Cytaty

"Pogodnie przyjmuję krzyż, który mi został ofiarowany, (ale) będziemy walczyć nadal o honor Pana naszego Jezusa Chrystusa i Jego Kościoła świętego i niepokalanego... i nigdy nie pomylimy go z nową religią, która głosi szczęście ziemskie, uciechy, rewolucję i wolność wszelkich uczynków, która obala mszę, kapłaństwo, katechizm i wszystko, co nadprzyrodzone: to antyteza chrześcijaństwa"
ks. Coache

„Wszelka polityka, która nie jest Tradycją, jest z pewnością zdradą”
Arlindo Veiga dos Santos

„Pro Fide, Rege et Patria” – „Za Wiarę, Króla i Ojczyznę”
_________________________________________________

czwartek, 15 sierpnia 2013

Wniebowzięcie NMP

Dziś święto Matki Boskiej Zielnej, czyli Wniebowzięcia NMP. Matka Boska jako jedyna z ludzi była wolna od skazy grzechu pierworodnego - Niepokalanie poczęta, i od jakiegokolwiek innego grzechu. Jako Matka Trójjedynego Boga, Współodkupicielka i Pośredniczka Wszelkich Łask została z duszą i ciałem wzięta do Nieba, tak więc nie umarła, lecz według Tradycji jedynie zasnęła. W Polsce był zwyczaj święcenia w tym dniu ziół i płodów ziemi, tak więc święto to zwane jest u nas Świętem Matki Bożej Zielnej. Dla nas Polaków to Święto szczególne znaczenie. Dziś mija bowiem kolejna rocznica Cudu nad Wisłą - czyli Bitwy Warszawskiej. Bitwa ta rzeczywiście była cudem, gdyż dopiero powstającą Rzeczpospolita, miała małe szanse w starciu z Imperium Radzieckim... Jednak dzięki pomocy naszej Królowej i Hetmanki, NMP z Jasnej Góry i Ostrej Bramy, dzięki wielkiej pracy i poświęceniu polskich dowódców i żołnierzy, przede wszystkim Gen. Rozwadowskiego, Polacy wygrali, pokazując całemu światu swą siłę. Nasza tożsamość i Wiara Katolicka pomogły nam ocalić wskrzeszoną Rzeczpospolitą i całą Europę przed zalewem czerwonej zarazy. Pokazaliśmy że jesteśmy godni miana Przedmurza Chrześcijaństwa i tarczy broniącej przed nawałą że wschodu. Wygraliśmy dlatego że byliśmy  katolikami i wierzyliśmy że z Bożą pomocą możemy wszystko! Oby i dziś Bóg dał nam taką wiarę  nadzieję, abyśmy mogli zwyciężyć wrogów naszej Ojczyzny i Kościoła Bożego! Prośmy o to naszą Panią Hetmankę, a Jej Syn napewno da nam za Jej wstawiennictwem o co tylko poprosimy. Miejmy ufność w Bogu, bo jeśli On jest z nami, któż przeciw nam?
Za Wielką Polskę, Chwałę Chrystusa Króla i Honor NMP, Królowej Polski!
Michał Mikłaszewski

niedziela, 11 sierpnia 2013

De Conclavi seu de electione Romani Pontificis

PREZENTUJEMY BARDZO CIEKAWY OPIS PRZEBIEGU TRADYCYJNEGO, KATOLICKIEGO KONKLAWE, PRZYGOTOWANY PRZEZ TWÓRCÓW STRONY "I KOMU TO PRZESZKADZAŁO":

We Mszy o Duchu Świętym, celebrowanej przed rozpoczęciem konklawe, kardynałowie uczestniczyli ubrani w cappa magna. Po jej zakończeniu, z pulpitu pokrytego czerwonym adamaszkiem, stojącego po stronie Ewangelii, odczytywano De eligendo Pontifice – modlitwę przypominającą kardynałom o znaczeniu ciążącego na nich obowiązku wyboru nowego papieża.

