„Diabeł się w ornat ubrał i ogonem ma mszę dzwoni”
Wczoraj, w sobotę 20 grudnia odbył się zapowiadany blisko miesiąc temu „ingres” nowego „metropolity” – pana Grzegorza Rysia – do katedry wawelskiej.
Jak wówczas pisaliśmy, Ryś to jeden z najbardziej skrajnych polskich progresistów i ekumenistów, nie ma chyba większego liberała i modernisty w polskim „episkopacie”. Zostało to potwierdzone już wczoraj, podczas „kazania”, przez samego Rysia, który zdążył wygłosić, w ciągu tego niespełna 20-minutowego przemówienia, co najmniej kilka herezji. Powiedział on, m.in.:
„Bez ekumenizmu nie ma ewangelizacji, jest zgorszenie kościołem podzielonym”
Oczywiście jest to konsekwencja modernistycznej nowej eklezjologii, czyli błędnej doktryny o Kościele. Wg. modernistów „kościół chrystusowy” sięga poza Kościół Katolicki, a więc również, jak ujął to pan Ryś w swej przemowie tzw. „kościoły siostrzane” (heretycy i schizmatycy, np. protestanci, prawosławni etc.) tworzą razem z nim jeden Kościół. Mało tego, według modernistów nawet ateista jest częścią Kościoła [sic!]. Wg. katolickiej eklezjologii Kościół Katolicki = Kościół Chrystusowy. Kościół nie jest więc podzielony, bo nie może być. Jedność jest niezbywalną cechą Kościoła. Według tradycyjnie pojmowanej eklezjologii, moderniści (tacy jak Ryś) nie mogą być Kościołem Katolickim, głosząc herezję, nie należą więc do Kościoła, nie burzą jego jedności. Natomiast według nowej eklezjologii również nie mogą nim być, ponieważ skoro „kościół Chrystusowy” obejmuje również inne elementy niż „katolicki” to brak im przymiotu jedności, ergo nie mogą być Kościołem.
Logika modernistów to jest abominacja umysłowa. Twierdzić, że protestant jest takim samym chrześcijaninem, jak katolik, to jak powiedzieć, że dziecko piszące 2+2=5 jest takim samym matematykiem, co profesor na politechnice.
Jednak, wg. pana Rysia, tak właśnie jest, ponieważ jak powiedział wczoraj:
„Misją kościoła nie jest przekaz doktryny, tylko jest przekaż życia”
Skoro matematyka (doktryna) nie istnieje, więc dziecko jest takim samym matematykiem, co procesor na politechnice. Kurtyna...
Ich, modernistyczny [Neo]kościół rzeczywiście nie daje swoim wiernym doktryny, a przynajmniej nie daje na pewno zdrowej doktryny, doktryny Wiary katolickiej, bez której nikt nie może się zbawić. Nie daje tej wiary, bez której nie ma też życia (wszystkie sakramenty, nawet jeśli ważnie sprawowane, nie są źródłem łaski, tam gdzie nie ma prawdziwej wiary, czyli poza Kościołem, w sektach heretyków i schizmatyków, które oni nazywają „kościołami siostrzanymi”), oraz bez której, jak mówi św. Paweł Apostoł : „nie podobna jest podobać się Bogu” (Hbr 11,6).
Miejmy tylko nadzieję, że wielu wiernych Neokościoła, tak świeckich jak i duchownych, zwłaszcza w dotąd bardzo konserwatywnym kościele krakowskim, przejrzy wreszcie na oczy i zobaczy, że ta nowa, modernistyczna, posoborowa religia nie ma nic wspólnego z Religią katolicką. Niech Chrystus, którego Narodziny za kilka dni będziemy świętować, a który jest Światłością prawdziwą, która oświeca każdego człowieka, na ten świat przychodzącego, wyrwie ich z ciemności, zerwie wreszcie zasłonę z ich serc, aby oni wraz z żydami wiarołomnymi nie odrzucali Go!
Michał Mikłaszewski, redaktor naczelny

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.