiskupa, i miała miejsce bezprecedensowa w historii  sytuacji, w której Wileńska Archidiecezja miała dwóch prawowitych arcybiskupów. Nie trzeba jednak dodawać, że polski Kościół na Wileńszczyźnie był w czasie żmudzińskiej okupacji (która nie różniła się wiele od sowieckiej czy niemieckiej) prześladowany, księża byli wyrzucani z parafii, zakazywano głoszenia kazań w języku polskim etc. A więc można powiedzieć, że to Żmudzini, razem z Niemcami i komunistami, przyczynili się do prawdziwej tragedii prawdziwych Litwinów, czyli Polaków mieszkających na Wileńszczyźnie! A "tragedią" "Litwinów", która przyszła z zachodu, była chyba wg. Pana Bergoglio chrystianizacja Litwy, zaś wybawieniem, które przyszło ze wschodu, była jej komunizacja...

Thuc: Życie - część druga

Gdyby tylko dzisiejszy katolicy mieli przekonania ojca Pierre Martina, Kościół nie byłby w takim kryzysie w jakim dziś jest.  Zachodnia cywilizacja zawaliła się, jesteśmy zagrożeni. Wiele można powiedzieć o dyscyplinie, lojalności wobec rodziny oraz katolickim wychowaniu orientalnych wiernych, jak stwierdzają własne wspomnienia Jego Ekscelencji: "Było nie możliwym być Katolikiem i komunistycznym funkcjonariuszem". Gdyby tylko nowożytny kościół zdał sobie z tego sprawą, nim Jan XXIII zarządził całkowite przyzwolenie wobec komunizmu, poprzez katastrofalny Pakt z Metz (sierpień 1962). Wróćmy do czasów, gdy na Stolicy Piotrowej zasiadali święci Papieże.  Pierre Martin urodził się w ostatnich latach pontyfikatu dzielnego przeciwnika Czerwonej Groźby - Leona XIII, a dorósł, gdy papieżem był święty papież, Pius X  Jako Arcybiskup napisze: "Jestem Wietnamczykiem. To wyjaśnia mój charakter. Tak jak bycie Francuzem pomaga zrozumieć duchowość "Małego Kwiatka", św. Teresy, tak jak bycie Kastylijczykiem wyjaśnia charakter wielkiej Teresy z Avila".

To zdecydowanie powinno opisywać i uzasadniać to, co zachodnie myślenie może uznać za gorsze. Tak na prawdę, to my jesteśmy gorsi od tego człowieka, który doświadczył od tak wielu ignorantów, tak wielu złośliwości, przykrości i niesłusznych oskarżeń. Jak ten skromny i uczony człowiek ze Wschodu śmiał pouczać dumny Zachód. Było to najbardziej ewidentne w podejście Francuzów wobec Wietnamczyków, dla których ci ostatni byli nie obywatelami, a wasalami. Wietnamczycy mają dobrą pamięć. W ten sam sposób byli traktowani przez Chińczyków. Przez ponad tysiąć lat. Arcybiskup pisał: "Wietnam można podbić, ale nie można go zmusić do zaprzestania oporu". Przez 200 lat Wietnamczycy byli pozbawieni sakramentów, lecz ich Wiara przetrwała, dzięki poświęceniu rodzin, które przekazały ją swoim dzieciom, a te dalej - swoim dzieciom..

Dwa przeciwne światy

Ks. dr Stanisław Trzeciak 

Talmud o gojach, kwestia żydowska w Polsce. 

XXX


Dwa przeciwne światy

 Przebija się tu zatem duch dwóch oddzielnych światów: świata żydowskiego i chrześcijańskiego, duch nienawiści i zemsty u żydów i duch miłości i przebaczenia u chrześcijan. Na tle powyższych zestawień można zrozumieć, dlaczego żydzi w Jeruzalem występowali tak wrogo przeciw Chrystusowi Panu, dlaczego również z taką zawiścią prześladowali Apostoła narodów, dlaczego na podstawie tylko samego podejrzenia, że on, chodząc po mieście z Trofimem Efezjaninem, ochrzczonym, ale nie obrzezanym, a zatem z gojem, mniemali "że Paweł wprowadził go do świątyni" i "kiedy Pawła zobaczyli w świątyni, rzucili się nań wołając: mężowie bracia ratujcie! Ten człowiek, przeciw ludowi i Zakonowi i miejscu temu wszędy wszystkich ucząc, nadto i gojów wprowadził do
tego miejsca świętego... I wzruszyło się wszystko miasto i stało się zbiegowisko ludu i porwawszy Pawła wlekli go poza świątynię, aby go zabić, po drodze go bijąc".

"Kiedy zaś tysiącznik załogi rzymskiej, z oddziałem wojska, przeszkodził temu, wołali ustawicznie: «strać go». Tysiącznik rzymski, przypuszczając, że dostał się do rąk jego jakiś nadzwyczajnie niebezpieczny zbrodniarz, kazał go związać dwoma łańcuchami, Paweł zaś, otrzymawszy pozwolenie na przemówienie do wzburzonego tłumu, rozpoczął mówić po żydowsku i nastała wielka cisza. Słuchali go spokojnie, kiedy mówił o swoim nawróceniu aż do słów, kiedy Jezus, objawiwszy się jemu rzekł: «idź, boja posyłam cię daleko do pogan = gojów». Te słowa na nich tak podziałały, że gwałtownie zaczęli wołać: «zgładź z ziemi tego, nie jest godzien żyć». A gdy oni wrzeszczeli i rzucali szaty swe i rzucali proch w powietrze, rozkazał go tysiącznik wprowadzić do obozu i męczyć, aby się dowiedzieć, dla jakiej przyczyny tak nań wołają".

 Ta próba psychiki tłumu żydowskiego wyjaśnia nam, jak zachowywali się żydzi w praktyce wobec gojów i jak na nich patrzyli pod względem religijnym.
 Z całego zaś powyższego zestawienia zrozumiemy wielkość ducha Apostoła narodów, jego heroiczne wysiłki w niezmordowanej walce przeciw uprzedzeniu, zasklepieniu się narodu żydowskiego w stosunku do gojów, zrozumiemy również te szalone trudności, jakie spotykał wszędzie w swej apostolskiej pracy ze strony żydów, ocenimy zarazem to nadzwyczajne poświęcenie się i hart ducha, że mimo ustawicznych walk i borykania się z przeciwnościami nie ugiął się, przetrwał, głosząc tę samą naukę słowem i piórem nawet w więzieniu, którą wreszcie zapieczętował męczeńską śmiercią.

 Na tle pojęć żydowskich o gojach zrozumiemy również, dlaczego ci stosunkowo nieliczni żydzi, którzy przyjęli chrześcijaństwo, wnosili wszędzie ferment w młodych gminach chrześcijańskich, wywoływali spory religijne i herezje
i szkodzili Kościołowi. W późniejszych zaś wiekach przyjmują chrzest pozornie, a w duszy zostają żydarni, jak marani w Hiszpanii lub frankiści w Polsce, szkodzili nie tylko Kościołowi, ale i tym narodom i państwom, wśród których żyli, bo odgrywali rolę dywersantów, starając się te państwa rozłożyć od wewnątrz.

