Św. Pius X, Papież i Wyznawca, którego święto obchodziliśmy wczoraj. |
Można więc przypuszczać, że Roncalli również nie wierzył w nieomylność kanonizacji, i nie uznawał św. Piusa X za świętego. W przypadku modernistów, nie ma w tym nic nadzwyczajnego. Wg. ich doktryny, wiara rodzi się z przeżywania, z uczucia religijnego, a więc po śmierci Piusa X, dla niektórych żyjących wówczas ludzi, mógł być on świętym, i wówczas rzeczywiście nim był. Natomiast dziś, po ponad 100 latach, można by już w zasadzie stwierdzić, że nie jest on świętym. Nie zdziwiłbym się więc, gdyby Bergoglio, lub któryś z jego następców na okupacji Stolicy Apostolskiej, "odwołał" niektóre "niewygodne" kanonizacje, i rzeczywiście stwierdził, że dana osoba już nie jest świętym. Byłoby to logiczną konsekwencją modernizmu. Roncalli oczywiście nie odważył się tego zrobić, bo wówczas było zdecydowanie za wcześnie, rewolucja dopiero kiełkowała, a takim aktem mógłby całkowicie się skompromitować, zostać zmuszonym do abdykacji, lub większość konserwatywnych kardynałów wybrała by wtedy innego (być może prawdziwego) Papieża, i mielibyśmy wówczas dosłowną powtórkę wielkiej schizmy zachodniej. Jednak dziś, w czasach Bergoglio, nie ma już prawdziwych, katolickich kardynałów, ani nawet jednego katolickiego biskupa czy kapłana w modernistycznym neokościele (najbliżej do katolicyzmu, ma chyba pan "abp" Vigano, ale niestety, wciąż boi się jednoznacznie przekroczyć "cienkiej, czerwonej linii"). Nie ma więc nikogo, kto mógłby postawić opór. Wracając natomiast do abp. Lefebvre, to oczywiście, w tym zdaniu miał on rację. Ponieważ kanonizacje są nieomylne. I działa to zawsze, bez żadnych wyjątków. Więc tak samo, odwracając sytuację, zgodnie z zasadą analogii: jeśli papież kanonizował jakiegoś świętego, nie może przyjść jakiś biskup czy bractwo i oświadczyć, że ów święty nie jest / przestaje być świętym. Tak, więc lefebryści, zgodnie z zasadą niesprzeczności, powinni modlić się dzisiaj do "św." Jana XXIII, "św." Pawła VI, "św." Jana Pawła II oraz innych, nowych "świętych", skoro uznają pana Jerzego Bergoglio za papieża.
Dokładnie odwrotnie robią jednak lefebryści, i inni pseudo-tradycjonaliści, którzy z jednej strony rzekomo "uznają" soborowych i posoborowych pseudo-papieży, a z drugiej strony odrzucają ich nieomylne Magisterium, którzy niczym protestanci, stawiają swój osąd, ponad nieomylny osąd Kościoła ("hierarchii", którą uznają za prawowitą, a więc powinni być jej posłuszni). Sami decydują sobie kto jest dla nich "Świętym" (np. O. Maksymilian Kolbe czy o. Pius z Pietrelciny) a kto nie jest (np. Josemaría Escrivá, Roncalli, Montinii, Wojtyła etc). Są więc modernistami, gdyż stawiają wyżej swoje własne preferencje, odczucie i przeżywanie Wiary (ci "święci", którzy są zgodni z ich oczekiwaniami, z ich wzorem świętości, ich duchowością, charyzmatem etc., mogą być i są świętymi, i wówczas "kanonizacja" wg. ich własnej oceny jest ważna, a ci którzy odbiegają od tego wzorca, nie mogą być, i wówczas "kanonizacja" jest "wątpliwa" lub nieważna. To czysty modernizm).
