Cytaty

"Pogodnie przyjmuję krzyż, który mi został ofiarowany, (ale) będziemy walczyć nadal o honor Pana naszego Jezusa Chrystusa i Jego Kościoła świętego i niepokalanego... i nigdy nie pomylimy go z nową religią, która głosi szczęście ziemskie, uciechy, rewolucję i wolność wszelkich uczynków, która obala mszę, kapłaństwo, katechizm i wszystko, co nadprzyrodzone: to antyteza chrześcijaństwa"
ks. Coache

„Wszelka polityka, która nie jest Tradycją, jest z pewnością zdradą”
Arlindo Veiga dos Santos

„Pro Fide, Rege et Patria” – „Za Wiarę, Króla i Ojczyznę”
_________________________________________________

środa, 29 lipca 2020

X - lecie strony Tenete Traditiones. Deo gratias!

Obecny "baner" strony. (z 2018 r.)
"Stary" baner z lat 2010 - 2018

Laudetur Iesus Christus!
Wraz z dniem 29 lipca 2010 roku rusza blog poświęcony katolickiemu tradycjonalizmowi.
Nie przedstawia on stanowiska żadnej grupy Tradycji katolickiej.
Zapraszamy do czytania wiadomości.
Takim krótkim komunikatem rozpoczęła się dokładnie 10 lat temu ta historia, która trwa do dziś. Wiele od tego czasu uległo diametralnej i głębokiej zmianie. Zarówno skład Redakcji, wraz z osobą Redaktora Naczelnego, zmienił się wiosną (w marcu) roku Pańskiego 2013. Zmieniło się też zasadniczo nastawienie i praktyka, gdyż katolicka strona nie może być "neutralna" w kwestiach dotyczących bezpośrednio doktryny i Wiary, a musi zajmować stanowisko integralnie katolickie, tak więc od grudnia 2017 r. nasza strona posiada jasno wyrażoną Deklarację Doktrynalną.

Co jednak pozostało bez żadnych zmian? Przywiązanie do niezmiennej, katolickiej Prawdy i Kościoła Rzymskiego, i miłość do Polski i naszego Narodu, tj. tradycyjny polski (integralny) nacjonalizm chrześcijański!

Dlatego też nigdy też nie oddzielimy u nas Religii od polityki, gdyż prawdziwa miłość do Ojczyzny i do Narodu wprost wynika z chrześcijańskiego przykazania miłości do Boga i bliźnich, i nigdy jedna nie może być sprzeczna z drugą, a przeciwnie, jedna wprost z drugiej wynika, i bez niej absolutnie obyć się nie może!

Dziękujemy głównie Wam, naszym Czytelnikom! Bez Was tej strony by nie było!

Mamy nadzieję na dalsze lata prowadzenia naszej działalności, z Bożą i Waszą serdeczną pomocą, aby były pomyślnie, jak to było do tej pory!

Redakcja Tenete Traditiones

poniedziałek, 27 lipca 2020

50 lat temu odszedł António de Oliveira Salazar.

Nie dyskutuje się o Bogu i Prawdzie. Nie dyskutuje się o Ojczyźnie i jej historii. Nie dyskutuje się o autorytecie i jego prestiżu. Nie dyskutuje się o rodzinie i jej wartościach. Nie dyskutuje się o chwale pracy i o jej konieczności.” 
50 lat temu odszedł António de Oliveira Salazar, profesor ekonomii, przywódca narodu portugalskiego oraz ojciec Estado Novo (Nowe Państwo). 

Salazar urodził się w biednej rodzinie z prowincji. Od najmłodszych lat był bardzo religijny, co zaowocowało przyjęciem niższych święceń oraz życiem w celibacie aż do śmierci. 

Pomimo trudnego początku młody Salazar został profesorem ekonomii. W 1921 roku został po raz pierwszy deputowanym do parlamentu Portugalii. Widząc jego zepsucie i bezsensowność pojawił się tylko na jednych obradach, po czym złożył mandat, był ideowym antyparlamentarzystą. 

W 1928 po wojskowym zamachu stanu Antonio Salazar przyjmuje tekę ministra finansów. Niedługo po objęciu władzy wprowadza reformy, mające na celu wyciągniecie Portugalii z zapaści ekonomicznej. Wprowadza reformę podatków, rachunkowości i kredytu, zmienia statut Banku Portugalskiego i Generalnej Kasy Depozytowej – w ten sposób zapewnia stałość waluty, regulację systemu monetarnego, organizację kredytu rolniczego i przemysłowego. Doprowadza w ten sposób do czegoś, czego nie było w Portugalii od 1854 r., czyli do dodatniego salda w budżecie i stabilizacji waluty, a to tylko niektóre z jego osiągnięć. 

Wraz z sukcesami jego reform Salazar zwiększał zasięg swojej władzy. Od 1930 roku cieszył się w zasadzie dyktatorską władzą. W 1936, gdy w Hiszpanii wybuchła krucjata antykomunistyczna, Portugalia zdecydowała się zdecydowanie wesprzeć oddziały generała Franco. Do Hiszpanii zostały wysłane ogromne ilości broni, zasobów oraz Grupa około 10 tysięcy portugalskich ochotników, Legion Viriatos. 

Państwo Salazara,  Estado Novo, było praktyczną realizacją papieskich encyklik społecznych, jedno z ostatnich w Europie państw faktycznie narodowych i katolickich u samych swoich fundamentów. Myśli swoją Salazar wyłożył w przetłumaczonej na język polski “Rewolucji Pokojowej”, która pokazała światu kolejną alternatywę wobec liberalnej demokracji. 

Salazar zmarł w wieku 79 lat, a władze po nim przejął Marcelo Caetano. Niestety w obliczu braku tak charyzmatycznego i światłego przywódcy jak Salazar doszło do Rewolucji goździków, która zamknęła historię Estado Novo. 

António de Oliveira Salazar - Presente!

Źrodło: https://www.facebook.com/RACollectivePL/

sobota, 25 lipca 2020

Ks. Piotr Skarga: Na dzień św. Jakuba większego, apostoła.


Na dzień św. Jakóba większego, apostoła.

 W on czas przyszła do Pana Jezusa matka synów Zebedeuszowych z syny swemi, czyniąc mu pokłon, i prosząc czegoś od niego. A on jej rzekł: czego chcesz? Rzekła mu: rzecz, aby siedzieli ci dwa synowie moi, jeden po prawicy twojej a drugi po lewicy w królestwie twojem. A Pan Jezus odpowiedziawszy rzekł: nie wiecie, czego prosicie; możecież pić kielich, który ja będę pił? Rzekli mu możemy. Rzekł im: kielich ci mój pić będziecie, ale siedzieć po prawicy mojej i po lewicy, nie jest moja rzecz dać wam, ale którym jest zgotowano od Ojca mojego.

