Cytaty

"Pogodnie przyjmuję krzyż, który mi został ofiarowany, (ale) będziemy walczyć nadal o honor Pana naszego Jezusa Chrystusa i Jego Kościoła świętego i niepokalanego... i nigdy nie pomylimy go z nową religią, która głosi szczęście ziemskie, uciechy, rewolucję i wolność wszelkich uczynków, która obala mszę, kapłaństwo, katechizm i wszystko, co nadprzyrodzone: to antyteza chrześcijaństwa"
ks. Coache

„Wszelka polityka, która nie jest Tradycją, jest z pewnością zdradą”
Arlindo Veiga dos Santos

„Pro Fide, Rege et Patria” – „Za Wiarę, Króla i Ojczyznę”
_________________________________________________

wtorek, 31 sierpnia 2021

Dlaczego udało się i komu to zawdzięczam? Krótka relacja i refleksja po zdobyciu Dachu Europy.

Mont Blanc (Monte Bianco, Biała Góra) - 4810 m. n.p.m., 23.VIII AD 2021
fot. Michał Mikłaszewski ©

 Zwykle nie chwalę się w tym miejscu żadnymi prywatnymi sukcesami. Nigdy nie uprawiałem tutaj żadnej autokreacji czy samouwielbienia, celem tej strony nie było promowanie mojej osoby, a tylko św. Wiary katolickiej i idei narodowej, monarchistycznej i tradycjonalistycznej, oraz promowanie szeroko pojętego Apostolatu integralnie rzymskokatolickiego w naszej Ojczyźnie i poza jej granicami (nie zamykając się nigdy na tylko jedne, wybrane grupy, osoby czy organizacje). Stwierdziłem jednak, że warto podzielić się z czytelnikami pewną osobistą refleksją i sukcesem. Tydzień temu, 23 sierpnia AD 2021 udało mi się zdobyć, drogą normalną (granią Goûter – Droga Królewska [fr. Voie Royale]) z francuskiego Chamonix, najwyższy szczyt całych Alp, Francji i Włoch, a także, wg. klasycznego, "starego" podziału geograficznego, najwyższy szczyt Europy, a więc jeden z siedmiu szczytów Korony Ziemi - Mont Blanc (po włosku Monte Bianco, czyli Biała Góra).

Było to dla mnie ogromne i zupełnie nowe doświadczenie, gdyż do tej pory najwyższym zdobytym przeze mnie szczytem były nasze polskie Rysy, które są prawie o połowę niższe (mają niespełna 2500 m. n.p.m., podczas gdy Mont Blanc ma ok 4810 m. [około, gdyż pokrywa śnieżna, pokrywająca wierzchołek, ma co roku nieco inną wysokość, wąchając się o kilka metrów, i ciężko dokładnie stwierdzić, jaka jest aktualnie]). Nigdy wcześniej nie byłem w ogóle w Alpach, ani żadnych innych górach wysokich, poza Tatrami, które znam póki co głównie z polskiej strony, przede wszystkim po oficjalnie znakowanych, turystycznych trasach (z kilkoma tylko, jak dotąd, wyjątkami, jak choćby górujące nad Morskim Okiem Niżnie Rysy [2430 m n.p.m.] czy Mięguszowiecki Szczyt Czarny [2405 m n.p.m.]).

fot. Michał Mikłaszewski ©
Byle w Góry, nie w sprawy ludzkie...
Zniknął mój strach i zacząłem odczuwać wolność!

Pomysł zdobycia najwyższego szczytu Europy pojawił się u mnie już w zeszłym roku. Być może wynika to z pewnej, typowej dla współczesnego człowieka (którym, chcąc lub nie, jestem) pogoni za tym wszystkim co jest "naj". Najwyższe, największe, najlepsze. Ale przede wszystkim, to chęć udowodnienia samemu sobie, a także innym, że nie ma rzeczy niemożliwych, że chcieć znaczy móc. Jest takie przysłowie, że "ktoś, kto chce, znajdzie sposób, ktoś kto nie chce, znajdzie powód". Niektórzy boją się podjęcia jakiegokolwiek wyzwania. Ja również się bałem (tylko głupiec się nie boi), ale potrafiłem zapanować nad własnymi obawami, i wyruszyć w nieznane. Ta podróż okazała się wyjątkowym i wspaniałym doświadczeniem i umocnieniem. 

29 września AD 2021 J. Exc. x bp. Dolan wyświęci Biskupa katolickiego dla Ameryki Łacińskiej.

Bp. Dolan i Ojciec Rodrigo, nowy biskup Ameryki Łacińskiej

Z ogromną i przepełniającą radością ogłaszamy naszym przyjaciołom i dobroczyńcom, oraz wszystkim innym, którzy chcą usłyszeć, że wielebny ksiądz Rodrigo da Silva wkrótce zostanie konsekrowany na biskupa przez Jego Ekscelencję Monsignore Daniela Lytle Dolana.

To jest oficjalne. Wiadomość była emitowana w ciągu ostatnich kilku godzin. Pojawiła się w biuletynie prałata Dolana, dostępnym na oficjalnej stronie internetowej jego kaplicy (parafii) w Ohio, pw. św. Gertrudy Wielkiej:

      „[…] Różaniec jednak… uratował Brazylię przed komunizmem dokładnie w latach 60'tych. Ale to było przed zniszczeniem Kościoła katolickiego. To do Brazylii zwracam się o znalezienie innego biskupa, który zaopiekuje się naszymi wiernymi w Meksyku i Ameryce Południowej, a także pomoże zapewnić Sukcesję Apostolską w tych niepewnych czasach. Jeśli Bóg pozwoli, poświęcę tutaj [w Cincinnati - przyp. od red Tenete Ttraditiones] na biskupa wielebnego księdza Rodrigo da Silva, w uroczystość św. Michała Archanioła, 29 września br. Aby dostać się do Stanów Zjednoczonych, musi on przejść długą kwarantannę w Mexico City. (Inni są jednak codziennie przewożeni samolotem, dzięki Wujkowi Samowi). Proszę, módlcie się, aby wszystko poszło dobrze dla tej konsekracji. Następnie nowy Biskup powróci do Brazylii i do Seminarium św. Józefa, którym kieruje”.

To po prostu niezwykłe! Modlimy się już za Ojca Rodrigo i liczymy na pomoc wszystkich w tym nowym wielkim kroku w jego życiu i apostolstwie naszego przyszłego biskupa.

P.S.: Motto jego herbu będzie : Iter para tutum, przygotuj bezpieczną drogę.

Źródło: facebook.com

niedziela, 29 sierpnia 2021

Msze internetowe: korzyści duchowe. X. A. Cekada.

Msze internetowe: korzyści duchowe

PYTANIEJakie korzyści czerpię z oglądania tradycyjnej mszy łacińskiej w Internecie? Wiem, że nie odniosę pełnych korzyści, tak samo jakbym był tam osobiście.

ODPOWIEDŹ: Jest jasne, w oparciu o nauczanie teologów przedsoborowych dotyczące słuchania Mszy przez radio lub telewizję, że nie można wypełnić swojego niedzielnego obowiązku oglądając Mszę transmitowaną przez Internet. Prawo wymaga fizycznej obecności przy Najświętszej Ofierze, a przynajmniej bycia częścią grupy, która jest rzeczywiście obecna (w przypadku zgromadzenia tak dużego, że na przykład wylewa się poza drzwi kościoła na ulicę).

Tak więc, jeśli mógłbyś być fizycznie obecny na Mszy w zwykłych warunkach w niedzielę lub dzień święty, byłbyś zobowiązany do pójścia na nią. Nie można zamiast tego wybrać pozostania w domu przyklejonym do komputera – lub rzeczywiście, pozostania na kościelnym parkingu, unosząc się nad swoim I-Phone – i nadal wypełniać swój obowiązek uczestnictwa we Mszy św.

Stąd kwestia obowiązku.

Jednak duchowa korzyść z transmitowanej Mszy to inna sprawa – rzeczywiście możesz z niej skorzystać. Wynika to jasno z komentarza ks. Francisa Connella, znanego teologa moralnego z Katolickiego Uniwersytetu w latach 50'tych., który poruszył kwestię słuchania Mszy przez radio.
„Można brać udział w dobrodziejstwach Mszy św. bez faktycznej obecności — to znaczy kierując swoją intencję i nabożeństwo do świętego obrzędu. Słuchając Mszy przez radio można z pewnością wzmocnić pobożność, a tym samym znacznie skorzystać z ofiarowania Najświętszej Ofiary. Rzeczywiście, może się zdarzyć, że ten, kto w ten sposób uczestniczy w Najświętszej Ofierze, odniesie znacznie więcej korzyści niż wielu z obecnych.” (Ojciec Connell odpowiada na pytania moralne [Waszyngton: CUA 1959] 75–6)
Tak więc w dzisiejszych czasach, kiedy prawdziwe Msze odprawiane przez prawdziwych księży są bardzo nieliczne, katolicy mogą przynajmniej mieć pociechę wiedząc, że aspekt nowoczesnej technologii, tak często używany do zła, może być również wykorzystany do rozwijania ich własnego oddania – i rzeczywiście , aby przynieść im dobrodziejstwa prawdziwej Mszy, gdziekolwiek jest odprawiana.

Deo gratias!

Zostało to opracowane przez [śp] ks. Anthony'ego Cekada [RIP]

 TRANSMISJE MSZY ŚW. ON-LINE:

https://tenetetraditiones.blogspot.com/p/msze-sw-on-line.html

Św. Jan Chrzciciel...

Św. Jan Chrzciciel



Wielki patron abstynentów św. Jan Chrzciciel, który wedle słów archanioła Gabriela wina i nic upajającego nie pił, stanowi dla nas wskazanie, iż nieużywanie napojów odurzających musi być ważną rzeczą, skoro sam Bóg przez swego anioła mówi o niej do człowieka.

Wstrzymywanie się od tych napojów jest wyrzeczeniem się, które każdy, nawet niemogący pościć, bez szkody -przeciw- nie, z niemałym dla siebie pożytkiem zachować może.

Rodzice Św. Jana wiedzieli, że syn ich według woli Bożej nie będzie używał alkoholu. Toteż nigdy nie dawali mu wina, chowali go w zupełnej abstynencji. Zatem dziecko rozwijało się bardzo dobrze, wyrosło na silnego młodzieńca. Znaną jest rzeczą, że alkohol spożywany za młodu nie sprzyja prawidłowemu rozwojowi ciała. Zresztą nie trzeba być filozofem, by zrozumieć zgubny wpływ alkoholu. Przecież już mały Cyrus powiedział do swego dziadka, króla Astiagesa: "Strzec się będę od używania wina, bo dziadku, gdyś wczoraj pił, zapomniałeś, że jesteś królem, a drudzy zapomnieli, że są twoimi podwładnymi"

Jan św. był młodzieńcem mądrym, a potem stał się człowiekiem wielkiego umysłu i potężnej, twardej jak granit woli. Sam Pan Jezus wskazuje na to gdy mówi: "Coście poszli oglądać na pustkowie - trzcinę wiatrem kołysaną, czy człowieka w miękkie odzianego szaty"? Nie, Jan św. nie był trzciną  chwiejną --on był silnym dębem.

Św. Jan nie tylko zachęcał innych do pokuty, ale sam był wzorem takiego życia. Przebywał na pustyni, ubierał się we włosienicę, a pokarmem jego były szarańcza i dziki miód. Nie tylko był zdolny do wyrzeczenia się napojów alkoholowych, ale za tym jednym wyrzeczeniem szło wiele innych. Toteż z abstynencji wywodzi się zwykle wiele innych wspaniałych czynów.

Św. Jan był dzielny. A do dzielności tej do pomogła mu abstynencja. Ona zawsze jest podporą dzielności. Świadczą o tym wielkie sukcesy ludzi takich jak Lindbergh, który pierwszy przeleciał przez Atlantyk, a który na wydanym w Paryżu ku jego czci o biedzie nie tknął kropli alkoholu; albo Edison, ów wielki sławny wynalazca zapytany, czemu nie używa alkoholu, odpowiedział: "Mam coś mądrzejszego do roboty, niż zatruwanie mózgu alkoholem. Zatruwa nie to jest podobne do sypania piasku w maszynę: ani mózgami maszyna nie mogą wtedy pracować". Wielcy podróżnicy, jak Nansen i Sven Hedin nie cierpieli wśród swej załogi alkoholu. Znany pływak Burges, zapytany o powód swego sukcesu powiedział: "Nie piję, nie palę - oto tajemnica mej wytrzymałości". To samo mówią inni sławni sportowcy, których słowa przytaczaliśmy w poprzednich numerach i także w dzisiejszym.

Jan św. był wierny aż do śmierci. "Chcę byś mi natychmiast na misie dał głowę Jana  Chrzciciela"(Marek 6, 25). - Czemu natychmiast? Bo od pod chmielonego Heroda wszystko można było uzyskać, także ścięcie św. Jana, na które będąc trzeźwy nigdy by się nie był zgodził. Jana trzeba usunąć. On jest cierniem w oku Herodiady która sobie doskonale uświadamiała, że Jan ni gdyby się nie zgodził na wiarołomny jej związek z Herodem. On różnił się od nich. Był przecież człowiekiem z charakterem, wierny swym zasadom. Dlatego też, chociaż nagle złamano jego życie, tworzy on przepiękną całość. On życie swoje dobrze ukształtował.

Wielu jest przekonanych, że wprawdzie pijaństwo jest rzeczą złą - ale abstynencja zupełna to przesada. Tymczasem św. Jan Chrzciciel uczy nas, że ona jest tylko wstępnym warunkiem do wykonania naszej misji. Wobec zaś wielkiego rozpowszechnienia alkoholizmu wczasach nowożytnych jest ona koniecznym środkiem w walce z tym złem - bez niej nie dalibyśmy mu rady.

Dziwnym zrządzeniem Opatrzności ten, który za życia był poprzednikiem Jezusa, także w liturgii Kościoła jest niejako poprzednikiem wielkiego święta Chrystusa Króla. I zdawać by się mogło, że Jan św. pyta swego naśladowcę abstynenta - kim dla ciebie jest Chrystus? On jest moim Panem, Królem i Bogiem.

Jest moim Panem, który podobnie jak niegdyś dobierał sobie uczniów znad jeziora Genezaret, tak i teraz idzie do warsztatu, fabryki, na wieś, do biura i tutaj dobiera sobie Swoich uczni.

Jest moim Królem, lecz królestwo jego nie jest z tego świata. Tam, gdzie człowiek walczy z powodzią grzechów, gdzie ociera bliźniemu łzy i pociesza smutnych - tam króluje Chrystus.

Jest moim Bogiem. Jego cnoty uzupełniają moje braki, Jego pokora pokonuje moją pychę, Jego cierpliwość jest balsamem kojącym.

Do takiego Boga toruje nam drogę Jan Chrzciciel. Ci, którzy chcą Bogu służyć abstynencją, podobnie jak on muszą to w postępowaniu swym, czynnie udowodnić. Muszą jak on nieustraszenie walczyć dla dobrej sprawy. Właśnie odwagi tak dzisiaj bardzo potrzeba i tej odwagi uczyć się musimy od Jana Chrzciciela. On nie uląkł się niczego - mówił prawdę w oczy nawet samemu królowi, choć wiedział, że może to życiem przypłacić i też przypłacił. Musimy z całą odwagą występować przeciwko nowoczesnemu pijaństwu, przeciwko nowoczesnej reklamie alkoholowej, tak. często kłamliwej - i głosić prawdę. Każdy abstynent winien w swoim gronie być jakby Janem Chrzcicielem: nigdzie nie brak takich, którzy przez swe uwagi i docinki chcą całe otoczenie tyranizować i podtrzymywać ton przyjaźni dla kieliszka - wtedy abstynent niechaj wystąpi nieustraszenie jak św. Jan: przeciwko nie świadomie błądzącym z miłością i dobrocią - ale przeciwko ludziom przewrotnymi faryzeuszom twardo i ostro. Dałby Bóg, aby wśród abstynentów było jak najwięcej natur Janowych, takich dzisiejszych, zakrojonych na potrzeby naszych czasów!

Jeśliby abstynenci poprzestali tylko na wyrzeczeniu po padając później w wygodę i nie apostołując dla Bożej sprawy, wówczas mogłyby się sprawdzić straszne słowa zarzutu, które są wyryte na ścianach katedry w Lubece:

"Nazywacie mnie Mistrzem ale nie radzicie się Mnie!
Mówicie, że jestem Światłością - a nie widzicie Mnie!
Nazywacie Mnie Prawdą - a nie wierzycie Mi!
Nazywacie Mnie Drogą - a nie idziecie po niej!
Nazywacie Mnie Życiem a nie pragniecie Mnie!
Mówicie, że jestem mądry a nie naśladujecie Mnie!
Mówicie, że jestem piękny a nie kochacie Mnie!
Mówicie, że jestem bogaty a nie prosicie Mnie!
Mówicie, że jestem wieczny -- a nie szukacie Mnie!
Mówicie, że jestem miłosierny -- a nie ufacie Mi!
Mówicie, że jestem szlachetny - a nie służycie Mi!
Mówicie, że jestem wszechmocny - a nie szanujecie Mnie!
Mówicie, że jestem sprawiedliwy - a nie boicie się Mojego sądu".
Mówicie i nazywacie, nazywacie tylko i mówicie -straszne te słowa -jednak nie dotyczą tego, który podobnie jak Jan Chrzciciel dąży do czynnej miłości Boga i bliźniego.

Irena Brauzówna

,,Przyjaciel Trzeźwości" 1938 rok. R.20, Nr 8

sobota, 28 sierpnia 2021

Nowy Benedykt XVI: Jak należy go nazwać? [2005 r.]


Nowy Benedykt XVI: Jak należy go nazwać?

KS. KEVIN VAILLANCOURT

Redaktor "The Catholic Voice"

––––––––

     Bliżej obznajomieni z wewnętrznymi procedurami papieskiego konklawe wiedzą, że gdy w końcu kandydat otrzyma wymaganą liczbę kwalifikowanych głosów i po tym jak przyjmie dokonany wybór, to stawia mu się bardzo ważne pytanie: Jakie imię sobie wybierasz? W tym momencie papież-elekt staje przed pierwszą poważną decyzją, gdyż uważa się, że wybór imienia może nam dużo powiedzieć o sposobie myślenia nowego papieża oraz o tym, czego należy oczekiwać po nim w przyszłości.

     Cel mojej pracy nie dotyczy spekulacji na temat wyboru imienia Benedykta XVI, którego dokonał "kardynał" Ratzinger. Chciałbym raczej dokonać przeglądu określeń nadawanych mu przez religijne i świeckie media na całym świecie, z którymi on sam niekoniecznie mógłby się zgodzić, a które jednakże "przylgnęły" do niego od chwili, gdy jego nazwisko zaczęto wymieniać w kontekście jego wyboru na następcę Jana Pawła II. Czytelnik zapewne słyszał, jak raz po raz określano go jako tradycjonalistę i konserwatystę. U niektórych tytuły te wzbudzały obawę, nienawiść i pogardę, ponieważ w ich mniemaniu nowy Benedykt XVI miał oznaczać koniec ich własnych postępowych działań. Z drugiej strony, istnieje wielu takich, którzy oczekują po następcy Jana Pawła II postawy "twardej ręki" wobec "liberałów" w Kościele. "Ostatecznie Benedykt XVI jest konserwatystą" – mówią. Jeszcze inną grupę te określenia napawają nadzieją, że być może będzie to człowiek, który odnowi Kościół i przywróci Jego tradycyjne nauczanie i liturgię. "Ostatecznie jest on tradycjonalistą" – mówią. Nie chciałbym dla tych wszystkich kategorii ludzi okazać się heroldem złych wiadomości, ale nowy Benedykt XVI nie spełni żadnego z tych oczekiwań, a opieram swoje twierdzenie na znajomości jego licznych publicznych przemów i pism powstałych od czasu rozpoczęcia jego kariery w Rzymie. Dobrze obrazują to słowa wypowiedziane do Piotra na dziedzińcu Kajfasza podczas przesłuchania Pana Jezusa przed sanhedrynem: "Mowa twoja cię zdradza" (Mt. 26, 73).


Liberał czy konserwatysta?

      Dla nadania odpowiedniego tonu reszcie mojego artykułu pozwolę sobie zacytować fragment artykułu wstępnego, jaki ukazał się 30 września 2003 roku, w dzienniku The Washington Times:

      "Kardynał Joseph Ratzinger, drugi z najpotężniejszych urzędników Watykanu, był podczas Soboru (Vaticanum II) radykalnym lewicowym teologiem, ale teraz jest uznawany za najbardziej konserwatywnego z kardynałów. Jego Eminencja przyznał, że w ciągu czterech dekad nie przesunął się na prawo, lecz że to świat na tyle skręcił w lewo, że nawet ktoś o tak postępowych jak on przekonaniach może uchodzić za tradycjonalistę. To samo dotyczy wszystkich kardynałów nominowanych przez Jana Pawła II, z tą różnicą, że są oni nawet bardziej liberalni niż kardynał Ratzinger. To właśnie to kolegium dokona wyboru następnego papieża" (s. A20).

       Ten pochodzący ze świeckiej gazety opis jest bardzo odkrywczy – dowiadujemy się z niego może nawet więcej niż spodziewalibyśmy się przeczytać lub usłyszeć o tym człowieku. Swoimi własnymi słowami nowy Benedykt XVI przyznaje, że nie jest "konserwatystą" w powszechnym rozumieniu tego słowa, jakie ma ono w politycznych a nawet religijnych sferach. Nie jest także "tradycjonalistą" według tych samych standardów. Wydaje się, że musimy zdefiniować pojęcia "konserwatywny" i "tradycyjny" zgodnie z powszechnym religijnym (nie politycznym) rozumieniem tych terminów, aby nie pogubić się próbując zrozumieć ogromną ilość pochwał, jakimi media zarówno świeckie jak i kościelne obsypały nowego lidera neokościoła. Musimy zdefiniować te słowa właściwie, podkreślam to z naciskiem, ponieważ sam fakt, że w kółko powtarza się je by bardziej łatwowierni wchłonęli je w siebie, podpowiada mi, że wkrótce wielu raczej naiwnych katolików uwierzy we wszystko, co słyszy i następnie wpadnie w niezwykle przemyślną pułapkę zastawioną przez modernistów – pułapkę, która uwięzi ich w modernistycznym kościele, daleko poza Kościołem rzymskokatolickim.

75 lat temu komunistyczni zbrodniarze i okupanci Polski zamordowali Danutę Siedzikównę "Inkę" i ppor. Feliksa Selmanowicza "Zagończyka".

Zamordowani za walkę o wolną Polskę!

Żołnierze wyklęci - Danuta Siedzikówna "Inka" i Feliks Selmanowicz "Zagończyk" - zostali skazani przez komunistyczny sąd na karę śmierci w 1946 roku. Wyrok przez rozstrzelanie wykonano 28 sierpnia 1946 roku, w więzieniu przy ulicy Kurkowej w Gdańsku. Dowódcą plutonu egzekucyjnego był podporucznik Franciszek Sawicki. "Inka" miała wówczas niespełna 18 lat, "Zagończyk" - 42. Danuta Siedzikówna była sanitariuszką 5. Wileńskiej Brygady Armii Krajowej, odtworzonej i dowodzonej przez Zygmunta Szendzielarza "Łupaszkę". Podporucznik Feliks Selmanowicz walczył w 3., 4. oraz 5. Wileńskiej Brygadzie AK. "Inka" i "Zagończyk" do końca zachowali niezłomną postawę. Przed śmiercią wykrzyknęli „Niech żyje Polska!”.

75 lat temu w więzieniu przy ul. Kurkowej w Gdańsku ks. Marian Prusak opatrzył idących na śmierć Danutę Siedzikównę „Inkę” oraz Feliksa Selmanowicza „Zagończyka” – żołnierzy mjr. Zygmunta Szendzielarza „Łupaszki”. 

„Inka” to niespełna 18-letnia sanitariuszka ze szwadronu „Żelaznego” i „Leszka”, operującego od wiosny do jesieni 1946 r. na Pomorzu. 42-letni „Zagończyk” był u „Łupaszki” oficerem odpowiedzialnym za sprawy aprowizacyjne i organizacyjne. Rozstrzelano ich rankiem 28 sierpnia 1946 r.

Dziesięciu żołnierzy KBW uczestniczących w egzekucji oddało z odległości trzech metrów strzały do obojga skazańców. Na moment przed egzekucją, oboje krzyknęli: „Niech żyje Polska!”. „Inka” dodała jeszcze: „Niech żyje »Łupaszko«!”. Po komendzie „Ognia!” rozległy się strzały. Przed egzekucją „Inka” krzyknęła „Niech żyje Polska!”. Ciężko ranni „Inka” i „Zagończyk” osunęli się na ziemię, ale jeszcze żyli. Zostali dobici o godz. 6.15 strzałem w głowę przez dowódcę plutonu egzekucyjnego ppor. Franciszka Sawickiego.

Ciała zamordowanych komuniści potajemnie pogrzebali na gdańskim Cmentarzu Garnizonowym. W 2014 r. odkryli je specjaliści z IPN, a badania genetyczne potwierdziły, że należą do dwojga rozstrzelanych bohaterów polskiego podziemia niepodległościowego. Państwowy pogrzeb „Inki” i „Zagończyka” odbył się na tym samym cmentarzu 28 sierpnia 2016 r.

Żdródło: Facebook.com / IPN / https://bit.ly/3yo0OTw

Cześć i chwała Bohaterom!
Niech żyje Polska!

piątek, 27 sierpnia 2021

Religia islamu: zagrożenie dla zachodniej cywilizacji. X. Benedykt Hughes CMRI.

Religia islamu: zagrożenie dla zachodniej cywilizacji

KS. BENEDICT HUGHES CMRI

Redaktor "The Reign of Mary"

––––––––

      Moją uwagę zwrócił artykuł zamieszczony 19 maja [2020] na stronie LifeSite News. Jest tam mowa o tym, że podczas spowodowanego koronawirusem zamknięcia kościołów w Wielkiej Brytanii, dziewięciu meczetom na przedmieściach Londynu zezwolono nadawać islamskie wezwania do modlitwy podczas Ramadanu. Słowa Adhan (wezwania do modlitwy) brzmią następująco: "Allah jest wielki. Wyznaję, że nie ma boga prócz Allaha. Wyznaję, że Mahomet jest wysłannikiem Allaha. Przybądźcie na modlitwę. Przychodźcie ku zbawieniu".


       Ramadan rozpoczął się w tym roku 24 kwietnia. Z tej okazji, "kardynał" Vincent Nichols, wyższy duchowny "katolicki" Wielkiej Brytanii, dołączył do grupy przywódców religijnych uczestniczących w międzywyznaniowym wydarzeniu zatytułowanym "Ramadan w domu". Oczywiście kościoły katolickie były zamknięte przez cały Wielki Tydzień, który dla katolików jest najświętszym okresem w roku. Biskupi Anglii i Walii zabronili nawet odprawiania publicznych Mszy przed wejściem w życie lockdownu. Sam Nichols powiedział parafianom, że byłoby "skandalem" gdyby katolicy chodzili do kościołów, choćby tylko na prywatną modlitwę. Ale wszystko to nie przeszkodziło samemu Nicholsowi uczestniczyć w islamskich międzywyznaniowych obrzędach podczas lockdownu.

       Widzimy tu kolejną oznakę stopniowego wkraczania islamu w kulturę narodów zachodnich. Dzieje się tak zwłaszcza w Europie. Jakiś czas temu, ze względu na spadające wskaźniki urodzeń – w wyniku panującej polityki regulacji urodzeń – rządy europejskie poszukiwały potrzebnych pracowników i przyjmowały imigrantów z krajów muzułmańskich. Każdy, kto podróżował do Anglii lub Francji w ciągu ostatnich 50 lat zauważył dużą liczbę takich imigrantów. Ich liczba wzrosła również w ciągu ostatnich kilku lat w wyniku szeroko nagłaśnianej migracji wielkich mas ludzkich z zachodniej Azji i północnej Afryki poszukujących pracy i wygodniejszego życia.


Meczet Baitul Futuh w południowo-zachodnim Londynie – zbudowany w 2003 roku

kosztem 15 milionów funtów – jest jednym z około 1600 meczetów w Wielkiej Brytanii.

       Mniej nagłaśnia się natomiast fakt, że zachodnie rządy stają na głowie, by tylko nie urazić tychże imigrantów. Zamiast mieszać się z kulturą danego kraju, trzymają się własnej. Doszło również do aktów przemocy w imię hasła: islam kontra "niewierni". Odnotowano wiele przypadków strzelanin z udziałem dżihadystów; preferowanymi metodami dżihadu w Europie stała się śmierć obywateli niebędących muzułmanami przez zasztyletowanie bądź najechanie samochodem. W relacjach z tych krwawych aktów szału często jest mowa o tym, że napastnicy krzyczeli "Allah jest wielki".

       Muzułmańscy imigranci do tego stopnia odmówili przystosowania się do kultury nowego miejsca pobytu, że zaczęło się mówić o wypieraniu prawa zachodnioeuropejskiego (lub amerykańskiego) przez prawo szariatu na obszarach osiedlenia islamskich imigrantów. Chociaż może to nie dotyczyć naszego kraju, niemniej jednak tak się dzieje w niektórych państwach. Na przykład w niedawnym nagłówku wiadomości w Nigerii (kraju, w którym jest około 50% muzułmanów i 50% chrześcijan) stwierdzano: "Na mocy szariatu ateiście grozi egzekucja za znieważenie Mahometa na Facebooku". Muzułmanie w tym kraju nie zdobyli jeszcze takiej władzy, ale jaką mamy gwarancję, że nie będą dążyli do takiej dominacji nad niemuzułmanami, gdy staną się większością populacji?

50'ta rocznica zniszczenia Cmentarza Obrońców Lwowa (Orląt Lwowskich) przez Sowietów.

50 lat temu decyzją władz sowieckich rozpoczęto dewastację zasłużonej dla Polaków nekropolii – Cmentarza Obrońców Lwowa, znanego również jako Cmentarz Orląt Lwowskich. 

Na cmentarzu spoczywają obrońcy Lwowa i Kresów Wschodnich z lat 1918-21, w tym m.in. 14-letni Jurek Bitschan, 13-letni Antoni Petrykiewicz, 17-letnia sanitariuszka Stefania Kozłowska, 19-letni tramwajarz Marian Wandyc, a także żołnierze polegli w wojnie polsko-bolszewickiej, duchowni, politycy i ludzie zasłużeni dla Polski. Pochowani są tam również obcokrajowcy polegli w obronie Polski -  Francuzi i amerykańscy lotnicy z Eskadry myśliwskiej im. Tadeusza Kościuszki. 

Kaplicę Obrońców Lwowa na cmentarzu poświęcił w 1924 r. arcybiskup Bolesław Twardowski. Powstała w miejscu dawnej drewnianej, wzniesionej jeszcze podczas walk o miasto. W uroczystościach uczestniczyli weterani powstania styczniowego, legioniści, obrońcy Lwowa, generalicja polska z gen. Władysławem Sikorskim na czele, duchowieństwo i niezliczone rzesze lwowian. 

Poniżej kaplicy umieszczono katakumby, w których spoczywa 72 bohaterów, ekshumowanych z różnych odcinków frontu polsko-ukraińskiego lat 1918-1920. Po II wojnie światowej zostały splądrowane.

25 sierpnia 1971 r. przy użyciu czołgów i buldożerów groby zrównano z ziemią. Rozbito pomniki Amerykanów i Francuzów, zrujnowano kolumnadę, a  jej gruzy i ziemię wykorzystano do wyrównania terenu. Wiele mogił znalazło się wówczas pod grubą warstwą ziemi. 

Zniszczono kolumnadę Pomnika Chwały, a pylony, których nie udało się powalić ostrzelano, by zniszczyć umieszczone na nich napisy z wymienionymi miejscami bitew. Pozostała tylko łacińska maksyma „Mortui Sunt ut Liberi Vivamus” – „Polegli, abyśmy żyli wolni”. Przez następne lata zdewastowany cmentarz był regularnie zaśmiecany i demolowany przez wandali.

W tym czasie grupa lwowskich Polaków, w obawie przed profanacją zdecydowała się ekshumować potajemnie szczątki kilku osób pochowanych na cmentarzu. W ten sposób do starej części Cmentarza Łyczakowskiego przeniesiono m.in. trumny gen. Tadeusza Jordan Rozwadowskiego, bryg. Czesława Mączyńskiego, gen. Wacława Iwaszkiewicza, lotników: Stefana Bastyra, Stefana Steca i Władysława Torunia, a także duchownych abpa obrządku ormiańskiego Józefa Teodorowicza i ks. Gerarda Szmyda. Po wielu latach, udało się odnaleźć i zidentyfikować jedynie trumny dwóch ostatnich. Dzięki temu, zorganizowano im powtórne pogrzeby na Cmentarzu Obrońców Lwowa (Teodorowicz w 2011 r., zaś Szmyd w 2014 r.)

Odbudowa cmentarza rozpoczęła się jeszcze u schyłku lat 80. Nie odzyskał on jednak pierwotnego wyglądu: m.in. nie odbudowano kolumnady, zaś wszystkie nagrobki mają jednakowy kształt: prostego, białego krzyża na skromnej mogile (nie odtworzono przedwojennych indywidualnych nagrobków). Ponadto, część pochówków, która znalazła się poza terenem cmentarza (na skutek budowy nowej drogi) ekshumowano i pochowano po obu stronach kaplicy cmentarnej.

Dopiero w czerwcu 2005 r. odbyło się jego oficjalne otwarcie - dzięki wysiłkom Polaków odzyskał dawną świetność. Słynne lwy wróciły na święte dla Polaków miejsce dopiero w roku 2015, choć szybko zostały zamknięte w prowizorycznych skrzyniach, na skutek niezadowolenia strony ukraińskiej.

Żdródło: Facebook.com / IPN / https://bit.ly/3gpwIZO

czwartek, 26 sierpnia 2021

26 sierpnia, Święto Matki Bożej Częstochowskiej.


1. Jest zakątek na tej ziemi,
Gdzie powracać każdy chce,
Gdzie króluje Jej Oblicze,
Na Nim cięte rysy dwie.
Wzrok ma smutny, zatroskany,
Jakby chciała prosić cię,
Byś w matczyną Jej opiekę oddał się.

Ref.
Madonno, Czarna Madonno,
Jak dobrze Twym dzieckiem być!
O, pozwól, Czarna Madonno,
W ramiona Twoje się skryć!

     26 sierpnia Kościół Katolicki w Polsce obchodzi Święto Najświętszej Maryi Panny w Jej Jasnogórskim Wizerunku (Uroczystość Najświętszej Maryi Panny Częstochowskiej - święto I klasy). Kluczowe znaczenie odegrała postać o. Honorata Koźmińskiego OFMCap, który po upadku powstania styczniowego starał się zjednoczyć naród wokół Królowej Polski - Maryi. O ustanowienie święta ojcowie paulini zabiegali kilkakrotnie. Po raz pierwszy zwrócili się z taką prośbą do Stolicy Apostolskiej po obronie Jasnej Góry przed Szwedami w 1665 r. Kongregacja Obrzędów zezwoliła wtedy jedynie na odprawianie Mszy św. wotywnych.

      Dopiero Papież-Polak, święty Pius X w 1904 r. zatwierdził uroczystość NMP Częstochowskiej dla Jasnej Góry i dla ówczesnej diecezji włocławskiej. Na prośbę biskupa włocławskiego Stanisława Zdzitowieckiego i polskich paulinów zatwierdził święto Matki Bożej Częstochowskiej w rycie I klasy z oktawą dla Jasnej Góry. Święto to miało być obchodzone w środę po 24 sierpnia. Po raz pierwszy obchodzono je 29 sierpnia 1906 r. W 1931 r. "polski" Papież Pius XI ustalił jako dzień uroczystości 26 sierpnia oraz rozciągnął obchody Święta na całą Polskę zatwierdzając nowy tekst Mszy św. i brewiarza. Pierwszy raz tego dnia czczono Matkę Bożą Jasnogórską w 1932 r. w ramach obchodów jubileuszu 550-lecia Jasnej Góry.

Dzisiaj w sposób szczególny zachęcamy do wzmożonej modlitwy oraz refleksji nad sytuacją w Polsce i na świecie.  

Maryjo, prosimy, strzeż naszą Ojczyznę i Rodziny, by nigdy nie utraciły świętej wiary katolickiej oraz by nigdy nie odstąpiły od Twojego Syna Jezusa Chrystusa, od Ciebie Maryjo i Kościoła Świętego.

Redakcja Tenete Traditiones

poniedziałek, 16 sierpnia 2021

KOMUNIKAT REDAKCJI. Przerwa techniczna.

Statua Matki Bożej na Rocciamelone (3538 m. n.m.p.), Alpy Zachodnie, Włochy.

W dniach 17 - 24 sierpnia AD 2021 strona nie będzie aktualizowana, ze względu na przerwę urlopową administracji strony.

Zapraszamy do lektury naszych archiwalnych publikacji!

Redakcja Tenete Traditiones

sobota, 14 sierpnia 2021

80'ta rocznica męczeńskiej śmierci ojca Maksymiliana M. Kolbego w KL Auschwitz.


   "Widzimy, jak bolszewicy tępią religię. Słyszeliśmy nauki materialistów, pragnących ścieśnić wszechświat do tego tylko, co bezpośrednio zmysłami poznajemy i tak wmówić w siebie i w drugich, że nie ma Boga ani duszy. Teozofia wszczepia obojętność religijną, a badacze Pisma św. i inni protestanci grubymi dolarami jednają sobie wyznawców. Wszystkie te obozy tworzą zgodną linię bojową przeciw Kościołowi. Co ich łączy? Że socjalizmem kierują Żydzi i że oni rządzą obecnie w Bolszewii, wszystkim aż nadto wiadomo. Nie brak ich też w szeregach materialistów. Badacze zaś Pisma św. są (…) niczym innym jak tylko zamaskowanym bolszewizmem ze wszystkimi obietnicami talmudystycznymi." 
   (...) tzw. czerwona masoneria zacieśnia się do niewielkiej liczby osób, przeważnie Żydów, którzy w pełni świadomi swych celów kierują całą liczną rzeszą mniej więcej „oświeconych” w sprawach organizacji masonów. Głowa ta jest nieznana i działa zawsze w ukryciu, by uniemożliwić przeciwdziałanie. Oni to układają plany roboty. Z ich warsztatu wyszła rewolucja francuska, szereg rewolucji w 1789 do 1815 roku, a także… wojna światowa. Wedle ich wskazania pracował Voltaire, d”Alembert, Rousseau, Diderot, Choiseul, Pombal, Aranda, Tanucci, Hangwitz, Byron, Mazzini, Palmerston, Garibaldi i inni. – Nazwisk obecnych członków nie znamy [6], ale na pewno do masonerii należy u nas Piłsudski"

O. Maksymilian Maria Kolbe, "Dzisiejsi wrogowie Kościoła" (1922) r.

14 sierpnia 1941 roku  w niemieckim obozie koncentracyjnym KL Auschwitz został zamordowany zastrzykiem trucizny fenolu - Maksymilian Maria Kolbe. Franciszkanin Konwentualny, Gwardian, Misjonarz, Prezbiter, Męczennik. Założyciel organizacji Rycerstwo Niepokalanej, miesięcznika „Rycerz Niepokalanej” i Radia Niepokalanów oraz najliczniejszego klasztoru na świecie w Niepokalanowie. 

czwartek, 12 sierpnia 2021

Wizyta J.Exc x Bp'a Marka A. Pivarunasa CMRI we Włoszech, u x. F. Abrahamowicza CMRI.