Właśnie to jest największym problemem lefebrystów i tych wszystkich pseudotradycjonalistów, którzy opierają się na osobie i "autorytecie" abp. Lefebvre, gdyż w ten sposób ("uznając" soborowych i posoborowych "papieży", ale nie uznając ich nauczania, reformy liturgicznej a zwłaszcza aktów nieomylnego Magisterium, jakim są kanonizacje) odrzucają nieomylność kanonizacji, a więc wprost negują nieomylność Papieża i Kościoła. W ten sposób zachowują się, de facto, jak protestanci czy moderniści, i sami również, w nie mniejszym stopniu niż jawni moderniści, szkodzą Kościołowi. Są o tyle gorsi, że udając integralnych katolików, strojąc się w stare szaty i zasłaniając "tradycją katolicką", zwodzą wielu naiwnych ludzi, którzy im zaufali, mając ich za autentyczny bastion Wiary przeciw modernizmowi, zgodnie z nauczaniem św. Piusa X, którego zdradziecko i zwodniczo, obrali sobie za patrona, mając w rzeczywistości w głębokim poważaniu naukę i dziedzictwo duchowe i intelektualne tego świętego Papieża. Dziś, gdy mówią oni wprost, że kanonizacje dokonane przez (wg. nich) prawdziwego, ważnie wybranego i pełniącego urząd papieża, można porównać do "rozdawania Oskarów", że nie mają one żadnej mocy i będą mogły w przyszłości zostać zrewidowane, że Wojtyła "to żaden święty" [co jest faktem, ale tylko dlatego, że Bergoglio to ŻADEN PAPIEŻ], zapewne również zostali by uznani za "podejrzanych o modernizm" i postawieni w stan oskarżenia przed św. Oficjum, zupełnie jak dawniej Roncalli.
Niektórzy twierdzą, że nie wiadomo do końca jaka jest prawda, że "trzeba słuchać bardziej Boga niż ludzi" a dopiero na Sądzie Ostatecznym dowiemy się, kto jest zbawiony, a kto potępiony. W ten sposób łatwo popaść w relatywizm, lub stwierdzić że niemożliwe jest obecnie trwanie w Prawdzie, bo dopiero po śmierci okaże się, co było prawdą lub nie. Mamy jednak naukę Kościoła Świętego, która jest niezmienna i nieodwołalna, i którą musimy w całości (integralnie) zachować i przestrzegać. Musimy zachować integralność Wiary katolickiej, zwłaszcza Wiarę w Nieomylność i Niezniszczalność Kościoła katolickiego. "Albowiem kto nie wierzy, już został potępiony". Katolik musi wierzyć we wszystko, co Kościół katolicki do wierzenia podaje, nie może sam sobie wybierać co z tej nauki mu się podoba, a co nie... Dlatego jest niemożliwe aby posoborowa, nowa religia (Novus Ordo) była religią katolicką, a jej przedstawiciele byli katolickimi papieżami czy biskupami. Podobnie niemożliwe jest aby w zgodzie z zasadami Wiary, pozostawać w rozkroku między katolicyzmem a nową religią, czysto teoretyczne "uznawanie" struktur i władz tej religii, a jednocześnie traktowanie ich w praktyce tak, jakby w ogóle nie istniały, ciągłe samodzielne "przesiewanie przez sito Tradycji" całego nauczania rzekomej "hierarchii" włącznie z kanonizacjami świętych i innymi nieomylnymi aktami Magisterium etc. To w istocie prowadzi do czystego protestantyzmu i modernizmu, ubranego dla niepoznaki w stare katolickie szaty, po łacinie i w gęstych oparach kadzidła. Pamiętajmy, że to "Wiara rodzi się z autorytetu, a nie autorytet z wiary!".
Poniżej prezentujemy krótki, ale bardzo treściwy tekst, opracowany na podstawie m.in. Dogmatyki katolickiej x. J. Tylki z 1900 r. oraz Apologetyki czyli Dogmatyki fundamentalnej, x. M. Sieniatyckiego z 1932 r., o nieomylności Kościoła w kanonizacjach świętych, który powinien rozwiać wszelkie wątpliwości.
Św. Piusie X, który zwalczałeś herezję i stawiałeś jej opór, módl się za nami!
Michał Mikłaszewski, redaktor naczelny
Ojciec Święty Pius XII podczas ceremonii kanonizacji św. Piusa X, Rzym, 29 V 1954 r. |
Opr. Marius Marcoviensis
Teza: Kościół jest nieomylny w kanonizacji Świętych
Kanonizacja jest to uroczyste i ostateczne ogłoszenie przez Papieża kogoś za Świętego, tj. za znajdującego się w niebie i polecenie aby wszyscy wierni go czcili.
Tak więc kanonizacja zawiera trzy prawdy:
1) osoba kanonizowana jaśniała świętością;
2) obecnie przebywa ona w niebie, tzn. należy do Kościoła Tryumfującego;
3) dlatego też należy ją czcić i wzywać jej wstawiennictwa.