Kardynał Tisserant, dziekan Kolegium, w czasie pontyfikalnej mszy od faldistorium odprawianej przy ołtarzu Katedry św. Piotra.
Po Mszy św. Kolegium spotykało w wyznaczonym miejscu, gdzie odczytywano instrukcje dotyczące przebiegu wyboru nowego Ojca Świętego. Po adoracji Sanctissimum rozpoczynała się procesję do kaplicy, gdzie odbywało się konklawe.
Kolegium Kardynałów w Kaplicy Paulińskiej w czasie odczytywania instrukcji.
Ostatni ceremoniarz, ubrany w mantolet, niósł krzyż papieski, który flankowali dwaj odźwierni (Magistri Ostiarii a Virga Rubea). Za krzyżem w kolejności starszeństwa szli kardynałowie: ubrani w cappa magna, towarzyszyli im zaś caudatarii w sutannie i czarnej farioli, dwóch konklawistów: jeden ubrany jak kaudatariusz, drugi w czarnej sutannie i takiej farioli oraz służący w galowych liberiach W procesji uczestniczyli takżefamiliares kardynalscy oraz schola śpiewająca Veni Creator Spiritus. Za kardynałami szli prałaci pełniący funkcje w czasie konklawe. Całość otaczał podwójny kordon Gwardii Szlacheckiej i Gwardii Szwajcarskiej.
Na zdjęciu procesja na rozpoczęcie konklawe w 1939 r., niestety już w zwykłych strojach chórowych.

czwartek, 1 sierpnia 2013

Narodowe Siły Zbrojne o Powstaniu Warszawskim

Kierownictwo polityczne NSZ od początku krytykowało Powstanie Warszawskie, jako koncepcję bez szans na zwycięstwo, jednak z chwilą jego wybuchu wszystkie oddziały i pojedynczy żołnierze, wzięli w nim udział. Gorzką ocenę powstania sformułowano w dniu jego kapitulacji w piśmie „Wielka Polska”:

Nie byliśmy entuzjastami idei Powstania, wywołanego w dniu 1-szym sierpnia. Decyzja podjęcia każdej walki musi być w naszym pojęciu dyktowana racją polityczną i poczuciem odpowiedzialności za następstwa wszczętych działań. Jesteśmy jednak również żołnierzami i czyniliśmy to, co każdy żołnierz winien czynić z momentem rozpoczęcia walki; (…)

Przy naszych, mniej niż skromnych możliwościach, rozpoczynać powstanie można było tylko w wypadku, gdybyśmy mieli zapewnioną, realną pomoc z zewnątrz. Nawet w wypadku powodzenia, poza jedynym atutem, jakim byłoby jeszcze jedno potwierdzenie naszej woli walki, nie zyskaliśmy nic politycznie. Natomiast w wypadku niepowodzenia, które trzeba było brać w rachubę, zyskiwaliśmy jedną sławę więcej, traciliśmy natomiast wszystko to, co straciliśmy. Niepowodzenie stało się faktem. A oto jego skutki:

Ponieśliśmy olbrzymie straty w sile biologicznej narodu.
Przysporzyliśmy narodowi polskiemu nowe dziesiątki tysięcy kalek.
Obróciliśmy w gruzy stolicę Polski.
Zmarnowaliśmy wielowiekowy dobytek kulturalny.
Doprowadziliśmy do nędzy setki tysięcy ludzi.
Przekreśliliśmy pięcioletni dorobek konspiracyjny przez wyniszczenie i rozproszenie aktywu politycznego, wojskowego, kulturalnego i gospodarczego.
Doprowadzamy do obozów jeńców wojennych kilkadziesiąt tysięcy oficerów i żołnierzy, którzy przetrwali pięć lat okupacji, a teraz do końca wojny będą straceni dla dalszego wysiłku zbrojnego Polski.
Dostarczamy nieprzyjacielowi kilkuset tysięcy robotnika, którego Niemcy nie potrafili sami wyłowić.
Zaprzepaściliśmy olbrzymi kapitał heroizmu, wykuwającego się przez pięć lat okupacji. Heroizm ten był jedyną realną i poważną siłą, jaką dysponowaliśmy w dniu Powstania.

W zamian za to nie zyskujemy nawet uznania w oczach świata, ceniącego jedynie polityczny realizm, siłę i równowagę psychiczną. Romantyczne gesty narodów dawno już straciły w świecie wagę atutów politycznych. Wszystko wskazuje na to, że w najbliższych już może godzinach kapitulacja stanie się faktem.


Pójdziemy na poniewierkę. Pochłoną nas obce miasta i wsie. Wielu z nas nie wróci do stolicy, w obronie której przelaliśmy tyle krwi. Wszędzie tam, gdzie się znajdziemy, świętym naszym obowiązkiem będzie rozwijać i krzewić te wszystkie wartości, jakie staną się fundamentem pod budowę Wielkiej Polski.

