"Między Niemcami a Rosją nie ma miejsca na małe państewko, jest tylko miejsce na państwo wielkie"
Roman Dmowski
W 78 rocznicę śmierci Romana Dmowskiego przypominamy, jakie granice widział on dla niepodległej Polski i jakie postulował w 1919 roku podczas konferencji pokojowej w Wersalu. Niestety jego postulaty nie zostały wówczas w pełni spełnione. Polska nie otrzymała wówczas ani całego Górnego Śląska, wraz z Opolem i Zaolziem, które odzyskaliśmy dopiero w 1938 r., ani wszystkich terenów Wielkopolski i Pomorza, Warmii i Mazur, a przede wszystkim całej Litwy, oraz Rusi, wraz z Mińskiem, oraz słynnymi, jakże ważnymi dla nas, historycznymi twierdzami - Chocimiem czy Kamieńcem Podolskim. Tych terenów nie odzyskaliśmy już nigdy. Jednakże, czy w przyszłości, ich odzyskanie nie byłoby możliwe? Myślę, że jak najbardziej. Oczywiście, nie od razu, za pewne byłby to proces stopniowy, na początku należało by odzyskać okręg Lwowski, oraz Grodzieński, następnie zaś wszystkie tereny które Polska posiadała na wschodzie w 1939 r. Odzyskanie tych ziem byłoby już ogromnym sukcesem, i prawnie byłoby wystarczające, wrócilibyśmy bowiem do stanu z 1939 r. w którym Polska utraciła niepodległość. Jednak nie wyklucza to w przyszłości poszerzenia naszych terenów dalej na wschód, i zagarnięcia wszystkich ziem, które w granicach Polski widział Ojciec naszej Niepodległości - Roman Dmowski. Granice przez niego wytyczone byłyby ideałem, do którego mamy jak najbardziej prawo, a nawet obowiązek dążyć. Oczywiście nie oznacza to, że mielibyśmy zrezygnować z ziem zachodnich, tzw. "ziem odzyskanych", które znalazły się w granicach powojennego tworu państwowego na ziemiach polskich - PRL, i jej formalno-prawnej kontynuatorki - "III RP" (PRL-bis). Te ziemie należą się nam jako kontrybucja za II wojnę światową, od niemiec które tą wojnę wywołały, przegrały, i nigdy nie zapłaciły nam ani złotówki wojennych reparacji, mimo iż są nam winne prawie bilion (ok. 850 mln) dolarów amerykańskich... Dlatego też granica RP na zachodzie powinna przebiegać tak jak powinna, zaś na wschodzie, północy i południu, docelowo wg. tzw. "Linii Dmowskiego". Dyskusyjnym pozostaje kwestia przynależności Królewca - dawnych Prus Wschodnich (obecnie tzw. "obwodu kaliningradzkiego"). Nie powinien on pozostawać ani w rękach Rosji, ani tym bardziej wrócić w ręce Niemiec, bo stanowi niebezpieczny klin wbity w nasze granice, i to w bardzo strategicznym miejscu. Dlatego postulował bym, na drodze dyplomatycznej, odzyskać te terytoria i włączyć je w skład państwa Polskiego, w zamian zaś Polska mogłaby ostatecznie zrzec się wobec Rosji jakichkolwiek pretensji za resztę ziem zabranych podczas rozbiorów (tereny położone na wschód od Linii Dmowskiego). Przypomnieć należy że Polska nigdy formalnie się tych terenów nie zrzekła, więc na chwilę obecną możliwy jest nawet powrót do granic z czasów I RP Obojga Narodów. Uważam jednak że takie granice, w których znalazła by się prawie cała, tzw. "Ukraina" (z wyłączeniem Donbasu i terenów Odessy) z balastem w postaci jej banderowskich mieszkańców, nie byłyby dla Polski dobrym rozwiązaniem. Znacznie ważniejszy dla nas, z punktu widzenia strategicznego rozwoju i istnienia Państwa, jest Królewiec. Myślę że Roman Dmowski wiedział dobrze jakie granice są dla nas najlepsze, i jego postulaty uważam jak najbardziej za słuszne, aktualne i godne realizacji, w nie aż tak odległej, mam nadzieję, przyszłości.
Michał Mikłaszewski