Cytaty

"Pogodnie przyjmuję krzyż, który mi został ofiarowany, (ale) będziemy walczyć nadal o honor Pana naszego Jezusa Chrystusa i Jego Kościoła świętego i niepokalanego... i nigdy nie pomylimy go z nową religią, która głosi szczęście ziemskie, uciechy, rewolucję i wolność wszelkich uczynków, która obala mszę, kapłaństwo, katechizm i wszystko, co nadprzyrodzone: to antyteza chrześcijaństwa"
ks. Coache

„Wszelka polityka, która nie jest Tradycją, jest z pewnością zdradą”
Arlindo Veiga dos Santos

„Pro Fide, Rege et Patria” – „Za Wiarę, Króla i Ojczyznę”
_________________________________________________

środa, 30 listopada 2016

Protestantyzm a katolicyzm. Rewolucja wymierzona w Boski porządek świata (1) - Bp Donald J. Sanborn

Drodzy katolicy,

Na zdjęciu widzicie Franciszka stojącego obok figury Marcina Lutra, która została umieszczona w watykańskiej auli Pawła VI, gdzie odbywają się środowe audiencje generalne Franciszka oraz organizowane są inne ważniejsze spotkania. Pretekstem było spotkanie z liczną grupą luteranów. W przyszłym roku – czyli 500 lat po ogłoszeniu przez Marcina Lutra jego dziewięćdziesięciu pięciu tez w wigilię Wszystkich Świętych roku 1517 – możemy się niewątpliwie spodziewać jeszcze liczniejszych ekumenicznych obrzydliwości.

Myślę, że niewielu katolików uświadamia sobie rozmiar niegodziwości protestanckiej rewolty. Nie będzie przesadą stwierdzenie, że całe moralne i społeczne zło w naszym społeczeństwie wywodzi się z tego strasznego wydarzenia.

Prof. Bartyzel: Mikołaj II królem Polski?

Widzę namiętne spory o to czy imperator Wszechrusi (i niewątpliwy męczennik) Mikołaj II był czy nie był "ostatnim królem Polski". A mon avis błędy większości dyskutantów (pomijam tych, co w imieniu wyimaginowanych "włościan" wygrażają stryczkami albo nazywają konserwatystów debilami i wysyłają ich do tiurmy, bo z tymi nie da się i nie ma po co dyskutować) biorą się z nierozróżniania pozytywnego LEGALIZMU od PRAWOWITOŚCI. Moje stanowisko natomiast jest następujące.

Nie ma żadnych podstaw, aby kwestionować LEGALNOŚĆ dwóch pierwszych (licząc od 1815 r.) Romanowów jako władców Królestwa Polskiego, utworzonego na Kongresie Wiedeńskim. Tę legalność uznawali zresztą praktycznie wszyscy Polacy w tej epoce – nawet uczestnicy spisków, tyleż "narodowych", co liberalnych w treści (jak choćby mjr Łukasiński). Nie da się także obronić legalności uchwały detronizacyjnej Sejmu z 1831 r., bo Sejm, zwołany z woli króla, nie miał żadnych uprawnień do dysponowania koroną (pomijając aspekt stricte polityczny, czyli że autorzy uchwały zgubili tym Polskę, jak powiedział nie kto inny, jak nasz największy mąż stanu XIX wieku, ks. Adam J. Czartoryski). Ale na czym opierała się ta legalność? Na dwu podstawach: (a) decyzji mocarstw rozstrzygających o kształcie Europy, (b) nadaniu temu tworowi politycznemu konstytucji przez króla Aleksandra (nazbyt liberalnej skądinąd, ale to nie ma tu nic do rzeczy). I to wszystko: siła + prawo pozytywne. Realizm nakazywał uznać ten stan rzeczy, bo nic lepszego nie mogło się wtedy zdarzyć. Natomiast ten twór polityczny, wykrojony ze skrawka ziem dawnej Rzplitej (bez historycznych stolic: Gniezna, Poznania i Krakowa) nie mógł wykazać się żadną prawowitością, ani w sensie (a) dynastycznym) – bo tego w ogóle w Polsce od Jagiellonów nie było, ani (b) historycznym, bo nie istniała żadna ciągłość między królewsko-wielkoksiażęcą Rzeczpospolitą Obojga Narodów; po jej likwidacji lata 1795-1815 są "czarną dziurą".

Prof. Bartyzel: O powstaniu listopadowym słów kilka

Tym, co mnie najbardziej zdumiewa w zacietrzewionej (i niestroniącej od insynuacji a przynajmniej szantażu moralno-patriotycznego) obronie naszych XIX-wiecznych spisków, konspiracji i ruchawek powstańczych przez ludzi, którzy na co dzień i w odniesieniu do współczesnych kwestii uważają się za prawicowców, konserwatystów, tradycjonalistów etc. jest to, że w tamtych historycznych ocenach kompletnie abstrahują właśnie od kontekstu ideowego, metapolitycznego, teologiczno-politycznego, podczas gdy winno być dla każdego myślącego człowieka oczywiste, że owe spiski i ruchawki były częścią antychrześcijańskiej, antymonarchicznej i antytradycjonalistycznej rewolucji.

Rewolucji, dla której sprawa narodowa była w najlepszym razie i dla niektórych tylko fragmentem sprawy rewolucyjnej, ale znacznie częściej poręcznym narzędziem do niepolskich również celów, żerującym na naiwności "myślących sercem" Sarmatów.

Jakże można uwierzyć w patriotyzm takich kanalii, jak Adam Gurowski czy Jan Czyński, o którym przecież nawet Mickiewicz napisał, że był pół-Żydem i pół-Polakiem, lecz za to całym łajdakiem.
Głoszona przez moich oponentów teza, iż bez kolejnych, podejmowanych z coraz bardziej beznadziejnych pozycji, powstań nie byłoby odbudowania państwa polskiego po I wojnie światowej jest tak samo mądra i przekonująca, jak twierdzenie, że nie mógłby powrócić do zdrowia i pełnej sprawności fizycznej człowiek, który by uprzednio sam nie odrąbywałby sobie kolejnych kończyn i organów.

wtorek, 29 listopada 2016

Corneliu Zelea Codreanu – In memoriam


30 listopada 1938 roku został zamordowany przywódca rumuńskiego Legionu Świętego Michała Archanioła oraz jej zmilitaryzowanej formacji – Żelaznej Gwardii. Corneliu Zelea Codreanu, który zwany był przez Legionistów Kapitanem, stworzył ruch będący ewenementem pośród licznych europejskich ugrupowań narodowo rewolucyjnych w 20. i 30. latach. Kapitan kładł nacisk na rewolucję duchową swoich Legionistów, u których dominować miał kult walki, pracy, poświęcenia i męczeństwa. Wzrastająca liczba Legionistów niosła za sobą wzmożone represje ze strony Systemu – dochodziło do konfiskat, organizacja była wielokrotnie delegalizowana, a jej działacze aresztowani i mordowani. W nocy z 29/30 listopada 1938 roku żandarmi wyprowadzili skutego Corneliu Codreanu na dziedziniec wojskowego więzienia Doftana, gdzie czekała ciężarówka. Kapitan został wywieziony wraz z trzynastoma Legionistami do lasu Baneasa. To właśnie tam na ich szyje zostały zarzucone linki, które zaciskane przez żandarmów udusiły swe ofiary. Zwłoki zamordowanych zakopano, lecz wcześniej przestrzelono, oblano kwasem siarkowym i przykryto warstwą niegaszonego wapna. Następnie dół zalano betonem oraz zakryto ziemią i mchem.

Corneliu Zelea Codreanu cieszy się obecnie na świecie niesłabnącym szacunkiem wśród wielu europejskich ruchów nacjonalistycznych, które wzbogacają swoją ideę z pozostawionej przez niego spuścizny. Również na naszym portalu znajdziecie materiały dotyczące Kapitana oraz Legionu.

Polecamy również: Corneliu Zelea Codreanu

Adrian Nikiel: Hańba listopadowa

Szkoła romantyczna wzywając naukowej rewolucji wzywała i politycznej.1

W nocy z 29 na 30 listopada 1830 r. w Warszawie doszło do bratobójczych mordów. Z rąk zbuntowanych podchorążych zginęli polscy generałowie, bohaterowie wojen napoleońskich, elita armii Królestwa Polskiego. Generałowie Stanisław Trębicki, Maurycy Hauke, Ignacy Blumer, Józef Nowicki, Tomasz Siemiątkowski (wszyscy to kawalerowie Orderu Virtuti Militari), gen. Stanisław Potocki i płk Filip Meciszewski (także kawaler Orderu Virtuti Militari) musieli umrzeć, gdyż chcieli ratować Polskę przed wybuchem szaleństwa młokosów i judzonego przez nich tłumu. Te czyny splamiły na zawsze honor powstańców i pozostają krwawym znamieniem na pamięci o ich dokonaniach.

Narodowa tragedia, która doprowadziła wyłącznie do likwidacji polskiej państwowości, rozpoczęła się zatem od zbrodni. Zabijano na oczach żon i dzieci ofiar, mordowano także bezbronnych oficerów rosyjskich. Jeden z generałów z powodu pomyłki co do nazwiska został… zamordowany przypadkowo (sic!). Innych oficerów bito lub grożono im śmiercią. Polski żołnierz, który bez najmniejszego powodu, bezmyślnie zabija narodowych bohaterów, to dla Polaków powód do gniewu i wstydu. 29 listopada 1830 roku sprawa polska została zhańbiona, a naród nasz – niezależnie od rzeczywistego rachunku krzywd — zyskał jedynie reputację siewców anarchii w Europie. I choć oczywiście – śladem Wyspiańskiego w Nocy listopadowej – trzeba uwzględnić, że podchorążowie subiektywnie „chcieli dobrze”, tragizm ich motywacyj nie jest usprawiedliwieniem czynów.

Co gorsza, o czym należy pamiętać, polską krew przelewano, gdy rebelianci podążali do Belwederu, w którym mieli zamiar zgładzić wielkiego xięcia Konstantego, człowieka, który pokochał Polskę tak mocno, iż dla możliwości pobytu i sprawowania władzy w Królestwie poświęcił cesarski tron Imperium Rosyjskiego. Człowieka, który w uznaniu dla swoich polskich poddanych nie chciał nawet z nimi walczyć, a wręcz pobłogosławił adiutanta, gdy ten zgłosił mu swój akces do powstania2.

O Armii, która niesłusznie pozostaje w cieniu Legionów Piłsudskiego. Oraz o zapomnianym fakcie, że jej Naczelnym Wodzem był Roman Dmowski


Praca Edwarda Węgierskiego pokazuje jeden z najważniejszych aspektów walki Polaków w czasie I wojny światowej, walkę polskich formacji wojskowych z Niemcami.
Najbardziej znaną z tych formacji jest utworzona we Francji, dzięki staraniom Romana Dmowskiego, Armia Błękitna (zwana tak od koloru mundurów), dowodzona przez gen. Józefa Hallera. Jej zasługi są pomijane i zapominane, chociaż była największą i najlepiej uzbrojoną polską siłą zbrojną podczas I wojny światowej, znacznie przewyższającą liczebnością i uzbrojeniem Legiony Józefa Piłsudskiego, walczące u boku Niemiec i Austrii, czyli państw, które tę wojną przegrały.
Armia błękitna walczyła po stronie państw ententy (m.in. Francji, Wielkiej Brytanii, Rosji), które zwyciężyły w tej wojnie i które, poza Rosją pogrążoną w rewolucji, decydowały o powojennym podziale Europy.
Warto też podkreślić, że armia była dowodzona przez gen. Józefa Hallera, ale jej Naczelnym Wodzem był Roman Dmowski, prezes Komitetu Narodowego Polskiego w Paryżu.
Armia błękitna przyczyniła się do pokonania Ukraińców w Małopolsce Wschodniej, biła się także z Armią Czerwoną. Polacy toczyli walkę z Niemcami także w szeregach Legionu Bajońskiego, Legionu Puławskiego, w Brygadzie i Dywizji Strzelców Polskich, w Korpusach Polskich na Wschodzie oraz w zwycięskim Powstaniu Wielkopolskim i Powstaniach Śląskich.

Edward Węgierski, Polacy w orężnej walce z Niemcami w wojnie o niepodległość w latach 1914­-1921, Dom Wydawniczy „Ostoja”, Krzeszowice 2012,


książkę można zamówić przez stronę internetową www.ostoja.pl lub telefonicznie (12) 2826301.

Rorate Coeli desuper, Spuście rosę niebiosa z góry!


Rorate caeli desuper et nubes pluant justum.

Ne irascaris, Domine,
ne ultra memineris iniquitatis

Ecce civitas Sancti facta est deserta, Sion deserta facta est,

Jerusalem desolata est

Domus sanctificationis tuae et gloriae tuae,
ubi laudaverunt te patres nostri


Rorate caeli desuper et nubes pluant justum.

Peccavimus, et facti sumus tamquam immundus nos

Et cecidimus quasi folium universi

Et iniquitates nostrae quasi ventus abstulerunt nos

Abscondisti faciem tuam a nobis, et allisisti nos in manu iniquitatis nostrae


Rorate caeli desuper et nubes pluant justum.

Vide Domine afflictionem populi tui

Et mitte quem missurus es

Emitte Agnum dominatorem terrae de Petra deserti ad montem filiae Sion

Ut auferat ipse jugum captivitatis nostrae


Rorate caeli desuper et nubes pluant justum.

Consolamini, consolamini, popule meus

Cito veniet salus tua

Quare maerore consumeris, quia innovavit te dolor?

Salvabo te, noli timere

Ego enim sum Dominus Deus tuus, Sanctus Israel,
Redemptor tuus


Rorate caeli desuper et nubes pluant justum.

poniedziałek, 28 listopada 2016

"Papież" Belardo lepszy niż "papież" Bergoglio, czyli kilka słów o serialu "Młody Papież".

Jude Law, czyli serialowy Lenny Belardo - Papież Pius XIII
"Młody Papież" - głośny serial telewizji HBO, reżyserii Paolo Sorrentino, w kórym tutułową rolę Piusa XIII gra Jude Law. Serial bez wątpienia szokuje, wzbudza kontrowersje, i skrajne opinie. Ale o to własnie chodziło jego twórcom. Był to od początku serial który miał być kontrowersyjny, pełen sprzeczności i wzbudzający emocje. Tak też się stało. Od samego początku, właściwie od momentu ukazania się pierwszego odcinka (a niekiedy nawet wcześniej) rozpoczęło się pisanie opinii, recenzji i komentarzy. Oczywiście opinie te były sprzeczne, od wychwalania pod niebiosa, kreowania Piusa XIII wręcz na ideał papieża, po absolutną krytykę, i nazywanie go antychrystem i fatalnym papieżem, najgorszym jakiego tylko mógłby mieć Kościół. Te skrajne opinie podzieliły przede wszystkim środowisko tradycjonalistyczne. Część tradycjonalistów zachwyca się serialowym Piusem XIII, porównując go do jego wielkich poprzedników, noszących to samo sławne imię, uważa go za wręcz świętego, za wzór papieża na te czasy, który odnowił by Kościół z herezji modernizmu, część zaś równa go z błotem, twierdząc że serial jest atakiem na Kościół, katolicki integryzm i papiestwo, a sam Lenny Belardo jest diabłem wcielonym i antytezą papieża.

Katolickie odrzucenie nowej mszy

Czterdzieści siedem lat temu, w pierwszą niedzielę Adwentu, weszło w życie liturgiczne prawo powszechne, zastępujące poprzednie, które wydał Paweł VI kilka miesięcy wcześniej. Jego intencje są wyraźne w Missale Romanum z 3 kwietnia 1969 roku, ale również choćby na konsystorzu 24 maja 1976 roku.

