PIOTRA SKARGI
KAZANIA I PISMA
CO NAJPRZEDNIEJSZE
Pobudka do pomocy umarłych. Skazani na męki doczesne w czyścu tem różni są od potępionych do piekła: iż potępieni już rozpaczyli o zbawieniu swojem, i bluźnią Pana Boga, a w czyścu go miłują i chwalą z więtszą gorącością, niźli my tu na ziemi. Bo sławią sprawiedliwość jego, i przestając na wolej świętej jego, za miłosierdzie i karanie ojcowskie dziękują. Jednak ciężkość mają wielką i boleść, iż do twarzy i widzenia Pana swego przypuszczeni nie są, i patrzeć nań, dla grzechów swoich, nie mogą. Bo jeśli Absalonowi, do łaski ojcowskiej przywróconemu, ale do widzenia twarzy jego nie przypuszczonemu, tak było ono karanie ciężkie, iż wolał śmierć obierać, niźli onę wzgardę znosić, daleko więcej dusze one to trapi, iż od oblicza Boga swego, acz do czasu, oddalone są, i nacięższą im ta boleść. Bo jako w piekle nad wszytkie męki one wieczne, to im nacięższe jest piekło, iż twarzy Bożej nigdy na wieki nie oglądają, tak i w czyścu z tego mają nawiętszy smutek i teskność, iż na swego twórcę i odkupiciela nie patrzą, a ta się im pociecha odwłóczy.
Lecz nad to mają mękę od ognia dziwnie gorącego, o którym mówi Apostoł: iż zbawieni będą przez ogień, który je wielce trapi; tak, iż boleść ich przewyższa wszytkie męki, które tu na ziemi cierpieć kto może, i które naokrutniejszy ludzie i nacięższe niemocy zadać mogą. Jaki to tam ogień, i jako dusze palić może, gdyż cielesny jest, tego rozumieć nie możem. Wierzyć winni jesteśmy, i dla onego słowa Pańskiego: Idźcie przeklęci w ogień, który jest dyabłu i aniołom jego zgotowany. Ten ogień, gdy ciała, które naonczas zmartwychwstaną, trapić będzie, pewnie cielesny jest. A tenże cielesny ogień a nie inszy teraz przed sądem powszechnym dusze pali i męczy. Jako on bogacz bez ciała stęka i mówi w piekle: Mękę mam w tym płomieniu. Bo jako w ciele dusza cierpi od ciała, choć nie cielesna jest, jedno z ciałem spojona, tak tam od cielesnego ognia, z którym się spoi, cierpieć będzie choć bez ciała. A to są dziwy spraw Bożych, których nasz rozum nie pojmie.
Wielka tam i ciężka sprawiedliwość Boska. Bo jeśli na ziemi ludzie z rozumu przyrodzonego, z urzędu i powinności umieją srogo karać, a cóż 1) Pan Bóg, który jest sam z siebie sprawiedliwy? Kościół, wedle starych kanonów 2), oglądając się na sprawiedliwość Bożą i na męki czyścowe, za jeden grzech śmiertelny raz popełniony, w pokutnem dosyć czynieniu, siedm lat, abo dziesięć wyciąga 3), przez które mięsa nigdy nie jeść ani wina pić, a kilka dni w tydzień na chlebie i wodzie przestawać każe. Co tych lat uroście? kto abo jeden grzech śmiertelny często i bez liczby drugdy powtarza, abo wiele innych popełni? Uroście drugiemu pięćset lat i tysiąc sprawiedliwej pokuty, której, iż tu na ziemi wypełnić drugi nie może, pewnie w czyścu Pan Bóg ją wyciąga, który daleko calszą i szczerą ma sprawiedliwość, i surowszy jest, niźli Kościół jego tu na ziemi. Przeto, gdy mówim o odpuściech, iż ich kto sto lat mieć z kościelnego szafunku może, tak się to rozumie, iż mu odchodzi sto lat od pokuty, którąby za kościelnem karaniem i wedle sprawiedliwości Bożej zasłużył i cierpieć ją miał.