 Jako naród nie tylko chrześcijaństwa nie przyjęli, ale przeciwnie wrogo się do niego zawsze odnosili i do dziś dnia wrogo się odnoszą.

 Nauka Chrystusa Pana, dająca wszystkim narodom równość praw i równość obowiązków, była według ich podwójnej etyki i podwójnej moralności dla nich nie do przyjęcia. Pozbawiała ich tej urojonej wyższości nad narodami i upstrzonych przywilejów wybranego narodu. Do tolerancji narodowej nie byli nigdy zdolnymi. Ich szowinizm narodowy i fanatyzm religijny, przebijający się tak jaskrawo, jak widzieliśmy na przykładzie w stosunku do Apostoła narodów, świadczy najwidoczniej, jak nienawidzili gojów, z jaką wyłącznością odnosili się nie tylko do nich, ale i do Pana Boga, jak nie mogli pojąć, by ten Bóg był Bogiem wszystkich narodów.

 Dlatego to wystąpili przeciw nauce Chrystusa, bo ona zrównywała wszystkie narody.

 Nauka ta przeciwna była duchowi żydowskiemu i semickiemu w ogóle, podczas gdy aryjskie narody względnie chętnie i łatwo ją przyjmowały.

 Nauka ta trafiała im do ich duszy i do ich usposobienia, gdy tymczasem była ona wprost przeciwną duszy żydowskiej, skażonej podaniami starszych czyli objaśnieniami Starego Testamentu rabinistyczno-talmudycznym sposobem. Talmud zatem jest źródłem zła i źródłem wszystkich nieszczęść żydowskiego narodu. Talmud w swoim zarodku, to jest jako prawo ustne, nieskodyfikowane, oddzielał żydów od Jezusa Chrystusa i dotąd oddziela ich jeszcze od jego nauki.

Chrystus Pan surowo zwalczał talmudyczne zasady, jako podanie starszych. W ciągu wieków całych surowo zwalczał je i Kościół. Obowiązkiem jest zatem i każdego chrześcijanina, który chce naśladować Jezusa, naśladować Go w Jego życiu całym, a również i w zwalczaniu faryzeizmu i talmudyzmu we wszystkich jego przejawach i formach.

 Obowiązek ten jeszcze więcej obciąża Kapłanów. W stosunku zaś do żydów, celem wykazania im niedorzeczności i szkodliwości w życiu społecznym zasad talmudycznych, a raczej celem uchronienia się od zła społecznego pochodzącego z Talmudu, powinno się prawo talmudyczne do nich zastosować, o ile to da się pogodzić z nauką chrześcijańską. "Jaką miarą mierzyć będziecie, taką wam odmierzą", powiedział Zbawiciel. Te zatem Jego słowa upoważniają nas, byśmy prawa talmudyczne, jakie żydzi zastosowują do chrześcijan i my do nich zastosowali. Mierzmy żydów miarą żydowską!

ks. dr Stanisław Trzeciak ,,TALMUD O GOJACH a kwestia żydowska w Polsce". str. 109-111

wtorek, 25 września 2018

Thuc: Życie - część pierwsza: początek

Mimo swojej pokojowej natury, był przede wszystkim żołnierzem Jezusa Chrystusa. Żołnierzem jego i dla Niego. W jego herbie napisano - Miles Christi. Po wietnamsku Chin si Chúa Kitô.

By lepiej zrozumieć determinację, wydarzenia oraz ich efekty w  życiu tego zawsze wiernego Kościołowi człowieka przyjrzyjmy się jego pochodzeniu.

Rodzinne korzenie sięgają Annam, Dai-phong dokąd z Tonkin wyemigrował ojciec Thuca.

Pierre Martin urodził się w wigilię święta Naszej Pani Zwyciętwa, 6 października 1897 roku w wiosce Phu-Cam w Hué - "mistycznie stolicy Annam" w centralnym wietnamie, niedaleko wybrzeża Morza Południowo Chińskiego. Był synem Ngo-Dinh-Kha. W swojej autobiografii opublikowanej przez The Seraph w 1983 roku, napisała: "Żaden Wietnamczyk nie zapomni imion Ngo-Dinh-Kha, mojego ojca, który wycierpiał tysiąc śmierci za to, że nie głosował, przeciwnie do pozostałych dygnitarzy dworu, za usunięciem imperatora Than-Thai, który został nielegalnie mianowany przez reprezentantów Francji w Annamie (Centralny Wietnam) oraz mojego najstarszego brata Ngo-Dinh-Khoi, który został pogrzebany żywcem, razem ze swoim jedynym synem za to, że odmówił służenia jako minister w pierwszym komunistycznym ministerstwie. Odmówił, ponieważ uznał to za nie do pogodzenia z byciem Katolikiem."

niedziela, 23 września 2018

Ku pamięci J. Exc. x Abp'a Thuca

Prezentujemy niniejszym biografię J. Exc. x Abp'a Piotra Marcina Ngo Dinh Thuc'a, (ur. 6 października 1897 w Phủ Cam, zm. 13 grudnia 1984 w Carthage), biskupa Hué w Wietnamie, późniejszego biskupa tytularnego Bulla Regia. Jego Excelencja uratował Przenajświętszą Ofiarę Mszy Świętej, wolną od heretyckiej zarazy w Kanonie, prawdziwe katolickie kapłaństwo i biskupstwo, konsekrując kilku biskupów niezależnie od uzurpujących władzę modernistów. Zwłaszcza ważne dla przyszłości katolicyzmu były konsekracje: o. Michała Ludwika Guerarda des Lauriers 7 maja 1981 roku oraz xx. Mojżesza Carmony i Adolfa Zamory, bliskich współpracowników x. Saenza y Arriagi, 17 października tego samego roku.

Na naszej stronie można znaleźć jego wspaniałą Deklarację, ogłoszoną 25 lutego 1982 roku, w której denuncjuje błędy modernistycznych uzurpatorów i ogłasza całkowity wakat Stolicy Apostolskiej.

Niniejsza biografia tego wielkiego Rycerza Kościoła i wojownika o Prawdę, pochodzi ze strony internetowej Fidelis et paratus . Będziemy zamieszczać ją etapami, w 20 częściach. Zachęcamy naszych czytelników do lektury.

Thuc: Życie 

Biografia jednego z wielkich i przemilczanych sukcesorów apostolskich. 
Żołnierz Kościoła wiernie walczący o prawdę i tradycję. Człowiek wielokrotnie oczerniany i nader niezrozumiany, zarówno z powodu złej woli, jak i nie znajomości jego osoby oraz życia. Biografia ma na celu uhonorowanie tej wybitnej postaci, która odegrała tak wielką rolę w życiu Kościoła. Nasz bohater miał specjalne pozwolenie od dwóch przedsoborowych papieży na wyświęcanie biskupów bez zgody papieża. Możliwe, że Pius XII uczynił go in pectore Kardynałem Kościoła Katolickiego. Wyjaśniało by to, czemu został poddany tak wielkiemu ostracyzmowi oraz został zdradzony przez własnych ludzi, tak jak jego ojciec i bracia. Tragiczna, lecz triumfalna historia Żołnierza Chrystusa, Arcybiskupa Petera Martina Ngo-dinh-Thuca.