Z tej nieszczęśliwej okazji warto zapoznać się z poniższym tekstem x. Franciszka Ricossy, przełożonego Instytutu Matki Dobrej Rady (IMBC), który stanowi wstęp do najnowszego (2009 r.) wydania Krótkiej analizy krytycznej tego nowego obrządku mszy, który z założenia miał zastąpić prawdziwą Mszę katolicką. Warte uwagi są następujące słowa z poniższego tekstu:
„Ten, kto zadowala się motu proprio Summorum pontificum, które, przeciwnie, ogłasza, że mszał zreformowany przez Pawła VI jest rytem zwyczajnym Kościoła katolickiego i które a priori broni jego doktrynalnej prawowierności, już porzucił bitwę rozpoczętą, 40 lat temu, przez Krótką analizę krytyczną Novus Ordo Missae.”
Otóż powoływanie się na ów dokument, którego głównym autorem był o. Ludwik Michał Guérard des Lauriers OP, jeden z najwybitniejszych teologów XX wieku (notka biograficzna), jest powszechne u wszelkiej maści „tradycjonalistów”, którzy z różnych powodów trzymają się starej Mszy, a stronią od nowej. Niestety, zasadnicza więlkszość z nich akceptuje nową jako „zwyczajną formę” kultu katolickiego, a starą jako „nadzwyczajną”, czyniąc to najwyraźniej z racyj czysto estetycznych czy nostalgicznych. Zgodnie jednak z zamysłem Krótkiej analizy krytycznej i jej wnioskami zachowanie starej Mszy winno być równoznaczne z całkowitym odrzuceniem nowej.

niedziela, 27 listopada 2016

Komunikat IMBC z 18 listopada 2016 roku: Bergoglio i żonaci kapłani

Bergoglio i żonaci kapłani

Miłosierdzie Kościoła przejawia się przede wszystkim wtedy, gdy chrześcijanin znajduje się w obliczu śmierci: wówczas, na przykład, od wszelkich przeszkód, które prawo kościelne przewiduje dla ważności małżeństwa może dyspensować biskup, proboszcz, a nawet zwykły kapłan (cf. kanony 1043-1044 kodeksu zleconego przez świętego Piusa X i promulgowanego przez Benedykta XV). Tylko od dwóch przeszkód nie można dyspensować, nawet w takiej chwili, nawet po to, aby uspokoić sumienie umierającego, a to pomimo najwyższego prawa dla Kościoła dotyczącego zbawienia dusz. Jedną z tych dwóch jest przeszkoda, która wynika z przyjęcia kapłaństwa. Otrzymane święcenia czynią małżeństwo żadnym i nieważnym (kan. 1072) a nawet nadejście śmierci, sądu i wieczności nie może zerwać tego ślubu, który kapłan złożył Chrystusowi (cf. kan. 1043-1044).

Tak jest i tak było dla licznych chrześcijan aż do Soboru Watykańskiego II. Gdy J. Ch. Montini otworzył drzwi śmiertelnemu miłosierdziu, bardzo liczni kapłani porzucili habit i ołtarz, otrzymując z dużą dozą pobłażliwości i w pewnym sensie pozwolenie, a więc – w nieunikniony sposób – zachętę do porzucenia Małżonka dla małżonki, ku zgorszeniu zwykłego wiernego, któremu Kościół – i już nie Państwo – zakazywał rozwodu i porzucenia współmałżonka.

Kazanie na I Niedzielę Adwentu - x. Rafał Trytek, 27 listopada 2016 r.

sobota, 26 listopada 2016

M. Gniadek-Zieliński: Dlaczego nie chcemy Romanowów?


Mimo, że Romanowowie przez ponad 100 lat (popr. MGZ) zasiadali na polskim tronie zostali kompletnie wymazani z pocztu polskich władców. Właściwie dlaczego? Czym tak narazili się Polakom?

Generalnie, Polacy są - choć się tego wypierają- ksenofobami. Nie uważam, żeby to było jednoznacznie pejoratywne zjawisko. Tak jak większość skłonności ludzkich, ksenofobia ma swoje dobre i złe strony. Tak czy inaczej, Polacy nie cierpią obczyzny. Część z nich- wydawałoby się, na przekór- ją uwielbia, ale tylko w wydaniu zachodnim. Ksenofobia połączona z przypływami przesadnego entuzjazmu wobec Zachodu stała się wyznacznikiem postrzegania własnej historii. Wszystko co obce- złym jest. Jeśli z Zachodu to ujdzie nawet (w niektórych przypadkach), jeśli ze Wschodu to obrzydlistwo i zdrada.

Prosty przykład: Znaczna część polskiej sceny politycznej łaknie jak wody, amerykańskiej tarczy antyrakietowej na terytorium kraju. Raczej Polacy nie są szczęśliwi, że obcy będą u nas siedzieć, ale nikomu do głowy nie przyjdzie powiedzieć, że ten ruch to „zdrada Polski”. A co gdyby zamiast amerykańskiej tarczy chcieli zainstalować… rosyjską? Oczywiście- „zdrada”! Parafrazując Dmowskiego można rzec, że Polacy bardziej nienawidzą wszystkiego ze Wschodu niż kochają Polskę. Jedną nogą jesteśmy na Zachodzie a jedną na Wschodzie. Zamiast jednak stosować politykę (kulturową) równych odległości (jak przez wieki), Polacy wolą być kaleką niż mieć jedną nogę… „ruską”.

MARSZ ORLĄT. 10 GRUDNIA 2016


Pamiętamy! Lwów i Przemyśl na zawsze Polski!

piątek, 25 listopada 2016

Obowiązkiem, powinnością i zadaniem każdego polskiego patrioty jest obrona Lwowa – także dzisiaj


11 listopada 1918 roku Lwów walczył, Lwów krwawił. Na posterunkach padały kilkunastoletnie dzieci – historia błyskawicznie określi je mianem Orląt. Zapewne niewiele osób zadaje sobie sprawę, że w 1920 roku pod Radzyminem ochotnicy prowadzeni przez księdza Skorupkę do walki z bolszewikami śpiewali piosenkę o... Jurku Bischanie, 14-letnim obrońcy Lwowa.

W listopadzie 1918 roku we Lwowie Ukraińcy dokonywali zbrodni wojennych – był to swego rodzaju „przedsmak Wołynia”. Już 4 listopada dowódca ukraińskich Siczowych Strzelców, którzy 1 listopada zajęli Lwów, Dmytro Wytowski wydał do mieszkańców odezwę, zapowiadającą, że, jeżeli z jakiegoś domu padnie strzał, jego cywilni mieszkańcy zostaną zdziesiątkowani. I tak się działo. Przy ulicy Marcina 6 ukraiński patrol zamordował rodzinę Miechowskich – Jana (72 lata) i jego żonę Antoninę (l. 53), ich córkę Marię (l. 19), synów Leopolda (l. 27) i Józefa (l. 23). Ten ostatni był inwalidą. Ukraińcom ktoś doniósł, że Miechowscy przechowywali w swoim mieszkaniu broń, którą przekazali obrońcom. Najmłodszy syn Miechowskich Marceli – egzekucję swych najbliższych obserwował z piwnicy, w której się ukrył. Wśród ofiar egzekucji był również sześcioletni Oswald Anissimo – zamordowany wraz z ojcem.

Obrona Lwowa nie skończyła się jednak ani w roku 1918, ani w 1920, kiedy pod Zadwórzem młodzi żołnierze powstrzymali konną armię Budionnego. Ta bitwa przeszła do historii i legendy pod nazwą „polskich Termopil”. Kiedy obrońcom skończyła się amunicja, czerwoni kozacy rozsiekali szablami 318 żołnierzy. Obrona Lwowa wciąż trwa – tyle, że przybrała inną formę.

wtorek, 22 listopada 2016

Piotr Rybak - kolejny więzień polityczny w Polsce!

Piotr Rybak z kukłą żyda na wrocławskim Rynku

Szanowni Państwo, drodzy przyjaciele i koledzy.

Dzisiejszy wyrok dla Piotra Rybaka, tj. 10 miesięcy bezwzględnego więzienia za spalenie kukły jest najlepszym dowodem, że Polska istnieje tylko teoretycznie.

W państwie, gdzie pluje się na symbole narodowe i religijne, gdzie można bestialsko w biały dzień zabić zwierzę i dostać kilkaset złotych grzywny, gdzie za gwałt dostaje się wyroki w zawieszeniu, do więzienia idzie człowiek, który spalił jakąś szmatę, kilka desek i trochę tektury. Owa instalacja przypominała jednak żyda i to był grzech śmiertelny. Grzech, którego właściciele państwa polskiego nie mogą gojowi darować. Gdyby to była kukła Niemca, Rosjanina, czy najlepiej stereotypowego Polaka, wszystko byłoby w porządku. Ba, jestem przekonany, że ktoś podciągnął by ten akt do rangi nowoczesnej sztuki. Tymczasem spłonęła kukła, która miała być symbolem Sorosa, Rotschilda i kilku innych wpływowych żydów, fundujących nam prawdziwą gehennę polityczno-gospodarczą.

Nie mam jednak pretensji do wymiaru sprawiedliwości. Nie potępiam naszych wrogów. Oni prowadzą wojnę z narodem polskim i korzystają w tym z wszelkich możliwych środków. Pretensje mam do Was rodacy, że w ogóle Was to nie obchodzi!