Historycy przyszłych dni ocenią niewątpliwie z perspektywy czasu lekkomyślnie zmarnowany heroizm żołnierza i ludności Warszawy oraz wskażą, jako przestrogę dla przyszłych pokoleń, błędy współczesnych. Niech żyje Wielka, Niepodległa Polska! Niech żyje Warszawa!


Na podstawie: „Wielka Polska”, 02.10.1944

Zjazd KIN-R CHRISTUS REX




Zjazd założycielski Katolickiego Instytutu Narodowo - Rojalistycznego CHRISTUS REX zaplanowany jest na drugi weekend września br. Zaczynamy 14 września (sobota) w godzinach przedpołudniowych w Gliwicach, szczegółowy plan, godzina rozpoczęcia oraz dokładne miejsce zjazdu zostaną podane później. Planowane jest zorganizowanie kilku prelekcji i wykładów oraz Mszy św. Po części oficjalnej w razie możliwości i zainteresowania uczestników odbędzie się wieczór integracyjny. Z przyczyn niezależnych od nas liczba miejsc jest ograniczona, dlatego prosimy o jak najszybsze zgłaszanie się osób zainteresowanych, co bardzo ułatwi nam prace nad organizacją zjazdu. Zgłoszenia prosimy kierować do kol. Tomasza Jazłowskiego na adres e-mail: narodowyrojalista@gmail.com lub na numer tel: 503-099-991. Prosimy również w miarę możliwości o dokonanie wpłaty na pokrycie kosztów organizacji (w wys. ok 30 zł od osoby) osobiście lub na konto Bank PKO S.A. 46124042721111000048322759. Wpłaty dokonać można teraz, w trakcie lub już po uroczystości. Nie jest to obowiązkowe, ale ogromnie pomoże nam to w naszej dalszej działalności, ku większej Chwale Bożej oraz dla odrodzenia Wielkiej Polski Katolickiej!


Więcej na stronie internetowej - http://kin-rchristusrex.blogspot.com/

piątek, 26 lipca 2013

ROBERT LARKOWSKI - IN MEMORIAM...



W sobotę 20 lipca br zmarł kolega Robert Larkowski. Wielki patriota i nacjonalista. Kochał Polskę i Święty Kościół Katolicki. Całe swoje życie oddał sprawie budzenia sumień Polaków dla idei Wielkiej Katolickiej Polski. Publikował w wielu pismach narodowych i katolickich. Przewodniczył Wydziałowi Narodowo - Radykalnemu Obozu Wielkiej Polski, blisko współpracował z Katolickim Instytutem Narodowo - Rojalistycznym CHRISTUS REX, którego był współzałożycielem. Wspaniały człowiek i kolega.
Na zawsze pozostanie w naszych sercach!
ŻEGNAJ PRZYJACIELU!
Requiem aeternam dona eis, Domine.
                       R.I.P

piątek, 5 lipca 2013

Założyciel FSSPX sedewakantystą?

My, Kotolicy wierni Tradycji, doskonale wiemy, jakie było stanowisko Abp. Marcelego Lefebvre’a wobec sedewakantyzmu. Mimo że Arcybiskup uznawał sedewakantyzm za prawdopodobny, i wiele razy brał go pod uwagę w swych rozważaniach (osobom wątpiącym w tą opinie polecam lekturę tekstu "Stosunek arcybiskupa Marcelego Lefebvre’a do sedewakantyzmu" - x. Rafała Trytka, w którym znajdują się dość jasne cytaty z Abp, potwierdzające to twierdzenie), to nigdy formalnie nie uznał że Stolica Apostolska jest pusta. Niestety abp. Lefebvre'owi zdarzało się też sedewakantyzm krytykować, a nawet usuwać niektórych księży o takich poglądach ze swoich seminariów, co pokazuje w jak wielkim rozdarciu znajdował się ten czcigodny Prałat... Jednak abp. Marceli Lefebvre zawsze w swych wypowiedziach nazywał tzw. soborowy "kościół" po imieniu, czyniąc wyraźne rozróżnienie między tym nowym "kościołem" a prawdziwym Kościołem Katolickim, któremu Arcybiskup zawsze, mimo trudności i nieścisłości doktrynalnych, chciał służyć...

Jednak dziś kapłani założonego przez Arcybiskupa Bractwa nazywają taką postawę... sedewakantystyczną!

środa, 3 lipca 2013

Możliwe święcenia biskupie w Ruchu Oporu FSSPX?