Bp Thuc po konsekracji biskupiej xx. Carmony i Zamory

BP DONALD J. SANBORN: Duchowni w Novus Ordo


Duchowni w Novus Ordo
(Artykuł ze stycznia 2012)

BP DONALD J. SANBORN


Ostatnio znów odwiedziłem kilku księży Novus Ordo, których znam od dawna. Od mojej ostatniej wizyty upłynęło szesnaście miesięcy.

Po upływie tego czasu, stwierdzam, iż jeszcze bardziej negatywnie postrzegają oni stan Kościoła katolickiego oraz postępujące zniszczenia wszystkich z jego niegdyś tak wspaniałych i tętniących życiem instytucji. Zauważyłem, że prowadzą głęboką wewnętrzną walkę, związaną z tym jak poradzić sobie z Vaticanum II i jego zmianami. Choć nie mogą tego przyznać, ta głęboka walka jest wyraźnym znakiem, że Vaticanum II kryje w sobie zaprzeczenie katolicyzmu. Są ludźmi próbującymi jakoś powiązać katolickie kapłaństwo z niekatolicką atmosferą, żyjąc właściwie wśród współwyznawców wrogo nastawionych do katolicyzmu. Oczywiście, jest to rzeczą niemożliwą. Skutkiem tego trapią się i martwią o najważniejszy aspekt ich życia.

Gdy młody człowiek podejmuje decyzję o zostaniu kapłanem, dokonuje – że tak się wyrażę – pewnej zamiany. Dobrowolnie porzuca wiele rzeczy, które człowiek świecki miłuje: życie rodzinne, dzieci, radości płynące z małżeństwa, niezależność, bogactwo, samostanowienie. Zgadza się na życie w celibacie, odosobnienie, doskonałą czystość, posłuszeństwo względem swoich zwierzchników, odcięcie od wielu wolności, jakich używają ludzie świeccy, niskie dochody, trwałe związanie z diecezją bądź zgromadzeniem zakonnym, pokorną posługę wiernym jak tylko zajdzie taka potrzeba. Przyjmuje te rzeczy w zamian za zażyłą bliskość z Wszechmogącym Bogiem, która jest praktycznie niemożliwa do osiągnięcia w świeckim stanie. Zostaje przyjęty do miejsca w którym przebywa Bóg, a czyniąc tak, staje się bogaty w nadprzyrodzone szczęście.

Nieszczęśliwi księża Novus Ordo podjęli tę ofiarę, lecz nie otrzymali tego, za co zapłacili. Nie żyją oni w świecie katolickiej Prawdy, jak ja żyję. Cały mój dzień jest wypełniony katolicką prawdą, katolicką liturgią i katolickimi praktykami. Natomiast ich dzień jest pełen modernistycznej nowomowy, ekumenicznej liturgii odartej zupełnie z katolickich nauk i praktyk, które w prawie wszystkich przypadkach stoją w sprzeczności z tym, co poznali jako dzieci. Żyją oni w stanie codziennej, bezustannej opresji ze strony kościelnego reżimu, który nie wyznaje wiary z lat ich młodości. Żyją w świecie codziennej sprzeczności z tym, czego się nauczyli, z wiarą katolicką, pobożnością i dyscypliną. Codziennie walczą, próbując znaleźć sens całej sprawy, usiłując jakoś dopatrzyć się katolicyzmu w tych ściekach płynących z Vaticanum II. Sądzę, że gdyby przed wstąpieniem do seminarium ktoś z nich mógł przewidzieć stan Kościoła katolickiego w 2012 roku, to nigdy nie zostałby księdzem.

Oprócz tych ciągłych teologicznych, dyscyplinarnych i liturgicznych aberracji Vaticanum II, dodatkowym ciężarem jest to, że kapłan Novus Ordo został pozbawiony roli ojca parafii. Stał się pracownikiem kancelarii, która została mu wynajęta do udzielania sakramentów i zarządzania finansami parafii, które są podglądane i kontrolowane z centralnego komputera. Nawet jego liturgiczne decyzje podlegają świeckiej radzie parafialnej składającej się zwykle z kobiet, które same szczycą się, iż są ekspertami w kwestiach liturgii.

Myślę sobie: Któżby chciał takiego życia? Któż mógłby to znieść? Nic dziwnego, że Novus Ordo ma tak mało powołań do stanu duchownego i że ci, którzy dokonują tego wyboru są, generalnie, niskiej jakości. Dziękuję Bogu, że podjąłem decyzję taką, jaką podjąłem. Mimo utrapień związanych z codzienną walką z religią Novus Ordo, mogę przynajmniej powiedzieć, że jestem w codziennym i trwałym posiadaniu katolickiej wiary, dyscypliny, liturgii i pobożności.

Fragment z: "Most Holy Trinity Seminary Newsletter", January 2012. (1)

Tłumaczyła z języka angielskiego Iwona Olszewska

–––––––––––––––

sobota, 22 września 2018

Kapłan jest sługą Bożym, dlatego musi być bezżenny (I)



                        Bp. Tihamér Tóth

                               Dekalog

        O szóstym i dziewiątym przykazaniu

                           Rozdział XLIX

          O BEZŻEŃSTWIE KAPŁANÓW
     (CO PRZEMAWIA ZA CELIBATEM?)


                                                  I 

       Kapłan jest sługą Bożym, dlatego musi być bezżenny

1) Kapłan musi być bezżenny, żeby mógł całkowicie poświęcić się Bogu. ,,Nieżonaty troszczy się o to, co Pańskie jest, jakby się podobał Bogu. A żonaty troszczy się o rzeczy światowe, jakby się podobał żonie: i rozdzielon jest" (1 Kor 7,32).

 Dusza kapłana nie może być podzielona!

 Co oznacza nazwa ,,clerus"? --,,wylosowani, wybrani". Są wybrani. Skąd? Z tłumu, z codziennych więzów życia towarzyskiego, rodzinnego... Kto troszczy się o sprawy Chrystusa, kto wszystko czyni za Niego, kto jest Jego zastępcą, powinien przebywać na wyżynach. Kapłan przez doskonałe, wstrzemięźliwe życie powinien wznieść się nad lud, żeby według rozkazu Pana świecić, jak świeca umieszczona na świeczniku. Przez wstrzemięźliwe życie -- według słów Objawienia świętego Jana -- powinni kapłani upodobnić się do Baranka Bożego. ,,I widziałem: a oto Baranek stał na górze Syjon, a z nim sto czterdzieści i cztery tysiące mających Imię Jego i Imię Ojca Jego napisane na czołach swoich... ci chodzą za Barankiem gdziekolwiek idzie... albowiem bez zmazy są przed stolicą Bożą" (Ap 14,1.4.5).

 Tak, kapłan katolicki powinien być bezżenny, żeby mógł całkowicie służyć Bogu.

2) Powinien być bezżenny jeszcze i z tego powodu, by mógł pośredniczyć między Bogiem a ludźmi.

 Jeśli już o żydowskich kapłanach wspomina Pismo święte: ,,Między przedsionkiem a ołtarzem będą płakać kapłani, słudzy Pańscy, a będą mówić: Przepuść, Panie, przepuść ludowi Twemu, a nie daj dziedzictwa Twego na hańbę" (Joel 2,14), to słowa te tym bardziej odnoszą się do chrześcijańskiego kapłana.

 Święty Grzegorz z Nazjanu w jednym ze swoich pism mówi, by nikt nie ważył się składać ofiary Mszy świętej, zanim siebie samego nie ofiaruje Bogu. Teraz powiem, jaki ma cel ofiara celibatu kapłanów! Przede wszystkim składa ją dla ofiary Mszy świętej! Spróbujmy odczuć ten przepotężny nastrój śpiewanej Mszy świętej! W wypełnionym po brzegi kościele, na czele rozmodlonego tłumu wiernych, przed Majestatem Bożym, u stopni ołtarza, wśród płonących świec stoi ubrany w symboliczne szaty kapłan. Jakiż to wspaniały widok! Spróbujmy w wyobraźni naszej wstawić w te ramy kobietę, żonę kapłana (Bracia, nie mam przez to zamiaru obrażać kobiet!), a natychmiast z tego wspaniałego obrazu, z majestatu kapłańskiego znika jakiś cudowny pierwiastek.

 Czyż nie czujemy w głębi duszy, że tego człowieka, nie można krępować ramami codziennego życia? Od człowieka, który tam na stopniach ołtarza śpiewa drżącym głosem w prefacji hymn 2000-letniej chwały Boga, który rozmodlonymi dłońmi wznosi do góry Syna Bożego, ukrytego pod postacią białej hostii, oczekujemy większego panowania nad sobą i poświęcenia, aniżeli od innych ludzi! W czasie Ostatniej Wieczerzy święty Jan, młodzieniec o kryształowo czystej duszy, skłonił swoją głowę na piersi Pana. Czy nie takim powinien być każdy kapłan, który co dzień powtarza misterium Ostatniej Wieczerzy? Czy kapłan nie powinien lśnić jak promień słoneczny, który się do nas uśmiecha przez kościelne witraże?!

 Tak, Bracia! Odczuwamy, jak subtelne są pragnienia Kościoła. Niechaj ręka, w której codziennie spoczywa święte Ciało Syna Bożego, nie obejmuje niczyjej dłoni, nawet dłoni żony. Te oczy, które ogniem rozpala olśniewająca bliskość Boga, niech nie zatapiając się w niczyich oczach, nawet w oczach żony! Usta, które codziennie Krew Syna Bożego barwi na rubinowo, niech nie dotykają niczyich ust, nawet ust żony! Niech nikt nie nazywa swoją duszy, która czuje tak bezpośrednią bliskość i miłość Chrystusową!

 Celibat kapłanów został ustanowiony przede wszystkim z myślą o Mszy świętej i ona to daje kapłanowi siłę do wytrwania w cnocie czystości. Ciekawe, że każdy z reformatorów religijnych, znosząc ofiarę Mszy świętej, znosił i celibat, który nie posiada znaczenia, skoro go nie można dotrzymać!

Bp. Tihamér Tóth ,,Dekalog" str. 491-493 (A Tizparancsolat, 1947 r.)

środa, 19 września 2018

Śmierć, wokół której panuje zmowa milczenia od 70 lat. On mógł zmienić bieg historii…

BISKUP STANISŁAW KOSTKA-ŁUKOMSKI
Nie wiem, jak potoczyłyby się losy Kościoła katolickiego w Polsce, gdyby nie zagadkowa śmierć bp. Stanisława Kostki Łukomskiego. Nie wiem, czy jego hipotetyczne prymasostwo mogłoby ocalić Kościół w Polsce w taki sposób, w jaki on sam ocalił przed zniszczeniem zaminowaną już przez Niemców łomżyńską katedrę.

Październik to miesiąc, w którym zawsze silnie nurtują mnie pytania dotyczące zmian, jakie zaszły w łonie Kościoła katolickiego w Polsce po roku 1945. Dlaczego właśnie w październiku? Bo w karty tego miesiąca na stałe wpisała się na wskroś tajemnicza śmierć polskiego biskupa, śmierć, która do dziś waży na losach Polski i Kościoła, śmierć, o którą nikt się nie głośno upomina.

POGRZEB PRYMASA AUGUSTA HLONDA

26 października 1948 r. ceremoniom pogrzebowym Prymasa Augusta Hlonda przewodniczył powszechnie uznawany za jego następcę biskup łomżyński Stanisław Kostka Łukomski, sekretarz Episkopatu Polski. Nikt wówczas nie podejrzewał, że dwa dni później umrze on w tym samym szpitalnym łóżku co dotychczasowy zwierzchnik polskiego Kościoła! Zaskakujące, nieprawdaż?

Ale po kolei. Nazajutrz po pogrzebie Prymasa Hlonda z Warszawy w kierunku Łomży wyruszył samochód, którym podróżowali: bp Stanisław Kostka Łukomski, ks. kanonik Henryk Kulbat oraz Aleksander Sokołowski, kierowca biskupa. Z nie do końca ustalonych przyczyn (nieoficjalna wersja mówi o podpiłowanej kierownicy) pojazd uderzył w drzewo rosnące tuż przy krawędzi szosy. Poszkodowanych opatrzono w szpitalu w Ostrowi Mazowieckiej.

Biskupa Łukomskiego odwieziono zaraz potem karetką do szpitala sióstr Elżbietanek w Warszawie (stukilometrowa podróż trwała aż cztery godziny!). Następnego dnia stan chorego nagle pogorszył się i biskup zmarł. Co ciekawe, kierowca biskupiego samochodu wkrótce zatrudnił się w strukturze Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego zajmującej się inwigilacją duchowieństwa. Zastanawia też fakt, że ks. Henryk Kulbat jakby „zapomniał” o całym zdarzeniu i nigdy publicznie nie wypowiedział się na jego temat, ani nie podniósł żądania wyjaśnienia wszystkich okoliczności śmierci biskupa! Co więcej, nie uczynił tego żaden inny oficjalny przedstawiciel Kościoła katolickiego, nawet po upadku tzw. komuny! [nie dziwi milczenie ze strony "kościoła" posoborowego, który dogadał się przecież z komunistami i tzw. "opozycją" w 1989 r. - przyp. Red. Tenete Traditiones]

Kim był biskup Stanisław Kostka Łukomski i komu mogło ewentualnie zależeć na jego śmierci? Jako zwolennik Narodowej Demokracji, a także przyjaciel Romana Dmowskiego i gen. Józefa Hallera, nigdy nie uznał porządku, jaki zapanował w Polsce po zamachu majowym 1926 r., a podczas obu okupacji i po zakończeniu II wojny światowej wspierał konspiracyjne ugrupowania ruchu narodowego.

Bp. Donald J. Sanborn: Zgubne skutki kompromisów z prekursorami Antychrysta.

