Jude Law, czyli serialowy Lenny Belardo - Papież Pius XIII |
Na powyższym filmie, przedstawiającym mowę tronową do kardynałów, wygłoszoną na pierwszym, nadzwyczajnym Konsystorzu zwołanym po wyborze nowego Papieża, którą Pius XIII wygłasza ubrany w tradycyjny strój papieski, w papieskiej tiarze (niestety jest to niezbyt urodziwa tiara - "rakieta" Montiniego [tzw. Pawła VI]), wniesiony do kaplicy Sykstyńskiej w sedia gestatoria - czyli na lektyce, na końcu zaś piękna scena ucałowania papieskiego buta przez kardynałów (przyciśnięcie głowy niepokornego kard. Voiello to symbol wzięty bezpośrednio od Piusa IX, który w ten sam sposób "upokorzył" jedynego kardynała, który podczas Świętego Soboru Watykańskiego [I] sprzeciwił się dogmatowi o Nieomylności Papieskiej), widzimy doskonale poglądy Piusa XIII na relacje Kościoła ze Światem. Dokładnie to samo przemówienie mógłby zresztą wygłosić właśnie sam Papież Pius IX, w momencie kiedy ogłosił się więźniem Watykanu. Nie ma w nim nic sprzecznego z doktryną katolicką, wręcz przeciwnie. Podobnie w każdym innym przemówieniu tego fikcyjnego Namiestnika Chrystusa. Obowiązkiem bowiem Papieża nie jest pokazywanie się całemu światu, odbywanie "podróży apostolskich" - czyli zbędnych wycieczek po całym świecie, ani świecenie publicznie swym wizerunkiem. Świat nie musi znać wizerunku Ojca Świętego. Świat ma go po prostu uznawać, i być z nim w pełnej jedności, oraz okazywać mu bezwarunkowe posłuszeństwo. Obowiązkiem zaś Papieża jest rządzić i kierować Kościołem, bronić i nauczać Świętej Wiary katolickiej, oraz wypełniać zwyczajne obowiązki kapłańskie, nic ponad to.
Pius XIII wnoszony w sedia gestatoria na Konsystorz |
Lenny Belardo - Pius XIII z kawą i papierosem. |
Pamiętać również należy, że Pius XIII to papież który zostaje wybrany w realiach zepsutego, skażonego skandalami, brakiem moralności i herezją modernizmu "kościoła posoborowego". W tych realiach, jego zadanie, jako szczerego tradycjonalisty, chcącego przywrócić stary porządek, jest niezwykle trudne. Młody papież ma problemy, jednak dzięki swej bezwzględności, sprytowi a często wręcz cynizmowi, radzi sobie z nimi doskonale. Idealnie demaskuje spiski i intrygi jakie od pierwszych dni są przeciw niemu knute przez liberalne i zepsute moralnie lobby watykańskie. Prowadzi bezwzględną walkę z homoseksualizmem i pedofilią w Kościele, usuwa niewygodnych dla siebie kardynałów, a mianuje lojalnych. Wszystko wyróżnia go od jego modernistycznych poprzedników, podobnie jak i liberalnych hierarchów którzy go otaczają. Nie tylko jego konserwatywne poglądy, ale także wygląd, ubiór, styl bycia. Papież pijący poranną kawę, z papierosem w ręku, to mogłoby się wydawać, widok dość szokujący. Jednak podobne zwyczaje miało przed Vaticanum II sporo Papieży, na czele ze Św. Piusem X, znanym z tego że lubił cygara, które wysyłał mu w prezencie często jego bliski przyjaciel - xiążę arcybiskup Adam S. Sapieha. Papież mówiący otwartym tekstem o herezji, grzechu, piekle, władzy autorytarnej czy odrzuceniu fałszywego ekumenizmu i tolerancji, to bez wątpienia ideał, jakiego na prawdę potrzeba by Kościołowi na te czasy.
Jednak raz jeszcze powtórzyć należy, że nikt nie jest idealny, a szczególnie nie Lenny Belardo. Oczywiście nie jest to jego winą, gdyż jako sierota wychowana w domu dziecka, ma prawo mieć psychikę nieco pogmatwaną. Wszystko można by mu wybaczyć. Jego wręcz czasem przesadny brak współczucia i miłosierdzia. Jego pychę, która jednak czasem wychodzi dość jaskrawie w rozmowach z innymi ludźmi. Jego czasem widoczny brak konsekwencji, rozdarcie emocjonalne czy niestałość. Najciężej mu jednak wybaczyć brak wiary. Czy aby na pewno jest to jednak niewiara? Czy jest to po prostu ateizm, odrzucenie Boga? Raczej nie. Nie widać tego bynajmniej. Pius XIII ma owszem wątpliwości, ale nie odrzuca Boga, modli się, żałuje za swe winy, i prosi o wybaczenie. Mało tego, Bóg wysłuchuje jego prośby, i czyni cuda! A Bóg raczej nie ma w zwyczaju wysłuchiwania próśb grzeszników i niewiernych. Nie można więc zarzucić Piusowi XIII całkowitego braku wiary w Boga. Serial ukazuje go jako człowieka zagubionego, ale na pewno nie jako niewierzącego. Czy taki człowiek byłby złym papieżem? To zależy, czy jego osobiste problemu przekładały by się na jego nauczanie, na jego pontyfikat, a więc na cały Kościół. W tym przypadku czegoś takiego nie ma. Papież wprowadza dobre dla Kościoła zmiany (porządek w kurii rzymskiej, wyrzucenie homoseksualistów z kleru, walka z pedofilią czy przywrócenie tradycyjnej liturgii). W jego publicznym nauczaniu nie można doszukać się żadnej herezji.
W przeciwieństwie do "papieży" posoborowych, którzy stroili się na "świętych" i doskonałych pod względem moralnym, ale w sprawach wiary głosili oficjalnie i publicznie ohydną herezje modernizmu, ten serialowy papież mimo osobistych poważnych problemów, zachowuje w swym oficjalnym nauczaniu nieskażoną katolicką Wiarę, dlatego nie jest on bynajmniej publicznym heretykiem. Z tego wynika więc prosty wniosek, że gdyby hipotetycznie pojawił się kiedyś na prawdę w Kościele taki papież, to byłby on, w przeciwieństwie do Rocalliego, Montiniego, Lucianiego, Wojtyły, Ratzingera i Bergoglio, prawdziwym, Rzymskim Papieżem, Biskupem Rzymu, Następcą Św. Piotra, Prymasem Włoch, namiestnikiem niezależnej prowincji Rzymskiej, Suwerenem Państwa Watykan, Ojcem wszystkich xiążąt i królów, władcą świata, Wikariuszem Pana Naszego Jezusa Chrystusa, którego jest cześć i chwała na wieki wieków! Nie był by on zapewne Papieżem idealnym. Ciężko w dzisiejszym świecie doszukiwać się jakichkolwiek ideałów. Byłby on jednak w dzisiejszych, ciężkich czasach, być może najlepszym możliwym papieżem. Bowiem tak jak on został osierocony przez swych rodziców, tak samo od ponad pół wieku osierocony pozostaje Kościół, który nie zna swej widzialnej głowy. Tak jak Lenny Belardo tęskni za swymi rodzicami, tak dziś Kościół tęskni za prawdziwym Papieżem. Tak samo jak Lenny szuka swoich rodziców, tak samo Kościół szuka możliwości odzyskania swojego Papieża. I ta tęsknota jest właśnie źródłem naszej nadziei, że Papież znowu powróci, że Kościół znów stanie się silny i potężny, tak jak niegdyś, w wspaniałych czasach wielkich Papieży, wielkich Piusów od św. Piusa V aż do Piusa XII.
Po obejrzeniu całego 1 sezonu (wszystkich 10 odcinków) stwierdzić muszę że serial jest naprawdę bardzo dobry. W żadnym momencie nie obraził on moich "uczuć religijnych" (jak to się dziś eufemistycznie określa), czyli w żadnym momencie nie stał on w jaskrawej sprzeczności z katolicką Wiarą ani moralnością. Za to w wielu momentach serial chwyta za serce, porusza, zachwyca, uczy a czasem także bawi. Spełnia więc wszystkie elementy dobrego kina, które na prawdę ogląda się z przyjemnością. Trzeba oczywiście mieć przy oglądaniu tego serialu odpowiednie podejście, jak się to mówi, z przymrożeniem oka, nie biorąc wszystkiego śmiertelnie poważnie, i nie przyczepiając się do pobocznych i drugorzędnych szczegółów. Myślę że ten film zrobił tak na prawdę bardzo dużo dobrego dla katolickiego integryzmu, czyli po prostu dla Rzymskiego Katolicyzmu, gdyż pokazał jaskrawą sprzeczność jaka panuje między integralną Wiarą katolicką, a herezją modernizmu, pomiędzy neo-kościołem, a prawdziwym Kościołem katolickim (który w jakiś sposób stara się przywrócić Pius XIII). Szczególnie przemawia do mnie i raduje mnie za każdym razem scena ze wstępu, wywołująca za pewne wściekłość u modernistów i wyznawców wadowickiej sekty kremówkowej, pokazana na filmiku poniżej (patrz zwłaszcza 1 min. i 12 s.) - majstersztyk! :
W przeciwieństwie do "papieży" posoborowych, którzy stroili się na "świętych" i doskonałych pod względem moralnym, ale w sprawach wiary głosili oficjalnie i publicznie ohydną herezje modernizmu, ten serialowy papież mimo osobistych poważnych problemów, zachowuje w swym oficjalnym nauczaniu nieskażoną katolicką Wiarę, dlatego nie jest on bynajmniej publicznym heretykiem. Z tego wynika więc prosty wniosek, że gdyby hipotetycznie pojawił się kiedyś na prawdę w Kościele taki papież, to byłby on, w przeciwieństwie do Rocalliego, Montiniego, Lucianiego, Wojtyły, Ratzingera i Bergoglio, prawdziwym, Rzymskim Papieżem, Biskupem Rzymu, Następcą Św. Piotra, Prymasem Włoch, namiestnikiem niezależnej prowincji Rzymskiej, Suwerenem Państwa Watykan, Ojcem wszystkich xiążąt i królów, władcą świata, Wikariuszem Pana Naszego Jezusa Chrystusa, którego jest cześć i chwała na wieki wieków! Nie był by on zapewne Papieżem idealnym. Ciężko w dzisiejszym świecie doszukiwać się jakichkolwiek ideałów. Byłby on jednak w dzisiejszych, ciężkich czasach, być może najlepszym możliwym papieżem. Bowiem tak jak on został osierocony przez swych rodziców, tak samo od ponad pół wieku osierocony pozostaje Kościół, który nie zna swej widzialnej głowy. Tak jak Lenny Belardo tęskni za swymi rodzicami, tak dziś Kościół tęskni za prawdziwym Papieżem. Tak samo jak Lenny szuka swoich rodziców, tak samo Kościół szuka możliwości odzyskania swojego Papieża. I ta tęsknota jest właśnie źródłem naszej nadziei, że Papież znowu powróci, że Kościół znów stanie się silny i potężny, tak jak niegdyś, w wspaniałych czasach wielkich Papieży, wielkich Piusów od św. Piusa V aż do Piusa XII.
Po obejrzeniu całego 1 sezonu (wszystkich 10 odcinków) stwierdzić muszę że serial jest naprawdę bardzo dobry. W żadnym momencie nie obraził on moich "uczuć religijnych" (jak to się dziś eufemistycznie określa), czyli w żadnym momencie nie stał on w jaskrawej sprzeczności z katolicką Wiarą ani moralnością. Za to w wielu momentach serial chwyta za serce, porusza, zachwyca, uczy a czasem także bawi. Spełnia więc wszystkie elementy dobrego kina, które na prawdę ogląda się z przyjemnością. Trzeba oczywiście mieć przy oglądaniu tego serialu odpowiednie podejście, jak się to mówi, z przymrożeniem oka, nie biorąc wszystkiego śmiertelnie poważnie, i nie przyczepiając się do pobocznych i drugorzędnych szczegółów. Myślę że ten film zrobił tak na prawdę bardzo dużo dobrego dla katolickiego integryzmu, czyli po prostu dla Rzymskiego Katolicyzmu, gdyż pokazał jaskrawą sprzeczność jaka panuje między integralną Wiarą katolicką, a herezją modernizmu, pomiędzy neo-kościołem, a prawdziwym Kościołem katolickim (który w jakiś sposób stara się przywrócić Pius XIII). Szczególnie przemawia do mnie i raduje mnie za każdym razem scena ze wstępu, wywołująca za pewne wściekłość u modernistów i wyznawców wadowickiej sekty kremówkowej, pokazana na filmiku poniżej (patrz zwłaszcza 1 min. i 12 s.) - majstersztyk! :
Oby kolejne serie były tak samo udane!
Michał Mikłaszewski