W związku z obecną sytuacją związaną z kryzysem migracyjnym na Podlasiu, Mazowszu i Lubelszczyźnie, oraz na ziemiach Polskich będących pod okupacją sowiecką ZSRR od 1945 r., czyli Kresach Wschodnich – terenach będących aktualnie pod tymczasową administracją tzw. Republiki Białoruś (podobnie jak tzw. Republiki Litewskiej oraz tzw. Ukrainy), pragniemy oświadczyć, co następuje:
1. "Prezydent" "Republiki Białoruś" (wł. Białoruska Socjalistyczna Republika Radziecka) Aleksander Łukaszenko w sposób oczywisty i jawny przyznaje się do stania za kryzysem migracyjnym, przy czym w sposób otwarty straszy Polskę wojną za to że bronimy się przed jego agresją przy użyciu nielegalnych migrantów...
2. W tej sytuacji należy jasno podkreślić, że stanie po stronie tzw. Białorusi i Łukaszenki w obecnej sytuacji to oczywista zdrada interesu narodowego. Za zdradę Ojczyzny (również będącej w okresie okupacji) w sytuacji bezpośredniego zagrożenia, jakiegokolwiek ataku fizycznego lub stworzenia sytuacji zagrożenia życia lub zdrowia i bezpieczeństwa Narodu, obowiązuje kara śmierci.
3. Polska (gdyby była dziś niepodległym Krajem) powinna w tej sytuacji prewencyjnie zaatakować Białoruś i odebrać nasze wschodnie tereny, czyli Kresy, przywracając przynajmniej naszą ostatnią granicę państwową z 31 sierpnia 1939 r. (a najlepiej sięgnąć dalej do tzw. Linii Dmowskiego, przywracając do Ojczyzny również Mińsk), oraz odtworzyć unię personalną z Wielkim Księstwem Litewskim (czyli prawdziwą Białorusią) odtwarzając tym samym Rzeczpospolitą Obojga Narodów (Polskiego i Białoruskiego) które powinny mieć równe prawa w wspólnym Państwie – Królestwie Polskim i Wielkim Księstwie Litewskim (o charakterze konfederacyjnym), czyli tak jak było historycznie, w okresie naszej potęgi. Powinna jednocześnie zaatakować tzw. Ukrainę i również odzyskać nasze Kresy z 1939 r., a najlepiej stworzyć granicę wg. tzw. Linii Dmowskiego. To wszystko, co zostanie, powinna przejąć Rosja (mowa tutaj zarówno o terenach Białorusi jak i Ukrainy).
4. Budowa jakiegokolwiek stałego muru lub bariery przez sam środek Polski jest przypieczętowaniem jej rozdarcia, na co nigdy nie będzie naszej zgody. Takie rozwiązanie może być jedynie doraźne, lecz docelowo i długofalowo nie jest to żadnym rozwiązaniem. Jest to oddzielanie się zarówno od naszego dziedzictwa kulturowego i materialnego, oraz, przede wszystkim, od tysięcy naszych rodaków, Polaków którzy mimo ogromu przeciwności nie poddali się, nie uciekli, i wciąż mieszkają na naszych ziemiach utraconych, na Polskich Kresach wschodnich.
5. PiSowski [nie]rząd w czasie tej sytuacji pokazał swoją nieudolność i całkowity brak zdecydowanego działania, czym jasno pokazał, że jest tworem antypolskim i okupacyjnym (tak samo jak reżim Łukaszenki na Białorusi). Sentyment czy sympatia niektórych do "polskiego Rządu" jest taką samą naiwnością i głupotą, oraz narodowym zaprzaństwem i zdradą, jak sentyment i sympatia do "białoruskiego" zbrodniarza, watażki i mordercy, który sam siebie nazywa "prezydentem".
