Cytaty

"Pogodnie przyjmuję krzyż, który mi został ofiarowany, (ale) będziemy walczyć nadal o honor Pana naszego Jezusa Chrystusa i Jego Kościoła świętego i niepokalanego... i nigdy nie pomylimy go z nową religią, która głosi szczęście ziemskie, uciechy, rewolucję i wolność wszelkich uczynków, która obala mszę, kapłaństwo, katechizm i wszystko, co nadprzyrodzone: to antyteza chrześcijaństwa"
ks. Coache

„Wszelka polityka, która nie jest Tradycją, jest z pewnością zdradą”
Arlindo Veiga dos Santos

„Pro Fide, Rege et Patria” – „Za Wiarę, Króla i Ojczyznę”
_________________________________________________

niedziela, 30 czerwca 2019

Kazanie na Niedzielę w oktawie Najśw. Serca P. Jezusa - x. Rafał Trytek, 30 czerwca 2019 r.

Paweł Rębisz: Współcześni "spadkobiercy" nacjonalizmu w ogóle nie rozumieją istoty tej Idei.

   Dzisiejsi tzw „spadkobiercy” nacjonalizmu w rozumieniu myśli narodowej, zapoczątkowanej przez Romana Dmowskiego, nie rozumieją w ogóle istoty tej idei. Idei, której fundament jest oparty na katolickiej Wierze. Środowiska tzw. post Narodowo-Radykalne czy też endeckie, odeszły od tej zasady, odrzucając integralną i niezmienną katolicką Wiarę, na rzecz herezji modernizmu. Tak samo jak modernizm nie jest katolicki, tak i post narodowcy nie są narodowcami w rozumieniu  ideowych spadkobierców. Odrzucając fundament katolicki, nastąpiło odrzucenie fundamentu ideologicznego. Przepoczwarzenie się ze słusznej drogi nacjonalizmu, w groteskę i marazm. Idea uświęcona, stała się ideą wyklętą, gdyż fundament jej jest heretycki. Dążenie do Narodowego Przełomu może potoczyć się tylko drogą powrotu do fundamentów przedwojennego środowiska. Dzisiejsze organizacyjki nie tylko są odłączone od swej ideowej tradycji, lecz także mentalnie tkwią w latach 90'tych. Nie ma kontynuowanej chlubnej działalności, lecz groteskowa forma działania, nie niosąca żadnej poważnej treści. Nie ma tego ducha intelektu, lecz puste i śmieszne hasła, za którymi nie ma nic wartościowego. Ideologia jest w nich albo dowolnie mieszana do budowania sobie prestiżu i drogi do systemowej kariery politycznej, bądź także bezsensownego, beztreściwego ulicznego pijaru, który mija tak szybko jak szybko media skończą o nich mówić. Przedwojenny dorobek przetrwał poprzez intelekt jego twórców. Współczesny „dorobek” pseudonarodowców zniknie tak szybko jak też się pojawił. Nikt nie będzie pamiętał za 30 lat tych wielkich manifestacji czy jakiś tam pojedynczych akcji. Nie tylko brakuje fundamentu ideologicznego, lecz także i merytorycznego, co w ogólnym rozrachunku, wróży organizacyjkom postnarodowym niebyt i niepamięć. Możemy to zresztą już zaobserwować po niektórych, które święciły triumf, lecz dziś stanowią marginesy, a ich marka w formie nazwy jest praktycznie coraz mniej rozpoznawalna. Taki niebyt pochłonie ostatecznie większość z nich. Gdyż nie są w stanie pozostawić piętna i myśli, która by trwała latami.

Paweł Rębisz

sobota, 29 czerwca 2019

Dziś 29 czerwca – święto Śś. Apost. Piotra i Pawła.

Święto nakazane – obowiązek uczestnictwa we Mszy św.


Kościół już od roku 258 obchodził święto obu Apostołów św. Piotra i św. Pawła razem w dniu 29 czerwca, zarówno na Zachodzie, jak i na Wschodzie, co by wskazywało na powszechne przekonanie, że to był dzień śmierci obu Apostołów. Taki bowiem był bardzo dawny zwyczaj, że wspomnienia liturgiczne obchodzono w dniu śmierci męczenników, a od IV w. także dotyczyło to wyznawców. Uroczystość św. Pawła wraz ze św. Piotrem umieszczono w jednym dniu nie dlatego, aby równać go w prymacie z pierwszym następcą Chrystusa. Chodziło o podkreślenie, że obaj Apostołowie byli współzałożycielami gminy chrześcijańskiej w Rzymie, że obaj w tym mieście oddali dla Chrystusa życie swoje oraz że w Rzymie są ich relikwie i sanktuaria. Ponadto według tradycji istniała opinia, dzisiaj uznawana za mylną, że obaj Apostołowie ponieśli śmierć męczeńską w jednym dniu i w tym samym roku.

HYMN Z JUTRZNI NA UROCZYSTOŚĆ ŚŚ. PIOTRA I PAWŁA

Męka Bożych Apostołów uświęciła dzień wschodzący;
Piotr i Paweł otrzymali wieniec chwały i zwycięstwa.
Obu mężów połączyła krew przelana bohatersko;
Szli za Bogiem jako wodzem, Chrystus wiarę ich nagrodził.

Najpierw złożył swe świadectwo Piotr Apostoł, za nim Paweł,
Równy chwałą i wybrany, by się stać narzędziem Pana.

Szymon, aby uczcić Boga, zmarł na krzyżu odwróconym,
Wspominając przepowiednię niegdyś daną mu przez Mistrza.

Stąd wyrasta wielkość Rzymu, który gorliwością słynie,
Utwierdzony krwią tak cenną, godność swą z pasterza czerpie.
Tu się mogą spotkać ludzie z mieszkańcami jasnych niebios;
Tu narodów jest stolica, tron nauczyciela świata.

Dziś prosimy, Zbawicielu, zbyś raczył nas, niegodnych,
Złączyć w szczęściu wiekuistym z pasterzami Twego ludu. Amen.

Św. Piotr poniósł śmierć męczeńską według podania na wzgórzu watykańskim. Miał być ukrzyżowany według świadectwa Orygenesa głową na dół na własną prośbę, gdyż czuł się niegodnym umierać na krzyżu jak Chrystus. Cesarz Konstantyn Wielki wystawił ku czci św. Piotra nad jego grobem Bazylikę. Obecna Bazylika Św. Piotra w Rzymie pochodzi z wieku XVI-XVII, budowana została w latach 1506-1629. Przy Bazylice Św. Piotra jest usytuowane “Państwo Watykańskie”, istniejące w obecnym kształcie od roku 1929 jako pozostałość dawnego Państwa Kościelnego. Bazylika wystawiona na grobie św. Piotra jest symbolem całego Kościoła Chrystusa.
Oprócz tej najsłynniejszej świątyni, wystawionej ku czci św. Piotra Apostoła, w samym Rzymie istnieją ponadto: kościół św. Piotra na Górze Złotej (Montorio), czyli na Janikułum, zbudowany na miejscu, gdzie Apostoł miał ponieść śmierć męczeńską; kościół św. Piotra w Okowach, wystawiony na miejscu, gdzie św. Piotr miał być więziony; kościół świętych Piotra i Pawła; kościółek “Quo vadis” przy Via Appia, wystawiony na miejscu, gdzie Chrystus według podania miał zatrzymać Piotra, usiłującego opuścić Rzym.
W czasie prac archeologicznych przeprowadzonych w podziemiach Bazyliki św. Piotra w latach 1940-1949 znaleziono pod konfesją (pod głównym ołtarzem Bazyliki) grób św. Piotra. Chrystus obdarzył swojego następcę darem niezwykłych cudów; Piotr wskrzeszał umarłych (Dz 9, 32-43), nawet jego własny cień miał moc uzdrawiania (Dz 5, 15).

Św. Paweł poniósł śmierć męczeńską w Rzymie ok. 67 roku. Wcześniej aresztowany został w Jerozolimie w 60 r. Przebywał w więzieniu w Cezarei Palestyńskiej ponad dwa lata, głosząc i tam Chrystusa. W Rzymie także jakiś czas spędził jako więzień, aż dla braku dowodów winy został wypuszczony na wolność. Ze swojego więzienia w Rzymie Paweł wysłał szereg listów do poszczególnych gmin i osób. Po wypuszczeniu na wolność zapewne udał się do Hiszpanii (Rz 15, 24-25), a stamtąd pworócił do Achai. Nie wiemy, gdzie został ponownie aresztowany.
Według bardzo starożytnego podania św. Paweł miał ponieść śmierć od miecza. Nie jest znany dzień jego śmierci. Za to dobrze zachowano w pamięci miejsce jego męczeństwa Aquae Salviae za Bramą Ostyjską w Rzymie. Ciało Męczennika złożono najpierw w posiadłości św. Lucyny przy drodze Ostyjskiej. W roku 284 za czasów prześladowania, wznieconego przez cesarza Waleriana, przeniesiono relikwie Apostoła do Katakumb, zwanych dzisiaj Katakumbami św. Sebastiana przy drodze Apijskiej. Być może, na krótki czas spoczęły tu także relikwie św. Piotra. Po edykcie cesarza Konstantyna Wielkiego (313) ciało św. Piotra przeniesiono do Watykanu, a ciało św. Pawła na miejsce jego męczeństwa, gdzie cesarz wystawił ku jego czci bazylikę pod wezwaniem św. Pawła.
Św. Paweł jest autorem 13 listów do gmin chrześcijańskich, włączonych do ksiąg Nowego Testamentu.

ZA: https://sanctus.pl/index.php?grupa=1&podgrupa=298&doc=234


Dziś przyszło nam żyć w tych smutnych czasach, w których nie mamy żywego następcy św. Piotra i namiestnika Chrystusowego... Módlmy się do śś. Apostołów o jego rychły powrót dla ocalenia Wiary katolickiej i Kościoła Świętego.

piątek, 28 czerwca 2019

Komunikat Komitetu Organizacyjnego RNR z dnia 28 czerwca 2019 r.

   W dniu 28 czerwca Anno Domini 2019 w Gliwicach odbyło się zebranie Komitetu Organizacyjnego, podczas którego został reaktywowany Ruch Narodowo - Radykalny.

   RNR bezpośrednio odwołuje się do Ruchu Bolesława Piaseckiego z roku 1935 i działalności przezeń prowadzonej do roku 1939, w którym to roku działalność RNR została zawieszona. Późniejszą działalność działaczy RNR w Konfederacji Narodu uważamy za jak najbardziej chwalebną, heroiczną, godną pochwały oraz naśladownictwa przez nowe, młode pokolenia Polaków.

   Powojenną działalność Bolesława Piaseckiego i jego współpracowników pozostawiamy indywidualnemu osądowi każdego z członków odrodzonego RNR.

   Dzisiejszy RNR jest formacją powstałą w wyniku marazmu i nieudolności po stronie niektórych dzisiejszych organizacji odwołujących się do przedwojennej idei narodowo - radykalnej. Jest formą i próbą odrodzenia tej idei i przekazaniem jej pierwiastków duchowych młodemu pokoleniu Polaków.

   Periodykiem RNR jest pismo narodowo-radykalne „Falanga” wydawane przez Wydawnictwo „Przełom Narodowy”. RNR posiada sekcje tematyczne (zawodowe, kulturalne, sportowo-obronne, religijne), do których zaprasza wszystkich gotowych włączyć się myślą i czynem w proces ratowania wartości tak bliskich każdemu Polakowi: Wiary, Rodziny i Ojczyzny.

PRZEZ RUCH NARODOWO-RADYKALNY DO LEPSZEGO JUTRA!


KOMITET ORGANIZACYJNY RNR

Gliwice, 28 czerwca AD 2019

w Święto Najświętszego Serca Pana Jezusa.

28 czerwca 1935 roku w Kątach w powiecie bielskim odbył się zjazd organizacyjny RNR "Falanga".


Udział wzięło 20 osób. Po zakończeniu zjazdu wszyscy uczestnicy zostali aresztowani.  Następnie w listopadzie 1936 roku skazano uczestników na rok więzienia za przynależność do nielegalnej organizacji, kary zostały jednak darowane na mocy amnestii.


Początkowo była to niewielka liczebnie organizacja o charakterze kadrowym (nigdy nie była ruchem masowym). Falanga była organizacją nielegalną, co powoduje trudności przy ustalaniu liczby członków. Historycy szacują, że w okresie największej aktywności RNR w 1937 roku do ugrupowania mogło należeć około 5 000 osób. Według danych policyjnych w czerwcu 1938 do organizacji należało 607 członków. O liczebności sympatyków możemy także wnioskować na podstawie danych o dystrybucji głównego pisma "Falanga" na terenie Warszawy i okolic, w lutym 1938 sprzedaż wynosiła ona 4 500 egzemplarzy. Największe wydarzenie zorganizowane przez Falangę w Warszawie, wiec w cyrku Staniewskich w 1937 roku zgromadził wg różnych szacunków od 1000-3000 uczestników. Członkami była głównie młodzież pracująca, uczniowie szkół średnich oraz studenci.

100. rocznica podpisania Traktatu Wersalskiego.


100 lat temu, 28 czerwca 1919 r., w Sali Lustrzanej pałacu wersalskiego państwa zwycięskiej koalicji podpisały traktat pokojowy z Niemcami. Był on najważniejszym z układów kończących I wojnę światową, w której zginęło około 9 milionów żołnierzy, a około 20 milionów zostało rannych. Jednym z jego postanowień było przyznanie Polsce większości ziem zaboru pruskiego oraz przeprowadzenie plebiscytów na Warmii, Mazurach i Górnym Śląsku. W praktyce przywracał on formalnie granice Polski na mapę Europy po 123 latach zaborów. Nie byłoby tego sukcesu, gdyby nie opatrznościowy duet Paderewski-Dmowski.

Nowy porządek polityczny ustanowiony w Wersalu, mający zapewnić Europie pokój, przetrwał niecałe dwadzieścia lat.

Na zdjęciu Polska Delegacja na Konferencję Paryską (członkowie Komitetu Narodowego Polskiego). Stoją od lewej: Henryk Tennenbaum, dr Roman Rybarski, Bolesław Bator, Bohdan Winiarski, Gustaw Szura, Jan Rozwadowski. Siedzą od lewej: Leon Łubieński, Władysław Grabski (przyszły premier, trzeci Delegat Polski na Konferencję Pokojową), Roman Dmowski, Joachim Bartoszewicz, prof. Jan Czekanowski.

Święcenia kapłańskie x. Caleba Sons'a w Seminarium Trójcy Przenajświętszej w Brooksville na Florydzie.


Wczoraj, 27 czerwca AD 2019, w dzień Oktawy Bożego Ciała, Jego Excelencja x. Bp. Donald H. Sanborn — Przełożony Generalny Instytutu Rzymskokatolickiego — ICR, udzielił święceń kapłańskich x. Calebowi Sons'owi w Seminarium Trójcy Przenajświętszej w Brooksville na Florydzie w USA (przy udziale ich Exc. Xięży Biskupów Daniela L. Dolana i Józefa Selway'a)

Wielkie gratulacje dla nowego Kapłana. Niech Bóg strzeże go i prowadzi!

Módlmy się za wszystkich Kapłanów!





Kazanie J. Exc. x. Bp'a Donalda H. Sanborna z okazji święceń kapłańskich x. Caleba Sons'a.

wtorek, 25 czerwca 2019

Nowy (podwójny) numer "Myśli Katolickiej - Organu Katolików Świeckich" (III — IV, V— VI AD 2019).

Z największą przyjemnością oddajemy w Państwa ręce kolejny już, podwójny – drugi i trzeci numer czasopisma „Myśl Katolicka - Organ katolików świeckich”. Po blisko 4 miesiącach udało nam się wreszcie skompletować to poszerzone wydanie, z dwukrotnie większą zawartością treści, niż w poprzednim numerze. [...] Zachęcamy wszystkich czytelników do lektury.
Ze wstępu Od Redakcji.

W numerze między innymi:

Wstęp Od Redakcji

Wizyta duszpasterska J. Exc. x Bp. Donalda H. Sanborna w Krakowie.

Poza Kościołem nie ma zbawienia

PILNE! Profesor KUL zniszczył życie młodego i zdolnego studenta

XIV Pielgrzymka katolicka do Kalwarii Zebrzydowskiej – 1 czerwca 2019 r.

Jezus Chrystus potępia tolerantyzm.

27 kwietnia 2019 r. zmarł Ojciec Joseph Collins, R.I.P. †

65 rocznica kanonizacji św. Piusa X przez papieża Piusa XII.

Czym jest Instytut Rzymskokatolicki.

X. Rafał Trytek: Kazanie na Boże Ciało (fragment)


Wszystkie osoby zainteresowane otrzymaniem papierowej lub cyfrowej wersji tego numeru jak również otrzymywaniem prenumeraty kolejnych numerów (cyfrowej bądź papierowej) proszone są o kontakt na adres e-mail naszej redakcji: myslkatolicka@gmail.com .

Serdecznie zapraszamy do kontaktu i współpracy wszystkich ludzi dobrej woli!


Święcenia diakonatu w Seminarium Trójcy Przenajświętszej w Brooksville na Florydzie.


Wczoraj, 24 czerwca AD 2019, w święto Narodzenia Św. Jana Chrzciciela, Jego Excelencja x. Bp. Józef Selway udzielił święceń diakonatu x. Petrizziemu w Seminarium Trójcy Przenajświętszej w Brooksville na Florydzie w USA (którego rektorem jest J. Exc. x. Bp. Donald H. Sanborn  Przełożony Generalny Instytutu Rzymskokatolickiego — ICR)

Wielkie gratulacje dla nowego xiędza diakona. Niech Bóg patrzy życzliwie na niego i na jego powołanie!




poniedziałek, 24 czerwca 2019

X. Rafał Trytek ICR: Czym jest Instytut Rzymskokatolicki.

Herb papieski św. Piusa X – był oficjalnym herbem Stolicy Apostolskiej
w czasie pontyfikatu Piusa X (1903–1914).
Jest głównym symbolem Instytutu Rzymskokatolickiego (ICR).

W związku z żywym zainteresowaniem Instytutem Rzymskokatolickim pragnę w krótkich słowach wyjaśnić na czym polega jego istota. 

W kwietniu 2017 roku Instytut powstał dla tych księży, którzy związani są z apostolatem biskupa Sanborna i seminarium Przenajświętszej Trójcy w Brooksville na Florydzie którego jest rektorem, a także podzielają te same zasady teologiczne - uważają tezę Cassiciacum za rozwiązanie obecnej sytuacji Kościoła; odprawiają liturgię wedle rubryk papieża św. Piusa X.

Celami Instytutu są: 

(1) zbawianie dusz poprzez szerzenie wiary katolickiej, udzielanie sakramentów oraz składanie najśw. ofiary Mszy; 

(2) zachowanie, promowanie i rozszerzanie wiary katolickiej sprzed soboru watykańskiego II, jak również wykorzenienie herezji modernizmu. 

(3) prowadzenie seminariów duchownych. 

Instytut kieruje się ponadto tymi zasadami, które dla kapłanów przewiduje Kodeks Prawa Kanonicznego z 1917 r. Kodeks ten jest uznawany jako jedyny obowiązujący w Kościele. W teologii za mistrza i przewodnika uznaje św. Tomasza z Akwinu, a jako niebieskiego patrona i wodza w walce z modernizmem - ta walka stanowi wyróżniający cel Instytutu - przyjmuje papieża św. Piusa X. 

W innych pismach do członków Instytutu, Jego Ekscelencja ks. bp Donald J. Sanborn wzywa do wyłącznej służby Chrystusowi Królowi Najwyższemu Kapłanowi przez Niepokalane Serce N.M.P. 

ks. Rafał J. Trytek ICR, w oktawie Bożego Ciała 2019

piątek, 21 czerwca 2019

X. Rafał Trytek: Kazanie na Boże Ciało (fragment), wygłoszone 20 czerwca 2019 r.


Dziś również święto Bożego Ciała, choć samo w sobie radosne, jest świętem poniekąd smutnym. Gdy zobaczymy, że na ulicach polskich miast, jeszcze są jakieś tam procesje, jakieś tam procesje Bożego Ciała, ale nie takie, jak być powinny. Zresztą, gdy procesje Bożego Ciała przechodziły ulicami naszych miast, miały one za zadanie zakomunikować światu, ogłosić światu że Pan Jezus króluje, że jest on obecny w Najświętszym Sakramencie. Dziś już wiemy że już tak nie jest, że Pan Jezus nie tryumfuje, nie króluje On na ulicach miast również w naszym Kraju - w Polsce, obok procesji Bożego Ciała, odbywają się wstrętne, sodomickie tzw. parady, które obrażają straszliwie Pana Jezusa. Zobaczmy, że dzisiaj uderza się w samą Najświętszą Marię Pannę, stawiając ją w jakimś obrzydliwym, sprośnym kontekście, Jej obrazy się plugawi, tęczowymi znaczkami, symbolami najgorszego zboczenia jakie można sobie wyobrazić, widzimy że są to bardzo smutne czasy. Pamiętajmy że Pan Jezus bardzo kocha swoją Matkę, która jest najlepszą z matek, której macierzyństwo było najlepsze z możliwych. Maryja stała się Matką Boga, przez to że Go w swym łonie poczęła, że Go urodziła, przez to że stała pod Krzyżem, i aż do Wniebowstąpienia razem z Nim przebywała. Pan Jezus bardzo kocha swoją Matkę, i ten widok tych wstrętnych, bluźnierczych rzeczy które dzieją się obecnie na ulicach polskich miast, na pewno bardzo smuci Pana Jezusa, ale też Go bardzo gniewa. Ludzie którzy mają nawet nienajlepsze matki, denerwują się i oburzają, gdy są one obrażane. Pan Jezus ma najlepszą z możliwych matek, najświętszą, Niepokalanie Poczętą. Stąd też wiemy na pewno, że Pan Jezus nie pozwoli, na dłuższą metę, aby Jego obrażano, aby obrażano Jego Matkę, stąd też możemy się spodziewać, że kary Boże za te wszystkie straszliwe bluźnierstwa, będą zsyłane i będą ciężkie. Naszym zadaniem jest uśmierzenie gniewu Bożego, poprzez zadośćuczynienie, poprzez poświęcenie samych siebie, poprzez ducha modlitwy, ducha pokuty, poprzez ducha żywej Wiary. Nie ma lepszej rzeczy przeciw herezji, przeciw tej erupcji herezji, tej niegodziwości jaka się dokonuje, jak żyć życiem Wiary, jak żyć Prawdami Wiary, jakby Pan Jezus sam nas nauczał i sam nam dawał przykład. Bo przecież nauczanie Kościoła Świętego nie jest niczym innym jak nauczaniem naszego Pana, Jezusa Chrystusa, które Duch Święty zachowuje od wszelkiej korupcji, niedoskonałości, które jest nauczaniem nieomylnym i niezniszczalnym.

x. Rafał Trytek IR,

Z kazania na Boże Ciało (fragment), 20 czerwca 2019 r.

środa, 19 czerwca 2019

Za prawicowe poglądy wyrzucony z uniwersytetu? Czy KUL jest jeszcze katolicką Uczelnią?


KUL to nie jest katolicki tylko komunistyczny uniwersytet lubelski!

W majestacie prawa pod osłoną nocy! - jak usunięto (z aprobatą "polskich" "biskupów") krzyże na żwirowisku oświęcimskim.

[ARTYKUŁ Z 1999 r. + STAN OBECNY]

Krzyże ze Żwirowiska, maj 2019 r. - fot. Michał Mikłaszewski

W majestacie prawa pod osłoną nocy!

"Krzyż, przy którym Jan Paweł II odprawił Mszę św. w Oświęcimiu w 1979 r., a który stoi obecnie na terenie dawnego klasztoru karmelitanek, tuż obok obozu koncentracyjnego, zostanie niedługo przeniesiony."
Krzysztof Śliwiński, minister w rządzie J. Buzka, 18 lutego 1998 r. 
"Polacy muszą sobie uświadomić, że żydowska teologia cierpienia różni się od chrześcijańskiej."
"abp" Józef Życiński, 4 sierpnia 1998 r.
Prowokacja i błąd Świtonia

W czwartek, 27 maja br. [ś.p., †2014 - przyp. red. T.T.] Kazimierz Świtoń wywiesił na bramie Żwirowiska ostrzeżenie, że zaminował teren. Media niezwłocznie poinformowały, że „policyjni pirotechnicy w krzakach przy ogrodzeniu znaleźli reklamówkę z podejrzaną konstrukcją – baterią, anteną, diodą i laskami materiału wybuchowego”. Na tej podstawie policja zatrzymała i odwiozła Świtonia do komisariatu. Został zatrzymany na 48 godzin. Następnie liberalna prasa podała nową informację: „Ładunek został zdetonowany. Według ekspertyzy z krakowskiego Laboratorium Kryminalistyki w reklamówce była 4,5-woltowa bateria, antena, zapalnik i cztery laski petard «turbo». Wstępna analiza mówi, że konstrukcja zagrażała życiu lub zdrowiu ludzi – powiedział nam Robert Chowaniec, zastępca naczelnika wydziału kryminalnego oświęcimskiej komendy powiatowej policji”. Stanisław Karpik twierdzi, że deklaracje Świtonia o zaminowaniu kaplicy były blefem, a ładunek wybuchowy ktoś podrzucił w krzaki koło ogrodzenia. Dzienniki „Życie”, „Gazeta Wyborcza”, „Rzeczpospolita” i „Nasz Dziennik” podawały sprzeczne informacje na temat rzekomo znalezionych ładunków wybuchowych. Po kilku dniach, kiedy Świtoń znalazł się w więzieniu, a na Żwirowisku nie było już 300 krzyży, praktycznie wszystkie rewelacje o podłożeniu zagrażających życiu ładunków odwołano. Takim kłamstwem posłużyła się propaganda, aby zakończyć problem Oświęcimia. Cała operacja była już szczegółowa opracowana. Teraz należało już tylko rozpocząć działania!

