1000 lat temu, 17 czerwca Roku Pańskiego 1025 zmarł Bolesław I Chrobry, pierwszy król Polski. Jego szczątki spoczywają w katedrze poznańskiej. R.I.P.
Cytaty
ks. Coache
wtorek, 17 czerwca 2025
poniedziałek, 16 czerwca 2025
x. Rafał Trytek — kazanie na Niedzielę Trójcy Przenajświętszej AD 2025 (Wrocław, 15 VI)
Oświadczenie ws. sytuacji na bliskim wschodzie.
W piątek, 13 czerwca, wczesnym rankiem, organizacja terrorystyczna Izrael dokonała zbrojnej inwazji na Iran. Od piątkowych nalotów reżimu syjonistycznego w Iranie zginęło 128 osób a 900 jest rannych. Każdy trzeźwo myślący Polak dobrze wie, że Izrael to jedno z najbardziej zbrodniczych państw świata, a Binjamin Netanjahu to największy obecnie zbrodniarz wojenny... Iran uznał atak syjonistów za wypowiedzenie wojny. Wieczorem, 13 czerwca, Iran dokonał odwetowanego ataku rakietowego na Izrael za pomocą swojej najnowszej i najpotężniejszej broni hipersonicznej. Sieć zalały materiały filmowe, na których widać jak pociski spadają m.in. na centrum miasta Tel Awiw. Nie dajmy się wmontować w tę bliskowschodnią awanturę. Ostatnią rzeczą jakiej potrzebuje Polska po ostatnich 300 latach wojen, zaborów i okupacji, to wojna. Polska i Polacy potrzebują pokoju i spokoju. Jednocześnie, musimy jasno potępić agresora, a moralnie poprzeć słuszną stronę w tym konflikcie. Natychmiast należy zerwać stosunki dyplomatyczne z ludobójczym, terrorystycznym państwem Izrael! Syjoniści jeszcze nie zdają sobie sprawy, kogo zaatakowali – wciąż nie dociera do nich, że Irańczycy to naród szachidów, męczenników, którzy są gotowi oddać życie, by pokonać największe zło tego świata. Niech żyje Wielki Iran, który zniszczy syjonizm i uwolni świat od tej zarazy. Gdy trzeba było, to Persowie pomogli Polakom udzielając gościny i schronienia. Pamiętamy i dziękujemy. Niech żyje przyjaźń polsko-perska! Życzymy więc Iranowi (dawnej Persji) pasma samych sukcesów w wojnie z największym wrzodem na d[...] świata, państwem położonym w Palestynie, okupantem Ziemi Świętej – Izraelem.
Teheran-Warszawa wspólna sprawa!
niedziela, 15 czerwca 2025
Komunikat z dnia 15 czerwca AD 2025.
15.06.2025: Kazanie na niedzielę Trójcy Przenajświętszej
piątek, 13 czerwca 2025
Bp Marek A. Pivarunas: Kościół katolicki obchodzi w tym roku 1700 rocznicę Soboru Nicejskiego.
Kościół katolicki obchodzi w tym roku 1700 rocznicę Soboru NicejskiegoBP MARK A. PIVARUNAS CMRI

Komunikat nr. 16 SKiT im. x dr Piotra Semenenko, z dnia 13 czerwca AD 2025.
Z przykrością pragnę powiadomić wszystkich naszych szanownych Czytelników, Sympatyków, Przyjaciół i Dobroczyńców, że z dniem dzisiejszym działalność naszego Stowarzyszenia oraz wydawanie pisma „Myśl Katolicka – Organ Katolików świeckich” ulega zawieszeniu, na czas nieokreślony. Powodów tej decyzji jest kilka. Od 2021 r. informowałem, iż planujemy rejestrację sądową naszego Stowarzyszenia w KRS. Niestety, nie zgłosiły się żadne osoby, pragnące wziąć udział w Kongresie założycielskim, a skład naszych członków od tego czasu nie uległ powiększeniu. Nie ma więc ludzi chętnych aby działać dla sprawy katolickiej w Polsce. Wielu potrafi jedynie siedzieć na kanapie i narzekać albo krytykować wszystko, zamiast samemu wziąć się do pracy organizacyjnej i coś zrobić, bo wówczas można narazić się na popełnienie błędu. Nie myli się tylko ten, kto nic nie robi. Niektórzy pragną do końca życia pozostać w tym błogim stanie nic nie robienia i nie popełniania błędów, bo z takiej pozycji jest bardzo łatwo oceniać i krytykować innych... Za wszystko będą rozliczeni na Sądzie Bożym, niech sobie przypomną przypowieść o talentach!