Biskup Williamson : Komentarz Eleison z dnia 15 czerwca 2013 oraz komentarz Avec l'Immaculée





Jeden z czytelników przesyłając nam ten KE zapytał co o nim sądzimy. Po tekście KE dodajemy nasz komentarz do niego.


Numer CCCIX (309)
Azjatycka podróż

[niniejszy polski tekst KE pochodzi z blogu Pelagiusa Asturiensisa – przyp. tłum.]

Pewna liczba czytelników narzekała na „Komentarz Eleison” o przetrąconym autorytecie sprzed dwóch tygodni. Na podstawie jego argumentu, że po tej stronie „zbliżającej się Kary” żadne nowe zgromadzenie nie może zostać założone na normalnej katolickiej podstawie, wywnioskowali, że uważam, że biskup nic więcej nie może zrobić, jak tylko czekać na interwencję Bożą. Ale w takim wypadku, dlaczego właśnie spędziłem dwa tygodnie w Azji i dlaczego jestem teraz w Irlandii? Podobnie, wnioskują, że nigdy nie konsekruję innego biskupa. Powiem – jak Bóg da – tylko czekajcie.
W rzeczywistości bardzo wiele może zrobić biskup, odwiedzajac i dodając odwagi duszom usiłującym zachować Wiarę, gdy Siedziba Generalna Bractwa Św. Piusa X nadal ma w oczywisty sposób zamiar zaprowadzić je w ramiona soborowego Rzymu. 17 czerwca biskup Fellay napisał do Benedykta XVI, „I rzeczywiście mam zamiar kontynuować wszystkie moje starania podążając tą drogą (pojednania z Rzymem), aby osiągnąć konieczne wyjaśnienia.” I w tym samym tonie, „Niestety, w obecnym kontekście Bractwa” propozycja zwrotna Rzymu z 13 czerwca na jego Deklarację doktrynalną z połowy kwietnia „nie przejdzie.” Zatem byłoby pomyślne, gdyby Bractwo było przyjęło warunki Rzymu?
Wobec tego pisemnego dowodu (upublicznionego przez Siedzibę Generalną) stałej determinacji biskupa Fellaya, by sprzedać Bractwo Arcybiskupa, mamy jego wypowiedzi wobec Przełożonego francuskiego dystryktu, że owo „niestety” napisał „ze względu na Papieża”, i wobec Matki Przełożonej karmelitanek w Belgii, że „nigdy nie miał zamiaru dążyć do praktycznego porozumieniem z Rzymem”. Niestety, biskup Fellay ma taką kartotekę dostosowywania swych słów do swych słuchaczy, że cytaty takie, jak te w żaden sposób nie wykluczają jego intencji sprzedania Bractwa Arcybiskupa. Jego zaskakująca zdolność przesuwania mentalnych mebli po swoim umyśle zasługuje na odrębny „Komentarz Eleison”, ale w międzyczasie, czy jest czymś dziwnym, że to, co zaczyna być nazywane „Oporem” spontanicznie powstaje na całym świecie?
Między 24 maja a 6 czerwca odwiedziłem z x. Chazalem sporą część jego owczarni [złożonej z] około 400 dusz i udzieliłem ponad 50 bierzmowań w Korei Południowej, na Filipinach i w Singapurze. X. Chazal to osobowość. Ma wnikliwe spostrzeżenia i jest na dokładkę bardzo śmieszny. Jeśli go kiedykolwiek spotkacie, poproście go, aby udawał indyjskiego polityka (mówi, że Indusi są twardzi i „wszystko zniosą”).
W Korei Południowej bractwowa zmiana kierunku spowodowała dotkliwy podział, czego wynikiem jest to, że fundator pierwotnej kaplicy po prostu ufundował inną. Miałem przyjemność udzielenia ślubu córce fundatora. Na Filipinach, ledwo gdy przyjechałem, starszy ksiądz, który uciekł z Neokościoła lata temu, aby pracować z Bractwem uciekał od Neobractwa, aby pracować z Oporem. Wygląda na to, że powierzono mu początki seminarium, które x. Chazal chce założyć i w dodatku wyznaczona mu została praca w ośrodkach rozsianych po centralnych Filipinach. W Singapurze, wschodniej manifestacji materializmu na styl zachodni, nadal dobra chińska rodzina wraz z przyjaciółmi ma trzeźwe pojęcie zmiany Bractwa w Neobractwo. Prawda podkopie to ExBPX, jak to nazywa x. Chazal, dokładnie tak, jak prawda podkopuje Neokościół Novus Ordo.
Oto wiele dusz, które potrzebują wparcia na swej drodze do nieba. Czy mam jakichś kandydatów przestawiających się do konsekracji na biskupów?
Kyrie eleison.