Nieznani sprawcy przygotowują operację

27 maja 1999 r. przed północą, po zatrzymaniu Świtonia oraz podpisaniu i opublikowaniu (w czwartek) wieczorem rozporządzenia ministra spraw wewnętrznych i administracji o ustanowieniu strefy ochronnej wokół byłego obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau, zapadła decyzją o usunięciu oświęcimskich krzyży ze Żwirowiska. Podjęli ją wspólnie: premier Jerzy Buzek, wicepremier Janusz Tomaszewski, wiceminister MSWiA Piotr Stachańczyk, szef kancelarii premiera Jerzy Widzyk oraz zastępca komendanta głównego policji Ireneusz Wachowski. Telefonicznie w naradzie wziął też udział bp Tadeusz Rakoczy, ordynariusz bielsko-żywiecki.  

Wykonanie rozkazu

Wojsko i policja otoczyły Żwirowisko i były klasztor
sióstr karmelitanek.
Zaraz po podjęciu decyzji o likwidacji „doliny krzyży”, z Warszawy do Oświęcimia polecieli minister Widzyk i komendant Wachowski, którego szef MSWiA wyznaczył na dowodzącego operacją. W nocy z 27 na 28 maja na Żwirowisko przyjechało dwustu żołnierzy z Nadwiślańskich Jednostek Wojskowych. Po otoczeniu Żwirowiska i usunięciu gapiów, około 400 nad ranem żołnierze przystąpili do usuwania krzyży. Bardziej aktywnych obrońców krzyży siłą odwieziono do komisariatów policji. „Koło piątej podjechałem pod Żwirowisko rowerem. Zobaczyłem około dwustu żołnierzy, którzy zabierali krzyże. Podbiegli do mnie ludzie ubrani w czarne kombinezony, wykręcili ręce i zabrali do komendy policji” – relacjonował Stanisław Karpik spod Sieradza, który od tygodnia przebywał wraz z Kazimierzem Świtoniem na Żwirowisku. Wojskowe ciężarówki wjechały na teren Żwirowiska, a żołnierze za pomocą ciężkiego sprzętu i lin wyrywali stojące tam krzyże. Przy okazji usunięto drogę krzyżową, którą ustawiły przed laty siostry karmelitanki. Z płotu okalającego Żwirowisko zniknęły pamiątkowe tablice poświęcone pomordowanym w tym miejscu Polakom. Obecnie o dawnym, klasztornym charakterze Żwirowiska przypomina jedynie krzyż papieski oraz cudem uratowana figurka Matki Bożej. Rano na teren Żwirowiska przybył "bp" T. Rakoczy, który pochwalił policję za sprawnie przeprowadzoną akcję. Natomiast Sekretarz Konferencji Episkopatu Polski, "bp" Piotr Libera oświadczył, że działania władz na Żwirowisku „odpowiadają również duchowi i literze oświadczenia Rady Stałej Konferencji Episkopatu Polski z dnia 26 sierpnia ubiegłego roku z Jasnej Góry”. Po usunięciu krzyży, Żwirowiska zaczęli strzec żołnierze i policjanci.

Krzyże w Harmężach

Krzyże w Harmężach.
Usunięte ze Żwirowiska krzyże przewieziono do klasztoru OO. Franciszkanów w niedalekiej wsi Harmęże. Złożono je na przylegającym do klasztoru placu. O. Jerzy Maculewicz potwierdził informację, że o przewiezieniu krzyży do Harmęży poinformowano klasztor już na kilka dni przed operacją usunięcia ich ze Żwirowiska. Po kilku dniach, pomimo apeli "bp." Rakoczego, ażeby zabrano krzyże z Harmęży, okazało się, że nie znalazła się ani jedna osoba, która zechciałaby zabrać swój krzyż. Taką decyzję podjęło także Bractwo Św. Piusa X. (zobacz oświadczenie ks. Karla Stehlina [niedostępne (sic!) - przyp. red. T.T.]).

wtorek, 18 czerwca 2019

Wojciech Kwasieborski: Odrodzenie religijne nowego pokolenia (broszura programowa RNR).

Wojciech Kwasieborski
Raz jeszcze podkreślam, że najistotniejszą cechą psychiki nowego pokolenia polskiego jest szukanie w życiu harmonii, logicznego porządku, zasadniczej myśli przewodniej, pęd do wartości bezwzględnych. Ludzie z tak ukształtowaną psychiką musieli, prędzej czy później, odrzucić wszystkie anachronizmy, otrzymane w spuściźnie po pokoleniu swych ojców, musieli przejść obojętnie obok materializmu, pesymizmu, sceptycyzmu, obok tych wszystkich doktryn filozoficznych, które rozłożyły duszę starej epoki, musieli powrócić na odwieczną, nie zasypaną przez pyl stuleci, drogę — nauki katolickiej i wraz z nią uznać Boga za najwyższą, bezwzględną wartość świata i za najwyższy cel człowieka. Prawda, że odrodzenie religijne w nowym pokoleniu nie jest jeszcze pełne i nie należy przeceniać jego rzeczywistej wartości. Religijność olbrzymiej większości młodych nie opiera się jeszcze na przesłankach rozumowych, zbyt dużo w niej emocjonalnego nastroju, zbyt dużo uczuciowości, prawda, że szlachetnej i szczerej, ale tak zawodnej, jako fundament życia religijnego. Coraz wszakże wyraźniej widać w tym pokoleniu dążność głębszego poznania doktryny katolickiej, do szukania w j e j społecznej dziedzinie żywych wskazówek dla urządzania współczesnego życia narodowego. Bóg jest najwyższym celem człowieka. Ta naczelna prawda życia pojawiła się ostatnio, po raz pierwszy w dziejach nowożytnych ruchów politycznych, na czele programu głębokiego ruchu, który z nowego pokolenia polskiego wypłynął — Ruchu Narodowo-Radykalnego. Bóg j e s t najwyższym celem człowieka n i e  t y l k o w jego życiu jednostkowym, osobistym; w życiu społecznym, politycznym cel jest ten sam, bo t e n sam człowiek tu d z i a ł a . Prawda ta musi tkwić zatym u podstaw wszelkiej twórczości politycznej, prawda ta nadaje nowy charakter narodowi i jego roli w życiu człowieka.

~ Wojciech Kwasieborski, "Podstawy narodowego poglądu na świat". 1937 r.

Tytuł od redakcji Tenete Traditiones.

Wojciech Kwasieborski (po prawej) i Bolesław Piasecki, 1937

poniedziałek, 17 czerwca 2019

Ronald Lasecki: W sprawie Degrella.

Komentarze Bąkiewicza, Bosaka i Wielomskiego na temat wpisu lubelskiego ONR upamiętniającego Degrelle'a dowodzą, że środowisko narodowe jest poważnie skorodowane demoliberalną poprawnością polityczną, przejawiającą się bezrefleksyjnym przejęciem rosyjsko-anglosasko-żydowskiej wersji historii Europy, w której II wojna światowa była „starciem dobra ze złem”, w starciu tym zaś „dobro” reprezentowane było przez obóz związany z UK, USA i ZSRR, natomiast „złe” było wszystko co miało jakiekolwiek związki z Niemcami. 

Pisałem już wielokrotnie, że zarówno z punktu widzenia prawdy historycznej, jak i z powodów pragmatycznych, powielanie takiej narracji przez Polaków jest głupie i szkodliwe, wpisując się przy tym doskonale w mentalne i symboliczne struktury jankeskiej dominacji nad naszym krajem. II wojna światowa była wznowieniem tragicznej europejskiej wojny domowej i dziejową katastrofą Europy, w której klęskę ponieśli wszyscy Europejczycy. Złe było samo wywołanie i doprowadzenie do tej wojny, po jej wybuchu nie było zaś już „dobrych” orientacji, choć ta proniemiecka wydawała się dla ludzi Prawicy akurat najmniej zła i najbardziej naturalna. 