6. Ogromny szacunek należy się natomiast polskim Żołnierzom, Wojskom Obrony Terytorialnej, funkcjonariuszom Straży Granicznej, oraz wszystkim innym, którzy bronią naszej Ojczyzny i Rodaków przed tym brutalnym atakiem. Również w czasach zaborów Polacy walczyli w armiach zaborczych, czy w armii Królestwa Polskiego (Kongresowego), mimo iż nie było wówczas niepodległej Polski, oni jednak mieli Ojczyznę w sercach i umysłach, i dzięki ich poświęceniu ona przetrwała i odrodziła się w październiku 1918 r. Miejmy nadzieję że nam również dane będzie doczekać nowego odzyskania niepodległości! W tym celu jednak musimy mieć zalążek polskiego wojska, musimy sami szkolić się i mieć szacunek do polskiego munduru, nawet wówczas gdy nie ma niepodległego, Polskiego Państwa.
sobota, 20 listopada 2021 r.
Za Redakcja Tenete Traditiones
Michał Mikłaszewski, redaktor naczelny
Czym różni się "prezydent" "republiki Białoruś", którą słusznie nazywa Pan Białoruską Socjalistyczną Republiką Radziecką), od „prezydenta” „Rzeczpospolitej Polskiej” (którą należałoby nazwać dla konsekwencji peerelem, ponieważ jest to całkowita kontynuacja tworu mającego imitować państwo polskie, utworzonego w latach 1944/5 przez bolszewików). Obaj są "prezydentami fikcyjnych tworów utworzonych odpowiednio w 1991 i 1944/5 roku na potrzeby międzynarodowego bolszewizmu.
OdpowiedzUsuńPisze Pan, że nie ma niepodległego Państwa Polskiego, a następnie wyraża uznanie wobec służb reprezentujących atrapę państwową, która ma to państwo imitować, która jest całkowitą kontynuacją peerelu a tym samym przeszkodą uniemożliwiającą odzyskanie przez Polskę niepodległości. Jeżeli Polska rzeczywiście nie jest niepodległa, to jedyna droga do niepodległości wiedzie przez zbrojne obalenie tworu, który obecnie kłamliwie przestawia się jako państwo Polskie, chociaż nim nie jest. Pan jednak uznaje służby tego „państwa” za swoje i jest z nich dumny. To niekonsekwentne i nielogiczne. To dzianie na korzyść obecnych okupantów polskich ziem i na szkodę sprawy odzyskania przez Polskę niepodległości.
Poza tym, państwo, które nie jest niepodległe, czyli nie istnieje, nie może mieć granic. Dlaczego więc polscy patrioci i antykomuniści, którzy dostrzegają fakt nieistnienia niepodległego państwa polskiego, mieliby bronić granic, dzielących jedną bolszewicką atrapę od drugiej? Są to wewnętrzne „granice” obozu komunistycnego. Uznanie granic jałtańskich, czego najwyraźniej Pan dokonuje, jest równoznaczne z legitymizacją atrapy państwa polskiego, którą utworzyli w 1944/5 roku bolszewicy, i która trwa niezmieniona w swej istocie do dziś.
Oczywiście, zasadniczo, niczym. Nigdy nie wyrażałem się o tzw. "III RP" inaczej, niż "PRL-bis", "republika okrągłego stołu" etc. Jest to kontynuacja formalno prawna tej stalinowskiej atrapy Państwa Polskiego, tego tworu okupacyjnego założonego tu na potrzeby międzynarodowego bolszewizmu. Nigdy też nie tytułowałem Andrzeja Dudy ani nikogo innego mianem "Prezydenta Rzeczypospolitej" bo to są "prezydenci" z linii Bieruta i Jaruzelskiego, a nie z linii ostatnich Prezydentów II RP na uchodźstwie. Ostatni Prezydent Polski zginął w katastrofie lotniczej pod Smoleńskiem, i nie był to Lech Kaczyński, lecz Ryszard Kaczorowski.
UsuńNigdy nie wyrażałem uznania dla służb działających w interesach tej atrapy państwa, no chyba, że są to akurat interesy Polskie (interesy Narodu Polskiego). Czasami nawet okupanci mogą działać w interesach narodowych. Tak jak napisałem w powyższym tekście, również w okresie zaborów Polacy służyli w armii, zwłaszcza w Królestwie Kongresowym, i tych Polskich Żołnierzy jak najbardziej bym wówczas popierał, bo była to pewna namiastka Polskiego Wojska, zachowująca polskie tradycje wojskowe, i stanowiąca podwalinę pod przyszłą kadrę niepodległego Państwa. Nigdy nie poparłbym natomiast rewolucyjnego motłochu podczas ruchawki listopadowej, który mordował w Warszawie polskich oficerów, wiernych Królowi. Pragnę przypomnieć, że również Bohater Bitwy Warszawskiej, gen. Rozwadowski był wcześniej generałem w armii CK (austriackiej), jak zresztą większość ówczesnej polskiej kadry wojskowej, administracyjnej etc. Z nieba nam generałowie nie spadną! Kto niby miałby dokonać tego zbrojnego przewrotu, jeśli nie wojsko? Kibice i chuligani uzbrojeni w maczety i kije bejsbolowe? Proszę mnie nie rozśmieszać. Wszędzie na świecie, w ciągu ubiegłego wieku i nie tylko (np. w Hiszpanii w 1936 r.) takich przewrotów dokonywała armia. Powstania "ludowe" są zbędnym przelewaniem krwi, z góry skazanym na klęskę!
Nie mówię również o żadnej obronie granicy, ani "sytuacji na granicy". Celowo w moim tekście praktycznie nie użyłem tego słowa. Nie chodzi w tej chwili o obronę żadnej "granicy", tylko o obronę bezpieczeństwa, życia i zdrowia Polaków, przed wrogą napaścią. Chodzi o zapewnienie bezpieczeństwa mieszkańcom wiosek i miasteczek na Podlasiu, Mazowszu, Lubelszczyźnie etc., czyli w tzw. "pasie przygranicznym", oraz w innych rejonach, do których mogą dotrzeć, w drodze na zachód, nielegalni imigranci, jeśli zostali by przepuszczeni. Zarzucanie mi uznawanie granic jałtańskich jest skrajną głupotą i naiwnością, i świadczy dobitnie o tym, że rzeczywiście jest tu Pan "przypadkowym przechodniem", znalazł się tu przypadkiem, i nie znając moich poprzednich dziesiątek wpisów, treści i publikacji na ten temat, zwyczajnie czepia się i wyrywa z kontekstu coś, czego ja wcale nie napisałem. Zresztą, mówienie że są to wewnętrzne „granice” obozu komunistycznego mija się z prawdą i świadczy o ignorancji i niezrozumieniu obecnej sytuacji geopolitycznej. Tzw. "III RP" od początku istnienia (1989 r.) nie należy już do bloku komunistycznego, tylko do bloku atlantyckiego, dodatkowo należąc od 2004 r. do germańskiej UE. Dlatego ta "granica" to współczesna "żelazna kurtyna" między blokiem atlantyckim a komunistycznym, a nie żadna "wewnętrzna granica".
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus i Najświętsza Maryja Panna!
OdpowiedzUsuńOd kilku miesięcy obserwuje pańskiego bloga (mimo, że nie jestem sedewakantystą) i zastanawiam się nad kilkoma rzeczami.
1. W 2015r. opublikował Pan wpisy w których Pan stwierdził, ze konstytucyjnym następcą Prezydenta Augusta Zaleskiego jest Juliusz Nowina-Sokolnicki za we wpisie z 10 kwietnia 2021r. uznał Pan za ostatniego Prezydenta IIRP Ryszarda Kaczorowskiego. Czy mógłby Pan wyjawić powody zmiany poglądów na temat tego kto był legalnym Prezydentem?