 Nie śmiem tym świętym uczniom Chrystusowym, którym tu Pan przygania, grzechów jakich większych przyczytać, bojąc się ich i wstydząc: jednak z niedoskonałości, które przed przyjęciem Ducha świętego mieli, trudno ich wymawiać możem. Bo w tej matce najduje się niepomierna ku synom swoim miłość, i złe o świeckiem królestwie naszego Pana rozumienie. A w synach jej, Jakóbie i Janie, pokazuje się niejakie czci pragnienie: iż innych do urzędów i dostojeństwa uprzedzać, a pierwej brać zapłatę a niżli odprawować robotę chcieli. A w towarzyszach ich daje się znać niejaka zazdrostka: którą dwiema braciej przodkowania nie życzyli, i o to się niejako na nie obruszyli. Wszystkim Pan Jezus potrzebne nauki i naprawy daje. O których za pomocą jego mówić będziem. Jedno pierwej o rozumieniu tych słów Pańskich: siedzieć na prawicy abo na lewicy nie moja rzecz dać wam, ale tym , którym zgotowano jest od Ojca: zdrową katolicką naukę przełóżmy.

 Iż Pan Chrystus równą ma moc z Ojcem niebieskie dostojeństwa rozdawać, i o przejrzeniu Boskiem i zgotowaniu chwały wiecznej wybranym.

 Aryanie chcąc popierać fałszu swego około nierówności bóstwa Synowskiego z Ojcem, czyniąc Pana naszego mniejszym Bogiem: i to miejsce przywodzili, z słów tych Pana naszego, gdy mówi: siedzieć na prawicy mojej abo na lewicy, nie moja rzecz dać wam, ale tym, którym jest zgotowano od Ojca. Jakoby Syn Boży nie miał wszystkiej tej mocy, którą ma Ojciec w rozdawaniu dostojności niebieskich: w czemby się nierówność jego, iż nie wszystko ma, co Ojciec ma, pokazowała. Lecz te słowa Pańskie źle rozumieli, i złem sercem na swoje ich fałsze pociągali. Bo iż ci uczniowie przyszli z matką, jako z po winną Matki Pana Jezusowej, i sami, jako krewni, dla krwie i powinowactwa chcieli pierwsze miejsca mieć w królestwie brata swego: przeto tak ich Pan odprawuje: iż takie czci i urzędy nie idą po krwi, ale po wysłudze, i po woli a zrządzeniu Boskiem. A iż mnie, prawi, którym jest sprawiedliwy i mądry, nie godzi się krwi dogadzać, ani wedle niej sądzić. Bo tego sprawiedliwość nie niesie: aby godne i zasłużone mijać, a powinne niegodne i niezasłużone stawić na dostojności miano. I mądry żaden tego nie czyni, aby głupszemi zasadzał pierwsze miejsca, na którychby szkodę ludziom czynić mogli: opuściwszy te, którzy z większą czcią i pospolitym pożytkiem siedzieć na nich mogą.

 Tak to wykładają święci doktorowie: Hieronym, Chryzostom, i Cyrilus alexandryjski, i inni. Nie wyzuł się tedy temi słowy z mocy tej Pan Jezus, aby nie miał także rozdawać zapłaty świętym Bożym, jako i Ojciec: bo mówi sam: owcom moim daję żywot wieczny. Jeśli daje żywot wieczny: toć i wszystkie dostojności, które się w nim zamykają. Ale się z przyrodzonej skłonności ku powinnym wymówił: jako sprawiedliwy, któremu się nie godzi krwią się uwodzić do tego, co cnocie i wysługom i prącej naznaczono jest. A choćże się oni z prącej nie wymawiali, i kielich, który im Pan kazał pić, to jest robić i cierpieć chcieli: jednak pierwszych miejsc nad inne okrom zrządzenia Boskiego mieć nie mogli. Równa tedy jest moc Syna Bożego z Ojcem, i wszystko to ma Syn, co Ojciec, jako sam mówi Wszystko, prawi, co ma Ojciec, moje jest. I indziej mówi: wszystko twoje Ojcze moje jest. Acz Syn od Ojca bierze, ale wiecznie i przyrodzenno: nie docześnie. I przeto nie masz w tem żadnej nierówności.

Byłaby nierówność, gdyby Syn Boży którego czasu nie miał tego, co ma rodzeniem od Ojca. Ale iż takiego czasu nigdy nie było, któregoby Syn nie miał tego, co ma: przedwiecznie, rodzeniem samem, a nie dobrowolnem daniem: a to wszystko ma i miał, co Ojciec ma: przetoż nierówności żadnej nie masz, choć od Ojca bierze. Tam jest, jako apostół mówi, mniej błogosławieńszy ten co bierze: gdzie ten, co daje, z dobrej wolej a nie z przyrodzenia i rodzenia daje; a ten, co bierze, pierwej tego nie miał. Co się o Synu Bożym mówić nie może. Bo bez czasu i przedwiecznie, rodzeniem, zawżdy miał wszystko, co Ojciec: a nigdy czasu nie było ani jest, kiedyby nie miał tego, co Ojciec ma. Przetoż jest równość wielka i moc jednaź Boska w Synie i w Ojcu, w rozdawaniu dóbr i chwały stworzeniu wszystkiemu
i wybranym Bożym.

 I drugą rzecz u ważmy z tych słów Pańskich: jako Pan Bóg w dawnych i skrytych sądach swoich każdemu wybranemu zgotował od wieku miejsce w chwale swojej. Tak wielka i głęboka jest mądrość i wiadomość jego: iż zliczył i napisał imiona tych wszystkich, którzy z nim królować mają, choć ich jeszcze nie masz ani się urodzili. I naznaczył im rozmaite korony i dostojeństwa wtem królestwie i w domu niebieskim swoim: i tacy zginąć i od tej chwały zgotowanej odpaść nigdy nie mogą. Jako sam
mówi: owcom moim daję żywot wieczny i nie zginą na wieki, i nikt ich nie wyrwie z ręki mojej. W czem się zdumiewać mamy nad taką mądrością i dobrocią jego, iż o swoich, które na chwałę swoję przejrzał, nie tyło wie i one policzył: ale takie jeszcze przed stworzeniem świata obmyślanie o nich i zgotowanie im takich dóbr czynił.

 Tego przejrzenia jego dwa są skutki. Jeden jest dostąpienie chwały wiecznej, aby ją samą rzeczą mieli; a drugi jest zgotowanie im tej drogi i darów i sposobów, które on wszystkim do takiego szczęścia mieć rozkazał. To jest, aby mieli chrzest święty, wiarę katolicką, i inne laski i dobra duchowne, i dobre uczynki, i wytrwanie w nich aż do śmierci, i inne środki, bez których wniść do nieba nikt nie może. I z tem idzie każde przejrzenie Boże: iż ten, który jest do zbawienia przejrzany i wybrany, i któremu tam zgotowano chwalę wieczną: bez tych dróg i środków być nie ma. Musi z swej dobrej wolnej wolej łaski Bożej, którą mu daje Pan Bóg, dobrze używać i w niej robić, i to sobie jednać i zasługować, co mu Bóg zgotował. Musi taki być do Kościoła katolickiego powołanym, i używać sakramentów kościelnych, i dobrego żywota być, i tak skończyć do śmierci. To wszystko w sobie przejrzenie Boskie zamyka.