Co do samego Degrelle'a, to – jak wspomniałem już kiedyś wcześniej – nie funkcjonuje on w środowisku polskich narodowców jako nazista, co z upodobaniem wmawiają narodowcom jedynie fascynaci obrony pomników „radzieckich wyzwolicieli” i PRL-owszczyzny. Od czasu wydania polskiego tłumaczenia „Płonących dusz” i pamiętnego posłowia prof. Wieczorkiewicza do „Frontu Wschodniego”, Degrelle zaistniał w świadomości polskiej prawicy jako:

- przedstawiciel chrześcijańskiego rewolucjonizmu (jak Jose Antonio Primo de Rivera, Corneliu Codreanu, Bolesław Piasecki);

- zwolennik społecznego solidaryzmu i państwa pracy jako drogi do odrodzenia wspólnoty narodowej;

- reprezentant politycznego romantyzmu, całkowicie poświęcający się „sprawie” i pracy dla niej;

- ożywiciel ducha rycerstwa, wypraw krzyżowych, Średniowiecza, heroicznych wieków cywilizacji chrześcijańskiej;

-  nieprzeciętny talent literacki i dzielny żołnierz zarazem (jak Ernst Junger), uosabiający faszystowski ideał połączenia mistrzostwa we władaniu piórem z mistrzostwem we władaniu mieczem, ideał ciągłości i harmonii pomiędzy umysłem a ciałem;

- wróg komunizmu i europejski patriota, wychodzący w swych patriotycznych uniesieniach daleko poza narodowy egoizm i rasizm, w kierunku solidarności wszystkich ludów europejskich. 

Polscy zwolennicy Degrelle'a widzą w nim i cenią go właśnie za te cechy, a nie za jego fascynację Hitlerem, czy jego raczej dyletanckie i dość kontrowersyjne interpretacje historyczne. Zainteresowanie Degrellem nie produkuje zatem kolejnych nazistów, chorobliwych germanofilów ani nawet rewizjonistów historycznych, tylko rozwija u swoich adeptów marzenia o bohaterskich przygodach, idealizm, żarliwość i gotowość do poświęceń: dusz, w których – pisząc Tomaszem Gabisiem - „rozpala dumny i dziki ogień wikingów i arystokracji wypraw krzyżowych”. Stykający się z mitem Degrelle'a czerpią więc z niego to, co w nim najlepsze, i mit ten też wydobywa z tych ludzi to, co w nich najlepsze. 

Musi to budzić zaniepokojenie u wszystkich „moskiewskich gównojadów” i wyznawców radzieckiej wizji historii, jak też u tych „starszych wiekiem i doświadczeniem działaczy”, którym chodzi o to, by młodym ludziom obciąć skrzydła i zamiast wychować ich na mężczyzn, zrobić z nich oślizgłych karierowiczów noszących teczki za jakimiś „republikanami”, czy innymi „katolickimi wolnościowcami”. Mit Degrelle'a jest dla nich jak dla niedźwiedzia cierń wbity w jego łapę, i dlatego nie przepuszczą żadnej okazji by Degrelle'a obsmarować. Bohaterowie jednak nigdy nie umierają, ale towarzyszą nam w bardziej subtelnym wymiarze rzeczywistości. Degrelle będzie więc zawsze z nami, a dialog z nim i jego pisarstwem po latach dawać będzie nam siłę do walki ze demoliberalnym światem miękkich kluch, karierowiczów, oportunistów kunktatorów i koniunkturalistów.

niedziela, 16 czerwca 2019

Jasna Góra obroniona, nieprzyjacielskie hufce zmuszone do odwrotu.

Świetne info z Częstochowy, Kibice, Narodowcy i zwykli mieszkańcy obronili Jasną Górę, środowiska LPTO nie przeszły!

Brawo! Szacunek się należy!


Po raz kolejny Jasna Góra pozostała twierdzą niezdobytą. Na nic zdała się determinacja w szeregach wrogów Maryi, przejawiająca się w niebywałej wprost agresji, której doświadczył m.in. red. Marcin Rola z telewizji internetowej wRealu24. Niemały wpływ na przebieg konfrontacji miała pogoda, jako że w kulminacyjnym momencie bitwy lunął rzęsisty deszcz, który ostudził zapał bojowy formacji oblegających Jasną Górę…

Nie zdołały złamać obrońców także formacje kawalerii i jednostki zmototyzowane, których pojawienie się stanowiło dla broniących dostępu do Jasnej Góry patriotów spore zaskoczenie, a nade wszystko – rozczarowanie. Należałoby bowiem raczej oczekiwać, że służący w formacjach kawaleryjskich i zmotoryzowanych staną po stronie obrońców Jasnej Góry, nie zaś ich wrogów. Cóż, stało się inaczej…

Kazanie na Święto Trójcy Przenajświętszej - x. Rafał Trytek, 16 czerwca 2019 r.

sobota, 15 czerwca 2019

Tomasz J. Kostyła: Wojownicy Maryi


      "W obliczu najbliższego najazdu dewiantów na Jasna Górę, ośmieliłem sie napisać do tzw. Wojowników Maryi. Oto co zostało z męstwa, rycerstwa i sarmacji:

David Aronson 
Słuchajcie Wojownicy, a nie wybieracie się czasem na obronę Jasnej Góry przed dewiantami w najbliższa niedzielę? To niesłychana okazja do walki ze złem. Mając taki potencjał i miecze mozna wiele dokonać na większą chwałę Bożą! Co Wy na to?

Wojownicy Maryi Only4Men
Bracie, właczamy się w modliwte w tej sprawie, ale nie jako wspólnota, tylko każdy może to zrobić indywidualnie poprzez modlitwe. Mamy wręcz zakaz zabierania emblematów czy mieczy ze sobą bo nie taki jest ich cel w naszej wspólnocie. Wiemy że jest to zarazem bardzo ideologiczna i polityczna sprawa, a takie sytuacje chcemy omijać by uniknąć manipulacji i konfrontacji. Wszyscy natomiast w tym czasie wspólnie chwycimy za różańce i bedziemy to omadlać i prosić o ochronę dla Jasnej Góry.

David Aronson
Hmm... Gdyby o. Kordecki kazał obrońcom Jasnej Góry podczas Potopu odstąpić od armat i muszkietów, porzucić szable, wręcz zakazać obrońcom posiadanie oręża a jeno chwycić za różańce, psałterze i brewiarze, to jak by się to skończyło?"

Tomasz J. Kostyła

Za:  facebook.com

OD REDAKCJI: Nowe modernistyczne zgromadzenie świeckich którym wydaje się, że są wojownikami a są  po prostu.... tchórzami. 

Bp. Donald H. Sanborn: Bergoglio wspiera przestępców, komunistów i zboczeńców.


Ohyda spustoszenia!

Bergoglio wspiera przestępców, komunistów i zboczeńców (1)

BP DONALD J. SANBORN

–––––

   Drodzy katolicy,

   W tym miesiącu przykuwa naszą uwagę komentarz dotyczący podróży Bergoglio do Stanów Zjednoczonych. Zasadniczo, nie powiedział on jednak nic, co zasługiwałoby na opublikowanie. Uwagę pierwszych stron gazet zwraca raczej to, czego nie powiedział, a jeszcze bardziej to, czego nie zrobił.

   Na początek to, czego nie powiedział. Przemawiając w Kongresie Stanów Zjednoczonych ograniczył swoje uwagi do promowania wszelkich lewackich i socjalistycznych dogmatów Partii Demokratycznej: zmian klimatycznych, zniesienia kary śmierci, globalnej solidarności oraz innych oklepanych mentalnych paskudztw płynących z lewicy.

   Uważając te sprawy za najważniejsze, nie wspomniał faktu, że od 1973 roku, ponad pięćdziesiąt milionów dzieci zostało w majestacie prawa zgładzonych w tym kraju. Chociaż Bergoglio napomknął o prawie do życia zawartym w Deklaracji Niepodległości, nie uznał za stosowne by powiedzieć cokolwiek o tej strasznej zbrodni narodowej.

   Jedyna wzmianka na temat "godności życia" pojawiła się w kontekście zniesienia kary śmierci:
"Złota zasada przypomina nam również o naszej odpowiedzialności za ochronę i obronę życia ludzkiego na każdym etapie jego rozwoju. To przekonanie kierowało mną od początku mojej posługi, do opowiedzenia się na różnych poziomach za zniesieniem kary śmierci na całym świecie. Jestem przekonany, że ten sposób jest najlepszy, ponieważ każde życie jest święte, każdy człowiek jest obdarzony niezbywalną godnością, a społeczeństwo może jedynie skorzystać z rehabilitacji osób skazanych za przestępstwa".
   W sytuacji gdy zbywa się milczeniem pięćdziesiąt milionów niewiniątek, wzywa się nas do współczucia krwawym zbirom, którzy dopuścili się nieopisanych zbrodni na niewinnych ludziach. Powinniśmy utrzymywać ich w kosztownych więzieniach w nadziei na ich resocjalizację.

   Jakże często dowiadujemy się z mediów o przestępstwach popełnionych przez tych, którzy przebywali na zwolnieniu warunkowym? Problemem tego kraju nie jest istnienie kary śmierci, lecz zaniechanie właściwego i sprawnego jej wykonywania.

   Niektórzy chcieliby powiązać zniesienie kary śmierci z ruchem na rzecz obrony życia, chcąc niejako umieścić na tej samej płaszczyźnie unicestwienie życia dziecka – i to nawet bez sądu – oraz położenie kresu życiu przestępcy, któremu przysługuje proces sądowy i wszelkie możliwości uzyskania legalnego uniewinnienia.

   Jedynym argumentem przeciwko karze śmierci, jaki moim zdaniem ma sens, jest błąd systemu sprawiedliwości. W ostatnich latach mieliśmy przypadki wielu uniewinnień dokonanych dzięki badaniom DNA. Przypadki te wykazały słabość systemu ławy przysięgłych, w którym wcale niemało niewinnych ludzi zostało skazanych na karę śmierci lub więzienie przez sądy przysięgłych, które okazały się niekompetentne. Ławy przysięgłych tworzą dzisiaj bardzo często ludzie reprezentujący niewysoki poziom intelektualny i są łatwo manipulowani przez zręcznych adwokatów lub prokuratorów. W prawie rzymskim, zachowanym przez Kościół w sądach inkwizycyjnych, zamiast sądu przysięgłych występuje komisja sędziowska (złożona aż z siedmiu sędziów) do orzekania w sprawie winy lub niewinności. Ma to następujące wielkie zalety: 1) sędziowie znają prawo i ogólne zasady prawa; 2) nie mogą być intelektualnie manipulowani przez wygadanych oskarżycieli albo obrońców; 3) znają zasady postępowania dowodowego.

   Bergoglio oddał też strzał w kierunku "religijnego fundamentalizmu". Jego ulubionym tematem jest jadowite atakowanie ludzi, którzy uważają, że istnieją niezmienne dogmaty i że ich religia jest rzeczywiście jedyną, prawdziwą religią. Na szczycie jego listy, oczywiście, znajdują się tradycyjni katolicy.

   Przestrzegł nas przed "upraszczającym redukcjonizmem, który widzi tylko dobro lub zło; lub jeśli wolicie, sprawiedliwych i grzeszników. Współczesny świat, z jego otwartymi ranami, które naznaczają wiele naszych braci i sióstr, wymaga od nas przeciwstawiania się wszelkim formom polaryzacji, które dzieliłyby go na te dwa obozy".

   Co jeszcze istnieje poza dobrem i złem? Jaka inna klasyfikacja istnieje poza sprawiedliwymi i grzesznikami? Jaki inny rodzaj relacji z Bogiem może występować? Jakaż to jeszcze trzecia moralna kategoria istnieje? Już sam fakt, że potępia ten "upraszczający redukcjonizm" wskazuje, że uważa go za zło. Zwróćmy uwagę, że musimy "przeciwstawiać się wszelkim formom polaryzacji...". Ale przeciwstawianie się jest formą przemocy. Innymi słowy, musimy go zgnieść i wytępić. Podobnie jak niedowiarek zaprzecza sobie mówiąc "nie ma czegoś takiego jak prawda absolutna" – co w jego przekonaniu stanowi absolutną prawdę – tak samo Bergoglio zaprzecza sobie lansując swój bzdurny świat moralnej szarości, gdzie nic nie jest ani dobre ani złe. Jeśli nic nie jest ani dobre ani złe, panie Bergoglio, to czemu współczesny świat wymaga od nas przeciwstawiania się temu strasznemu złu? Cóż za obłudnik.

W sprawie Romana Kneblewskiego.

Kneblewski celebrujący "pobożny" novus ordo, czyli tzw. Nową "msze"
 (diabelska pułapka w stylu J. Ratzingera).

Głośno ostatnio zrobiło się o "księdzu" Romanie Kneblewskim z Bydgoszczy, który został niedawno odwołany przez modernistycznego "biskupa" Jana Tyrawę (zamieszanego w aferę pedofilską, znanego z tuszowania skandali pedofilskich w Neokościele) z urzędu "proboszcza" w bydgoskim Sacre Coeur (kościele Najświętszego Serca Pana Jezusa). Jako powód usunięcia podano m.in. zaniedbywanie parafii oraz zdominowanie celebracji parafialnych przez tzw. ryt trydencki. Jest to akurat nonsensem, gdyż na 23 planowe celebracje w tygodniu, tylko 2 są w tzw. "nadzwyczajnej formie" (tak zwykli nazywać moderniści Mszę w Rycie Rzymskim, czy raczej jej podróbkę sprawowaną w modernistycznych parafiach, na indultach oraz w FSSPX). Prawdziwym jednak powodem usunięcia z parafii i wysłania na emeryturę "ks." Kneblewskiego jest jego sympatia do nacjonalistów i polskiej Idei Narodowej, którą nieraz publicznie i jawnie okazywał. W tym względzie zgadzamy się oczywiście z Kneblewskim i popieramy jego poglądy polityczne, które są bardzo bliskie z poglądami naszej Redakcji (nacjonalizm integralny, monarchizm, polityczny tradycjonalizm, idea Polski Sarmackiej, Imperialnej, z prawdziwymi granicami na wschodzie etc.). Jednocześnie zauważamy że wypowiedzi Kneblewskiego w ostatnim czasie były coraz łagodniejsze, jak widać presja ze strony lewactwa wywarła na niego spory wpływ, podobnie jak fałszywe "posłuszeństwo" wobec modernistycznej, fałszywej "hierarchii". 

W sprawach religijnych jest jasnym i wiadomym, że Kneblewski zawsze należał do grona tzw. "konserwatystów novus ordo", odprawiał NOM (tzw. nową "mszę"), uznawał fałszywy zbójecki "sobór" - Vaticanum II wraz z jego ohydnymi herezjami wolności religijnej, ekumenizmu i kolegializmu, uznawał posoborowych pseudopapieży i nawet jawnie ich wychwalał (kilkakrotnie w swoich filmikach publicznie chwalił Wojtyłę oraz Ratzingera). Wymowne przemilczanie tematu jawnego herezjarchy i apostaty p. Bergolgio, dwuznaczna i dziwna postawa wobec "biskupa miejsca", a przede wszystkim brak wykazania i potępienia źródła całego zła i współczesnej herezji - czyli Vaticanum II - to wszystko także pokazuje, że celem tego człowieka nie była nigdy obrona integralnej Wiary Katolickiej. Owszem, niektóre jego filmy czy publiczne wypowiedzi miały czasem charakter katolicki, ale prawdziwy rzymski katolik integralny, wierny nauczaniu Kościoła, zawsze musi brać pod uwagę całość dorobku i działalności, i dlatego nie można tej osoby traktować poważnie, ani polecać, ani popierać, ani promować w żaden sposób.

Pan "ksiądz" Roman A. Kneblewski rozpacza teraz w sowim najnowszym filmiku, jakoby był prześladowany przez swojego "biskupa". Jednocześnie pan Kneblewski cały czas uznaje swojego "biskupa" i cały posoborowy Neokościół na czele z p. Bergoglio. Pan "ksiądz" (czy raczej pastor, bo prawdziwych księży już w Polsce prawie nie ma) żałośnie tłumaczy się, że odprawia tylko dwie "msze trydenckie" w parafii w ciągu tygodnia, na łączną liczbę 23 (czyli wynika z tego, że 21 razy w tygodniu odprawia bluźnierczy, judeo-protestancki NOM). Brzmi to równie żałośnie jak tłumaczenia pseudo-narodowców z wykonywania Salutu Rzymskiego. To najlepiej pokazuje że sama "msza trydencka" niczego jeszcze nie oznacza. A na pewno nie że ktoś jest katolikiem lub katolickim Kapłanem. Najwięksi moderniści są w stanie czasem odprawić dla niepoznaki "Msze trydencką" (czy raczej "msze" Grubego Janka z 1962 r.). To jest tylko niekatolicka rekonstrukcja historyczna, "teatrzyk tradycji" w dodatku bez treści. Czyli zwykłe show.