Zgubne skutki kompromisów prekursorami Antychrysta

(Artykuł z czerwca 2011)

BP DONALD J. SANBORN


   Drodzy katolicy,

   Nieszczęście, o którym pogłoski krążyły już kilka miesięcy temu, w rzeczywistości wydarzyło się w maju. Nawiązuję do faktu formalnego przejęcia klasztoru w Cullman, w stanie Alabama przez diecezję Novus Ordo Birmingham. Według najnowszych wiadomości dwaj ostatni mnisi zostali pustelnikami, a "msze" prawdopodobnie będą odprawiane przez "księży" od św. Jana Kantego z Chicago, którzy celebrują łacińską mszę według rytu z 1962. W przeciągu czterech miesięcy od śmierci opata, cała posiadłość została oddana hierarchii Novus Ordo. Jest mi niezmiernie przykro ze względu na wielu, którzy przekazali temu klasztorowi w darowiźnie znaczne sumy pieniężne. Nie mieli świadomości, że ich czeki trafiły, ostatecznie, do Novus Ordo.

   Sprawa klasztoru w Cullman, jednakże, powinna być nauczką dla wszystkich. Otóż, wygląda to tak: jeśli uznajesz hierarchię Novus Ordo za hierarchię katolicką, to jest tylko kwestią czasu, kiedy znajdziesz się w ich "strefie wpływów". Konsekwencje logiczne takiej sytuacji są tak przemożne, iż nikt nie może się im oprzeć. Jeżeli ci ludzie, którzy zniszczyli naszą Wiarę są faktycznie przedstawicielami Chrystusa na ziemi i nauczają, rządzą oraz uświęcają Kościół w imię i z autorytetem Jezusa Chrystusa, wówczas aby pozostać katolikiem, trzeba podporządkować się ich władzy. Odstępowanie od takiej władzy, oddzielanie się od niej, lub choćby opieranie się w systematyczny i długoterminowy sposób, znaczy zostanie schizmatykiem. Oznacza to odcięcie się nie tylko od prawdziwego Kościoła Chrystusowego, ale też od Samego Jezusa Chrystusa i utracenie wszelkiej nadziei na zbawienie. Kierując się tą właśnie nieodpartą logiką, mnisi przyłączyli się do tego, którego postrzegali za autorytet Chrystusa w osobie miejscowego "biskupa" i podporządkowali się mu aktem uświadomionego posłuszeństwa.

   Ten sam los czeka każdego (i każdą własność), kto uznaje hierarchię Novus Ordo za prawdziwą i katolicką. Uśmiechająca się twarz Benedykta XVI, którą można zobaczyć w przedsionkach kaplic Bractwa Św. Piusa X, jest wizerunkiem człowieka, który pewnego dnia będzie posiadał i zarządzał budynkiem (1).

   Inna lekcja z wydarzeń w Cullman to niebezpieczeństwo "Latin-Mass-ism". Przez to określenie mam na myśli mniemanie, że jedynym celem naszej walki, która trwa już blisko pięćdziesiąt lat, jest powrót tradycyjnej łacińskiej Mszy do naszych parafii.

   ,,Mniemanie to jest absolutnie fałszywe. Liturgia i dyscyplina Kościoła w ogólności jest po prostu wyrażeniem dogmatu. Liturgia i dyscyplina zmieniają się istotnie tylko wtedy jeśli dogmat zostanie zasadniczo zmieniony. Toteż nasza najistotniejsza walka skierowana jest przeciw nowym dogmatom, a zwłaszcza przeciw ekumenizmowi, który jest przyczyną wszystkich – dogmatycznych, liturgicznych i dyscyplinarnych zmian Vaticanum II. Jednakże, są i inne błędy, które muszą zostać usunięte poza mury Kościoła katolickiego: biblijny racjonalizm, ewolucja dogmatu (znany też jako historycyzm) i współczesna subiektywistyczna filozofia (na przykład, fenomenologia). Modernistyczne seminaria i uniwersytety są przesycone tymi truciznami. Ponadto konieczne jest wykorzenienie Nowej Mszy oraz wszystkich zreformowanych sakramentów i przywrócenie pierwotnego, rzymskiego rytu. Niezbędne jest przywrócenie katolickiego małżeństwa i zlikwidowanie drwin, jakie sobie z niego w Novus Ordo czynią udzielając fałszywych unieważnień. Sztuczna kontrola urodzeń, tak szeroko rozpowszechniona wśród katolików Novus Ordo musi zostać wykorzeniona i potępiona i to nie tylko w teorii, ale też w praktyce. Należy odmówić udzielania sakramentów tym, którzy dopuszczają się w praktyce tych perwersyjnych i morderczych czynów. Musi zostać przywrócona dyscyplina wśród duchowieństwa; nauka w seminariach musi powrócić do poprzedniego stanu, do norm i praktyk sprzed Vaticanum II. Życie zakonne musi zostać gruntownie zreformowane. Buntownicze zakonnice, które nie noszą żadnych habitów muszą zostać wydalone z klasztorów. Księża muszą znów zostać nakłonieni do noszenia kapłańskich strojów na ulicach i plebaniach. 

wtorek, 18 września 2018

Dodatek II - Herezja: grzech a przestępstwo

Obraz może zawierać: 5 osób, uśmiechnięci ludzie, ludzie stoją i tekst


Dodatek 2

Herezja: grzech a przestępstwo


Kilku autorów wysunęło następujący zarzut: Nikt nie może stać się prawdziwym heretykiem o ile władza Kościoła najpierw nie ostrzegła albo nie upominała go, że odrzuca dogmat. Dopiero wtedy można mówić o jego "uporczywości" (zawziętości trwania w błędnym przekonaniu) wymaganej do zarzucenia mu herezji. Nikt nie upomniał posoborowych papieży z powodu ich błędów, więc nie można im zarzucać uporczywości. Dlatego nie mogą być prawdziwymi heretykami.

W tej argumentacji nastąpiło pomieszanie rozróżnienia, jakie znawcy prawa kanonicznego czynią między dwoma aspektami herezji:

1) Moralnym: herezja jako grzech (peccatum) naruszający prawo Boże.

2) Kanonicznym: herezja jako przestępstwo (delictum) naruszające prawo kanoniczne.

Rozgraniczenie moralno/kanoniczne łatwo jest wychwycić porównując go do aborcji. Przerwanie ciąży można rozważać z dwóch punktów widzenia:

1) Moralnego: Grzech przeciwko Piątemu Przykazaniu skutkujący utratą łaski uświęcającej.

2) Kanonicznego: Przestępstwo przeciwko kanonowi 2350.1 Kodeksu Prawa Kanonicznego skutkujące automatyczną ekskomuniką.

W przypadku herezji, ostrzeżenia odnoszą się tylko do kanonicznego przestępstwa herezji. Nie są one wymagane jako warunek popełnienia grzechu herezji naruszającego prawo Boże.

Kanonista Michel przedstawia nam jasne rozróżnienie: "Uporczywość niekoniecznie obejmuje długotrwałą zatwardziałość heretyka i upomnienia Kościoła. Warunek zaistnienia dla grzechu herezji to jedno; warunek dla zaistnienia kanonicznego przestępstwa herezji, karalnej przez prawo kanoniczne, to drugie" (Michel, "Hérésie", w DTC, 6, 2222).

To właśnie publiczny grzech herezji papieża dokładnie w tym sensie pozbawia go władzy Chrystusa. "Jeśli rzeczywiście taka sytuacja by się zdarzyła" – powiedział kanonista Coronata – "to on [rzymski Papież] z mocy prawa Boskiego, odpadłby z urzędu i to bez żadnego wyroku".


poniedziałek, 17 września 2018

Bp. Oliver Oravec: Najczęściej stawiane nam zarzuty. Prawda o Kościele.

PRAWDA O KOŚCIELE

BP OLIVER ORAVEC

––––

Najczęściej stawiane nam zarzuty:


a) "nie wierzycie w papieża"

   Jest to zarzut tych, którzy nas w ogóle nie znają. Zawsze broniliśmy doniosłości urzędu papieskiego i nie chcemy dopuścić, aby urząd ten był obsadzony przez zwodziciela oraz człowieka, który niszczy Tradycję Kościoła. Kto uważnie czyta treść tej książki widzi, że często sięgamy do nauczania papieży z przeszłości. Nigdy nie zwątpiliśmy w tę bosko-ludzką instytucję ustanowioną przez Pana Jezusa Chrystusa, jaką jest Papiestwo. Mamy pełne prawo kwestionować prawowitość osobnika, który nie będąc katolikiem nielegalnie okupuje ten urząd. W przeszłości Kościół miał tzw. antypapieży, którzy dostali się na papieski tron w nielegalny sposób. Mieliśmy w Kościele wielkich świętych (Wincenty Ferreriusz), którzy przez wiele lat popierali nieprawdziwych papieży. Zawsze wierzyliśmy, że papież musi być przede wszystkim katolikiem, a nie heretykiem. Nigdy w historii Kościoła nie mieliśmy na papieskim tronie heretyków, jakimi byli ostatni czterej "papieże"...

   Były w Kościele okresy, gdy kardynałowie z różnych politycznych przyczyn nie chcieli wybrać papieża, były również wieloletnie okresy, kiedy Kościół nie miał papieża, a mimo to funkcjonował. Były też okresy gdy antypapieże wiele lat nielegalnie zasiadali na tronie papieskim. Kodeks Prawa Kanonicznego (Codex Iuris Canonici) z roku 1917 w kanonach 100 i 102 dopuszcza aż 99 letni okres bez papieża i również w czasie tak długiej absencji papieskiej urząd papieski nadal by istniał. Kanon 102 mówi ogólnie, że gdyby jakiś urząd (osoba moralna) nie był obsadzony ponad 99 lat, wtedy taki urząd przestałby istnieć. [Ponieważ jednak urząd papieski jest z ustanowienia Bożego, należy teoretycznie stwierdzić w oparciu o dawniejsze prawodawstwo kościelne, że nawet po tak nieprawdopodobnie długim okresie Sede vacante Stolica Apostolska (urząd św. Piotra czyli prymat papieża) jako osoba moralna nie przestałaby istnieć]. (1)

niedziela, 16 września 2018

x. Kevin Vaillancourt: Czy Summorum Pontificum rzeczywiście jest wyrazem Tradycji katolickiej?

Czy Summorum Pontificum rzeczywiście jest wyrazem Tradycji katolickiej?

KS. KEVIN VAILLANCOURT


Dnia 14 września 2007 roku, wejdzie w życie najnowsze motu proprio Benedykta XVI. Summorum Pontificum to długo oczekiwane ogłoszenie tego, co nazywałem "indultem powszechnym", udzielający każdemu kapłanowi na świecie pozwolenia na odprawianie łacińskiej Mszy według Mszału z 1962 roku bez specjalnego zezwolenia miejscowego biskupa. Aż do 7 lipca 2007 roku tj. do ogłoszenia tego dokumentu, wymagania dokumentów Quattuor abhinc annos z 1984 i Ecclesia Dei z 1988 (oba autorstwa Jana Pawła II) pozostawiały decyzję o pozwoleniu na odprawianie łacińskiej Mszy (na prośbę wiernych) biskupowi miejsca (jeśli się do tej prośby przychylił). Po 7 lipca, sytuacja się zmieniła. Jak stwierdza kardynał Barbarin, arcybiskup Lyonu: "Jedynym nowym elementem w Summorum Pontificum jest decyzja uwzględnienia próśb wiernych, zależna odtąd od władzy duchownych". Choć – jak się później przekonamy – nie jest to do końca prawdą, to jest wyrazem wspólnej myśli tych wszystkich, którzy są zaniepokojeni nowymi regułami dotyczącymi łacińskiej Mszy. Dostrzegają oni, że Summorum Pontificum umieszcza Ecclesia Dei na nowym poziomie: tzn., każdy kapłan może odprawić łacińską Mszę kiedykolwiek zechce bez ubiegania się o specjalne zezwolenie, a wierny może uczestniczyć w tych Mszach bez konieczności składania petycji. Gdyby tylko wszystko było tak proste jak to powyżej opisano, niestety w związku z tym dekretem pojawia się o wiele więcej kwestii niż zwykłe przyznanie powszechnego pozwolenia na odprawianie łacińskich Mszy. Poniżej przedstawiam wyjaśnienie kilku głównych punktów motu proprio, wolne od jakiejkolwiek subiektywnej euforii, wykazujące, że Summorum Pontificum to tak naprawdę zasłona dymna, przed którą już od dłuższego czasu ostrzegałem ludzi.

W dniach i tygodniach po ogłoszeniu motu proprio, ludzie na całym świecie zaniepokojeni zastanawiali się nad skutkami tego dokumentu. Większość przywitała to wydarzenie jako "zwycięstwo łacińskiej Mszy", a nawet "uwolnienie łacińskiej Mszy" z więzów, które uniemożliwiały jej publiczne odprawianie po wprowadzeniu Novus Ordo Missae Pawła VI. Kardynał Karl Lehmann, przewodniczący niemieckiej konferencji biskupów, udzielił takiego ciekawego komentarza: "Mam nadzieję, że ludzie ze wszystkich stron zdołają skłonić «gorące głowy» ku bardziej umiarkowanemu stanowisku". "Gorące głowy" to ci, którzy przedkładają wyłączne odprawianie łacińskiej Mszy pomimo, że – jak to również zauważył kardynał – "liczba chrześcijan, katolików, którzy gustują w tradycyjnej formie nie jest tak wielka". Niektórzy wyrażali zastrzeżenia odnośnie motu proprio. Był wśród nich biskup Luca Brandolini, biskup Sora-Aquino-Pontecorvo: "Ten dzień jest dla mnie dniem smutku. Mam ściśnięte gardło i nie potrafię powstrzymać łez. Ale, będę posłuszny... Jednakże nie mogę ukryć zmartwienia z powodu odłożenia na bok jednej z najważniejszych reform Drugiego Soboru Watykańskiego... Jako kapłan, biskup i człowiek przeżywam najsmutniejszy dzień mojego życia". Abe Foxman z żydowskiej Ligi Przeciwko Zniesławieniu wyraził swe "skrajne rozczarowanie i głęboką obrazę" na wieść o promulgacji motu proprio, nazywając go "teologicznym regresem w życiu religijnym katolików i ciosem dla stosunków katolicko-żydowskich". "Wygląda na to" – napisał Foxman – "że Watykan zdecydował się zadowolić prawicową frakcję w Kościele, która odrzuca zmianę i pojednanie". Jednak w przededniu promulgacji (6 lipca), watykańskie Biuro Prasowe wysunęło propozycję zaradzenia tej uwadze stwierdzając, że obraźliwa dla Żydów Modlitwa z liturgii Wielkiego Piątku (wzywająca do modlitwy w intencji "wiarołomnych żydów") została wyeliminowana przez Jana XXIII w 1959 roku, całe trzy lata przed wejściem w życie Mszału z 1962 roku. Biuro Prasowe szybko dodało tę uwagę: "Usunięte zostały również podobne formuły za nawracających się z bałwochwalstwa, islamu lub heretyckiej sekty".

Teraz, gdy minęło już dość czasu, aby wyciszyła się podobna retoryka, konferencje biskupie w różnych miejscach na całym świecie wydały dokumenty wyjaśniające jak Summorum Pontificum będzie stosowane na ich terenach. Zauważcie, że według koncepcji kolegialności wprowadzonej przez Vaticanum II, biskupi są współrządcami w neokościele, dlatego to od nich będzie zależeć ustalanie własnych reguł na swoich terenach, bez względu na to, co "powszechny indult" zdawałby się implikować w umysłach niektórych ludzi. Te dokumenty pochodzące od ludzi, którzy przeczytali i przestudiowali całe motu proprio dają nam wspaniały wgląd w sposób, w jaki będzie ono egzekwowane: nie będzie to po prostu część dotycząca "uwolnienia" łacińskiej Mszy, lecz cała reszta, która dotyczy korzystania z łacińskiej Mszy w soborowym kościele zgodnie z jego nauczaniem, a w szczególności w nawiązaniu do towarzyszącego motu prioprio listu komentarza napisanego przez Benedykta XVI. Dobrze zrobimy, jeśli rzeczowo przestudiujemy oba dokumenty w całości. W ten sposób stanie się oczywiste, że powstała w niektórych kręgach euforia nie znajduje dobrego uzasadnienia.

sobota, 15 września 2018

Ks. Anthony Cekada: Pułapka mszy Motu proprio

Pułapka mszy Motu proprio

KS. ANTHONY CEKADA


Ratzinger "uwalnia" Mszał ′62 roku. Witajcie w jego wielobarwnej tęczy...

"...oznaka tożsamości... ten sposób spotkania ...najlepiej do niego dopasowany..." "...sfera sacrum, która tak ich przyciąga..."
Benedykt XVI, List do Biskupów z okazji publikacji Motu proprio

"Uprawniona różnorodność i odmienne wrażliwości, zasługujące na szacunek... Ożywione Duchem, który łączy w jedno wszystkie charyzmaty"
Jan Paweł II, wypowiedź na temat tradycyjnej Mszy, skierowana do Bractwa Św. Piotra

"...wszystko w ich systemie wyjaśniają dwa słowa: potrzeba i konieczność"
Papież św. Pius X, o modernistach i sakramentach, Pascendi

7 lipca 2007 Benedykt XVI wydał Summorum Pontificum, długo oczekiwane Motu proprio zezwalające na szersze niż dotychczas używanie tradycyjnej łacińskiej Mszy w wersji z 1962 roku. Nie było to z jego strony żadną niespodzianką. Jeszcze jako kardynał, Joseph Ratzinger wielokrotnie wypowiadał się w przychylnym tonie na temat starej Mszy.

Oto kilka znamiennych postanowień zawartych w Motu proprio i towarzyszącym mu liście:

• Nowa Msza ogłoszona przez Pawła VI jest "zwyczajnym" wyrazem zasady modlitwy (Lex orandi) natomiast wersja starej Mszy Jana XXIII jest jej "nadzwyczajnym" wyrazem. Są to "dwie formy tego samego Rytu Rzymskiego". (Motu proprio, Art. 1).

• Każdy ksiądz może używać Mszału Rzymskiego ogłoszonego przez "bł. Jana XXIII" w mszach prywatnych. (Motu proprio, Art. 2).

• W parafiach, w których istnieje stabilna grupa wiernych "przywiązanych do wcześniejszych tradycji liturgicznych" proboszcz powinien chętnie przyjąć ich prośbę o odprawianie Mszy w rycie Mszału Rzymskiego ogłoszonego w 1962 (Motu proprio, Art. 5, par. 1).

• Takie celebracje mogą mieć miejsce w dni powszednie, „podczas gdy w niedzielę i święta może odbywać się jedna taka Msza”. (Motu proprio, Art. 5, par. 2).

• Czytania mogą odbywać się w języku narodowym. (Motu proprio, Art. 6).

• Na prośbę wiernych można używać starych rytów podczas ślubów i pogrzebów (Art. 5, par. 3), a proboszcz może wyrazić zgodę na użycie starego rytuału również przy sprawowaniu innych sakramentów. (Art. 9, par. 1).

• Biskup diecezjalny może erygować "parafię personalną" dla celebracji według starej formy rytu. (Art. 10).

• Nowa i stara Msza to nie "dwa ryty", lecz raczej podwójne użycie jednego i tego samego rytu. (List do Biskupów).

• Stary Mszał nie został "nigdy prawnie zniesiony i w konsekwencji, co do zasady, był zawsze dozwolony".

• Obie formy rytu mogą się "wzajemnie ubogacać".

• Nowi święci i niektóre z nowych prefacji "powinny zostać uwzględnione w starym Mszale".

• Nie ma "żadnej sprzeczności" pomiędzy starym a nowym wydaniem Mszału Rzymskiego.

• Kapłani wspólnot przywiązanych do starszej Formy "nie mogą z zasady wykluczać odprawiania liturgii zgodnie z nowymi księgami".

Tak więc, gdy nastała w końcu "Msza Motu proprio", cóż nam z nią zatem czynić wypada?

Oto kilka wstępnych przemyśleń.

piątek, 14 września 2018

Papież Grzegorz XVI, Absurdalność i szkodliwość reform

Papież Grzegorz XVI
 ENCYKLIKA MIRARI VOS potępiająca liberalizm 

,,Absurdalność i szkodliwość reform"
,,Jeżeli zgodnie ze sformułowaniem Ojców Soboru Trydenckiego, jest jasne, że: "Kościół został pouczony przez Jezusa Chrystusa i jego apostołów i dotąd Duch Święty naucza go wszelkiej prawdy", to jest absurdalne i wielce dlań szkodliwe domagać się w nim jakiegoś odrodzenia i reformy rzekomo potrzebnej do jego własnego ocalenia czy wzrostu, jakby to Kościół mógł ulegać zaciemnieniu, zbłądzeniu lub tym podobnym brakom, takim właśnie wydaje się nowatorom, którzy zamierzają położyć fundamenty pod jego nową czysto ludzką instytucję, i w konsekwencji dokonać tego czym właśnie brzydzi się św. Cyprian, to jest: "Kościół, dzieło Boskie w dzieło ludzkie zamienili". Niech się zastanowią, ci którzy żywią takie zamiary, że według świadectwa św. Leona, jednemu tylko Biskupowi Rzymskiemu powierzono znosić ustawy kanoniczne, tylko on sam a nie jakaś osoba prywatna ma prawo wyrokować o ustawach swoich poprzedników, aby jak pisze św. Gelazy: "rozważać postanowienia kanonów, i oceniać nakazy poprzedników, odnośnie do tego co jest konieczne w danym czasie do odnowienia Kościoła, aby to co wymaga zwolnienia po odpowiednim rozważeniu zostało skorygowane"