 I przetoż apostoł takiego przejrzenia trzy skutki mianuje: powołanie, usprawiedliwienie, i uwielbienie. Które, prawi, przejrzał i napisał, tych i wezwał, to jest do wiary i Kościoła swego i sakramentów swoich; a które wezwał, tych i usprawiedliwił, (w odpuszczeniu grzechów i nabywaniu wszelkiej pobożności przez dobre uczynki); a które usprawiedliwił, te i uwielbił, (ona chwałą, którą im od wieku zgotował). Wyrażony jest wzór takiego przejrzenia Bożego na Izaaku, któremu Pan Bóg hojne potomstwo obiecał: ale nie bez obowiązku i drogi do tego naznaczonej, to jest, jeśli go prosić będzie. I Rebeka, żona jego, przez lat dwadzieścia niepłodną była: aż Izaak za nią Pana Boga prosił , toż jej Pan Bóg dał rodzaj. Przejrzenie tedy Boże zamyka w sobie środki i drogi wszystkie do zbawienia naznaczone: aby je ten wypełnił, który przejrzany jest na chwałę.

 Skąd się one błędy potępiają. Pierwszy onych, co mówią: jeślim przejrzany do zbawienia: grzechy mi nie zawadzą; bym był najgorszy, zbawion będę. Nie, bracie miły: grzechy ciebie do piekła poprowadzą. Bo ci, które Pan Bóg przejrzał do zbawienia: i cnotliwy też ich żywot upatrzył; i do niego ono przejrzenie jemu pomaga, jako Piotr święty upomina: starajcie się, abyście upewniali powołanie i wybranie swoje dobremi uczynkami. Toż się odpowieda tym, którzy mówią: bym był najświętszy, jeśli mi od wieku chwały onej nie zgotowano: potępion będę. Nie, bracie miły. Jeśli dobrze czynić będziesz aż do końca, a nie ustaniesz : zbawion będziesz. Bo ci, co są przejrzeni na zbawienie: z dobrym żywotem i z dobrem dokonaniem przejrzeni są, i onego przejrzenia ten pożytek i skutek mają: aby pobożnie aż do końca żyli. Żyjże dobrze, a rozumiej, żeś jest przejrzany na zbawienie: i ten tego znak masz, iż cię Pan Bóg w dobrem i pobożnem życiu zachowuje.

 Nie mniej błądzą oni srodzy heretycy, co mówią: wiem pewnie, iźem jest przejrzany na zbawienie, bo wiarę mam w Chrystusa, i omylić mię ta wiara nie może; zgotował mi Bóg chwałę niebieską od wieków. To harde i głupie słowa. A kto to wiedzieć może? kto był w tej radzie Bożej, jako apostół mówi, gdy cię pisano i obierano i mianowano? Izali wie człowiek, mówi Mędrzec: jeśli jest miłości czyli gniewem u Boga godzien? Izali wie, jeśli do końca dotrwa w wierze i w dobroci? Gdyż apostół przestrzega: ty, prawi, wiarą stoisz; nie podnoś się, ale się bój. I mówi święty Augustyn: a kto, prawi, tako jest śmiały między wiernemi, póki w tej śmiertelności żyje, aby się czynił z liczby przejrzanych? bo to ma być na tern miejscu tajemno, gdzie się tak hardości strzedz mamy, iż i apostołowi dla niej dany był anioł szatański, który go policzkował, aby się nie podnosił. To święty Augustyn. Prawda, iż tak każdy wierny o sobie trzymać może, iż jest przejrzanym z strony Pana Boga: jeśli obowiązków dochowa, to jest jeśli to czyni, co Pan Bóg rozkazał, a w tem do śmierci dotrwa.

 Lecz bez bojaźni dufać, i bez wypełnienia obowiązków policzać się pewną wiadomością między wybrane: wielkie jest głupstwo. Dobrze nam o tem pewnie nie wiedzieć, a czynić, co Pan rozkazał. Dobrze nam w bojaźni być: bo błogosławiony, co się zawżdy boi. Dobrze nam drżeć na słowo Pana naszego, bo na takie Pan Bóg oczy swoje obraca . Dosyć mamy pociechy z nadzieje, i z słowa Bożego, i z obietnice jego: jeśli dobrym będę, dobrze mi zapłaci Bóg, który nie kłama. Dosyć mam pociechy z Ducha świętego, który mię cieszy i świadczy, jako mówi apostół, iżem jest Syn Boży. Dosyć mam pociechy, iż mi Chrystus błogosławić będzie, abym kielich z nim pił, a tu na świecie jego męki i udręczenia kosztował i naśladował. Za czem mi uroście wielka ona nadzieja: jeśli spół cierpim, spół się też radować z Panem będziem. O Panie mój, nie o to się frasuję, jeśliś mi zgotował chwałę od wieku: bo wiem, iżeś dobry, i nie stworzyłeś mię z gniewu i z nieżyczliwości; ale się o to frasować mam, abym chodził drogami twemi: a kielich twój z tobą pijąc, a dobrze czyniąc, pokutne owoce rodził, a do końca i do śmierci bez odmiany dociągnął.


piątek, 24 lipca 2020

O sekcie Piotra Natanka słów kilka.


Kilka dni temu telewizja publiczna wypuściła na głównym kanale, tuż po głównym wydaniu wiadomości (program Alarm! , 21.07.2020, TVP1, godz. 20:10) kilkunastominutowy materiał nt. sekty pana Piotra Natanka. Można nie lubić TVP[iS], ale materiał przeciw panu Piotrowi Natankowi wskazuje wiele prawdziwych punktów, chociaż z drugiej strony zakłamuje oglądających w innych punktach. Całość materiału zobaczyć można pod tym linkiem.

Osobiście nigdy jeszcze nie wypowiadałem się publicznie nt. działalności pana Natanka, chociaż znam ją bardzo dobrze, od samego początku, zanim jeszcze poznałem ogólnie pojętą "Tradycję Katolicką" i nawróciłem się z modernizmu na Rzymski Katolicyzm integralny. To właśnie będąc jeszcze u modernistów, od pewnego "konserwatywnego" duchownego novus ordo, podczas spotkania młodzieżowego w mojej "parafii" ok 2009 r., usłyszałem pierwszy raz o "księdzu" Natanku, i głoszonych przez niego kazaniach. Owy "duchowny" novus ordo chwalił wówczas kazania Natanka, i jednocześnie ubolewał że spotyka go za nie ostra krytyka, a także upomnienia ze strony modernistycznej hierarchii. Stwierdził, że gdyby to od niego zależało (był tylko wikarym, uzależnionym od woli "proboszcza") to zaprosił by "księdza" Natanka do naszego kościoła aby wygłosił rekolekcje. 

Mi również wówczas bardzo podobały się nauki Natanka, tak bardzo różniące się od mdłych i nijakich "kazań" głoszonych w mojej "parafii" novus ordo. Kazania te były dość wyraziste i zwięzłe, w niezłym stylu (choć czasem trochę odjechane, jak słynne już, wręcz kultowe "wiedz że coś się dzieje"...). Osobiście byłem już wtedy nastawiany mocno "konserwatywnie", drażniły mnie bardzo patologie neokościoła, świętokradcze nowe obrzędy, "komunia na rękę" itp. Zaczynałem zapoznawanie się z Tradycją, pod koniec 2009 r. pierwszy raz byłem na indultowej "mszy trydenckiej" w mojej "diecezji" novus ordo (wtedy jeszcze była ona tylko w Bytomiu). Zdawało mi się wówczas że Natanek idzie w podobnym kierunku, uczył się ponoć "starej Mszy", celebrował różne "hybrydy liturgiczne", krytykował modernistyczne nadużycia, w swojej kaplicy nie miał stołu, lubił ubierać stare ornaty, biret, i ogólnie wyglądać jak katolicki duchowny... W następnych latach, gdy byłem związany z FSSPX, dowiedziałem się z pewnych, wiarygodnych źródeł, że kontaktował się z bractwem, zamówił kilkadziesiąt książek w wydawnictwie TeDeum (głównie encykliki Papieskie i inne dokumenty Magisterium), był to czas kiedy otrzymał najpierw zakaz wypowiedzi, a następnie "suspensę" od modernistycznej, fałszywej hierarchii. Miałem nadzieję, że będzie studiował autentyczne Magisterium Kościoła katolickiego, nadrobi braki i zaległości z modernistycznego "seminarium", i zostanie ostatecznie kapłanem "Tradycji" (wówczas tak myślałem o FSSPX).

Bergoglio zaproszony na "konwersję" Hagii Sophii w meczet. Czy będzie wspólne "poświęcenie"?


Jerzy Bergoglio znalazł się wśród kilku światowych przywódców, którzy zostali zaproszeni na dzisiejszą "uroczystość" przekształcenia Hagii Sophii w meczet. Nie wiadomo, czy przywódca sekty novus ordo przyjmie zaproszenie. Wcześniej wyraził on "żal" z powodu decyzji tureckich władz o zmianie charakteru budowli. Działania Turcji odbiły się szerokim echem na całym świecie. Przeciwko decyzji Ankary protestowały Grecja oraz Egipt. Swój sprzeciw wyraziły również "Światowa Rada Kościołów" oraz greccy i rosyjscy schizmatycy. Z kolei "Konferencja Biskupów Katolickich Stanów Zjednoczonych" wezwała wiernych do wzięcia udziału w "Dniu Żałoby" zorganizowanym przez grecko-prawosławną parafię w Ameryce. Z podobnym apelem wystąpił "biskup" płocki Piotr Libera.

To co obecnie dzieje się w okupowanym przez Turków Konstantynopolu (tzw. "Stambuł"), to właśnie są zgniłe owoce modernizmu w ogólności, a bergolianizmu w szczególności. Fałszywy ekumenizm, dialog międzyreligijny, wolność religijna i inne herezje Vaticanum II, prowadzą wprost do bluźnierczego stwierdzenia, które w zeszłym roku oświadczył w Abu Zabi wraz z muzułmańskim imamem pan Bergoglio, że "bóg pragnie pluralizmu religii". Otóż bóg obydwu tych panów - szatan, pragnie rzeczywiście pluralizmu religii (z wyłączeniem prawdziwej Religii Chrystusowej - Rzymskokatolickiej), gdyż chce jak największą liczbę dusz odwieść od Prawdy i doprowadzić do wiecznego potępienia w piekle.

Tylko Rzymskokatolicka Wiara jest prawdziwa, a poza Świętym Kościołem katolickim nie ma zbawienia. Nie chcemy aby bazylika Hagia Sophia została "oddana" krzywosławnym schizmatykom, oni nie mają do niej żadnych praw, gdyż nie jest i nie była nigdy ich właśnością, od 1054 r. - gdy w wyniku schizmy wschodniej odpadli od Kościoła Chrystusowego - uzurpowali oni sobie władzę nad nią, i wieloma innymi katolickimi niegdyś świątyniami, tak samo jak później w innych krajach Europy protestanci, anglikanie, a obecnie na całym świecie moderniści. Jest ona własnością Kościoła Chrystusowego - Rzymskokatolickiego. To nasza, katolicka świątynia, i tylko nam, katolikom, musi ona zostać zwrócona. Z tego samego powodu nie mogłaby zostać tym bardziej "oddana" panu Bergoglio, gdyż on i jego sekta novus ordo (modernistyczny neokościół) ma jeszcze mniej wspólnego z Kościołem katolickim, niż wschodni schizmatycy... Ta bazylika została wybudowana dla katolickiego, miłego Bogu kultu Kościoła (w obrządku wschodnim, ale w Jednym, Powszechnym, Świętym Kościele). Kult schizmatycki w tym miejscu był tak samo bluźnierstwem i profanacją, jak kult pogański. Jeszcze większym bluźnierstwem i świętokradztwem byłby sprawowany w tym miejscu judeo-protestancki NOM (na szczęście przed tym to miejsce zostało, póki co jeszcze uchronione). Również "msza trydencka" sprawowana w jedności z heretykiem i apostatą Jerzym Bergoglio, jest takim samym złem. W katolickiej teologii moralnej nie istnieje pojęcie "mniejszego zła". Zło zawsze jest złem, jest niedopuszczalne, i powinno być zwalczane i potępiane. Kult pustynnego demona "allaha" jest złem, tak samo jak kult schizmatyków, heretyków, modernistów, lefebrystów etc. Tylko kult integralnie katolicki ma prawo być sprawowanym w tym miejscu (i każdym innym, jako jedyny kult miły Bogu), kult una cum Christo, non una cum Bergoglio. Tak więc "mniejszym złem", jeśli można to tak nazwać, była desakralizacja bazyliki i funkcjonowanie w tym budynku muzeum. Obiektywnie urządzenie muzeum w budynku kościoła nie jest samo w sobie żadnym złem. Również w Polsce mamy przecież bardzo wiele takich obiektów. Jest to znacznie lepsze, dla niegdyś katolickich kościołów, niż sprawowanie w nich bluźnierczego NOM'u, czy "mszy trydenckiej" w jedności z heretykami...

czwartek, 23 lipca 2020

Hagia Sophia - Kościół św. Sofii Mądrości Bożej w Konstantynopolu, ponownie zostanie sprofanowany.


Po raz pierwszy od 86 lat odbędzie się jutro, 24 lipca w Konstantynopolitańskiej bazylice Hagia Sophia (Mądrości Bożej) piątkowa modlitwa muzułmańska. Nie bacząc na krytykę prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan przeforsował jej przekształcenie w meczet. Wszystkie międzynarodowe protesty nie odniosły skutku. Został już rozłożony błękitno-zielony dywan, zamontowano trybuny dla ekip telewizyjnych, napisał korespondent niemieckiej agencji katolickiej KNA.

Według tej informacji, w inauguracyjnej modlitwie piątkowej ma uczestniczyć około dwóch tysięcy zaproszonych gości. Bizantyjskie mozaiki z czasów, gdy świątynia była największym kościołem chrześcijaństwa, mają zostać zasłonięte na czas modlitwy, gdyż tego rodzaju wizerunki są w meczetach zabronione.

Źródło: PCh24.pl


Hagia Sophia powstała jako katolicki kościół Mądrości Bożej (zwany też Wielkim Kościołem). Była najwyższą rangą świątynią w Cesarstwie Bizantyńskim, katedra patriarsza oraz miejsce modłów i koronacji cesarzy bizantyńskich, na przestrzeni wieków niedościgniony wzór świątyni doskonałej i niemal symbol Kościoła bizantyńskiego. Ufundowana przez Justyniana I Wielkiego, w obecnym kształcie powstawała w okresie od 23 lutego 532 do 27 grudnia 537. Po zdobyciu Konstantynopola przez Turków w 1453 została zamieniona na meczet (wtedy dobudowano minarety). Świątynię miał przyćmić wybudowany w XVII wieku Błękitny Meczet. Od 1934 do lipca 2020 świątynia pełniła rolę muzeum. Po decyzji sądu administracyjnego Turcji unieważniającego dekret z 1934 i decyzji prezydenta Recepa Tayyipa Erdoğana została ponownie zamieniona w meczet.

