Cytaty

"Pogodnie przyjmuję krzyż, który mi został ofiarowany, (ale) będziemy walczyć nadal o honor Pana naszego Jezusa Chrystusa i Jego Kościoła świętego i niepokalanego... i nigdy nie pomylimy go z nową religią, która głosi szczęście ziemskie, uciechy, rewolucję i wolność wszelkich uczynków, która obala mszę, kapłaństwo, katechizm i wszystko, co nadprzyrodzone: to antyteza chrześcijaństwa"
ks. Coache

„Wszelka polityka, która nie jest Tradycją, jest z pewnością zdradą”
Arlindo Veiga dos Santos

„Pro Fide, Rege et Patria” – „Za Wiarę, Króla i Ojczyznę”
_________________________________________________

środa, 13 sierpnia 2025

Przywróćmy Gliwicom ich prawdziwy herb, którego nie tknęli ani protestanccy prusacy, ani pogańscy naziści, dopiero bezbożni komuniści – "wyzwoliciele"!

Prawdziwy herb Gliwic z XVII wieku VS. komunistyczna podróbka

 Dawny herb Gliwic na budynku Politechniki Śląskiej,
tak zwanej czerwonej chemii

Dawny herb Gliwic na Ratuszu (Rynek Starego Miasta)

   Nawiązując do artykułu kolegi redaktora Bartosza Koniewicza, z którym w pełni się zgadzam (sam zresztą zamierzałem napisać kilka słów w tym temacie, nawiązując do głupiej, kuriozalnej i niepotrzebnej akcji zorganizowanej przez środowisko m.in. tzw. Ruchu Narodowego we Wrocławiu, ale kolega Bartosz wyczerpał temat, jeśli chodzi o Wrocław), chciałbym poruszyć kwestie związane z moim rodzinnym miastem, w którym się urodziłem, wychowałem i mieszkam do dziś, a które również, podobnie jak Wrocław, leży na Śląsku (z tą różnicą, że na Górnym Śląsku), i które również, od XIV do XX wieku znajdowało się poza granicami Polski, będąc najpierw pod panowaniem czeskim, następnie Habsburgów (Świętego Cesarstwa Rzymskiego), a następnie Hohenzollernów (Królestwo Pruskie, następnie tzw. Cesarstwo Niemieckie, następnie III Rzesza Niemiecka). 

   Pomijając kwestię różnych niemieckich napisów i symboli, które nigdy w żaden sposób mi nie przeszkadzały; gdy jakiś napis na jakiejś kamienicy udało się odsłonić, to wręcz się cieszyłem, bo jak słusznie pisał kol. Bartosz, jest to element historii i tożsamości mojego miasta, miasta z którym czuję się związany rodzinnie i sentymentalnie, miasta które zawsze było i jest moim domem, tu na cmentarzach leżą moi dziadkowie i pradziadkowie, w tym ci którzy urodzili się na Kresach Wschodnich Rzeczpospolitej, we Lwowie (w tym pradziadek Ludwik, Obrońca Lwowa w 1918 r.), a zostali przez komunistów wygnani ze swych odwiecznych rodowych siedzib, szlacheckich dworków, wiejskich domostw i miejskich mieszkań, i tu przesiedleni po II wojnie światowej, dokładnie 80 lat temu, w okresie wakacji,  latem 1945 roku. Nie można fałszować, wymazywać historii, jak robili to komuniści. Armia Czerwona nie wyzwoliła tych terenów, ona je zdobyła. Komuniści, ich władze po 1945 r. nie były gospodarzami, ale zdobywcami i okupantami tych ziem. Jeśli my, Polacy, mamy być tu dziś gospodarzami, na swoim, to nie możemy zachowywać się tak, jak ta czerwona hołota, która potrafiła wyłącznie palić, rabować i niszczyć...

   Jestem potomkiem przesiedleńców, przymusowo usuniętych z Kresów Wschodnich w 1945 r. Mój pradziadek był Lwowskim Orlęciem. Rodzina mojego dziadka mieszkała we Lwowie do końca wojny, dziadek we Lwowie chodził do szkoły podstawowej i gimnazjum. Jako Polacy pragniemy przecież, i słusznie domagamy się tego, aby nasze dziedzictwo było we Lwowie i na Kresach zachowane, aby polskie napisy, tablice, pomniki, cmentarze etc. były zabezpieczone i zadbane, w razie potrzeby odbudowywane (jak Cmentarz Orląt, choć niestety, do tej pory nie został w pełni odbudowany). Pamiętamy jak wielki problem stanowiło postawienie rzeźb lwów stanowiących element łuku tryumfalnego. Odtworzenie napisów i herbów na tarczach do tej pory nie jest możliwe. Czy naprawdę chcemy zniżać się do poziomu banderowskich szowinistów i robić to samo we Wrocławiu, broniąc "polskości"? Pokażmy że reprezentujemy nieco wyższy poziom kulturowy i cywilizacyjny, niż swołocz ze wschodu, nie ważne czy to komunistyczna, czy neo-banderowska...

   W niniejszym artykule pragnę jednak poruszyć jeszcze inny wątek, a mianowicie sprawę gliwickiego herbu z wizerunkiem Matki Bożej, Patronki Miasta, którego nie tknęli ani protestanccy prusacy, ani pogańscy naziści, dopiero bezbożni komuniści – tzw. "wyzwoliciele"! Za opór przeciw duńskim wojskom Ernesta Mansfelda cesarz Ferdynand II Habsburg obdarzył Gliwice przywilejami, w tym nowym herbem. Herb ten przedstawiał wieżę z otwartą do połowy bramą, nad którą znajdowała się Matka Boska z Dzieciątkiem. Na bramie znajdowały się skrzyżowane gałęzie palmowe, a pośrodku duża litera F powyżej rzymska cyfra II. Po lewej stronie (prawej herbowej) widniał czarny półorzeł w czerwonym polu przeciętym białą belką (herb cesarstwa na tle rodowego herbu Habsburgów – zwierzchników miasta), po prawej stronie (lewa herbowa) znajdował się złoty półorzeł na błękitnym tle (herb Piastów górnośląskich – założycieli miasta). Herb ten poddawany licznym drobnym zmianom przestał funkcjonować dopiero krótko po zakończeniu II wojny światowej. Do dziś znajduje się na wielu zabytkowych budynkach w mieście.