 W ostatnich dnia Jego Ekscelencja, xiądz Biskup Marek A. Pivarunas CMRI, Przełożony Generalny, odbył wizytę Apostolską we Włoszech, u x. Floriana Abrahamowicza CMRI w Paese (Trewir), gdzie udzielił Sakramentu Bierzmowania 26 wiernym. Deo Gratias! 

Mamy nadzieję, że Jego Ekscelencja odwiedzi także w (możliwe nieodległej) przyszłości naszą Ojczyznę! Daj Panie Boże!

Źródło: Facebook.com / [don] Florian Abrahamowicz

wtorek, 10 sierpnia 2021

X. Kevin Vaillancourt: Który ryt jest właściwy?

Roma locuta – causa finita.
Trzeba być poddanym Papieżowi!
 

Który ryt jest właściwy? 
Dlaczego w wielu tradycyjnych kaplicach słusznie używa się "poprawionych" obrzędów liturgicznych z czasów Piusa XII

KS. KEVIN VAILLANCOURT

––––––––

Jedną z kwestii spornych wytwarzających podziały wśród tradycyjnego rzymskokatolickiego duchowieństwa jest duszpasterskie podejście do obrzędów Wielkiego Tygodnia: której wersji należy przestrzegać w różnych kaplicach – czy tej wprowadzonej za panowania Papieża Piusa XII, przed Jego śmiercią, a nie tej zmienionej później przez Jana XXIII i innych, czy też tej wersji rytów jakie były w użyciu wcześniej i które można znaleźć w najstarszych mszałach? Kapłani z Europy i Stanów Zjednoczonych sporządzili szczegółowe opracowania prezentujące powody stojące za decyzją o odrzuceniu liturgicznych zmian ogłoszonych w czasie panowania Papieża Piusa XII i opowiedzeniem się za starszą wersją obrzędów. Ich zdaniem, wszystkie zmiany – łącznie z "nowym" Psałterzem – powinny być odrzucone. Trzeba przyznać, że wykonują dobrą robotę wyjaśniając swe obawy, opierając się przy tym na historycznych i liturgicznych przykładach lub dowodach. Istnieje jednak kilka kwestii, których nie biorą pod uwagę (zwłaszcza posłuszeństwa wobec autorytetu władzy stojącego ponad prymatem osobistej pobożności) i właśnie one będą przedmiotem niniejszego opracowania.

Przyznając słuszność wszystkiemu, co ci kapłani napisali na temat podkopywania przez innowatorów i modernistów prawdziwego Ruchu Liturgicznego w okresie przed Vaticanum II, dodać należy, że w momencie gdy zabierali się do realizacji swojego planu uruchomili przemyślaną kampanię mającą na celu ukrycie przed katolickim światem encykliki Mediator Dei Piusa XII. Wizytując w 1953 roku seminarium we Francji – gdzie (choć skrycie) podejmowano pierwsze próby wprowadzania Novus Ordo – Annibale Bugnini wypowiedział się na ich temat pozytywnie, dodając: "Najlepszą rzeczą, jaką mogę dla was w tej chwili uczynić to powrócić do Rzymu nie mówiąc co tu zobaczyłem". W encyklice Mediator Dei Papież powołał do życia Komisję Liturgiczną. Gdy została utworzona, to celowo nie zajęła się omawianiem encykliki ani nie starała się jej przetłumaczyć i rozpropagować w całym katolickim świecie. Znam starszego kapłana, który – po zapoznaniu się w połowie lat siedemdziesiątych z tekstem Meditor Dei – stwierdził, że nigdy wcześniej tego nie widział. Powiedział, że gdyby począwszy od 1947 (rok wydania encykliki) przez lata pięćdziesiąte i wczesne lata sześćdziesiąte więcej kapłanów w Ameryce czytało i studiowało ją, zwłaszcza na spotkaniach diecezjalnych, to modernistom byłoby o wiele trudniej przekonać amerykańskich kapłanów i biskupów do wartości "reformy liturgicznej" – co się dokonało na Vaticanum II. Tak więc, rzeczywiście, w okresie gdy weszły w życie odnowione obrzędy Wielkiego Tygodnia pojawiły się problemy dotyczące zachowania Świętej Liturgii jaka przez wieki była nam przekazywana oraz liturgicznej atmosfery.

niedziela, 8 sierpnia 2021

Deklaracja Doktrynalna Kongregacji Maryi Niepokalanej Królowej (CMRI).

OD REDAKCJI TENETE TRADITIONES: Poniższa Deklaracja Doktrynalna jest jedną z tych, z którymi w pełni się utożsamiamy i solidaryzujemy, oraz moglibyśmy obiema rękami podpisać się pod nimi, oraz uznać je za swoje własne. Wśród pozostałych należy wymienić także, przede wszystkim słynną Deklarację Doktrynalną abp. Thuca (Declaratio Archiepiscopi Petri Martini Ngô-dinh-Thuc) z dnia 25 lutego 1982 r., Deklarację Doktrynalną Katolickiego Przymierza Biskupów, podpisaną w święto Bożego Serca, V 1989 roku, przez ich Exc. xięży Biskupów Roberta McKennę OP (USA), Vida Elmera (Węgry, USA) i Olivera Oraveca (Kanada, Słowacja) oraz Stanowisko Teologiczne powstałego w 1993 r. w Meksyku Trydenckiego Bractwa Kapłańskiego (Sociedad Sacerdotal Trento), kierowanego obecnie przez J. Exc. x biskupa Martina Dávila Gandara.

Bp. Marek A. Pivarunas CMRI (Przełożony Generalny),
składający Najświętszą Ofiarę Mszy.
     Poniżej zamieszczamy Stanowisko Teologiczne powstałego w USA w 1985 r. zakonnego Zgromadzenia Maryi Królowej Niepokalanej (Congregatio Mariae Reginae Immaculatae), kierowanego przez biskupa Marka Pivarunasa. (Red. Ultra montes).
      My, rzymskokatoliccy kapłani Zgromadzenia Maryi Niepokalanej Królowej wyznajemy i utrzymujemy wiarę katolicką w takiej formie, w jakiej była ona nieustannie nauczana przez wieki od czasów Chrystusa. Wraz ze śmiercią papieża Piusa XII i zwołaniem Drugiego Soboru Watykańskiego Kościół znalazł się w bezprecedensowej sytuacji stanowiącej zagrożenie dla jego nauki i kultu. Mając na celu ochronę katolickiej wiary oraz tradycyjnej Ofiary Mszy Świętej i sakramentów, sporządziliśmy niniejszą deklarację w celu jasnego określenia przyjętego przez nas stanowiska.

I. VATICANUM II

       Drugi Sobór Watykański, zwołany przez Jana XXIII w celu "uwspółcześnienia" Kościoła, który miał miejsce w latach 1962-1965, przyjął i wprowadził w życie nauczanie potępione wcześniej przez Nieomylne Magisterium Kościoła. Heretyckie nauczanie Soboru Watykańskiego II dotyczyło przede wszystkim wolności religijnej i fałszywego ekumenizmu. Zostało ono już wcześniej potępione przez papieży:
  • Grzegorza XVI w encyklice Mirari vos (1832);
  • przez Piusa IX w encyklice Quanta cura oraz w Syllabusie błędów (1864);
  • przez Leona XIII w encyklikach Immortale Dei (1885) oraz Libertas (1888);
  • a także przez Piusa XI w encyklikach Quas primas (1925) i Mortalium animos (1928);
  • oraz przez Piusa XII w encyklice Mystici Corporis Christi (1943).
      Z tego powodu należy odrzucić II Sobór Watykański jako sobór fałszywy, jako że popadł w błędy, co do wiary i moralności.

Bp. Oliver Oravec: Czy Jan Paweł II jest katolikiem? Czy okupowany przez modernistów Watykan jest centrum Nowej sekty? Prawda o Kościele [1998 r.]

PRAWDA O KOŚCIELE
Czy Jan Paweł II jest katolikiem? Czy okupowany przez modernistów Watykan jest centrum Nowej sekty?

BP OLIVER ORAVEC

––––

Najczęściej stawiane nam zarzuty:


a) "nie wierzycie w papieża"

   Jest to zarzut tych, którzy nas w ogóle nie znają. Zawsze broniliśmy doniosłości urzędu papieskiego i nie chcemy dopuścić, aby urząd ten był obsadzony przez zwodziciela oraz człowieka, który niszczy Tradycję Kościoła. Kto uważnie czyta treść tej książki widzi, że często sięgamy do nauczania papieży z przeszłości. Nigdy nie zwątpiliśmy w tę bosko-ludzką instytucję ustanowioną przez Pana Jezusa Chrystusa, jaką jest Papiestwo. Mamy pełne prawo kwestionować prawowitość osobnika, który nie będąc katolikiem nielegalnie okupuje ten urząd. W przeszłości Kościół miał tzw. antypapieży, którzy dostali się na papieski tron w nielegalny sposób. Mieliśmy w Kościele wielkich świętych (Wincenty Ferreriusz), którzy przez wiele lat popierali nieprawdziwych papieży. Zawsze wierzyliśmy, że papież musi być przede wszystkim katolikiem, a nie heretykiem. Nigdy w historii Kościoła nie mieliśmy na papieskim tronie heretyków, jakimi byli ostatni czterej "papieże"...


