Żyjemy w czasach, w których wielu ludzi uważających się za katolików (a także katolików tradycyjnych) jest zarażonych chorobą liberalizmu, wolnomyślicielstwa czy też modernizmu. Ludziom tym wydaje się, że wszystko im wolno, że mogą stawiać swój prywatny autorytet i swój subiektywny osąd, ponad nieomylny i obiektywny osąd i nauczanie Świętego Kościoła katolickiego. Nieraz wynika to zwyczajnie z nieświadomości, i tych też ludzi należy z cierpliwością i miłosierdziem pouczać. Niekiedy jednak wynika to z źle ukształtowanej woli, i jest świadomym i uporczywym sprzeciwianiem się nauczaniu Kościoła. Mamy wówczas do czynienia z jawną i formalną herezją. W takich sytuacjach, właściwie, można się już za takich nieszczęśników jedynie modlić, oraz ostrzegać przed nimi innych ludzi, aby nie dali się zwieść fałszywym naukom i poglądom.
Przykładów podobnych przypadków można by mnożyć setki. Są to zwłaszcza pseudo "tradycjonaliści", czyli zwolennicy indultu bądź lefebryzmu. O błędach doktrynalnych tak jednych jak i drugich było już wiele powiedziane, nie jest to zresztą tematem niniejszego opracowania. Niektórym z nich, a także i niektórym sedewakantystom (lub raczej osobom podającym się za sedewakantystów) zdarza się sprzeciwiać nauczaniu bądź dyscyplinie Świętego Kościoła katolickiego w sprawach które wydawały by się, dla każdego zdroworozsądkowo i logicznie myślącego człowieka, po prostu oczywiste i nie podlegające najmniejszej dyskusji.
Pewien "sympatyzujący z lefebrystami" bloger napisał niedawno np., że łacińska Wulgata zawiera błędy (sic!). Zdanie to zostało potępione przez Święty Sobór Trydencki, który potwierdził wcześniejsze nauczanie Papieży, że Wulgata jest autentyczna i wolna od błędu, oraz że jest jedynym oficjalnie obowiązującym wzorem Pisma Św. w Kościele katolickim. Nieomylność Wulgaty była dla katolików czymś oczywistym praktycznie od czasów jej twórcy Św. Hieronima - Ojca Kościoła, w średniowieczu przez ponad 1000 lat nie znano praktycznie innych tłumaczeń w całym katolickim świecie. Wulgata została niejako "kanonizowana" przez Kościół, podobnie jak Mszał Rzymski przez św. Piusa V w 1570 r. Oczywiście ta kanonizacja nie oznacza, że nigdy nic nie może w niej zostać zmienione lub poprawione, dostosowane, lub że nie może nigdy powstać żadne inne tłumaczenie, ale że to jest doskonałe, i że jest wolne od błędów, a więc że jeżeli jakikolwiek inny przekład różni się w treści od Wulgaty, to znaczy że to ten przekład jest błędny i fałszywy, a nie Wulgata. Analogicznie zresztą jest w przypadku liturgii i Mszału Rzymskiego. Wszystko co w istocie swej jest sprzeczne z Mszałem Św. Piusa V, jest błędne i fałszywe (co nie znaczy że Kościół odrzuca inne obrządki lub tradycje liturgiczne, lub z góry wyklucza jakąkolwiek reformę liturgiczną).
Otóż tylko z katolickiego oryginału Pisma Św. dowiadujemy się, że "Wszyscy bożkowie pogan to demony". Jest to zdanie z piątego wersu psalmu 96, powtórzone m.in. przez św. Pawła Apostoła. W łacińskim oryginale brzmi ono:
"Quoniam omnes dii gentium dæmonia;
Dominus autem cælos fecit."