Relacjonowałem cały proces Piotra Rybaka i widziałem komentarze. Tak podzielonego społeczeństwa nie ma chyba nigdzie na świecie. Tysiące opinii. Każdy Polak stał się nagle mecenasem prawa. A jakież polemiki były prowadzone. Jak się ludzie przekomarzali o wymiarze kary i stopniu winy. O tym czy Rybak jest prowokatorem, agentem, głupcem, karierowiczem, pieniaczem itd. Prowadzono nieskończone dysputy o tym, czy kukła przypominała żyda, czy był to faktycznie Soros, a może jeszcze ktoś inny. Kto ją przyniósł, kto podpalił, kiedy i po co. W tym czasie odbyły się wszystkie rozprawy i skazano człowieka. Waszego rodaka! Facet idzie do więzienia, bo wierzył, że o coś walczy. Bo miał inne zdanie niż reżim polityczny.

Widziałem salę sądową. Pełna wrogów Rybaka. Ludzi, którzy by go skazali na karę śmieci, gdyby tylko mogli. I garstkę patriotów, którą na ostatniej rozprawie sąd po prostu wyrzucił z sali. Gdzie byliście w tym czasie Polacy? Wy mówicie o zmianie Polski? O naszym majdanie? Marszu gwiaździstym na Sejm? Wam ciężko jest wybić się ponad własne ego i przyjechać na proces rodaka! Nie ważne, czy się z nim zgadzacie, czy nie. Jak byście postąpili na jego miejscu itd.

10 MIESIĘCY BEZWZGLĘDNEGO WIĘZIENIA ZA SPALENIE KILKU SZMAT, DYKTY I KARTONU. Czy to na Was nie robi wrażenia? Czy w ogóle nie obchodzi Was fakt, że ta granica się przesuwa i wkrótce mogą nas zacząć zamykać za inne formy sprzeciwu wobec władzy? Czy naprawdę wasza codzienność jest aż tak ważna, by nie móc się wyrwać z niej na jeden dzień?

Zamordowali Leppera, a naród stwierdził „szkoda chłopa”. Tyleż jesteśmy warci drodzy rodacy. Zygmunt Miernik siedzi w więzieniu, bo nie godził się na uniewinnienie Kiszczaka. Ktoś jeszcze się nie godzi? Najwyraźniej nie, bo nikogo to nie obchodzi!

Tak więc stało się. Zniszczono kolejnego patriotę. Prawica zaciera ręce. Kolejna konkurencja odpadła. Wkrótce zostanie tylko kilku u steru z monopolem na patriotyzm.

A ja Wam powiem co teraz powinno się stać. W całej Polsce powinni spłonąć symboliczne kukły na znak solidarności z Rybakiem. Właśnie solidarności, bo prawdziwa solidarność powstała z poczucia wzajemnych interesów. „Zniszczyli Staszka, Heńka, Józka, przyjdzie i kolej na mnie”. Przestańcie więc patrzeć na poglądy polityczne, grupy, frakcje itd. Odpowiedzcie sobie na jedno kluczowe pytanie. Czy czujecie więź z innymi rodakami? I co zamierzacie z tym zrobić, że narodowi polskiemu pluje się w twarz.

Piotr Korczarowski

P.S. Wkrótce opublikuję pełen materiał na kanale eMisjiTv: https://www.youtube.com/emisjatv Takich scen jakie udało się złapać naszej kamerze nie ma i nie pokaże żadna telewizja!


ZA: http://wolna-polska.pl/wiadomosci/talmudyczny-wyrok-dla-piotra-rybaka-wiezienie-za-spalenie-kukly-2016-11

OD REDAKCJI TENETE TRADITIONES: W pełni solidaryzujemy się z osobą Pana Piotra Rybaka, kolejnego już więźnia politycznego "III RP", której nie uznajemy za niepodległe państwo Polskie, tylko żydowską marionetkę, rządzoną przez polskojęzycznych, zaprzedanych politykierów, którego premierzyca w dniu dzisiejszym złożyła kolejny już hołd lenny u swoich izraelskich mocodawców. Jak słusznie zasugerował autor niniejszego tekstu, wszyscy prawdziwi Polacy powinni dziś spalić symboliczne kukły na znak solidarności z Panem Piotrem. W imieniu redakcji oficjalnie oświadczam, że dokonam tego symbolicznego aktu przy najbliższej nadarzającej się okazji. W 100 % podzielamy i popieramy poglądy i czyny Piotra Rybaka.

Za Redakcja Tenete Traditiones
Michał Mikłaszewski, redaktor naczelny

poniedziałek, 21 listopada 2016

100 rocznica śmierci Jego C.K. wysokości Franciszka Józefa I

Z Bożej Łaski cesarz Austrii,
apostolski król Węgier,
król Czech, Dalmacji, Chorwacji, Slawonii, Galicji, Lodomerii i Ilyrii,
król Jerozolimy etc, etc…
arcyksiążę Austrii,
wielki książę Toskanii i Krakowa,
książę Lotaryngii, Salzburga, Styrii, Karyntii, Krainy i Bukowiny,
wielki książę Siedmiogrodu,
margrabia Moraw,
książę Górnego i Dolnego Śląska, Modeny, Parmy, Piacenzy, Guastalli, Oświęcimia i Zatora,
Cieszyna, Frulii, Raguzy i Zadaru,
uksiążęcony hrabia Habsburga i Tyrolu, Kyburga, Gorycji i Gradiszki,
książę Trydentu i Brixen,
margrabia Łużyc Dolnych i Górnych oraz Istrii,
hrabia Hohenembs, Feldkirch, Bregenz, Sonnenbergu,
pan Triestu, Cattaro i Marchii Słoweńskiej,
wielki wojewoda województwa Serbii, etc, etc, …

100 lat temu, 21 listopada 1916 roku zmarł w pałacu Schönbrunn w Wiedniu, w wieku 86 lat (ur. 18 VIII 1830), FRANCISZEK JÓZEF I [Franz Joseph Karl I., węg. I. Ferenc József] z Domu Habsbursko-Lotaryńskiego [Haus Habsburg-Lothringen], syn arcyks. (Erzherzog) Franciszka Karola (1802-1878) i Zofii Wittelsbach (1805-1872), bratanek i następca cesarza Ferdynanda I (1793-1875), od 2 XII 1848 cesarz austriacki, apostolski król Węgier, król Czech, Dalmacji, Sławonii, Galicji, Lodomerii i Ilirii, król Jerozolimy etc., arcyksiążę Austrii, wielki książę Toskanii i Krakowa, książę Lotaryngii, Salzburga, Styrii, Karyntii, Krainy i Bukowiny, wielki książę Siedmiogrodu, margrabia Moraw, książę Górnego i Dolnego Śląska, Modeny, Parmy, Piacenzy, Guastalli, Oświęcimia i Zatora, Cieszyna, Frulii, Raguzy i Zadaru, uksiążęcony hrabia Habsburga i Tyrolu, Kyburga, Gorycji i Gradiszki, książę Trydentu i Brixen, margrabia Łużyc Dolnych i Górnych oraz Istrii, hrabia Hohenembs, Feldkirch, Bregenz, Sonnenbergu, pan Triestu, Cattaro i Marchii Słoweńskiej, wielki wojewoda województwa Serbii, etc, etc, …; jego długie – jedno z najdłuższych w historii Europy i świata – panowanie było wprawdzie, na planie geopolitycznym, „łabędzim śpiewem” monarchiczno-katolickiej Europy, „jesienią”, stopniowym i wydłużonym zmierzchem Monarchii Austro-Węgierskiej (której upadku łaskawa Opatrzność pozwoliła mu nie dożyć), znaczonym także pasmem tragedii osobistych (rodzinnych), ale dzięki cnotom jego charakteru oraz godności w wypełnianiu monarszego métier unieśmiertelniło samą ideę monarchiczną (a pośrednio także, dzięki łączności dynastycznej Domu Habsburskiego, tradycję Świętego Cesarstwa) przekuwając ją w transhistoryczny mit, będący niegasnącą nadzieją na odrodzenie; był także dobroczyńcą Polaków żyjących pod jego panowaniem, dzięki któremu w najtrudniejszej epoce naszych dziejów porozbiorowych zabór austriacki (autonomiczna Galicja) stał się jedynym obszarem swobodnego rozwoju kultury narodowej oraz szkołą samorządu politycznego.

Prof. Jacek Bartyzel - "Z kalendarzyka reakcjonisty"

niedziela, 20 listopada 2016

41 rocznica śmierci Gen. Francisco Franco


 20 listopada AD. 1975 w Madrycie zmarł Francisco Paulino Hermenegildo Teódulo Franco y Bahamonde Salgado Pardo  – Przywódca Ostatecznej Krucjaty i Hiszpańskiej Schedy, Lider Wojny Wyzwoleńczej przeciw Komunizmowi i jego Współsprawcom (El Caudillo de la Última Cruzada y de la Hispanidad, El Caudillo de la Guerra de Liberación contra el Comunismo y sus Cómplices).