   Były w Kościele okresy, gdy kardynałowie z różnych politycznych przyczyn nie chcieli wybrać papieża, były również wieloletnie okresy, kiedy Kościół nie miał papieża, a mimo to funkcjonował. Były też okresy gdy antypapieże wiele lat nielegalnie zasiadali na tronie papieskim. Kodeks Prawa Kanonicznego (Codex Iuris Canonici) z roku 1917 w kanonach 100 i 102 dopuszcza aż 99 letni okres bez papieża i również w czasie tak długiej absencji papieskiej urząd papieski nadal by istniał. Kanon 102 mówi ogólnie, że gdyby jakiś urząd (osoba moralna) nie był obsadzony ponad 99 lat, wtedy taki urząd przestałby istnieć. [Ponieważ jednak urząd papieski jest z ustanowienia Bożego, należy teoretycznie stwierdzić w oparciu o dawniejsze prawodawstwo kościelne, że nawet po tak nieprawdopodobnie długim okresie Sede vacante Stolica Apostolska (urząd św. Piotra czyli prymat papieża) jako osoba moralna nie przestałaby istnieć]. (1)


Adam Danek: Ustrój angielski.


Śmierć księcia Filipa, męża Elżbiety II, została w Polsce przyjęta z trudnym do wytłumaczenia żalem. Chyba najżywiej zareagowali na nią odbiorcy o konserwatywnej wrażliwości. Czyli ostatni, których powinien ten fakt obchodzić.

Mówią: odszedł jeden z symboli starego świata, żywa pamiątka po nim. No cóż, jeśli stuletni staruszek był jednym z symboli – to jednym z symboli Uzurpacji, która (sięgnijmy pamięcią nieco dalej, niż sto lat wstecz) obaliła w Anglii katolicką dynastię Stuartów. Symbolem przyżenionym, a sam groteskowy tytuł „księcia-małżonka” też dobrze symbolizował patchworkowy charakter monarchii hanowerskich świniopasów.

Ale – twierdzą niektórzy – nawet i w samej brytyjskiej monarchii powinniśmy widzieć symbol starego świata, bo co by o niej nie mówić, zachowuje ciągłość ustrojową od tamtych czasów. Okoliczność ta dowodzi jednak tylko tego, że Wielka Brytania jest korzeniem zła. To naśladowanie ustroju angielskiego zniszczyło monarchię i konserwatywny porządek polityczny na kontynencie. Uznanie suwerenności parlamentu; ogłoszenie, że „król nie może działać sam”; odebranie monarsze wszystkich prerogatyw, by przenieść je na premiera; rząd wyłaniany przez parlament, i to nie cały, tylko przez izbę niższą pochodzącą z wyborów powszechnych i bezpośrednich; odebranie kompetencji i nawet prawa weta izbie wyższej nie pochodzącej z wyborów; ścisłe upartyjnienie stanowiska premiera przez przyjęcie, że król na szefa rządu musi wyznaczyć przewodniczącego partii, która wygrała wybory – zasady ustroju angielskiego to katalog konserwatywnych antywartości. Nigdy dość powtarzania, że to, co Nicolas Gómez Dávila nazywał Alteuropą zniszczyła polityczna anglofilia.

Ustrój angielski ma tylko jedną bardzo pozytywną cechę: Wielka Brytania nie posiada konstytucji w nowoczesnym rozumieniu tego słowa – tzw. konstytucji w znaczeniu formalnym.

sobota, 7 sierpnia 2021

Święty Liberiusz, Papież.


 Święty Liberiusz, Papież (*)

ABP ROMUALD JAŁBRZYKOWSKI

     Liberiusz Marcelin papież, święty, syn Augusta, pochodził ze znakomitej rodziny. Objął rządy Kościołem po papieżu Juliuszu I w r. 352, w czasie najzażartszych napaści Arianów na św. Atanazego. Starali się też ci heretycy wszelkimi siłami, żeby nowy Papież potępił Atanazego; Liberiusz otrzymał jednocześnie pismo 24 biskupów w obronie św. Atanazego. Arianie używają podstępu, puszczają w obieg podrobiony list Liberiusza "Studens paci", który jakoby oskarża Atanazego. Podstęp zostaje wykryty. Wówczas Arianie oskarżają przed Papieżem Atanazego, że nie słucha rozkazów cesarza Konstancjusza. Liberiusz żąda od cesarza zwołania synodu, który się odbył w Arles w r. 353. Uczestniczyli przeważnie biskupi ariańscy. Orzeczono potępienie na św. Atanazego, do podpisania tego orzeczenia był przymuszony nawet legat papieski, Wincenty z Kapui. Nie uległ przymusowi tylko św. Paulin z Trewiru; bronił św. Atanazego; za to został wysłany na wygnanie do Frygii. Taki sam był skutek nowego synodu, który się odbył w Mediolanie na żądanie Papieża w r. 355 wobec delegatów papieskich – Lucypera, biskupa z Cagliari, kapłana Pankracego i diakona Hilarego, a nadto biskupa Euzebiusza z Wercelli i Fortunacjana z Akwilei. Cesarz Konstancjusz pod przymusem przynaglał obecnych do podpisania potępienia na Atanazego. Delegaci papiescy mężnie się temu oparli, za co zostali wysłani na wygnanie do różnych miejsc. Ten sam los spotkał wielu innych w państwie Konstancjusza, którzy podpisu swego dać nie chcieli. Papieża chciał cesarz do tego zjednać darami, posłanymi przez Euzebiusza. Liberiusz odsyła je cesarzowi, śmiało mówi prawdę w oczy cesarzowi, i za to dostaje się na wygnanie do Berei w Tracji w 355 r. Ten sam los spotkał św. Hilarego z Poitiers, Rodana z Tuluzy i Hozjusza z Korduby. Partia ariańska wybiera na papieża Feliksa diakona. Po dwóch latach Konstancjusz pozwolił powrócić z wygnania Liberiuszowi na skutek instancji matron rzymskich (1). Konstancjusz z biskupami ariańskimi Ursacjuszem, Walensem i innymi odbywa synod w Sirmium w r. 357 – Sirmeński II. W r. 358 Anomejczycy odprawiają synod w Antiochii, a semiarianie w Ancyrze. Jedni i drudzy posyłają swe wyznanie wiary do Konstancjusza. Pierwsi przybyli delegaci Anomejczyków, cesarz przyjął ich formułę wyznania, lecz delegaci z Ancyry przekonali go na korzyść swej formuły semiariańskiej, a Anomejczycy skazani zostali na wygnanie. W r. 358 cesarz polecił odbyć trzeci synod sirmeński wobec delegatów z Ancyry. Zdaniem Sozomena (Hist. Eccl., IV, 15) wtedy miał być wezwany z Berei Liberiusz i zmuszony do podpisania potępienia wyrazu homousios. Inni historycy o tym nie mówią. Wiarogodność słów Sozomena pod tym względem wątpliwa. Gdyby nawet Liberiusz podpisał trzecią formułę sirmieńską, to jeszcze by nie było to błędem w rzeczach wiary, gdyż formuła ta zawiera potępienie błędów Pawła z Samosaty, Fotyna i Anomejczyków. O wyrazie "homousios" nie ma tam mowy. Zresztą, co by znaczyła protestacja Liberiusza dołączona, podług Sozomena, do formuły sirmieńskiej? Nadto przeciwko wiarogodności opowiadania Sozomena, świadczy to, że Liberiusz wrócił do Rzymu już w 357 r., a więc od r. 358 w Berei nie był, biskupi z synodu w Rimini w r. 359 w liście do cesarza na podpis Liberiusza wcale się nie powołują; historycy współcześni odzywają się z największym uznaniem o Liberiuszu. Z tego wszystkiego można śmiało wnioskować, że opowiadanie to Sozomena, jako też wzmianki podobne w dziełach św. Hilarego, św. Hieronima są wtrętami przez heretyków wtrąconymi. Po śmierci Konstancjusza rozpoczęły się spokojniejsze czasy dla Kościoła i Liberiusza, który rządził do 23 września 366 r. Zmarł w opinii świętości. Pod koniec życia zbudował bazylikę "Maria Maggiore". (2)

352 r. – Papież św. Liberiusz i rzymianin Jan ujrzeli we śnie Matkę Bożą,
która powiedziała im, że w miejscu, w którym w środku lata spadnie śnieg,
zostanie zbudowany kościół. W nocy z 4 na 5 sierpnia 352 wzgórze Eskwilińskie pokrył śnieg.
Papież w obecności ludu rzymskiego wytyczył zarys przyszłego kościoła.

X. R. J.

Artykuł z: "Podręczna Encyklopedia Kościelna" opr. pod kierunkiem ks. ks. Stan. Galla, Jana Niedzielskiego, Henr. Przezdzieckiego, Czesł. Sokołowskiego, Ant. Szlagowskiego, Jerzego Gautier i redaktora ks. Zygmunta Chełmickiego. K.–L. Tom XXIII–XXIV. Warszawa 1911, ss. 326-327. (Pisownię i słownictwo nieznacznie uwspółcześniono).

Przypisy:

(1) Por. Theodoretus, Hist. Eccl., II, 15-17; Socrates, Hist. Eccl., II, 37; Sulpitius Sever., Hist. S., II, 39.

(2) Por. Liber Pontificalis, I, 27; Jaffe, Regesta pontif. Romanorum, I?, 32; Savio, La quaestione di papa Liberio, Roma 1907; Hefele, Conciliengeschichte, § 81; H. G. Wouters, Historiae Eccles. Comp., Lovanii 1858, ed. 3, t. I, p. 213-229; Rohrbacher, Histoire Universelle de l'Egllise Catholique, Paris 1883, t. III, p. 145-228; Józef Kard. Hergenröther, Historia Powszechna Kościoła Katolickiego, T. II, Warszawa 1901, str. 174-190.

ZA: http://www.ultramontes.pl/liberiusz_swiety.htm

OD REDAKCJI TENETE TRADITIONES: Niniejszym rozpoczynamy cykl artykułów w celu odkłamania różnych niebezpiecznych mitów i bredni, rozpowszechnianych przez lefebrystów i innych pseudo-tradycjonalistów, powtarzających antykatolickie i antyhistoryczne kłamstwa jansenistów, gallikanów, starokatolików i innych heretyków, o rzekomych "herezjach" Papieży, zwłaszcza zaś św. Liberiusza, Honoriusza i Jana XXII, w celu usprawiedliwienia swojego buntownictwa, i schizmatyckiego ducha "uznawania i sprzeciwiania się" wobec osób, które uznają oni za prawowitych papieży, odrzucania ich oficjalnego, nieomylnego nauczania i prawodawstwa. Lefebryści często przeciwstawiają sobie postać św. Atanazego i św. Liberiusza, przyrównując wręcz do tego pierwszego ich założyciela, abp. Lefebvre (którego nazywają "Atanazym naszych czasów"), a do tego drugiego heretyka Karola Wojtyłę (ps. Jan Paweł II). Niektórzy w swej ignorancji twierdzą nawet, że "Atanazy został świętym [rzekomo za opór papieżowi!] a Liberiusz nie [rzekomo za herezję!]". Zapominają oni, że św. Liberiusz Papież jest Świętym, którego Kościół Rzymski wspominał w swej liturgii 23 września...

„«Ty jesteś Opoka, a na tej opoce zbuduję mój Kościół» (Mt. 16, 18) i słowa te znajdują potwierdzenie w faktach, gdyż wiara katolicka zawsze była zachowana nieskalana przez Stolicę Apostolską (…) Stolica Piotrowa jest zawsze wolna od wszelkiego błędu zgodnie z Bożą obietnicą uczynioną przez naszego Pana”.

Sobór Watykański, Konstytucja dogmatyczna o Kościele Chrystusowym „Pastor aeternus”.

Święty Liberiuszu - módl się za nami! 

Święty Atanazy - módl się za nami!

piątek, 6 sierpnia 2021

Druga Poprawka do Deklaracji Doktrynalnej strony internetowej "Tenete Traditiones".

Po blisko czterech latach od pierwszego wydania naszej Deklaracji Doktrynalnej, postanowiliśmy wprowadzić do niej po raz kolejny kilka nieznacznych poprawek uściślających pewne sporne kwestie, które są punktem spornym (już od wielu lat) w naszym środowisku integralnie rzymskokatolickim, i zostaną zapewne ostatecznie rozstrzygnięte dopiero przez katolickiego Papieża, kiedy ten znowu będzie. Aby wszem i wobec było wiadome, na jakim stoimy stanowisku, w dniu dzisiejszym wprowadzamy następujące zmiany w naszej deklaracji, ad maiorem Dei gloriam:

Punkt siódmy, otrzymuje następujące brzmienie :

 Uznajemy wszelkie decyzje, rozporządzenia, dekrety, kanonizacje, encykliki, bulle i prawa dyscyplinarne, liturgiczne i duszpasterskie, wprowadzone przez Ojca Świętego Piusa XII aż do jego śmierci w 1958 r. za absolutnie ważne i prawowite, oraz obowiązujące dla wszystkich katolików. Przyjmujemy więc także liturgię łacińską wg. Mszału Rzymskiego obowiązującego w dniu 9 października 1958 r. Konsekwentnie twierdzimy, że odrzucanie tego ważnego papieskiego nauczania lub prawodawstwa oznacza w praktyce przejście na pozycję R&R (recognize and resist – uznawać i sprzeciwiać się), i powinno być uznane za brak logiki i spójności, poważną niekonsekwencje i kryptolefebryzm (obalałoby to całkowicie całą naszą logiczną argumentację przeciwko lefebrystom i innym pseudo-tradycjonalistom, twierdzącym że można "uznawać ale stawiać opór" wobec prawowitych decyzji prawdziwego, katolickiego papieża, gdyż w zasadzie oznacza robienie tego samego względem Piusa XII). Twierdzenie że Kościół (Papież) może wprowadzić dla całego Kościoła Świętego złe lub szkodliwe prawa dyscyplinarne lub normy liturgiczne, jest herezją, potępioną przez Sobór Trydencki. Przeciwnicy reformy liturgicznej Papieża Piusa XII uważają, że mogą ją odrzucać, ponieważ jej właściwym autorem miałby być x. Hannibal Bugnini. Jednak pod dekretem wprowadzającym wydanie odnowionych ksiąg liturgicznych widnienie podpis nie x. Bugniniego, lecz Papieża Piusa XII. Podobnie zresztą niektórzy "konserwatyści novus ordo" twierdzą, że błędy Vaticanum II nie pochodzą od soborowych i posoborowych "papieży", lecz od ludzi z ich otoczenia... Konsekwentnie należało by wykazać, że w reformie liturgicznej Piusa XII znajdują się jakieś poważne błędy doktrynalne lub zagrożenia dla Wiary. Wówczas należało by przyjąć, że Pius XII nie był Papieżem, i tylko wtedy można odrzucać te reformy (czy raczej uznać je za niebyłe i nieobowiązujące). Jednocześnie twierdzimy, że nie jest moralnie czymś złym i godnym potępienia samo niestosowanie się do tych zmian przez niektórych katolickich duchownych, pod warunkiem że się ich wprost nie odrzuca (co de facto stawowi odrzucenie papiestwa Piusa XII, może więc być uznane za akt schizmatycki). Jest więc moralnie dopuszczalne, na zasadzie epikei (a więc zasady nadprawności, oraz domniemanej zgody prawodawcy) niestosowanie się do reformy Wielkiego Tygodnia i innych reform liturgicznych po roku 1954, jeśli intencją jest zachowanie starszej liturgii, a nie odcięcie się od nieomylnego autorytetu Ojca Świętego, Papieża Piusa XII. 

-------------------------------------------------------------------

Celem niniejszych zmian nie jest zaostrzenie sporu teologicznego który od blisko 50 lat toczy się wśród Katolików (spór między zwolennikami "czystego" sedewakantyzmu [zwanych bellarminianami] - do których my się zaliczamy - i zwolennikami 'tezy z cassiciacum' [zwanych gueardianami, od nazwiska o. Gueard des Lauriers OP]), ani tym bardziej skłócenie wiernych czy wywołanie jakichkolwiek niechęci czy uprzedzeń. Spór ten, który wprost porównać można do sporu między Jezuitami i Dominikanami, istnieje nie od dziś, i będzie trwać tak długo, póki nie będzie katolickiego Papieża, który go rozstrzygnie. Takie spory są czymś normalnym w Kościele, i nie burzą kościelnej jedności (chyba że ktoś zaczyna podchodzić do swojego stanowiska w sposób sekciarski, jak np. lefebryści, dla których największym autorytetem nie jest Magisterium Kościoła, tylko abp. Lefebvre). Naszym celem jest wyłącznie jasne podkreślenie naszego stanowiska oraz naszej miłości do Kościoła Świętego i Jego nieomylnego i niezmiennego Magisterium, za który oddalibyśmy z największą radością życie, jesteśmy natomiast zawsze otwarci na merytoryczną dyskusję teologiczną, i chętnie przyznamy się do błędu, jeżeli został by on nam jasno wykazany.

"(...) Bezmyślności i śmiałość tych, którzy wprowadzają nowe praktyki liturgiczne lub wzywają do ponownego ożywienia przestarzałych rytuałów, zasługują na poważną represję."

~ Papież Pius XII, encyklika Mediator Dei

6 sierpnia AD 2021

W Święto Przemienienia Pańskiego


Za Redakcja "Tenete Traditiones"

Michał Mikłaszewski, redaktor naczelny.

czwartek, 5 sierpnia 2021

Abp Lefebvre - dlaczego NIE? List otwarty do członków Bractwa Św. Piusa X [x. Noël Barbara].

List otwarty do członków Bractwa Św. Piusa X (*)

KS. NOËL BARBARA

[1993 r.]

––––––

Spis treści

I. Fundamentalne przyczyny różnic między nami

II. Czego powinni oczekiwać od was wierni katolicy

III. Msgr Lefebvre i świadectwo wiary

IV. Ruch katolickiego oporu zdradzony przez Ecône

Zakończenie: Czy msgr Lefebvre naraził na szwank swoje wieczne zbawienie?

––––––––

List otwarty

do ks. Franza Schmidbergera, Przełożonego Generalnego,

do ich Ekscelencji

Bernarda Tissier de Mallerais,

Richarda Williamsona, Alfonso de Galarrety,

Bernarda Fellaya, Licinio Rangela

i do wszystkich członków Bractwa Św. Piusa X

     Wasze Bractwo, znane jako Bractwo Św. Piusa X oraz ci, którzy są waszymi zwolennikami stanowią źródło bardzo wielkiego problemu dla katolickiego sumienia.

     Pragnąłem zorganizować konferencję, na której moglibyśmy raczej prywatnie niż na forum publicznym przedyskutować te sprawy między sobą. Chociaż nie łudziłem się, że moglibyśmy rozwiązać wszystkie problemy, uważałem i nadal uważam, że katoliccy kapłani posiadający dobrą wolę powinni wykazać zdolność dojścia do jakiegoś rodzaju porozumienia przynajmniej, jeśli chodzi o przyczyny usprawiedliwiające nasz opór wobec papieży Vaticanum II. Moje przeświadczenie oparte jest na trwałym fundamencie wiary. Kościół, który nie potrafi dostarczyć jasnej i pewnej odpowiedzi w materii, od której zależy wieczne zbawienie jego dzieci nie może być Kościołem Chrystusa.