Drugim, równie ważnych powodem, jest brak środków materialnych. Ostatnia wpłata na naszą zrzutkę miała miejsce w styczniu br. Od ok. pół roku nie odnotowaliśmy żadnej nowej wpłaty. Te pieniądze (średnio ok 100 zł miesięcznie) były niezbędne do wydania co dwa miesiące jednego numeru naszego pisma „Myśl Katolicka – Organ Katolików świeckich”, w przynajmniej symbolicznym nakładzie kilkudziesięciu sztuk. W związku z narastającą inflacją, w ostatnim czasie i tak musieliśmy do każdego numeru dopłacać z własnych, prywatnych środków, nie mówiąc już o zakupie kopert, wysyłce prenumerat etc. Dlatego bez tych minimalnych środków, tych 200 zł na każdy numer, nie jesteśmy w stanie kontynuować wydawania kolejnych numerów naszego pisma. Od początku staliśmy na stanowisku, że nie będziemy wydawać numerów które będą wyłącznie cyfrowe, i nie będą w ogóle przeznaczone do druku. Dlatego wielokrotnie gdy nie starczało środków, decydowaliśmy się na wydanie podwójnego numeru. Jesteśmy tradycjonalistami i uważamy że prasa musi pachnąć farbą drukarską, musi być wydana w "realu". Dlatego w tej sytuacji musimy niestety zawiesić dalsze wydawanie naszego pisma. Strona internetowa „Myśli Katolickiej” nie będzie również od tej pory aktualizowana, podobnie jak strona naszego Stowarzyszenia.
czwartek, 12 czerwca 2025
Módlmy się o powrót Króla! W odpowiedzi na głos polemiczny red. Bartosza Koniewicza ws. wpisu „Poczet władców Polski w XX i XXI wieku”
![]() |
Grafika za: https://www.facebook.com/ZwiazekMonarchicznoReakcyjny/ |
Z wielkim zainteresowaniem zapoznałem się z głosem Redaktora Bartosza Koniewicza, który odniósł się do mojego niedawnego wpisu w sprawie ciągłości polskiej państwowości. Dziękuję za tak żywą reakcję – to zawsze dobry znak, gdy słowo pisane prowokuje do myślenia i rozbudza dyskusję, byleby merytoryczną, opartą na argumentach, i dążącą do prawdy. Pozwolę sobie jednak, z szacunkiem, dokonać paru doprecyzowań. Rzeczywiście, tekst zawierał zdanie, które wywołało polemikę: „Prezydent jest w republice niejako figurą monarchy, jest Głową Państwa i Ojcem Narodu.” Rozumiem, że tego typu ujęcie mogło wzbudzić wrażliwość monarchiczną – tym bardziej, że podzielam wiele z przytoczonych argumentów o sakralnym charakterze władzy królewskiej. Jednak ten tekst nie był artykułem, a jedynie krótkim wstępem, w którym użyłem oczywistego (jak mi się wówczas wydawało) skrótu myślowego. Dlatego teraz temat ten wymaga rozwinięcia i głębszego wyjaśnienia, co autor miał na myśli (a czego absolutnie nie miał!).
Szanowny Redaktor wyłowił z całego tekstu to jedno zdanie, by uczynić je osią swojej polemiki. Rozumiem, jak już wspomniałem, wrażliwość monarchistyczną – ba, sam ją podzielam – lecz nie mogę nie zauważyć, że autor polemiki popadł tu w błąd hermeneutyczny: utożsamiając figurę z istotą. Otóż pisząc o „figurze monarchy”, użyłem tego wyrażenia nie w sensie sakralno-teologicznym, lecz konstytucyjno-politycznym. To rozróżnienie ma kluczowe znaczenie. Również w mowie potocznej, gdy mówimy o czymś, że jest figurą czegoś, mamy raczej na myśli (w zależności od kontekstu), że jest to symbol lub reprezentacja, a nie ten sam byt (istota). Figurą czegoś może być osoba, przedmiot lub idea, która symbolizuje coś innego. Na przykład, „być figurą prawa” to znaczy reprezentować prawo, być jego symbolem. W ustrojach monarchicznych król jest głową państwa z tytułu Bożego prawa i sukcesji dynastycznej; w republikach zaś prezydent funkcjonalnie pełni analogiczną rolę, choć oczywiście z innego źródła władzy. Mówimy tu o analogii formalnej, nie ontologicznej. Nie podjąłem więc w żadnym razie próby zrównania monarchii z republiką. Wręcz przeciwnie – moje sformułowanie miało wskazywać nie na równość istotową, lecz na analogię funkcjonalną. Tak jak w porządku monarchicznym Król – z Bożego ustanowienia – jest głową państwa i symbolicznym ojcem wspólnoty politycznej, tak w porządku republikańskim tę rolę (zubożoną, tymczasową, świecką) pełni głowa republiki – Prezydent. Nie z nadania Bożego, lecz z mandatu ludu – nie jako persona mystica państwa, ale jako jego formalny reprezentant. Sam papież Pius XII, przyjmując w Watykanie prezydenta-elekta Brazylii, Juscelino Kubitscheka, 19 stycznia 1956 r., powiedział:
„Zajmując tak wysokie stanowisko, ponosi Pan, Panie Prezydencie, wielką odpowiedzialność za losy narodu, który Panu zawierzył swoje nadzieje i przyszłość.”