Cześć Jego Pamięci!

80 rocznica śmierci José Antonio Primo de Rivera'y, założyciela i przywódcy Falangi Hiszpańskiej

José Antonio Primo de Rivera
Męczennik antykomunistycznej Krucjaty
Poległy za Boga i Hiszpanię

80 lat temu, 20 listopada 1936 roku został rozstrzelany w republikańskim więzieniu w Alicante (Walencja), w wieku 33 lat (ur. 24 IV 1903), José Antonio Primo de Rivera y Sáenz de Heredia, III markiz (marqués) de Estella, grand Hiszpanii, zw. często po prostu „José Antonio”, prawnik i polityk, założyciel i charyzmatyczny przywódca narodowo-syndykalistycznej Falangi Hiszpańskiej (Falange Española), uważanej za specyficznie hiszpańską odmianę faszyzmu; najstarszy z trzech synów (i sześciorga dzieci) dyktatora (formalnie przewodniczącego Dyrektoriatu) w latach 1923-30 – gen. Miguela Prima de Rivery y Orbaneja, II markiza de Estella (1870-1930); osierocony przez matkę w wieku pięciu lat, odebrał wraz z rodzeństwem staranną edukację domową aż do bakalaureatu z prawa pod kierunkiem prywatnych nauczycieli; pełne studia prawnicze ukończył już na Uniwersytecie Centralnym w Madrycie w 1922; następnie odbył jednoroczną służbę wojskową jako ochotnik; w 1925 został kawalerem Zakonu Santiago, gentilhombre »Alfonsa XIII«, czyli członkiem elitarnego (złożonego wyłącznie z grandów Hiszpanii) korpusu szlachty nadwornej, a także Kolegium Adwokatów Madrytu (otwierając też własną kancelarię); w maju 1930 uczestniczył w zakładaniu Związku Monarchistyczno-Narodowego (Unión Monárquica Nacional) i został wicesekretarzem generalnym tej partii, próbującej kontynuować kurs polityczny obalonego już i zmuszonego do emigracji gen. Miguela Prima de Rivery; również José Antonio bronił na łamach "La Nación" polityki swojego ojca, oskarżając „pseudointelektualistów” służalczych wobec mas, którzy przyczynili się do upadku dyktatury; po upadku monarchii liberalnej i ustanowieniu II Republiki rozpoczął jednak błyskawiczną ewolucję od monarchizmu do radykalizmu, fascynując się osiągnięciami włoskiego faszyzmu, kontrastującymi z indolencją państwa liberalnego, czemu po raz pierwszy dał wyraz w artykule opublikowanym na łamach pierwszego (i jedynego, gdyż natychmiast zamkniętego przez reżim republikański) numeru przeglądu "El Fascio"; wraz ze słynnym lotnikiem (lot Plus Ultra z Huelvy przez Atlantyk do Buenos Aires w 1925) Juliem Ruizem de Alda (1897-1936) oraz pisarzem (autorem zawołania ¡Arriba España!) Rafaelem Sanchezem Mazasem (1894-1966) założył Hiszpański Ruch Syndykalistyczny (Movimiento Español Sindicalista), głoszący „syndykalizm wertykalny” i ustanowienie Nowego Państwa (Nuevo Estado), które przezwycięży walkę klas i nacjonalizmów, oraz koncepcję „nowego człowieka” (hombre nuevo), będącego nosicielem „wartości wiecznych” (valores eternos), sprawiedliwości społecznej oraz „życia godnego i ludzkiego” (vida digna y humana); MES stał się zalążkiem Falangi Hiszpańskiej, której powstanie José Antonio ogłosił w madryckim Teatrze Comedia (29 X 1933), proklamując też wolę zbudowania państwa autorytarnego, będącego wykładnikiem „transcendentnej syntezy” Ojczyzny (Patria), w opozycji do liberalno-parlamentarnego, ufundowanego (w czym zresztą się mylił) na kontraktualistycznej koncepcji J.-J. Rousseau; w tym słynnym przemówieniu (był znakomitym i porywającym mówcą, egzaltującym, także swoją urodą, szczególnie kobiety) padły także, usprawiedliwiające przemoc, słowa o „dialektyce pięści i pistoletów” (la dialéctica de los puños y las pistolas); ta „soreliańska” retoryka słabo jednak korespondowała z rzeczywistością, gdyż to raczej falangiści byli na ogół ofiarami „pięści i pistoletów” bojówek lewicowych; w wyborach z listopada 1933, kandydując z koalicyjnej listy konserwatywno-monarchistycznej, uzyskał mandat do Kortezów z Kadyksu (skąd pochodziła jego rodzina); w marcu 1934 doszło do połączenia się Falangi z Juntami Ofensywy Narodowo-Syndykalistycznej (JONS) filonazisty Ramira Ledesmy Ramosa (1905-1936) i katolika Onésima Redondo (1905-1936): z tą chwilą partia rozszerzyła swoją nazwę na Falange Española y las Juntas de Ofensiva Nacional-Sindicalista, a na jej czele stanął triumwirat złożony z José Antonia, Ledesmy i Ruiza de Alda; jednak rok później Ledesma (dla którego falangiści byli zbyt „paniczykowaci” i burżuazyjni) został wykluczony z partii, a jej jedynym szefem został już José Antonio; w 1935 objechał całą Hiszpanię, wygłaszając liczne przemówienia (publikowane następnie na łamach tygodnika Falangi "Arriba") na mityngach, mimo to Falanga pozostawała wciąż organizacją niezbyt liczebną i marginalizowaną w szeroko rozumianym obozie hiszpańskiej prawicy (dopiero tuż przed wybuchem wojny domowej jej aktywa osobowe wzrosły do ok. 40 000 członków), acz skupiającą wokół siebie doborowe grono młodych intelektualistów i artystów (gdyż faszyzm to również „poezja, wino i miłość”), jak E. Giménez Caballero, R. Sánchez Mazas, E. Montes, J.M. Alfaro, A. de Foxa, D. Ridruejo i inni; José Antonio wywarł bez wątpienia przemożny (choć nie wyłączny) wpływ na ukształtowanie się ideologii falangistowskiej, łączącej eklektycznie wątki tradycjonalistyczno-katolickie z modernistycznymi (pochodnymi zarówno od liberalnego nacjonalizmu Miguela de Unamuno i liberalnego konserwatyzmu José Ortegi y Gasseta – przed obu tymi mistrzami falangiści byli „na kolanach” – jak od faszyzmu, który José Antonio uważał za zjawisko nie specyficznie włoskie, lecz uniwersalne, łacińsko-katolicko-klasycystyczne); jego przeświadczenie o możliwości połączenie tradycji i rewolucji w bliżej nieokreślonej syntezie „tradycjonalizmu rewolucyjnego” (przez karlistów, jak Rafael Gambra, dezawuowanej jako „imitacja Tradycji”), przekraczającego też podział na prawicę i lewicę, proklamowanie jednoczesnej walki z marksizmem i kapitalizmem oraz o sprawiedliwość społeczną („Ojczyzna, chleb, sprawiedliwość”), syndykalistyczna koncepcja organizacji państwa w miejsce parlamentarnej, paternalistyczna wizja „państwa totalitarnego”, ale służącego osobie ludzkiej, spirytualistyczna koncepcja człowieka i historii, jako fundamentu kosmowizji katolickiej (lecz nie klerykalnej), składały się w sumie na ów (wedle określenia amerykańskiego hispanisty Stanleya G. Payne’a) „dziwny przypadek faszyzmu hiszpańskiego” (el extraño caso del fascismo español), w którym faszyści umundurowani i w zwartym szyku maszerują, ale na pielgrzymkach do sanktuarium św. Jakuba; wypowiedzi José Antonio w kwestii czy falangizm jest ruchem faszystowskim, czy jedynie pokrewnym faszyzmowi, były zresztą wzajemnie sprzeczne; podziwiał Mussoliniego (którego poznał w październiku 1933), natomiast żywił odrazę do Hitlera, po spotkaniu z którym (w maju 1934) oświadczył, że jest złym człowiekiem, bo nie wierzy w Boga; był formalnym członkiem – założycielem (w 1933) sekcji hiszpańskiej faszystowskiej „międzynarodówki” pod auspicjami Włoch (Comitati d’Azione per l’Universalità di Roma) i wziął udział w II Kongresie CAUR w szwajcarskim Montreux we wrześniu 1935, gdzie jednak, w wygłoszonym przemówieniu, podkreślił, że Falanga nie jest i nie może być ruchem „internacjonalistycznym”, lecz tylko „supranacjonalistycznym”, ze względu na niezależność i indywidualizm hiszpańskiego charakteru narodowego; nie przeszkodziło mu to jednak przyjmować, już od kwietnia 1935, regularnych subwencji od rządu włoskiego dla Falangi; w wyborach z lutego 1936, kiedy naprzeciw siebie stanęły dwa bloki – Frontu Ludowego i Frontu Narodowego – Falanga, startując samodzielnie, zdobyła zaledwie 44 tysiące głosów (czyli 0,7 %), co nie przełożyło się na żaden mandat; po zdobyciu władzy przez frentepopulistas oraz po (nieudanym) zamachu falangistów (w odwecie za zastrzelenie przez socjalistów studenta falangistę Juana José Olano) na wykładowcę Uniwersytetu Madryckiego, prawnika Luisa Jimeneza de Asúa, José Antonio został 14 III 1936 aresztowany i osadzony w więzieniu Modelo, skąd 5 lipca przewieziono go do więzienia w Alicante; przez cały czas utrzymywał listowny kontakt ze swoimi podwładnymi, jak również z przywódcami konspiracji wojskowej (głównie z gen. Emiliem Molą); chociaż od początku zakładał nieuchronność zbrojnej konfrontacji z marksizmem, to jednak nie można go uważać za jednego z inspiratorów powstania, choćby ze względu na lekceważenie Falangi przez dowódców armii i przywódców głównych obozów politycznych prawicy, a nazbyt wygórowane w stosunku do posiadanych sił jej aspiracje do kierownictwa (oficjalny program Falangi przewidywał jej pełnię władzy po dokonaniu „podboju państwa”), z drugiej strony zaś na nadzieje, które José Antonio długo żywił co do możliwości porozumienia z przywódcą umiarkowanego skrzydła socjalistów, Indaleciem Prieto (1883-1962), tym samym zaś uniknięcia wojny domowej; wyrażał także obawy co do „reakcyjnego” charakteru powstania, w jednostronnym interesie „klas posiadających”; ostatecznie jednak, pomimo tych wahań, 17 lipca zredagował manifest przesłany do Moli, w którym zadeklarował bezwarunkowe poparcie Falangi dla powstania; potem znów zmienił zdanie i 14 sierpnia wystosował list do republikańskiego sekretarza regionalnej Junty w Lewancie – Martina Echeverríi, w którym – wyrażając obawę, że powstanie przeradza się w „nową wojnę karlistowską” dwóch Hiszpanii – uznawał rząd republikański za prawowity i oferował swoją gotowość podjęcia się (gdyby zwolniono go na „słowo honoru”) nakłonienia strony powstańczej do negocjacji i zakończenia wojny oraz wspólnego przeprowadzenia przez „rząd pojednania narodowego” (bez udziału wojskowych) koniecznych reform społecznych, politycznych i ekonomicznych; już po wybuchu powstania falangiści snuli różne plany umożliwienia mu ucieczki z więzienia (m.in. drogą powietrzną), które spełzły na niczym, podobnie, jak próby siłowego zajęcia Walencji i Alicante, z drugiej zaś strony – inicjatywa wymienienia go za syna socjalistycznego premiera (od 4 września), F. Largo Caballero (1869-1946), który wpadł w ręce powstańców; 3 października rozpoczął się przed Trybunałem Najwyższym, mianowanym przez Sąd Narodowy (Audiencia Nacional) w Madrycie, jego proces z oskarżenia o konspirowanie przeciwko państwu i przygotowywanie rebelii zbrojnej; współoskarżonymi byli jego brat Miguel (1904-1964) – szef Falangi w Kadyksie (drugi brat – Fernando, nie żył już od 23 sierpnia, zamordowany w masakrze w Modelo) – żona tegoż, Margarita Larios i inne osoby; dopuszczony przed sąd 3 listopada José Antonio odrzucił wszystkie zarzuty; 17 listopada został uznany winnym i skazany na karę śmierci; jego brat otrzymał dożywocie (do kwietnia 1938 przybywał w obozie koncentracyjnym w Miranda de Ebro), a szwagierka została skazana na sześć lat więzienia; w swoim testamencie wyraził nadzieję, że jego krew będzie ostatnią krwią hiszpańską rozlaną z powodu niezgody społecznej; został rozstrzelany o świcie, wraz z dwoma innymi falangistami i dwoma karlistami; kłopotliwy dla F. Franco (którego z wzajemnością nie znosił) dopóki żył, stał się wielce użyteczny po śmierci jako symbol męczeństwa nacjonalistów; po ukończeniu monumentalnej Bazyliki Krzyża Świętego w Dolinie Poległych (Valle de los Caídos) w pobliżu Eskurialu jego szczątki zostały w 1959 roku ekshumowane i pochowane uroczyście przed głównym ołtarzem; także pośmiertnie, po formalnej instauracji monarchii, wyniesiony 18 VII 1948 przez Szefa Państwa do godności I księcia (duque) Primo de Rivera, również złączonej z grandostwem (grandeza) Hiszpanii; 
obecny nosiciel tytułu – jego bratanek, syn Fernanda Prima de Rivery (1908-1936), zamordowanego w masakrze w Modelo, Miguel Primo de Rivera y Urquijo, III książę Primo de Rivera i V markiz de Estella (ur. 1934), w okresie transición był referentem w Kortezach Ustawy o Reformie Politycznej zmieniającej ustrój państwa na demokratyczno-parlamentarny, wybranym do tego specjalnie ze względu na nazwisko i tradycję, którą personifikował, aby uzyskać aprobatę tego prawa przez frankistowskich procuradores, a „w nagrodę” został mianowany w 1977 przez »Jana Karola I« senatorem królestwa.

Prof. Jacek Bartyzel - "Z kalendarzyka reakcjonisty"


¡Viva España! ¡Viva Franco! ¡Viva Rey!

wtorek, 15 listopada 2016

Michał Mikłaszewski: Kilka słów o spaleniu ukraińskiej szmaty.


Abstrahując już w tym momencie całkowicie od tego, co tak naprawdę wydarzyło się na Marszu Niepodległości, gdyż w ostatnich dniach dochodzą do nas coraz to nowe wiadomości, a że to wcale nie była robota ludzi z NWP, jak początkowo podawał pseudo-"nacjonalistyczny" portal "Autonom.pl", tylko jakieś grupki niezidentyfikowanych, zamaskowanych "kiboli" w dresach, będących ponoć pod wpływem alkoholu, a że to w ogóle nie była tzw. "flaga" tzw. "Ukrainy", tylko Flaga Górnego Śląska, wyrwana ponoć brutalnie działaczce Młodzieży Wszechpolskiej z Opolszczyzny, jak niedawno zadeklarował nawet sam obecny prezes MW - Bartosz Berk (pochodzący również z Górnego Śląska), którą te "niezidentyfikowane osoby pomyliły z "flagą" "ukrainy", która co prawda jest łudząco do niej podobna, tyle że do góry nogami... Sam zresztą podejrzewam, że gdybym nie był ze Śląska, i nie wiedział że jest to Flaga naszego Regionu, też miałbym zapewne wobec niej mieszane uczucia, bo na pierwszy rzut oka nasuwały by mi się podobne, dziwne skojarzenia. O pewnych podobieństwach i powiązaniach w "fladze" "ukrainy" do Flagi Śląska, i nie tylko, będzie kilka słów później, pod koniec niniejszego tekstu.