Erdogan chce wyrecytować jutro islamską modlitwę nawrócenia w tym samym miejscu co Mehmet II w 1453 roku. Jest to trzecie już zbezczeszczenie tej wspaniałej świątyni. Pierwszego dokonał w lipcu 1054 zbuntowany patriarcha Konstantynopola Michał Cerulariusz, zwołując w katedrze synod, na którym spalono ekskomunikującą go bullę papieską i zatwierdzono klątwę nałożoną na legatów papieskich. W ten sposób schizma wschodnia stała się faktem. 400 lat później, w 1453 r. Turcy osmańscy zdobyli miasto, a sułtan Mehmed II zaraz po jego opanowaniu wydał rozkaz, aby Hagię Sophię natychmiast przekształcono w meczet. To do niej udał się na pierwszą piątkową modlitwę po zdobyciu miasta...

Jedna z najważniejszych świątyń Chrześcijaństwa (=Katolicyzmu) zostanie znowu splugawiona przez bałwochwalczy, fałszywy kult pustynnego demona.

Kościół został odbity z rąk schizmatyków w 1204 r. przez rycerstwo katolickie podczas IV krucjaty. Do ponownego przejęcia Konstantynopola przez schizmatyków w 1261 r., za panowania Michała VIII Paleologa, kościół przez ponad pół wieku znów służył katolikom (Łacińskiemu patriarchatowi Konstantynopola, powołanemu w 1204 r., po odbiciu miasta przez krzyżowców).

Przyjdzie czas, kiedy upadną te minarety, a bazylika Santa Sofia - zbezczeszczona najpierw przez schizmatyków, a potem przez muzułmanów - znów stanie się kościołem katolickim, i zasiądzie w niej mianowany przez Papieża patriarcha.

Nie islamska! Nie schizmatycka! Hagia Sophia zawsze katolicka!

Uratował Francję przed losem Polski. 69 lat temu odszedł marszałek Philippe Pétain.


“Verdun… okopy… Francja… Kochałem wyłącznie Francję.”

Z tymi słowami na ustach 69 lat temu na wieczną warte odszedł marszałek Philippe Pétain, francuski bohater i mąż stanu.

Kariera marszałka zaczęła się od pierwszej wojny światowej i frontu zachodniego. Petain wykazał się ogromnym talentem dowódczym i szybko awansował, zaczynając od pułkownika, wojnę kończył już jako Generał dywizji. Chwile po wojnie w uznaniu za jego zasługi dla Ojczyzny, został mianowany marszałkiem Francji.

W obliczu przegranej wojny obronnej w 1940 roku, stanął na czele Francji Vichy. Państwo to odcięło się od zgniłych antyklerykalnych i liberalnych korzeni trzeciej republiki francuskiej. Liberté, egalité, fraternité (wolność, równość, braterstwo) zastąpił Travail, famille, patrie (praca, rodzina, ojczyzna).. To hasło stało się synonimem Révolution nationale, rewolucji narodowej, której ojcem był właśnie marszałek Petain.

Z okrzykiem Maréchal, nous voilà! (Marszałku, tu jesteśmy!) młodzi francuzi ruszali na wschód walczyć z komunistycznym molochem oraz zwalczając komunistyczne zagrożenie na terenie samej Francji.

Po zakończeniu wojny marszałek Petain stracił swój tytuł, oraz został skazany na śmierć za kolaboracje. Wyrok jednak, został zamieniony na dożywocie, ze względu na wiek marszałka oraz jego autorytet.

Marszałek Petain zmarł w swoim domu dożywając 95 lat.

Philippe Pétain - Presente!

Źrodło: https://www.facebook.com/RACollectivePL/

środa, 22 lipca 2020

22 lipca - "święto" komunistów i lewactwa.

22 lipca - święto lewactwa.
Zmiana okupacji z hitlerowskiej na żydobolszewicką.

Dziś przypada smutna data - 22 lipca. Tego dnia w 1944 roku ogłoszony został tzw. "Manifest Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego". Święto dla komunistów, wyrok śmierci dla wolnej Polski. 

Pierwszą sprawą, jaką dla Polski załatwili „patrioci” z PKWN, była nowa polsko-radziecka granica. Porozumienie w tej sprawie pomiędzy PKWN, a rządem ZSRR podpisał Edward Osóbka-Morawski. Nową granicę wytyczono wzdłuż tzw. Linii Curzona. Tym samym Polska utraciła prawie połowę swojego przedwojennego terytorium. Poza granicami państwa pozostały m.in. Lwów, Wilno i Grodno oraz miliony Polaków, skazanych na łaskę bolszewików. Kolejną sprawą ujętą w „Manifeście” była kwestia polskiego ziemiaństwa. Twórcy „dokumentu” zapowiedzieli  przeprowadzenie radykalnej reformy rolnej, czyli konfiskatę bez odszkodowania całego areału gospodarstw liczących powyżej 50 hektarów (w Wielkopolsce, na Śląsku i na Pomorzu powyżej 100 ha). Oznaczało to likwidację całej warstwy społecznej, liczącej wraz z tzw. rezydentami około 200 tysięcy osób. Posunięcie to było równoznaczne ze zniszczeniem wielowiekowej kultury reprezentowanej przez tę społeczność, ruinę dworów i pałaców (z których wiele było arcydziełami architektury) z mieszczącymi się w nich dziełami sztuki: meblami, obrazami mistrzów malarstwa polskiego i obcego, z bibliotekami i archiwami rodzinnymi, stanowiącymi często bezcenne źródła historyczne. Ale dziedzictwo narodowe „krwiopijców i wyzyskiwaczy” nie interesowało oczywiście sygnatariuszy „Manifestu”. Ludzi tych przepełniała dzika, patologiczna wręcz nienawiść do ziemiaństwa właśnie. Na tej nienawiści budowali swoje władztwo w zniewolonym kraju. Jak się okazuje budowla ta jest wyjątkowo trwała. Po czerwcu 1989 roku, czyli tzw. "upadku komunizmu", elity polityczne III RP - jak na dzieci i wnuki sowieckich agentów przystało - nadal na wszelkie sposoby legitymizują obowiązywanie stalinowskiego "Manifestu". W mediach - mniej lub bardziej świadomie - lansuje się lewacką propagandę, w której przedwojenna elita intelektualna i finansowa kraju przedstawiana jest jako klasa „krwiopijców i wyzyskiwaczy”. Polska jest ostatnim państwem w Europie, w którym nie tylko nie dokonano restytucji zrabowanego przez komunistów mienia, lecz nadal nie zwrócono honoru i dobrego imienia ofiarom stalinowskiego terroru. Pomimo "transformacji ustrojowej", kurs polityczny wobec ziemiaństwa i „znacjonalizowanych” w podobny sposób przemysłowców, pozostaje niezmieniony od czasów, kiedy zręby „demokracji ludowej” tworzyli nad Wisłą towarzysze Berman, Minc i Bierut. Na naszych oczach dogorywa ostatni relikt siedemsetletniej świetności I Rzeczpospolitej – polski dwór. Ojcowizna ludzi, którzy za Polskę gotowi byli oddać życie, rozgrabiana jest przez wnuków komunistycznych bandytów i kolaborantów.     