(L’Osservatore Romano, wydanie z 20 stycznia 1956)
Gdy papież Pius XII zwrócił się w ten sposób do prezydenta Brazylii, nie oddawał mu przecież czci boskiej – lecz uznawał, że pełni on rolę reprezentacyjną, ojcowską wobec wspólnoty politycznej. Ta „figura” to nie sakrament. Pius XII nie sakralizował republiki – ale też nie deprecjonował jej struktur, jeśli te służyły dobru wspólnemu. Uznawał realia polityczne epoki, nie rezygnując z ideału. Wiedział, że czasem trzeba posługiwać się narzędziami niedoskonałymi, by bronić zasad najwyższych. Analogicznie i ja – nie twierdzę, że prezydent jest monarchą. Twierdzę, że w systemie republikańskim pełni funkcję, która odgrywa pewne podobieństwo do roli monarchy – jako głowy państwa, symbolicznego ośrodka jedności, gwaranta ciągłości. I choć nie pochodzi z dynastii, i choć nie został namaszczony świętymi olejami – to jednak jego urząd istnieje i realnie wpływa na losy Narodu. Lepiej zatem modlić się, by pełnił go godnie, niż obrażać się na rzeczywistość. Co do „Ojca Narodu” – pozwolę sobie zauważyć, że analogia ojcostwa nie musi prowadzić do deifikacji. Ojcem nazywamy przecież i nauczyciela, i duchownego, i autorytet w rodzinie zakonnej. Nie jest to termin zastrzeżony jedynie dla królów namaszczonych olejem krzyżma. Oczywiście – byłoby nadużyciem mówić o prezydencie jako źródle władzy, ale przypisanie mu funkcji ojcowskiej względem wspólnoty nie jest uzurpacją, lecz raczej wyrazem oczekiwania, jaką postawę winien przyjąć: nie jako partyjny trybun, lecz jako odpowiedzialny, mądry stróż dobra wspólnego. Redaktor pisze, że Ojcem Narodu może być tylko Król „z Bożej Łaski”. Owszem – w porządku idealnym. Ale skoro Bóg zsyła deszcz na sprawiedliwych i niesprawiedliwych, to i łaska może działać także poprzez kruche struktury republiki – jeśli tylko nie stawiają się ponad prawem Bożym. Dlatego też modlitwa za rządzących nie jest wyrazem ich afirmacji we wszystkim co robią, lecz jest naszym obowiązkiem wobec Boga – tak, jak uczy św. Paweł w Liście do Tymoteusza. („Napominam tedy, aby naprzód czyniono prośby, modlitwy, przyczynienia, dziękowania za wszystkie ludzie: za królów i za wszystkie, którzy są na wyniosłem stanowisku, abyśmy cichy i spokojny żywot wiedli we wszelkiéj pobożności i czystości.” (1 Tm 2, 1–2; przekład ks. Jakuba Wujka)
Powstało Koło Poselskie Konfederacji Korony Polskiej
Szanowni, Drodzy Członkowie i Przyjaciele Konfederacji Korony Polskiej (a wrogowie niechaj także wytężą uwagę)!
Powstanie Koła to przełomowe wydarzenie w naszym kilkuletnim życiu politycznym. Koło to minimum organizacyjne w zbiorowej grze parlamentarnej, to jakby wykupienie subskrypcji na skokowo zwiększone możliwości działania: czas wypowiedzi, uczestnictwo w sondażach wyborczych i wiele innych.
Powstało ono dzięki akcesowi do „Korony” posła, mniej może znanego z mediów, ale o znakomitych wynikach w pracy organicznej, w terenie, o bardzo dużym autorytecie wśród swoich. Ten autorytet jest na tyle silny, że pozwolił posłowi Sławomirowi Zawiślakowi, bo o nim tutaj mowa, dostać się do Sejmu bieżącej kadencji z 11. miejsca na liście Prawa i Sprawiedliwości, na które został karnie „zesłany”. Bowiem poseł Sławomir Zawiślak zachowywał się „jak trzeba” podczas zaprowadzania sanitaryzmu w Polsce przez PiS-owskie władze i przez to nieraz ryzykował całą swoją karierę w tej partii. Nie postępował w taki sposób przez przypadek, nie miał w tym jakiejś doraźnej kalkulacji (wręcz przeciwnie), poseł Sławomir Zawiślak jest po prostu człowiekiem ze świata naszych wartości. Świadczy o tym, między innymi, jego zaangażowanie w nieformalnym ruchu polskich parlamentarzystów na rzecz Intronizacji Jezusa Króla Polski, czy udział w naszym, koroniarskim Zespole ds. Obrony Gietrzwałdu.