Lawina: 11.11.2016 Komentarz do Dnia Niepodleglosci - Szkoła Myślenia


OD REDAKCJI TENETE TRADITIONES: Nie ze wszystkimi poglądami zaprezentowanymi przez rozmówcę możemy się zgodzić, zwłaszcza jeśli chodzi o nieuzasadnioną krytykę największego nacjonalistycznego marszu w Europie - Marszu Niepodległości, pogląd na Radę Regencyjną, oraz datę odzyskania i utracenia przez Polskę niepodległości - prawdziwa data jej odzyskania to 7 października 1918 r., a utracenia to przełom czerwiec-lipiec 1945 r., kiedy większość państw Europy zachodniej uznała marionetkowy rząd komunistyczny, jednocześnie wycofując uznanie dla legalnego Rządu Polskiego na uchodźstwie. (W czasie II wojny światowej (1939–1945) terytorium państwowe II Rzeczypospolitej było okupowane przez Niemcy, ZSRR, Słowację i Litwę. II Rzeczpospolita zachowała suwerenność państwową, w stosunkach dyplomatycznych reprezentowana była przez Rząd RP na uchodźstwie, który uzyskał schronienie w Paryżu (do 1940), a następnie w Londynie.). Jednakże z większością twierdzeń jesteśmy w stanie się zgodzić, szczególnie jeśli chodzi o wykazanie obecnej sytuacji geopolitycznej w Kraju i na świecie.

piątek, 11 listopada 2016

Otwarcie największej masońskiej świątyni w Polsce – tzw. "Świątyni Opatrzności Bożej" w Warszawie

Tzw. "Świątynia Opatrzności Bożej", Warszawa-Wilanów
(fot. Kamil Leczkowski)

Historia idei budowy Świątyni Najwyższej Opatrzności, bo tak ją pierwotnie nazywano, to zarazem historia zawłaszczenia tej idei. Początkowo budowa miała być realizacją niewykonanej nigdy z przyczyn historycznych Deklaracji Stanów Zgromadzonych, uchwalonej jednomyślnie przez Sejm Czteroletni 5 maja 1791 roku. W okresie międzywojennym zaczęto jednak nadawać projektowanej budowli nowe symboliczne znaczenia. [...]

Masońskie korzenie

W Deklaracji Stanów Zgromadzonych Sejmu Czteroletniego z 5 maja 1791 roku – która jest częścią składową Konstytucji 3 Maja – wszystkie ówczesne stany zobowiązały się do budowy – z pomocą Najwyższego Rządcy – kościoła poświęconego Najwyższej Opatrzności. Zapis brzmi następująco:
„Aby zaś potomne wieki tem silniej czuć mogły, iż dzieło tak pożądane pomimo największej trudności i przeszkody za pomocą Najwyższego losami narodów Rządcy do skutku przywodząc, nie utrąciliśmy tej szczęśliwej dla ocalenia pory, uchwalamy, aby na tę pamiątkę kościół ex voto wszystkich stanów był wystawiony i Najwyższej Opatrzności poświęcony”.
To nie przypadek, że zamiast Boga mówi się w tej części Deklaracji o Najwyższym Rządcy, a miejsce Opatrzności Bożej zajmuje Najwyższa Opatrzność. Określenia te wskazują bowiem na masoński rodowód twórców idei budowy tej świątyni, a zarazem autorów Deklaracji i samej Konstytucji 3 maja.

Do wolnomularzy należeli: król Stanisław August Poniatowski, marszałek wielki litewski Ignacy Potocki, marszałek Sejmu Czteroletniego Stanisław Małachowski, marszałek Konfederacji Litewskiej Kazimierz Nestor Sapieha, a nawet sam prymas Michał Poniatowski.

Ówcześni wolnomularze głosili, że każdy ma prawo do własnych poglądów i że najważniejsze to być – niezależnie od wyznania – dobrym, szczerym, skromnym, honorowym człowiekiem. Żeby nie urazić niczyich uczuć i przekonań religijnych, w swoich dokumentach słowo Bóg zastępowali pojęciem Wielkiego lub Najwyższego Budowniczego, a także Najwyższej Opatrzności. Jej wolnomularskim symbolem jest Świetlista Delta – równoramienny trójkąt z okiem w środku.


Świątynia Najwyższej Opatrzności miała zostać zbudowana według projektu Jakuba Kubickiego, także wolnomularza. Projekt przewidywał postawienie monumentalnej rotundy zwieńczonej kopułą, nawiązującej architektoniczną formą bardziej do budowli publicznych starożytnego Rzymu niż do jakichkolwiek budowli sakralnych. Wyraźnie starano się nadać przyszłej świątyni charakter ponadwyznaniowy. Nawet nie miało być na niej krzyża, a jedynie znak Świetlistej Delty.

Król Stanisław August Poniatowski należał do masonerii
 (graf. ciekawostkihistoryczne.pl)

Elementy wolnomularskiego rytuału widoczne były również podczas dokonanej przez króla Stanisława Augusta ceremonii wmurowania kamienia węgielnego pod budowę świątyni w maju 1792 roku. Akt ten poprzedziła uroczysta procesja, w trakcie której wyraźnie odwoływano się do biblijnej analogii dotyczącej sprowadzenia przez króla Dawida Arki Przymierza do Jerozolimy. Kolejnym krokiem miało być zbudowanie dla Arki przybytku. Dokonał tego syn Dawida, król Salomon. Uroczystość wmurowania kamienia węgielnego wyrażała nadzieję, że Stanisław August, na podobieństwo Salomona, dokończy swego dzieła i wybuduje oczekiwaną świątynię. Co ciekawe, wolnomularze wywodzą swoje początki właśnie od budowniczych świątyni Salomona, z jej głównym architektem Hiramem na czele.

Złota kielnia – jeden z głównych symbli wolnomularstwa
 (fot. themasonslady.com)

Nawet narzędzia, którymi król dokonał aktu wmurowania kamienia węgielnego – miniaturowa złota kielnia i złoty młotek – były niezwykle podobne do sprzętów używanych podczas wolnomularskich rytuałów. [...]

Dr Paweł Borecki, Uniwersytet Warszawski

Miesięcznik „Znaki Czasu” nr 2/2007

Całość czytaj na: http://www.eioba.pl/a/4i0f/masonskie-korzenie-swiatyni-opatrznosci-bozej

Artykuł jest pisany z pozycji sympatyka oficjalnych idei wolnomularstwa. Jest bardzo cenny, bo dokumentuje stanowisko oficjalnej nauki w sprawie prawdziwych korzeni idei budowy tej masońskiej świątyni.

Oficjalne spojrzenie na polską masonerię oczami jej głównego organu – Gazety Wyborczej:

"FSSPX, 'Ruch Oporu' i sedewakantyzm", wykład bpa Donalda Sanborna


21 grudnia 2013 roku Jego Ekscelencja x. bp Donald Sanborn wygłosił wykład o prawidłowej reakcji na Sobór Watykański II. Omawia różne odpowiedzi i możliwości, czyli drogę obraną przez indultowców, którzy zachowują pewne preferencje estetyczne w obrębie religii Novus Ordo, Bractwo Kapłańskie Św. Piusa X i jego sympatyków, którzy trwają w komunii z Novus Ordo przez wymienianie modernistów w kanonie Mszy świętej, tak zwany Ruch Oporu, nowy twór teologii FSSPX oraz stanowisko sedewakantystyczne, które jako jedyne odcina się od herezji modernizmu i jej wyznawców.

Wykład został przetłumaczony i napisy sporządzone przez anonimowego tłumacza.

czwartek, 10 listopada 2016

Adam Busse: In Memoriam: Jose Antonio Primo de Rivera (1903 – 1936)


1939. Wojnę, w której naprzeciw siebie stanęli z jednej strony frankiści, karliści, falangiści oraz hierarchia Kościoła Katolickiego, a z drugiej – Front Ludowy, wspierany przez anarchistów, trockistów, syndykalistów, baskijskich separatystów, a także oficerów NKWD wysłanych na rozkaz Stalina oraz ochotników z Brygad Międzynarodowych (w tym „sławnej” XIII Brygady im. Jarosława Dąbrowskiego). Po dziś dzień dziedzictwo Falangi inspiruje nie tylko hiszpańskich, ale i europejskich narodowych radykałów.

Jose Antonio Primo de Rivera krytykował komunizm, socjalizm i kapitalizm. Tłumaczył pojawienie się i sukcesy hiszpańskich socjalistów stosunkiem państwa do biedniejszych warstw społecznych, jednocześnie tak ostrzegał robotników przed socjalizmem: (…) Ale socjalizm, a zwłaszcza ten socjalizm, który stworzyli w gabinetach niewzruszeni w obojętności apostołowie socjalizmu, którym zawierzyli robotnicy… (socjalizm ten) nie widzi w historii niczego, poza grą gospodarczych resortów; znosi się wszystko, co duchowe: religia to opium dla ludu, Ojczyzna to mit wykorzystywania biednych. To wszystko twierdzi socjalizm. Nie ma niczego poza produkcją i organizacją gospodarki. Robotnicy muszą więc dobrze popracować nad swą duszą, by nie pozostał w niej najmniejszy cień wartości duchowych.

Jutro widzimy się w Warszawie!


To jest Polska, jesteśmy stąd,
Urodzeni tutaj, kochamy nasz dom,
Świętujemy niepodległość, odrzucamy obce władze,
11 listopada pokażemy to razem!
To jest Polska, jesteśmy stąd,
Wychowani tutaj, kochamy nasz dom,
Czujemy przynależność, jesteśmy gospodarzem,
11 listopada pokażemy to razem!