Teraz, dla ludzkiej niecierpliwości i oziębłości, takich pokut i za nawiętsze grzechy nie dawamy, abo bardzo rzadko; chyba kto je sam na się z dobrej wolej włoży: aby ludzie nie rozpaczyli. I wolem je z małą pokutą do czyścu odsyłać, niźli z wielką, uchowaj Boże, do piekła, w którejby dla niewypełnienia rozpaczyć a w grzechu zostawać mogli. Lecz Pan Bóg wszytko, jako sprawiedliwy, aż do namniejszego pieniążka, jako Pan mówi, wyciągać na drugim świecie będzie.
Z takiego uważania i wiadomości, o sobie myślmy, pókiśmy tu na ziemi, i o braciej miłej umarłej; o sobie, abyśmy tu sami sobie czyściec czynili, wypłacając doczesne karania, które po odpuszczonym grzechu zostają, których Pan Bóg dla swej sprawiedliwości nie odpuszcza. Wypłacajmy ofiarą przenaświątszą ołtarza, postami, modlitwami, jałmużnami i nabożnemi drogami, dyscyplinami, włosienicami, niespaniem, pracą około ubogich, abo służby Bożej, i innem utrapieniem dobrowolnem. Bo więcej tu za jeden dzień wypłacić możem, niźli za kilka, abo kilkanaście lat w czyścu. Gdyż to jest Panu Bogu wdzięczniej, co tu z wiary i z dobrej wolej czynim, niźli co już z objawienia i przymuszenia czynić się musi.
Braciej też naszej i sióstr miłych, którzy stąd z wiarą katolicką zeszli, zapomnieć się nie godzi, którzy sprawiedliwości Boskiej w onych ciężkich mękach dosyć czynić muszą, a sami sobie pomódz nie mogą. Bo jako Mądrzeć mówi: Co możesz ręką twoją, rób pilno. Bo niemasz roboty, ani dowcipu, ani mądrości, ani umiejętności w piekłach (to jest w podziemnych kratach), do których się kwapisz. Żadną się swoją pracą już nam nie podźwignie, gdzie, jako Pan mówi: Noc zaszła, w której nikt robić nie może. Żywi, mówi święty Hieronim, bojąc się śmierci, mogą dobre uczynki czynić; ale po śmierci, nic już przyczynić nie mogą do tego, co z sobą z żywota przynieśli. Jako drzewo podcięte padnie, tak leży, abo na południe, abo na północy, mówi Pismo. Już im ustaje źródło z męki i wysługi Chrystusowej, przez sakramenty płynące na odpuszczenie grzechów. Już im ręce są związane, aby robić i zasługować sobie nic nie mogli, już ich lato minęło, omieszkali do roboty i przeto głód cierpią, i mówią, jako jest u Proroka: Żniwo minęło, lato się skończyło, a myśmy zbawieni nie zostali.
My tylo pomoc im dać możem, na nas same wołać mogą i upominać się powinnej braterskiej miłości, a drugdy sprawiedliwej uczynności. Są członki z nami w jednem ciele złączone, są sąsiedzi jednegoś miasta, ale jako dzieci, którym, jeśli matka mleka abo chleba nie poda, samy sobie dostać pokarmu i wyrobić nie mogą. Jakoż je opuścić mamy? jakoż się nad nimi zmiłować omieszkamy? Izali przeto zginęli, iż na nie nie patrzym? Izali w grobie dusze ich zostały? O, broń Boże to myślić! Są, żyją i cierpią sąd Boży, i wołają jako nauboższy, ręce do nas ściągając. Jako woła ów, którego ćwiertują i na sztuki rozbierają. Jako woła ów, którego kolika, abo kamień, abo podagra męczy. Jako woła umierający i opuchły, gdy kto mija: Zmiłuj się, wszakem brat, bóle wewnętrzne. twój, twojemu miłosierdziu i baczeniu Bóg mię poruczył; zmiłuj się nademną, podaj mi na język trochę zimnej wody, bo mię ten płomień barzo ciężko pali. A ktoby się nad takim nie zmiłował?
A drudzy mówią do nas: Wszakem ociec twój i matka twoja, wypełni powinność synowską, wypełni rozkazanie Boga twego, któryć rodzice czcić i im służyć kazał. Wiesz jakom ja tobie służył, wiesz jakąm ci majętność zostawił. Jam na cię robił, i tyle dochodów z pracej mojej masz, a ty trochę mi jałmużny i chleba żałujesz. Bóg cię skarze, jeśli mię opuścisz. Teraz nawięcej twojej posługi potrzebuję.