Co x. Jakub Wujek SI tłumaczy (w najwybitniejszym i najlepszym tłumaczeniu na język polski, jedynym dokonanym w całości z oryginalnej Wulgaty i mającym pełną aprobatę i imprimatur od prawowitej władzy duchownej):
"Abowiem wszyscy Bogowie pogańscy czarci,
ale Pan niebiosa uczynił"
Wszystkie zaś przekłady heretyków, zarówno protestantów, jak i modernistów, a nawet... jehowitów (sic!), ochoczo przytaczane przez pewnego "sympatyka lefebrystów", są sprzeczne z oryginałem Pisma Św. (czyli Wulgatą), a więc błędne. Dowodzi to że wszyscy heretycy i błędnowiercy w równy sposób fałszują treść Bożego Objawienia, dopasowując je do swoich fałszywych nauk i przekonań. Chcą w ten sposób poniekąd usprawiedliwić swoją niewiarę, gdyż doskonale zdają sobie sprawę, że każde przeciwieństwo Prawdy Objawionej jest dziełem szatana, a człowiek jest jedynie narzędziem złego. Nie tylko pogaństwo jest w rzeczywistości zwyczajnym satanizmem, ale każda herezja tak samo jest dziełem diabła, jak uczy Kościół Święty. "Zbory heretyków powinniśmy nazywać raczej synagogami szatana, a nie Kościołami Chrystusowymi" - uczył x. Piotr Skarga SI. Heretycy chcą nam jednak wmówić coś zgoła przeciwnego, a więc że pogaństwo, a także herezje, to jedynie twory ludzkiego umysłu, zwykła ułuda, wynikająca z ułomnej ludzkiej natury (a zapewne, jak chcą tego zwolennicy ekumenizmu i wolności religijnej, wynikają one z naturalnego poszukiwania Boga, z pragnienia służenia mu, a więc są pewnie "wyrazem woli Bożej" [Bergoglio], oraz "działa przez nie Duch Św." [Vaticanum II]). My jednak doskonale wiemy że jest dokładnie odwrotnie. Jedynym duchem, jaki działa przez fałszywe religie, jest zły duch, duch rządzący piekłem.
Jednak "sympatyk lefebrystów" stawia wniosek odwrotny, równy wnioskowi wszystkich protestanckich heretyków i innych odszczepieńców. Twierdzi on że to nie fałszywe, potępione przez Kościół przekłady, w tym protestanckie i jehowickie (za których czytanie, przytaczanie a nawet ich posiadanie grozi automatyczna ekskomunika mocą samego prawa, które Kościół Święty, jak powyżej widać nie bez powodu, nakazuje swoim wiernym palić) są błędne, ale że błędna jest Wulgata, a za nią tłumaczenie x. Wujka (sic!). Jak inaczej można to określić, jak nie jawna i formalna herezja? Święty Sobór Trydencki uczy bowiem jasno:
II. Przyjęcie wydania biblii zwanej Wulgatą oraz o sposobie interpretacji Pisma Świętego
1 Ponadto święty synod, biorąc pod uwagę, że może być nader korzystnym dla Kościoła Bożego, jeżeli któreś spośród wszystkich wydań łacińskich obejmujących święte Księgi będzie uważane za autentyczne, postanawia i wyjaśnia, aby to stare i powszechnie uznane wydanie, które będąc w użyciu przez tyle stuleci zdobyło sobie uznanie w Kościele, było traktowane jako autentyczne w nauczaniu publicznym, w dysputach, kazaniach i wykładach, a także by nikt nie ważył się ani nie ośmielał, pod żadnym pozorem, go odrzucać.
2 Oprócz tego dla poskromienia lekkomyślności myślenia [sobór] postanawia, aby nikt w oparciu o własne sądy dotyczące wiary i moralności, należące do gmachu nauki chrześcijańskiej, nie dostosowywał Pisma Świętego do swoich opinii, wbrew rozumieniu, które utrzymywała i utrzymuje święta Matka Kościół. Do niego należy podawanie prawdziwego sensu i wyjaśnianie Pisma Świętego. Niech też nikt nie komentuje Pisma Świętego wbrew jednomyślnej opinii ojców, nawet gdyby komentarze takie nigdy nie miały być publikowane. Ordynariusze ujawnią takie przypadki i na winnych nałożą kary ustanowione w prawie.