     Kto miałby wziąć udział w takim spotkaniu? Ze strony Bractwa Św. Piusa X, byłyby to osoby desygnowane przez swoich zwierzchników; natomiast z mojej strony, wskazywałem już dwóch lub trzech współpracowników, którzy mogliby mi towarzyszyć.

     Od początku 1988 roku nie ustawałem w ponawianiu pisemnych i telefonicznych prób skierowanych do waszych zwierzchników chcąc ustalić termin spotkania.

     W okresie konsekracji biskupich pojawiły się pogłoski, że msgr Lefebvre był niezdecydowany co do dalszego postępowania. Dlatego też napisałem list do ks. Lorans z prośbą o zorganizowanie spotkania z arcybiskupem ażeby zrozumiał przyczyny, które przemawiały za konsekracjami. Nie wiem czy wasz towarzysz podjął jakieś przygotowania do takiego spotkania, ponieważ nawet nie zadał sobie trudu, by potwierdzić otrzymanie mojego listu.

     27 czerwca, 1988 roku, za radą ks. Aulagnier, z którym porozumiałem się telefonicznie, drogą faksową zwróciłem się bezpośrednio do msgr. Lefebvre. Zachęcałem go do przeprowadzenia konsekracji po publicznym oświadczeniu, że oddzielił się od "antychrysta" Jana Pawła II.

     Jak dobrze wiecie, arcybiskup nie wziął mojej sugestii pod uwagę i nawet nie potwierdził też otrzymania mojego listu (1).

     Dowiedziałem się później, że nie byłem jedyną osobą, która zachęcała arcybiskupa do zerwania z Janem Pawłem II. Msgr Antonio de Castro Mayer, biskup Campos w Brazylii, podzielał to stanowisko i otwarcie wyrażał swoją opinię wobec waszego założyciela. Ale arcybiskup nie chciał słuchać argumentów. – Jednakże nie przeszkodziło to brazylijskiemu prałatowi oświadczać i publicznie głośno mówić, przechodząc wśród tłumów wiernych zgromadzonych podczas konsekracji, że "Nie mamy papieża! My nie mamy papieża!". – Potwierdziło ten fakt dwóch godnych zaufania ludzi.

     Pierwsze potwierdzenie mojej opinii, co do poglądów arcybiskupa uzyskałem w Steffeshausen w Belgii. Podczas prowadzonego przeze mnie w kościele ks. Paula Schoonbroodta wykładu na temat kryzysu, jeden ze słuchaczy, zaskoczony moim oświadczeniem, że z powodu nieposiadania autorytetu władzy, Jan Paweł II nie może być prawdziwym papieżem, powstał i powiedział: "Zapewne jesteś świadom wielebny księże, że msgr Lefebvre powiedział coś dokładnie przeciwnego". Ksiądz Paul Schoonbroodt nie dał mi okazji do odpowiedzi. Powstawszy, oświadczył on: "Wielebny ksiądz mówi tylko głośno to, co msgr Lefebvre myśli, ale czego nie mówi". Dodał też: "W dniu konsekracji, po ceremonii, poszedłem do msgr. Lefebvre. «Wasza Ekscelencjo», powiedziałem do niego, «w swoim imieniu i w imieniu niemieckojęzycznych wiernych przybyłych ze mną na konsekracje, przyszedłem wyrazić nasze zaskoczenie i rozczarowanie. Oczekiwaliśmy szczerej i otwartej deklaracji twojego zerwania z Janem Pawłem II. Twój towarzysz, biskup Antonio de Castro Mayer, nie wahał się mówić do każdego chcącego słuchać: "My nie mamy papieża!"». «Tak, rzeczywiście», odpowiedział arcybiskup, «kilku kapłanów z Campos prosiło mnie abym to zrobił. Ale taka deklaracja spowodowałaby odejście od nas zbyt wielu wiernych»".

     Drugie potwierdzenie przyszło również z Belgii. Młody człowiek przysłał mi podpisane przez siebie oświadczenie. Oto ono. "Przy okazji konferencji zorganizowanej przez msgr. Lefebvre w Brukseli, miałem okazję spotkać znajomego kapłana, który podzielił się ze mną treścią rozmowy przeprowadzonej z arcybiskupem. Ksiądz ten powiedział do msgr. Lefebvre: «Znam młodego człowieka, który uważa, że Jan Paweł II nie jest prawdziwym papieżem». Arcybiskup odparł: «Myślę, że ten młody człowiek ma słuszność, ale ja nie mogę tego powiedzieć, ponieważ byłoby to ze szkodą dla moich przeoratów i seminariów»".

poniedziałek, 2 sierpnia 2021

Państwo narodowe - Katechon czy bękart rewolucji?

    Na szeroko pojętej prawicy reakcyjnej w Polsce co jakiś czas odżywa spór o państwo narodowe i jego właściwą interpretację z perspektywy tradycjonalistycznej. Chciałbym zatem w tym miejscu zaprezentować poglądy zwolenników utrzymania państwa narodowego a zarazem podjąć próbę odpowiedzi na argumenty jego oponentów.

    Reakcjonistyczni przeciwnicy état-nation podnoszą argument o jego antytradycyjności. Trudno w tym miejscu się z nimi sprzeczać, z ideowego punktu widzenia wydaje się bowiem, że jest to właściwa perspektywa. Pomimo tego sądzę,że państwo narodowe w najbliższej przyszłości powinno zostać utrzymane i nie należy go atakować. Skąd tak paradoksalna, wydawałoby się na pierwszy rzut oka, postawa?  Kwestia jest banalnie prosta. Pomimo, że również uważam état-nation za swego rodzaju narośl na tradycyjnym ciele Europy (choć chyba nie jest też par exellance dzieckiem li tylko rewolucji) to w chwili obecnej jest to zarazem ostatni bastion broniący społeczeństwa przed kolejną wielką falą orgii lewicowo-postmodernistycznej. Przeprowadźmy eksperyment myślowy i zastanówmy się co by się stało, gdyby globalistycznym neoliberałom udało się zrealizować koncepcje Klausa Schwaba, polegającą na praktycznej likwidacji państw narodowych na rzecz wielkiego międzynarodowego kapitału nomadycznego i organizacji typu UE. Momentalnie doszło by do pauperyzacji ludności, demoralizacji dzieci i młodzieży ściekiem LGBTowskim, ostatecznej już atomizacji społeczeństwa i dekonstrukcji wszelkich pozytywnych wartości. Jakie państwo narodowe jest wszyscy wiemy, ale mimo wad należy mu oddać, że zapobiega oddaniu całej władzy jego zwolennikom. Chociaż jest nieślubnym dzieckiem rewolucji i tego co zostało ze starej Europy to POWSTRZYMUJE coś znacznie gorszego, czającego się tuż za rogiem. Można porównać je w pewnym sensie do... Napoleona, który samemu wyrastając z rewolucji jednocześnie cofa i zatrzymuje to co najgorsze w jej przejawach. I w tym właśnie, jako reakcjonista, widzę największą wartość państwa narodowego, jego KATECHONICZNOŚĆ. 

   Ktoś mógłby kontrargumentować, że przecież istnieje na współczesnym Zachodzie wiele państw narodowych, które, wbrew temu co napisałem, nie powstrzymują multikulturalizmu i globalizmu. To prawda, ale zastanówmy się jaką mamy alternatywę. Jeśli nie państwo narodowe, to co?  Chyba każdy z nas zdaje sobie sprawę, że  jeśli upadną dzisiejsze państwa narodowe, zostaną one zastąpione nie przez wielobarwną mozaikę na wzór przedrozbiorowej Rzeczpospolitej czy renesansowych państw włoskich, ale w jednorodną, zatomizowaną, szarą i zglaszachtowaną masę napędzaną, masowymi ruchami migracyjnymi, gdzie nie ma już posłusznych swym państwom obywateli, a są pozbawieni wszelkich wartości wyższych konsumenci i wytwórcy. Taka jest realna alternatywa i uważam, że stwierdzenie, iż inną możliwością jest po prostu państwo Tradycji w żaden sposób nie rozwiązuje problemu. Pamiętajmy, że konserwatyzm to nie tylko doktryna, przywiązanie do wielkich Idei pisanych dużą literą. To także metoda polityczna charakteryzująca się umiarkowaniem i realizmem ( zaznaczam, że rozumiem te pojęcia jako synonim przeciwstawiania się chaosowi rewolucyjnemu, a nie jako konserwatyzm "ciepłej kluchy", odmawiającej zdecydowanych działań, kiedy przychodzi na nie pora). A jakie są realia?  Zapewne każdy z nas doskonale rozumie, że świat może wyglądać znacznie gorzej, jeżeli postmodernistyczni ideolodzy zrealizują swoje plany: obumarcie państw, nasilenie ruchów migracyjnych, przechwycenie władzy politycznej przez struktury kontynentalne i międzynarodowe korporacje. I właśnie to jest  powstrzymywane przez państwo narodowe - nie to co już jest i dzisiaj rozkłada nas od środka, ale to co dopiero może nadejść i będzie znacznie gorsze. Cień totalnej uzurpacji. Na drodze tego zagrożenia stoi dziś właśnie państwo narodowe, które nasi wrogowie muszą zniszczyć aby zrealizować swoje plany. To właśnie état-nation, przy wszystkich swoich ułomnościach, których jestem świadom, jest naszym obrońcą. Dlatego też ze smutkiem muszę zauważyć, że jeśli dziś ktoś z nas uderza w państwo narodowe, nawet jeśli robi to w imię uniwersalizmu i kontrrewolucji, w istocie sprzyja interesom naszych globalistycznych oponentów. Oczywiście nie ma tu mowy o utożsamianiu się ze wspomnianymi oponentami, czy o zachodzeniu konwergencji. Nie zarzucam także reakcjonistom o odmiennych poglądach złych intencji, a wręcz przeciwnie – zazwyczaj są one bardzo szlachetne, choć mogą być obracane na naszą niekorzyść.