Jak podtrzymywano w PRL, 22 lipca 1944 w Chełmie ukonstytuował się Polski Komitet Wyzwolenia Narodowego. To zdanie, łącznie z datą, składa się wyłącznie z nieprawd. 

PKWN został powołany kilka dni wcześniej w Moskwie z polecenia samego Stalina. Nie mógł się ukonstytuować, bo legalną władzą był wówczas Rząd RP w Londynie. Nie był "Polski" lecz sowiecki,  nie miał charakteru "Komitetu" tylko stanowił agenturalną grupę zadaniową, nie zapewniał nikomu "Wyzwolenia" tylko nowe zniewolenie oraz był tak odległy od sprawy "Narodowej" jak gwiazda czerwona od orła białego. Dzięki tej fasadowej, samozwańczej instytucji, Stalin mógł narzucić swoją wolę Polsce, czego skutki odczuwamy do dziś.

"Zniknie z życia polskiego klasa ludzi, która od wieków już była nieszczęściem Polski. Znikną książęta, hrabiowie, magnaci, którzy doprowadzili do zguby szlachecką Rzeczpospolitą, (…) Zniknie jeden z głównych ośrodków faszyzmu i reakcji polskiej".
[Odezwa Komitetu Centralnego Polskiej Partii Robotniczej, 1944 r.]

Dnia 6 września 1944 roku, podczas gdy trwało jeszcze Powstanie Warszawskie, a legalny rząd Rzeczypospolitej znajdował się w Londynie i rozpaczliwie usiłował pomóc konającej stolicy, PKWN samozwańczo wprowadził dekret o reformie rolnej, który zakończył ponad 800-letnią historię ziemiaństwa polskiego.

Z tytułu dekretu o reformie rolnej z 6 IX 1944 r., przejęto bez odszkodowania 3,49 mln ha należące do 9707 majątków ziemskich. Przejęcia miały często dramatyczny przebieg. Wypędzonym właścicielom zakazywano zbliżania się na 50 km do utraconego majątku, pod groźbą kary śmierci. Przejmowano także domy wraz z wyposażeniem - niejednokrotnie siedziby rodowe od stuleci związane z historią kraju. Nagromadzone przez pokolenia pamiątki i dzieła sztuki najczęściej padały ofiarą zorganizowanego szabrownictwa i wandalizmu.

Rozparcelowano 1,2 mln ha (34%) wśród 387 tys. rodzin chłopskich, czyli mniej niż za czasów II RP (wówczas 1,9 mln ha do 1939 r. za odszkodowaniem). Większość gruntów odebranych ziemianom nie została przekazana rolnikom, gdyż nie była objęta parcelacją. Powołano Państwowe Gospodarstwa Rolne. Chłopi nie otrzymali ziemi za darmo – musieli ją wykupić w ciągu 10-20 lat.

Reforma nie rozwiązała problemów wsi. Rozdrobnienie własności rolnej pozostaje faktem do dziś. Przeciętna wielkość gospodarstwa rolnego w Polsce to obecnie 10,65 ha (dane ARiMR za 2017 r). Reforma rolna PKWN przekazała średnio po ok. 3 ha na gospodarstwo.

Skutki zbrodniczego PKWN są widoczne do dziś za sprawą setek ruin dworów i pałaców rozsianych po całej Polsce. Prawni spadkobiercy bezprawnie wywłaszczonych do dziś nie doczekali się żadnych działań ani nawet pojednawczego gestu ze strony państwa. Spośród różnych grup poszkodowanych w XX wieku przez nazizm i komunizm, polscy ziemianie stanowią grupę najbardziej marginalizowaną przez czynniki oficjalne w Polsce - niezależnie od rządzącej opcji politycznej. Do dziś nie ma ustawy reprywatyzacyjnej regulującej cały obszar roszczeń i odszkodowań. Realnych widoków na jej uchwalenie brak.

"[Reformę rolną] interpretowano jako akt sprawiedliwości dziejowej i zarazem sposób na likwidację głodu ziemi na polskiej wsi, czy nawet na radykalną poprawę struktury agrarnej polskiego rolnictwa. W rzeczywistości reforma przyczyniła się jedynie do radykalnej zmiany w jednym aspekcie - oznaczała mianowicie definitywny kres warstwy ziemiańskiej. Dla chłopów i całego rolnictwa oznaczała niewiele: już na początku sporą część zarekwirowanej „obszarnikom” ziemi przeznaczono na potrzeby gospodarki uspołecznionej (w 1950 r. było to już 2,2 mln ha), resztą obdzielono rzesze chętnych, ale też niechętnych (spora część chłopów nie chciała bowiem cudzej, a więc kradzionej własności; z kolei sporo byłych pracowników folwarcznych nie chciało stać się indywidualnymi rolnikami, zwłaszcza karłowatymi, no i nie miało żadnych doświadczeń, jak samodzielnie prowadzić gospodarstwo). W wyniku reformy w dalszym ciągu na polskiej wsi przeważały gospodarstwa małe (do 5 ha), niedające szans na utrzymanie rodziny ani modernizację (…), co więcej rozpoczęto w 1948 r. przymusową kolektywizację."

Oceniana z perspektywy dziesięcioleci reforma jawi się więc jako typowe połowiczne i skażone ideologią przedsięwzięcie, które nie poprowadziło polskiej wsi w żadnym konsekwentnie realizowanym kierunku. Nadawanie ziemi indywidualnym rolnikom miałoby sens, gdyby za tym szła polityka intensywnego wspierania indywidualnego rolnictwa, tymczasem nic takiego nie nastąpiło. Chłopi musieli sami finansować funkcjonowanie swoich gospodarstw, dopłacając w dodatku do notorycznie deficytowych PGR-ów. A jeśli mimo to udawało się im wyjść na swoje, zaliczano ich do kategorii kułaków, prześladowano, tępiono i wsadzano do więzienia (skromnie licząc, jakieś 200 tys. odsiedziało za przedsiębiorczość i gospodarność).”

[Prof. Izabella Bukraba, socjolog wsi, Uniwersytet Warszawski, Polska Akademia Nauk w: „Ziemia dla chłopów”. Tygodnik Przegląd, listopad 2009]

sobota, 18 lipca 2020

Z Bogiem, odwagą i dumą na bój i męczeństwo za wiarę. Ostatnia Krucjata w Hiszpanii 1936-1939.


Z Bogiem, odwagą i dumą na bój i męczeństwo za wiarę

Powstańcze szeregi w Hiszpanii walczą nie tylko o oswobodzenie ojczyzny od czerwonego szaleństwa, ale życie swoje oddają chętnie za Wiarę. Znamionami Wiary publicznie znaczą swe piersi, aby dowieść nimi, że walczą nie tylko pod sztandarem ojczyzny, ale i pod znakami Chrystusa.

Młodzież hiszpańska daje cudowny przykład. Widzi się młodzieńców, którzy otwarcie noszą na piersiach obrazek Serca Jezusowego. Inni noszą szkaplerze lub medaliki z Matką Boską. Dwudziestu kapłanów słuchało przez noc całą spowiedzi młodych powstańców. Pod drzewami, na chodnikach ulicznych, w przejściach udzielali kapłani absolucji przed wyruszeniem do walki. Katolicka młodzież przeżywa chwile podniosłe. Skoro wojskowy rusza w bój za świętą wiarę, słyszy się takie pieśni:

Nie płacz, matko, nie płacz, nie,
Że porzucam domu próg.