Sesja 4 – czwartek 8 kwietnia 1546 (za Pawła III)
Dekret o kanonie Pisma Świętego
Katechizm katolicki zakazuje wiernym czytania, przytaczania, posiadania, rozdawania, kupna, sprzedaży czy drukowania i innego rozpowszechniania niekatolickich przekładów Pisma Św., oraz takich, które nie zawierają katolickich komentarzy. Nakazuje takie przykłady, jeśli już trafiły by w ręce katolików, spalić lub oddać proboszczowi. Jako że w obecnych czasach nie mamy prawowitych proboszczów, pozostaje nam tylko jedno rozwiązanie. Wg. Prawa Kanonicznego (które wbrew błędnej opinii co poniektórych wciąż obowiązuje i nie można go sobie lekceważyć) ktoś kto czyta, przytacza, posiada, rozdaje, kupuje, sprzedaje, drukuje lub w inny sposób rozpowszechnia niekatolickie przekłady Pisma Św. (czyli de facto wszystkie nie posiadające katolickiego imprimatur od prawowitej władzy kościelnej) podlega karze ekskomuniki zaciąganej mocą samego prawa (ipso facto). Ktoś kto w dodatku publicznie i notorycznie odrzuca lub uznaje za błędny (nieautentyczny) katolicki oryginał Pisma Św. - Wulgatę, jest w myśl nieomylnego orzeczenia Świętego Soboru Trydenckiego jawnym i formalnym heretykiem.
Analogicznie sytuacja wygląda w przypadku Indexu xiąg zakazanych. Index cały czas obowiązuje i ma moc prawną, podobnie jak katolicki kodex Prawa Kanonicznego (piusowsko-benedyktyński z 1917 r.). Na Indexie znajdują się m.in. wszystkie książki apostatów, heretyków i schizmatyków, jak również wszystkie publikacje religijne nie posiadające katolickiego imprimatur (a więc także wszystkie niekatolickie przekłady Pisma Świętego). Poza tym Index zawiera zbiór bardzo wielu pozycji szkodliwych dla Wiary, sprzecznych z Wiarą i stanowiących poważne zagrożenie duchowe, których katolikom pod żadnym pozorem czytać nie wolno. Prawo Kanoniczne za czytanie xiąg zakazanych przewiduje identyczne kary, jak w przypadku fałszywych przekładów Pisma Św. (mówią o tym zresztą te same kanony). Jest to więc automatyczna ekskomunika, wiążąca mocą samego prawa (latae sententiae). Jest to ekskomunika poważna, bo zastrzeżona Stolicy Apostolskiej speciali modo ( a) kto wydaje książki apostatów, heretyków lub schizmatyków, b) kto broni książek apostatów, heretyków lub schizmatyków, albo książek zabronionych imiennie przez papieża, c) kto świadomie czyta lub przechowuje książki wymienione pod b), kan. 2318 § 1.). Podobna ekskomunika grozi m.in. za akt apostazji, herezji bądź schizmy. Dla porównania, niższą rangę ma ekskomunika przewidziana za przynależność do masonerii, bądź za handel odpustami, lub za synomię. Kościół uznaje więc sprawy Wiary nadzwyczaj poważnie, i stawia je ponad sprawami ziemskimi. (źródło: x. Franciszek Bączkowicz CM, Prawo kanoniczne. Podręcznik dla duchowieństwa.).
Kościół Święty (prawowita władza duchowna) udzielał dawniej dyspensy w wyjątkowych okolicznościach, np. w celach naukowych, i tylko po zapoznaniu się z konkretnym przypadkiem i stwierdzeniu że dana osoba może takie zezwolenie uzyskać. Zezwolenia udzielał zazwyczaj biskup Ordynariusz diecezji, lub Stolica Apostolska, jeżeli dana księga zaliczała się do zabronionych imiennie przez Papieża. Nikt natomiast nie ma prawa prosić zwykłego kapłana, tym bardziej nie posiadającego zwyczajnej jurysdykcji, o taką dyspensę (żaden kapłan katolicki zresztą by jej nie udzielił, gdyż nie ma takich uprawnień), nikt też nie ma prawa sam sobie takiej dyspensy "udzielać", ani powoływać się przy tym na cnotę epikei. Epikea dotyczy bowiem wyłącznie kwestii dyscypliny sakramentów, można o niej mówić wtedy, kiedy jest ona rzeczywiście cnotą nadprawności (czyli łamaniem prawa) w imię wyższej konieczności, czyli w celu osiągnięcia (obiektywnie) większego dobra, jakim jest zbawienie duszy, które wymaga tego, aby sakrament był sprawowany. Jest to zgodne z odwieczną zasadą i praktyką Kościoła Świętego, iż najwyższym prawem jest zbawienie dusz. Powoływanie się natomiast przez niektórych ludzi uważających się za katolików (a nawet za sedewakantystów [sic!]) na epikeę w przypadku samowolnego czytania xiąg zakazanych z własnej ciekawości lub nawet w (subiektywnie) dobrej intencji posiadania lub pogłębienia jakieś wiedzy w celu przysłużenia się obronie Prawdy i Kościoła, jest kpiną z teologii katolickiej i zasad dyscypliny Kościoła, jest karygodnym i niedopuszczalnym pogwałceniem obowiązującego Prawa. W przypadku, kiedy to jawne lekceważenie i pogwałcenie Prawa Kanonicznego jest świadome i dobrowolne, podlega automatycznej ekskomunice mocą samego Prawa (aby człowieka dosięgła taka ekskomunika musi on: a) świadomie i dobrowolnie popełnić jeden z wymienionych czynów (przestępstw). b) musi mieć świadomość, że za takie przestępstwo grozi kara wykluczenia z Kościoła już z samą chwilą popełnienia tego czynu.)
Więcej na temat ciężkiej kary ekskomuniki można przeczytać m.in w tym dobrym, katolickim tekście : Co to jest ekskomunika. Obecnie obowiązujące ekskomuniki. (wraz z wykazem ekskomunik latae sententiae.)
Niestety dzisiejsze czasy sprzyjają powszechnemu i wszechobecnemu szerzeniu się relatywizmu, subiektywizmu, i stawianiu własnych opinii i swojego subiektywnego osądu, ponad nieomylne nauczanie i osąd Kościoła katolickiego, i to nawet przez ludzi uważających się za tradycyjnych katolików czy (o zgrozo!) sedewakantystów. Tacy ludzie przynoszą jedynie wstyd i hańbę sprawie katolickiej, głosząc takie teorie publicznie, a także sieją przez to zgorszenie, oraz zwodzą innych ludzi, którzy są wstanie im uwierzyć w te majaczenia, lub przynajmniej samemu także zarazić się relatywizmem i "wolnością myślenia" (czytania, mówienia, pisania etc.) to jest wolnomyślicielstwem, wolnomularstwem, czyli ideą najbardziej szkodliwą i wrogą Kościołowi Świętemu i Wierze katolickiej, prowadzącą dusze ku potępieniu.
Oby błądzący nawrócili się, póki nie jest za późno!
„Chrystus chciał wszystkich odwieść od błędu i wolał umrzeć, niż milczeć”
bł. Duns Szkot
„Chrystus chciał wszystkich odwieść od błędu i wolał umrzeć, niż milczeć”
bł. Duns Szkot
Michał Mikłaszewski
Redaktor naczelny "Tenete Traditiones"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.