Pan Kneblewski nie jest księdzem (ma on nowe modernistyczne "święcenia", które są nieważne, podobnie jak novus ordo). A na pewno nie jest księdzem katolickim, gdyż jest w jedności z heretykami, należy do modernistycznego Neokościoła, a więc jest poza Kościołem katolickim. Miejmy jednak nadzieję że w obecnej sytuacji Kneblewski nawróci się, zarwie jakąkolwiek łączność z fałszywym Kościołem, a odezwie się do któregoś z Biskupów Katolickich, który z pewnością chętnie przyjmie go, nauczy podstaw teologii katolickiej, oraz udzieli święceń kapłańskich sub conditione. Wtedy miałby on szansę na zostanie katolickim kapłanem, oraz autentyczną pracę dla dobra Kościoła i Wiary katolickiej w naszej Ojczyźnie. 

Tego serdecznie jemu oraz Kościołowi i Ojczyźnie życzymy!

Redakcja Tenete Traditiones

środa, 12 czerwca 2019

Adam Danek: Saluto Romano!


Pewien gest wywołuje burzę w mediach, ilekroć się gdzieś pojawi. Jego demonstrowanie podlega penalizacji, a w publicystyce roi się od głosów albo z tego zadowolonych, albo narzekających, że podlega za słabej penalizacji.

Chodzi oczywiście o rzymskie pozdrowienie, uznawane przez autorów medialnych komunikatów – a więc zapewne i przez wszystkich nieszczęsnych ludzi, którzy swą wiedzę o świecie czerpią głównie z telewizora i/lub gazet – za symbol nazistowski. Reporterzy TVN zwykli je nawet nazywać robieniem hajhitla. Cóż, jeśli ktoś ma pracowników p. Waltera (oraz innych prasowych i telewizyjnych bonzów) za autorytety w dziedzinie historii czy nauk politycznych, pozwolę sobie już na wstępie niniejszego tekstu wyzwać go od naiwniaków.

Jeśli zaś któryś z czytelników tego artykułu uważa salut rzymski za propagowanie nazizmu, to po pierwsze też jest naiwniakiem, a po drugie niech nie traci czasu na dalszą lekturę, tylko natychmiast telefonuje na policję, pisze zawiadomienie do prokuratury i szuka sposobu na zaalarmowanie ABW. Oświadczam bowiem, iż będąc w pełni świadomym swego działania, wielokrotnie wykonywałem saluto romano, także publicznie i w obecności mediów. I uczynię to jeszcze nieraz.

Za każdym razem, kiedy wybucha kolejna – pożal się, Boże – afera, bo w gazecie lub telewizyjnym serwisie zamieszczono zdjęcie, na którym nieznani nikomu młodzi ludzie (nierzadko w stanie dalekim od trzeźwości) wyciągają ręce w rzymskim pozdrowieniu, obok głosów niebotycznego oburzenia odzywają się i inne, tłumaczące incydent dogłębną ignorancją sprawców zamieszania w zakresie najnowszej historii. Mówią: to wygłup, wyrostki nie zdają sobie sprawy, z czym się wiąże taki gest i kto go używał, trzeba ich uświadomić. W większości przypadków niewątpliwie należy przyznać im rację, jednak ignorancję wypada wypomnieć również każdemu, komu rzymski salut kojarzy się wyłącznie z wyjątkowo antypatycznym krzykaczem o charakterystycznym, kwadratowym wąsiku, konwulsyjnie wymachującym prawym ramieniem w opasce ze swastyką.

Ów nieciekawy typek nie wynalazł saluto romano i nie on uczynił go symbolem politycznym, skoro używali go już starożytni Rzymianie. Uzasadnianie tego pozdrowienia sympatią dla antycznego Rzymu – co czynią niektórzy przyłapani – ma jednak wydźwięk tragikomiczny, kiedy posługuje się nim Anglik, Hiszpan czy Polak. Tradycję polityczną, do której odwołuje się rzymski salut, znajdujemy nie w Antyku, lecz w dwudziestoleciu międzywojennym.

J. Exc. x Bp. Donald H. Sanborn: Heretyckie bluzgi Bergoglio w Maroku.


Heretyckie bluzgi Bergoglio w Maroko (1)

BP DONALD J. SANBORN

––––––––

   Podczas przemówienia w katedrze w Rabacie 31 marca w Maroku, "Heretyckie Usta" [czyli Bergoglio] wypowiedziały te słowa:
"Bycie chrześcijaninem nie polega bowiem na przylgnięciu do jakiejś doktryny, świątyni czy też grupy etnicznej. Bycie chrześcijaninem to spotkanie, spotkanie z Jezusem Chrystusem. Jesteśmy chrześcijanami, ponieważ zostaliśmy umiłowani i spotkani (sic! – oficjalne tłumaczenie modernistów – red. U. m.), a nie dlatego, byśmy byli owocem prozelityzmu. Bycie chrześcijaninem oznacza świadomość, że nam przebaczono i że jesteśmy zachęcani do czynienia tak, jak Bóg uczynił wobec nas, jako że «po tym wszyscy poznają, żeście uczniami moimi, jeśli będziecie się wzajemnie miłowali»".
   Stwierdzenie, że bycie chrześcijaninem nie polega na przestrzeganiu doktryny jest herezją. Jest to wprost sprzeczne ze słowami Pana Jezusa z Ewangelii św. Marka, wypowiedzianymi po powierzeniu Apostołom uroczystej misji głoszenia Ewangelii całemu światu: "a kto nie uwierzy, będzie potępiony". Jest to ponadto bezpośrednio sprzeczne z koniecznością wyznawania katolickiej wiary niezbędnej do przyjęcia chrztu. Jest to wprost sprzeczne z nieomylnym nauczaniem Soboru Watykańskiego z 1870 roku: "Kościół Katolicki zaś wyznaje, że wiara ta, będąc «początkiem ludzkiego zbawienia», jest cnotą nadprzyrodzoną, przez którą, za natchnieniem i pomocą łaski Bożej, wierzymy w prawdziwość rzeczy objawionych przez Boga, nie dla ich prawdziwości wewnętrznej, poznanej naturalnym światłem rozumu, lecz z powodu autorytetu samego Boga objawiającego, który się nie myli ani nikogo mylić nie może". Dalej w dokumencie Sobór stwierdza: "Ponieważ «bez wiary... niemożliwą jest rzeczą podobać się Bogu» i dostąpić uczestnictwa Jego synów, dlatego nikt nie otrzymuje bez niej usprawiedliwienia ani też nie osiągnie żywota wiecznego, jeżeli w niej «nie wytrwa aż do końca»".

   Z powyższych stwierdzeń wynika, że cnota wiary polega na przylgnięciu do objawionej doktryny i że jeśli nie wytrwamy w tej wierze do końca naszego życia, będziemy cierpieć wieczne potępienie.


   Jest to również herezja, która automatycznie wyklucza kogoś z Kościoła katolickiego. Nie można być jednocześnie katolikiem i heretykiem. W konsekwencji prawdą jest coś dokładnie przeciwnego do stwierdzenia Bergoglio, a mianowicie, że bycie chrześcijaninem jest przede wszystkim związane z doktryną i to do tego stopnia, że odstąpienie od prawdziwej doktryny stawia człowieka poza Kościołem Chrystusowym.

   Twierdzenie Bergoglio, że bycie chrześcijaninem "jest spotkaniem z Jezusem Chrystusem" jest całkowicie modernistyczne. Redukuje religię do niejasnego i subiektywnego uczucia religijnego, a dogmat do zwykłych osobistych przekonań, będących wyrazem subiektywnego wewnętrznego doświadczenia religijnego.

   Powyższa herezja stała się w rzeczywistości asumptem do wyartykułowania kolejnej herezji, mianowicie tej, że katolicy nie powinni angażować się w prozelityzm, tj., że nie powinni próbować nawracać innych na wiarę katolicką. I znów jest to zanegowaniem samej misji Kościoła, którą Chrystus powierzył Apostołom mówiąc w Ewangelii św. Mateusza: "Dana mi jest wszelka władza na niebie i na ziemi. Idąc tedy, nauczajcie wszystkie narody, chrzcząc je w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego, nauczając je zachowywać wszystko, cokolwiek wam przykazałem. A oto ja jestem z wami po wszystkie dni, aż do skończenia świata". W Ewangelii św. Marka po nakazie głoszenia Ewangelii wszelkiemu stworzeniu Pan Jezus mówi: "Kto uwierzy i ochrzci się, będzie zbawiony; a kto nie uwierzy, będzie potępiony".


   Papież Pius XII, zwracając się do biskupów w 1957 roku, powiedział: "Wy, których miłość Chrystusa ponagla, odczuwacie głęboko wraz z Nami pilność tego najpoważniejszego obowiązku jakim jest szerzenie Ewangelii i budowanie Kościoła na całym świecie…" [podkreślenie dodane]. A w liście do biskupów Chin z 1926 roku papież Pius XI powiedział: "Dlatego Ewangelię należy głosić wszystkim narodom zgodnie z nakazem Chrystusa: «Głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu»".

Bp Donald J. Sanborn

Artykuł z: "Most Holy Trinity Seminary Newsletter", April 2019. (2)

Z języka angielskiego tłumaczył Mirosław Salawa



wtorek, 11 czerwca 2019

16 CZERWCA - OBRONA JASNEJ GÓRY AD 2019


16 czerwca odbędzie się pielgrzymka kółek różańcowych na Jasną Górę, w której wezmą udział dzieci. Tego samego dnia środowiska LPTO (Lesbijki-Pederaści-Transwestyci-Obojniacy) planują swój marsz w Częstochowie, u stóp Jasnej Góry.

Widząc ostatnie wydarzenia, m.in nasilającą się nagonkę na Wiarę katolicką od początku tego roku, wzmożoną aktywność zboczeńców domagających się coraz głośniej i coraz agresywniej kolejnych przywilejów, oraz siejących swą ohydną propagandę, publiczne bluźnierstwa i profanacje jakich w Polsce nie było jeszcze nigdy, nawet w czasach stalinowskiego terroru, m.in. ohydne zbeszczeszczenie wizerunku Najświętszej Maryi Panny Jasnogórskiej oraz obrzydliwa parodia procesji podczas parady zboczeńców w Gdańsku, czy choćby parodia tzw. "mszy" (novus ordo) dokonana przez pedalskiego "biskupa" Szymona Niemca na paradzie dewiantów w Warszawie, można sobie tylko wyobrazić co może wydarzyć się w Częstochowie, jeżeli nie będzie zdecydowanego oporu i sprzeciwu ze strony Polaków i katolików. 

Obowiązkiem każdego katolika jest walka o to, co jest święte. Przed tą walką nie może być i nie ma żadnego usprawiedliwienia. Obowiązkiem naszym jest więc nie dopuścić do tego, aby marsz pedałów i innych zboczeńców sprofanował DUCHOWĄ STOLICĘ POLSKI, najświętsze miejsce w naszej Ojczyźnie, gdzie bije prawdziwe serce Polski, gdzie znajduje się Tron naszej Najświętszej Pani i Królowej. W tym dniu nie tylko modlitwą, ale, jeśli będzie trzeba, także bezpośrednio - fizycznie, każdy katolik ma obowiązek obronić Jasną Górę przed profanacją! 

16 CZERWCA AD 2019 - WSZYSCY NA JASNĄ GÓRĘ! 

BROŃMY NASZĄ MATKĘ I KRÓLOWĄ! 

GODZ. 12.00 - KLASZTOR JASNOGÓRSKI!!!

sobota, 8 czerwca 2019

Bp. Daniel L. Dolan: Zjednoczenie z Chrystusem – jedyna prawdziwa odpowiedź na dzisiejszy kryzys


Zjednoczenie z Chrystusem

jedyna prawdziwa odpowiedź na dzisiejszy kryzys

BP DANIEL L. DOLAN

––––––

    Drodzy Przyjaciele,

   W ciągu całego okresu Wielkanocnego, który teraz dobiega końca, gdy wspominamy święta męczenników, Kościół czyta nam za każdym razem fragment Ewangelii św. Jana (chcąc go jak gdyby wyryć w naszych umysłach): "Jam jest szczep winny, wyście latorośle. Kto pozostaje we mnie, a ja w nim, ten wiele owocu przynosi" (J. 15, 5).

   Do tego czerwcowego numeru naszego pisma zebraliśmy trochę Paschalnych owoców. Coraz więcej dzieje się każdego dnia w Parafii Św. Gertrudy. Co jest naszym sekretem? Nie ma tu żadnej tajemnicy, tylko donośny głos słów Świętej Ewangelii: Kto pozostaje we Mnie, wiele owocu przynosi.

   Pozostawać w zjednoczeniu z Chrystusem Panem jest istotą religii. To zjednoczenie przynosi więcej dobrego niż ciężka praca, działalność organizacyjna czy gorliwe zaangażowanie wiernych. To tylko środki, nie sam cel. Trwanie w zjednoczeniu z naszym Panem nie oznacza podążania za jakimś duchowym przewodnikiem, mającym dobre intencje "guru" i jego grupą lub społecznością. Pozostawanie w Panu oznacza pójście za Chrystusem.

   Jedyną społecznością, która może rościć sobie pretensje do tego, że potrafi połączyć nas z Chrystusem – jak gałęzie z żywą winoroślą – jest Kościół katolicki. Tą społecznością jest Mistyczne Ciało Chrystusa, i tylko Ono samo może domagać się poświęcenia oraz naszego posłuszeństwa.


   Prawdziwy "majstersztyk szatana" polega na tym, że większość z tych, którzy opierają się zmianom robi to z niewłaściwych powodów. Niepoprawnie argumentują oni, że to zło pochodzi z Kościoła, i dlatego aby pozostać katolikiem należy opierać się zarówno Kościołowi jak i papieżowi. Ale Kościół nigdy nie może dawać nam żadnego zła, ani prowadzić nas do grzechu. Zaprzeczanie tej prawdzie oznacza popadnięcie w herezję i dryfowanie w kierunku schizmy. Jest to smutna sytuacja ruchu tradycjonalistycznego. Jakże możemy zwalczać zło złem?

   Nie, kryzys, którego dzisiaj doświadczamy jest kryzysem autorytetu władzy. Kto to pojmie, zrozumie wszystko. Ci, którzy zabrali naszą Mszę, (a obecnie mogą oddawać ją niejako sącząc kropla po kropli) czynią tak by narzucić nową religię, rodzaj jednego światowego kościoła. To jest ich religia, która nie jest religią katolicką. Oni nie posiadają żadnej władzy w katolickim Kościele. Są apostatami, którym należy się sprzeciwiać, a nie negocjować z nimi i zawierać kompromisy, stwarzając wrażenie jak gdyby byli w posiadaniu autorytetu Chrystusa. Zresztą, nikt nie może negocjować z Chrystusem albo Jego Mistycznym Ciałem – Jego Kościołem. Należy się mu podporządkować. Czy rozumiecie to, moi drodzy przyjaciele?

   Cóż mamy powiedzieć o pozornych owocach, ludnych seminariach i ogólnoświatowej sieci parafii, szkół oraz zgromadzeń zakonnych, które tworzą "paralelny" katolicki Kościół?

   Niestety, jest on ułomny pod względem doktryny i formalnie schizmatycki.

   Ignorancja, oszukaństwo, dobre chęci; wszystko to może zdziałać całkiem wiele w tym naszym świecie. Nie pozwólcie, by zwiodły was fałszywe owoce. "Bo beze mnie nic uczynić nie możecie". Dlatego też, jedyną rzeczą mającą znaczenie, unum necessarium, jest zjednoczenie z Chrystusem. Cała reszta, gdy nie jest zakorzeniona w Chrystusie (to znaczy w Jego Kościele), jest wzrostem powierzchownym. Z upływem czasu zaniknie.


   Już zbyt długo wierni nie byli uczeni wiary. Gdyby było inaczej, czy jakikolwiek pobożny katolik mógłby popierać pomysł opierania się w sprawach wiary samemu Wikariuszowi Chrystusa, papieżowi i Kościołowi, któremu on przewodzi? Gdybyśmy mieli papieża, powinniśmy być mu posłusznymi. To wszystko wydaje się bardzo skomplikowane, czyż nie? Tak, w pewnym sensie to prawda. U naszych znajomych "tradycyjnych katolików" widzi się tyle budującej pobożności, tyle dobrej woli... i tyle nieznajomości (ignorancji) podstawowych zasady katolicyzmu! A zatem to jest całkiem proste: "Trwajcie we Mnie". Przylgnijcie do Chrystusa, Jego Kościoła i jego jasnej doktryny. Owoce przyjdą w czasie przez Boga zamierzonym. Sam Ojciec troszczy się o winorośle, a Syn posyła Swojego Ducha, słodką rosę Ducha Świętego, który zapewnia stały wzrost i dobry urodzaj.

   Niechaj ten "Okres po Zielonych Świątkach", zielony okres Kościoła, przyniesie pewny i stały wzrost w waszej duszy. Tak się stanie, jeżeli będziecie zaszczepieni w Chrystusie. Oto wszystko.

   Oddany Wam w Chrystusie Panu i Jego Kościele,

   Bp Daniel L. Dolan


BIULETYN PARAFII ŚW. GERTRUDY WIELKIEJ, CZERWIEC 2004, NR 77. (1)

Tłumaczył z języka angielskiego Mirosław Salawa