Kanonizacja i beatyfikacja mają tę wspólną cechę, że jedna i druga jest publicznym świadectwem wydanym przez Kościół o cnotach i chwale osoby przebywającej w niebie. Różnica zaś między kanonizacją a beatyfikacją polega na tym, że ta ostatnia nie jest definitywnym, lecz prowizorycznym sądem Kościoła o zbawieniu danej osoby i pozwoleniem, nie nakazem, na kult tej osoby i to zazwyczaj nie na kult powszechny lecz tylko w pewnych krajach i u pewnych narodów. Większość teologów uważa, że nieomylność Kościoła odnosi się do kanonizacji, nie do beatyfikacji, jakkolwiek są i tacy (wcale liczni), którzy dowodzą także nieomylności beatyfikacji.
Jednomyślna opinia teologów katolickich głosi, że kanonizacja jest aktem nieomylnym. Zdanie przeciwne wielu wybitnych teologów uważa za heretyckie (tak np. Valentia, Ariaga). Papież Benedykt XIV wyraża na temat takiego zapatrywania następujący osąd: "Jeżeli nie jest herezją, to w każdym razie jest to zdanie nierozważne, które gorszy cały Kościół, krzywdę wyrządza Świętym, trąci herezją; i ten zasługuje na najcięższe kary, kto by śmiał twierdzić, że Papież zbłądził w tej lub owej kanonizacji". (De Servorum Dei canonisatione et beatificatione, L. 1, c. 42, n. 10. 12).
Przeciwko nieomylności kanonizacji występują protestanci i w ogóle wszyscy niedowiarkowie. W XVIII w. znanym przeciwnikiem nieomylności papieskiego aktu kanonizacyjnego był niejaki Launoy, którego zarzuty odparł w swym wiekopomnym dziele wspomniany już papież Benedykt XIV.
Kościół używa przy kanonizacji formuł: "Postanawiamy, ogłaszamy, określamy", które to formuły są podobne do tych, jakich używa, kiedy ogłasza dogmaty, a więc wykluczają one możliwość pomyłki.
Nieomylność kanonizacji potwierdzają teologowie; np. św. Tomasz mówi: "...Trzeba wierzyć, że i w tych rzeczach Kościół nie może błądzić" (Quodl., IX, a. 16). Suarez zaś pisze: "Nie wolno wiernym wątpić o chwale Świętego kanonizowanego; tego bowiem bezwarunkowo zakazują Papieże" – i dodaje, że przeciwne zdanie jest "bezbożne i nierozważne". Inni jak Tanner, Torres itd. sądzą, że teza ta jest prawdą wiary.
Nieomylność kanonizacji wynika z nieomylności Kościoła, gdyż Kościół nie może orzec nic takiego, co by było przeciwne wierze i dobrym obyczajom. A to miałoby miejsce, gdyby przez pomyłkę zaliczył w poczet Świętych człowieka nie odznaczającego się świętością, ale splamionego występkami, których nie zgładził pokutą albo męczeństwem.
Cel Magisterium Kościoła wymaga nieomylności w tego rodzaju dekretach. Skoro celem nieomylnego Magisterium jest prowadzenie wiernych do zbawienia poprzez prawdziwy kult i naśladowanie przykładu cnót chrześcijańskich, to do zrealizowania tego celu wymagana jest nieomylność dekretów kanonizacyjnych, aby nikt nie mógł zarzucić Kościołowi, że ludzie których uważa za Świętych praktykowali fałszywy kult i nie byli wzorem cnót chrześcijańskich. Z tego powodu nie mogą być uznani za Świętych ludzie, którzy już to zaakceptowali fałszywy kult i błędną dyscyplinę (np. nowe ryty sakramentów i Kodeks Prawa Kanonicznego Neokościoła montiniańsko-wojtyliańskiego), już to nie praktykowali cnót chrześcijańskich (np. w wypadku zaakceptowania przez nich heretyckich doktryn pseudo-soboru o wolności religijnej i ekumenizmie, które sprzeciwiają się nadprzyrodzonej cnocie wiary) i na takim błędnym stanowisku trwali aż do śmierci bez wyraźnego znaku poprawy.
Gdyby ktoś zakwestionował nieomylność chociażby tylko jednej kanonizacji, to wówczas nie mógłby odeprzeć zarzutów ze strony protestantów odrzucających w ogóle kult Świętych. Skoro bowiem Kościół miałby rzekomo pobłądzić w jednej kanonizacji, to dlaczego nie w innych i kto by miał decydować o tym, które kanonizacje były prawdziwe, a które fałszywe. Decydowałby o tym prywatny osąd sprzeciwiający się orzeczeniom Kościoła, a to właśnie jest wybitnym znamieniem herezji protestanckiej.
Należy podkreślić, że niekiedy sami Papieże wyraźnie przy kanonizacjach zaznaczają, że są w tym akcie nieomylni (tak Sykstus IV w bulli kanonizacyjnej św. Bonawentury i w bulli kan. św. Dydaka; a także Pius XI i Pius XII).
Podsumowując: Wszyscy teologowie katoliccy uznają doktrynę o nieomylności kanonizacji za co najmniej teologicznie pewną. Niektórzy z nich powołując się na słowa papieży Piusa XI i Piusa XII uważają, że nauka o nieomylności aktu kanonizacyjnego jest pośrednio zdefiniowana (implicite definita) – tak np. I. Salaverri SI, De Ecclesia Christi, [w:] Sacrae Theologiae Summa, Vol. I, Madryt 1955, ss. 741-743, gdzie można znaleźć także wspomniane deklaracje ostatnich Papieży.
–––––––––––
Opracowano na podstawie: ks. J. Tylka, Dogmatyka katolicka, Tarnów 1900 (a); ks. M. Sieniatycki, Apologetyka czyli Dogmatyka fundamentalna, Kraków 1932; J. V. De Groot OP, Summa Apologetica de Ecclesia Catholica, Ratyzbona 1890; I. Salaverri SI, dz. cyt.; Christianus Pesch SI, Praelectiones Dogmaticae, Vol. I, Herder 1915 (b); Ad. Tanquerey, Synopsis Theologiae Dogmaticae Fundamentalis, Paryż-Tournai-Rzym 1959; G. Van Noort, Tractatus de Ecclesia Christi, Hilversum in Hollandia 1932; P. Minges OFM, Compendium Theologiae Dogmaticae Generalis, Ratyzbona 1923; etc. etc.
ZA: http://www.ultramontes.pl/Nieomylnosc_kanonizacji.htm
Św. Pius X: kolejne kroki na drodze ku świętości. |
Sądziłem, że to już dawno obalone z tym polskim pochodzeniem św. Piusa X...
OdpowiedzUsuńObalone? A kiedy i przez kogo?
Usuńhttps://web.archive.org/web/20200209190547if_/https://dzieje.pl/rozmaitosci/eksperci-pius-x-nie-mial-polskich-korzeni
UsuńPolak, czy nie, Św. Pius X powinien być duchowym Ojcem wszystkich wiernych katolików rozproszonych po świecie w tych przygnębiających czasach.
Polecam wszystkim wspaniały film, jedyną produkcję fabularną, o życiu świętego Papieża Piusa X, nakręconą we Włoszech w roku 1952 (tytuł oryg. "Gli uomini non guardano il cielo"). Wersja, którą udało mi się wczoraj odnaleźć ma napisy w języku angielskim (świetne tłumaczenie!).
Link do filmu: https://www.youtube.com/watch?v=YGD6sD0Fpgw
Pozdrawiam serdecznie
Joanna Szalewska
No cóż, nasuwa się pytanie, przez kogo te "badania" zostały zlecone, przez kogo były finansowane, i komu zależało na ich wynikach, co stawia w dość wątpliwym świetle ich rzetelność, bezstronność i autentyczność. Wiadomo że zarówno Włochom zależało zapewne na zachowaniu dotychczasowej, oficjalnej wersji, o czysto włoskim pochodzeniu Józefa Sarto - św. Piusa X, jak i stronie polskiej, niestety, zależało na utrzymaniu mitu o pierwszym i jedynym "Papieżu Polaku" - Wojtyle. Prawdy być może nie dowiemy się nigdy, bo dokumenty potwierdzające domniemaną polskość św. Piusa X zostały w chwili jego wyboru na Stolicę Apostolską skrupulatnie zniszczone z polecenia władz zaborczych. Patrząc jednak na jego wyraźnie Słowiańskie rysy twarzy, można z dużą dozą prawdopodobieństwa przypuszczać, że jednak to jest prawda, a nie (tylko) legenda. Oczywiście, niezależnie od pochodzenia, św. Pius X powinien być (jak każdy Papież) duchowym Ojcem wszystkich wiernych katolików rozproszonych po świecie, w każdych czasach, a zwłaszcza obecnych...
UsuńMateriały w języku włoskim:
Usuńhttps://parrocchiariesepiox.it/san-pio-x/biografia
M. in. genealogia rodziny Sarto, zdjęcie aktu małżeństwa rodziców Piusa X.
A skąd wiadomo że to nie falsyfikat?? Żydom w czasie wojny też dorabiano takie podrabiane metryki, żeby ich naziści nie wymordowali...
Usuń