Na nic ciało, kiedy wróg
Duszę moją zabić chce.

Chłopcy piętnasto i szesnastoletni proszą rodziców, aby im pozwolili pójść, i z błogosławieństwem ojcowskim dążą na bój w obronie zagrożonej religii. Wielu z nich już padło, skoszonych ogniem karabinów maszynowych czerwonej hordy. Ojciec siedmiorga dzieci wyruszył na front, mówiąc:

"Przerażenie ogarnia mnie na myśl, że tych siedmioro dzieci pozostanie bez ojca. Lecz jeszcze gorsza chwyta mnie trwoga, gdy sobie pomyślę, że mogłyby one pozostać bez katechizmu."

Człowiek ten padł niebawem w krwawej walce z bolszewikami.

W kościele w Tribaldos w Murcji zamordowano pewnego profesora, ponieważ dzielnie bronił katolickiej sprawy. Jego brat podał o tym wiadomość drugiemu bratu w następujący sposób:

"Matka i szwagierka zniosły ten straszny ból z podziwu godną mocą. Nie troszcz się o nas. Gotowi jesteśmy znieść wszystko, co Bóg na nas ześle. Prawdziwy to zaszczyt dla naszej rodziny mieć męczennika a męczennikiem tym jest nasz brat, który przez całe życie z całych sił bronił Chrystusowej sprawy."

Tysiące ponoszą męczeńską śmierć jak w pierwszych czasach chrześcijaństwa. Zbudziła się w Hiszpanii wśród katolików nieustraszona, odwaga wyznawania wiary i bohaterstwo. Świat się przekonywa, że także po dwudziestu wiekach miłość do Chrystusa i Jego Kościoła nie zamarła i dorosła do stawienia czoła nawet najokrutniejszym prześladowcom. Przyjdzie chwila i wybije godzina, kiedy bolszewizm będzie musiał wyznać:

Galilejczyku, zwyciężyłeś!

ZA: Przewodnik Katolicki. 1936 R.42 nr38, str.619

czwartek, 9 lipca 2020

KOMUNIKAT REDAKCJI. Przerwa techniczna.


W dniach 10 - 17 lipca AD 2020 strona nie będzie aktualizowana, ze względu na przerwę urlopową administracji strony.

Zapraszamy do lektury naszych archiwalnych publikacji!

Polecamy zwłaszcza dobry tekst Wiel. x. Rafała Trytka ICR z zeszłego roku - Wakacje z Panem Bogiem

Przypominamy również - w najbliższą niedzielę, 12 lipca: #MimoWszystkoZostańWDomu

W filozofii klasycznej i moralności katolickiej nie istnieje pojęcie "mniejszego zła". Zło jest złem, czyli po prostu brakiem Boga, tak jak ciemność jest brakiem światła. Katolikowi nie wolno wybierać "mniejszego zła". Wybór jakiegokolwiek zła jest zawsze złem czyli grzechem śmiertelnym. Unikajmy więc okazji do grzechu!


Redakcja Tenete Traditiones

XV Rzymskokatolicka Pielgrzymka do Kalwarii Zebrzydowskiej - 11 lipca AD 2020.


XV Pielgrzymka katolicka do Kalwarii Zebrzydowskiej - 11 lipca 2020 r. (święto św. Piusa I, Papieża i Męczennika)

Msza św. w kaplicy Matki Bożej Królowej Korony Polskiej w Krakowie o godz. 7:40 (Kraków, ul. Sarego 18/2)

Ok godz. 10.00 zbiórka na Placu Rajskim przed bazyliką.

Opiekunem duchownym pielgrzymki jest Wiel. x. Rafał Trytek ICR.


Źródło: http://sedevacante.pl/porzadek.php

wtorek, 7 lipca 2020

IPSA CONTERET caput tuum – czyli dlaczego heretyccy kłamcy "poprawiają" Biblię?


W katolickiej tradycji ikonograficznej znajdziemy ogromną ilość wizerunków przedstawiających Niepokalaną, która depcze głowę Węża swoimi stopami. Wizerunki te wyrażają głęboką wiarę Kościoła w szczególną pomoc Maryi w walce z Szatanem i są inspirowane tak zwaną Protoewangelią, czyli fragmentem z Księgi Rodzaj (Rdz 3, 15), w którym Bóg zapowiada nieprzyjaźń między Wężem i Niewiastą oraz ostateczną klęskę Węża. W łacińskim oryginale i pierwowzorze Pisma Św. zwanym Wulgatą (Biblia św. Hieronima, Ojca Kościoła, IV w.), czytamy:

Inimicitias ponam inter te et mulierem et semen tuum et semen illius: ipsa conteret caput tuum et tu insidiaberis calcaneo eius (Rdz 3, 15).

Biblia x. Wujka, która jest przekładem opartym na Wulgacie podaje : Położę nieprzyjaźń między tobą, a między niewiastą; i między nasieniem twoim a nasieniem jej, ona zetrze głowę twoją, a ty czyhać będziesz na piętę jej.

Obietnicę zwycięstwa nad “wężem” otrzymuje NIEWIASTA oraz jej potomstwo (w liczbie mnogiej, tj. duchowe potomstwo - czyli Kościół Święty katolicki).


Wulgata to oficjalny, niejako "kanonizowany" (choć to dość niefortunne określenie) wzór Pisma Świętego w Kościele Katolickim. Jest ona potwierdzona i uświęcona nie tylko wielowiekową tradycją sięgającą pierwszych wieków chrześcijaństwa (IV w.), autorstwem Świętego i Ojca Kościoła, oraz użyciem w liturgii od najpóźniej VI wieku (czasy św. Grzegorza Wielkiego), ale przede wszystkim przez autorytet nieomylnego, niezmiennego Magisterium Kościoła katolickiego. Zrewidowana Wulgata tzw. Klementyńska, jako tekst wolny od błędów i obowiązujący "po wsze czasy" w Kościele katolickim, standardowy tekst PŚ, we wszystkich tłumaczeniach na języki narodowe oraz w liturgii, została wydana po Soborze Trydenckim przez Papieża Klemensa VIII w roku 1592 wraz z bullą Cum Sacrorum z 9 XI 1592 r. Wcześniej, w roku 1590 powstało wydanie autoryzowane przez Papieża Sykstusa V, tzw. Wulgata sykstyńska. Pracę nad opracowaniem wydania Wulgaty rozpoczęto w 1561 roku, pracowały nad nim trzy kolejne komisje, jednak zniecierpliwiony Papież Sykstus V w końcu sam przygotował wydanie. Wykorzystane zostały dobre rękopisy, jednak edycja przygotowana w pośpiechu zawierała błędy drukarskie (ale nie doktrynalne!) i dlatego już w 1592 roku zastąpiona została następnym wydaniem – Wulgatą klementyńską, znaną również jako Wulgata sykstoklementyńska. 