Rozmowy z nim o przystąpieniu do „Korony” toczyły się dyskretnie jeszcze przed rozpoczęciem tegorocznych wyborów prezydenckich i wynikały z naszej z nim bliskości ideowej oraz kilkuletniej, a odnośnie niektórych spraw bywało, że nawet kilkunastoletniej współpracy, sięgającej czasu, gdy KKP nie istniała (choć istnieli, oczywiście, jej przyszli członkowie). Zupełnie nietrafione są więc rzucane tu i ówdzie publicznie oskarżenia o polityczny „deal” z Prawem i Sprawiedliwością. Nie ma żadnego takiego „dealu”!
Poniżej publikujemy bardzo pożyteczne dossier naszego nowego Posła – którego serdecznie witamy na pokładzie! – opracowane przez kol. Sławomira Ozdyka (ZAWIŚLAK W SZEREGACH KORONY – DECYZJA SŁUSZNA, WYNIKAJĄCA Z FAKTÓW, NIE Z KALKULACJI). A w uzupełnieniu dossier: Odkąd został posłem (2005 r.), Sławomir Zawiślak zawsze głosował za ustawami broniącymi życia. W polskim Sejmie głosował przeciwko Traktatowi Lizbońskiemu, zbywającemu suwerenność Polski na rzecz UE. Poparł obywatelski projekt przeciwko roszczeniom żydowskim znany jako ustawa 447. Nie poparł wniosków o uchylenie immunitetu posłowi Grzegorzowi Braunowi za akcję gaśnicową w 2023 r. Był obecny na uroczystości odsłonięcia pomnika ofiar rzezi wołyńskiej w Domostawie. Był i jest przeciwnikiem wysyłania polskich wojsk na Ukrainę.
Między Tronem a urną - red. Michałowi Mikłaszewskiemu w odpowiedzi.
![]() |
Proporzec Królewski Zygmunta III |
Wczoraj
na stronie pojawił się text autorstwa Redaktora Naczelnego, który przyjąłem z
ogromnym zdziwieniem. Noszący tytuł „Poczet władców Polski w XX i XXI wieku”
wpis wymienia rządzących krajem od ubiegłego stulecia, wskazując na zachowanie
ciągłości formalno-prawnej między II a IIIRP. Nie zamierzam tu podważać tezy o
ciągłości państwowości między II a IIIRP. Moja polemika dotyczy wyłącznie
jednego zdania, które pojawiło się we wstępie textu i które zrównuje prezydenta
z monarchą.
Pragnę
skupić się na jednym zdaniu, które wywołuje, moim zdaniem, najwięcej
kontrowersyj, a mianowicie: „Prezydent jest w republice niejako figurą
monarchy, jest Głową Państwa i Ojcem Narodu.” Jest ono straszną politologiczną
herezją, zrównując zrodzony z opadającego pyłu rewolucji urząd prezydencki z
sakralnym, świętym i utożsamiającym boski Ład urzędem Króla. Figura monarchy
nie jest dekoracyjnym urzędem. To instytucja zakorzeniona w prawie Bożym,
naturalnym i dziedzicznym. Podczas gdy monarcha jest źródłem władzy z Bożego
nadania, prezydent jest jedynie depozytariuszem woli ludu, tymczasowym zarządcą
państwa na podstawie „umowy społecznej”. Nie można być „figurą monarchy” nie
będąc wpisanym w porządek sukcesji i obowiązku dynastycznego. Prezydent „jest
Głową Państwa” w sensie wyłącznie technicznym, administracyjnym – czysto
formalnym. Ponieważ każde państwo demokratyczne opiera się na bazie „umowy
społecznej”, prezydent de facto nie jest głową państwa – jest nią lud, a
prezydent ma spełniać jego wolę, ma go reprezentować. Najbardziej zaś uderza
określenie prezydenta mianem „Ojca Narodu” – to wręcz bluźnierstwo przeciw
królewskiemu majestatowi. Ojcem Narodu może być tylko i wyłącznie Dei Gratia
Rex, to uzurpacja symboliki należnej wyłącznie majestatowi Króla. Dzieci
nie wybierają ojca. Ojciec nie kłania się dzieciom za pozwolenie, by być ojcem.
Tymczasowy depozytariusz kryjący się pod nazwą prezydenta nijak ma się do monarchy,
będącego personifikacją państwa: „L’État c’est moi”, powtarzając za
Ludwikiem XIV. Król jest z państwem zjednoczony tak, jak Chrystus ze swoim
Kościołem – podczas gdy prezydent zawsze będzie zwykłym uzurpatorem.