środa, 9 listopada 2016

Donald J. Trump został 45 prezydentem Stanów Zjednoczonych.


Amerykanie wybierali 45. prezydenta USA. Nowym prezydentem-elektem Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej został Donald Trump. Zdobył on 279 głosów elektorskich, zaś Hillary Clinton 228.

Paszport Królestwa Polskiego


Paszport Królestwa Polskiego jest, w dużym uogólnieniu, dokumentem tożsamości polskiego monarchisty. O wydanie Paszportu może się ubiegać każda osoba, która deklaruje swoje poparcie dla idei Królestwa Polskiego i pragnie ją swoją postawą, a przede wszystkim zaangażowaniem, wcielać w życie. Paszport jest wydawany przez Marszałka Konfederacji Spiskiej, w pierwszej kolejności zrzeszonym w Konfederacji, Kawalerom i Damom Orderu Korony Polskiej oraz członkom innych organizacji monarchistycznych i niezrzeszonym. W tych ostatnich przypadkach decyzję o wydaniu Paszportu podejmuje Generalność Konfederacji Spiskiej.

Pouczenie jest swoistą preambułą do niniejszego dokumentu, określającą reprezentowany podmiot oraz uprawnienia.

Osoba ubiegająca się o wydanie Paszportu Królestwa Polskiego winna zwrócić się do Marszałka Konfederacji Spiskiej o wydanie wniosku na Paszport (adres na stronie). Wniosek można złożyć jedynie we własnym imieniu.

ZA: http://monarchia.info.pl/paszport-krolestwa-polskiego/

sobota, 5 listopada 2016

Kwiatów na pogrzebie używać nie wolno

abp Antoni Julian Nowowiejski,
zapewne najwybitniejszy liturgista
polski XX wieku, jego opus magnum
nie zostało ukończone z powodu
wojny i śmierci z rąk niemieckiego
okupanta
Wczoraj wspomniałem o protestanckim zwyczaju obchodzenia urodzin, przy jednoczesnym zaniedbaniu (czy kompletnym wręcz zaniechaniu) obchodzenia imienin, czyli święta własnego Patrona.

Dnia dzisiejszego, gdy tak wielu ludzi słusznie zadość czyni obowiązkowi pamięci o zmarłych przez dbanie o groby swych bliskich, krewnych i znajomych, warto zwrócić uwagę na kolejny obcy nam zwyczaj praktykowany często przez nieświadomych katolików przy pogrzebach. Pisze o tym w swym monumentalnym dziele o liturgii katolickiej x. Antoni Nowowiejski, później biskup płocki od roku 1908 do 1941, kiedy to został zamordowany przez Niemców.

Warto porzucić zwyczaje zaprowadzone przez kacerzy, a wrócić, tam gdzie się da, do katolickich.

Idea Królestwa Polskiego


W polskiej świadomości narodowej ugruntował się republikański obraz państwa, nierozerwalnie kojarzony z określeniem Rzeczpospolita. Nazwa ta, w swoich początkach, wcale nie odnosiła się do ustroju, lecz do związku Polski z Litwą, czyli Unii. Dowodem na to, iż twórcy I RP swoje państwo, nie postrzegali jako republikę, jest wypowiedź jednego z posłów na sejmie konwokacyjnym w 1573 roku: „Nemini parebimus nisi Regi!” – „Nie poddamy się nikomu, tylko królowi”. Niestety wraz z upływem lat rzeczywistość polityczna dopasowała się do nazwy państwa!

Na drodze do odrodzenia idei Królestwa Polskiego – nie pojmowanego na tym etapie jako byt materialny – Paszport jest pierwszym krokiem. Czym jest Paszport? Jest dokumentem tożsamości – identyfikatorem – zwolennika idei królewskiej, podejmującego trud budowy wspólnoty odwołującej się do polskich tradycji monarchicznych. Kolejne kroki będą wzbogacać tę ideę o nowe elementy, pozwalające pełniej obrazować i wyrażać jej kształt, wprowadzając jednocześnie składowe funkcjonalne, które mają budować, zapowiadaną w Paszporcie, wspólnotę królewskiego rodu piastowego.

piątek, 4 listopada 2016

Widzimy się 11.11.2016 r. w Warszawie. Polska Bastionem Europy!

Pozostało dokładnie 7 dni do Marszu Niepodległości!


-----------------
Wesprzyj organizację Marszu Niepodległości!
Stowarzyszenie „Marsz Niepodległości”
ul. Majdańska 1 lok.11 04-088 Warszawa
nr rach. 33 2130 0004 2001 0591 0831 0001
Tytułem: Darowizna
Wszystkim Darczyńcom serdecznie dziękujemy!

środa, 2 listopada 2016

Dzień zaduszny. Wspomnienie wszystkich wiernych zmarłych.

+Memento mori+ 
(Pamiętaj o śmierci, o dobrej śmierci) 
bo z prochu powstałeś i w proch się obrócisz.

Polecam posłuchać sobie szczególnie w dniu dzisiejszym przepięknej sekwencji Dies irae, dies illa - W gniewu pomsty dzień, śpiewanej podczas każdej Mszy Świętej w Dniu Zadusznym oraz podczas Mszy Świętej Requiem czy na pogrzebie.


Niestety heretycy moderniści mocno zniszczyli ów Dzień Zaduszny jak również i sam pogrzeb ograbiając zmarłych z Bożych Łask.

1. Usunięcie sekwencji Dies irae, dies illa (W gniewu dzień)

2. Usunięcie absolucji przy katafalku z trumną zastępując jakimiś mdłymi tekstami.

3. Wykoślawienie nauki o Czyśćcu, poprzez zastąpienie i nałożenie nacisku na Zmartwychwstanie

4. Przemilczana i negacja uzyskania odpustu zupełnego Toties Quoties w Dzień Zaduszny, czyli ile razy pobożnie nawiedzi się kościół lub kaplicę tyle razy można zyskać odpust zupełny odmawiając przepisane modlitwy czyli Ojcze nasz i Zdrowaś Maryjo oraz dowolną modlitwę w intencjach papieskich (czyli: do Boga Ojca o podwyższenie Kościoła Świętego na całym świecie, do Syna Bożego o wykorzenieni heretyków w Kościele Świętym, do Ducha Świętego o pokój między narodami). Należy spełnić podstawowe warunki uzyskania odpustu zupełnego, czyli być w stanie Łaski Uświęcającej i nie mieć żadnego przywiązania do grzechu, przyjąć Komunię Świętą. Jeżeli te warunki się nie spełni, odpust będzie cząstkowy. Nie jest tak łatwo uzyskać odpust zupełny. Warto dbać o czystą duszę, by poprzez zyskiwanie odpustów zupełnych pracować nad swoją świętością.

5. Jeżeli chodzi o dzień pogrzebu, zniknęły wigilije przed pogrzebem. Czyli nabożeństwo żałobne w kościele przed Mszą Świętą. Jeżeli pogrzeb był rano śpiewano jutrznię, jeżeli w południe śpiewano laudesy, a popołudniu śpiewano nieszpory. Zanikają już trzydniowe puste noce, czyli czuwanie modlitewne przy zmarłym w domu lub w kościele przed pogrzebem. W większości kapłani opuszczają już modlitwy przy ciele w domu zmarłego. Zmieniono obrzędy końcowe przed wyprowadzeniem trumny z ciałem z kościoła na cmentarz do grobu oraz modlitwy na cmentarzu przed pochowaniem ciała do grobu. Usunięto Msze Święte w 3 i 7 oraz w 30 dzień po śmierci zmarłego, pozostawiono jedynie wspomnienie o 30 dniu po śmierci, lecz w nielegalnej i niekatolickiej nowej mszy nie ma już formularzy mszalnych na te dni specjalnie przeznaczonych jaki znajduje się we Mszy Świętej Wszechczasów w Mszale Rzymskim. Niewiele osób wie i to czyni, aby za zmarłego dać Msze gregoriańskie, czyli 30 Mszy Świętych dzień po dniu.

6. Usunięto kolor czarny z szat liturgicznych zmieniając je na fioletowy, jako symbol pokuty.

Katoliku zwiedziony herezją modernistyczną, czy taki pogrzeb jaki jest po Vaticanum II przyniesie ci pomoc i ulgę? Przemyśl i wracaj na Łono Kościoła Świętego.

In Ictu Oculi - Juan de Valdés Leal (1622–1690)

Kazanie na Uroczystość Wszystkich Świętych - x. Rafał Trytek, 1 listopada 2016 r.