Uroczyste Magisterium Kościoła jasno orzeka o nieomylności i obowiązywalności Wulgaty. Dekret o Wulgacie – uchwalony na IV sesji Soboru Trydenckiego w dniu 8 kwietnia 1546 roku, na mocy którego łacińska Wulgata stała się jedynym autentycznym tekstem Pisma Świętego w Kościele rzymskokatolickim. Wydanie z 1592 r. pełni rolę oficjalnej Biblii w Kościele katolickim. Jest używane jako wyłączne i obowiązkowe w liturgii oraz w tłumaczeniach na języki narodowe. Każdy katolicki przekład musi być przekładany, albo uzgadnianych z Wulgatą klementyńską. Polska Biblia x. Jakuba Wujka  SI przełożona została na podstawie Wulgaty lowańskiej (z 1547 r.), później została poprawiona w oparciu o Wulgatę klementyńską.
[DZ 785] Ponadto tenże święty Sobór, uważając, że niemało korzyści może wyniknąć dla Kościoła Bożego jeśli ze wszystkich używanych wydań łacińskich Świętych Ksiąg wskaże, które należy uważać za autentyczne, postanawia i wyjaśnia, że starożytne wydanie Wulgaty, które zdobyło uznanie przez długie używanie w ciągu tak wielu wieków w Kościele, jest uważane za autentyczne w publicznym nauczaniu, debatach, kazaniach i wykładach, i żeby nikt nie odważył się ani nie śmiał odrzucić go pod jakimkolwiek pretekstem. 
Treść dekretu o Wulgacie Soboru Trydenckiego (fragment)
Wielu jednak było i jest takich, którzy podważają nieomylność Wulgaty, tym samym odrzucają nieomylność Kościoła katolickiego i Papieża. Mowa tu oczywiście głównie o protestantach, którzy od samego początku odrzucali Wulgatę na rzecz tzw. "języków oryginalnych". Lutrowi jak wiadomo nie podobało się bardzo wiele rzeczy w Piśmie Świętym, praktycznie stworzył on sobie swoją własną "biblię", z której usunął np. Księgi Machabejskie (za oryginalny uznał on bowiem przekład rabinacki, który powstał już po zburzeniu świątyni Jerozolimskiej, a więc przekład żydowski powstały w opozycji do chrześcijaństwa...). O mało nie usunął także Listu św. Jakuba, w którym jest jasno napisane, że "wiara bez uczynków jest martwa", bo nie pasował on do jego fałszywej, żydowskiej, materialistycznej "teologii". Wszystko natomiast w przekładach swych zafałszował, tak że jego "biblia" nie ma już nic wspólnego z Pismem Świętym, podobnie jak biblia żydowska, koran muzułmański czy biblia świadków jehowy. Fałszywe te przekłady należy bezwzględnie palić jak nakazuje nam Katechizm katolicki. Do dziś powstało setki tego typu protestanckich wydań, a każdy protestant z każdej sekty, których również są setki tysięcy, ma swoją własną, prywatną interpretację każdego fragmentu. Nie ma więc w tych sektach żadnej jedności Wiary ani znamion prawdziwego Kościoła Chrystusowego. 

piątek, 3 lipca 2020

Wojciech Wasiutyński: Powstanie Poznańskie 1956


I. W świetle wybuchu

Wybuch poznański zmienił nagle obraz Polski nie tylko w oczach emigracji polskiej i nie tylko w oczach świata zachodniego, ale także w oczach samych Polaków w Polsce.

Najcharakterystyczniejszą bodaj cechą życia polskiego pod okupacją sowiecką było, że nikt nie miał szerszego obrazu stosunków, nikt nie umiał z pewnością powiedzieć, jaka jest opinia społeczeństwa w tej czy innej sprawie, w jakim stopniu istnieje opinia publiczna w sprawach politycznych. Nawet bardzo inteligentni ludzie mieli tylko obraz fragmentaryczny. Wiedzieli co się mówi w ich kółku, pamiętali taką czy inną szczególniejszą scenę przypadkową. Tak było zawsze w Sowietach, gdzie rząd starał się być jedynym społeczeństwem i nie dopuszczał do powstania żadnych środowisk samorzutnych. Ten system narzucano Polsce. Ludzie żyli w ciemności i znali głos i zarys sylwetki tylko najbliżej stojących.

Zapoczątkowana „odgórnie” odwilż zapaliła w tej ciemności pewną ilość sztucznych świateł. Ukazały się sceny mrożące krew w żyłach a przeczuwane. Ukazały się jednak tylko niektóre sceny i plany. Ukazały się oświetlone sztucznym, nierealnym, jakby teatralnym światłem.

I nagle nastąpił wybuch w Poznaniu. W jego oślepiającym świetle na krótką chwilę zobaczyliśmy wyraźnie całą scenę, całą rzeczywistość materialną, moralną, uczuciową i intelektualną współczesnej Polski. Wybuch został stłumiony. Ale ukazanego obrazu nic nie jest w stanie unicestwić. Pozostaje on w pamięci narodu i świata.

Zanim przejdziemy do utrwalenia tego obrazu, zastanowić się trzeba przez chwilę, co się stało w Poznaniu.

Przebieg wypadków jest dość dobrze znany w ogólnym zarysie i nie trzeba go powtarzać. Szczegóły, jak zawsze w wydarzeniach rewolucyjnych, pozostają trudne do ustalenia. Warto jednak pewne, zasadnicze, sprawy uszeregować i podkreślić.

środa, 1 lipca 2020

Dziś, 1 lipca, w Kościele katolickim święto Przenajdroższej Krwi Pana naszego Jezusa Chrystusa.


O, Krwi Chrystusowa, ceno naszego Odkupienia, bądź błogosławiona na wieki!

Anima Christi, sanctifica me.
Corpus Christi, salva me.
Sanguis Christi, inebria me.
Aqua lateris Christi, lava me.

I LIPCA

Uroczystość Krwi Przenajdroższej P. N. Jezusa Chrystusa

Ryt zdwojony I-ej klasy.   Szaty czerwone

    Uroczystość ma na celu obudzić miłość ku Zbawicielowi, który Krwią swoją obmył świat z grzechów. Okazją zewnętrzną do powstania święta było przełamanie prześladowań Kościoła w r. 1848 ; powstało w r. 1849 ; na pamiątkę dziewiętnastowiecznego jubileuszu od przelania Krwi przez Pana Jezusa. Pius XI dał mu ryt zdwojony I klasy.

Źródło: Mszał Rzymski z dodaniem nabożeństw nieszpornych. O. G. Lefebvre, Benedyktyn. Przekład polski opracowali mnisi opactwa w Tyńcu. Opactwo ŚŚ. Piotra i Pawła w Tyńcu – Polska. Opactwo Św. Andrzeja, Bruges – Belgia [1949]

V. Odkupiłeś nas, Panie, Krwią Swoją
R. I uczyniłeś nas Królestwem Boga naszego

Módlmy się.

Wszechmogący, wieczny Boże, któryś Jednorodzonego Syna Swego ustanowił Odkupicielem świata i Krwią Jego dał się przebłagać, daj nam, prosimy, godnie czcić zapłatę naszego zbawienia i dzięki niej doznać obrony od zła doczesnego na ziemi, abyśmy wiekuistym szczęściem radowali się w niebie. Przez tegoż Chrystusa Pana naszego. R. Amen.

Akt strzelisty.
Ojcze Przedwieczny, ofiaruję Ci Krew przenajdroźszą Jezusa Chrystusa Syna Twego na spłacenie grzechów moich i za potrzeby Kościoła świętego.
100 dni odpustu za każdy raz. Pius VII. 29. 3. 1817.