wtorek, 2 lipca 2013

Stosunek Abp. Marcelego Lefebvre'a do sedewakantyzmu - x. Rafał Trytek

Dla wielu tradycyjnych katolików arcybiskup Lefebvre był i jest nadal pewnego rodzaju autorytetem, którego opinie teologiczne traktowane są niemal jak magisterium Kościoła. Ta postawa to błąd, ponieważ autorytetami w Kościele mogą być jedynie papież i będący w jedności z nim biskupi. Niemniej w czasach zamętu i upadku Wiary takie podejście jest do pewnego stopnia zrozumiałe. Dlatego warto zaznajomić się z poglądami francuskiego prałata odnośnie do wielu kontrowersyj teologicznych, dzielących niestety obóz zachowawczo-katolicki, a które nie są mile widziane przez obecne kierownictwo Bractwa Kapłańskiego Świętego Piusa X. Nie jest naszą intencją przekonywanie nikogo, że arcybiskup był sedewakantystą, a jedynie że jego stosunek do sedewakantyzmu zmieniał się w zależności od wielu czynników, w tym przede wszystkim od sytuacji w Watykanie.


Jego najostrzejsze wypowiedzi datować można na połowę lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku, a więc już po nałożeniu przez modernistycznych heretyków kary suspensy na kapłanów Bractwa. Kolejne – po bluźnierczym skandalu w Asyżu w 1986 roku. Warto pamiętać, że w wystąpieniach arcybiskupa znajdziemy wiele sprzecznych poglądów na tę samą rzecz, świadczących o żywym reagowaniu na zmieniające się okoliczności w Bractwie i Kościele, a także o pewnej niekonsekwencji teologicznej.
*****

Na początek zajmiemy się opiniami arcybiskupa Lefebvre’a na sprawę wakatu na Stolicy Świętego Piotra. Zauważmy ich generalnie pozytywny wydźwięk i „pragmatyzm”, który decydował o braku jednoznacznego stanowiska.

— Wypowiedzi z 30 marca i 18 kwietnia 1986 roku, opublikowane w „The Angelus”, lipiec 1986 r.:

Wiecie, od pewnego czasu wielu ludzi – sedewakantystów – twierdzi, że „nie ma już papieża”. Ale osobiście uważam, że jeszcze nie czas by tak mówić, ponieważ nie jest to pewne, nie jest oczywiste…

(…) czyż te ostatnie postępki papieża i biskupów, dokonane wspólnie z protestantami, animistami i żydami, nie są czynnym uczestnictwem w niekatolickim kulcie, jak to objaśnia kanonista Naz w kanonie 1258 § 1? W tym przypadku nie mogę sobie wyobrazić, jak jest możliwe, by twierdzić, że papież nie jest podejrzany o herezję, a jeśli będzie kontynuował takie postępowanie, że nie jest heretykiem, publicznym heretykiem. Takie jest nauczanie Kościoła.

Możliwe, że możemy być zmuszeni do stwierdzenia, że ten papież nie jest papieżem. Przez dwadzieścia lat wraz z Msgr. de Castro Mayerem preferowaliśmy wyczekiwanie… Myślę, że czekamy na słynne spotkanie w Asyżu, jeśli Bóg do niego dopuści.

Nie wiem, czy nadszedł czas, by powiedzieć, że papież jest heretykiem (…).Być może po tym słynnym spotkaniu w Asyżu, być może będziemy musieli stwierdzić, że papież jest heretykiem, jest apostatą. Teraz nie chcę jeszcze powiedzieć tego formalnie i uroczyście, ale na pierwszy rzut oka wydaje się, iż jest niemożliwością, by papież był formalnie i publicznie heretykiem. (…)Tak więc jest możliwe, że możemy zostać zmuszeni do stwierdzenia, że ten papież nie jest papieżem.

Obecnie niektórzy kapłani (nawet niektórzy kapłani w Bractwie) mówią, że my katolicy nie musimy się martwić tym, co się dzieje w Watykanie; mamy prawdziwe sakramenty, prawdziwą Mszę, prawdziwą doktrynę, czemu więc przejmować się tym, czy papież jest heretykiem albo oszustem lub kimkolwiek innym; dla nas jest to bez znaczenia. Uważam jednak, że to nieprawda. Jeśli którykolwiek człowiek jest ważny w Kościele, to jest nim papież.