2. Jakie są racjonalne powody by uznawać, że IIRP de iure wciąż istnieje, a rządzący IIIRP są uzurpatorami skoro Bóg dał im władzę (gdyby nie dał to byłaby anarchia). Ci warto patrzeć w przeszłość i szukać podważenia legalności? Przecież takim sposobem można podważyć legalność i prawowitość niemalże każdej władzy i uznwać de facto nie istniejące państwa. Na przykład w Konstytucji Marcowej w Artykule 125 jest napisane: "Zmiana Konstytucji może być uchwalona tylko w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów, względnie członków Senatu, większością 2/3 głosów." Tymczasem w 1935r. w głosowaniu nad nową Konstytucją Kwietniową za zagłosowało 260 posłów i Konstytucja przeszła mimo, że legalnie mogła przejść tylko wtedy gdyby za zagłosowało 266 posłów.
Z Panem Bogiem!
Na wieki wieków, amen!
UsuńSzanowny Anonimowy!
Ad. 1. Jeżeli rzeczywiście w 2015 r. opublikowałem wpis, w którym twierdziłem że konstytucyjnym następcą Prezydenta Augusta Zaleskiego jest Juliusz Nowina-Sokolnicki (czego nie pamiętam, aczkolwiek nie wykluczam takiej możliwości) to było to wynikiem błędu. Tak, nie twierdzę że jestem nieomylny w sprawach wszelakich (jak niektórzy mi zarzucają...) i potrafię przyznać się do błędu. Rzeczywiście, przez pewien czas przyjmowałem tezę, że prawdziwym prezydentem RP jest Juliusz Nowina-Sokolnicki oraz jego aktualny następca, Zbigniew hrabia (?) Potocki. Jednak po przestudiowaniu sprawy, doszedłem do ważnego wniosku, iż rzekoma nominacja Juliusza Sokolnickiego została opublikowana w "dzienniku ustaw" już po śmierci Augusta Zaleskiego. Jak wiadomo, prawo nie działa wstecz, i jakakolwiek norma prawna obowiązuje dopiero (najwcześniej) od momentu jej oficjalnego ogłoszenia w gazecie rządowej (jeśli nie ma vacatio legis). A Prezydent musi wyznaczyć swojego następcę ZA ŻYCIA. Więc ta "nominacja", nawet jeśli byłaby prawdziwa, nie ma żadnej mocy prawnej, gdyż nie została opublikowana (nie weszła w życie) za życia Prezydenta.
Ad. 2. II RP de jure wciąż istnieje (jako ostatnie do tej pory państwo polskie) chociaż nie ma aktualnie żadnego konstytucyjnego organu władzy, i de facto nie ma możliwości jej reaktywacji. Natomiast tzw. III RP (PRL-bis) jest kontynuacją formalno-prawną komunistycznego reżimu (tzw. PRL) i jest elementem okupacyjnym (częścią NATO, UE etc). Uznanie "III RP" było by uznaniem tworu komunistycznego (PRL) czyli odmówieniem uznania Rządu RP na uchodźstwie. W konsekwencji rzeczywiście należało by uznać, że skoro w Warszawie był legalny rząd i państwo (a nie w Londynie) to komuniści byli "wyzwolicielami" a Żołnierze Niezłomni byli "bandytami" walczącymi z legalnym polskim państwem! To absurdalny, antypolski i antyhistoryczny nonsens oraz zaprzaństwo, zdrada narodowa... Nie możemy tego uznać, tak jak nie możemy uznać "kościoła soborowego" z jego "papieżami" za Kościół katolicki, gdyż tym samym zdradzilibyśmy Chrystusa i Jego Kościół. Natomiast co do konstytucji Kwietniowej to jest ona najlepszą Polską konstytucją jaką kiedykolwiek mieliśmy (jedyną do dziś prawnie obowiązującą) i jest w pełni legalna, gdyż została podpisana przez Prezydenta RP, który odpowiada tylko "przed Bogiem i historią za lasy Państwa". Nie jesteśmy demokratami, mierżą nas demokratyczne przepisy, prawa i wyliczanki głosów "za" i "przeciw".