A drudzy mówią: Zły synu, jam ołtarz, jam plebanią fundował, abych pomóc miał duszy mojej po śmierci, a tyś, jako bezbożny, to popsował i zw'ojował i bogomodlstwoś za mię i za inne dusze zgubił. O, jako się na cię przed sędzim sprawiedliwym żałować nie mam? Jako się go nie boisz? Jako się nie upamiętasz? O, jako to ostre słowo na heretyki, którzy ojcowskie i dziadowskie i stare nadania kościołów i ołtarzów popsowali, rozebrali, spustoszyli! Poczują, gdy tam przyjdą.
Drudzy wołają: Wszakem ci też dobrze czynił; toś a to miał odemnie; wszakem cię 326 miłował, pokaż mi też teraz trochę miłości; widzisz, iż sam pomocy sobie dać nie mogę. Drudzy wołają na egzekutory niedbałe i zdradliwe, którym swoję pomoc po śmierci poruczyli. Drudzy na kapłany niedbałe, którzy ich nadania używają, a za dusze ich ofiar przenaświętszych nie czynią, na sąd ich Boży pozywając.
A takich jest nawuęcej, którzy powinnych nie mają, ani tych, którzyby na nich wspomnieli, abo którzyby słusznie im z jakiej zasługi i znajomości byli co powinni. O, jako tam wiele dusz ludzkich, które codzień z tego świata schodzą, a nigdy nie umierają! Nie tak jako na ziemi jeden drugiemu ustępuje, a tam zawżdy przybywa a nigdy nie ubywa. Za ty wszytki dzisiejszego dnia Kościół ofiarować i czynić i trudzić się rozkazuje, za które nikt w osobności nic nie czyni. Za ty dziś czyńmy co proszę, a miłości chrześcijańskiej i duchowi katolickiemu kościelnemu dosyć czyńmy.
Kościół w żadnej mszej i modlitwie swojej nigdy ich nie zapomni, i my coś czyńmy, a bądźmy prawemi, kościelnemi dziećmi i prawymi uczniami Chrystusowymi, który nam miłość spólną rozkazał, która płatniejsza jest nad tymi, których nie widzim, a którzy więcej cierpią. To prawy a wierny przyjaciel, co i po śmierci miłuje, a łaskę, jako Pismo mówi, którą żywym czynił, i umarłym pokazuje. O, jako tam wielki szpital głodnych, chorych, nagich, więźniów i zmęczonych, od onych katów, wykonawców sprawiedliwości Bożej, którzy ręce do nas podnoszą, abyśmy im pomogli, abyśmy je nawiedzili i chore i głodne, i nędzą nacięższą złożone do ukrócenia i skończenia męki ich, gdyż innej żadnej pomocy nie mają!
Naprzemożniejszy twórco i sprawco wszytkiego co jest, i co tchnie i rusza się, sędzia sprawiedliwy żywych i umarłych, Panie, któremu wszyscy żyją, zmiłuj się nad utrapioną bracią naszą! Oto my za nie pokutę ich na się bierzem, z uprzejmej miłości ku nim. Oto za nie tobie przenadroższą ofiarę tę ciała i krwie Syna twego stawim. Z skarbu męki i wysług jego użycz im pieniędzy na ten okup doczesnego karania, jakoś użyczył na wieczne ubłaganie i oddalenie od nich gniewu twego i potępienia wiecznego. Prawda, iż oni to byli winni czynić za grzechy swe, co mogli, czego, iż swojem niedbalstwem omieszkali, oto my za nie czynim, oto ich pokuty niesiem. Uczestnictwo świętych twoich niechaj im pomoże, aby się im, jako członkom ciała jednego, ze świętych wybranych twoich co dostało, na takich długów wypłacenie i otrzymanie miłosierdzia twego. Pośli anioły twoje i wyprowadź ich z ciemności, a wprowadź je do jasnych i wesołych domów i na pokój twój do wiecznych przybytków twoich, do bogatego odpocznienia. Przypuść je już do oglądania oblicza twego, w którem ich i nasze wszytko wieczne i nawyższe szczęście zostaje. Przez tegoż Jezusa Chrystusa, Syna twego, Pana naszego, który z tobą w jedności Ducha świętego króluje, Bóg jeden na wieki. Amen.
PIOTRA SKARGI
KAZANIA I PISMA str. 319-328
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.