DEKLARACJA IDEOWO-POLITYCZNA STRONY TENETE TRADITIONES


W imię Boga Wszechmogącego, w Trójcy Świętej Jedynego,

Niosąc się z zamiarem dbałości o zachowanie kultury, tradycji i historii Polski oraz krzewienie ich wśród młodego pokolenia naszych Rodaków, pomni naszych ponad tysiącletnich dziejów związanych z chrześcijaństwem, mając na względzie przynależność do kręgu łacińskiej cywilizacji europejskiej, a także mając świadomość, że Święta Religia katolicka jest jedynym fundamentem, na którym wszystko inne musi się opierać, a także wyznacznikiem, który musi mieć wpływ na wszystkie inne dziedziny naszego życia i jasno wyznaczać kierunek naszego działania, także w sferze społecznej i politycznej oraz wiedząc, że nie uda się wprowadzić społecznego panowania Jezusa Chrystusa, mówiąc wyłącznie o samej tylko Religii, zapominając przy tym o jej wpływie społecznym i politycznym, a także o aspektach niezwiązanych z nią bezpośrednio, jednak z niej wynikających, mających istotne znaczenie w życiu społecznym i politycznym Narodu, który ma być Narodem katolickim, w tym szczególnym  historycznie roku, w którym już za niespełna miesiąc obchodzić będziemy setną rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości po 123 latach zaborów - 7 października 1918 r., mając nadzieję na ponowne, z Bożą pomocą, rychłe odzyskanie niepodległości przez naszą umiłowaną Ojczyznę, po trwającym już ponad 79 lat okresie rozbiorów, biorąc na siebie pełną odpowiedzialność za losy naszej Ojczyzny, niniejszym oświadczamy i ogłaszamy, co następuje:

1. Jesteśmy katolikami nie tylko dlatego, że Polska jest katolicka [...], ale dlatego, że wierzymy, iż [Kościół katolicki] jest Kościołem ustanowionym przez Boga. ~ Jan Mosdrof, Wczoraj i jutro, 1938 rNaród nasz zawsze był i na wieki pozostać musi Narodem katolickim, ponieważ Katolicyzm jest jedyną Religią przez Boga objawioną i prawdziwą, mogącą zapewnić szczęście doczesne i wieczne wszystkich członków Narodu. Tym samym konsekwentnie i niepodległe Państwo Polskie musi być państwem katolickim w pełnym znaczeniu tego słowa, tj. państwem wyznaniowym, realizując swą misję dla dobra ogólnego Narodu, we współpracy i jedności z Kościołem Świętym. Religią państwową i panującą musi być Święta Wiara Rzymskokatolicka ze wszystkimi jej prawami i przywilejami. Prawo państwowe we wszystkim opierać się musi na niezmiennym prawie Bożym - przyrodzonym i nadprzyrodzonym, które jest jedynym gwarantem odwiecznego łacińskiego ładu i porządku. Tylko katolicka nauka społeczna i państwo kierujące się w swym działaniu zasadami chrześcijańskiej moralności i prawem naturalnym jest w stanie zapewnić całemu Narodowi spokojny i bezpieczny byt w prawdzie, sprawiedliwości i prawdziwym chrześcijańsku pokoju. 

Odrzucamy i potępiamy, wraz z Kościołem Świętym, ideę "państwa świeckiego", czyli rozdział Kościoła od Państwa, jako jeden z najbardziej zgubnych, zatrutych owoców demoliberalnej, żydomasońskiej  rewolucji. Potępiamy też powszechny błąd "tolerancji religijnej", czyli zrównania w prawach i przywilejach prawdziwej Religii, ze wszystkimi fałszywymi religiami. Tylko Wiara katolicka ma prawo do publicznego wyznawania i praktykowania. Za Katolicyzm uznajemy wyłącznie to, co pod tym pojęciem uznawane było niezmiennie przez dwa tysiąclecia i co znali pod nim nasi przodkowie, którzy tę Wiarę przed wiekami przyjęli i za nią walczyli, oddając bohatersko swe życie, a także wydając na świat wielu wielkich Świętych i błogosławionych Kościoła katolickiego. Stanowczo zaś odrzucamy to, co dziś pod katolicyzm się podszywa, a co stanowi zgubę duchową i moralną dla naszego Narodu. Katolickie Państwo Narodu Polskiego nie może mieć nic wspólnego z modernistycznym Neokościołem.

2. Prawy porządek chrześcijańskiego miłosierdzia nie zabrania prawowitej miłości Ojczyzny, ani nacjonalizmu; przeciwnie, kontroluje on go, uświęca i ożywia ~ Papież Pius XI, Caritate Christi Compulsi, 1932 r. My, nacjonaliści polscy, świadomi swej roli i swych obowiązków, wynikających z przykazania miłości Boga i bliźniego, pragniemy swą pracą i poświęceniem przyczynić się do rozwoju wspólnoty narodowej Polaków. Nasze działania opieramy wyłącznie na zasadach wynikających z niezmiennej i nieomylnej nauki Kościoła katolickiego. Naród uznajemy za najwyższą doczesną wartość. Dobrem najwyższym i absolutnym w wymiarze zarówno prywatnym, jak i publicznym może być jedynie sam Bóg, który jest wartością trwałą, niezależną od biegu dziejów. Jest jedynym źródłem norm i praw kształtujących życie jednostki i wspólnoty. Kościół Święty, Matka Nasza - Mistyczne Ciało Chrystusa - jest jedynym ziemskim pośrednikiem w relacji między Bogiem a człowiekiem, przez samego Boga ustanowionym, a więc również w stopniu społecznym, narodowym jest On prawowitym nauczycielem Narodu i strażnikiem przestrzegania przezeń praw Bożych, które stoją ponad każdym ludzkim prawem. Głos Kościoła jest więc głosem Boga i Jego orzeczenia mają zawsze decydujący i ostateczny charakter. Przez nacjonalizm rozumiemy wszelkie działanie mające na celu obiektywne dobro Narodu, nie zaś w każdym przypadku realizowanie jego subiektywnej woli. Przez Naród rozumiemy nie tylko wszystkich obecnie żyjących Polaków, lecz także wszystkie pokolenia przeszłe i przyszłe, które stanowią jedną wspólnotę narodową i mają jeden cel doczesny i wieczny.

Odrzucamy fałszywy rewolucyjny nacjonalizm, polegający na uznaniu Narodu za jedyne dobro najwyższe, będące nim samo w sobie oraz jako jedynego i najwyższego suwerena, który może sam o sobie stanowić we wszystkich sprawach; ignorując, lekceważąc lub odrzucając przy tym Boga i Jego Prawo, na którym winno opierać się życie społeczne i narodowe, a także nauczanie oraz kierownictwo duchowe i moralne ustanowionego przez Niego Kościoła. Wolność Narodu, podobnie jak osobista wolność indywidualna każdego człowieka, polega na wolności w dążeniu do obiektywnej Prawdy i dobra, i jest ściśle ograniczona zasadami Prawa Bożego, moralnego oraz naturalnego.