    Wydarzenia te miały miejsce w I poł. XVII wieku, blisko 400 lat temu. W sierpniu Roku Pańskiego 1626 miała miejsce Obrona Gliwic, słusznie porównywalna przez niektórych do Obrony Częstochowy! Katolickie miasto Gliwice niezwykle skutecznie obroniło się w wojnie 30-letniej przed protestanckimi wojskami duńskimi. Więcej o tych wydarzeniach przeczytać można np. tutaj. Warto dodać, że z tej właśnie okazji we wrześniu 1626 roku Pańskiego wyruszyła pierwsza gliwicka, a zarazem najstarsza udokumentowana w kronikach pielgrzymka do Sanktuarium N.M.P. w Częstochowie. Była ona wyrazem głębokiej wdzięczności za uratowane miasta, które w tym czasie było oblegane przez wojska duńskie podczas trwającej wojny trzydziestoletniej. Będące w przewadze wojska atakującego nie zostawiały szans na obronę Gliwic. Jednak mające w Maryi wielką ufność mieszkanki złożyły śluby, że jeżeli ocali miasto, Gliwiczanie co roku będą pielgrzymować na Jasną Górę. Prośby wiernych szybko zostały wysłuchane. Według miejskich przekazów, Maryja rozpostarła swój płaszcz nad miastem, chroniąc je i zmuszając wroga do ucieczki. Tak rozpoczęło się coroczne, dziękczynne pielgrzymowanie, które trwa do dnia dzisiejszego. Od sierpnia AD 1627 co roku dziękczynna pielgrzymka z Gliwic na Jasną Górę odbywa się na święto Matki Boskiej Częstochowskiej, a więc na 26 sierpnia. i jest najstarszą odnotowaną w kronikach pieszą pielgrzymką do jasnogórskiego sanktuarium, która dokładnie za rok będzie obchodzić swoje 400'to lecie! Warto by w przyszłym, 2026 roku, w 400'tną rocznicę tych wydarzeń, odbyła się pielgrzymka integralnie katolicka. Jeśli są chętni już teraz zapraszam do współpracy i planowania, ja pójdę na pewno!

   Zachęcam również wszystkich i zapraszam, zarówno Gliwiczan, ludzi w jakikolwiek sposób związanych z Gliwicami i ze Śląskiem, ale także wszystkich Polaków i katolików, ludzi dobrej woli, aby zaangażowali się i wsparli tą inicjatywę. Jeszcze w tym miesiącu postaram się złożyć petycję do władz miasta, o przywrócenie prawdziwego, historycznego herbu Gliwic. Postaram się zebrać jak najwięcej podpisów, im więcej osób podpisze, tym lepiej. Postaram się również zainteresować tą sprawą lokalne media, oraz zdobyć poparcie wśród lokalnych stowarzyszeń, inicjatyw, historyków, w środowisku naukowych, akademickim etc. 

   Mamy dokładnie rok, aby zdążyć na 400.tną rocznicę i przywrócić miastu jego prawdziwy herb, to wotum dziękczynne za cudowne ocalenie, a wraz z nim jego prawdziwą, katolicką tożsamość, miasta maryjnego, miasta Matki Najświętszej, które jest Jej własnością, Jej lennem! Tak jak Polska jest Królestwem Maryi, Ona sama chciała być nazywana Królową Polski, tak samo jest też ona Panią Gliwic, miasta które ochroniła płaszczem swej matczynej opieki przed heretycką nawałą! 

   Pewnie znajdą się i tacy, z różnych tzw. ruchów narodowych etc., którzy stwierdzą, że chcę "wtórnie germanizować Gliwice", że to "zamach na polskość ziem odzyskanych" etc. Szczerze? Wisi mi to! Chodzi mi przede wszystkim o cześć i honor Najświętszej Panny Maryi, oraz o katolicką tożsamość mojego miasta, której nie odważyli się tknąć ani protestanccy Hohenzollernowie, ani pogańscy naziści, którzy w kolejnych wiekach rządzili tym miastem. Zrobiła to dopiero czerwona swołocz komunistyczna, tzw. "wyzwoliciele" po 1945 r. Jeśli wraz z powrotem wizerunku Najświętszej Panienki, do gliwickiego herbu powróci pół orła Habsburgów, w żaden sposób nie będzie mi to przeszkadzać, bo właśnie dzięki Cesarzowi Rzymskiemu Ferdynandowi II, z jego nadania Gliwice otrzymały ten herb. Katolicki Cesarz, Katolickiego Cesarstwa, któremu wówczas bezpośrednio podlegało miasto Gliwice, nadał mu herb w uznaniu jego zasług i w ramach wdzięczności Matce Boskiej za jego ocalenie. Czy to powód do wstydu? Przeciwnie, dla Polaka, katolika, monarchisty przywiązanego co cywilizacji łacińskiej, to jest powód do dumy! 

Pogromicielko herezji – módl się za nami!
Obrończyni i Patronko Gliwic – módl się za nami!

Michał Paweł Mikłaszewski, redaktor naczelny

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz